- Co się stało? – zapytała przyjaźnie zajmując miejsce obok niego
- Z mojego konia pełnej krwi arabskiej spadłem – jęknął osobnik
- Znarowił się?
- Nie. Kichnął.
- Kichnął? – zainteresowałą się pani Mieciunia
czytaj dalej
Pani Mieciunia weszła na salę obsługi interesantów. Po jednej stronie ciągnęły się niewielkie boksy nad którymi co chwilę zapalały się kolejne wzywające do nich numerki, a po drugiej podpierali ścianę interesanci. Poniędzy nimi stało tylko jedno wolne krzesło na którym leżał czarny płaszcz. Wzrok pani Mieciuni padł na osobnika w wytwornym smokingu, który stał pod ścianą z zagipsowana nogą, jednym ramieniem opierając się na swoim szoferze, a drugim na ochroniarzu.
- Co się stało? – zapytała przyjaźnie zajmując miejsce obok niego - Z mojego konia pełnej krwi arabskiej spadłem – jęknął osobnik - Znarowił się? - Nie. Kichnął. - Kichnął? – zainteresowałą się pani Mieciunia czytaj dalej
0 Comments
Podobno niejaki Henry Kissinger kiedy dostawał raport co najmniej 4 razy odsyłał go do autora z adnotacją "proszę poprawić" zanim zaczął go czytać. Tą samą sztuczkę chcielismy zastosować w stosunku do pani M. Kiedy na nasz stół trafiła pierwsza wersja jej pierwszego raportu już chcielismy przykleić na nim karteczkę "pani M. proszę poprawić" i zapomnieć o pani M. na kolejny tydzień, kiedy coś tknęło nas, żeby przynajmniej przejrzeć pierwszą stronę. I osłupieliśmy...
-Pani M.niech pani siada - powiedzieliśmy słabo. - Herbaty? Pani M. skinęła głową. Nalaliśmy do kubka herbaty,a do drugiego wody. - Ale ja prosiłam tylko o herbatę - pisnęła pani M. - Woda jest dla nas -burkneliśmy czytaj dalej Frajer przyznaje się do swego rodzaju podstępu. Otóż Frajer posiadał pewną ilość dokumentacji, którą powinien posiadać także urząd. I ta dokumentacja obejmowała nieco więcej niż wspomniane zaświadczenie. Dlatego Frajer pochylił się nad posiadaną dokumentacją i dokonał sensacyjnego odkrycia. Zaświadczenie było niezgodne z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego. Co więcej nie było też zgodne z dokumentem,który stanowił do niego załącznik (który Frajer dziwnym trafem posiadał,a urząd nie).
Kiedy Frajer to zobaczył najpierw zrobiło mu się słabo,po czym powstał jednak i wydał z siebie okrzyk będący uwspółcześnionym archiedesowym Eureka, a który brzmiał "o k...". czytaj dalej Frajer Jones w poszukiwaniu zaginionej Arki (czytaj dokumentu).
Jak już pisaliśmy wcześniej Frajer prowadził z urzędami obfitą korespondencję w swoich sprawach. Korespondecja ta czasem bywała pasjonująca niczym film przygodowy i zawierała zupełnie nieoczekiwane zwroty akcji. Opoowieśc zaczyna się niewinnie. Frajer uprzejmie poprosił lokalny urząd o wydanie kopii dokumentacji dla posiadanego budynku, na którą to niewinną prośbę urząd zareagował bardzo asertywnie (skan). Zastanowiło to Frajera, a ponieważ jego dotychczasowe doświadczenie z wspomnianym urzędem mówiło mu, że dla pozornie irracjonalnych działań jego pracowników wytłumaczenie zawsze jakieś jest, poprosił ponownie, tym razem za pośrednictwem instancji nadrzędnej. Tym razem prosba Frajera została wysłuchana..... czytaj dalej Pani Mieciunia wynurzyła się dzisiaj spod tynku. Tynk miał charakter płatów zwisających z przeżartego wilgocią i pleśnią sufitu.
- Co robicie? - zakrzeczała I zanim zdążylismy odpowiedzieć, dodała - Obijacie się znowu. - Nową pleśń mamy - zauważylismy smętnie na swoje usprawiedliwienie - To wspaniale -ucieszyła się pani Mieciunia - To paskudnie - odpowiedzielismy - To może być zagrożenie dla zdrowia - Obsesję jakąś macie z tym zagrożeniem zdrowia - rozzłościła się Mieciunia - czytaj dalej Następnego dnia pani Mieciunia udała się do lokalnego urzędu.
Lokalny urząd mieścił się w odrapanym szarym budynku, którego jedynym barwnym akcentem była wielka tablica z napisem "Sponsorem zakończonej właśnie renowacji obiektu jest Krasnoludex Holding". Poza tym najwększym problemem lokalnego urzędu były miejsca parkingowe. Było ich zaledwie siedem, z czego dwa oznakowane były białą kopertą i napisem „Tylko dla zwykłych obywateli. VIP-om parkowanie zabronione". Tylko jedno z tych właśnie miejsc parkingowych było puste. Na pozostałych ściskały się karoseria przy karoserii maybachy, porsche i jaguary. Pomiędzy nimi wepchnięta była nawet długa jak autobus miejski polakierowana limuzyna, której tył skutecznie blokował ruch uliczny. Pani Mieciunia przywiązała swój rower łańcuchem do płotu i wkroczyła w drzwi urzędu. - Przepraszam- powiedziała do śpiącego w budce przy wejściu strażnika – Gdzie mogę znaleźć kogos kompetentnego - A skąd ja mam wiedzieć – wymamrotał strażnik czytaj dalej Jak mozna było przewidzieć mylilismy się mysląc,że mamy panią M. z głowy.
Pani M. pojawiła się następnego dnia, a jej mina wyrażała wyraźną satysfakcję. Poczulismy jaki zimne ciarki przeszły nam po plecach. - Mam wspaniałą wiadomość -oświadczyła pani M. -Co? Przeszła juz pani cały Internet? - zapytaliśmy ostrożnie. -Nie -pani M.potrząsnęła głową -Nawet nie zaczęłam Ufff... - Ale zapoznałam się z materiałami sprawy i dokonałam sensacyjnego odkrycia. czytaj dalej Kolejne dylematy Frajera w kwestii Prawa budowlanego. W Prawie Budowlanym jest szereg artykułów, które nakazują, pod groźba sankcji karnych utrzymywanie budynków mieszkalnych w należnym stanie [art 61, 66, 91a, 92 i inne]. Frajer uważa, że są to artykuły szkoidliwe, a ich istnienie powoduje tylko flustrację u niestosujących ich urzędników i chcących je stosować petentów [w tym jego - Frajera]
Stres jest szkodliwy. powoduje nadciśnienie, cukrzycę, zawał, wrzody etc. Wobec powyższego w trosce o poprawę zdrowia społeczeństwa Frajer postuluje ich zniesienie. Dalsze rozważania Frajera tutaj Wieczorem obudziły się w nas znów wątpliwości. Co jeśli jednak Plesnio-SPA jest szkodliwe? (pleśnio-SPA to ekskluzywny osrodek, który planujemy otworzyć dla osób chętbnych powdychaniem sobie pleśni i grzyba budowlanego) W końcu na dowód braku bezpośredniego zagrożenia zdrowia mamy jedynie jedną notatkę służbową szeregowego pracownika nadzoru budowlanego, podczas gdy szereg autorytetów naukowo-medycznych twierdzi, że pleśń to samo zło.
Co jeśli ktos z potencjalnych klientów Pleśnio-SPA sie poważnie rozchoruje i bedzie na nas. Co jeśli my sie poważnie rozchorujemy, bo wtedy bedzie na kogo? Na wieczorne wątpliwości jak wiadomo nic nie robi tak dobrze jak napisanie pisma do urzędu. Postanowilismy więc napisać jeszcze raz do wszystkich instancji nadzoru budowlanego, które od szeregu miesięcy zajmują się bezskutecznie naszą sprawą z prośba o ponowne potwierdzenie, że nasza zapleśniała rudera na pewno nie stanowi zagrożenia dla zdrowia. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku położylismy się spać. szkodliwe czy nieszkodliwe dla zdrowia. Bylismy gotowina każdą odpowiedź. Bylismy gotowi na wszystko. Poza atakiem pani Mieciuni. czytaj dalej - Ależ pani M nie możemy tego wysłać - zaprotestowaliśmy stanowczo wymachując energicznie pismem, którego tytuł brzmiał "Panie Prezydencie czy możemy panu naubliżać"
-Dlaczego? - zdziwiła się pani M -Pani M, prezydent akurat nam się jeszcze niczym nie naraził. Nadzór budowlany - tak,starosta - tak,konserwator zabytków -tak, ale do prezydenta naprawdę nic nie mamy. Pani M wydawała się rozczarowana. Najwidoczniej ublizanie komukolwiek poza głową państwa wydawało się jej mało atrakcyjne. czytaj dalej |
Archiwum
July 2024
|