|
|
1. Po pierwsze PINB w G nie może najwyraźniej zobaczyć pod adresem ul K. 53 w M tego co tam istnieje. A ponieważ to istniejące coś nie chce mu zniknąć z oczu, chociażby nie wiadomo jak je przecierał - to najwyraźniej wymyślił sobie, ze nieruchomość musiała zostać przebudowana.
- W postanowieniu 87/10 wstrzymał prace budowlane, co było prawdziwą sztuką nie tylko dlatego, że żadne prace budowlane w czasie gdy przybył na posesja nie były wykonywane. Przede wszystkim dlatego, ze przybył na posesję w ramach postępowania, które co prawda zostało wszczęte z urzędu, ale na wniosek nasz i Sanepidu. Zaś przyczyną złożenia wniosku była właśnie niemożność przeprowadzenia jakichkolwiek prac wobec oporu Pani Sąsiadki. To, ze postanowienie 87/10 zostało w końcu uchylone a sprawa "wstrzymanych prac" zamknięta nie przeszkadza jednak posługiwać się tym dokumentem przez osoby różne w celach równie różnych - zawsze sprzecznych jednak z naszym interesem. (Takie to w powiecie G są zwyczaje)
- O tym, ze zobaczył jakieś prace PINB był najwyraźniej tak przekonany, ze szybciutko przesłał swoje postanowienie do Starostwa, które w oparciu m. in o nie wydało sprzeciw wobec wykonania zgłoszonych przez nas prac budowlanych. Wydającej sprzeciw pani Naczelnik bynajmniej nie przeszkadzało to, ze nieistniejące prace, które siłą swojej wyobraźni wstrzymał PINB nie pokrywały się z tymi ze złożonego przez nas zgłoszenia. Jak zrozumieliśmy z informacji uzyskanych z ministerstwa, gdy aż tam dotarliśmy z postępowaniem skargowym, Pani Naczelnik się prace jak najbardziej pokręciły. I tak dzięki współdziałaniu dwóch instytucji państwowych powstałą legenda o całkiem pokaźnym zakresie prac budowlanych, na których nas rzekomo przyłapał PINB w 2010 roku. To ze budynek mieszkalny stanowił zagrożenie dla zdrowia i na skutek czyiś konfabulacji doszło do uszczerbku na zdrowiu nikomu w powiecie G do tej pory nie przeszkadza . Ani Pani Naczelnik, ani PINB nie ponieśli do tej pory konsekwencji z tytułu nadmiernie rozbudzonej wyobraźni - Cóż najwyraźniej w powiecie taki klimat.......
- Gdy hucpa z wykazywaniem rzekomych prac budowlanych na naszej nieruchomości, poprzez poświadczenie o rzekomym przyłapaniu nas na nieistniejących pracach nie wypaliła, PINB zabrał się do wykazywania jakiś prac budowlanych innym sposobem. Mianowicie zajął się stanem technicznym budynku (czego wcześniej robić zresztą nie zamierzał). I to w raczej specyficzny sposób. Uznał, ze dokumentacja, jaką dostarczyliśmy w sprawie stanu technicznego nieruchomości jest "nieadekwatna" pomimo iż znacznie przekraczała wymaganą prawem. I nakazał powtórne przeprowadzenie ekspertyz do których zresztą włączył tajemniczy punkt "inwentaryzacja prac" (postanowienie 117/10). Niestety nie powiedział jakich. Gdy ich nie wykonaliśmy z powodu braku kooperacji Pani Sąsiadki - ściągnął przez skarbówkę kilka tysiączków na wykonanie oceny przez wskazanego przez niego eksperta. Niestety miał znowu pecha, bowiem na skutek naszej odmowy udziału w tej hucpie sprawa trafiła do sądu z wnioskiem o ukaranie nas. Na świadków zostali wezwani owi eksperci, którzy jak najbardziej potwierdzili, ze żadnych świeżych prac budowlanych nie widzieli..... Chyba PINB bardzo to przeżył, bo z ostatniego pisma wynika, ze kombinuje już coś innego.
To, opisane powyżej cudaczne zachowanie PINB być może traktowalibyśmy jako swoisty ekscentryzm, gdyby nie znajomość powiatu G w którym jest zdumiewający obyczaj. Polega on na tym, ze jedna instytucja rżnąc głupa wystawia jakiś dwuznaczny dokument, a inne instytucja na jego podstawie, również rżnąc głupa udaje, ze zobaczyła w nim coś co pozwala jej wydać decyzję mającą jak najbardziej poważne skutki prawne. Tutaj chyba tego nikt nie uważa nawet za naganne moralnie ( bezprawności nawet nie śmiemy sugerować). Zresztą na to, ze nasze podejrzenia są słuszne wskazują przedzierające się do innych postępowań informacje .....
2. Drugim osiągnięciem PINB jest swoista ekwilibrystyka w interpretacji dokumentów tak aby pasowały do tego co według niego powinno się znajdować na naszej nieruchomości, a nie do tego co się na niej rzeczywiście znajduje. Dobrym przykładem tej swoistej techniki są postępowania o samowole budowlaną. Oba dotyczyły w gruncie rzeczy okoliczności powstania lokalu nr 3, który stanowi własność Pani Sąsiadki. (opisane szczegółowo tutaj i tutaj )
Złożenie wniosku o zbadanie samowoli budowlanej nie było bynajmniej nasza złośliwością w stosunku do Pani Sąsiadki, ale raczej próba zwrócenia uwagi na poważne problemy jakie powstały na skutek utworzenia na poddaszu lokalu, który nie spełnia żadnych norm technicznych i nie ma nawet legalnych przyłączy. Sprawa wydawała się oczywista a ponieważ blokowano nasze próby doprowadzenia nieruchomości do należnego stanu technicznego innymi drogami uznaliśmy, ze możemy spróbować w ten sposób.
Sprawa wydawała nam się ewidentna, bo lokal nr 3 nie wypełniał nawet definicji lokalu mieszkalnego (nie mówiąc już o innych normach) i według naszej wiedzy miał żadnej dokumentacji (w przeciwieństwie do naszych lokali, które powstały jak najbardziej legalnie). Jednak jeszcze wtedy nie zauważyliśmy, ze PINB jest jedna z tych instytucji, które ewidentnie mają problem z istnieniem 3 lokali mieszkalnych w budynku przy ul K. 53 w M.
Trzeba przyznać, że PINB wspiął się na prawdziwe wyżyny nie stwierdzając samowoli budowlanej po przeprocesowaniu sprawy tak jakby lokalu nr 3 (i obsługujących go przyłączy) w budynku w ogóle nie było......
Przy okazji dokonał szeregu ekwilibrystyk na różnych materiałach, które mu do jego koncepcji nie pasowały
1). Uznał za wiarygodną decyzję o "nadbudowie" nr 933014 z 1993 roku (tą wydaną na planach nieistniejącej nieruchomości) - i nie tylko uczynił z niej podstawę dla postępowania o ustalenie czy lokal nr 3 jest samowolą ale również twórczo ją zinterpretował
- uznał, ze ujawnione w dokumencie prace adaptacji połowy strychu prowadzące do powstania lokalu nr 2 zostały poszerzone o przestrzeń lokalu nr 3 - czyli nie przejmując się tym, ze nikt tej tej teorii nie potwierdza (a wręcz przeciwnie) uznał, ze ok 1993 roku cały strych został zaadoptowany tworząc jak rozumiemy jedna przestrzeń mieszkalną
- uznał, ze w 1993 roku obiekt z decyzji nr 933014 miął jakąś "właścicielkę", która złożyła wniosek jego nadbudowę; Nie ujawnił jednak kim ta tajemnicza właścicielka była
2). Uznał za niewiarygodny akt notarialny z 1999 roku darowizny na księdze wieczystej W***/0000****/5 opisując go jako "tylko oświadczenie", niestety nie wyjaśnił dlaczego akurat ten akt notarialny nie cieszy się domniemaniem wiarygodności jakie maja ustawowo akty notarialne.
3). Co ciekawe uznał również za wiarygodna dokumentację z propozycją podziału budynku ma lokale z 1996 roku. I łaskawie potwierdził, ze właścicielami budynku (nie nieruchomości) były istotnie osoby ujawnione w tym czasie księdze wieczystej W***/0000****/5 jako właściciele całęj nieruchomości. Ponieważ plany budynku z 1993 i 1996 są różne, podobnie jak "ustalony" stan prawny/właścicielski - pozostaje niejasne czy PINB widzi na nieruchomości jeden budynek, dwa budynki czy całą masę budynków stojących w kilku rzędach. Być może pewnym wyjaśnieniem jest to, ze działka z decyzji .933014 z 1993 roku obejmowała nie tylko to co w rzeczywistości jest nasza nieruchomością, ale również nieruchomość z nią sąsiadującą.
4). PINB poradził sobie również z zeznaniami świadków, które również nie pasowały do jego teorii . Zacznijmy od tego, ze wezwał tylko część poprzednich właścicieli (tych od lokali mieszkalnych na poddaszu, co budzi pewne podejrzenia, że może według PINB budynek nie powinien posiadać w ogóle parteru). Wydaje nam się, że potwierdzili dokładnie, że na terenie nieruchomości istnieje dokładnie to co istnieje, a nie to co istnieć powinno w powiatowej koncepcji. PINB przeżył chwilę załamania. Do tego poprzedniczka Pani Sąsiadki (nie kryjąc przy tym nienawiści do nas, więc trudno ją podejrzewać aby była z nami w zmowie) potwierdziła, że dokumentacja decyzji o "nadbudowie" nr 933014 z 1993 roku zawiera liczne wady. Jak przysłowiowy tonący brzytwy PINB uchwycił się wtedy ostatniej szansy i poruszając niebo i ziemie odnalazł architekta który sporządzał dwadzieścia lat temu plany budynku. Ten miły człowiek potwierdził jednak to samo co poprzedni właściciele. PINB zdaje się tak bardzo się tym przejął,ze kiedy ostatnio oglądaliśmy akta sprawy okazało się, że zniknęły zeznania pana architekta.
5). Kwestię możliwości doprowadzenie nielegalnych instalacji do lokalu nr 3 - PINB rozwiązał z gracją poświadczając, ze stwierdził legalne doprowadzenie przyłączy do budynku (pominął milczeniem, że są to przyłącza obliczone tylko na potrzeby naszych dwóch lokali mieszkalnych) i nie stwierdził by do lokalu nr 3 były doprowadzone oddzielne przyłącza. Nie chcemy być złośliwi, ale powinien przynajmniej skonsultować swoją wersję z Panią Sąsiadka ( która ciąga nas po sądach w celu przymuszenia do wypełnienia woda zniszczonej mrozem instalacji co jej rozumieniu rozwiąże obecny problem braku dopływu wody do jej pomieszczeń, a w naszym zmieni piwnice w basen) oraz z sądem, który właśnie w oparciu o rzekome istnienie instalacji wodnej zasilającej mieszkanie pani Sąsiadki wykombinował sobie, ze buszowanie po naszej piwnicy i demolka znajdującej się w niej naszej instalacji jest czynem o tak niskiej szkodliwości społecznej, ze nie wymaga nawet kary.
6). Za spora ekwilibrystykę należy uznać również nie odniesienie się do prawidłowości wyodrębnienia nie spełniającego norm lokalu nr 3, W postępowaniu o zbadanie możliwości istnienia samowoli PINB uznał, ze badanie prawidłowości wydzielenia lokali mieszkalnych nie leży w jego zakresie uprawnień. A gdy znaleźliśmy paragraf mówiący, ze jednak leży i złożyliśmy odpowiedni wniosek - to ... jest on przez PINB "kitrany" bodajże 4 czy 5 rok.
- W postanowieniu 87/10 wstrzymał prace budowlane, co było prawdziwą sztuką nie tylko dlatego, że żadne prace budowlane w czasie gdy przybył na posesja nie były wykonywane. Przede wszystkim dlatego, ze przybył na posesję w ramach postępowania, które co prawda zostało wszczęte z urzędu, ale na wniosek nasz i Sanepidu. Zaś przyczyną złożenia wniosku była właśnie niemożność przeprowadzenia jakichkolwiek prac wobec oporu Pani Sąsiadki. To, ze postanowienie 87/10 zostało w końcu uchylone a sprawa "wstrzymanych prac" zamknięta nie przeszkadza jednak posługiwać się tym dokumentem przez osoby różne w celach równie różnych - zawsze sprzecznych jednak z naszym interesem. (Takie to w powiecie G są zwyczaje)
- O tym, ze zobaczył jakieś prace PINB był najwyraźniej tak przekonany, ze szybciutko przesłał swoje postanowienie do Starostwa, które w oparciu m. in o nie wydało sprzeciw wobec wykonania zgłoszonych przez nas prac budowlanych. Wydającej sprzeciw pani Naczelnik bynajmniej nie przeszkadzało to, ze nieistniejące prace, które siłą swojej wyobraźni wstrzymał PINB nie pokrywały się z tymi ze złożonego przez nas zgłoszenia. Jak zrozumieliśmy z informacji uzyskanych z ministerstwa, gdy aż tam dotarliśmy z postępowaniem skargowym, Pani Naczelnik się prace jak najbardziej pokręciły. I tak dzięki współdziałaniu dwóch instytucji państwowych powstałą legenda o całkiem pokaźnym zakresie prac budowlanych, na których nas rzekomo przyłapał PINB w 2010 roku. To ze budynek mieszkalny stanowił zagrożenie dla zdrowia i na skutek czyiś konfabulacji doszło do uszczerbku na zdrowiu nikomu w powiecie G do tej pory nie przeszkadza . Ani Pani Naczelnik, ani PINB nie ponieśli do tej pory konsekwencji z tytułu nadmiernie rozbudzonej wyobraźni - Cóż najwyraźniej w powiecie taki klimat.......
- Gdy hucpa z wykazywaniem rzekomych prac budowlanych na naszej nieruchomości, poprzez poświadczenie o rzekomym przyłapaniu nas na nieistniejących pracach nie wypaliła, PINB zabrał się do wykazywania jakiś prac budowlanych innym sposobem. Mianowicie zajął się stanem technicznym budynku (czego wcześniej robić zresztą nie zamierzał). I to w raczej specyficzny sposób. Uznał, ze dokumentacja, jaką dostarczyliśmy w sprawie stanu technicznego nieruchomości jest "nieadekwatna" pomimo iż znacznie przekraczała wymaganą prawem. I nakazał powtórne przeprowadzenie ekspertyz do których zresztą włączył tajemniczy punkt "inwentaryzacja prac" (postanowienie 117/10). Niestety nie powiedział jakich. Gdy ich nie wykonaliśmy z powodu braku kooperacji Pani Sąsiadki - ściągnął przez skarbówkę kilka tysiączków na wykonanie oceny przez wskazanego przez niego eksperta. Niestety miał znowu pecha, bowiem na skutek naszej odmowy udziału w tej hucpie sprawa trafiła do sądu z wnioskiem o ukaranie nas. Na świadków zostali wezwani owi eksperci, którzy jak najbardziej potwierdzili, ze żadnych świeżych prac budowlanych nie widzieli..... Chyba PINB bardzo to przeżył, bo z ostatniego pisma wynika, ze kombinuje już coś innego.
To, opisane powyżej cudaczne zachowanie PINB być może traktowalibyśmy jako swoisty ekscentryzm, gdyby nie znajomość powiatu G w którym jest zdumiewający obyczaj. Polega on na tym, ze jedna instytucja rżnąc głupa wystawia jakiś dwuznaczny dokument, a inne instytucja na jego podstawie, również rżnąc głupa udaje, ze zobaczyła w nim coś co pozwala jej wydać decyzję mającą jak najbardziej poważne skutki prawne. Tutaj chyba tego nikt nie uważa nawet za naganne moralnie ( bezprawności nawet nie śmiemy sugerować). Zresztą na to, ze nasze podejrzenia są słuszne wskazują przedzierające się do innych postępowań informacje .....
2. Drugim osiągnięciem PINB jest swoista ekwilibrystyka w interpretacji dokumentów tak aby pasowały do tego co według niego powinno się znajdować na naszej nieruchomości, a nie do tego co się na niej rzeczywiście znajduje. Dobrym przykładem tej swoistej techniki są postępowania o samowole budowlaną. Oba dotyczyły w gruncie rzeczy okoliczności powstania lokalu nr 3, który stanowi własność Pani Sąsiadki. (opisane szczegółowo tutaj i tutaj )
Złożenie wniosku o zbadanie samowoli budowlanej nie było bynajmniej nasza złośliwością w stosunku do Pani Sąsiadki, ale raczej próba zwrócenia uwagi na poważne problemy jakie powstały na skutek utworzenia na poddaszu lokalu, który nie spełnia żadnych norm technicznych i nie ma nawet legalnych przyłączy. Sprawa wydawała się oczywista a ponieważ blokowano nasze próby doprowadzenia nieruchomości do należnego stanu technicznego innymi drogami uznaliśmy, ze możemy spróbować w ten sposób.
Sprawa wydawała nam się ewidentna, bo lokal nr 3 nie wypełniał nawet definicji lokalu mieszkalnego (nie mówiąc już o innych normach) i według naszej wiedzy miał żadnej dokumentacji (w przeciwieństwie do naszych lokali, które powstały jak najbardziej legalnie). Jednak jeszcze wtedy nie zauważyliśmy, ze PINB jest jedna z tych instytucji, które ewidentnie mają problem z istnieniem 3 lokali mieszkalnych w budynku przy ul K. 53 w M.
Trzeba przyznać, że PINB wspiął się na prawdziwe wyżyny nie stwierdzając samowoli budowlanej po przeprocesowaniu sprawy tak jakby lokalu nr 3 (i obsługujących go przyłączy) w budynku w ogóle nie było......
Przy okazji dokonał szeregu ekwilibrystyk na różnych materiałach, które mu do jego koncepcji nie pasowały
1). Uznał za wiarygodną decyzję o "nadbudowie" nr 933014 z 1993 roku (tą wydaną na planach nieistniejącej nieruchomości) - i nie tylko uczynił z niej podstawę dla postępowania o ustalenie czy lokal nr 3 jest samowolą ale również twórczo ją zinterpretował
- uznał, ze ujawnione w dokumencie prace adaptacji połowy strychu prowadzące do powstania lokalu nr 2 zostały poszerzone o przestrzeń lokalu nr 3 - czyli nie przejmując się tym, ze nikt tej tej teorii nie potwierdza (a wręcz przeciwnie) uznał, ze ok 1993 roku cały strych został zaadoptowany tworząc jak rozumiemy jedna przestrzeń mieszkalną
- uznał, ze w 1993 roku obiekt z decyzji nr 933014 miął jakąś "właścicielkę", która złożyła wniosek jego nadbudowę; Nie ujawnił jednak kim ta tajemnicza właścicielka była
2). Uznał za niewiarygodny akt notarialny z 1999 roku darowizny na księdze wieczystej W***/0000****/5 opisując go jako "tylko oświadczenie", niestety nie wyjaśnił dlaczego akurat ten akt notarialny nie cieszy się domniemaniem wiarygodności jakie maja ustawowo akty notarialne.
3). Co ciekawe uznał również za wiarygodna dokumentację z propozycją podziału budynku ma lokale z 1996 roku. I łaskawie potwierdził, ze właścicielami budynku (nie nieruchomości) były istotnie osoby ujawnione w tym czasie księdze wieczystej W***/0000****/5 jako właściciele całęj nieruchomości. Ponieważ plany budynku z 1993 i 1996 są różne, podobnie jak "ustalony" stan prawny/właścicielski - pozostaje niejasne czy PINB widzi na nieruchomości jeden budynek, dwa budynki czy całą masę budynków stojących w kilku rzędach. Być może pewnym wyjaśnieniem jest to, ze działka z decyzji .933014 z 1993 roku obejmowała nie tylko to co w rzeczywistości jest nasza nieruchomością, ale również nieruchomość z nią sąsiadującą.
4). PINB poradził sobie również z zeznaniami świadków, które również nie pasowały do jego teorii . Zacznijmy od tego, ze wezwał tylko część poprzednich właścicieli (tych od lokali mieszkalnych na poddaszu, co budzi pewne podejrzenia, że może według PINB budynek nie powinien posiadać w ogóle parteru). Wydaje nam się, że potwierdzili dokładnie, że na terenie nieruchomości istnieje dokładnie to co istnieje, a nie to co istnieć powinno w powiatowej koncepcji. PINB przeżył chwilę załamania. Do tego poprzedniczka Pani Sąsiadki (nie kryjąc przy tym nienawiści do nas, więc trudno ją podejrzewać aby była z nami w zmowie) potwierdziła, że dokumentacja decyzji o "nadbudowie" nr 933014 z 1993 roku zawiera liczne wady. Jak przysłowiowy tonący brzytwy PINB uchwycił się wtedy ostatniej szansy i poruszając niebo i ziemie odnalazł architekta który sporządzał dwadzieścia lat temu plany budynku. Ten miły człowiek potwierdził jednak to samo co poprzedni właściciele. PINB zdaje się tak bardzo się tym przejął,ze kiedy ostatnio oglądaliśmy akta sprawy okazało się, że zniknęły zeznania pana architekta.
5). Kwestię możliwości doprowadzenie nielegalnych instalacji do lokalu nr 3 - PINB rozwiązał z gracją poświadczając, ze stwierdził legalne doprowadzenie przyłączy do budynku (pominął milczeniem, że są to przyłącza obliczone tylko na potrzeby naszych dwóch lokali mieszkalnych) i nie stwierdził by do lokalu nr 3 były doprowadzone oddzielne przyłącza. Nie chcemy być złośliwi, ale powinien przynajmniej skonsultować swoją wersję z Panią Sąsiadka ( która ciąga nas po sądach w celu przymuszenia do wypełnienia woda zniszczonej mrozem instalacji co jej rozumieniu rozwiąże obecny problem braku dopływu wody do jej pomieszczeń, a w naszym zmieni piwnice w basen) oraz z sądem, który właśnie w oparciu o rzekome istnienie instalacji wodnej zasilającej mieszkanie pani Sąsiadki wykombinował sobie, ze buszowanie po naszej piwnicy i demolka znajdującej się w niej naszej instalacji jest czynem o tak niskiej szkodliwości społecznej, ze nie wymaga nawet kary.
6). Za spora ekwilibrystykę należy uznać również nie odniesienie się do prawidłowości wyodrębnienia nie spełniającego norm lokalu nr 3, W postępowaniu o zbadanie możliwości istnienia samowoli PINB uznał, ze badanie prawidłowości wydzielenia lokali mieszkalnych nie leży w jego zakresie uprawnień. A gdy znaleźliśmy paragraf mówiący, ze jednak leży i złożyliśmy odpowiedni wniosek - to ... jest on przez PINB "kitrany" bodajże 4 czy 5 rok.
2. Wnioski
Co zobaczyłby PINB w G gdyby zajmował się nasza nieruchomością przed 2009 rokiem nigdy się nie dowiemy. Po 2009 jednak zdecydowanie dołączył do wszystkich instytucji powiatowych, które jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestały uznawać istniejąca i dobrze udokumentowaną rzeczywistość, bynajmniej nie przejmując się tym,ze jeszcze niedawno jak najbardziej ja uznawały.
PINB jest jednak w tej specyficznej sytuacji, ze wiele razy był na naszej nieruchomości. Trzy razy nawet go po niej oprowadzaliśmy. Nie może więc nie wiedzieć co się znajduje w terenie. I prawdę mówiąc to jego obsesja aby przypadkiem nie potwierdzić tego co zobaczył i nie uwiarygodnić dokumentów odzwierciedlających rzeczywistość powinna właściwie budzić szczere zaniepokojenie co do zakresu jego kontaktu z rzeczywistością. Nie wyciągalibyśmy jednak pochopnych wniosków. Nie możemy bowiem wykluczyć, ze w 2009/2010 jakiś "uprawniony organ" "zbadał" sprawę i dokonał pozornie wiążących ustaleń. To, że "wiążące ustalenia" musiałyby być tak ewidentnie lewe, że nie można nam o nich nawet powiedzieć nie musiało koniecznie stać się przedmiotem wątpliwości PINB. Funkcjonariusze PINB w G są budowlańcami, a nie prawnikami - nie im więc kwestionowanie "wiążących ustaleń" "uprawnionych organów" nie leży w zakresie ich uprawnień i obowiązków. Przynajmniej wydaje się, że byłoby to źle widziane w kulturze powiatu G.
Tak więc nie możemy wykluczyć, że wszystko co PINB w G w swoim rozumieniu robi to bronienie się przed nami czyli wyjątkowo perfidnymi złoczyńcami, którzy chcą od jego,biednego budowlańca wydobyć potwierdzenie zaprzeczające temu co jakieś "uprawnione organy"ustaliły.
Trzeba jednak przyznać, ze bez względu na to jakie były motywy działania PINB, to dał nam on przez 6 lat niezły wzgląd w to co na miejscu naszej nieruchomości znajdować się w rozumieniu instytucji powiatowych powinno. I tak więc spróbowaliśmy posklejać wszystkie kawałki z dokumentów PINB nie pasujące do znanej nam rzeczywistości i wyszło na to, że na miejscu naszej nieruchomości w zbiorowej wyobraźni instytucji powiatowych prawdopodobnie znajduje się co następuje
1. Nieruchomość dla której wystawiono decyzje nr 933014 o "nadbudowie" z 1993 roku. Nieruchomość ta obejmuje ( a przynajmniej obejmowała w 1993 roku) nie tylko naszą działkę, ale również przylegającą do niej działkę sąsiednią.
2. Kształt budynku - to jak domniemamy jest ten z decyzji o "nadbudowie" z 1993 roku i wyrysie ( co zresztą potwierdza niejako Starostwo uparcie twierdząc, ze kształt z wyrysu istniał "od zawsze" )
3. W 1993 roku obiekt miał "właścicielkę", co w zasadzie wyklucza wiarygodność prowadzonej wówczas dla nieruchomości księgi wieczystej W***/0000****/5. To samo sugeruje wielkość działki, która w tej księdze wieczystej w 1993 roku miała obecne wymiary (a nie te ze wspomnianej decyzji) . Konsekwencją nie uznawania wspomnianej księgi wieczystej za księgę prowadzoną dla nieruchomości pod adresem K 53 (poprzedni numer 21) w M byłoby również to, ze akt notarialny darowizny z 1999 roku dotyczący nieruchomości ujawnionej w tej księdze (a nie jest nią nieruchomości opisana w decyzji nr 933014 z 1993 roku) nie ma wiarygodności. Jest więc tylko oświadczeniem.
4. Na piętrze budynku , pierwotnie była jedna przestrzeń mieszkalna. Ponieważ prawie nic co jest związane z lokalem nr 3 nie jest udokumentowane i nie jest zarazem samowolą - to domyślamy się, ze lokal nr3 w rozumieniu PINB nie został nigdy wydzielony. Potwierdza to konsekwentne opisywanie budynku jako jednorodzinnego. Zresztą jeżeli nie uznaje się, że księga wieczysta W***/0000****/5 jest prowadzona dla nieruchomości przy ul K. 53 w M i uważa się, ze czynności dokonane w tej księdze nie dotyczą wspomnianej nieruchomości (patrz pkt 3) - to trzeba przyznać, ze logiczne jest nie uznawanie również dokonanego w 2005 roku wydzielenia lokali mieszkalnych.
Niezmiernie tylko żałujemy, że zbiorowy powiatowy umysł nie wpadł na pomysł jawnej konfrontacji naszych dokumentów ze swoją fantasmagorią. Albo przynajmniej oficjalnego poinformowania nas co zbiorowa powiatowa wyobraźnia umieściła na naszej nieruchomości i jakie księgi wieczyste dla tego czegoś prowadzi. Być może wówczas sprawa naszej nieruchomości skończyłaby się już 6 lat temu. Szczęśliwie dla wszystkich (może z wyjątkiem Skunksa). No chyba, ze przypadkowo kogoś zabilibyśmy śmiechem.
Wracając jednak do PINB w G. To cały czas nurtuje nas pytanie. Dlaczego pokątnie przekazywane informacje, których nawet nie można dołączyć do akt sprawy są dla niego bardziej wiarygodne nic świadectwo własnych oczu, spory wolumen dokumentacji, księgi wieczyste, zeznania świadków, akty notarialne, czy wreszcie wypisy z ewidencji gruntów i lokali . Szczególnie to ostatnie nas dziwi, bo wypisy wystawia Starostwo czyli instytucja z której rzekomo PINB czerpie swoje informacje odnośnie stanu prawno-faktycznego naszej nieruchomości, których nie może nawet dołączyć do akt sprawy. ......
Co zobaczyłby PINB w G gdyby zajmował się nasza nieruchomością przed 2009 rokiem nigdy się nie dowiemy. Po 2009 jednak zdecydowanie dołączył do wszystkich instytucji powiatowych, które jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestały uznawać istniejąca i dobrze udokumentowaną rzeczywistość, bynajmniej nie przejmując się tym,ze jeszcze niedawno jak najbardziej ja uznawały.
PINB jest jednak w tej specyficznej sytuacji, ze wiele razy był na naszej nieruchomości. Trzy razy nawet go po niej oprowadzaliśmy. Nie może więc nie wiedzieć co się znajduje w terenie. I prawdę mówiąc to jego obsesja aby przypadkiem nie potwierdzić tego co zobaczył i nie uwiarygodnić dokumentów odzwierciedlających rzeczywistość powinna właściwie budzić szczere zaniepokojenie co do zakresu jego kontaktu z rzeczywistością. Nie wyciągalibyśmy jednak pochopnych wniosków. Nie możemy bowiem wykluczyć, ze w 2009/2010 jakiś "uprawniony organ" "zbadał" sprawę i dokonał pozornie wiążących ustaleń. To, że "wiążące ustalenia" musiałyby być tak ewidentnie lewe, że nie można nam o nich nawet powiedzieć nie musiało koniecznie stać się przedmiotem wątpliwości PINB. Funkcjonariusze PINB w G są budowlańcami, a nie prawnikami - nie im więc kwestionowanie "wiążących ustaleń" "uprawnionych organów" nie leży w zakresie ich uprawnień i obowiązków. Przynajmniej wydaje się, że byłoby to źle widziane w kulturze powiatu G.
Tak więc nie możemy wykluczyć, że wszystko co PINB w G w swoim rozumieniu robi to bronienie się przed nami czyli wyjątkowo perfidnymi złoczyńcami, którzy chcą od jego,biednego budowlańca wydobyć potwierdzenie zaprzeczające temu co jakieś "uprawnione organy"ustaliły.
Trzeba jednak przyznać, ze bez względu na to jakie były motywy działania PINB, to dał nam on przez 6 lat niezły wzgląd w to co na miejscu naszej nieruchomości znajdować się w rozumieniu instytucji powiatowych powinno. I tak więc spróbowaliśmy posklejać wszystkie kawałki z dokumentów PINB nie pasujące do znanej nam rzeczywistości i wyszło na to, że na miejscu naszej nieruchomości w zbiorowej wyobraźni instytucji powiatowych prawdopodobnie znajduje się co następuje
1. Nieruchomość dla której wystawiono decyzje nr 933014 o "nadbudowie" z 1993 roku. Nieruchomość ta obejmuje ( a przynajmniej obejmowała w 1993 roku) nie tylko naszą działkę, ale również przylegającą do niej działkę sąsiednią.
2. Kształt budynku - to jak domniemamy jest ten z decyzji o "nadbudowie" z 1993 roku i wyrysie ( co zresztą potwierdza niejako Starostwo uparcie twierdząc, ze kształt z wyrysu istniał "od zawsze" )
3. W 1993 roku obiekt miał "właścicielkę", co w zasadzie wyklucza wiarygodność prowadzonej wówczas dla nieruchomości księgi wieczystej W***/0000****/5. To samo sugeruje wielkość działki, która w tej księdze wieczystej w 1993 roku miała obecne wymiary (a nie te ze wspomnianej decyzji) . Konsekwencją nie uznawania wspomnianej księgi wieczystej za księgę prowadzoną dla nieruchomości pod adresem K 53 (poprzedni numer 21) w M byłoby również to, ze akt notarialny darowizny z 1999 roku dotyczący nieruchomości ujawnionej w tej księdze (a nie jest nią nieruchomości opisana w decyzji nr 933014 z 1993 roku) nie ma wiarygodności. Jest więc tylko oświadczeniem.
4. Na piętrze budynku , pierwotnie była jedna przestrzeń mieszkalna. Ponieważ prawie nic co jest związane z lokalem nr 3 nie jest udokumentowane i nie jest zarazem samowolą - to domyślamy się, ze lokal nr3 w rozumieniu PINB nie został nigdy wydzielony. Potwierdza to konsekwentne opisywanie budynku jako jednorodzinnego. Zresztą jeżeli nie uznaje się, że księga wieczysta W***/0000****/5 jest prowadzona dla nieruchomości przy ul K. 53 w M i uważa się, ze czynności dokonane w tej księdze nie dotyczą wspomnianej nieruchomości (patrz pkt 3) - to trzeba przyznać, ze logiczne jest nie uznawanie również dokonanego w 2005 roku wydzielenia lokali mieszkalnych.
Niezmiernie tylko żałujemy, że zbiorowy powiatowy umysł nie wpadł na pomysł jawnej konfrontacji naszych dokumentów ze swoją fantasmagorią. Albo przynajmniej oficjalnego poinformowania nas co zbiorowa powiatowa wyobraźnia umieściła na naszej nieruchomości i jakie księgi wieczyste dla tego czegoś prowadzi. Być może wówczas sprawa naszej nieruchomości skończyłaby się już 6 lat temu. Szczęśliwie dla wszystkich (może z wyjątkiem Skunksa). No chyba, ze przypadkowo kogoś zabilibyśmy śmiechem.
Wracając jednak do PINB w G. To cały czas nurtuje nas pytanie. Dlaczego pokątnie przekazywane informacje, których nawet nie można dołączyć do akt sprawy są dla niego bardziej wiarygodne nic świadectwo własnych oczu, spory wolumen dokumentacji, księgi wieczyste, zeznania świadków, akty notarialne, czy wreszcie wypisy z ewidencji gruntów i lokali . Szczególnie to ostatnie nas dziwi, bo wypisy wystawia Starostwo czyli instytucja z której rzekomo PINB czerpie swoje informacje odnośnie stanu prawno-faktycznego naszej nieruchomości, których nie może nawet dołączyć do akt sprawy. ......
II. Dopytujemy się dalej
1. Kolejna hucpa?
Na początek postanowiliśmy ustalić jak to się stało, że PINB w ramach prowadzonego postępowania dotyczącego fikcyjnego budynku jednorodzinnego w którym usiłuje wykazać nam, że ten fikcyjny budynek świeżo przebudowaliśmy postanowił dokonać kontroli stanu technicznego budynku. Interesuje nas to szczególnie wobec faktu, że kiedy zwracaliśmy się do niego o taką czynność w roku 2007 wcale nie był tym zainteresowany.
Wnoszę o ujawnienie na podstawie czyjego wniosku/zawiadomienia PINB w G*** powziął zamiar prowadzenia kontroli o której mowa w piśmie z dnia 16.06.2016 Wskazuję iż praktyka taka sprzeczna jest z poprzednimi działaniami PINB w G***. W szczególności w roku 2007 po otrzymaniu ode mnie wniosku nie podjął żadnych działań w sprawie, a jedynie odpowiedział pismem z dnia 19.02.2007 (sygn PINB/640/07)
z poważaniem
Na początek postanowiliśmy ustalić jak to się stało, że PINB w ramach prowadzonego postępowania dotyczącego fikcyjnego budynku jednorodzinnego w którym usiłuje wykazać nam, że ten fikcyjny budynek świeżo przebudowaliśmy postanowił dokonać kontroli stanu technicznego budynku. Interesuje nas to szczególnie wobec faktu, że kiedy zwracaliśmy się do niego o taką czynność w roku 2007 wcale nie był tym zainteresowany.
Wnoszę o ujawnienie na podstawie czyjego wniosku/zawiadomienia PINB w G*** powziął zamiar prowadzenia kontroli o której mowa w piśmie z dnia 16.06.2016 Wskazuję iż praktyka taka sprzeczna jest z poprzednimi działaniami PINB w G***. W szczególności w roku 2007 po otrzymaniu ode mnie wniosku nie podjął żadnych działań w sprawie, a jedynie odpowiedział pismem z dnia 19.02.2007 (sygn PINB/640/07)
z poważaniem
2. Urojone prace
Jeszcze raz postanowiliśmy też wyjaśnić jakie prace budowlane według PINB wykonaliśmy. Może dowiemy się, że nasz mały domek miał na przykład jakąś wieżę którą zburzyliśmy,albo mury obronne ;-) A tak serio to chcemy się dowiedzieć czy PINB ma jakiekolwiek inne dokumenty na których może się oprzeć poza decyzją Pana Krzysia i "protokołem z badania ksiąg wieczystych"dotyczącego fikcyjnej działki z fikcyjnymi prawami własności.
W związku z wielokrotnie wysuwanymi przez PINB w G*** sugestiami samowolnego prowadzenia prac budowlanych innych niż będące przedmiotem postępowania PINB zakończonego decyzją 395/10 oraz zakończonego decyzją 195/12 wzywam PINB w G*** do:
1. wskazania zakresu prac budowlanych które w jego rozumieniu zostały wykonane na nieruchomości znajdującej się pod adresem K*** 53 w M***.
2. wskazania czy istnieją inne dokumenty będące dowodem wykonania "prac budowlanych" oraz będące powodem powodem uchylania się PINB w G*** od uznawania istniejącego stanu faktycznego zgodnego ze stanem prawnym ujawnionym w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/0005****/6, ****/0005****/3,****/0005****/0 inne niż decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z dnia 16.03.1993 oraz "protokół z badania ksiąg wieczystych" dotyczący działki 275a o pow 232m2 będącej własnością Marii i Tomasza Łebkowskich (według informacji uzyskanych od Starostwa dokument ten został wprowadzony w trakcie modernizacji ewidencji gruntów wykonywanej przez Urząd Miasta M*** w roku 1996) Jeśli tak wnoszę o ujawnienie tych dokumentów.
z poważaniem
Jeszcze raz postanowiliśmy też wyjaśnić jakie prace budowlane według PINB wykonaliśmy. Może dowiemy się, że nasz mały domek miał na przykład jakąś wieżę którą zburzyliśmy,albo mury obronne ;-) A tak serio to chcemy się dowiedzieć czy PINB ma jakiekolwiek inne dokumenty na których może się oprzeć poza decyzją Pana Krzysia i "protokołem z badania ksiąg wieczystych"dotyczącego fikcyjnej działki z fikcyjnymi prawami własności.
W związku z wielokrotnie wysuwanymi przez PINB w G*** sugestiami samowolnego prowadzenia prac budowlanych innych niż będące przedmiotem postępowania PINB zakończonego decyzją 395/10 oraz zakończonego decyzją 195/12 wzywam PINB w G*** do:
1. wskazania zakresu prac budowlanych które w jego rozumieniu zostały wykonane na nieruchomości znajdującej się pod adresem K*** 53 w M***.
2. wskazania czy istnieją inne dokumenty będące dowodem wykonania "prac budowlanych" oraz będące powodem powodem uchylania się PINB w G*** od uznawania istniejącego stanu faktycznego zgodnego ze stanem prawnym ujawnionym w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/0005****/6, ****/0005****/3,****/0005****/0 inne niż decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z dnia 16.03.1993 oraz "protokół z badania ksiąg wieczystych" dotyczący działki 275a o pow 232m2 będącej własnością Marii i Tomasza Łebkowskich (według informacji uzyskanych od Starostwa dokument ten został wprowadzony w trakcie modernizacji ewidencji gruntów wykonywanej przez Urząd Miasta M*** w roku 1996) Jeśli tak wnoszę o ujawnienie tych dokumentów.
z poważaniem
3. Co widzi PINB?
Postanowiliśmy jeszcze raz zapytać PINB co właściwie według niego znajduje się na terenie naszej nieruchomości.
Wnoszę o wydanie zaświadczenia zawierającego informację o tym jaki budynek znajduje się w rozumieniu PINB w G*** na terenie działki nr 73,obr **-** (K*** 53 w M***) w tym:
1. czy jest to budynek jednorodzinny czy wielorodzinny (w rozumieniu Prawa Budowlanego)
2. czy w budynku wydzielone są lokale mieszkalne (jeśli tak to ile lokali)
3. czy budynek posiada podpiwniczoną przybudówkę zwieńczoną tarasem
W przypadku gdyby PINB w G*** uznawał istnienie innego budynku niż wielorodzinny z 3 wydzielonymi lokalami mieszkalnymi i przybudówką zwieńczoną tarasem wnoszę o dołączenie do zaświadczenia dokumentów z których PINB w G*** wywodzi te fakty, a także wyjaśnienie powodów dlaczego uznaje te dokumenty za wiarygodne mimo iż w sposób oczywisty sprzeczne są z istniejącym stanem faktycznym.
z poważaniem
Postanowiliśmy jeszcze raz zapytać PINB co właściwie według niego znajduje się na terenie naszej nieruchomości.
Wnoszę o wydanie zaświadczenia zawierającego informację o tym jaki budynek znajduje się w rozumieniu PINB w G*** na terenie działki nr 73,obr **-** (K*** 53 w M***) w tym:
1. czy jest to budynek jednorodzinny czy wielorodzinny (w rozumieniu Prawa Budowlanego)
2. czy w budynku wydzielone są lokale mieszkalne (jeśli tak to ile lokali)
3. czy budynek posiada podpiwniczoną przybudówkę zwieńczoną tarasem
W przypadku gdyby PINB w G*** uznawał istnienie innego budynku niż wielorodzinny z 3 wydzielonymi lokalami mieszkalnymi i przybudówką zwieńczoną tarasem wnoszę o dołączenie do zaświadczenia dokumentów z których PINB w G*** wywodzi te fakty, a także wyjaśnienie powodów dlaczego uznaje te dokumenty za wiarygodne mimo iż w sposób oczywisty sprzeczne są z istniejącym stanem faktycznym.
z poważaniem
Dziennik pierwszy (pisany przed 08-2012) |
Dziennik drugi (pisany po 08-2012). |
Dziennik trzeci (pisany po 04-2014). |
Dziennik czwarty (pisany po 03-2015). |
Dziennik piąty (pisany po 01-2016). |