|
|
1. O nietykalności urzędników.
Zabytki miasteczka M***
Nasz pierwszy kontakt z prokuraturą miał miejsce kiedy urzędnicy zakazali nam remontu domu narażając tym samym nasze zdrowie, a my złożyliśmy na nich doniesienie do prokuratury (co oczywiście zakończyło się postanowieniem odmowie wszczęcia śledztwa). Sprawa wróciła niczym bumerang rok później w postaci kolejnego doniesienia tym razem dotyczącego spowodowania uszczerbku na zdrowiu spowodowanego zakazywaniem nam remontu.
O ile za pierwszym razem można było jeszcze dyskutować odnośnie stopnia ryzyka narażenia naszego zdrowia i powoływać się na trwający proces administracyjny, o tyle w drugim przypadku uszczerbek na zdrowiu był już niepodważalnym faktem. Równie niepodważalnym faktem były okoliczności w jakich nastąpił. Mimo to lokalna prokuratura winy urzędnika się nie dopatrzyła, a wszelkie skargi składane przez nas z tego tytułu na lokalną prokuraturę zostały zakwalifikowane jako bezzasadne.
Stwierdzenie, że w uprawnieniach urzędnika jest spowodowanie uszczerbku na zdrowiu i uniemożliwianie mieszkania we własnym domu należałoby by właściwie zakwalifikować jako dowcip. Niestety posiadamy szereg dokumentów wystawionych przez nadrzędne instancje prokuratorskie, które ze śmiertelna powagą zapewniają, że tak właśnie rozumieją polskie prawo.
Przez podobny proces (albo jak kto woli ścieżkę zdrowia) przeszliśmy kilka razy informując o innych objawach radosnej urzędniczej działalności, która miała poważne (i niestety negatywne ) konsekwencje nie tylko dla nas.
W końcu zaczęło do nas docierać, że lokalni urzędnicy są chyba po prostu nietykalni, a jak się komuś to nie podoba to hmm... ma problem. Nie znamy co prawda żadnego przepisu, który gwarantowałby nietykalność jakimkolwiek urzędnikom, ale nie ma co się kłócić z faktami. Za tą brutalną konfrontację teorii (w której mamy jakieś prawa) z praktyką (w której nie mamy żadnych praw) chcielibyśmy prokuraturze od lokalnej do generalnej serdecznie podziękować.
O ile za pierwszym razem można było jeszcze dyskutować odnośnie stopnia ryzyka narażenia naszego zdrowia i powoływać się na trwający proces administracyjny, o tyle w drugim przypadku uszczerbek na zdrowiu był już niepodważalnym faktem. Równie niepodważalnym faktem były okoliczności w jakich nastąpił. Mimo to lokalna prokuratura winy urzędnika się nie dopatrzyła, a wszelkie skargi składane przez nas z tego tytułu na lokalną prokuraturę zostały zakwalifikowane jako bezzasadne.
Stwierdzenie, że w uprawnieniach urzędnika jest spowodowanie uszczerbku na zdrowiu i uniemożliwianie mieszkania we własnym domu należałoby by właściwie zakwalifikować jako dowcip. Niestety posiadamy szereg dokumentów wystawionych przez nadrzędne instancje prokuratorskie, które ze śmiertelna powagą zapewniają, że tak właśnie rozumieją polskie prawo.
Przez podobny proces (albo jak kto woli ścieżkę zdrowia) przeszliśmy kilka razy informując o innych objawach radosnej urzędniczej działalności, która miała poważne (i niestety negatywne ) konsekwencje nie tylko dla nas.
W końcu zaczęło do nas docierać, że lokalni urzędnicy są chyba po prostu nietykalni, a jak się komuś to nie podoba to hmm... ma problem. Nie znamy co prawda żadnego przepisu, który gwarantowałby nietykalność jakimkolwiek urzędnikom, ale nie ma co się kłócić z faktami. Za tą brutalną konfrontację teorii (w której mamy jakieś prawa) z praktyką (w której nie mamy żadnych praw) chcielibyśmy prokuraturze od lokalnej do generalnej serdecznie podziękować.
2 Włamania i takie tam
Zabytki miasteczka M***
Nie chcielibyśmy powtarzać jeszcze raz historii opisanych już w Dziennikach Ćwoków 1 oraz 1 1/2.
Chcielibyśmy tylko zapytać czy ktoś może wie jak czuje się człowiek, który odkrywa, że włamano się do jego pomieszczenia i zdewastowano jego mienie? A kiedy dowiaduje się, że prokuratura nie ma zamiaru podjąć żadnych kroków żeby ukarać sprawcę, którego w końcu sam musiał schwytać na gorącym uczynku? Za to podejmuje kroki, żeby ukarać ofiarę za ... złośliwe niepokojenie sprawcy. Jak czuje się człowiek, który niemalże codziennie w środku nocy otrzymuje telefon od firmy ochroniarskiej "otrzymaliśmy właśnie sygnał włamania na obiekcie", musi wsiadać do samochodu i jechać nie wiedząc co zastanie na miejscu? Jak się czuje człowiek, kiedy okazuje się, że nikt mu nie chce pomóc w temacie schwytania sprawców "sygnałów włamania na obiekcie" ?
Czy ktoś wie co czuje człowiek, który bezsilnie patrzy jak dewastacji ulega jego własność i nic nie może zrobić? Człowiek, który nie może nawet bezpiecznie mieszkać we własnym domu i którego życie ulega kompletnej dezintegracji, Straty jakie ponieśliśmy w naszej ocenie mogły już przekroczyć 100 tys. Kupa forsy. Przynajmniej dla nas.... O depresji, przemęczeniu i innych niematerialnych stratach nie warto nawet mówić
Pewnie moglibyśmy kontynuować tą melodramatyczną wyliczankę, ale po co. Wielokrotnie pisaliśmy skargi na działania lokalnych struktur i wskazywaliśmy na to, że skoro w rozumieniu prokuratury rejonowej ktoś może dewastować nasze mienie, wchodzić do naszych pomieszczeń etc. to należy podejrzewać istnienie poważnych nieprawidłowości. Instancje wyższe nie podzielały naszej opinii... Wielokrotnie. Nie może więc być mowy o pomyłce i przeoczeniu.
Wydawało nam się, że zadaniem Prokuratury jest dopilnowanie, aby działania opisane w Kodeksie Karnym jako czyny zabronione (czyli przestępstwa) spotkały się z należytą karą. Jednak dotychczasowe działania prokuratury od lokalnej do generalnej zdają się wskazywać, że jesteśmy w błędzie. Pozostaje jednak pytanie, do czego w swoim rozumieniu właściwie Prokuratura służy.
P.S W naszym miasteczku zdarza się podobno, że "nieznani sprawcy" niszczą płoty, skrzynki gazowe, albo inne mienie i nie odstrasza ich nawet to, że robią to na terenie objętym miejskim monitoringiem
Czy ktokolwiek z poszkodowanych próbował zgłosić sprawę do lokalnej prokuratury? Czy ktokolwiek próbował szukać interwencji w prokuraturach nadzorujących lokalną prokuraturę? Czy ktokolwiek otrzymał skuteczną pomoc?
Chcielibyśmy tylko zapytać czy ktoś może wie jak czuje się człowiek, który odkrywa, że włamano się do jego pomieszczenia i zdewastowano jego mienie? A kiedy dowiaduje się, że prokuratura nie ma zamiaru podjąć żadnych kroków żeby ukarać sprawcę, którego w końcu sam musiał schwytać na gorącym uczynku? Za to podejmuje kroki, żeby ukarać ofiarę za ... złośliwe niepokojenie sprawcy. Jak czuje się człowiek, który niemalże codziennie w środku nocy otrzymuje telefon od firmy ochroniarskiej "otrzymaliśmy właśnie sygnał włamania na obiekcie", musi wsiadać do samochodu i jechać nie wiedząc co zastanie na miejscu? Jak się czuje człowiek, kiedy okazuje się, że nikt mu nie chce pomóc w temacie schwytania sprawców "sygnałów włamania na obiekcie" ?
Czy ktoś wie co czuje człowiek, który bezsilnie patrzy jak dewastacji ulega jego własność i nic nie może zrobić? Człowiek, który nie może nawet bezpiecznie mieszkać we własnym domu i którego życie ulega kompletnej dezintegracji, Straty jakie ponieśliśmy w naszej ocenie mogły już przekroczyć 100 tys. Kupa forsy. Przynajmniej dla nas.... O depresji, przemęczeniu i innych niematerialnych stratach nie warto nawet mówić
Pewnie moglibyśmy kontynuować tą melodramatyczną wyliczankę, ale po co. Wielokrotnie pisaliśmy skargi na działania lokalnych struktur i wskazywaliśmy na to, że skoro w rozumieniu prokuratury rejonowej ktoś może dewastować nasze mienie, wchodzić do naszych pomieszczeń etc. to należy podejrzewać istnienie poważnych nieprawidłowości. Instancje wyższe nie podzielały naszej opinii... Wielokrotnie. Nie może więc być mowy o pomyłce i przeoczeniu.
Wydawało nam się, że zadaniem Prokuratury jest dopilnowanie, aby działania opisane w Kodeksie Karnym jako czyny zabronione (czyli przestępstwa) spotkały się z należytą karą. Jednak dotychczasowe działania prokuratury od lokalnej do generalnej zdają się wskazywać, że jesteśmy w błędzie. Pozostaje jednak pytanie, do czego w swoim rozumieniu właściwie Prokuratura służy.
P.S W naszym miasteczku zdarza się podobno, że "nieznani sprawcy" niszczą płoty, skrzynki gazowe, albo inne mienie i nie odstrasza ich nawet to, że robią to na terenie objętym miejskim monitoringiem
Czy ktokolwiek z poszkodowanych próbował zgłosić sprawę do lokalnej prokuratury? Czy ktokolwiek próbował szukać interwencji w prokuraturach nadzorujących lokalną prokuraturę? Czy ktokolwiek otrzymał skuteczną pomoc?
3. O prawach własności (według Prokuratury)
Zabytki miasteczka M***
Wypada poruszyć jeszcze w kontekście Prokuratury tajemniczą sprawę naszych praw własności. Dla przypomnienia mimo iż znane nam księgi wieczyste nie pozostawiają żadnych wątpliwości odnośnie tego co kto na współposiadanej przez nas nieruchomości ma i nigdy nikt nie pokazał nam żadnych dokumentów, które stan prawny ujawniony w księgach wieczystych w jakikolwiek sposób kwestionują, wszystkie instytucje do których się zwracamy zachowują się jakby miały na ten temat inne informacje i nie dotyczy to bynajmniej tylko instytucji lokalnych. Podobnie dzieje się także w Prokuraturze.
O ile można jeszcze próbować tłumaczyć, że działania jednostek nadrzędnych administracji państwowej są spowodowane jakąś szepniętą na ucho plotką, której nie mogą zweryfikować. O tyle Prokuratura ma sporo narzędzi aby sprawdzić prawdziwość zasłyszanych informacji. Tym bardziej zdumiewać musi fanatyczna wręcz wiara w prawidłowość oceny dokonanej przez prokuraturę rejonową , która jest co tu dużo mówić jest często w ewidentnej sprzeczności ze składanymi przez nas dokumentami.
Nie dalej jak w grudniu 2012 prokuratura rejonowa kończąc dochodzenie w sprawie naruszenia naszego miru domowego przez Panią Sąsiadkę, wystawiła dokument z którego wynika, że Pani Sąsiadka nie posiada żadnego majątku, a my naszą część nieruchomości mamy we władaniu. Właściwie to już nas nawet nie zdziwiło, pomimo iż było w ewidentnej sprzeczności z zapisami znanych nam ksiąg wieczystych (KW). Według Prawa, które podobno obowiązuje, zapisy KW są uznawane za prawdziwe dopóki nie wykaże się ich wadliwości. Jednak po kilku latach zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tego, że Prawo sobie, a Powiat sobie.
Tradycyjnie skierowaliśmy więc skargę na działania prokuratury rejonowej do prokuratury okręgowej, która tradycyjnie stwierdziła iż skarga jest bezzasadna. Do skargi załączone były wnioski dowodowe zawierające wyciąg z ksiąg wieczystych, nasze akty notarialne, dowody płacenia podatków za nieruchomość i inne dokumenty poświadczające, że my oraz Pani Sąsiadka jesteśmy właścicielami nieruchomości. Dlaczego więc prokuratura okręgowa nie dopatrzyła się błędów w dokumencie prokuratury rejonowej? Jeżeli posiadała informacje sprzeczne z zapisem KW i treścią dostarczonych przez nas wniosków dowodowych - dlaczego nas o tym nie poinformowała? Dlaczego nie zdziwiło jej to, że skoro podobno mieliśmy pełny dostęp do akt sprawy nic nie wiemy o faktach zawartych w postanowieniu kończącym? Cóż, będziemy wyjaśniać dalej.
O ile można jeszcze próbować tłumaczyć, że działania jednostek nadrzędnych administracji państwowej są spowodowane jakąś szepniętą na ucho plotką, której nie mogą zweryfikować. O tyle Prokuratura ma sporo narzędzi aby sprawdzić prawdziwość zasłyszanych informacji. Tym bardziej zdumiewać musi fanatyczna wręcz wiara w prawidłowość oceny dokonanej przez prokuraturę rejonową , która jest co tu dużo mówić jest często w ewidentnej sprzeczności ze składanymi przez nas dokumentami.
Nie dalej jak w grudniu 2012 prokuratura rejonowa kończąc dochodzenie w sprawie naruszenia naszego miru domowego przez Panią Sąsiadkę, wystawiła dokument z którego wynika, że Pani Sąsiadka nie posiada żadnego majątku, a my naszą część nieruchomości mamy we władaniu. Właściwie to już nas nawet nie zdziwiło, pomimo iż było w ewidentnej sprzeczności z zapisami znanych nam ksiąg wieczystych (KW). Według Prawa, które podobno obowiązuje, zapisy KW są uznawane za prawdziwe dopóki nie wykaże się ich wadliwości. Jednak po kilku latach zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tego, że Prawo sobie, a Powiat sobie.
Tradycyjnie skierowaliśmy więc skargę na działania prokuratury rejonowej do prokuratury okręgowej, która tradycyjnie stwierdziła iż skarga jest bezzasadna. Do skargi załączone były wnioski dowodowe zawierające wyciąg z ksiąg wieczystych, nasze akty notarialne, dowody płacenia podatków za nieruchomość i inne dokumenty poświadczające, że my oraz Pani Sąsiadka jesteśmy właścicielami nieruchomości. Dlaczego więc prokuratura okręgowa nie dopatrzyła się błędów w dokumencie prokuratury rejonowej? Jeżeli posiadała informacje sprzeczne z zapisem KW i treścią dostarczonych przez nas wniosków dowodowych - dlaczego nas o tym nie poinformowała? Dlaczego nie zdziwiło jej to, że skoro podobno mieliśmy pełny dostęp do akt sprawy nic nie wiemy o faktach zawartych w postanowieniu kończącym? Cóż, będziemy wyjaśniać dalej.
4. Skargi i wnioski
Zabytki miasteczka M***
Skargi na działania prokuratury rejonowej słaliśmy namiętnie. I te wcale nie ze złośliwości czy wrodzonego pieniactwa. Po prostu, gdy wszystko raptem przestało działać poczuliśmy się skołowani, zagubieni i zwyczajnie wystraszeni i pisanie skarg było jednym ze sposobów zwrócenia uwagi na masowe nieprawidłowości, których ofiara padaliśmy. Jednak jak się okazało nieskutecznym.
Nasze skargi były konsekwentnie uznawane za bezzasadne przy czym zdarzało się, że odmawiano nam nawet uzasadnienia dlaczego są bezzasadne powołując się na to, że prokuratura według Kodeksu postępowania karnego nie ma takiego obowiązku. W naszej opinii obowiązek owszem jest (wynikał z odniesienia do Kodeksu Postępowania Administracyjnego w Ustawie o prokuraturze), ale korespondujący z nami prokuratorzy do prokuratorów Prokuratury Generalnej włącznie twierdzili, że go nie widzą.
Po tym doświadczeniu mamy wrażenie, że cała procedura składania skarg jest w prokuraturze kompletnie bezużyteczna i jedyne czemu ewentualnie może służyć to wypełnienie jakichś bliżej nieokreślonych dyrektyw Unii Europejskiej przy absolutnie minimalnym wysiłku, a osoby które mają wątpliwości czy ich sprawa jest należnie procesowana przez lokalną prokuraturę gdzieś w Polsce B są kompletnie pozbawione jakiejkolwiek pomocy.
Konsekwencje takiej sytuacji są jednak dość poważne. Oznacza to bowiem, że na prowincji obowiązuje z definicji "układ zamknięty" i nie jest on żadną anomalią, lecz norma wynikającą z obowiązującej wykładni prawa, której podstawowa cecha jest nie wchodzenie w powiatowe gary. Nawet w strukturach prokuratorskich.....
Poza wielkimi miastami mieszka ponad 20 milionów ludzi. Mamy więc 20 milionów ludzi pozbawionych jakiejkolwiek ochrony prawnej (przynajmniej w rozumieniu standardów unijnych) i zakres ich "praw" zależy od lokalnego widzimisię lokalnych struktur władzy. Czy ktokolwiek zastanawiał się jak wygląda ich życie jeżeli lokalne struktury dochodzą do wniosku, że oficjalnie obowiązujące prawo mają w ... poważaniu i zamiast przestrzegać prawa będą robiły tak jak im się podoba?
Jedną z niewielu pozytywnych rzeczy, które wynieśliśmy z kontaktów z Prokuraturą była rozdawana tam książka, zawierająca porady jak egzekwować prawo (to oficjalnie obowiązujące, a nie lokalne) jeśli jest się ofiarą przestępstwa. Ktoś sfinansował jej druk i wymusił dystrybucje w budynkach prokuratur. Może więc nie wszyscy są zainteresowani konserwowaniem obecnego stanu rzeczy...
Nasze skargi były konsekwentnie uznawane za bezzasadne przy czym zdarzało się, że odmawiano nam nawet uzasadnienia dlaczego są bezzasadne powołując się na to, że prokuratura według Kodeksu postępowania karnego nie ma takiego obowiązku. W naszej opinii obowiązek owszem jest (wynikał z odniesienia do Kodeksu Postępowania Administracyjnego w Ustawie o prokuraturze), ale korespondujący z nami prokuratorzy do prokuratorów Prokuratury Generalnej włącznie twierdzili, że go nie widzą.
Po tym doświadczeniu mamy wrażenie, że cała procedura składania skarg jest w prokuraturze kompletnie bezużyteczna i jedyne czemu ewentualnie może służyć to wypełnienie jakichś bliżej nieokreślonych dyrektyw Unii Europejskiej przy absolutnie minimalnym wysiłku, a osoby które mają wątpliwości czy ich sprawa jest należnie procesowana przez lokalną prokuraturę gdzieś w Polsce B są kompletnie pozbawione jakiejkolwiek pomocy.
Konsekwencje takiej sytuacji są jednak dość poważne. Oznacza to bowiem, że na prowincji obowiązuje z definicji "układ zamknięty" i nie jest on żadną anomalią, lecz norma wynikającą z obowiązującej wykładni prawa, której podstawowa cecha jest nie wchodzenie w powiatowe gary. Nawet w strukturach prokuratorskich.....
Poza wielkimi miastami mieszka ponad 20 milionów ludzi. Mamy więc 20 milionów ludzi pozbawionych jakiejkolwiek ochrony prawnej (przynajmniej w rozumieniu standardów unijnych) i zakres ich "praw" zależy od lokalnego widzimisię lokalnych struktur władzy. Czy ktokolwiek zastanawiał się jak wygląda ich życie jeżeli lokalne struktury dochodzą do wniosku, że oficjalnie obowiązujące prawo mają w ... poważaniu i zamiast przestrzegać prawa będą robiły tak jak im się podoba?
Jedną z niewielu pozytywnych rzeczy, które wynieśliśmy z kontaktów z Prokuraturą była rozdawana tam książka, zawierająca porady jak egzekwować prawo (to oficjalnie obowiązujące, a nie lokalne) jeśli jest się ofiarą przestępstwa. Ktoś sfinansował jej druk i wymusił dystrybucje w budynkach prokuratur. Może więc nie wszyscy są zainteresowani konserwowaniem obecnego stanu rzeczy...
5. Historia pewnego wygłupu.
Zabytki miasteczka M***
Instynktownie zakłada się, że instancje nadrzędne reprezentują wyższy poziom merytoryczny niż te które nadzorują. Nasze doświadczenie wskazuje, że nie zawsze tak być musi. Są instytucje w których to co się dzieje na poziomie lokalnym zdaje się być dokładnym odzwierciedleniem i konsekwencja niewyobrażalnej wprost niekompetencji na samej górze.
Po ostatniej porcji korespondencji zastanawiamy się czy do takich instytucji nie zalicza sie Prokuratura. Nie jesteśmy jeszce gotowi do wyciągania wiażących wniosków, ale przynajmniej kilku zatrudnionych tam prokuratorów albo udaje, albo naprawdę ma poważne trudności z rozumieniem tekstu pisanego. Tylko tak jesteśmy w stanie sobie wytłumaczyć to co sie stało ze złonymi informacjami o możliwości istnienia poważnych problemów z respektowaniem zapisów ksiąg wieczystych w obrębie struktur prokuratorskich. Dwie z tych informacji wylądowały w Bogu ducha winnej Prokuraturze Rejonowej w mieście wojewódzkim. Jedną informację opatrzono opisem, który nijak się miał do tego czego sprawa dotyczyła (czyli nie respektowania ksiąg wieczystych i możliwością prowadzenia przez niezidentyfikowaną jednostkę prokuratury niezidentyfikowanej sprawy), a jak sie znalazła druga w nieszczęsnej Prokuraturze Rejonowej to trudno zgadnąć bo nie był to ani jej rewir, ani zakres uprawnień. Sprawa dotyczyła działań sądu rejonowego w odległej o prawie 50 km miejscowości. Na chwilę obecną żadne inne wytłumaczenie poza pospolitym analfabetyzmem Prokuratorów Prokuratury Generalnej nie przychodzi nam do głowy.
Nieszczęsna Prokuratura Rejonowa po której trudno oczekiwać, ze będzie ryzykowała kłując po oczach lepszym przygotowaniem merytorycznym i zrozumieniem sprawy niż sama Generalna wysmażyła odmowę wszczęcia postępowania (sygn I Ds/483/14) w której de facto nie dopatrzyła się nieprawidłowości w uznawaniu przez różne instytucje 5 (!) stanów prawnych nieruchomości w zależności od aktualnych potrzeb. My natomiast oglądając ten nieszczęsny dokumencik zastanawiamy się czy potraktowac go jako poświadczenie o kompletnym załamaniu się państwa prawa czy jako adekwatna odpowiedź na trudny do uwierzenia wygłup prokuratorów Prokuratury Generalnej, którzy nie tylko nie potrafia zorientować sie o co w sprawie chodzi, ale nawet przesłać jej zgodnie z właściwościami.
Jeżeli opisana sytuacja nie jest wygłupem tylko sposobem funkcjonowania Prokuratury Generalnej - to nie możemy oczekiwać poszanowania prawa, bo niby kto ma je egzekwewać.
Po ostatniej porcji korespondencji zastanawiamy się czy do takich instytucji nie zalicza sie Prokuratura. Nie jesteśmy jeszce gotowi do wyciągania wiażących wniosków, ale przynajmniej kilku zatrudnionych tam prokuratorów albo udaje, albo naprawdę ma poważne trudności z rozumieniem tekstu pisanego. Tylko tak jesteśmy w stanie sobie wytłumaczyć to co sie stało ze złonymi informacjami o możliwości istnienia poważnych problemów z respektowaniem zapisów ksiąg wieczystych w obrębie struktur prokuratorskich. Dwie z tych informacji wylądowały w Bogu ducha winnej Prokuraturze Rejonowej w mieście wojewódzkim. Jedną informację opatrzono opisem, który nijak się miał do tego czego sprawa dotyczyła (czyli nie respektowania ksiąg wieczystych i możliwością prowadzenia przez niezidentyfikowaną jednostkę prokuratury niezidentyfikowanej sprawy), a jak sie znalazła druga w nieszczęsnej Prokuraturze Rejonowej to trudno zgadnąć bo nie był to ani jej rewir, ani zakres uprawnień. Sprawa dotyczyła działań sądu rejonowego w odległej o prawie 50 km miejscowości. Na chwilę obecną żadne inne wytłumaczenie poza pospolitym analfabetyzmem Prokuratorów Prokuratury Generalnej nie przychodzi nam do głowy.
Nieszczęsna Prokuratura Rejonowa po której trudno oczekiwać, ze będzie ryzykowała kłując po oczach lepszym przygotowaniem merytorycznym i zrozumieniem sprawy niż sama Generalna wysmażyła odmowę wszczęcia postępowania (sygn I Ds/483/14) w której de facto nie dopatrzyła się nieprawidłowości w uznawaniu przez różne instytucje 5 (!) stanów prawnych nieruchomości w zależności od aktualnych potrzeb. My natomiast oglądając ten nieszczęsny dokumencik zastanawiamy się czy potraktowac go jako poświadczenie o kompletnym załamaniu się państwa prawa czy jako adekwatna odpowiedź na trudny do uwierzenia wygłup prokuratorów Prokuratury Generalnej, którzy nie tylko nie potrafia zorientować sie o co w sprawie chodzi, ale nawet przesłać jej zgodnie z właściwościami.
Jeżeli opisana sytuacja nie jest wygłupem tylko sposobem funkcjonowania Prokuratury Generalnej - to nie możemy oczekiwać poszanowania prawa, bo niby kto ma je egzekwewać.
5.Wybrane fragmenty korespondencji Ćwoków z prokuraturą okręgową, apelacyjną i generalną
1. Prokuratura Okręgowa nie chce zbadać dlaczego Prokuratura Rejonowa uznała, że Pani Sąsiadka może sobie chodzić po naszych pomieszczeniach bez naszej zgody, a kiedy usiłujemy się przed nią bronić to ją "złośliwie niepokoimy".
|
|
2. Prokuratura Okręgowa odmawia ustalenia dlaczego Prokuratura Rejonowa sugeruje, że stan prawny naszej nieruchomości jest jakiś inny niż my znamy.
|
|
3. Prokuratura Apelacyjna oraz Generalna upierają się, że prokurator nie musi tłumaczyć dlaczego uznał skargę za bezzasadną, a my się upieramy, że jednak musi. Na ostatnie pismo Prokuratura Generalna niestety nie udzieliła nam już odpowiedzi.
Prokuratura Apelacyjna
|
|
Prokuratura Generalna
|
|
Kapituła Wielkiego Kalesona i.... |