|
|
|
1A. Utrata kontroli nad aparatem państwowym.
Być może nasza sprawa zaczęła się jako problemy z uznawaniem praw własności do małego domku z ogródkiem w pewnym powiecie. Jednak po kilku latach eskalacji mniej istotne wydają się być pierwotne problemy, a dużo bardziej fakt, ze ewidentnej nieprawidłowości nie potrafił zaadresować cały aparat państwowy. Przez kilka lat nie znalazł się w całym aparacie państwowym ani jeden funkcjonariusz, który uznałby że powinien trzymać się obowiązującego prawa i wynikających z niego procedur (chociażby zachowania zasady jawności postępowania, czy poszanowania domniemania wiarygodności ksiąg wieczystych) , które teoretycznie rządzić powinny każdym postępowaniem przed organem państwowym. I to bez względu na to czy toczone jest ono przed administracja państwową, sądem, prokuratura czy organem samorządowym. Dysfunkcja aparatu państwowego jest więc ewidentna i to nawet bez ustalania jaka nieruchomość znajduje się pod adresem K 53 w M (czy ta ujawniona w księgach wieczystych czy ta teleportowana pozwoleniem na budowę) oraz bez rozpatrywania kto ma prawo do nieruchomości czy następcy prawni spadkobierców pierwszych właścicieli, czy też zostało ono zniweczone faktem cudownego "zmartwychwstania" pierwszych właścicieli ok 40 lat po własnym zgonie. Faktem jest bowiem, ze wszelkie wątpliwości powinny zostać wyjaśnione w sposób JAWNY przy pierwszym postępowaniu, a zapisy ksiąg wieczystych do momentu ich zmiany powinny być respektowane. Swoista gra w ciuciubabkę jaka zafundowały nam instytucje państwowe sprawia, ze jawią się one jak świat sam w sobie, ustanawiający swoje własne prawa i nie liczący się z niczym. Świat, który jest poza jakakolwiek kontrolą w zakresie chociażby tak minimalnym by móc wyegzekwować przestrzeganie w nim jakichkolwiek narzuconych przez ustawodawce zasad. 1.B Nieuznawanie wiarygodności rejestrów i dokumentów z ustawowym domniemaniem wiarygodności.
Aby nasza sprawa nigdy nie zaistniała wystarczyłoby aby w obrębie aparatu państwowego uznawano wiarygodność i wiążący charakter przynajmniej jednego gwarantowanych domniemań wiarygodności ; domniemania wiarygodności zapisów ksiąg wieczystych, domniemania wiarygodności wypisów z ewidencji gruntów, domniemanie wiarygodności informacji zawartych w aktach notarialnych. Wszystkie bowiem wymienione rejestry i potwierdzają i zawsze potwierdzały istniejący stan faktyczny. Podobnie zresztą jak zachowany komplet aktów notarialnych, począwszy od pierwotnej parcelacji majątku M w wyniku którego wykrojono nasza nieruchomość. W zasadzie każde pismo wystawione w sprawach naszej nieruchomości świadczące o niedopatrywaniu się poważnego naruszenia prawa w procesowaniu spraw w oparciu o jakąś fikcyjna rzeczywistość - należy uznać za równoznaczne z oświadczeniem, ze w obrębie aparatu państwowego III RP wymienione dokumenty i rejestry nie maja większego znaczenia. O jakimkolwiek domniemaniu wiarygodności nie może być nawet mowy. Biorąc pod uwagę wielkość eskalacji dokumentów o takiej właśnie treści zebrało się co najmniej kilkaset. A po sporządzeniu listy podpisanych pod nimi funkcjonariuszy państwowych - mocno się zdziwimy jeżeli nie zobaczymy na niej kilkuset nazwisk. Przy takiej ilości poświadczeń o uznawaniu ksiąg wieczystych, wypisów z ewidencji gruntów i aktów notarialnych za co najwyżej pośledni rodzaj makulatury bez znaczenia prawnego - teza o uznawaniu ich w praktyce za wiarygodne jest nie do obronienia. Bo skoro nie można zagwarantować poszanowania ich zapisów nawet w obrębie aparatu państwowego - to o czym w ogóle można rozmawiać. 1C. Niezdolność zagwarantowania bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami.
Jak już pisaliśmy poprzednio nabyliśmy nasze części nieruchomości po dokładnym ich obejrzeniu i upewnieniu się czy istotnie nabywany je od właścicieli. Sprawdziliśmy nie tylko księgi wieczyste i wypisy z ewidencji gruntów, akty notarialne, brak zameldowania osób trzecich, ale nawet porozmawialiśmy z sąsiadami. Jedną z części kupiliśmy za pośrednictwem licencjonowanej agencji nieruchomości płacąc za usługę okrągła sumkę. Jednak po 2009 roku okazało się, ze nasze prawa wynikające z zapisów ksiąg wieczystych (i ujawnionych w nich aktów notarialnych zakupu oraz wypisów z ewidencji gruntów) przestały być respektowane w obrębie aparatu państwowego i to ...... bez podania powodu. Co najciekawsze powody nie respektowania naszych praw są oparte na tak "mocnych" podstawach, że nawet nie można ich ujawnić w żadnym mającym (teoretycznie) domniemanie wiarygodności rejestrze, ani dołączyć do akt sprawy. Ale tym niemniej wydaja się być wiążące dla wszystkich. W efekcie nie możemy wykonać żadnej urzędowej czynności związanej z nasza nieruchomością - co w efekcie prowadzi do uniemożliwiania nam korzystania z naszej własności już któryś z rzędu rok. Mamy powody do podejrzewania, że celem uniemożliwiania nam korzystania z naszej własności jest zmuszenie do sprzedania. Co więcej jeżeli hulające po miasteczku M plotki są prawdziwe - nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem. Czy w takim wypadku można w ogóle mówić o bezpieczeństwie obrotu nieruchomościami na terenie III RP? Przypominamy, że w opisanych zdarzeniach nie dopatrzyło się poważnego naruszenia prawa bodajże kilkuset funkcjonariuszy - nie mamy więc podstaw do domniemania, ze jesteśmy jakimś wyjątkiem. 1.D Niezdolność zagwarantowania bezpieczeństwa zabezpieczeń hipotecznych
Jedna z ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K 53 w M ma obciążona hipotekę. Podejrzewamy, ze w momencie wpisywania pożyczki hipotecznej aparat państwowy uznawał istnieje pod wskazanym adresem nieruchomości dla której prowadzona była ta księga wieczysta. W przeciwnym wypadku Sąd Rejonowy by tego zabezpieczenia nie wpisał. Wiemy również, że już niecały rok później istnienie tych ksiąg instytucje państwowe powiatu g ignorowały procesując sprawy tak jakby pod wskazanym adresem istniało coś innego niż obiekt dla którego te księgi są prowadzone Jak to więc jest z pożyczkami hipotecznymi w III RP skoro nie można nawet zagwarantować, ze aparat państwowy nie będzie wykazywał, że coś innego znajduje się w miejscu nieruchomości na której księgach wieczystych jest zabezpieczona teraz pożyczka. W zasadzie to chyba można się już zacząć zastanawiać czy kilku kolejnym premierom nie wydaje się, ze stoją na czele nie normalnego kraju - tylko jakiegoś kosmicznego wariatkowa. 1 E. Niezdolność zagwarantowania bezpieczeństwa praw własności.
No cóż jeżeli instytucje państwowe mogą tak ni stąd ni zowąd, bez podania ku temu powodów, bez złożenia jakichkolwiek wyjaśnień i bez dania jakichkolwiek możliwości obrony - po prostu przestać respektować prawa własności władających nieruchomością właścicieli ujawnionych w księgach wieczystych - to prawa własności są w III RP fikcją. Nie może być przy tym mowy o żadnym przypadku, bo o niedopatrzeniu się nieprawidłowości w takim postępowaniu poświadczyło bodajże kilkuset funkcjonariuszy. Nie zszokowało to nawet przedstawiciele kancelarii premiera. Nawet gdy przedstawiciel nadzoru budowlanego twierdził, ze nie dopatruje się nieprawidłowości w działaniu swojej instytucji, która od kilku lat zajmuje się poświadczaniem o rzekomym istnieniu w miejscu naszej nieruchomości innego obiektu. I do tego coraz bardziej prawdopodobne się wydaje, ze dokumentami, które w oczach instytucji państwowych zmieniły nie tylko stan prawny, ale również kształt nieruchomości jest stary błąd w badaniu ksiąg hipotecznych, pozwolenie budowlane wydane na planach fikcyjnej nieruchomości i szereg spraw sądowych przeprocesowanych bez poszanowania praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych. (więcej tutaj) Jeżeli takie dokumenty wystarczają by aparat państwowy przestał respektować prawa własności o co najmniej 100 letniej ciągłości to prawo własności jest fikcją, a Konstytucję, która je gwarantuje możemy wyrzucić do kosza. 1.F. Niezdolność zapewnienie warunków do funkcjonowania opartej na kredycie gospodarki.
Bez względu na to czy ktokolwiek w kancelarii Premiera zdaje sobie z tego sprawę podstawą systemu kredytowego są prawa własności, a pożyczki hipoteczne są źródłem taniego kredytu. Czy są zdrowe podstawy dla rozwoju tego typu gospodarki jeżeli przez 7 lat cały aparat państwowy nie potrafi wyjaśnić dlaczego nie szanuje praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości, której część jest obciążona hipoteką? I pytania tego nie inspiruje bynajmniej bałagan wygenerowany na pojedynczej chałupce - ale zakres przyzwolenia przejawiający się setkami pism z których wynika, ze "teleportowanie" jakiś praw własności na nieruchomość o czystej i jednoznacznej sytuacji prawnej nie jest uważna nawet za coś bulwersującego przez osoby pracujące w aparacie państwowym. Nie mówiąc już o nie uznawaniu tego typu działań za niedopuszczalne i poważne naruszenie prawa... 1. G Niezdolność zapewnienia nawet pozorów prawidłowego działania struktur wymiaru sprawiedliwości.
Kilkadziesiąt postępowań dotyczących naszej nieruchomości toczonych przed różnymi sądami prowadzone było bez poszanowania praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych bez podania powodu dla takich działań. Nie jest możliwe, aby ktokolwiek posiadający chociaż szczątkową wiedzę prawnicza mógł nie zdawać sobie sprawy, że taki sposób działania to w gruncie rzeczy uwiarygadnianie istnienia innego stanu prawnego niż ten ujawniony w księgach wieczystych (i zresztą rzeczywiście istniejący) i to w sposób, który uniemożliwia ujawnionemu w księgach wieczystych właścicielowi jakąkolwiek obronę. O niedopatrzeniu się nieprawidłowości w takim postępowaniu zaświadczyło co najmniej 100 sędziów... Co więcej wyroki sądów administracyjnych w sprawie naszej nieruchomości w takim właśnie stylu umieszczono w bazie orzeczniczej jako wskazówkę jak administracja państwowa ma rozumieć obowiązujące prawo. Musi to budzić pytanie czy sądownictwo w III RP jest jeszcze struktura wymiaru sprawiedliwości czy już tylko narzędziem przejmowania nieruchomości..... Podobne pytanie należy zadać w stosunku do prokuratury, która w bodajże kilkadziesiąt spraw przeprocesowała przy założeniu nie istnienia praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych. Pomimo iż bardzo naciskaliśmy nie udzielono żadnych wyjaśnień poza zapewnieniem, ze sprawa została "należnie zbadana". Gdy naciskaliśmy jeszcze bardziej dostaliśmy informację, która się sprowadzała do tego, że zarzucanie funkcjonariuszom państwowym, że naruszyli prawo jest czynem karalnym. Nie zarzucamy więc nikomu niczego. Stwierdzamy tylko (w trybie warunkowym) , ze jeżeli instytucja państwowa pozwala na procesowanie spraw związanych z nieruchomością w oparciu o założenie istnienia innego stanu prawnego i fizycznego niż jest to ujawnione w księgach wieczystych zachowujących ciągłość i regularność zapisów (i do tego nie jest w stanie pokazać niczego co wskazywałoby chociażby na rzeczywiste istnienie tej alternatywnej rzeczywistości) - to w żadnym wypadku nie można tej instytucji określić jako struktury wymiaru sprawiedliwości - tylko jako narzędzie redystrybucji praw własności na rzecz osób nie mających do danej nieruchomości żadnych praw. Mamy nadzieję, ze z tak ogólnym i zdawałoby się oczywistym stwierdzeniem Prokuratura się zgodzi. Nawet jeżeli w tym opisie zobaczy odzwierciedlenie własnych działań.. 1. H Co więc leży w zakresie obowiązków premiera III RP?
Jak widać lista patologi, które ujawniła nie tyle sama sprawa naszej nieruchomości, ile trwająca już 7 rok eskalacja mająca na celu wyjaśnienie niezrozumiałego działania instytucji państwowych - jest imponująca. I właściwie pokrywa duża część funkcjonowania państwa. Skoro więc kancelarie 3 kolejnych premierów uznały, że zainteresowanie się sprawą nie lezy w zakresie ich obowiązków - to należy sobie zadać pytanie za co w swoim ( i swojej kancelarii) rozumieniu jest odpowiedzialny premier III RP. Nie chcemy być złośliwi, ale wychodzi, ze za sport, turystykę i kulturę.... Tylko czy naprawdę kolejny premier musi nam obywatelom rozbić obciach i oficjalnie na sali sądowej przyznawać się do tego, ze nie tylko nie kontroluje aparatu państwowego, ale nawet nie uważa tego za część swoich obowiązków.. I co gorsza oficjalnie twierdzić, ze nie jest nawet zainteresowany tym, że dysfunkcja państwa jest tak daleko posunięta, ze aparat państwowy nie potrafi nawet zaadresować ewidentnej (i co tu dużo mówić z punktu widzenia całego państwa bardzo drobnej) nieprawidłowości związanej z niewielkim domkiem w niewielkim miasteczku. I do tego przyznawać się, że wcale nie niepokoi go, że zamiast zaadresować prostą sprawę aparat państwowy wypluwa dokumenty w praktyce potwierdzające, ze III RP "robi w nieruchomościach". Czyżby premierzy III RP nie brali nawet pod uwagę, ze ktoś może dokumenty wystawione w imieniu III RP potraktować poważnie i zacząć zadawać pytania nie tylko o tak techniczne sprawy jak księgi wieczyste, hipoteki, obrót nieruchomościami, ale znacznie bardziej istotnie pytania o ty czy ktokolwiek jeszcze w III RP kontroluje instytucje państwowe i czy rzeczywiście struktury wymiaru sprawiedliwości zajmują się redystrybucja praw własności do nieruchomości według swojego uważania i czy w związku z tym oparta na kredycie gospodarka ma jakiekolwiek podstawy. Tak się jednak głupio złożyło, ze my musimy potraktować te dokumenty poważnie, bo w oparciu o nie najwyraźniej usiłuje się nas pozbawić majątku...... 1.I Pismo do Premiera
W nawiązaniu do stanowiska procesowego przedstawionego przez Pełnomocnika Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w sprawie VI C 441/13 prowadzonej przed Sądem Rejonowym dla W. Śródmieścia w W. Szanowna Pani, W pierwszej kolejności należy zauważyć, że stanowisko procesowe Pełnomocnika Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w sprawie VI C 441/13 i jego brak zastrzeżeń co do sposobu prowadzenia tejże sprawy przez sędziego jeżeli potraktowane poważnie wskazuje na istnienie olbrzymich problemów w zapewnieniu w zapewnieniu bezpieczeństwa prawa własności do nieruchomości w obrębie III RP ze wszystkimi tego konsekwencjami . W szczególności wydaje się wskazywać jednoznacznie na celowe utrzymywanie w obrębie instytucji państwowych dość ekscentrycznych sposobów „porządkowania” stanu prawnego nieruchomości (opartych, jak należy domniemać na specyficznej interpretacji Uchwały Sądu Najwyższego z dnia 28 lutego 1989 sygn III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 2 zdejmującej domniemanie wiarygodności z działu I-O księgi wieczystej). W szczególności należy zwrócić uwagę na: 1. Całkowity brak zdziwienia Pełnomocnika Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przedmiotem sprawy i brak chęci jej wyjaśnienia. Dla przypomnienia chodziło o zaprzestanie (bez podania powodów) respektowania praw własności nabytych niewiele wcześniej w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych (i za pośrednictwem licencjonowanej agencji obrotu nieruchomościami) oraz wykorzystywanie instytucji państwowych dla uwiarygodnienia rzekomego istnienia na jej miejscu innego obiektu niż jest ujawniony w księgach wieczystych zawsze odzwierciedlających sytuację faktyczną. 2. Zachowanie sędziego, który odmówił przyjęcia do akt sprawy materiałów wskazujących na niepodważalność zapisów ksiąg wieczystych, w uzasadnieniu orzeczenia stwierdzając jednak, że ich nie kwestionuje. Zarazem jednak nie zakwestionował oświadczenia GUNB o prawidłowości procesowania spraw w oparciu o założenie istnienia pod wskazanym adresem innej nieruchomości niż ta, która jest ujawniona w rzekomo niekwestionowanych księgach wieczystych (które zawsze odzwierciedlały rzeczywiście istniejący stan faktyczny). Nie uznał również, że procesowanie spraw przez inne instytucje w oparciu o stan „faktyczny” uwiarygadniany przez GUNB i jednostki mu podległe jest w zakresie właściwości prawa karnego a nie cywilnego. Z postępowania sędziego wynikało więc, ze uważa GUNB, a nie sąd za instytucję uprawnioną do ustalania stanu faktycznego ( a tym samym , wobec treści wspomnianej na wstępie Uchwały Sądu Najwyższego z dnia 28 lutego 1989 również stanu prawnego nieruchomości). Co więcej najwyraźniej w rozumieniu sędziego sąd nie ma uprawnień do jawnej weryfikowania ustaleń GUNB czy nawet wysuwania wobec nich zastrzeżeń. Zastrzeżeń do takiego podejścia do kwestii praw własności i ksiąg wieczystych nie zgłosił obecny na sali Pełnomocnik Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nie można tego tłumaczyć niezawisłością sędziego, bowiem sędzia podobnie jak każdy funkcjonariusz państwowy podlega zapisom art 231 KK - ma więc przyzwolenie tylko na działania w obrębie swoich uprawnień. Najwyraźniej więc Pełnomocnik Kancelarii Premiera nie miał żadnych wątpliwości co do tego, że opisane działanie pozostaje w zakresie uprawnień prowadzącego sprawę sędziego. # # # Interpretacja Uchwały Sądu Najwyższego z dnia 28 lutego 1989 III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 2 w sposób przenoszący prawo do ustalania stanu faktycznego (a tym samym prawnego) z sądu na część administracji zajmującej się budownictwem i zaniechanie weryfikacji tych "ustaleń" w jawnym procesie sądowym wydaje się cokolwiek ekscentryczna. Jednak przyjęcie tej zasady przez aparat państwowy tłumaczyłoby w pełni zachowanie instytucji państwowych w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K. 53 w M.. Jednocześnie wskazywałoby na istnienie możliwości zmiany stanu prawnego nieruchomości za plecami jej właściciela w oparciu o przyjętą do ewidencji ruchu budowlanego w oczywisty sposób wadliwą dokumentację. Celem wyjaśnienia sprawy dokonano więc należnych ustaleń, w których stwierdzono co następuje: 1. Brak jest jakiegokolwiek orzeczenia sądowego sądowego w którym po dokonaniu jawnych ustaleń wskazano by na inny stan prawny niż ten ujawniony w księgach wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K. 53 w M. tj. ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 jako właściwy Innymi słowy nie istnieje żaden dokument potwierdzający iż miał miejsce jawny proces sądowy z udziałem wszystkich stron mających interes prawny w którym stwierdzono wadliwość zapisów ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0. Pomimo to sprawy dotyczące nieruchomości przy ul. K. 53 w M. prowadzone są przez instytucje państwowe tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt (budynek mieszkalny) niż ten ujawniony w księgach wieczystych, przy czym odmawia się zarówno dokonania jawnych ustaleń, jak i chociażby podania powodu dla takiego działania. 2. Jedynym dokumentem wskazującym na możliwość istnienia innego stanu faktycznego/prawnego nieruchomości pod adresem K. 53 w M. który instytucje państwowe są skłonne ujawnić - okazał się pochodzący z lat 1990-tych dokument budowlany wydany na podstawie dokumentacji fikcyjnej nieruchomości i na wniosek osoby, która nie miała uprawnień do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane. Z niezrozumiałych przyczyn odmawia się uznania tego dokumentu budowlanego za wadliwy pomimo iż wadliwość ta jest ewidentna tj. w terenie istnieje inny obiekt niż we wzmiankowanym dokumencie oraz jest udokumentowane, że dokładnie w tej formie istniał co najmniej od 1968 roku. Ponadto wspomniany dokument budowlany jest nie tylko sprzeczny z zapisami ksiąg wieczystych, zawsze z nimi spójnymi wypisami z ewidencji gruntów wydawanymi na przestrzeni dekad, kompletem zachowanych aktów notarialnych ale również z pozostałą dokumentacją budowlaną wystawianą i przyjmowaną przez lokalne instytucje które aktualnie mają problem z uznaniem wiarygodności ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0. Przykładowo: rok 2003 - doprowadzenie instalacji kanalizacyjnej, rok 2004 – wymiana pokrycia dachu, rok 2005 - zaświadczenie o możliwości istnienia 3 lokali mieszkalnych. 3. Szereg okoliczności wskazuje na to, że ok roku 2009 (czyli w momencie po którym prawa wynikające z zapisów ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 przestały być respektowane przez instytucje państwowe) dokument budowlany o którym mowa w pkt 2 został reużytkowany, a następnie jego treść częściowo odwzorowana została bez wiedzy właścicieli nieruchomości w ewidencji gruntów (tj. wykazany został fikcyjny kształt oraz wysokość budynku mieszkalnego). Organ prowadzący ewidencję gruntów uchyla się od wyjawienia na podstawie jakich dokumentów naniósł zmiany. Z niezrozumiałych przyczyn wprowadzenie do ewidencji gruntów informacji o fikcyjnym budynku (lub nieujawniona dokumentacja będąca podstawą wprowadzonych zmian) stało się następnie podstawą dla procesowania przez nadzór budowlany oraz administracje architektoniczno-budowlaną spraw przy założeniu niewiarygodności ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0. Mimo iż świadomość wadliwości takich ustaleń musi być ewidentna skoro zarówno administracja architektoniczno-budowlana, jak i nadzór budowlany uchylają się od podania jakichkolwiek powodów takiego działania oraz dokonania jawnej weryfikacji swoich „ ustaleń” w jakikolwiek sposób. Na szczególną uwagę zasługuje także wysoce egzotyczny sposób zaadresowania przez nadzór budowlany problemu tego iż na terenie nieruchomości znajduje się jednak inny budynek niż wynika z jego „ustaleń” tj. wymusza przyznanie się do wykonania bliżej nieokreślonych prac budowlanych jak domniemam rzekomo polegających na przebudowach budynku. 4. Nie ma możliwości aby sytuacja ta wynikała z błędu w księgach wieczystych. Księgi wieczyste prowadzone dla nieruchomości przy ul K. 53 w M. mają prawie 100 -letnią ciągłość zapisów, nieruchomość zawsze pozostawała w rękach właścicieli, zachował się komplet aktów notarialnych i wielokrotnie wydawane na przestrzeni dekad wypisy z ewidencji gruntów. Co więcej struktura zapisów wyklucza aby mogły w którymkolwiek momencie czasowym możliwe "rozejść się" z sytuacją w terenie. Ich zapisy są nie do podważenia w jawnym postępowaniu sądowym, administracyjnym czy prokuratorskim. Z powyższego wynika, że sytuacja taka jak zaistniała dla nieruchomości przy ul. K. 53 w M. możliwa jest tylko w przypadku uznania wyższości dowolnie wybranej i niekoniecznie prawidłowej dokumentacji budowlanej nad wszystkimi innymi dokumentami i rejestrami dotyczącymi praw własności. Pomimo iż działanie takie może wydawać się wysoce egzotyczne według wstępnej oceny w ciągu ostatnich kilku lat kilkuset funkcjonariuszy z kilkunastu instytucji nie dopatrzyło się naruszenia prawa w procesowaniu spraw dotyczących nieruchomości przy ul K. 53 w M. tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt niż ten ujawniony w księgach wieczystych. Wśród tych funkcjonariuszy znajduje się Pełnomocnik Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, co sprawia, że dopóki jego stanowisko nie zostanie uznane za rażące niedopełnienie obowiązków należy uznać je za oficjalne stanowisko Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. # # # Sprawa staje się jeszcze bardziej zdumiewająca jeżeli pod uwagę jeszcze jedno ustalenie, którego wyjaśnienia odmówił prowadzący sprawę sędzia (za pełnym przyzwoleniem Pełnomocnika Kancelarii Prezesa Rady Ministrów). W trakcie sprawy okazało się mianowicie iż poza informacją o istnieniu fikcyjnego budynku wprowadzono do ewidencji gruntów także informacje o przedwojennych właścicielach parceli, której częścią jest nieruchomość przy ul. K. 53 w M. jako o osobach żyjących. Jest to oczywistą bzdurą,ponieważ fakt ich zgonu w latach 1930-tych, przeprowadzenia postępowania spadkowego również w latach 1930-tych Jest również dobrze udokumentowany fakt zbycia przez rzeczonych spadkobierców parceli z której podziału, której powstała nieruchomość przy ul K. 53 w M. w latach 1950-tych poprzednikom prawnym aktualnych właścicieli nieruchomości ujawnionych w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0. Mimo wykazania oczywistej wadliwości wyżej wzmiankowanej informacji o państwu Łebkowskich jako aktualnych właścicielach także okazała się ona nieusuwalna z ewidencji gruntów. Innymi słowy wbrew istniejącej dokumentacji traktuje się przedwojennych właścicieli nieruchomości jako osoby z którymi nie ma od dawna kontaktu i los ich jest nieznany. Sugeruje to pośrednio istnienie prawa Skarbu Państwa/Gminy M. (w zależności od okresu) do ich majątku. Fakt ten budzi zaniepokojenie szczególnie w kontekście wielokrotnej odmowy Burmistrza Miasta M. wydania zaświadczenia odnośnie dobrze udokumentowanych faktów tj. tego, że nieruchomość przy ul K. 53 w M. była zawsze tylko i wyłącznie w prywatnych rękach i nigdy nie ulokowano na niej lokatorów w szczególnym trybie najmu. Jest to jeszcze bardziej interesujące jeżeli weźmie się pod uwagę, ze Burmistrz Miasta M. odmawia także wydania zaświadczenia, że nie rozporządził nieruchomością przy ul K. 53 w M. lub jej częścią bez wiedzy władających nieruchomością właścicieli ujawnionych w księgach wieczystych prowadzonych dla tej nieruchomości. Podsumowując. O ile można zrozumieć, że w Powiecie G. lokalnym instytucjom z powodu panującego w ich rejestrach bałaganu mogą mylić się nieruchomości wywodzące się z tej samej przedwojennej księgi hipotecznej (przykładowo księga hipoteczna „Willa Elibor” z której pochodzi nieruchomość przy ul. K. 53 w M. obejmuje aktualnie istniejące 2 zabudowane przedwojennymi budynkami nieruchomości, 7 zabudowanych po wojnie oraz 1 gdzie na miejscu zburzonego przedwojennego budynku została wzniesiona nowa budowla) to całkowicie niezrozumiałe jest dlaczego zamiast wyjaśniać wątpliwości wynikające z posiadanego bałaganu w sposób jawny z udziałem osób mających oczywisty interes prawny w takim wyjaśnieniu lokalne instytucje państwowe preparują „dowody” alternatywnej rzeczywistości, a następnie starają się skłonić prawowitych właścicieli nieruchomości do potwierdzenia ich wiarygodności lub stworzenia iluzji, ze takie potwierdzenie zostało uzyskane. Jeszcze bardziej niezrozumiałe jest dlaczego tego typu praktyki nie spotkały się ze stanowczą reakcją instytucji nadzoru (z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów włącznie) mimo wielokrotnego informowania o sprawie użyciem wszelkich dostępnych środków. Powyższe fakty sprawiają, że nie wydaje się bezzasadnym postawienie pytania, czy w III RP nie rozwinęły się przypadkiem specyficzne praktyki porządkowania rejestrów dotyczących nieruchomości (które jak pokazuje przykład Powiatu G. są w opłakanym stanie), które wyewoluowały w bezprawne przejmowanie prywatnych nieruchomości z wykorzystaniem instytucji państwowych jako narzędzia. W takiej jednak sytuacji za główny problem należałoby uznać brak reakcji (o ile nie aktywne współdziałanie) wszelkich instancji i ciał kontrolnych. Pozostaje przy tym niejasne dlaczego Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie uważa opisanej sytuacji za patologię i nie czuje się odpowiedzialna za jej rozwój. # # # Na zakończenie należy wskazać, ze na zinstytucjonalizowany charakter problemu, który ujawniła sprawa nieruchomości przy ul K. 53 w M. może wskazywać: 1. liczba instytucji państwowych (kilkanaście) oraz ich pracowników (według wstępnej oceny ponad 200 w ciągu kilku lat) , którzy mieli do czynienia ze sprawą nieruchomości przy ul. K. 53 w M. i nie dopatrzyli się naruszenia prawa w wykorzystywaniu instytucji państwowych w opisany powyżej sposób 2. przyzwolenie na kontynuowanie procederu, który trudno nazwać inaczej jak próba bezprawnego przejęcia nieruchomości w oparciu o uwiarygadnianie przez instytucje państwowe fikcyjnej rozbieżności pomiędzy rzeczywistym stanem prawnym i zapisami ksiąg wieczystych przez trzech kolejnych Premierów RP, którzy nie mogą twierdzić, że nie byli świadomi istnienia tego procederu chociażby ze względu na trwającą w latach 2013 - 2017 sprawę VI C 441/13. 3. fakt, ze przez ponad 28 lat nie zdołano usunąć z obiegu prawnego Uchwały Sądu Najwyższego z dnia 28.02.1989 roku sygn III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 2. Wskazać w tym miejscu należy, ze konsekwencje zdjęcia domniemania wiarygodności z działu I-O ksiąg wieczystych były łatwe do przewodzenia. Tym bardziej że nie towarzyszyło mu nawet precyzyjne wskazanie co ma pełnić jego rolę i na jakich zasadach. W tej sytuacji nie powinno dziwić, ze rozwinęła się praktyka sprawiająca, że wprowadzenie ewidentnie wadliwej dokumentacji do ewidencji gruntów (najprawdopodobniej via rejestry ruchu budowlanego) może sprawić, że księgi wieczyste nawet z zachowana 100-letnią ciągłością zapisów zgodne ze stanem faktycznym nieruchomości mogą uzyskać status "100-letniej powielanej pomyłki". Ostateczną odpowiedź na to czy sprawa nieruchomości przy ul. K. 53 w M. pokazuje sposób w jaki systemowo instytucje państwowe III RP radzą sobie z „porządkowaniem” rejestrów dotyczących nieruchomości czy też stanowi pojedynczą patologię będzie ilość postępowań dotyczących naruszenia art 231 KK wszczętych w stosunku do funkcjonariuszy państwowych którzy mieli do czynienia z tą sprawą, z których każdy miał obowiązek zareagować uzyskawszy informację o braku poszanowania zapisów ksiąg wieczystych ze 100 letnią ciągłością przez innych funkcjonariuszy państwowych bez podania ku temu przyczyn (a tym samym dania możliwości obrony interesu prawnego i jawnego wyjaśnienia sprawy osobom, których prawa się podważa). Bowiem rozpatrując niniejszą sprawę Prezes Rady Ministrów nie może nie mieć świadomości, że w sytuacji nie uznania za poważne i ewidentne naruszenie prawa przyzwolenia na wykorzystanie aparatu państwowego do uwiarygadniania rzekomych praw do nieruchomości, które nie mogą być wykazane w jawnym postępowaniu ma poważne konsekwencje. W takiej sytuacji bowiem gwarancje praw własności, bezpieczeństwo obrotu nieruchomościami, bezpieczeństwo zabezpieczeń hipotecznych, wiarygodność ksiąg wieczystych, wiarygodność ewidencji gruntów, wiarygodność aktów notarialnych należy uznać za fikcję. Podobnie jak wiarygodność jakichkolwiek zobowiązań kredytowych opartych na zabezpieczeniach hipotecznych. Z poważaniem W załączeniu ostatnie pisma wysłane do lokalnych instytucji Powiatu G. oraz pismo wysłane do GUNB (pisma o identycznej treści zostały wysłane do instytucji pełniących funkcje nadzorcze w stosunku do instytucji Powiatu G. - MWINB, Wojewoda M., SKO w W., Prokuratura Okręgowa w W., Prokuratura Regionalna w W., WSA w W., NSA, Sąd Okręgowy w W. i Sąd Apelacyjny w W.). Poprzedniej części korespondencji mogą Państwo zażądać od wymienionych w pismach instytucji. 1J. Drugie pismo do Kancelarii Premiera
Pozostaje dla nas przedmiotem nieustającego zdziwienia jak drobny prowincjonalny przekręt był w stanie przekształcić się w sprawę co najmniej ogólnokrajową. A wszystko tylko dlatego, że przez 7 lat nikt nie czuł, że w ramach jego kompetencji jest utarcie nosa jakiemuś prowincjonalnemu cwaniaczkowi, który uznał, że "przekładanie" papierów opiewających na toaletę publiczną (lub inny egzotyczny obiekt klasy PKOB 1274) na prywatne nieruchomości to dobry pomysł. Najwyraźniej aż do Kancelarii Premiera włącznie, bo ta ostatnia milczy jak grób pomimo, że tak na zdrową logikę to zobaczywszy, że cały aparat państwowy przez 7 lat nie potrafił zaadresować ewidentnego przekrętu każdy z trzech kolejnych premierów powinien z wściekłości przeskoczyć przez sufit . Sytuacja dla Premiera jest tak kompromitująca, ze chyba jednak wypadałoby dać jeszcze jedna szansę na pokazanie, ze stanowisko jakie Kancelarie trzech kolejnych Premierów zaprezentowały na przestrzeni kilku ostatnich lat w sprawie naszej nieruchomości to prawdziwa "powielana latami pomyłka" w ocenie sytuacji. Szanowni Państwo, W nawiązaniu do pisma z dnia 11.06.2017 przesyłam dalszą korespondencję w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** skierowaną do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawującymi nad nimi nadzór. Zarazem wyrażam najgłębsze zdziwienie, ze Kancelaria Prezesa Rady Ministrów okazała się niezdolna do natychmiastowego zaadresowania problemu szerokiego przyzwolenia na wykorzystanie instytucji państwowych w procederze "przekładania " dokumentacji z ewidentnie innej nieruchomości na nieruchomość o czystym stanie prawnym, która w nieodległej przeszłości była przedmiotem obrotu nieruchomościami, a jej część jest została obciążona hipoteką. Musi to budzić szczególne zaniepokojenie wobec faktu, ze pełnomocnik Kancelarii Prezesa Rady Ministrów miał możliwość w trakcie sprawy sygn. VI C 441/13 prowadzonego przez Sądem Rejonowym w W* dogłębnego wyjaśnienia sprawy. Ponadto miał możliwość zgłoszenia sprzeciwu wobec zdumiewającego oświadczenia pełnomocnika GUNB odnośnie prawidłowości wykorzystania podległych mu struktur państwowych dla uwiarygadniania rzekomego istnienie pod wskazanym adresem nieruchomości o innej charakterystyce niż wynika to z zapisów ksiąg wieczystych i sytuacji w terenie (co można było sprawdzić nawet na Google Maps). Największe jednak zaniepokojenie musi budzić fakt, ze nie zaprotestował przeciwko działaniu sędziego, który prowadził sprawę tak jakby ustalanie stanu prawnego nieruchomości nie było w zakresie uprawnień sądownictwa powszechnego (m.in. odmówił dołączenia do akt sprawy dokumentacji potwierdzającej prawdziwość ksiąg wieczystych, przesłuchania na tą okoliczność świadków oraz dokonania w tej kwestii jakichkolwiek ustaleń) tylko w zakresie jednostek podległych GUNB (nie zakwestionował zgodności z prawem uwiarygadniania istnienia pod danym adresem innego obiektu niż ten dla którego są prowadzone księgi wieczyste). Budzić to musi niedowierzanie zważywszy, że sprawa sygn. VI C 441/13 dotyczyła właśnie niezdolności Kancelarii Prezesa Rady Ministrów do zagwarantowania poszanowania praw własności nawet w obrębie aparatu państwowego ze szczególnym uwzględnieniem instytucji nadrzędnych i kontrolnych w stosunku do instytucji szczebla gminnego lub powiatowego. Powyższe musi budzić poważne wątpliwości, nie tylko co szczerości obietnic odnośnie reformy sądownictwa, ale przede wszystkim co do tego, czy Premier RP w ogóle kontroluje sytuację w kraju przynajmniej w tak podstawowym stopniu by zagwarantować ochronę praw własności, wiarygodność ksiąg wieczystych, bezpieczeństwo obrotu nieruchomościami czy zabezpieczeń kredytów hipotecznych. Niewątpliwie reakcja na niniejsze pismo da ostateczną odpowiedź w tej sprawie. Z poważaniem |
|
1.K. Trzecie Pismo do Kancelarii Premiera
Dotychczasowe stanowisko Kancelarii Premiera jest tak zdumiewające, że rzeczywiście trudno w nie uwierzyć. Nie pozostaje nam więc nic innego jak wysłanie kolejnego pisma aby upewnić się czy rzeczywiście przepisywanie praw własności do nieruchomości poprzez przekładanie na nią dokumentacji z całkowicie innego obiektu jest według Kancelariii kolejnego Premiera OK. Nawet jeżeli nie można o tym oficjalnie poinformować władającego swoją nieruchomością właściciela?. Szanowna Pani Premier, W uzupełnieniu pism z dnia 19.07.2017 przesyłam do Pani wiadomości kolejną część korespondencji mającej na celu wyjaśnienie powodów dla których w III RP możliwe jest zaprzestanie, bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień respektowania praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych w kilka lat po nabyciu nieruchomości. Okoliczności o których mowa w załączonych pismach muszą być doskonale znane Kancelarii Premiera, bowiem za niewiarygodne należy uznać, że bez należnego zbadania sprawy mogłaby ona zająć jakiekolwiek stanowisko w sprawie zdarzeń wokół nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** na potrzeby postępowania sygn VI C 441/13 prowadzonego przez Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia w Warszawie. Wskazać również należy, ze gdyby okoliczności zaprzestania respektowania dobrze udokumentowanych praw do nieruchomości po przełożeniu na nią dokumentacji z innej nieruchomości (dla której można najprawdopodobniej wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa) budziły w odczuciu Kancelarii Premiera podejrzenie naruszenia prawa - sprawie musiałby zostać nadany inny bieg (chociażby ze względu na brzmienie art 304 kpk par 2, 231 kk). Wszelkie więc potencjalne twierdzenia, że opisane w załączonych pismach „przekładanie dokumentów" nie jest w oczach trzeciego już rządu III RP uznawane za w pełni legalne - nie mają pokrycia w dotychczasowych działaniach ani Kancelarii Premiera ani kilku Ministerstw, które były informowane o sprawie. Przy tak jasno dotychczas precyzowanym stanowisku Kancelarii Premiera celem niniejszego pisma wraz z załącznikami może być więc tylko należne udokumentowanie pełnej wiedzy i pełnego przyzwolenia trzeciego już rządu III RP nie tylko na działania instytucji państwowych/ samorządowych generujących coraz większy bałagan w rejestrach dotyczących nieruchomości (i będących podstawa zabezpieczeń kredytu hipotecznego), ale również na istnienie pełnego przyzwolenia, na wykorzystanie tego bałaganu w procederze swoistej „redystrybucji” prywatnych nieruchomości (niewykluczone iż z wykorzystaniem iluzorycznych praw Skarbu Państwa jako swoistego pośrednika). Na zakończenie podkreślić z całą mocą po raz kolejny należy, że wobec dobrze udokumentowanej historii nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** oraz istnienia szeregu podobnych przypadków nie respektowania dobrze udokumentowanego stanu faktyczno-prawnego przez aparat państwowy i znacznej eskalacji sprawy - nie ma wielkiej przestrzeni na interpretację dotychczasowego stanowiska Kancelarii Premiera. Z poważaniem Załączone pisma do instytucji powiatowych i ponadpowiatowych |
2. Ministrowie.
Można byłoby mieć jeszcze nadzieję na to, ze nie należy wyciągać daleko posuniętych wniosków ze stanowiska pełnomocnika kancelarii premiera na sprawie sądowej. Jednak niestety to stanowisko nakłada się na poczynania kilku ministerstw.....
Podejrzenie, ze kolejny rząd III RP nie tylko niczego nie kontroluje, ale nawet uważa, ze kontrolowanie czegokolwiek to nie jego działka (no może poza spotem, turystyka i kulturą) nie wydaje się więc bynajmniej naciągane...
Nie czepiajmy się więc tylko kancelarii premiera. Dajmy się wypowiedzieć także kilku ministerstwom.
Można byłoby mieć jeszcze nadzieję na to, ze nie należy wyciągać daleko posuniętych wniosków ze stanowiska pełnomocnika kancelarii premiera na sprawie sądowej. Jednak niestety to stanowisko nakłada się na poczynania kilku ministerstw.....
Podejrzenie, ze kolejny rząd III RP nie tylko niczego nie kontroluje, ale nawet uważa, ze kontrolowanie czegokolwiek to nie jego działka (no może poza spotem, turystyka i kulturą) nie wydaje się więc bynajmniej naciągane...
Nie czepiajmy się więc tylko kancelarii premiera. Dajmy się wypowiedzieć także kilku ministerstwom.
|
2A. Ministerstwa zajmujące się infrastrukturą.
W zasadzie to Ministerstwa d/s infrastruktury powinno czuć się odpowiedzialne za to co wyprawia Główny Urząd Nadzoru Budowlanego i jednostki mu podległe czyli pion nadzoru budowlanego i administracji architektoniczno-budowlanej. Z dotychczasowej korespondencji chyba jednak to nie wynika. Właściwie to nawet nie do końca jasne pozostaje jego stanowisko. Nie ma bowiem pewności czy uważa, że procesowanie spraw związanych z nieruchomością w sposób uniemożliwiający właścicielowi doprowadzenie budynku mieszkalnego jest OK, czy też uważa, ze nie ma uprawnień by dyskutować na ten temat z GUNB. Musimy jednak przyznać, że jeszcze nie pytaliśmy czy uważa, ze w ramach uprawnień organów państwowych związanych z budownictwem jest uwiarygadnianie rzekomej niezgodności zapisów ksiąg wieczystych z istniejącym stanem faktycznym poprzez poświadczanie istnienia w terenie fikcyjnej rzeczywistości. Najwyższy czas zapytać. Pismo do Ministerstwa Infrastruktury
Ministerstwo infrastruktury Szanowni Państwo, Niniejsze pismo stanowi skargę na Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego (GINB) oraz sposób upewnienia się czy zaprezentowane przez niego stanowisko wynika z rażącego niedopełnienia obowiązków czy też stanowi oficjalne stanowisko Ministra Infrastruktury w zakresie wykorzystywania instytucji państwowych jako narzędzia uwiarygadniania „alternatywnego” stanu prawnego nieruchomości w oparciu o wykazanie fikcyjnego stanu faktycznego. W pierwszej kolejności pragnę zwrócić uwagę na stanowisko procesowe GINB w sprawie sygn. VI C 441/13 prowadzonej przed Sądem Rejonowym dla W. Śródmieścia w W.. Jeżeli potraktuje się to stanowisko GINB jako wiążące to nie widzi on nieprawidłowości w wykorzystaniu podległych mu instytucji (nadzór budowlany , administracja architektoniczno-budowlana) do uwiarygadniania fikcyjnego stanu faktycznego nieruchomości, sprzecznego zarówno z sytuacją istniejącą w terenie, jak i zapisami ksiąg wieczystych o prawie 100-letniej ciągłości spójnymi z sytuacją istniejącą w terenie oraz wypisami z ewidencji gruntów. Wobec zapisów Uchwały Sądu Najwyższego z dnia 28.02.1989 roku sygn III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 26 należy uznać to za tożsame z wykazywaniem istnienia rzekomej niezgodności zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości z jej rzeczywistym stanem prawnym. Należy przy tym zaznaczyć, iż wszelkie twierdzenia, że GINB i podległe mu instytucje nie badają stanu prawnego jest nieprawdziwe, bowiem w takim przypadku sprawy prowadzone byłyby dla obiektów rzeczywiście istniejących dla których są prowadzone księgi wieczyste. A w przypadku istnienia rozbieżności postępowanie byłoby zawieszone do momentu wyjaśnienia stanu prawnego przez uprawnioną instytucję lub (w przypadku nie cierpiącym zwłoki) wszelkie rozbieżności zostałaby wyjaśnione w sposób jawny z osobami mającymi interes prawny w wyjaśnieniu sprawy. W przypadku nieruchomości przy ul K. 53 w M. (której dotyczyła sprawa VI C 441/13 w terenie istnieje obiekt dla którego są prowadzone księgi wieczyste ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0,a także jest doskonale udokumentowane iż w dokładnie takiej samej postaci istniał on co najmniej od 1968 roku i do 2009 roku ten fakt nie budził żadnych wątpliwości (w tym administracji architektoniczno – budowlanej, która w latach 2003 – 2005 co najmniej trzykrotnie przyjmowała dokumenty oraz prowadziła postępowania zakończone wystawieniem własnych dokumentów tj. 2003 – przyłącze kanalizacyjne, 2004 – wymiana pokrycia dachu, 2005 – zaświadczenie o możliwości wydzielenia lokali mieszkalnych). Tymczasem z niezrozumiałych przyczyn GINB i jednostki mu podległe po dokonaniu jakiś niejawnych "ustaleń" stwierdziły, że pod adresem K. 53 w M. powinien znajdować się obiekt z dokumentu budowlanego pochodzącego z lat 1990-tych wydanego na podstawie planów fikcyjnej nieruchomości, a pozostałe dokumenty dotyczące nieruchomości są „nieważne”. Na szczególną uwagę zasługuje przy tym specyficzny sposób poradzenia sobie z faktem, że budynek który usiłuje wykazać nadzór budowlany w rzeczywistości nie istnieje tj. próba skłonienia właściciela nieruchomości do potwierdzenia (lub stworzenie iluzji, że potwierdził), że wykonał bliżej niekreślone prace budowlane, które jak się zdaje mają uzasadniać różnice w wyglądzie budynku. Nie można przy tym wykluczyć iż celem działań nadzoru GINB i podległych mu jednostek jest dostarczenie usprawiedliwienia post factum dla zmian dokonanych w ewidencji gruntu polegających na wprowadzeniu tam fikcyjnego budynku o kształcie odpowiadającym dokumentowi budowlanemu z lat 1990-tych. Z niezrozumiałych przyczyn Starostwo G. (instytucja odpowiedzialna za prowadzenie ewidencji gruntów) nie jest w stanie wyjaśnić na podstawie jakich dokumentów wprowadziła do ewidencji gruntów informacje o fikcyjnym budynku ani też nie ma woli jego usunięcia. Ponieważ współistnieje to także z odmową usunięcia z ewidencji gruntów informacji o przedwojennych właścicielach parceli w skład której wchodziła m.in. nieruchomość przy ul. K. 53 w M. opisanych jako osoby żyjące (mimo iż musieliby liczyć ok. 140 (!) lat),nie mogę wykluczyć iż pośrednio powodem działań GINB i podległych mu jednostek jest właśnie uwiarygodnienie stanu (fikcyjnego) faktycznego, który byłby kompatybilny z prawami tych 140-letnich osób lub podmiotów, które podają się za ich „alternatywnych” spadkobierców (prawdziwi spadkobiercy po nabyciu praw spadkowych w latach 1930-tych zbyli prawa do nieruchomości w latach 1950-tych poprzednikom prawnym właścicieli nieruchomości przy ul. K. 53 w M. których prawa są aktualnie ujawnione w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000***5/3, ****/000***6/0). Podsumowując nie do końca są jasne powody dla których GINB i podległe mu jednostki postanowiły zająć się uwiarygadnianiem „alternatywnego” stanu prawnego poprzez wykazanie fikcyjnego stanu faktycznego (który jak domniemam musi być kompatybilny z jakimś pożądanym „alternatywnym” stanem prawnym). Nie wydaje się przy tym prawdopodobne, aby osoby zaangażowane w sprawę nie miały świadomości niewłaściwości podejmowanych działań (w innym przypadku jak domniemam sprawa wyjaśniona zostałaby w sposób jawny z prawowitymi właścicielami nieruchomości, których prawa ujawnione są w księgach wieczystych) przy okazji pierwszego prowadzonego postępowania. Nie wykluczone iż wskazuje to, że patologia w funkcjonowaniu instytucji państwowych udokumentowana na przykładzie nieruchomości znajdującej się przy ul. K. 53 w M. nie stanowi pojedynczego przypadku, ale przejaw systemowego podejścia instytucji państwowych do „porządkowania” bałaganu w rejestrach dotyczących nieruchomości. Do momentu uznania więc działań podjętych przez GINB i jednostek mu podległych w związku z procesowaniem spraw prowadzonych dla nieruchomości przy ul K. 53 w M. polegających na uwiarygadnianiu istnienia pod adresem K. 53 w M. fikcyjnej nieruchomości za poważne naruszenie prawa ze wszystkimi tego konsekwencjami - należy uznać, że przekonanie o prawidłowości takich działań jest to także stanowiskiem Ministerstwa Infrastruktury. Za taką interpretacją przemawia również stanowisko poprzednich ministerstw odpowiedzialnych za infrastrukturę, które informowane o działaniach GUNB w związku z nieruchomością przy ul K. 53 w M. przyzwalały na kontynuację tych działań. Przypominam, że w razie gdyby Ministerstwo Infrastruktury uznało jednak opisane powyżej działania za poważne naruszenie prawa jest zobowiązane do kroków nakazanych przez KPK i KK. W załączeniu pismo skierowane do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w związku ze stanowiskiem GINB stanowiącym dowód w sprawie w której stroną była Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Z poważaniem Drugie pismo do Ministerstwa Infrastruktury
Z aktualnym Ministerstwem zajmującym się m. in infrastrukturą być może dużo nie korespondowaliśmy, ale z poprzednimi jak najbardziej. Stanowisko poprzednich było zbieżne ze stanowiskiem GUNB. To znaczy nie dopatrzono się nieprawidłowości w uwiarygadnianiu rzekomego istnienia na naszej nieruchomości przysłowiowego publicznego szaletu (lub innego obiektu klasy PKOB 1274) z przyległościami. Niestety podejrzewamy, że tak będzie i tym razem. Dlaczego? Bo w odpowiedzi na nasze pismo Ministerstwo zwróciło się do GUNB o wyjaśnienia. Brzmi niby dobrze. Ale czy naprawdę Jasiu, który zbił szybę jest właściwym źródłem informacji o tym jak do zbicia szyby doszło? Trzeba by chyba Szanownemu Ministerstwu zwrócić na to uwagę. Szanowni Państwo, W nawiązaniu do pisma DAB.5.051.15.2017.MD.2 podaję do Państwa wiadomości kolejną część korespondencji skierowanej do instytucji powiatowych i ponadpowiatowych zajmujących się nadzorem budowlanym i administracją architektoniczno-budowlaną oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Wskazuję zarazem, że do momentu przesłania przez Państwa do należnej jednostki Prokuratury informacji o ewidentnym przekroczeniu uprawnień przez bodajże kilkunastu (o ile nie kilkudziesięciu) funkcjonariuszy nadzoru budowlanego i administracji architektoniczno-budowlanej szczebla ponadpowiatowego procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** - należy uznać, że w rozumieniu Ministerstwa działali oni prawidłowo. Jest to jednak równoznaczne z uznaniem przez Ministerstwo za prawidłowe wykorzystanie tych struktur dla wykazywania rzekomego istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innego obiektu niż ten, który się tam znajduje (i dla którego są prowadzone księgi wieczyste ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 ),a tym samym uwiarygadniania dokumentów ewidentnie „przełożonych” z innej nieruchomości. Jednocześnie podkreślam, że dla ustalenia czy w terenie znajduje się nieruchomość dla której prowadzone są księgi wieczyste ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 , czy nieruchomość pasująca do „przełożonej” dokumentacji, której rzekome istnienie uwiarygadniają od 7 lat GUNB i struktury mu podległe wystarczy skorzystać z Google Maps. Nie znajdą tam Państwo ani obiektu klasy PKOB 1274 (tj. toaleta publiczna, koszary, areszt śledczy itp), ani budynku mieszkalnego mającego 2,5 kondygnacji o innej funkcji niż budynek wielorodzinny etc W takich okolicznościach pozostaje niejasne jakich wyjaśnień oczekują Państwo jeszcze od GUNB. A tym bardziej niejasne jest dlaczego wierzą Państwo, ze po 7 latach zaangażowania w uwiarygadnianie rzekomego istnienia pod wskazanym poprzednio adresem fikcyjnego obiektu (do którego prawa ma podmiot, który nie byłby w stanie wykazać swojego rzeczywistego związku z nieruchomości pod tym adresem w żadnym jawnym postępowaniu) – instytucja ta będzie zdolna do udzielenia należnych (z dużym prawdopodobieństwem obciążających jej pracowników ) wyjaśnień. Z poważaniem, Trzecie pismo do Ministerstwa Infrastruktury
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa było tak uprzejme, że napisało nam pismo sprowadzające się do tego, że to nie jego sprawa. Niestety ośmielimy się mieć odmienną opinię. To, że nadzór budowlany przez 7 lat był używany do wykazywania, że na terenie naszej nieruchomości było coś innego niż w księgach wieczystych (a aktualna zgodność wynika z tego, ze to "coś" przebudowaliśmy) to jak najbardziej jest sprawa Ministerstwa. Szanowni Państwo W związku z treścią pisma Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa o sygn. DAB.5.051.15.2017.MD.3 z dnia 26.07.2017 przesyłam kolejne pisma przesłane m.in. do GUNB oraz podległych mu instytucji szczebla powiatowego i ponadpowiatowego związane ze sprawą nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. W sprawach zwiazanych z ta nieruchomością pojawiły sie okoliczności wskazujące na zaangażowanie nadzoru budowlanego i administracji architektoniczno - budowlanej w uwiarygadnianie rzekomej zgodności ze stanem faktycznym dokumentacji przełożonej ewidentnie z innej nieruchomości. Nawiązując do pisma Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa DAB.5.051.15.2017.MD.3 z dnia 26.07.2017 wskazać należy, że nie sposób napisać prawie trzy stronicowe uzasadnienie dla wykazania, ze sprawa nie jest w zakresie obowiązków i zainteresowań Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa bez jej należnego zbadania. Nie można bowiem ocenić czy zajęcie się sprawą pozostaje w zakresie obowiązków i uprawnień Ministerstwa i Budownictwa bez zbadania o co w sprawie chodzi. Domniemam więc, że informacje zawarte w załączonych pismach są już Ministerstwu znane. Wobec czego zauważyć należy, co następuje: 1. Nie do wykazania jest, ze Ministerstwo nie ma możliwości interwencji w przypadku pozyskania wiedzy o zaangażowaniu dowolnej instytucji w działalność nie wynikającą z zakresu jej uprawnień. Z uzasadnienia pisma DAB.5.051.15.2017.MD.3 z dnia 26.07.2017 wynika więc, że w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa uwiarygadnianie rzekomej zgodności przełożonej z innej nieruchomości dokumentacji ze stanem faktycznym - traktuje się jako część uprawnień nadzoru budowlanego i administracji architektoniczno-budowlanej (wszystkich szczebli). W przypadku nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie ma możliwości innej interpretacji stanowiska Ministerstwa wobec dużych rozbieżności pomiędzy tym co istnieje w terenie (i co jest udokumentowane w zapisach ksiąg wieczystych, wypisach z ewidencji gruntów - których wiarygodność usiłuje się podważyć), a tym czego rzekome istnienie pod tym adresem usiłuje się uwiarygodnić w prowadzonych postępowaniach. 2. W przypadku uznania, ze działalność GUNB i jednostek mu podległych była naruszeniem prawa - działania Ministerstwa są zdeterminowane zapisami art 304 kpk par 2 i 231 kk. Nie podjęcie tych działań po zbadaniu sprawy należy więc uznać za równoznaczne ze złożeniem oświadczenia, że w trakcie procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** Ministerstwo nie dopatrzyło się naruszenia prawa. W takiej sytuacji stanowisko Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa wydaje się jasne i klarowne. Tym niemniej ze względu na jego zdumiewający charakter - przesyłam kolejną część korespondencji w celu wykluczenia zaistnienia pomyłki. Z poważaniem Załączone pisma do instytucji powiatowych i ponadpowiatowych 2.B Ministerstwo Sprawiedliwości
Do Ministerstwa Sprawiedliwości mamy co najmniej kilka pytań. Przede wszystkim chcemy wiedzieć dlaczego nie widza nic złego w wykorzystaniu sądownictwa powszechnego dla redystrybucji praw własności do nieruchomości według uważania sędziego i tym samym dla robienia coraz większego bałaganu w księgach wieczystych. W końcu kto jak kto ale zatrudnieni w Ministerstwie sprawiedliwości prawnicy chyba są na tyle wykształceni aby wiedzieć co oznacza procesowanie spraw sądowych w oparciu o założenie istnienia rzekomego istnienia innej rzeczywistości niż jest ujawniona w księgach wieczystych. Tym bardziej, ze coraz więcej wskazuje, że ta "alternatywna rzeczywistość" wywodzi się z wirtualnego "zmartwychwstania" pierwszych właścicieli nieruchomości ok 40 lat nie tylko po zgonie ale również po przeprowadzeniu dobrze udokumentowanych postępowań spadkowych i wirtualnej "teleportacji" przedwojennej nieruchomości z kwaterunkiem na miejsce powojennego budynku prywatnego. Poi drugie chcemy wiedzieć dlaczego pozwala by w bazie orzeczniczej sądownictwa administracyjnego były orzeczenia, które sankcjonują wykorzystanie GUNB i jednostek podległych (nadzór budowlany i administracja architektoniczno-budowlana) do uwiarygadniania istnienia fikcyjnej rzeczywistości (w miejsce tej istniejącej dla której prowadzone są księgi wieczyste) i uniemożliwiania właścicielowi ujawnionemu w księgach wieczystych doprowadzenia nieruchomości do stanu bezpiecznego,( a tym samym korzystania z niej zgodnie z przeznaczeniem). Oraz takie, które umożliwiają organom samorządowym odmowę udzielenia ujawnionemu w księgach wieczystych (i władającemu nieruchomością) właścicielowi odpowiedzi na pytania mające na celu ustalenia jakie informacje posiada organ samorządowy dotyczące jego nieruchomości i czy nie są to informacje wskazujące na współudział tej jednostki w spreparowaniu alternatywnych praw własności. Po trzecie chcemy wiedzieć dlaczego nie ma nieprawidłowości nie tylko w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przez prokuraturę w oparciu o inny stan prawny niż ten ujawniony w księgach wieczystych (których zapisy zawsze odzwierciedlały stan faktyczny), ale również w odmowie wyjaśnienia skąd się ten stan wziął. Bo w końcu stwierdzenie, ze "prokuratura sprawę zbadała" to nie jest odpowiedź. Po czwarte dlaczego opisanych powyżej zdarzeń Prokuratura nie uznaje za poważne naruszenie prawa pomimo iż nie maja one uzasadnienia w obowiązujących ustawach. Ze szczególnym uwzględnieniem Konstytucji, która gwarantuje ochronę praw własności i nie przewiduje jej redystrybucji przez aparat państwowy za plecami właściciela. O wreszcie po piąte, dlaczego jeszcze nie zrobiono porządku z Uchwałą Sądu Najwyższego z 28 lutego, która uznała dział I-O ksiąg wieczystych nie posiada domniemania wiarygodności nie wskazując nawet w jaki sposób należy ustalać dla jakich nieruchomości jest prowadzona księga wieczysta..... A może Ministerstwo Sprawiedliwości wie na podstawie czego to się ustala i w oparciu o jakie procedury, bo nie musimy chyba dodawać, ze o tym co się wyprawia z naszą nieruchomością było informowane i jak do tej pory najwyraźniej niczego zdrożnego nie stwierdziło. Pismo do Ministra Sprawiedliwości
Minister Sprawiedliwości. Przekazuję do Państwa informacji pisma skierowane do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, KRS-u, oraz Ministerstwa Infrastruktury, KRS, Sąd Najwyższy, NSA wraz z załącznikami w związku z zademonstrowanym przez te instytucje przyzwoleniem na wysoce egzotyczne podejście do wykorzystania aparatu państwowego jako narzędzia dla przenoszenia praw własności do świeżo nabytej w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych nieruchomości za plecami władającego tą nieruchomością właściciela z wykorzystaniem luki prawnej stworzonej przez Uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 28.02.1989 roku sygn.III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 26. Ja wynika ze stanowiska Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, KRS oraz dokumentów wystawionych przez bodajże kilkuset funkcjonariuszy państwowych z kilkunastu instytucji taka działalność uchodzi w obrębie aparatu państwowego za całkowicie akceptowalną. Co więcej to samo wynika z dotychczasowej korespondencji z Ministerstwem Sprawiedliwości. W razie gdyby po lekturze załączonych pism uznano jednak, ze przepisywanie praw własności do nabytych w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych nieruchomości przy pomocy serii bezpodstawnych poświadczeń (tj. nie mających odzwierciedlenia ani w rzeczywistości istniejącej w terenie, ani w aktach sprawy) funkcjonariuszy państwowych nie jest właściwym sposobem „porządkowania” bałaganu panującego w rejestrach dotyczących nieruchomości (np uznali, że w ten sposób nie należy jednak porządkować nieruchomości o czystym stanie prawnym)- oczekuję, ze podejmą Państwo należne działania. Wskazać jednak należy, ze wszelkie prawa własności do nieruchomości na terenie III RP należy uznać za wysoce niepewne do momentu uznania za oczywiste i poważne naruszenie prawa działań funkcjonariuszy państwowych, którzy nie uznali za stosowne zatrzymać procesu wykorzystania aparatu państwowego jako narzędzia „przepisywania” stanu prawnego nieruchomości. Szczególnie w sytuacji gdy jedynymi dokumentami niespójnymi z zapisami ksiąg wieczystych jakie można ujawnić są ewidentnie wadliwa stara dokumentacja budowlana i zapisy dokonane w ewidencji gruntów w oparciu o dokumenty, których instytucja prowadząca ewidencję gruntów nie chce ujawnić. Za niewiarygodne należy uznać, że jakikolwiek funkcjonariusz państwowy mógł nie mieć świadomości, że tego typu "podkładki" nie mogłyby być podstawą dla zakwestionowania praw własności wynikających z ksiąg wieczystych dokumentujących 100- letnia ciągłość własności i władania nieruchomością oraz szeregiem spójnej z tymi księgami wieczystymi dokumentacji. W tym kontekście konsekwentne unikanie lub wręcz odmowa dokonania jawnych ustaleń wskazuje na pełną świadomość funkcjonariuszy państwowych co do charakteru podejmowanych działań. Z poważaniem |
|
Drugie pismo do Ministerstwa Sprawiedliwości
O ile dobrze pamiętamy, to właśnie w jednym z pism otrzymanych od któregoś z kolejnych ekip obsadzających Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowano nas o tym, ze dział I-O ksiąg wieczystych nie ma domniemania wiarygodności. Pozostaje wiec dla nas zagwoztką jak Ministerstwo Sprawiedliwości radzi sobie z problemem "lokalizacji" praw ujawnionych w księgach wieczystych. Bo jak wykazuje chociażby sprawa naszej nieruchomości do lokalizacji nie służy nic oczywistego np wypisy z ewidencji gruntów, treść aktów notarialnych czy istniejący stan faktyczny. Wydaje się jednak, że kolejne już Ministerstwo nie chce podjąć z nami merytorycznej dyskusji na ten temat.... Szanowni Państwo, W nawiązaniu do pisma z 11.06.2017 przesyłam dalszą korespondencję w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** skierowaną do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawującymi nad nimi nadzór. Ponadto wyrażam zdumienie Państwa brakiem woli wyjaśnienia okoliczności wskazujących na całkowitą utratę przez państwa kontroli nad danymi zawartymi w systemie ksiąg wieczystych udostępnianych na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości. Zaniepokojenie musi budzić fakt, ze nie są Państwo nawet w pozycji aby doprowadzić do przedstawienia zarzutów karnych funkcjonariuszom państwowym (ze szczególnym uwzględnieniem prokuratorów czy sędziów), którzy od 7 lat usiłują wykazać „legalność” uwiarygadniania dokumentów ewidentnie „przełożonych” z innej nieruchomości podważając tym samym prawa własności ujawnione w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 ). Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że „przełożona” dokumentacja dotyczy ewidentnie innej nieruchomości kompletnie nie odpowiadającej obiektowi istniejącemu w terenie, który jest doskonale udokumentowany w księgach wieczystych o 100-letniej ciągłości, które zawsze oddawały istniejącą w terenie sytuacje faktyczną i prawną - ostatnie wpisy dokonywane były w latach 1999, 2003, 2005, 2006, 2008, 2009. Jest zrozumiałe, ze w każdych strukturach zdarzają się błędy i nadużycia. Jednak nie dopatrzenie się nieprawidłowości i konsekwentna odmowa jawnego wyjaśnienia sprawy przez 7 lat (w co najmniej kilkudziesięciu postępowaniach prowadzonych w różnych trybach przez kilkanaście instytucji) w procesowaniu spraw nie w oparciu o zapisy ksiąg wieczystych tożsame ze stanem faktycznym,. ale w oparciu o dokumentację przełożoną z innej nieruchomości - musi budzić poważne zaniepokojenie. Musi to budzić również poważne wątpliwości co zdolności utrzymania wiarygodności nie tylko ksiąg wieczystych ale również bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami (transakcje na wspomnianej nieruchomości dokonywane w latach 2006, 2008, 2009) czy gwarancji zabezpieczeń hipotecznych (hipoteka ustanowiona w 2009 roku). W takiej sytuacji brak szybkiej i zdecydowanej reakcji Ministerstwa Sprawiedliwości po otrzymaniu pierwszego sygnału wskazującego na możliwość sporej skali zjawiska - musi budzić zażenowanie i niedowierzanie. Z poważaniem Trzecie pismo do Ministerstwa Sprawiedliwości
Ministerstwo Sprawiedliwości nie jest jak na razie zbyt rozmowne. Wielka szkoda. Pozostaje mieć nadzieję iż wynika to wyłącznie z tego, że intensywnie bada jak mogło dojść do tego, że byle gminno-powiatowy "geniusz" może pokusić się o próbę przejęcia nieruchomości w oparciu o dokumenty przełożone ewidentnie z innej nieruchomości. A prokuratura z sądem nie mają nic przeciwko temu. Szanowni państwo W uzupełnieniu pism z dnia 19.07.2017 przesyłam do Państwa wiadomości kolejną część korespondencji mającej na celu wyjaśnienie powodów dla których w III RP możliwe jest zaprzestanie, bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień, respektowania praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych w kilka lat po nabyciu nieruchomości. Przypominam zarazem, że do chwili obecnej nie odcięli się Państwo w żaden sposób od stanowiska wyrażonego przez Prokuraturę i Sądownictwo z którego wynika, ze proceder redystrybucji praw własności do nieruchomości poprzez przełożenie dokumentacji z innej nieruchomości, a następnie uwiarygadnianie przełożonej dokumentacji przez instytucje państwowe - jest legalnym procederem na terenie III RP. Sprawa była badana przez Sąd i Prokuraturę wielokrotnie nie może więc być wątpliwości co do tego, że opisane działania pozostają w ich rozumieniu w zakresie uprawnień funkcjonariuszy państwowych. O sprawie było również wielokrotnie informowane Ministerstwo Sprawiedliwości, jak rozumiem z podobnym rezultatem. W zasadzie dotychczasowe stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości (jak również jego dwóch poprzedników) można uznać za jasne i klarowne, szczególnie wobec dobrze udokumentowanej historii nieruchomości pod adresem ul. K*** 53 w M*** i dużych rozbieżności pomiędzy rzeczywistym stanem faktycznym w terenie, a tym wynikającym z przełożonej dokumentacji. Tym niemniej przesyłam kolejną część korespondencji z instytucjami szczebla gminno-powiatowego i ponadpowiatowego by upewnić się czy nie zaszła pomyłka. Z poważaniem Załączone pisma do instytucji powiatowych i ponadpowiatowych |
CZĘŚĆ II
Krajowa Rada Sądownicza i jej najbardziej prominentni członkowie
1. Krajowa Rada Sądownicza
Co prawda Krajowej Radzie Sądowniczej (KRS) nie wytoczyliśmy sprawy sądowej, ale za to kilkukrotnie informowaliśmy ją o tym jak się procesuje sprawy związane z nasza nieruchomością oraz o powszechnym przyzwoleniu na takie praktyki w obrębie struktur sądowniczych
Można powiedzieć więc, ze KRS została o wszystkim należnie poinformowana i najwyraźniej nie uznała, ze to nie jej sprawa bo informację o nieprawidłowościach przesłała do innych organów, które oczywiście niczego niestosownego się nie dopatrzyły (jak to zresztą mamy wrażenie mają w swoim zwyczaju).
Sytuacja wygląda więc co najmniej cudacznie, bo jakby na to nie patrzeć każdy sędzia to prawnik. A każdy prawnik, który nie jest totalnie niekompetentny nie mógł nie skojarzyć sobie, ze procesując sprawy związane z nieruchomością w oparciu o inny stan prawny i fizyczny niż wynika to z zapisów ksiąg wieczystych - uczestniczy w uwiarygadnianiu istnienie rzekomych rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych a stanem faktycznym, czyli mówiąc po prostu w procederze przejmowania nieruchomości. Szczególnie gdy księgi wieczyste maja takie zapisy, że zakwestionowanie ich w jakimkolwiek jawnym postępowaniu nie jest nawet możliwe.
Być może jeszcze można by było szukać jakiś pokrętnych usprawiedliwień gdyby istniały jakiekolwiek podstawy dla kwestionowania naszych praw, które mogłyby być podniesione w sposób jawny np rzeczywiście istniejące zaszłości historyczne lub jakakolwiek możliwość istnienia rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych a stanem faktycznym . Ale takich cudów raczej się nie wyczaruje na nieruchomości, która zawsze była w rękach swoich właścicieli, którzy do tego zawsze dbali o dopełnienie wszystkich formalności. O tym musi wiedzieć każdy prawnik - chyba , że jest totalnie niekompetentny (o co członków KRS nawet nie śmiemy podejrzewać).
Tylko jak w takim wypadku mamy rozumieć konsekwentne informowanie nas, ze procesując sprawy związane z nasza nieruchomością w sposób uwiarygadniający istnienie na jej miejscu innego obiektu (o innej sytuacji prawnej i charakterystyce fizycznej) sędziowie działali w ramach swoich uprawnień. Czyżby redystrybucja praw własności według uważania bez informowania o tym nawet władających nieruchomością właścicieli leżała w zakresie uprawnień sędziego? Czyżby to była oficjalna opinia nie tylko ponad 100 sędziów, ale również oficjalne stanowisko KRS-u? Jeżeli traktujemy poważnie dokumenty wystawione w sprawie naszej nieruchomości przez kilka ostatnich lat - to nie powinno ulegać żadnych wątpliwości, ze struktury sądownicze oficjalnie twierdzą, ze "robią w nieruchomościach"
Jedyne pytanie na które chcemy znać odpowiedź jest czy rzeczywiście środowiska sędziowskie świadomie przypisały sobie prawo do redystrybucji prywatnego mienia według własnego uważania, czy tez jest to efekt uboczny mianowania na stanowisko sędziego totalnych matołków. A jeżeli to ostatnie jest źródłem takich hucp jak ta udokumentowana na przykładzie naszej nieruchomości (a nie wydaje się aby był to pojedynczy przypadek )- to czy KRS jako reprezentant środowisk sędziowskich wykaże wolę usunięcia z zawodu sędziego osób, które procesując sprawy związane z nasza nieruchomością sprowadziły struktury sądownicze do roli narzędzia wyjątkowo bezczelnego przejmowania nieruchomości. Czy też uzna, ze jest to cena jaka warto zapłacić za nietykalność raz mianowanego sędziego.
Warto jeszcze by się odnieść do dwóch mitycznych pojęć, które jak wynika z dotychczasowej lektury pism w strukturach sądowniczych są wykorzystywanie jako wyjaśnienie i usprawiedliwienie wszystkiego.
Przede wszystkim chodzi o mityczna "niezależność/niezawisłość sędziego". Nie bardzo widzimy jak przy zachowaniu nawet pozorów niezależności/niezawisłości w środowisku sędziowskim mogłaby w ogóle zaistnieć sytuacja w której przez 7 lat żaden z procesujacych nasza sprawę sędziów nie miał odwagi przeprocesować naszej sprawę od początku do końca zgodnie z obowiązującym domniemaniem wiarygodności ksiąg wieczystych i obowiązująca zasada jawności postępowań sądowych. Czy przy zachowaniu chociażby pozorów niezależności/niezawisłości sędziów można byłoby skłonić tak duża grupę sędziów do procesowania spraw w oparciu o jakiś fikcyjny stan prawny, którego nie można nawet oficjalnie ujawnić w księgach wieczystych i który nie mógł być wskazany w żadnym dokonanym zgodnie z procedurami ustaleniach?
Drugim mitycznym pojęciem jest "powaga sądownictwa". Tylko o jakiej powadze może jeszcze być mowa skoro sędziowie procesują sprawy związane z naszą nieruchomością tak jakby jakaś magiczna różdżka przeniosła ich w alternatywna rzeczywistość a kolejni potwierdzają, ze takie procesowanie spraw w ten sposób lezy w zakresie uprawnień sędziego do dokonania "niezależnej oceny". Nie może być bowiem mowy o zachowaniu jakiejkolwiek powagi przez instytucję, której działa niczym ośrodek dla osób z poważnym rozkojarzeniem z rzeczywistością (o ile nie jako narzędzie wyjątkowo bezczelnego przepisywania praw własności).
Co prawda Krajowej Radzie Sądowniczej (KRS) nie wytoczyliśmy sprawy sądowej, ale za to kilkukrotnie informowaliśmy ją o tym jak się procesuje sprawy związane z nasza nieruchomością oraz o powszechnym przyzwoleniu na takie praktyki w obrębie struktur sądowniczych
Można powiedzieć więc, ze KRS została o wszystkim należnie poinformowana i najwyraźniej nie uznała, ze to nie jej sprawa bo informację o nieprawidłowościach przesłała do innych organów, które oczywiście niczego niestosownego się nie dopatrzyły (jak to zresztą mamy wrażenie mają w swoim zwyczaju).
Sytuacja wygląda więc co najmniej cudacznie, bo jakby na to nie patrzeć każdy sędzia to prawnik. A każdy prawnik, który nie jest totalnie niekompetentny nie mógł nie skojarzyć sobie, ze procesując sprawy związane z nieruchomością w oparciu o inny stan prawny i fizyczny niż wynika to z zapisów ksiąg wieczystych - uczestniczy w uwiarygadnianiu istnienie rzekomych rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych a stanem faktycznym, czyli mówiąc po prostu w procederze przejmowania nieruchomości. Szczególnie gdy księgi wieczyste maja takie zapisy, że zakwestionowanie ich w jakimkolwiek jawnym postępowaniu nie jest nawet możliwe.
Być może jeszcze można by było szukać jakiś pokrętnych usprawiedliwień gdyby istniały jakiekolwiek podstawy dla kwestionowania naszych praw, które mogłyby być podniesione w sposób jawny np rzeczywiście istniejące zaszłości historyczne lub jakakolwiek możliwość istnienia rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych a stanem faktycznym . Ale takich cudów raczej się nie wyczaruje na nieruchomości, która zawsze była w rękach swoich właścicieli, którzy do tego zawsze dbali o dopełnienie wszystkich formalności. O tym musi wiedzieć każdy prawnik - chyba , że jest totalnie niekompetentny (o co członków KRS nawet nie śmiemy podejrzewać).
Tylko jak w takim wypadku mamy rozumieć konsekwentne informowanie nas, ze procesując sprawy związane z nasza nieruchomością w sposób uwiarygadniający istnienie na jej miejscu innego obiektu (o innej sytuacji prawnej i charakterystyce fizycznej) sędziowie działali w ramach swoich uprawnień. Czyżby redystrybucja praw własności według uważania bez informowania o tym nawet władających nieruchomością właścicieli leżała w zakresie uprawnień sędziego? Czyżby to była oficjalna opinia nie tylko ponad 100 sędziów, ale również oficjalne stanowisko KRS-u? Jeżeli traktujemy poważnie dokumenty wystawione w sprawie naszej nieruchomości przez kilka ostatnich lat - to nie powinno ulegać żadnych wątpliwości, ze struktury sądownicze oficjalnie twierdzą, ze "robią w nieruchomościach"
Jedyne pytanie na które chcemy znać odpowiedź jest czy rzeczywiście środowiska sędziowskie świadomie przypisały sobie prawo do redystrybucji prywatnego mienia według własnego uważania, czy tez jest to efekt uboczny mianowania na stanowisko sędziego totalnych matołków. A jeżeli to ostatnie jest źródłem takich hucp jak ta udokumentowana na przykładzie naszej nieruchomości (a nie wydaje się aby był to pojedynczy przypadek )- to czy KRS jako reprezentant środowisk sędziowskich wykaże wolę usunięcia z zawodu sędziego osób, które procesując sprawy związane z nasza nieruchomością sprowadziły struktury sądownicze do roli narzędzia wyjątkowo bezczelnego przejmowania nieruchomości. Czy też uzna, ze jest to cena jaka warto zapłacić za nietykalność raz mianowanego sędziego.
Warto jeszcze by się odnieść do dwóch mitycznych pojęć, które jak wynika z dotychczasowej lektury pism w strukturach sądowniczych są wykorzystywanie jako wyjaśnienie i usprawiedliwienie wszystkiego.
Przede wszystkim chodzi o mityczna "niezależność/niezawisłość sędziego". Nie bardzo widzimy jak przy zachowaniu nawet pozorów niezależności/niezawisłości w środowisku sędziowskim mogłaby w ogóle zaistnieć sytuacja w której przez 7 lat żaden z procesujacych nasza sprawę sędziów nie miał odwagi przeprocesować naszej sprawę od początku do końca zgodnie z obowiązującym domniemaniem wiarygodności ksiąg wieczystych i obowiązująca zasada jawności postępowań sądowych. Czy przy zachowaniu chociażby pozorów niezależności/niezawisłości sędziów można byłoby skłonić tak duża grupę sędziów do procesowania spraw w oparciu o jakiś fikcyjny stan prawny, którego nie można nawet oficjalnie ujawnić w księgach wieczystych i który nie mógł być wskazany w żadnym dokonanym zgodnie z procedurami ustaleniach?
Drugim mitycznym pojęciem jest "powaga sądownictwa". Tylko o jakiej powadze może jeszcze być mowa skoro sędziowie procesują sprawy związane z naszą nieruchomością tak jakby jakaś magiczna różdżka przeniosła ich w alternatywna rzeczywistość a kolejni potwierdzają, ze takie procesowanie spraw w ten sposób lezy w zakresie uprawnień sędziego do dokonania "niezależnej oceny". Nie może być bowiem mowy o zachowaniu jakiejkolwiek powagi przez instytucję, której działa niczym ośrodek dla osób z poważnym rozkojarzeniem z rzeczywistością (o ile nie jako narzędzie wyjątkowo bezczelnego przepisywania praw własności).
|
Pismo do Krajowej Rady Sądowniczej
Krajowa Rada Sądownicza Niniejsze pismo stanowi sposób upewnienia się czy zaprezentowane dotychczas przez Krajową Radę Sądownictwa stanowisko w sprawie nieruchomości przy ul K. 53 w M. wynika z rażącego niedopełnienia obowiązków przez osoby działające w imieniu KRS-u czy też stanowi jej oficjalne stanowisko w zakresie wykorzystywania sądownictwa jako narzędzia uwiarygadniania „alternatywnego” stanu prawnego nieruchomości "ustalonego" najprawdopodobniej poprzez starą decyzję administracyjną (pozwolenie na „nadbudowę” wydaną na planach fikcyjnej (nie istniejącej pod danym adresem) nieruchomości. Wadliwość wspomnianej decyzji administracyjnej jest ewidentna (posłużono się w niej nawet numeracją geodezyjna zarzuconą 20 lat wcześniej, wnioskodawczyni nie miała uprawnień do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane, działka i budynek miały inne parametry niż istniejące w rzeczywistości). Jednak jest to jedyny dokument , który udało się zidentyfikować i na którym widnieje pod adresem K. 53 w M. inna nieruchomość niż ta rzeczywiście istniejąca dla której są prowadzone księgi wieczyste ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0, których zapisy są ignorowane w postępowaniach sądowych. Przypominam, że uznanie, iż nie doszło do poważnego przekroczenia uprawnień przez sędziów procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K. 53 w M. od co najmniej 2010 roku jest równoznaczne z przyznaniem, ze sądownictwo (zarówno administracyjne jak i powszechne) wytworzyło procedury pozwalające na wykorzystanie jego struktur w procederze bezprawnego przejmowania nieruchomości. Szczególnie w świetle następujących okoliczności: 1. Jest nie do wykazania, ze sędzia procesujący którąkolwiek ze spraw związanych z nieruchomością przy ul K. 3 w M. nie w oparciu o zapisy ksiąg wieczystych, ale jakiś bliżej nieokreślony stan faktyczny czy prawny nie ma świadomości, że uwiarygadnia prawa osób trzecich, które są nie do obronienia w jawnym postępowaniu sądowym. 2. Jest również nie do wykazania, ze jakikolwiek prawnik (nawet kiepsko przeszkolony) po zapoznaniu się chociażby z zapisami elektronicznych ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K. 53 w M. nie wiedział, ze wykazanie ich rozbieżności zapisów ze stanem faktycznym/prawnym nieruchomości jest niemożliwe. Wiązałoby się bowiem z wykazaniem trwającej 100 lat „konspiracji” obejmującej co najmniej kilkadziesiąt osób. Pomijając już oczywisty absurd istnienia takiej „konspiracji” nie ma żadnego dowodu na wykazanie wadliwości nawet pojedynczego wpisu. 3. Jest nie do wykazania, ze praktyka opisana w pkt 1 nie jest powszechna w sytuacji gdy żaden z co najmniej kilkudziesięciu (!) sędziów którzy mieli do czynienia ze sprawami dotyczącymi nieruchomości przy K. 53 w M. w różnych trybach nie uznało za niewłaściwe procesowania spraw w oparciu o fikcyjny stan prawny, który nie został wskazany jako właściwy w żadnym jawnym procesie sądowym. Odnosząc się z pełnym zrozumieniem dla bałaganu panującego w rejestrach dotyczących nieruchomości prowadzonych przez Sądy Rejonowe wskazać należy, że drogą do jego uporządkowania nie jest uwiarygadnianie istnienia fikcyjnej rzeczywistości w terenie i równie fikcyjnych rozbieżności pomiędzy rzeczywistym stanem prawnym i zapisami ksiąg wieczystych na nieruchomościach o czystej sytuacji prawnej Szczególnie w przypadku nieruchomości, których czysta sytuacja prawna jest doskonale udokumentowana w księgach wieczystych o zachowanej 100-letniej ciągłości wpisów podpartych zachowanymi aktami tych ksiąg. Tym bardziej gdy nieruchomość była w niedalekiej przeszłości przedmiotem obrotu nieruchomościami, a jej część jest zabezpieczeniem dla kredytu hipotecznego. Więcej informacji na temat opisanych ekscesów znajdą Państwo w załącznikach. Zaznaczam, ze niniejsze pismo nie jest skargą w rozumieniu kpa tylko ma na celu ustalenie stopnia w jakim KRS wywiązuje się (w należnym zakresie) z obowiązku ochrony praw własności do nieruchomości, wiarygodności ksiąg wieczystych, bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami, bezpieczeństwa zabezpieczeń hipotecznych, zagwarantowania jawności procesu sądowego itp oraz stopnia przyzwolenia KRS dla wykorzystania struktur sądowniczych dla przekuwania gminno-powiatowych „fantasmagorii” odnośnie stanu faktycznego/prawnego nieruchomości w uwiarygodnione powagą sądownictwa "fakty". Na marginesie wskazuję również, ze w chwili obecnej dalsze powoływanie się na "niezawisłość sędziego", jego "prawo do niezależnej oceny" jest nieporozumieniem, bowiem przy istnieniu chociażby pozorów niezależności sędziego nie byłoby możliwe zaistnienie takiej sytuacji jak ta, którą udokumentowano na przykładzie nieruchomości przy ul K. 53 w M.. To znaczy niemożliwe byłoby skłonienie co najmniej kilkudziesięciu sędziów z kilku sądów do procesowania spraw związanych z nieruchomością nie w oparciu o zapisy ksiąg wieczystych, ale fikcyjny stan prawny, który nie został wskazany jako właściwy w żadnym jawny postępowaniu (i to przy braku w aktach spraw materiału dowodowego wskazującego na możliwość zaistnienia tego fikcyjnego stanu prawnego). Z poważaniem Drugie pismo do Krajowej Rady Sądowniczej
KRS-owi postanowiliśmy natomiast zwrócić uwagę na różne dziwne kompetencje, które usiłuje sobie przypisać sądownictwo (zarówno powszechne jak i administracyjne) mimo iż nie wydaje się aby miało to pokrycie w obowiązujących ustawach. Wskazaliśmy także iż skutkiem takich zadziwiających interpretacji prawa są właśnie takie przypadki jak K 53 w M, gdzie co najmniej kilkudziesięciu sędziów uznało, że w przełożeniu dokumentów opiewających na publiczny szalet (lub inny egzotyczny obiekt klasy PKOB 1274) na prywatną nieruchomość nie tylko ma nic niewłaściwego,ale nawet sąd czuje się w takiej sytuacji zobowiązany do uznawania wyższości istnienia wirtualnego publicznego szaletu (lub innego egzotycznego obiektu klasy PKOB 1274) nad zapisami prowadzonych przez siebie ksiąg wieczystych. Szanowni Państwo, W nawiązaniu do pisma z 11.06.2017 przesyłam dalszą korespondencję w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** skierowaną do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawującymi nad nimi nadzór. Pragnę podkreślić iż dotychczasowy brak Państwa reakcji nadaje znamiona prawdziwości treści dokumentów wystawionych przez struktury sądownicze w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***. W odniesieniu do sądownictwa powszechnego wynika z nich, ze w ramach działalności orzeczniczej sędzia może prowadzić postępowanie nie w oparciu o zapisy ksiąg wieczystych (odpowiadających rzeczywistej sytuacji faktyczno-prawnej w terenie o czym świadczy chociażby seria świeżych wpisów dokonywanych na podstawie aktów notarialnych i wypisów z ewidencji gruntów), ale w oparciu o dane pochodzące z dokumentacji "przełożonej" z innej nieruchomości (w żaden sposób nie odpowiadającej sytuacji terenie). Z korespondencji wynika również, że w zakresie orzeczniczych uprawnień sędziego leży nie poinformowanie stron w oparciu o co prowadzi postępowanie, uchylenie się od poczynienia jawnych ustaleń w sprawie, czynienie niejawnych (bez wiedzy stron) „ustaleń” na podstawie materiałów, których nie ma w aktach sprawy oraz poświadczenie, że strony się z „ustaleniami”sędziego zgadzają (mimo iż w rzeczywistości nie są świadome tych „ustaleń”). Jest to tylko część uprawnień przypisywanych sobie przez sąd powszechny, pozostających rzekomo w ramach działalności orzeczniczej, zaobserwowanych przy okazji przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** które nie mają odzwierciedlenia w obowiązujących ustawach. Nie bez znaczenie dla oceny sytuacji jest fakt, że rzeczywista sytuacja w terenie i dokumentacji powstałej na przestrzeni dekad na skutek władania nieruchomością przez kolejnych właścicieli ujawnionych w księgach wieczystych prowadzonych dla nieruchomości ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 , w żaden sposób nie pasuje do dokumentacji „przełożonej” na tą nieruchomość. Ta ostatnia opiewa na budynek mieszkalny o jedną kondygnację wyższy, o innym kształcie i innej funkcji, któremu towarzyszy obiekt klasy PKOB 1274 (toaleta publiczna, koszary, areszt śledczy itp) . Muszą zgodzić się chyba Państwo iż wysoce nieprawdopodobne wydaje się, że którykolwiek z sędziów prowadzących sprawy dotyczące nieruchomości znajdującej się przy ul. K*** 53 w M*** mógł uwierzyć, że na terenie prywatnej nieruchomości znajduje się obiekt użyteczności publicznej (np „toaleta publiczna”), której istnienia nie może wykazać w jawnym postępowaniu sądowym. W tej sytuacji tym bardziej niezrozumiałe jest dlaczego wielokrotnie nie tylko prowadzono sprawę bez poszanowania stanu faktyczno-prawnego ujawnionego w księgach wieczystych, ale nawet nie dołączono do akt sprawy dokumentów, które uznano za wiarygodne „ustalenie” w zakresie stanu faktyczno-prawnego. W odniesieniu do sądownictwa administracyjnego (co najmniej kilkunastokrotnie miało do czynienia ze sprawą nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***) uwagę należy zwrócić na uznanie za prawidłowe wykorzystanie struktur administracji państwowej i samorządowej do uwiarygadniania rzekomego istnienia w terenie sytuacji wynikającej z "przełożonych" dokumentów (diametralnie różnej od rzeczywiście istniejącej w terenie sytuacji) oraz procesowanie spraw z pogwałceniem praw właścicieli rzeczywiście istniejącej w terenie nieruchomości. Oraz, co jest jeszcze bardziej niepokojące, z orzecznictwa sądownictwa administracyjnego wynika także przyznanie administracji i organom samorządowym prawa do odmowy udzielenia osobie ujawnionej w księgach wieczystych informacji w zakresie umożliwiającym jej obronę własnego interesu prawnego. Wobec powyższego należy zauważyć, że przy poważnym potraktowaniu dokumentów wystawionych w związku z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** sądownictwo zarówno powszechne jak i administracyjne można uznać co najwyżej nie tylko za narzędzie destabilizujące nie tylko system ksiąg wieczystych, zabezpieczeń hipotecznych, bezpieczeństwo obrotu nieruchomościami ale przede wszystkim jako narzędzie przejmowania nieruchomości. Muszą być Państwo świadomi, ze do momentu uznania przez KRS , za ewidentne i poważne niedopełnienie obowiązków działań każdego sędziego, który procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul.K*** 53 w M*** odmówił nadania sprawom biegu wynikającego z zapisów ksiąg wieczystych i doktryny jawności postępowań sądowych - należy uznać, ze stanowisko wynikające z treści wystawionych przez nich dokumentów - za oficjalne stanowisko KRS-u. Z poważaniem Trzecie pismo do Krajowej Rady Sądowniczej.
KRS przysłał z kolei pismo w którym informuje, ze jest tylko od "niezawisłości" sądów. Doskonale. Postanowiliśmy więc wskazać KRS, że w tej dziedzinie jak najbardziej może się wykazać badając to "przegięcie" jakim jest sprawa naszej nieruchomości. Szanowni Państwo W nawiązaniu do pisma NR WP-0510-583/17 z dnia 05.07.2017, przesyłam kolejna część korespondencji mającej na celu wyjaśnienie powodów dla których, w kilka lat po zakupie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych, przestały być respektowane przez instytucje państwowe procesujące sprawy związane z tą nieruchomością prawa własności wynikające z zapisów tych ksiąg. Jeszcze raz pragnę przy tym podkreślić, że właśnie sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** pokazała jasno , że KRS nie wywiązuje się z obowiązku zapewnienia niezawisłości sądownictwa. Chociażby z wymienionych poniżej powodów: 1. Przy zachowaniu niezawisłości sądownictwa nie byłoby możliwe skłonienie co najmniej kilkudziesięciu sędziów do procesowania spraw związanych z nieruchomością w oparciu o fikcyjny stan faktyczny i prawny wynikający z przełożenia dokumentacji z innej nieruchomości na nieruchomości o perfekcyjnie zachowanych księgach wieczystych lub do potwierdzania o niedopatrzeniu się nieprawidłowości w takich działaniach. Sytuacja zaistniała wokół nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** pokazuje, ze sądownictwo utraciło niezawisłość w takim stopniu, ze przez 7 lat żaden sędzia nie ośmielił się nawet zakwestionować prawidłowości przełożenia kompletnie nie pasującej dokumentacji na nieruchomość o czystym stanie prawnym. Nie bez znaczenie jest to, że czysta sytuacja prawna została potwierdzona niedawnymi wpisami w księgach wieczystych w latach 1999, 2005, 2006, 2008. 2009. Przypomnieć w tym miejscu należy, ze prowadzenie ksiąg wieczystych (a tym samym odpowiedzialność za prawidłowość dokonywanych w nich wpisów) pozostaje w gestii sądownictwa 2. Przez 28 lat Sąd Najwyższy nie wykazał się nawet taką odrobina niezawisłości aby uchylić Uchwałę z 28.02.1989 roku sygn.III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 26, zdejmująca domniemanie wiarygodności z działu I-O ksiąg wieczystych. Nie trzeba być geniuszem, aby zauważyć, że Uchwała ta wsadziła swoistą minę w system ksiąg wieczystych, szczególnie w sytuacji braku wiarygodnych rejestrów mogących ten dział zastąpić. Sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** pokazała, że powstała w ten sposób luka prawna jest wykorzystywana dla przekładania dokumentów na inne nieruchomości za plecami ujawnionych w księgach wieczystych właścicieli (i co jak wynika z prowadzonej przez 7 lat korespondencji nie jest bynajmniej uważane za naruszenie prawa) z pełną kooperacją struktur sądowniczych. Wskazać należy, że w momencie podejmowania wspomnianej Uchwały Sędziowie działali w interesie poprzedniego systemu i jak się wydaje celem Uchwały było dostosowanie ksiąg wieczystych (odzwierciedlających prawa własności o często przedwojennym rodowodzie) do ewidencji gruntów, która była utworzona od nowa w latach 1950/1960 i była z księgami wieczystymi niekompatybilna. Jadnak przy zachowaniu niezawisłości sędziowie Sądu Najwyższego powinni chyba działać w interesie aktualnego systemu opartego na poszanowaniu praw własności (zwłaszcza tych ujawnionych w księgach wieczystych), a nie utrzymywać w obiegu prawnym Uchwałę umożliwiającą dostosowywanie praw własności do „zdobyczy socjalizmu”. 3. Do chwili obecnej sędziowie NSA nie wykazali się nawet takim stopniem niezawisłości aby usunąć z bazy orzeczniczej wyroki podjęte przez sędziów niższego szczebla, które przepisywały prawo w sposób nie tylko umożliwiający wykorzystanie administracji państwowej dla uwiarygadniania rzekomej zgodności przełożonej z innej nieruchomości dokumentacji ze stanem faktycznym, ale również sankcjonowały odmowę udzielenia władającemu nieruchomością właścicielowi pełnej informacji nie tylko o przyczynach nie uznawania jego praw, ale nawet o czynnościach wykonanych na jego własności za jego plecami. Nie można w żadnym wypadku mówić o posiadaniu przez sędziów NSA jakiejkolwiek niezawisłości skoro nie maja nawet odwagi usunąć z bazy orzeczniczej wydanych przez sędziów niższego szczebla orzeczeń przepisujących prawo w sposób z pewnością niezgodny z intencja ustawodawcy ( gdyby ustawodawca istotnie chciał by w ramach uprawnień funkcjonariuszy państwowych było przekładanie dokumentacji na inne nieruchomości i nie informowanie o tym władających nieruchomością właścicieli - niewątpliwie wyraziłby taką wolę w formie odpowiedniej ustawy). Podsumowując. Odnosząc się z pełnym zrozumieniem do faktu, że KRS widzi swoją funkcję nie jako zapewnienie prawidłowości funkcjonowania struktur sądowniczych - tylko jako gwarant ich niezawisłości - wskazać należy że sprawa nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** jasno wskazuje, ze swojej funkcji najwyraźniej nie może podołać. Nie bez znaczenia dla oceny pracy KRS jest fakt, ze nawet w samym, M*** jest spora ilość spraw podobnych do problemu nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. I każda z nich wystawia podobna ocenę niezawisłości sądownictwa. Pozostaje więc otwartym pytaniem czy sam KRS posiada na tyle niezawisłości aby (po przeanalizowaniu dokumentacji związanej z procesowaniem przez sądy spraw związanych z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M***) podjąć działania gwarantujące niezawisłość sądownictwu III RP. Czy jest zdolny do samodzielnego wyciągnięcia wniosków z zaistniałej sytuacji i zbadania zasięgu zjawiska. A przede wszystkim czy będzie na tyle niezawisły od nacisków korporacji zawodowych, by przesłać do prokuratury wnioski o zbadanie okoliczności o których mowa w art 271-273, 231 kk w razie uznania, że w trakcie prowadzenia spraw przez sędziów zaistniały zdarzenia o których mowa w tych artykułach. Odpowiedzią na to pytanie niewątpliwie będą kroki podjęte przez KRS. Z poważaniem Załączone pisma do instytucji powiatowych i ponadpowiatowych |
2. Sąd Najwyższy
Cały czas nie możemy uwierzyć nie tylko to, że uchwałę zdejmująca domniemanie wiarygodności z działu I-O ksiąg wieczystych wydano, ale przede wszystkim w to, że do tej pory pozostaje ona w mocy prawnej. Wyjaśnialiśmy już wielokrotnie, ze jeżeli dział w którym opisane są właściwości i położenia nieruchomości uznamy za niewiarygodny, to na dobra sprawę nie wiadomo jakiej nieruchomości poszczególne księgi wieczyste dotyczą. Chyba dla każdego oczywiste jest, że otwiera to drogę do szwindli polegających na przekładaniu ksiąg wieczystych na inne nieruchomości i to nawet bez robienia pozorów dokonania należnych uzgodnień w jawnym procesie sądowym.
Na domiar złego nigdzie nie znaleźliśmy w oparciu o co właściwie ustala się dla jakiej nieruchomości prowadzona jest dana księga wieczysta skoro nie jest to działa I- O. Nie jest to z pewnością ewidencja gruntów, chociażby z tego powodu, że wszelkie informacje o prawach własności w niej zawarte również nie maja domniemania wiarygodności. A jeżeli nie ewidencja gruntów to co? Stan faktyczny potwierdzony pozwoleniem na budowę czy mapka geodezyjna wykonania pod jakimś pretekstem, ma przykład podziału nieruchomości.
Ale jeżeli tak - to furtka do różnych szwindli jest tak szeroko otwarta. I jest to tak oczywiste, ze odruchowo myśli się, ze jest to działanie celowe. Jednak po zapoznaniu się z jakością kadr sądownictwa III RP nie jesteśmy już tego tacy pewni.....
Sprawdźmy więc czy sędziowie Sądu Najwyższego w ogóle wiedza co robią. Niewątpliwie wniesie to wiele do naszych ustaleń czy sądownictwo III RP bawi się w rodzaj janosika na prywatnych nieruchomościach, niekoniecznie przy tym zabierając bogatym i rozdając biednym.
Cały czas nie możemy uwierzyć nie tylko to, że uchwałę zdejmująca domniemanie wiarygodności z działu I-O ksiąg wieczystych wydano, ale przede wszystkim w to, że do tej pory pozostaje ona w mocy prawnej. Wyjaśnialiśmy już wielokrotnie, ze jeżeli dział w którym opisane są właściwości i położenia nieruchomości uznamy za niewiarygodny, to na dobra sprawę nie wiadomo jakiej nieruchomości poszczególne księgi wieczyste dotyczą. Chyba dla każdego oczywiste jest, że otwiera to drogę do szwindli polegających na przekładaniu ksiąg wieczystych na inne nieruchomości i to nawet bez robienia pozorów dokonania należnych uzgodnień w jawnym procesie sądowym.
Na domiar złego nigdzie nie znaleźliśmy w oparciu o co właściwie ustala się dla jakiej nieruchomości prowadzona jest dana księga wieczysta skoro nie jest to działa I- O. Nie jest to z pewnością ewidencja gruntów, chociażby z tego powodu, że wszelkie informacje o prawach własności w niej zawarte również nie maja domniemania wiarygodności. A jeżeli nie ewidencja gruntów to co? Stan faktyczny potwierdzony pozwoleniem na budowę czy mapka geodezyjna wykonania pod jakimś pretekstem, ma przykład podziału nieruchomości.
Ale jeżeli tak - to furtka do różnych szwindli jest tak szeroko otwarta. I jest to tak oczywiste, ze odruchowo myśli się, ze jest to działanie celowe. Jednak po zapoznaniu się z jakością kadr sądownictwa III RP nie jesteśmy już tego tacy pewni.....
Sprawdźmy więc czy sędziowie Sądu Najwyższego w ogóle wiedza co robią. Niewątpliwie wniesie to wiele do naszych ustaleń czy sądownictwo III RP bawi się w rodzaj janosika na prywatnych nieruchomościach, niekoniecznie przy tym zabierając bogatym i rozdając biednym.
|
Pismo do Sądu Najwyższego
Sąd Najwyższy Przekazuję do Państwa informacji pisma przesłane do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, KRS-u, NSA oraz Ministerstwa Infrastruktury Oczekuję, ze po ich lekturze, która powinna dać Państwu obraz konsekwencji luki prawnej powstałej na skutek Uchwały Sądu Najwyższego z 28. 02 1989 roku sygn III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 26 zdejmującej domniemanie wiarygodności z działu I- O ksiąg wieczystych, niezwłocznie podejmą Państwo kroki w celu usunięcia jej z obiegu prawnego i zastanowią się nad naprawieniem szkód powstałych na skutek jej 28-letniego funkcjonowania. Wskazuję, ze przypadek nieruchomości przy ulicy K. 53 w M. pokazał, ze zdjęcie domniemania wiarygodności z działu I-O otworzyło furtkę nie tyle dla "porządkowania" stanu prawnego nieruchomości w oparciu o sytuacje w terenie (stan faktyczny), ale dla wyjątkowo bezczelnego przemieszczania dokumentacji z innej nieruchomości na nieruchomość o czystej sytuacji prawnej. Ze sprawą zostało zaznajomionych kilkuset funkcjonariuszy państwowych (w tym co najmniej kilkudziesięciu sędziów). Żaden z nich nie uznał, że ma obowiązek doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy. Przyczyny procesowania spraw tak jakby na miejscu dobrze udokumentowanej nieruchomości znajdował się inny obiekt zostały ustalone dopiero na skutek trwającego prawie 7 lat prywatnego śledztwa. Poza uświadomieniem skutków uchwały Sądu Najwyższego z 28 lutego 1989 powyższa sprawa powinna dać Państwu więc także obraz konsekwencji praktycznego zdjęcia z funkcjonariuszy państwowych odpowiedzialności karnej za „pomyłki”, co również nie ma odzwierciedlenia w obowiązujących ustawach, ale jak się zdaje wypracowane zostało w orzecznictwie. Podsumowując doprowadzono do sytuacji w której możliwe jest wykorzystanie instytucji państwowych w poczuciu całkowitej bezkarności dla podjęcia próbę "przekształcenia" zgodnych ze stanem faktycznym nieruchomości ksiąg wieczystych ze 100-letnią ciągłością i regularnymi wpisami (nieruchomość w latach 2006, 2008, 2009 była przedmiotem obrotu nieruchomościami, a jej część jest obciążona hipoteką) w serię „powielanych przez dekady pomyłek”. I co więcej jak się zdaje wystarczy do tego pojedyncze poświadczenie nieprawdy w starym dokumencie budowlanym. Mogę tylko wyrazić nadzieję, że wezmą Państwo na siebie odpowiedzialność za zaistniałą sytuację. Tym bardziej, ze coraz więcej okoliczności wskazuje, że sprawa nieruchomości przy ul. K. 53 w M. może tylko czubkiem góry lodowej lub raczej symptomem narastającego lawinowo bałaganu we wszelkich rejestrach związanych z nieruchomościami. Z poważaniem Drugie pismo do Sądu Najwyższego
Sąd Najwyższy postanowiliśmy z kolei namówić, żeby zrobił coż z Uchwałą Sądu Najwyższego z 28.02.1989 roku. Jednak najwyraźniej się do tego nie pali. Być może ma trudności z przyjęciem do wiadomości, ze system sądowniczy nie jest sobie w stanie poradzić z tym, że różne prowincjonalne cwaniaczki wykorzystują swoistą "dziurę" spowodowaną tą uchwałą do podważania praw własności na podstawie dokumentów ewidentnie przełożonych z innej nieruchomości. Bo w końcu gdyby przyjął to do wiadomości to musiałby tą Uchwałę Sądu Najwyższego normalnie usunąć lub przynajmniej doprecyzować. Wówczas przynajmniej robienie takich numerów za plecami władających nieruchomością właścicieli stałoby się jakby trudniejsze. Szanowni Państwo, W nawiązaniu do pisma z dnia 11.06.2017 przesyłam dalszą korespondencję w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** skierowaną do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawującymi nad nimi nadzór. Wyrażam także po raz kolejny zdumienie, ze nie tylko przez 27 lat nie zdołali Państwo usunąć z obiegu prawnego Uchwały Sądu Najwyższego z 28.02.1989 roku, III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 26 zdejmującej domniemanie wiarygodności z działu I-O ksiąg wieczystych, ale też nie przystąpili Państwo do ograniczenia szkód spowodowanych jej istnieniem w obiegu prawnym nawet po przesłaniu do Państwa informacji, że zdjęcie domniemania wiarygodności z działu I-O doprowadziło do zjawiska, które można określić jedynie jako "legalizacja" procederu przejmowania nieruchomości. Wskazać należy, że o tym ostatnim poświadczyło de facto co najmniej kilkudziesięciu sędziów procesujących na przestrzeni ostatnich 7 lat sprawy związane z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** - nie w oparciu o zapisy ksiąg wieczystych (których rzekomo nie kwestionują), ale w oparciu o założenie istnienie pod wskazanym adresem obiektu o innej charakterystyce faktyczno-prawnej niż wynika to z zapisów wspomnianych ksiąg wieczystych. Na uwagę zasługuje fakt, ze jak wynika z dalszych ustaleń obiekt, którego rzekome istnienie usiłuje się wykazać pod adresem K*** 53 w M*** jest w sposób ewidentny różny od tego co znajduje się rzeczywiście w terenie oraz księgach wieczystych zawsze odzwierciedlających sytuacje w terenie. Sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** w żadnym wypadku nie można traktować jako pojedynczego przypadku, bowiem bez powszechnego uznania legalności uwiarygadniania (za plecami władających nieruchomością właścicieli) rzekomego istnienia w miejscu ich własności obiektu o innej charakterystyce - taka sytuacja nie mogłaby zaistnieć. A tym bardziej nie jest możliwe aby procesowanie spraw związanych z nieruchomością z ignorowaniem praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych i w sposób uwiarygadniający istnienie pod tym adresem obiektu o innej charakterystyce mogło uzyskać aprobatę co najmniej kilkudziesięciu sędziów w sytuacji gdy takie działania systemowo nie są uważane za prawidłowe. W opisanej sytuacji wskazać więc należy, ze Państwa całkowita intelektualna bezradność wobec tak prostego do rozwiązania problemu jak przywrócenie wiarygodności działowi I-O ksiąg wieczystych lub doprecyzowanie co ma pełnić jego role musi skłaniać do refleksji nad aktualną „niezawisłą” strukturą sądownictwa. Opisane okoliczności wskazują bowiem, że w ciągu 27 lat udało się Państwu doprowadzić do większego zamieszania w kwestiach związanych z własnością nieruchomości niż przez cały okres PRL-u, który niezawiłego sądownictwa był pozbawiony. Z poważaniem, Trzecie pismo do Sądu Najwyższego
Sądowi Najwyższemu jeszcze raz postanowiliśmy uświadomić jakie skutki ma nieszczęsna uchwała jaką Sąd Najwyższy podjął w 1989 roku. Przy okazji jeszcze raz wyrażając zdziwienie, że Sąd Najwyższy sam za to nie wpadł. Szanowni Państwo W ślad za pismami z dnia 19.07.2017 przesyłam kolejna część korespondencji mającej na celu wyjaśnienie powodów dla których, w kilka lat po zakupie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych, przestały być respektowane przez instytucje państwowe procesujące sprawy związane z tą nieruchomością prawa wynikające z zapisów tych ksiąg. Wyrażam jednocześnie ogromne zdumienie faktem, że po uzyskaniu informacji o przypadku nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** Sąd Najwyższy w trybie natychmiastowym nie przystąpił do korekty swojego orzecznictwa bez którego taka sytuacja nie mogłaby zaistnieć. Musi to budzić poważne zaniepokojenie odnośnie stopnia w jakim Sąd Najwyższy jest niezawisły. Podkreślić w tym miejscu należy, ze nie wydaje się możliwe aby rzeczywiście niezwisły Sąd Najwyższy nie był zdolna do podjęcia natychmiastowych działań w obronie wiarygodności ksiąg wieczystych, których utrzymanie znajduje się w zakresie odpowiedzialności sądownictwa powszechnego. W szczególności należy wskazać na dwa aspekty orzecznictwa, których zaistnienie w przypadku rzeczywiście niezawisłego Sądu Najwyższego nie wydaje się możliwe, a które wydają się być przyczyna sytuacji jaka rozwinęłą się wokół nieruchomości przy ul K* 53 w M*** (i spraw jej podobnych) 1. Uchwała Sądu Najwyższego z dnia 28.02.1989 roku sygn. III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 26 zdjęła domniemanie wiarygodności z działu I-O księgi wieczystej, co w efekcie doprowadziło do absurdalnej sytuacji w której nie jest pewne jakiej nieruchomości dotyczą prawa własności ujawnione w księgach wieczystych. W efekcie umożliwia to "przekładanie" dokumentów z jednej nieruchomości na drugą droga pozasądową w sposób udokumentowany na przykładzie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** była procesowana przez co najmniej kilkudziesięciu sędziów, którzy nie dopatrzyli się nieprawidłowości w procesowaniu spraw bez poszanowania praw wynikających z ksiąg wieczystych (tj. procesowanie sprawy tak jakby pod tym adresem znajdował się obiekt o innej charakterystyce fizycznej i prawnej niż wynika z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości pod tym adresem) - toteż nie do obrony jest teza, że taka interpretacja wspomnianej Ustawy nie jest powszechnie akceptowana. Podkreślić należy, że niewykluczone iż w momencie podejmowania Uchwały z 28.02.1989 sędziowie Sądu Najwyższego działali w interesie poprzedniego systemu, a jej celem było dostosowanie ksiąg wieczystych (odzwierciedlających prawa własności o często przedwojennym rodowodzie) m. in. do ewidencji gruntów, która była utworzona od nowa w latach 1960-tych była z księgami wieczystymi niekompatybilna. Była więc to Uchwała dostosowująca prawa własności (często o przedwojennym rodowodzie do "zdobyczy socjalizmu" Jednak wydaje się wysoce nieprawdopodobne aby przez 28 lat istnienia III RP struktury sądownictwa powszechnego nie były zdolne do zauważenia jaki wpływ ma luka prawna spowodowana Uchwałą na wiarygodność praw własności ujawnionych w księgach wieczystych. Wysoce niezrozumiałe jest więc dlaczego struktury sądownictwa powszechnego nie tylko nie podjęły żadnych działań w celu usunięcia tej luki, ale też używają prowadzonych postępowań dla dla swoistego dostosowywania ksiąg wieczystych do dokumentów przełożonych z innych nieruchomości czyli de facto działają na korzyść osób eksploatujących lukę prawną powstałą na skutek Uchwały Sądu Najwyższego z dnia 28.02.1989. 2. Bez wadliwego orzecznictwa Sądu Najwyższego nie byłoby możliwe odejście od zasady jawności postępowań w zakresie udokumentowanych na przykładzie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Przez 7 lat w żadnym z co najmniej kilkudziesięciu postępowań (w różnych trybach) związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie ujawniono co jest przyczyną ewidentnego braku poszanowania praw własności wynikających z zapisów ksiąg wieczystych do nabytej kilka laty wcześniej nieruchomości. Dopiero prywatne poszukiwania ujawniły, ze przyczyną jest "przełożenie" dokumentacji z innej nieruchomości. Związek "przełożonej" dokumentacji adresem K*** 53 w M*** jest nie do wykazania w jawnym postępowaniu, czego świadomości nie mogli nie mieć sędziowie prowadzący sprawy dotyczące nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** (z przyczyn wymienionych w załączonych pismach). W takich okolicznościach nie dołączenie do akt i nie ujawnienie w uzasadnieniu niczego co wyjaśniałoby taki sposób prowadzenia spraw należy uznać za ewidentne odejście od zasady jawności sądownictwa powszechnego i to na sporą skalę. Nie bez znaczenia jest fakt, że przy zachowaniu jawności postępowań znacznie wcześniej doszłoby do ujawnienia, a tym samym zatrzymania procederu „przekładania” dokumentacji na nieruchomości bez wiedzy właściciela. Nie widzę okoliczności w których procesujący sprawy sędziowie mogliby nie mieć pełnej świadomości również tego faktu. Na zakończenie należy podkreślić, że nie można w żadnym wypadku traktować sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako odizolowanego wypadku. W samym tylko M*** jest pewna ilość przypadków nie akceptowania dobrze udokumentowanego stanu faktycznego i prawnego nieruchomości przez instytucje państwowe z których każdy potencjalnie może analogiczne rozwiązanie jak sprawa wspomnianej nieruchomości. Z poważaniem Załączone pisma do instytucji powiatowych i ponadpowiatowych |
3.Naczelny Sąd Administracyjny.
Kontynuujemy nasze badanie czy powinniśmy traktować dokumenty wystawione w sprawach związanych z nasza nieruchomością poważnie - to znaczy jako złożone świadomie oświadczenie, ze sądownictwo III RP jest narzędziem redystrybucji mienia czyli świadomego przepisywania praw własności za plecami władających nieruchomością właścicieli. I to praw tak mocnych, że ich podważenie w jawnym procesie jest po prostu niemożliwe.
Niewątpliwie ważna wskazówka są umieszczone w bazie orzeczniczej wyroku sadów administracyjnych w sprawie naszej nieruchomości. A orzeczenie w tej bazie są wskazówką jak należy interpretować prawo i powoływanie się na nie w dokumentach państwowych jest powszechne.
Niewątpliwie orzeczenia sądów administracyjnych w sprawie naszej nieruchomości sankcjonują to co administracja państwowa i samorządowa wyprawiała. Można więc powiedzieć, ze zgodnie z zaleceniem sądów administracyjnych organy nadzoru budowlanego i administracji budowlanej są jak najbardziej uprawnione do uwiarygadniania rzekomego istnienia fikcyjnej rzeczywistości, a tym samym rzekomego istnienia rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych, a stanem faktycznym. Zgodnie z orzecznictwem administracyjnym nie jest również naruszeniem prawa uniemożliwianie doprowadzenie nieruchomości do stanu bezpiecznego przez ujawnionego w księgach wieczystych właściciela nawet jeżeli spowodowało to uszczerbek na zdrowiu i uniemożliwia należne korzystanie z nieruchomości. Ale to jeszcze nie wszystko. Według umieszczonego w bazie orzecznictwa organy samorządowe mogą odmawiać właścicielowi ujawnienia informacji dotyczącej jego nieruchomości i potwierdzenie oczywistych faktów - sugerując w ten sposób istnienie jakiś wątpliwości co do stanu prawnego nieruchomości. Co więcej organy samorządowe maja prawo do odmowy ujawniania czynności podjętych w stosunku do nieruchomości osobie która nią włada i jest ujawniona w księgach wieczystych jako jej właściciel.
Pozostaje pytanie czy przy takich orzeczeniach w bazie orzeczniczej istnieją jakiekolwiek przeszkody dla wykorzystywania organów administracji państwowej i samorządowej dla kreowania w dokumentacji alternatywnej rzeczywistości - a tym samym dla tworzenie w dokumentacji iluzji istnienia rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych i stanem faktycznym?
Interesujące jest również czy orzeczenia w sprawie naszej nieruchomości, które trafiły do bazy orzeczniczej są wyrazem celowej polityki sądownictwa administracyjnego czy tez są konsekwencja zatrudniania na stanowisku sędziego osób, które nie do końca rozumieją co piszą. Kilka prostych pytań pozwoli wyjaśnić sprawę...
Kontynuujemy nasze badanie czy powinniśmy traktować dokumenty wystawione w sprawach związanych z nasza nieruchomością poważnie - to znaczy jako złożone świadomie oświadczenie, ze sądownictwo III RP jest narzędziem redystrybucji mienia czyli świadomego przepisywania praw własności za plecami władających nieruchomością właścicieli. I to praw tak mocnych, że ich podważenie w jawnym procesie jest po prostu niemożliwe.
Niewątpliwie ważna wskazówka są umieszczone w bazie orzeczniczej wyroku sadów administracyjnych w sprawie naszej nieruchomości. A orzeczenie w tej bazie są wskazówką jak należy interpretować prawo i powoływanie się na nie w dokumentach państwowych jest powszechne.
Niewątpliwie orzeczenia sądów administracyjnych w sprawie naszej nieruchomości sankcjonują to co administracja państwowa i samorządowa wyprawiała. Można więc powiedzieć, ze zgodnie z zaleceniem sądów administracyjnych organy nadzoru budowlanego i administracji budowlanej są jak najbardziej uprawnione do uwiarygadniania rzekomego istnienia fikcyjnej rzeczywistości, a tym samym rzekomego istnienia rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych, a stanem faktycznym. Zgodnie z orzecznictwem administracyjnym nie jest również naruszeniem prawa uniemożliwianie doprowadzenie nieruchomości do stanu bezpiecznego przez ujawnionego w księgach wieczystych właściciela nawet jeżeli spowodowało to uszczerbek na zdrowiu i uniemożliwia należne korzystanie z nieruchomości. Ale to jeszcze nie wszystko. Według umieszczonego w bazie orzecznictwa organy samorządowe mogą odmawiać właścicielowi ujawnienia informacji dotyczącej jego nieruchomości i potwierdzenie oczywistych faktów - sugerując w ten sposób istnienie jakiś wątpliwości co do stanu prawnego nieruchomości. Co więcej organy samorządowe maja prawo do odmowy ujawniania czynności podjętych w stosunku do nieruchomości osobie która nią włada i jest ujawniona w księgach wieczystych jako jej właściciel.
Pozostaje pytanie czy przy takich orzeczeniach w bazie orzeczniczej istnieją jakiekolwiek przeszkody dla wykorzystywania organów administracji państwowej i samorządowej dla kreowania w dokumentacji alternatywnej rzeczywistości - a tym samym dla tworzenie w dokumentacji iluzji istnienia rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych i stanem faktycznym?
Interesujące jest również czy orzeczenia w sprawie naszej nieruchomości, które trafiły do bazy orzeczniczej są wyrazem celowej polityki sądownictwa administracyjnego czy tez są konsekwencja zatrudniania na stanowisku sędziego osób, które nie do końca rozumieją co piszą. Kilka prostych pytań pozwoli wyjaśnić sprawę...
|
Pismo do Naczelnego Sądu Administracyjnego
Naczelny Sąd Administracyjny Szanowni Państwo Przekazuję do Państwa informacji pisma przesłane do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwa Infrastruktury, GUNB/SKO w W., które mają związek ok 20 sprawami związanymi z nieruchomością przy ul K. 53 w M. procesowanymi przez sądy administracyjne. Innymi słowy w chwili obecnej w Państwa bazie orzeczniczej znajduje się ok 20 orzeczeń w których potwierdzono iż instytucje państwowe mogą w poczuciu całkowitej bezkarności podjąć próbę "przekształcenia" zgodnych ze stanem faktycznym nieruchomości ksiąg wieczystych ze 100-letnią ciągłością i regularnymi wpisami (nieruchomość w latach 2006, 2008, 2009 była przedmiotem obrotu nieruchomościami, a jej część jest obciążona hipoteką) w serię „powielanych przez dekady pomyłek” poprzez uwiarygadnianie gminno-powiatowych „fantasmagorii” nie mających żadnego odzwierciedlenia ani w rzeczywistości istniejącej w terenie ani w dokumentacji. Na szczególna uwagę zwraca potwierdzenie przez Państwa prawidłowości wykorzystania procesu budowlanego dla uwiarygodnienia rzekomego istnienia w terenie obiektu o innych parametrach niż jest ujawniony w księgach wieczystych (zawsze odzwierciedlających stan faktyczny) Co więcej, nie tylko potwierdzili Państwo o prawidłowości procesowania spraw dotyczących nieruchomości przy ul K. 53 w M. w sposób potwierdzający rzekome istnienie pod tym adresem innego obiektu - bez poinformowania nawet na jakiej podstawie ustalono tą „alternatywną” rzeczywistość. Potwierdzili Państwo również prawo instytucji państwowych do nieudzielania osobom mającym interes prawny informacji niezbędnych dla wyjaśnienia sprawy w sposób jawny. Ponieważ Państwa baza orzecznicza jest wskazówką jak powinno być interpretowane prawo przez organy administracji i samorządu - do momentu usunięcia z niej orzeczeń związanych z nieruchomością przy ul K. 53 w M. należy uznać, ze nie ma przeszkód prawnych do przepisywania praw własności (bez informowania właścicieli nieruchomości) w oparciu o wadliwe dokumenty budowlane. Nie ma również przeszkód dla dokonywania niejawnych interpretacji dokumentacji posiadanej przez organy samorządowe, bez konieczności ujawnienia co było podstawa "ustaleń" rażąco sprzecznych z istniejącym stanem faktycznym i istniejącą dokumentacją. Możliwe też jest zatajanie czynności mających znaczenie prawne wykonanych przez organy samorządowe odnośnie nieruchomości nawet przed władającymi tą nieruchomością właścicielami. Oznacza to w praktyce danie organom samorządowym prawa do arbitralnego przypisywania do nieruchomości o czystym stanie prawnym dokumentacji przeniesionej z innych nieruchomości (bez konsultowania się z właścicielami tych nieruchomości). Nie bez znaczenie dla oceny Państwa orzecznictwa jest fakt, ze rzeczywiście istniejąca pod adresem K. 53 w M. (ta dla której są prowadzone księgi wieczyste ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0) była niedawno przedmiotem obrotu nieruchomościami (w części za pośrednictwem licencjonowanej agencji nieruchomości), a hipoteka jej części została obciążona na krótko przed tym jak istnienie nieruchomości w postaci ujawnionej w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 przestało być uznawane przez instytucje państwowe bez podania powodu, (a tym samym dania możliwości obrony swojego interesu prawnego w jawnym postępowaniu). Mam nadzieję , ze po zaznajomieniu się ze sprawą podejmą Państwo właściwą decyzję w kwestii czy interpretacja prawa w sposób umożliwiający kontynuowania opisanych działań rzeczywiście była w zakresie uprawnień sędziów sądownictwa administracyjnego rozpatrujących sprawy dotyczące nieruchomości przy ul. K. 53 w M., czy tez stanowiła poważne przekroczenie uprawnień i orzeczenie pozwalające na wykorzystanie administracji państwowej i samorządowej w procederze "przepisywania" praw własności zostaną usunięte w należnym procesie karnym. Z poważaniem Drugie Pismo do Naczelnego Sądu Administracyjnego
Jeśli chodzi o NSA to po raz kolejny postanowiliśmy zwrócić uwagę, że sądownictwo administracyjne w założeniu miało korygować patologie w administracji państwowej/samorządowej, a nie je utrwalać. Mamy nadzieję (co prawda nikłą), że tak barwny przypadek jak dokumenty opiewające na toaletę publiczną (lub inny egzotyczny obiekt klasy PKOB 1274) przełożone na prywatną nieruchomość nieco da sądownictwu administracyjnemu do myślenia. Przynajmniej na tyle, że jeśli znów trafią na przypadek w którym administracja państwowa/samorządowa nie chce udzielić właścicielowi informacji dotyczącej jego własnej nieruchomości to jednak poczują, ze coś tu śmierdzi. Szanowni Państwo, W nawiązaniu do pisma z dnia 11.06.2017 przesyłam dalszą korespondencję w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** skierowaną do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawującymi nad nimi nadzór. Wyrażam po raz kolejny zdumienie, że nie poradzili sobie Państwo do tej pory z usunięciem z bazy orzeczniczej wszystkich orzeczeń dotyczących nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wydanych w oparciu o ewidentnie wadliwe dane. Wskazać należy, że zostały one przeprocesowane w sposób niejako "legalizujący" przekładanie dokumentacji dotyczącej nieruchomości na której można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa na prywatną nieruchomość, która zawsze była w rękach prywatnych właścicieli. Przy czym nie może być mowy o pomyłce ponieważ różnice pomiędzy „przekładaną” dokumentacją i rzeczywiście istniejącą nieruchomością są ewidentne tj. „przekładana” dokumentacja opiewa na budynek mieszkalny o jedną kondygnację wyższy, o innym kształcie i innej funkcji, któremu towarzyszy obiekt klasy PKOB 1274 (toaleta publiczna, koszary, areszt śledczy itp) . Niewątpliwie dla oceny działań sędziów ma fakt, ze nieruchomość prywatna na którą „przełożono” dokumenty ma konsekwentnie prowadzone księgi wieczyste z zachowanymi aktami z których jednoznacznie wynika dla jakiej nieruchomości jest ona prowadzona. Nie jest możliwe, aby mógł być tego nieświadomy jakikolwiek prawnik który dokonał minimalnego sprawdzenia treści ksiąg wieczystych. Nie bez znaczenie pozostaje fakt, że zakres orzecznictwa sądownictwa administracyjnego w sprawach dotyczących nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** zawierał szereg zdumiewających interpretacji prawa. Od potwierdzenia „legalności” wykorzystania procesu budowlanego dla uwiarygadniania rzekomego istnienia pod danym adresem obiektu o innej charakterystyce niż wynika to z ksiąg wieczystych i sytuacji w terenie. Poprzez uniemożliwianie osobie której prawa własności ujawnione są w księgach wieczystych doprowadzenia nieruchomości do stanu bezpiecznego (czyli de facto korzystania z nieruchomości). Skończywszy na uznaniu za prawidłową odmowy udzielenia przez instytucje państwowe/samorządowe informacji umożliwiających ustalenie na podstawie jakich dokumentów ustaliły rzekomą „niewiarygodność” zapisów ksiąg wieczystych. W opisanej sytuacji dotychczasowe nie uznanie działań sędziów za ewidentne i poważne naruszenie prawa poważne konsekwencje nie tylko dla bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami, zabezpieczeń kredytowych, wiarygodności ksiąg wieczystych etc. Ponadto skłania także do poważnej refleksji nad granicami "niezawisłości sądownictwa" w której zakres nie powinno raczej wchodzić uwiarygadnianie dokumentów ewidentnie „przełożonych” z innej nieruchomości, ani też „legalizacja” takich działań podejmowanych przez inne instytucje. Z poważaniem Trzecie pismo do Naczelnego Sądu Administracyjnego
NSA cały czas łagodnie tłumaczymy, że pozostawianie w obiegu prawnym orzeczeń które przyznają funkcjonariuszom państwowym prawo do decydowania, która nieruchomość komu się należy (oraz nie informowania o tym prawowitych właścicieli nieruchomości) to najprawdę kiepski pomysł. Czy naprawdę tak trudno to zrozumieć? Szanowni Państwo W ślad za pismami z dnia 19.07.2017 przesyłam kolejną część korespondencji mającej na celu wyjaśnienie powodów dla których, w kilka lat po zakupie nieruchomości w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych, przestały być respektowane przez instytucje państwowe procesujące sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** prawa własności wynikające z zapisów tych ksiąg. Wyrażam jednocześnie ogromne zdumienie faktem, że sędziowie NSA nie są nawet tak minimalnie niezawiśli, że nie mają nawet możliwości doprowadzenia do usunięcia z bazy orzeczniczej orzeczeń wydanych przez sędziów niższego szczebla, którzy zinterpretowali prawo stanowione przez ustawodawcę w sposób, który nie tyko pozwala na wykorzystywanie instytucji państwowych dla uwiarygodnienia rzekomej zgodności ze stanem faktycznym dokumentacji przełożonej z innej nieruchomości, ale również na odmowę udzielenia ofiarom takiego procederu (np. władającemu nieruchomością właścicielowi) informacji umożliwiającej obronę interesu prawnego. Należy przy tym podkreślić, że żaden z sędziów procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie mógł nie mieć świadomości jakiego typu proceder uwiarygadnia z przyczyn opisanych szczegółowo w załączonych pismach. Ponadto należy zauważyć co następuje: 1. Gdyby intencja Ustawodawcy było „przepisywanie” praw własności do prywatnych nieruchomości poprzez przekładanie dokumentacji z innych (niepodobnych nawet do znajdujacej się w terenie nieruchomości) obiektów i uwiarygadnianie rzekomej zgodności przełożonych dokumentów ze stanem faktycznym przy pomocy postępowań budowlanych - to z pewnością uchwaliłby odpowiednią ustawę. 2. Gdyby intencją Ustawodawcy było uniemożliwienie obrony interesu prawnego właścicielowi nieruchomości ujawnionemu w księgach wieczystych po tym jak przełożono na jego nieruchomość dokumentację z innej nieruchomości poprzez odmowę udzielenia mu informacji odnośnie tego jakich „ustaleń” odnośnie jego nieruchomości dokonano bez jego wiedzy - to nie byłoby w odpowiednich ustawach (w tym Konstytucji RP) zapisów gwarantujących jawność postępowania oraz prawo do obrony interesu prawnego 3. Podkreślić należy, że jeżeli potraktuje się poważnie orzecznictwo powstałe tylko na skutek procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** - to wbrew zapisom Konstytucji III RP i intencji Ustawodawcy sądownictwo administracyjne sprowadziło poszanowanie praw własności do nieruchomości do niższego poziomu niż w okresie najgłębszego socjalizmu. Jeżeli nawet w takich okolicznościach kierownictwo NSA nie jest w stanie wykrzesać z siebie wystarczająco „niezawisłości” by stanąć w obronie Konstytucji III RP będącej gwarantem praw własności i skorygować działania sędziów niższego szczebla - to mówienie o jakiejkolwiek niezawisłości w kontekście sądownictwa administracyjnego jest ewidentnym nieporozumieniem. Na zakończenie należy podkreślić, że nie można w żadnym wypadku traktować sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako odizolowanego wypadku. W samym tylko M*** jest pewna ilość przypadków nie akceptowania dobrze udokumentowanego stanu faktycznego i prawnego nieruchomości przez instytucje państwowe z których każdy potencjalnie może analogiczne rozwiązanie jak sprawa wspomnianej nieruchomości. Z poważaniem Załączone pisma do instytucji powiatowych i ponadpowiatowych |
Dziennik pierwszy (pisany przed 08-2012) |
Dziennik drugi (pisany po 08-2012). |
Dziennik trzeci (pisany po 04-2014). |
Dziennik czwarty (pisany po 03-2015). |
Dziennik piąty (pisany po 01-2016). |
Dziennik szósty (pisany po 04-2016). |
Dziennik siódmy (pisany od 10-2016). |
Dziennik ósmy (pisany od 12-2016). |