|
|
2. Odsłona druga czyli usuwanie spadkobierców po raz pierwszy
Nie wiemy jak i kiedy doszło do przerobienia ewidentnego błędu w badaniu ksiąg hipotecznych z lat 1970-tych na pełnowymiarowe "zmartwychwstanie" pierwszych właścicieli, ale taki proces najwyraźniej zaszedł. Tylko bowiem w takich okolicznościach dokumentacja wskazująca, że zaliczyli oni zgon jeszcze w latach 1930-tych oraz posiadali legalnych spadkobierców mogłaby powodować nadmierną nerwowość w instytucjach państwowych. A ślady tej nerwowości znajdujemy w dokumentacji zaczynając od lat 1990-tych. Mają one postać , która wydaje się wskazywać , że pożądane w tym czasie stało się "dyskretne" usuwanie lub raczej dyskredytowanie informacji wskazujących, że z tym "zmartwychwstaniem" przedwojennych nieboszczyków coś było nie halo.
Śladem nad którym warto się szczególnie pochylić jest oczywiście wielokrotnie omawiana decyzja burmistrza Miasta M - niejakiego Pana Krzysia zezwalająca na "nadbudowę" na planach fikcyjnej nieruchomości. (link - lacorruption.weebly.com/dziennik-262wokoacutew-viii.html#epizod4a ) . Ponieważ nie wątpimy w uczciwość tego przezacnego człowieka domyślamy się, że miał swoje powody by wierzyć w "zmartwychwstanie" przedwojennych właścicieli jakby nie patrzeć sporej ilości gruntów w Miasteczku M. Być może było to pojawienie się ich we własnej osobie, lub ich pełnomocników, spadkobierców czy kuratorów. Być może było to nabycie praw do ich majątku przez Skarb Państwa jako mienia porzuconego lub jako masy spadkowej. A może kierowały Panem Krzysiem jakieś inne pobudki mające ze "zmartwychwstaniem” niewiele wspólnego. Możemy sobie hobbystycznie pospekulować. W każdym razie cokolwiek to było najwyraźniej sprawy jawnie nie wyjaśniono ograniczając się do przekonania ówczesnej właścicielki 1/3 nieruchomości (wówczas osoby niespełna 20 letniej) , że świetnym pomysłem jest zalegalizowanie samowoli budowlanej na planach fikcyjnej nieruchomości (to, że chodziło o legalizację samowoli wnioskujemy z tego że po przy bliższym przyjrzeniu się dokumentom okazuje się, że było to pozwolenie na prace budowlane, które zostały wykonane już w bodajże ok 90%).
Jaka była motywacja owej ówczesnej właścicielki 1/3 nieruchomości? Podejrzewamy, że nie mogąc znaleźć dokumentacji budowlanej budynku, który był jej współwłasnością, w swoim rozumieniu legalizowała samowolę na starych planach życzliwie wygrzebanych w Urzędzie Miasta M. Domyślamy się, że człowiek przyłapany na samowoli budowlanej nie ma zwyczaju zadawać zbyt wielu pytań, tym bardziej jeżeli ma zaledwie 20 lat i jeszcze pstro w głowie. Tym niemniej chyba inwestorka nie zdawała sobie sprawy, że potwierdza fikcyjny stan faktyczny (w tym prawny) nieruchomości, bowiem już kilka lat później dokonała szeregu czynności na rzeczywiście istniejącej nieruchomości i rzeczywistej sytuacji prawnej.
Nieświadomość nieszczęsnej właścicielki 1/3 nieruchomości oraz to, że żadnej kolejnej fikcji potem już nie potwierdzała, najwyraźniej nie zatrzymało dalszego uwiarygadniania "zmartwychwstania" przedwojennych nieboszczyków. W czasie gdy potwierdzała ona w kolejnych dokumentach rzeczywisty stan fizyczny i prawny, w urzędowej dokumentacji zaczęły zachodzić kolejne dyskretne zmiany uwiarygadniające „zmartwychwstanie” a tym samym usiłujące zdyskredytować fakt istnienia rzeczywistych spadkobierców.
Na przykład w modernizacji ewidencji gruntów w 1996 roku wprowadzono do zasobów ewidencji kolejne dokumenty sugerujące, że ani prawdziwych spadkobierców, ani ich następców prawnych nie było. Dokumenty te miały co prawda wartość dowodową makulatury, ale należy odnotować, że podjęto wysiłek by je do ewidencji gruntów wprowadzić. Jednym z tych dokumentów była decyzja rozgraniczeniowa dla sąsiedniej nieruchomości na której opisano właścicieli naszej nieruchomości jako "nieznanych" - co było ewidentną bzdurą, chociażby z powodu dobrze zachowanej księgi hipotecznej w której odnotowano dokonana kilka lat wcześniej transakcję i wydzielenie nieruchomości do oddzielnej księgi wieczystej.
Ponadto w tym samym roku wprowadzono do ewidencji gruntów „propozycję” podziału nieruchomości - dokument bez żadnej wartości zważywszy, że po propozycji nastąpił podział od prawie 20 lat ujawniony w ewidencji gruntów (jednak do posiadania informacji o ostatecznej decyzji podziałowej ewidencja gruntów przyznano się dopiero gdy okazało się, że decyzję ową posiadamy). Takie działanie wzbudziło w nas pewną, być może niezdrową, podejrzliwość, że w miejsce pełnowartościowej decyzji podziału dokonanej na wniosek naszych poprzedników prawnych wprowadza się dokument sugerujący, ze wszystko skończyło się na propozycji. I w ten sposób usiłuje się podważyć zapisy ewidencji gruntów pokazujące, ze nasi poprzednicy prawni nie tylko nieruchomością władali, ale nawet ich prawa były przez Skarb Państwa uznawane.
Podejrzenie to wzmocnił fakt, ze mniej więcej w tym samym czasie z ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości Skarbu Państwa zniknęła informacja o działce przekazanej Skarbowi Państwa aktem darowizny na początku lat 1970-tych przez następców prawnych właściwych spadkobierców "zmartwychwstałych" nieboszczyków (czyli tych co nabyli prawa spadkowe po ich śmierci w latach 1930-tych nie przewidując nawet przyszłego "zmartwychwstania"). Przekazanie działki pod drogą było warunkiem wspomnianego powyżej podziału w ostatecznej decyzji podziałowej.
Mamy podskórne przeczucie, że zdarzyło się znacznie więcej, ale dzielenie się z właścicielami nieruchomości informacjami o tym co się działo z ich własnością uchodzi chyba lokalnie za wielkie faux pas.
Wiele wskazuje, że wszystko to działo się za plecami niczego nieświadomych ówczesnych właścicieli, którzy jak się zdaje pogrążyli się wówczas w sporze rodzinnym odnośnie podziału nieruchomości. Zaskutkowało to częściowym zniesieniem współwłasności z wydzieleniem 3 lokali mieszkalnych i pozwoliło ówczesnym właścicielom na oddzielną sprzedaż swoich udziałów. Jak rozumiemy przywróciło to rodzinny pokój. Zarazem jednak pozostawiło, niejako mimochodem, po sobie bogata dokumentację odnośnie rzeczywiście istniejącej sytuacji fizycznej i prawnej. Co jak się zdaje znacznie skomplikowało sytuację "zmartwychwstałych" nieboszczyków, lub raczej jak podejrzewamy beneficjantów ich zmartwychwstania.
Nie wiemy jak i kiedy doszło do przerobienia ewidentnego błędu w badaniu ksiąg hipotecznych z lat 1970-tych na pełnowymiarowe "zmartwychwstanie" pierwszych właścicieli, ale taki proces najwyraźniej zaszedł. Tylko bowiem w takich okolicznościach dokumentacja wskazująca, że zaliczyli oni zgon jeszcze w latach 1930-tych oraz posiadali legalnych spadkobierców mogłaby powodować nadmierną nerwowość w instytucjach państwowych. A ślady tej nerwowości znajdujemy w dokumentacji zaczynając od lat 1990-tych. Mają one postać , która wydaje się wskazywać , że pożądane w tym czasie stało się "dyskretne" usuwanie lub raczej dyskredytowanie informacji wskazujących, że z tym "zmartwychwstaniem" przedwojennych nieboszczyków coś było nie halo.
Śladem nad którym warto się szczególnie pochylić jest oczywiście wielokrotnie omawiana decyzja burmistrza Miasta M - niejakiego Pana Krzysia zezwalająca na "nadbudowę" na planach fikcyjnej nieruchomości. (link - lacorruption.weebly.com/dziennik-262wokoacutew-viii.html#epizod4a ) . Ponieważ nie wątpimy w uczciwość tego przezacnego człowieka domyślamy się, że miał swoje powody by wierzyć w "zmartwychwstanie" przedwojennych właścicieli jakby nie patrzeć sporej ilości gruntów w Miasteczku M. Być może było to pojawienie się ich we własnej osobie, lub ich pełnomocników, spadkobierców czy kuratorów. Być może było to nabycie praw do ich majątku przez Skarb Państwa jako mienia porzuconego lub jako masy spadkowej. A może kierowały Panem Krzysiem jakieś inne pobudki mające ze "zmartwychwstaniem” niewiele wspólnego. Możemy sobie hobbystycznie pospekulować. W każdym razie cokolwiek to było najwyraźniej sprawy jawnie nie wyjaśniono ograniczając się do przekonania ówczesnej właścicielki 1/3 nieruchomości (wówczas osoby niespełna 20 letniej) , że świetnym pomysłem jest zalegalizowanie samowoli budowlanej na planach fikcyjnej nieruchomości (to, że chodziło o legalizację samowoli wnioskujemy z tego że po przy bliższym przyjrzeniu się dokumentom okazuje się, że było to pozwolenie na prace budowlane, które zostały wykonane już w bodajże ok 90%).
Jaka była motywacja owej ówczesnej właścicielki 1/3 nieruchomości? Podejrzewamy, że nie mogąc znaleźć dokumentacji budowlanej budynku, który był jej współwłasnością, w swoim rozumieniu legalizowała samowolę na starych planach życzliwie wygrzebanych w Urzędzie Miasta M. Domyślamy się, że człowiek przyłapany na samowoli budowlanej nie ma zwyczaju zadawać zbyt wielu pytań, tym bardziej jeżeli ma zaledwie 20 lat i jeszcze pstro w głowie. Tym niemniej chyba inwestorka nie zdawała sobie sprawy, że potwierdza fikcyjny stan faktyczny (w tym prawny) nieruchomości, bowiem już kilka lat później dokonała szeregu czynności na rzeczywiście istniejącej nieruchomości i rzeczywistej sytuacji prawnej.
Nieświadomość nieszczęsnej właścicielki 1/3 nieruchomości oraz to, że żadnej kolejnej fikcji potem już nie potwierdzała, najwyraźniej nie zatrzymało dalszego uwiarygadniania "zmartwychwstania" przedwojennych nieboszczyków. W czasie gdy potwierdzała ona w kolejnych dokumentach rzeczywisty stan fizyczny i prawny, w urzędowej dokumentacji zaczęły zachodzić kolejne dyskretne zmiany uwiarygadniające „zmartwychwstanie” a tym samym usiłujące zdyskredytować fakt istnienia rzeczywistych spadkobierców.
Na przykład w modernizacji ewidencji gruntów w 1996 roku wprowadzono do zasobów ewidencji kolejne dokumenty sugerujące, że ani prawdziwych spadkobierców, ani ich następców prawnych nie było. Dokumenty te miały co prawda wartość dowodową makulatury, ale należy odnotować, że podjęto wysiłek by je do ewidencji gruntów wprowadzić. Jednym z tych dokumentów była decyzja rozgraniczeniowa dla sąsiedniej nieruchomości na której opisano właścicieli naszej nieruchomości jako "nieznanych" - co było ewidentną bzdurą, chociażby z powodu dobrze zachowanej księgi hipotecznej w której odnotowano dokonana kilka lat wcześniej transakcję i wydzielenie nieruchomości do oddzielnej księgi wieczystej.
Ponadto w tym samym roku wprowadzono do ewidencji gruntów „propozycję” podziału nieruchomości - dokument bez żadnej wartości zważywszy, że po propozycji nastąpił podział od prawie 20 lat ujawniony w ewidencji gruntów (jednak do posiadania informacji o ostatecznej decyzji podziałowej ewidencja gruntów przyznano się dopiero gdy okazało się, że decyzję ową posiadamy). Takie działanie wzbudziło w nas pewną, być może niezdrową, podejrzliwość, że w miejsce pełnowartościowej decyzji podziału dokonanej na wniosek naszych poprzedników prawnych wprowadza się dokument sugerujący, ze wszystko skończyło się na propozycji. I w ten sposób usiłuje się podważyć zapisy ewidencji gruntów pokazujące, ze nasi poprzednicy prawni nie tylko nieruchomością władali, ale nawet ich prawa były przez Skarb Państwa uznawane.
Podejrzenie to wzmocnił fakt, ze mniej więcej w tym samym czasie z ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości Skarbu Państwa zniknęła informacja o działce przekazanej Skarbowi Państwa aktem darowizny na początku lat 1970-tych przez następców prawnych właściwych spadkobierców "zmartwychwstałych" nieboszczyków (czyli tych co nabyli prawa spadkowe po ich śmierci w latach 1930-tych nie przewidując nawet przyszłego "zmartwychwstania"). Przekazanie działki pod drogą było warunkiem wspomnianego powyżej podziału w ostatecznej decyzji podziałowej.
Mamy podskórne przeczucie, że zdarzyło się znacznie więcej, ale dzielenie się z właścicielami nieruchomości informacjami o tym co się działo z ich własnością uchodzi chyba lokalnie za wielkie faux pas.
Wiele wskazuje, że wszystko to działo się za plecami niczego nieświadomych ówczesnych właścicieli, którzy jak się zdaje pogrążyli się wówczas w sporze rodzinnym odnośnie podziału nieruchomości. Zaskutkowało to częściowym zniesieniem współwłasności z wydzieleniem 3 lokali mieszkalnych i pozwoliło ówczesnym właścicielom na oddzielną sprzedaż swoich udziałów. Jak rozumiemy przywróciło to rodzinny pokój. Zarazem jednak pozostawiło, niejako mimochodem, po sobie bogata dokumentację odnośnie rzeczywiście istniejącej sytuacji fizycznej i prawnej. Co jak się zdaje znacznie skomplikowało sytuację "zmartwychwstałych" nieboszczyków, lub raczej jak podejrzewamy beneficjantów ich zmartwychwstania.
3. Odsłona trzecia - na scenie pojawiają się Ćwoki.
Kupując nieruchomość o perfekcyjnie udokumentowanej historii nawet do głowy nam nie przyszło, że przyjdzie nam się zmierzyć z duchami historii nie tylko w postaci przerobienia ewidentnego błędu na pełnowartościowe „zmartwychwstanie” przedwojennych nieboszczyków, ale również z przerobieniem starej legalizacji samowoli budowlanej na pełnowartościową "teleportacje" na nasza nieruchomość innego obiektu (prawdopodobnie aby to „zmartwychwstanie" uwiarygodnić).
Prawdę mówiąc to cały czas pozostaje zagadką dlaczego nie uznano, że zakupienie przez nas nieruchomości w dobrej wierze nie zostało uznane za wystarczający powód, by zakopać głęboko "zmartwychwstania” i teleportacje" na naszej nieruchomości, jak również uznać wykreowany wirtualnie konflikt interesów pomiędzy "zmartwychwstałymi" nieboszczykami (a raczej beneficjantami ich zmartwychwstania), a ich rzeczywistymi spadkobiercami (lub raczej ich następcami prawnymi) za zamknięty. Przynajmniej na froncie naszej nieruchomości. W końcu praw własności do nieruchomości nabytych w dobrej wierze w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych podważać nie tylko nie wypada, ale wręcz nie można.
I pewnie tak by się stało gdyby źródłem całego zamieszania była potrzeba uporządkowania czegokolwiek; rejestrów, dokumentów , praw własności etc. Najwyraźniej jednak nie o to chodziło, bo gdy przyjrzymy się temu ci zaczęły wyprawiać instytucje państwowe po roku 2009 to ma się wrażenie, że maja one problem nie tyle z rejestrami i panujących w nich bałaganem, zabagnioną sytuacją prawną itp. ale ze.... stanem faktycznym.
Najwyraźniej nieruchomość "teleportowana" nieszczęsną decyzją Pana Krzysia w latach 1990-tych zaczęła żyć własnym alternatywnym życiem i uznanie, że cała jej historia została wyssana z palca była na tyle nie do przyjęcia, że zamiast wyprodukowany stek bzdur jak najgłębiej zakopać - postanowiono go jeszcze podkręcić. Od ok 2009 roku zaczęto więc uwiarygadniać rzekome istnienie w miejscu naszej nieruchomości obiektu, który się już kompletnie z tym co jest i kiedykolwiek było w terenie nie trzymał.
Sprawa zaczęła wyglądać naprawdę cudacznie bo gdy poskładaliśmy sobie różne dokumenty to wyszło z nich, że w opinii lokalnych instytucji w miejscu naszej nieruchomości znajduje się jakiś obiekt użytku publicznego klasy PKOB 1274 (szalet publiczny, koszary, areszt śledczy etc) oraz najprawdopodobniej o co najmniej kilka dekad starszy (przedwojenny) budynek mieszkalny pozostający pod opieką konserwatora zabytków, o innym kształcie, innej ilości kondygnacji i innej klasy klasy PKOB niż ten w rzeczywistości istniejący. Co więcej Urząd Miasta nie chce wykluczyć, że ten wirtualny budynek nie pozostawał w zarządzie, czy władaniu gminy, ani, że nie umieszczenia w nim przymusowych lokatorów. To wszystko jest tak oczywista bzdurą, że należy się poważnie zastanowić nad stopniem kontaktu z rzeczywistością pracowników instytucji państwowych/samorządowych zaangażowanych w jej uwiarygadnianie.
Tym niemniej jeżeli spojrzymy chłodnym okiem na to co się działo po 2009 roku - to jasne się staje, że z jakichś przyczyn usiłuje się wykazać, ze w miejscu naszej nieruchomości jest coś do czego jakieś prawa ma Skarb Państwa czy Gmina M. (na prywatnych nieruchomościach raczej nie ma publicznych szaletów etc). Oraz, że nie mogliśmy dokonując zakupu o tym nie wiedzieć. No cóż wypada westchnąć i cierpliwie wytłumaczyć, że kupując nieruchomość nie mogliśmy niestety zauważyć publicznego szaletu (lub czegoś tej samej klasy) ani obecności gminy/lokatorów czy Skarbu Państwa, nie dlatego, że jesteśmy mało spostrzegawczy, ale dlatego, że ich tam po prostu nie było. Co ciekawe pomimo iż możemy przedstawić naprawdę dużą ilość dowodów czy świadków, że ani szaletu ani lokatorów, ani zarządu gminy czy Skarbu Państwa na naszej nieruchomości nie było - nikt najwyraźniej nie chce w to wierzyć. Budzi to w nas coraz silniejsze podejrzenie, że przekładanie dokumentacji z obiektów do których można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa na prywatne nieruchomości, a następnie bawienie się w ciuciubabkę z właścicielami - wyewoluowało w coś w rodzaju lokalnej rozrywki.
Przekładanie dokumentów opiewających na jakieś prawa Skarbu Państwa z jednej nieruchomości na inną całkowicie do niej niepodobną bez wiedzy i zgody właścicieli tej nieruchomości jest jednak bronią obosieczną.
Bowiem jeżeli to co usiłuje się ulokować na naszej nieruchomości jest tak różne od tego co znajduje się rzeczywiście w terenie oraz w całym pliku dokumentów obecnym w zasobach każdej instytucji- to nie do wykazania staje się to, że którykolwiek z zaangażowanych w sprawę funkcjonariuszy państwowych (szczególnie lokalnego szczebla) mógł nie wiedzieć, ze uczestniczy w przekładaniu dokumentów od d** strony na nieruchomość o czystej sytuacji prawnej. Najwyraźniej jednak "upychanie" państwowych nieruchomości na prywatnym mieniu nie jest uważane lokalnie za przestępstwo, bo nikt się specjalnie potencjalną odpowiedzialnością za uczestniczenie w takiej hucpie nie przejmuje. Nikomu nie przeszkadza nawet to, że cała sprawa dotyczy zakupionej w dobrej wierze nieruchomości (w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych, domniemanie wiarygodności aktów notarialnych i wypisów z ewidencji gruntów). Ani to, że uwiarygadnianie, że w miejscu dobrze udokumentowanej nieruchomości istnieje coś innego jest szyte tak grubymi nićmi jak już uprzednio opisaliśmy. (link- lacorruption.weebly.com/kroczek-drugi---wnioski.html#epizod0b)
PS. Być może sami byśmy w opisane powyżej wydarzenia nie wierzyli (w końcu są granice absurdu do jakiego mogą się chyba posunąć instytucje państwowe/samorządowe, nawet obsadzone przez bardzo niekompetentnych osobników) gdyby nie to, że trafiliśmy na innych mieszkańców miasteczka M. , którzy walczą z podobnie dziwacznymi „przekładankami” nie pasujących do terenu oraz pozostałej dokumentacji kwitków. Na szczególną uwagę zasługuje chyba sprawa w której lokalne instytucje z jakimś maniakalnym uporem usiłują usunąć kawałek drogi publicznej, której istnienie w danym miejscu wielokrotnie potwierdzały. Więcej o licznych śladach po lokalnych „przekładankach” w dodatku 2
Kupując nieruchomość o perfekcyjnie udokumentowanej historii nawet do głowy nam nie przyszło, że przyjdzie nam się zmierzyć z duchami historii nie tylko w postaci przerobienia ewidentnego błędu na pełnowartościowe „zmartwychwstanie” przedwojennych nieboszczyków, ale również z przerobieniem starej legalizacji samowoli budowlanej na pełnowartościową "teleportacje" na nasza nieruchomość innego obiektu (prawdopodobnie aby to „zmartwychwstanie" uwiarygodnić).
Prawdę mówiąc to cały czas pozostaje zagadką dlaczego nie uznano, że zakupienie przez nas nieruchomości w dobrej wierze nie zostało uznane za wystarczający powód, by zakopać głęboko "zmartwychwstania” i teleportacje" na naszej nieruchomości, jak również uznać wykreowany wirtualnie konflikt interesów pomiędzy "zmartwychwstałymi" nieboszczykami (a raczej beneficjantami ich zmartwychwstania), a ich rzeczywistymi spadkobiercami (lub raczej ich następcami prawnymi) za zamknięty. Przynajmniej na froncie naszej nieruchomości. W końcu praw własności do nieruchomości nabytych w dobrej wierze w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych podważać nie tylko nie wypada, ale wręcz nie można.
I pewnie tak by się stało gdyby źródłem całego zamieszania była potrzeba uporządkowania czegokolwiek; rejestrów, dokumentów , praw własności etc. Najwyraźniej jednak nie o to chodziło, bo gdy przyjrzymy się temu ci zaczęły wyprawiać instytucje państwowe po roku 2009 to ma się wrażenie, że maja one problem nie tyle z rejestrami i panujących w nich bałaganem, zabagnioną sytuacją prawną itp. ale ze.... stanem faktycznym.
Najwyraźniej nieruchomość "teleportowana" nieszczęsną decyzją Pana Krzysia w latach 1990-tych zaczęła żyć własnym alternatywnym życiem i uznanie, że cała jej historia została wyssana z palca była na tyle nie do przyjęcia, że zamiast wyprodukowany stek bzdur jak najgłębiej zakopać - postanowiono go jeszcze podkręcić. Od ok 2009 roku zaczęto więc uwiarygadniać rzekome istnienie w miejscu naszej nieruchomości obiektu, który się już kompletnie z tym co jest i kiedykolwiek było w terenie nie trzymał.
Sprawa zaczęła wyglądać naprawdę cudacznie bo gdy poskładaliśmy sobie różne dokumenty to wyszło z nich, że w opinii lokalnych instytucji w miejscu naszej nieruchomości znajduje się jakiś obiekt użytku publicznego klasy PKOB 1274 (szalet publiczny, koszary, areszt śledczy etc) oraz najprawdopodobniej o co najmniej kilka dekad starszy (przedwojenny) budynek mieszkalny pozostający pod opieką konserwatora zabytków, o innym kształcie, innej ilości kondygnacji i innej klasy klasy PKOB niż ten w rzeczywistości istniejący. Co więcej Urząd Miasta nie chce wykluczyć, że ten wirtualny budynek nie pozostawał w zarządzie, czy władaniu gminy, ani, że nie umieszczenia w nim przymusowych lokatorów. To wszystko jest tak oczywista bzdurą, że należy się poważnie zastanowić nad stopniem kontaktu z rzeczywistością pracowników instytucji państwowych/samorządowych zaangażowanych w jej uwiarygadnianie.
Tym niemniej jeżeli spojrzymy chłodnym okiem na to co się działo po 2009 roku - to jasne się staje, że z jakichś przyczyn usiłuje się wykazać, ze w miejscu naszej nieruchomości jest coś do czego jakieś prawa ma Skarb Państwa czy Gmina M. (na prywatnych nieruchomościach raczej nie ma publicznych szaletów etc). Oraz, że nie mogliśmy dokonując zakupu o tym nie wiedzieć. No cóż wypada westchnąć i cierpliwie wytłumaczyć, że kupując nieruchomość nie mogliśmy niestety zauważyć publicznego szaletu (lub czegoś tej samej klasy) ani obecności gminy/lokatorów czy Skarbu Państwa, nie dlatego, że jesteśmy mało spostrzegawczy, ale dlatego, że ich tam po prostu nie było. Co ciekawe pomimo iż możemy przedstawić naprawdę dużą ilość dowodów czy świadków, że ani szaletu ani lokatorów, ani zarządu gminy czy Skarbu Państwa na naszej nieruchomości nie było - nikt najwyraźniej nie chce w to wierzyć. Budzi to w nas coraz silniejsze podejrzenie, że przekładanie dokumentacji z obiektów do których można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa na prywatne nieruchomości, a następnie bawienie się w ciuciubabkę z właścicielami - wyewoluowało w coś w rodzaju lokalnej rozrywki.
Przekładanie dokumentów opiewających na jakieś prawa Skarbu Państwa z jednej nieruchomości na inną całkowicie do niej niepodobną bez wiedzy i zgody właścicieli tej nieruchomości jest jednak bronią obosieczną.
Bowiem jeżeli to co usiłuje się ulokować na naszej nieruchomości jest tak różne od tego co znajduje się rzeczywiście w terenie oraz w całym pliku dokumentów obecnym w zasobach każdej instytucji- to nie do wykazania staje się to, że którykolwiek z zaangażowanych w sprawę funkcjonariuszy państwowych (szczególnie lokalnego szczebla) mógł nie wiedzieć, ze uczestniczy w przekładaniu dokumentów od d** strony na nieruchomość o czystej sytuacji prawnej. Najwyraźniej jednak "upychanie" państwowych nieruchomości na prywatnym mieniu nie jest uważane lokalnie za przestępstwo, bo nikt się specjalnie potencjalną odpowiedzialnością za uczestniczenie w takiej hucpie nie przejmuje. Nikomu nie przeszkadza nawet to, że cała sprawa dotyczy zakupionej w dobrej wierze nieruchomości (w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych, domniemanie wiarygodności aktów notarialnych i wypisów z ewidencji gruntów). Ani to, że uwiarygadnianie, że w miejscu dobrze udokumentowanej nieruchomości istnieje coś innego jest szyte tak grubymi nićmi jak już uprzednio opisaliśmy. (link- lacorruption.weebly.com/kroczek-drugi---wnioski.html#epizod0b)
PS. Być może sami byśmy w opisane powyżej wydarzenia nie wierzyli (w końcu są granice absurdu do jakiego mogą się chyba posunąć instytucje państwowe/samorządowe, nawet obsadzone przez bardzo niekompetentnych osobników) gdyby nie to, że trafiliśmy na innych mieszkańców miasteczka M. , którzy walczą z podobnie dziwacznymi „przekładankami” nie pasujących do terenu oraz pozostałej dokumentacji kwitków. Na szczególną uwagę zasługuje chyba sprawa w której lokalne instytucje z jakimś maniakalnym uporem usiłują usunąć kawałek drogi publicznej, której istnienie w danym miejscu wielokrotnie potwierdzały. Więcej o licznych śladach po lokalnych „przekładankach” w dodatku 2
4. Une autre lettre
Podstawowe zasady savoir-vivre'u wymagają by dać sposobność wytłumaczenie się osobom, nawet jeżeli wszystkie fakty uwzięły się by być przeciwko nim. Co prawda instytucje powiatowe dostały już niezliczona ilość szans by się z całego zamieszania jakie udało im się zrobić wokół naszej nieruchomości wytłumaczyć i jak do tej pory z nich nie skorzystały. Jednak nic nie kosztuje pobawienie się we francję-elegancję, napisanie kolejnego pisma, a tym samym danie kolejnej szansy na ujawnienie czegokolwiek co sprawi, że działania podjęte w stosunku do naszej nieruchomości będą wyglądały mniej dziwacznie....
Podstawowe zasady savoir-vivre'u wymagają by dać sposobność wytłumaczenie się osobom, nawet jeżeli wszystkie fakty uwzięły się by być przeciwko nim. Co prawda instytucje powiatowe dostały już niezliczona ilość szans by się z całego zamieszania jakie udało im się zrobić wokół naszej nieruchomości wytłumaczyć i jak do tej pory z nich nie skorzystały. Jednak nic nie kosztuje pobawienie się we francję-elegancję, napisanie kolejnego pisma, a tym samym danie kolejnej szansy na ujawnienie czegokolwiek co sprawi, że działania podjęte w stosunku do naszej nieruchomości będą wyglądały mniej dziwacznie....
|
Do: Urząd Miasta M***/Starostwo G./Sąd Rejonowy w G/ Prokuratura Rejonowa w G./ Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w G
Szanowni Państwo, W nawiązaniu do pism z 06.08.2017, 18.07.2017, 11.06.2017, 27.05.2017, 02.04.2017; W pierwszej kolejności odnotować należy, ze nadal odmawiają Państwo ujawnienia wszelkich okoliczności i całości dokumentacji powstałej na skutek "przekładania" dokumentacji z innych obiektów na nieruchomość pod adresem K*** 53 w M*** oraz odmawiania jawnego wyjaśnienia zamieszania powstałego na skutek tej działalności. Musi to budzić nie tylko zażenowanie zważywszy, że owe "przełożenie" dokumentacji wydaje się być podstawą dla procesowania wszelkich spraw zawiązanych z nieruchomością pod wspomnianym adresem po 2009 roku (jednak bez dołączenia do akt spraw należnych informacji umożliwiających jawne wyjaśnienie sprawy). Przede wszystkim budzi to podejrzenie, że mają Państwo pełną świadomość, że są to "dokumenty" takiej samej klasy jak te do tej pory ujawnione. To znaczy takie, dla których brak związku z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** można wykazać posługując się zasobami bodajże każdej pojedynczej instytucji Powiatu G*** (nie wspominając już o innych źródłach oraz świadkach). Właśnie Państwa dotychczasowy brak reakcji musi budzić podejrzenie, czy przypadkiem w Powiecie G* nie rozwinął się prawdziwy przemysł "przekładania" na prywatne nieruchomości dokumentów dla których można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa/Gminy M***, a następnie dysponowania nimi za plecami władających nieruchomością właścicieli. Na taką możliwość wskazuje nie tylko ilość punktów w samym tylko M*** w których dobrze udokumentowany stan faktyczny nie jest uznawany przez lokalne instytucje, ale również trzy okoliczności ujawnione na przykładzie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. 1. Manipulowanie informacjami o przedwojennych właścicielach nieruchomości. Przykładem jest opisywane szerzej w poprzednich pismach wprowadzenie do ewidencji gruntów w latach 1970-tych ewidentnie nieprawdziwej informacji o pierwszych właścicielach m.in nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako aktualnych (żyjących) właścicielach działki 275a w M***. Konsekwentnej odmowie usunięcia tej ewidentnej bzdury towarzyszy podejmowanie prób usunięcia (lub wręcz usuwanie) dokumentów/zapisów świadczących nie tylko o władaniu nieruchomością przez następców prawnych ich spadkobierców, ale także o uznawaniu ich praw przez Skarb Państwa. 2. Wykorzystanie procesu budowlanego dla skłonienia do potwierdzenia nieprawdziwych danych. Przykładem jest szerzej omawiana w poprzednich pismach decyzja nr 933014 Burmistrza Miasta M*** z 1993 roku, której instytucje Powiatu G*** nie chcą zakwalifikować jako poświadczenia nieprawdy pomimo iż została wydana na planach fikcyjnej (nie istniejącej w rzeczywistości) nieruchomości. Wskazać należy, że wnioskodawczyni -wówczas niespełna 20 letnia osoba - najwyraźniej nie rozumiała, że uwiarygadnia istnienie w miejscu swojej współwłasności (1/3 udziałów) innego obiektu - bo niedługo potem wykonywała czynności prawne na rzeczywistym stanie prawnym. Wiele okoliczności wskazuje, ze po zbyciu przez nią i jej rodzinę całości nieruchomości - najprawdopodobniej ok 2009 roku - podjęto kolejna próbę przełożenia na nieruchomość dokumentacji z innego (tym razem jeszcze mniej podobnego do tego co znajduje się w terenie) obiektu. Pozostaje otwartym pytanie kto jest beneficjantem tych "przekładanek" (skoro nie są to ewidentnie osoby związane z nieruchomością) i dlaczego mają one tak wielkie wsparcie lokalnych instytucji. 3. Procesowanie spraw sądowych nie na podstawie akt sprawy lecz w sposób sugerujący ustalenie innej sytuacji prawnej (lub wręcz zmianę sytuacji prawnej ) nieruchomości bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień osobom mającym interes prawny nawet jeżeli są stronami sprawy. Przykładem jest wyrok I C 170/10, którego treść i uzasadnienie nie ma związku z aktami sprawy i znaną stronom sytuacją prawną nieruchomości, której dotyczy. Za znamienne należy uznać, że pomimo kilkukrotnego złożenia wniosków Sąd Rejonowy w G*** nie potrafił/nie chciał wyjaśnić: - kto i kiedy złożył pozew w sprawie wynikającej z treści wyroku i dlaczego był on procesowany jakby był częścią pozwu o innej treści - na jakiej podstawie sędzia "ustalił" stan prawny nieruchomości, który nie pokrywał się ani z zapisami ksiąg wieczystych, ani wypisami z ewidencji gruntów, ani z istniejąca w terenie sytuacją, ani z aktami sprawy - co sprawiło, że sędzia uznał, że strony zgadzają się z jego "ustaleniami" odnośnie stanu prawnego, pomimo iż ewidentnie naruszają one ich interes prawny, a w aktach prawy nie ma żadnego śladu po czynieniu takich „ustaleń” - dlaczego nie doprecyzowano i nadal odmawia się doprecyzowania której umowy podpisanej 25.05.2005 roku przez te same osoby dotyczył wyrok pomimo iż z akt prawy powinno wynikać to jednoznacznie; należy wskazać, że w istniejącej sytuacji prawnej sędzia nie miał uprawnień do ingerowania w żadną z owych umów. Należy wskazać iż to ostatnie jest szczególnie niepokojące, bowiem sprawia, że wyrok może być użyty jako rzekomy dowód unieważnienia umowy, która była podstawą założenia 3 ksiąg wieczystych i była dowodem prawa własności do nieruchomości osób zbywających nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w latach 2006-2009. Wskazywałoby to na wykorzystanie procesu sądowego dla ingerowanie w prawa własności do nieruchomości nie tylko na podstawie ewidentnie fałszywych faktów, ale także bez informowania o tym będących strona sprawy właścicieli nieruchomości. Konsekwentna odmowa uznania działań podjętych przez sędziego za ewidentne przekroczenie uprawnień, i równie konsekwentna odmowa doprecyzowania treści wyroku w sposób uniemożliwiający wykorzystanie go w sposób opisany powyżej musi budzić wielkie zaniepokojenie, Wydaje się bowiem wskazywać, że taki sposób dysponowania prywatna własnością bez wiedzy władających nią właścicieli jest przynajmniej lokalnie uważany za w pełni dopuszczalny. Wskazać należy, że zastosowanie mechanizmów 1-3 pozwala na "zmianę" stanu prawnego w zasadzie każdej nieruchomości. Szerokie przyzwolenie na ich kontynuowanie każe postawić pytanie czy tak w rzeczywistości nie jest i czy właśnie to nie jest przyczyną zadziwiającego „przerysowania” mapy M*** w stosunku do map parcelacyjnych i inwentaryzacyjnych dla których ustanawiane były prawa własności. # # # Wobec powyższego pozwolę sobie zadać w trybie informacji publicznej pytania, które pozwolą ustalić na ile jest gwarantowane bezpieczeństwo praw własności do nieruchomości ujawnionych w księgach wieczystych w obrębie Powiatu G***: 1. Czy w instytucjach Powiatu G*** (urzędy gminne ze szczególny uwzględnieniem Gminy M***, Starostwo Powiatowe, Sąd Rejonowy w G***) znajdują się dokumenty wskazujące na posiadanie przez Skarb Państwa praw do nieruchomości, którymi nie włada lub które wymagają zlokalizowania na jakiejś nieruchomości? Wskazuję, że jeżeli takiej puli nieruchomości nie ma to należy przyjąć, że rzekome prawa Skarbu Państwa, które "przypisano" do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie pochodzą z żadnej ograniczonej puli i są generowane bez ograniczeń. 2. Czy istnieje jakikolwiek parametr prywatnej nieruchomości, który sprawia, że w rozumieniu instytucji Powiatu G***, "przeniesienie" na nią dokumentów sugerujących jakieś prawa Skarbu Państwa jest niemożliwe? Przypominam, że przypadek nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wydaje się wskazywać jednoznacznie, że tymi parametrami nie są ani zapisy ksiąg wieczystych (z ciągłością zapisów sięgającą prawie 100 lat, w tym serią niedawnych wpisów, zachowanymi aktami notarialnymi itp), ani ciągła kompatybilność zapisów ksiąg wieczystych z zapisami ewidencji gruntów, ani udokumentowana ciągłość władania nieruchomością przez prywatnych właścicieli, ani brak jakichkolwiek dowodów obecności Skarbu Państwa/ Gminy, ani nawet nabycie jej w dobrej wierze przez obecnych właścicieli. 3. Czy są w stanie wymienić Państwo jakąkolwiek czynność, która w Państwa rozumieniu wypełnia znamiona art 231 kk (przekroczenie uprawnień) w stosunku do funkcjonariuszy państwowych Wskazać należy, że jak pokazuje przypadek spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, w rozumieniu instytucji Powiatu G*** przekroczeniem uprawnień nie jest wprowadzanie do dokumentów i rejestrów ewidentnych poświadczeń nieprawdy, nierespektowanie praw do nieruchomości nabytych w dobrej wierze, prowadzenie spraw w sposób niejawny (bez ujawnienia okoliczności mających wpływ na rozstrzygnięcie), współdziałanie w procederze zmiany stanu prawnego nieruchomości za plecami władającego nieruchomością właściciela, uniemożliwianie korzystania ze swojej własności w sposób zgodny z jej przeznaczeniem, wymuszanie utrzymania obiektu mieszkalnego w stanie zagrażającym zdrowiu, doprowadzenie do uszczerbku na zdrowiu, odmowa udzielenia właścicielowi informacji odnośnie czynności podjętych za jego plecami w stosunku do jego własności). Z poważaniem |
5. Dernières lettres (gminna, powiat)
Treść ostatnich pism Urzędu Miasta M wzbudziła w nas podejrzenie, ze całą hucpa powstała wokół naszej nieruchomości trzyma się na tym, że Urząd Miasta M niczemu nie zaprzecza, a pozostałe instytucje "nadinterpretują" to jako potwierdzenie istnienie w miejscu naszej nieruchomości czegoś innego (jak rozumiemy jakiegoś przybytku publicznej użyteczności). Czyżby wszystko trzymało się na "podkładce" tak wątpliwej jakości? Czyżby tylko tyle wystarczyło aby "zneutralizować" prawa własności ujawnione w księgach wieczystych o 100- letniej ciągłości i zalegające w każdej ważniejszej instytucji dowody władania nieruchomością przez właścicieli ujawnionych w tych księgach?
Jeżeli tak to byłaby prawdziwa hucpa. Jednak jak już wielokrotnie pisaliśmy po kilku latach kontaktu z instytucjami państwowymi powiatu g - jesteśmy w stanie uwierzyć już we wszystko. Warto więc byłoby sprawdzić co się stanie gdy przekierujemy nasza korespondencje z Urzędem Miasta M do innych instytucji i napiszemy otwartym tekstem,ze Urząd Miasta M nigdy w sposób jednoznaczny nie potwierdzi istnienia w miejscu naszej nieruchomości czegoś innego. Ma bowiem w swoich zasobach wystarczająco materiału, aby ustalić co znajduje się i zawsze znajdowało pod adresem K 53 w M. I bynajmniej nie jest to żadem publiczny kibel, budynek kwaterunkowy czy inny publiczny przybytek - tylko nasza nieruchomość dokładnie w takiej formie jak jest to opisane w księgach wieczystych prowadzonych dla nieruchomości pod adresem K 53 w M.
Treść ostatnich pism Urzędu Miasta M wzbudziła w nas podejrzenie, ze całą hucpa powstała wokół naszej nieruchomości trzyma się na tym, że Urząd Miasta M niczemu nie zaprzecza, a pozostałe instytucje "nadinterpretują" to jako potwierdzenie istnienie w miejscu naszej nieruchomości czegoś innego (jak rozumiemy jakiegoś przybytku publicznej użyteczności). Czyżby wszystko trzymało się na "podkładce" tak wątpliwej jakości? Czyżby tylko tyle wystarczyło aby "zneutralizować" prawa własności ujawnione w księgach wieczystych o 100- letniej ciągłości i zalegające w każdej ważniejszej instytucji dowody władania nieruchomością przez właścicieli ujawnionych w tych księgach?
Jeżeli tak to byłaby prawdziwa hucpa. Jednak jak już wielokrotnie pisaliśmy po kilku latach kontaktu z instytucjami państwowymi powiatu g - jesteśmy w stanie uwierzyć już we wszystko. Warto więc byłoby sprawdzić co się stanie gdy przekierujemy nasza korespondencje z Urzędem Miasta M do innych instytucji i napiszemy otwartym tekstem,ze Urząd Miasta M nigdy w sposób jednoznaczny nie potwierdzi istnienia w miejscu naszej nieruchomości czegoś innego. Ma bowiem w swoich zasobach wystarczająco materiału, aby ustalić co znajduje się i zawsze znajdowało pod adresem K 53 w M. I bynajmniej nie jest to żadem publiczny kibel, budynek kwaterunkowy czy inny publiczny przybytek - tylko nasza nieruchomość dokładnie w takiej formie jak jest to opisane w księgach wieczystych prowadzonych dla nieruchomości pod adresem K 53 w M.
|
5A. Odpowiedź Urzędu Miasteczka M na nasze pismo z dnia 06.08.2017 i nasze ustosunkowanie się do niej
Sygn GNPP.680.48.2017 dnia 17 sierpnia 2017 r. Szanowna Pani, W odpowiedzi na pismo z dnia 6 sierpnia 2017 r. (data wpływu do tutejszego Urzędu 6 sierpnia 2017 r.; l. dz. 07404.2017) za pomocą Elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej informuję, iż Urząd Miasta M. nie znajduję się w posiadaniu pełnomocnictwa udzielonego Pani przez XX w sprawie I Ns 253/10 prowadzonej przez Sąd Rejonowy w G, ani też umowy użyczenia nieruchomości przy ulicy K 53 w M. Zatem nie wykazała Pani interesu prawnego w uzyskaniu informacji dotyczących prywatnej nieruchomości. W związku z tym wzywam do przedłożenia w tutejszym Urzędzie pełnomocnictwa udzielonego przez właściciela nieruchomości upoważniającego do prowadzenia spraw dotyczących nieruchomości będącej przedmiotem Pani zainteresowania, w tym do żądania dokumentów o których mowa we wniosku. Niezależnie od powyższego informuję, iż sformułowanie „składam wniosek o ujawnienie wszelkiej dokumentacji mającej związek ze zdarzeniami opisanymi w pkt 1–4 w celu jawnego wyjaśnienia sprawy” jest dla Urzędu niezrozumiałe, w związku z czym w przypadku uzupełnienia wniosku o stosowny dokument upoważnienia, należy sformułować żądanie w sposób czytelny i jednoznacznie określający wnioskowane dokumenty. Mając na uwadze powyższe informuję, iż do czasu doprecyzowania przez Panią wniosku, udostępnienie informacji jest niemożliwe. Burmistrz Miasta M. # # # Takie pismo nie mogło oczywiście pozostać bez odpowiedzi Szanowna Pani Burmistrz Miasta M***, Ze względów formalnych przesyłam Pani umowę umowy użyczenia nieruchomości przy ulicy K*** 53 w M***. zawarta pomiędzy mną a XX Szczerze współczuję z powodu deklarowanej przez Panią niezdolności zrozumienia zdania prostego. Jednak wskazuję, że rozwiązaniem Pani problemów nie jest wykorzystywanie swojego stanowiska dla skłonienia wnioskodawcy do tłumaczenia treści złożonego wniosku w jeszcze prostszej formie (wskazuję, że de facto oznacza to nakazanie złożenia wyjaśnień w formie np komiksu). Mam nadzieję, że deklarowana przez Panią niezdolność rozumienia prostych zdań nie jest w Pani rozumieniu wytłumaczeniem nie odcięcia się od działań Urzędu Miasta M*** za czasów Pani poprzednika podjętych w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Po zapoznaniu się już z pierwszym wnioskiem skierowanym do Pani w sprawie wspomnianej nieruchomości powinna Pani dążyć do jak najszybszego ujawnienia wszelkich faktów i do jawnego wyjaśnienia wszystkich okoliczności dotyczących tej sprawy. Tym bardziej, że wydawały się wskazywać one na niepokojącą możliwość systemowego zaangażowania w proceder bezprawnego zawłaszczania nieruchomości. Należy podkreślić, że wobec konsekwentnej odmowy jawnego wyjaśnienia sprawy rzeczywista pomyłka w ustalaniu stanu geodezyjno-prawnego dla wspomnianej nieruchomości (bez udziału i wiedzy władającego nieruchomością właściciela) jako przyczyna zamieszania wydaje się nieprawdopodobna. W przypadku pomyłki sprawa zostałaby wyjaśniona przy pierwszej okazji, a nie przeradzała się w trwającą latami odyseje uników uniemożliwiających właścicielowi nieruchomości poznanie powodów dla których nie szanuje się jego niedawno nabytych w dobrej wierze praw do nieruchomości. Na marginesie wskazuję, ze nie ma możliwości aby jako Burmistrz Miasta M*** (czyli osoba posiadająca dostęp do wszystkich zasobów Urzędu Miasta M***) nie miała Pani pełnej świadomości, ze próba wykazania istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innego obiektu niż ten, który wynika z prowadzonych ksiąg wieczystych (****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/5, ****/000****6/0) to zwykła hucpa. Tym bardziej, ze jak wynika z dotychczasowych ustaleń usiłuje się pod wskazanym adresem wykazać istnienie jakiegoś obiektu publicznego klasy PKOB 1274 (toaleta publiczna, koszary, areszt śledczy etc) oraz budynek mieszkalny o kilka dekad starszy, o co najmniej jedną kondygnację wyższy, o innym kształcie i innej klasie użytkowej niż rzeczywiście istniejący. Tym bardziej, ze dokonawszy podstawowego sprawdzenia nie może sobie Pani nie zdawać sprawy, że Urząd Miasta M***: 1. nie posiada żadnego wiarygodnego dokumentu wskazującego na istnienie pod adresem K*** 53 w M*** jakiegokolwiek obiektu publicznego ani żadnego dowodu pokazującego na władanie nieruchomością przez inne osoby niż te, których prawa do nieruchomości wynikają z zapisów ksiąg wieczystych (****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/5, ****/000****6/0) lub ich najbliższej rodziny 2. władający nieruchomością właściciele automatycznie powodują powstanie takiej ilości dokumentacji (meldunkowa, podatkowa, pozwolenia na wykonywanie prac budowlanych itp), że twierdzenie, że w Urzędzie Miasta M*** nie ma licznych dowodów władania nieruchomością przez osoby ujawnione w księgach wieczystych (****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/5, ****/000****6/0) jako właściciele nieruchomości należy uznać po prostu za niewiarygodne W takiej sytuacji, jeżeli problemy ze zrozumieniem prostych zdań sa autentyczne, szczerze rekomenduje zatrudnienie chociażby gimnazjalisty, który wytłumaczy Pani co oznacza zdanie „składam wniosek o ujawnienie wszelkiej dokumentacji mającej związek ze zdarzeniami opisanymi w pkt 1–4 w celu jawnego wyjaśnienia sprawy”. A następnie rekomenduje pozytywne rozpatrzenie wniosku i ujawnienie wszelkiej dokumentacji związanej z uwiarygadnianiem rzekomego istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnoprawnej niż ta, która rzeczywiście istnieje i jest udokumentowana w księgach wieczystych (****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/5, ****/000****6/0). Wskazuję, że do momentu wyjaśnienia sprawy wszelkie dokumenty wystawione przez Urząd Miasta M*** sugerujące istnienie pod wskazanym adresem innej sytuacji geodezyjno-prawnej niz ta rzeczywiście istniejąca (i udokumentowanej we wspomnianych księgach wieczystych), odmawiające potwierdzenia oczywistych faktów potwierdzających istnienie rzeczywistej sytuacji geodezyjno-prawnej oraz odmawiające udzielenia wyjaśnień w sprawie kreowanego przez Urząd Miasta M*** zamieszania w tej kwestii muszą budzić szczególne zaniepokojenie. Z poważaniem, 5B. Odpowiedź Urzędu Miasteczka M na nasze pismo z dnia 03.09.2017 i nasze ustosunkowanie się do niej
Sygn. GNPP.1431.183.2017 dnia 12 września 2017 r. Szanowna Pani, w odpowiedzi na pismo o udostępnienie informacji publicznej l.dz. 08251.2017 skierowano do Urzędu Miasta M w dniu 03.09.2017 r. za pomocą Elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej, informuję, że: Ad. 1) W odpowiedzi na pytanie „czy w instytucjach Powiatu G (urzędy gminne ze szczególnym uwzględnieniem Gminy M, Starostwa Powiatowego, Sądu Rejonowego w G) znajdują się dokumenty wskazujące na posiadanie przez Skarb państwa praw do nieruchomości, którymi nie włada”, informuję, iż wnioskowane informacje stanowią informacje przetworzona. W związku z powyższym na postawie art. 3 ust. 1 pkt. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz. U. z 2016 r., poz. 1764), wzywam Panią do wykazania w jakim zakresie żądane informacje są szczególnie istotne dla interesu publicznego, w terminie 14 dni od daty otrzymania niniejszego wezwania. W art. 3 ust. 1 pkt 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej chodzi bowiem o to, czy uzyskanie - udostępnienie określonej informacji przetworzonej jest szczególnie istotne dla interesu publicznego, tj. może mieć realne znaczenie dla funkcjonowania określonych struktur publicznych w określonej dziedzinie życia społecznego, może wpływać na poprawę, usprawnienie wykonywania zadań publicznych dla dobra wspólnego danej społeczności. Zgodnie ze wspomnianym przepisem prawo do informacji publicznej obejmuje uprawnienia do uzyskania informacji publicznej, w tym informacji przetworzonej w takim zakresie, w jakim jest to szczególnie istotne dla interesu publicznego. Ponadto, Urząd Miasta M informuję, iż nie rozumie sformułowania jakoby znajdowałyby się „dokumenty wymagające zlokalizowania na jakiejś nieruchomości”. W związku z powyższym wzywam do doprecyzowania wniosku w tym zakresie poprzez sformułowanie żądania w sposób czytelny. Ad. 2) W odpowiedzi na pytanie „czy istnieje jakikolwiek parametr prywatnej nieruchomości, który sprawia, że w rozumieniu instytucji Powiatu G, przeniesienie na nią dokumentów sugerujących jakieś prawa Skarbu państwa jest niemożliwe” jest dla Urzędu niezrozumiałe. W związku z powyższym wzywam do doprecyzowania wniosku poprzez sformułowanie żądania w sposób czytelny. Ad. 3) W odpowiedzi na pytanie „czy są w stanie wymienić Państwo jakąkolwiek czynność, która w Państwa rozumieniu wypełnia znamiona art. 231 KK (przekroczenie uprawnień w stosunku do funkcjonariuszy państwowych”, informuję, że wnioskowane informacje w oparciu o art. 6 ustawy o dostępie do informacji publicznej (Dz.U.2016.1764 z dnia 2016.10.26) nie stanowią informacji publicznej w rozumieniu ww. ustawy. Burmistrz Miasta M # # # Po przeczytaniu tego pisma mieliśmy ochotę chwycić za telefon i krzyknąć "Pani Burmistrz, niech się Pani wreszcie przestanie bawić w ciuciubabkę, bo notoryczne uchylanie się od udzielenia odpowiedzi musi budzić jak najgorsze podejrzenia". Jednak odpowiedzieliśmy na to pismo nad wyraz spokojnie. Szanowna Pani Burmistrz Miasta M***, W nawiązaniu do pisma GNPP.1431.183.2017 z 12.09.2017 ze zdumieniem należy stwierdzić, że w odpowiedzi na moje pismo po raz kolejny nie tylko nie potrafiła Pani podać jakichkolwiek faktów, które pokazywałyby, że zdarzenia wokół nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie mogą być traktowane jako wyjątkowo bezczelna próba przejęcia nieruchomości. Co więcej zdołała Pani dołożyć kilka informacji, które właśnie taka interpretację zdarzeń uwiarygadniają. W tym miejscu należy przypomnieć, że pomimo konsekwentnej odmowy udzielenia wyjaśnień dlaczego sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** procesowane są od ok 2009 roku tak jakby na jej miejscu znalazł się nagle inny obiekt (z rzekomo innym właścicielem) właściwym właścicielom udało się jednak ustalić przyczynę takiego zachowania. Powodem "zamieszania" okazało się "przealokowanie" na prywatną i niedawno zakupioną nieruchomość dokumentacji z innego (nawet nie podobnego) obiektu użyteczności publicznej. Po 7 latach konsekwentnej odmowy jawnego wyjaśnienia sprawy i blokowania dostępu do informacji umożliwiających właścicielom obronę interesu prawnego - podejrzenie, że zaistniała sytuacja nie jest bynajmniej nieszkodliwą pomyłką wydaje się jak najbardziej uprawnione. Wracając do informacji zawartych w piśmie GNPP.1431.183.2017 z 12.09.2017 Ad1. Odpowiedź iż w Urzędzie Miasta M*** „nie znajdują się dokumenty wskazujące na posiadanie przez Skarb Państwa praw do nieruchomości, którymi nie włada" lub podanie rejestru w którym takie informacje się znajdują jest informacją prostą. Samo zaklasyfikowanie odpowiedzi na pytanie o takie dokumenty jako informacji przetworzonej wskazuje, nie tylko na posiadanie takich dokumentów ale również na bardziej skomplikowany i niejednoznaczny sposób przechowywania informacji o nich. Nakłada się to na zdumiewające zjawisko jakim jest "odnajdowanie" przez Urząd Miasta M*** nieruchomości do których ma prawo, a o których przedtem „zapomniał”. „Wirtualne” umieszczenie pod adresem K*** 53 w M*** obiektu użyteczności publicznej oraz konsekwentna odmowa Urzędu Miasta M*** wystawienia zaświadczenia, że nie zarządzał, nie umieścił lokatorów, nie zadysponował/nie uczestniczył w zadysponowaniu nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** - wskazuje, że ta nieruchomość mogła stać się właśnie takim "znaleziskiem". Wobec powyższego zadaje pytanie czy istnieje inny powód dla domniemania iż Skarb Państwa/Gmina M*** miały kiedykolwiek cokolwiek wspólnego z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** poza ewidentnie nieprawdziwymi informacjami, które nie są usuwane przez Burmistrza Miasta M*** nawet pomimo istnienie bogatego materiału dowodowego w kwestii ich wadliwości. Dla przykładu: a) Nieprawdziwa informacji o istnieniu działki 275a będącej we władaniu Gminy M***, którą zlokalizowano do tego w miejscu do której rzeczywiście istniejąca dawna działka 275a nie sięgała (tj. działka 1/15, obr **-**). Jest przy tym doskonale udokumentowane, że rzeczywiście istniejąca działka 275a (z której podziału powstała nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** ) przestała istnieć po dokonaniu jej podziału w 1968 roku na działki współcześnie oznaczone jako 72, 73 oraz 1/10 obr **-**. b) Nieprawdziwa informacja o tym, ze przedwojenni właściciele rzeczywiście istniejącej działki 275a - Tomasz i Maria Łebkowscy są nadal uznawani za żyjących właścicieli fikcyjnej działki 275a (sięgającej działki 1/15 obr **-**) będącej we władaniu Gminy M***. W rzeczywistości ich zgon jeszcze w latach 1930-tych i przeprowadzone także w latach 1930-tych postępowania spadkowe są doskonale udokumentowane. c) Decyzja Burmistrza Miasta M nr 933014 wydanej na planach fikcyjnej nieruchomości (inny kształt budynku i niepodzielona parcela 275a sięgająca zasięgiem do działki 1/15 obr **-**). Jest doskonale udokumentowane, że nieruchomość o tych parametrach w 1993 roku nie istniała. Nie mówiąc już o tym, że numeracja 275a nie była już wówczas używana od ponad 20 lat. Ponadto pragnę wskazać iż wiele faktów przemawia za tym, że wnioskodawczyni decyzji nr 933014 nie rozumiała, że wnosząc o jej wydanie uwiarygadnia istnienie innego obiektu w miejscu nieruchomości należącej do niej i jej rodziny. Najprawdopodobniej w swoim rozumieniu legalizowała tylko samowolę budowlaną na terenie na którym obowiązujące wówczas przepisy prawne zabraniały prowadzenia prac budowlanych. d) Bałagan wokół nieruchomości ujawnionych dawniej w księdze hipotecznej "Willa Elibór" oraz mylenie przez Urząd Miasta M*** tych nieruchomości. Należy podkreślić, że spośród kilku działek ujawnionych w tej księdze hipotecznej Skarb Państwa władał albo był właścicielem tylko części z nich. W żaden sposób nie uprawnia to rozciągania praw Skarbu Państwa na pozostałe działki, ani mylenia dawnej działki 275a z 276a itp. Należy wskazać, że powyższe pytanie jest w zasadzie retoryczne i grzecznościowe, bowiem jest dobrze udokumentowane, że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** zawsze pozostawała w wyłącznym władaniu kolejnych właścicieli ujawnionych w księdze hipotecznej "Willa Elibór", a następnie księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0. Co w zasadzie wyklucza istnienie jakichkolwiek wiarygodnych (mogących się obronić w jawnym postępowaniu) dowodów władania, własności czy posiadania przez Skarb Państwa jakichkolwiek praw do tej nieruchomości. Ad.2. Problemy Urzędu Miasta M*** ze zrozumieniem tekstu pisanego są jego wewnętrznym problemem. Z formalnego punktu widzenia Urząd Miasta M*** nie był w stanie dotychczas podać ani jednego parametru nieruchomości prywatnej, który sprawia, że "dopasowanie" do niej dokumentów z innej nieruchomości (dla której można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa) jest w rozumieniu Urzędu Miasta M*** niemożliwe. Tłumaczy to niewątpliwie dlaczego ani konsekwentnie prowadzone i zachowane w całości księgi wieczyste, ani komplet aktów notarialnych, ani wielokrotnie wystawiane wypisy z ewidencji gruntów, ani dowody władania nieruchomością przez kolejnych właścicieli (np umowy z mediami, dane meldunkowe, dokumentacja budowlana, decyzje podziałowe), ani dowody pozostawania ich w kontakcie z instytucjami państwowymi (np. decyzje podatkowe) nie zostały uznane za przeszkodę w podjęciu próby wykazania istnienia w miejscu prywatnej nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** fikcyjnego obiektu użyteczności publicznej. Ad 3. Twierdzenie, że zakres czynności, które są uważane za przekroczenie uprawnień nie jest prostą informacja publiczna - jest równoznaczne z oświadczeniem, że w Urzędzie Miasta M*** sfera uprawnień funkcjonariusza państwowego nie jest znana. Potwierdza to chociażby "zamieszanie" powstałe w przypadku nieruchomości przy ul K*** 53 w M***, które z pewnością nie miałoby prawa zaistnieć (a w przypadku zaistnienia zostałaby natychmiast wyjaśniona) gdyby najniższa jednostka samorządu terytorialnego nie podejmowała działań przekraczających zakresu jej uprawnień. Wobec powyższego szczerze rekomenduję zapoznanie się z zapisami prawa, które jednoznacznie określają co pozostaje w zakresie uprawnień funkcjonariuszy państwowych, a co jest już ich przekroczeniem i zaadresowanie problemu nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Chociażby poprzez usuniecie ewidentnie nieprawdziwych informacji z zasobów Urzędu Miasta M*** i poinformowania należnych organów o każdej próbie posługiwania się nimi przez osoby trzecie. Z poważaniem 5C. Dalsze problemy Urzędu Miasteczka M z zaświadczeniami
O pewnego czasu usiłujemy rozszyfrować co stoi za dziwnymi unikami Urzędu Miasteczka M w kwestii związanej z uznaniem istnienie naszej działki. Z pozoru wygląda to idiotycznie, bo nasza działka jest ujawniona w ewidencji gruntów, ma księgę hipoteczna i płacimy od niej podatki. Jednak Urząd Miasta M ma jakiś dziwny problem nie tyle z wydaniem zaświadczenia, ze nie dokonał podziału działki 73 obr **, ale podziału działki w której skład wchodzi teren opisany w ewidencji gruntu jako działka 73 obr **. Czyżby w alternatywnej rzeczywistości (czyli w tej w miejscu naszej nieruchomości jest publiczny kibel czy coś w tym rodzaju) sytuacja geodezyjna wyglądała inaczej i w tej alternatywnej rzeczywistości dzielono teren nie tylko za plecami właścicieli, ale jeszcze w sposób nie mający nic wspólnego z rzeczywistością? Nie zaszkodzi się upewnić. Szanowna Pani Burmistrz Miasta M***, Zaświadczenie wydane w dniu 19.09.2017 sygn. GNPP.680.58.2017NIE odpowiada treścią złożonemu wnioskowi. Wniosek opiewał na wydanie zaświadczenia dotyczącego TERENU działki 73 obr **-** w latach 2008 – 2017, a wydane zaświadczenie dotyczy działki 73 z obr. **-** (to znaczy nie uwzględnia sytuacji w której teren działki 73 obr **-** zostałby przypisany do innej numeracji) W związku z powyższym wnoszę o korektę wydanego zaświadczenia poprzez doprowadzenie jego treści do stanu dokładnie odpowiadającego złożonemu wnioskowi. Ponadto w związku z dokonaniem nieuprawnionej modyfikacji treści wnioskowanego zaświadczenia wnoszę o podanie wszelkiej numeracji jaka jest stosowana dla terenu działki 73 obr **-**. Sugestia, że może istnieć kilka wersji sytuacji geodezyjnej terenu działki 73 obr **-**. wynika z: 1. konsekwentnego uchylania się od jednoznacznego poświadczenia o sytuacji geodezyjnej terenu działki 73 obr **-** w rozumieniu Urzędu Miasta M*** 2. nie uznanie za ewidentne poświadczenie nieprawdy decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 dotyczącej terenu działki 73 obr **-** w innej konfiguracji geodezyjnej i z inna numeracją (co należy uznać za równoznaczne z poświadczeniem istnienia co najmniej dwóch równoległych sytuacji geodezyjnych dla tego terenu) 3. ogólny bałagan w prowadzeniu ewidencji gruntów (często sięgający czasów kiedy była ona prowadzona przez UMM) i udokumentowane wprowadzanie i świadome utrzymywanie ewidentnie nieprawdziwych informacji dotyczących terenu działki 73 obr **-** (np zmiany dokonane modernizacji gruntów gruntów wprowadzające ewidentnie nieprawdziwe informacje odnośnie budynków posadowionych na terenie działki 73 obr **-** na podstawie tak ewidentnie wadliwej dokumentacji, ze do chwili obecnej nie została ujawniona właścicielom nieruchomości) Z poważaniem 5D. Informacja dla instytucji powiatu G.
Starostwo G, Sąd Rejonowy w G., Prokuratura Rejonowa w G, PINB w G Szanowni Państwo, Przypominam, że do chwili obecnej nie ustosunkowali się Państwo do kwestii podnoszonych w poprzednich pismach ze szczególnym uwzględnieniem pism z dnia 03.09.2017, 06.08.2017, 18.07.2017, 11.06.2017, 27.05.2017, 02.04.2017. Wyrazić mogę tylko nadzieję, że nie wynika to z Państwa oczekiwań, że Urząd Miasta M*** dostarczy jakiekolwiek dowody rzekomego istnienia obiektu użyteczności publicznej pod adresem K*** 53 w M***, lub inne dowody posiadania jakichkolwiek praw do tej nieruchomości przez Skarb Państwa/Gminę M***. W razie gdyby właśnie takie były Państwa oczekiwania to przesyłam do Państwa wiadomości ostatnie dwa pisma otrzymane od Urzędu Miasta M*** (odpowiedzi na pisma z dnia 06.08.2017 oraz 03.09.2017 o analogicznej treści jak te wysłane do Państwa w tej dacie). W zasadzie powinny pozbawić one Państwa złudzeń co do tego, że Urząd Miasta M*** ma w swoich zasobach cokolwiek poza bogatą dokumentacją odnośnie stałego kontaktu z władającymi nieruchomością prawowitymi właścicielami ujawnionymi w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 oraz istnienia ujawnionej w tych księgach nieruchomości. W takiej sytuacji sugeruje przyjęcie do wiadomości, że jakiekolwiek próby wykazania innego stanu faktyczno-prawnego tej nieruchomości nie mają oparcia w niczym poza ewidentnymi pomyłkami oraz „nadinterpretacjami”, które nie nadają się nawet do konfrontacji z dokumentacją dotyczącą rzeczywiście istniejącej nieruchomości i jej prawowitymi właścicielami . Na marginesie wskazuję także, że Urząd Miasta M*** nie jest instytucją uprawnioną do ustalania stanu prawnego nieruchomości i z pewnego punktu widzenia właściwie trudno mu cokolwiek zarzucić poza wystawianiem dokumentów nie mających znaczenia prawnego i brakiem kooperacji w wyjaśnianiu sprawy. Nie można tego jednak powiedzieć o instytucjach, które są odpowiedzialne za wystawienie, lub przyjęcie do zasobów prawnie wiążących dokumentów, które albo uwiarygadniały rzekome istnienie fikcyjnej sytuacji fizycznej lub/i prawnej albo uniemożliwiały prawowitym właścicielom należne korzystanie z ich własności. Tym bardziej, ze każda z ważniejszych instytucji Powiatu G*** ma dostęp do zasobów, które bez problemu i w sposób jednoznaczny dyskwalifikują wszelkie informacje o rzekomym istnieniu pod adresem K*** 53 w M*** innego stanu faktyczno-prawnego niż ten ujawniony w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 jako ewidentna nieprawdę (co zostało wykazane w poprzednich pismach). Na marginesie podkreślam, ze dotychczasowe działania instytucji Powiatu G*** wydają się jednoznacznie wskazywać na istnienie w nich pełnej świadomości charakteru działań podejmowanych po 2009 roku w stosunku do wspomnianej nieruchomości. To znaczy, że nie mają żadnych złudzeń co wykaże jawna konfrontacja dokumentacji dotyczącej rzeczywiście istniejącej pod adresem K*** 53 w M*** nieruchomości z dokumentacją „lokującą” na jej miejscu jakiś obiekt do którego można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa. Wskazuje na to między innymi: 1. odmowa powiatowej ewidencji gruntów ujawnienia dokumentacji na podstawie której w 2012 roku doszło do zastąpienia danych odzwierciedlających sytuację w terenie przy ul K*** 53 w M*** – informacjami dotyczącymi fikcyjnego obiektu 2. uchylenie się wydziału architektoniczno-budowlanego Starostwa G*** się od dania jednoznacznej odpowiedzi w zakresie możliwości przyjęcia do zasobów ok 2009 roku dokumentacji dotyczącej fikcyjnej nieruchomości rzekomo zlokalizowanej pod adresem K*** 53 w M*** złożonej przez podmiot nieuprawniony zgodnie z zapisami wymienionych wcześniej ksiąg wieczystych 3. uchylenie się PINB w G*** od ujawnienia powodów dla których prowadzi od 2010 roku postępowania dotyczące nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** dla innej nieruchomości niż znajduje się w terenie i której dotyczą dokumenty dołączane do akt spraw, 4. uchylenie się Sądu Rejonowego w G*** od jednoznacznej odpowiedzi odnośnie przeprowadzenia przed 2012 rokiem postępowania w którym „ustalona” została rzekoma niezgodność zapisów ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 z rzeczywistym stanem prawnym 5. uchylenie się Sądu Rejonowego w G*** od wyjawienia powodów odmowy wykluczenia iż istnieją inne księgi wieczyste dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 (pomimo iz są to jedyne księgi prowadzone dla tej nieruchomości wykazane z centralnym systemie ksiąg wieczystych) 6. uchylenie się Sądu Rejonowego w G*** od wyjawienia powodów usunięcia z księgi wieczystej ****/0007223/6 informacji o działce przekazanej przez właścicieli nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** Skarbowi Państwa (co potwierdzało uprzednie uznawanie przez Skarb Państwa praw ujawnionych w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0) 7. uchylenie się Sądu Rejonowego w G*** i Prokuratury Rejonowej w G*** od wyjawienia dlaczego nie kwalifikują prowadzenia spraw związanych z nieruchomością przy ul K. 53 w M*** tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt jako ewidentnego przestępstwa. Wskazać należy, że ujawnienie informacji o których mowa w pkt 1-7 automatycznie prowadzi do konfrontacji dokumentacji dotyczącej rzeczywiście istniejącej pod adresem K*** 53 w M*** nieruchomości z dokumentacją „lokującą” na jej miejscu jakiś obiekt do którego można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa. Pozostaje otwartym pytaniem czy właśnie do tej konfrontacji instytucje Powiatu G*** za wszelka cenę nie chcą dopuścić. Aby wyjaśnić ta sprawę (lub udokumentować konsekwentna odmowę jej wyjaśnienia) po raz kolejny wnoszę o 1. ujawnienie wszelkiej dokumentacji, która sprawia, ze instytucje Powiatu G*** nie kwalifikują jako ewidentnego przestępstwa prowadzenia postępowań tak jakby pod adresem K*** 53 w M*** znajdował się inny obiekt niż wynika to z zapisów ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 2. zaprzestanie uchylania się udzielenia informacji o których mowa w pkt 1-7 (w zakresie dotyczącym danej instytucji) Z poważaniem |
6. Kto tu kogo ma za idiotę (gmina powiat)
Długo zastanawialiśmy się jaką teorię spiskową wmówiły sobie instytucje państwowe, że wyjątkowo idiotyczny przekręt zrobiony przez jakiegoś lokalnego przygłupa stał się takim tematem tabu. Być może rozwiązanie jest jednak śmiesznie proste. Lokalne instytucje mają instytucje nadzoru za kompletnych idiotów, którym można wcisnąć wszystko. A najlepsze jest to, że chyba wciskają. Przedstawiamy pismo, które wydaje się potwierdzać tą cokolwiek zaskakująca teorię. W tym piśmie lokalna instytucja wyjaśnia skąd wzięła, że na terenie naszej nieruchomości znajduje się budynek wyższy o co najmniej jedną kondygnację niż w rzeczywistości. Wyjaśnienie po prostu wciska w kanapę bo lokalna instytucja twierdzi, ze doszła do takiego wniosku przez "oględziny" Oczywiście o przedstawieniu jakiegokolwiek dowodu, ze owe oględziny miały miejsce nie ma mowy. Nie mówiąc już o jakimkolwiek dowodzie, że w czasie oględzin pod adresem K* w M* ktokolwiek "zauważył" budynek, który ma 2,5 kondygnacji. W pierwszej chwili pomyśleliśmy sobie, że podpisany pod pismem osobnik marnuje się w instytucji państwowej. Z takim tupetem powinien sprzedawać lodówki Eskimosom wmawiając im , że tylko wydaje im się, że jest zimno, bo on zaobserwował, że palmy im dookoła igloo rosną. i można jednak wykluczyć, że właśnie tupet kluczową cechą dla pracy w instytucjach państwowych (przynajmniej tych najniższego szczebla). |
|
Starostwo G*
Szanowni Państwo, Otrzymane pismo mogę potraktować jedynie w kategoriach uporczywego uchylania się od wyjawienia dokumentów na podstawie których dokonali Państwo swoich „ustaleń”. W szczególności: 1. niewykonalne jest, żeby jakiekolwiek „oględziny” poczynione w 2012 roku wykazały istnienie 2,5 (3) kondygnacji ponieważ ich w tym budynku nie było. Fakt iż ilość kondygnacji w budynku pozostawała bez zmian potwierdza nie tylko inwentaryzacja budynku z 2004 roku, wykonany w roku 2010 przegląd techniczny, ale też zdjęcia terenu wykonywane przez Google Maps w sierpniu 2012 roku 2. „oględziny” nie tłumaczą też w jaki sposób ustalono istnienie na terenie nieruchomości budynku jednorodzinnego (klasa PKOB 1110) oraz budynku użyteczności publicznej klasy PKOB 1274 (szalet publiczny, areszt śledczy, koszary, bursa itp.) W związku z powyższym jeszcze raz wzywam Państwa do: 1. wydania dokumentacji mającej znaczenie prawne według art 23 Ustawy Prawo Geodezyjne i Kartograficzne, która „ustaliła” na terenie nieruchomości przy ul. K* 53 w M* istnienie obiektów, których nigdy nie było w terenie 2. wyjaśnienia dlaczego posiadając wiedzę o istnieniu takiej dokumentacji nie tylko ukrywali Państwo jej istnienie przed właścicielami nieruchomości, ale też usiłowali ją uwiarygodnić mimo posiadania wiedzy o jej oczywistej wadliwości Na marginesie przypominam, że do tej pory nie wyjaśnili Państwo „wskrzeszenia” w ewidencji gruntów przedwojennych właścicieli m.in. mojej nieruchomości. Mimo iż po pokazaniu Państwu nie tylko obszernej dokumentacji dotyczącej ich daty zgonu, ale także nagrobka na Powązkach nie mogą mieć Państwo wątpliwości co do charakteru tego „wskrzeszenia”. Pragnę ponadto przypomnieć iż nie jest to jedyny przypadek w M* w którym usiłują Państwo wbrew wszelkiej logice uwiarygodnić „ustalenia” opiewające na fikcyjne obiekty (a najprawdopodobniej także powiązanie z nimi fikcyjne prawa własności). Rekomenduję więc zaprzestanie takich praktyk oraz dobrowolne przekazanie informacji o wszystkich przypadkach dokumentacji geodezyjnej lokalizującej fikcyjne obiekty i/lub fikcyjne prawa własności do odpowiednich organów. Z poważaniem |
CZĘŚĆ DRUGA
O instancjach nadrzędnych słów kilka
Nawet jeżeli przyjmiemy, że w powiecie wszystkim się już od bałaganu w rejestrach tak pomieszało, że nie są w stanie odróżnić pospolitego błędu od pełnowymiarowego "zmartwychwstania" nieboszczyków czy legalizacji starej samowoli budowlanej od pełnowartościowej "teleportacji" - to i tak w żaden sposób nie tłumaczy to zachowań instytucji szczebla ponadpowiatowego.
W zasadzie tak ewidentny przypadek przełożenia na świeżo zakupioną nieruchomość dokumentacji z zupełnie niepodobnego do niej obiektu powinien zostać wyjaśniony w pierwszym postępowaniu przed jakąkolwiek instytucją ponadpowiatową. W końcu teoretycznie nie ma ona żadnego interesu w uwiarygadnianiu powiatowych zwidów. Jednak jesteśmy już 7 lat później i co najmniej kilkadziesiąt różnych postępowań dalej - i nic takiego nie zaszło.
Początkowo (przyznajemy, że błędnie) tłumaczyliśmy to sobie daleko posuniętym wtórnym analfabetyzmem wśród funkcjonariuszy państwowych i procesowaniem spraw w oparciu o informacje uzyskane przez telefon (w domyśle z powiatu). Jednak gdy okazało się, ze obiektem, którego istnienie na naszej nieruchomości usiłuje się uwiarygodnić jest szalet publiczny (lub coś tej samej klasy) - musieliśmy uznać nasze teorie za błędne. Bo chyba każdy człowiek z co najmniej dwucyfrowym IQ musiałby się zorientować, że jest coś nie tak w zapewnieniach, że na prywatnej nieruchomości znajduje się obiekt publiczny (ale nie ma na to żadnych dokumentów) i gmina ma coś wspólnego z nieruchomością (ale nie ma na to żadnych dokumentów). Są za to dokumenty pokazujące, ze od 100 lat jest w tym miejscu prywatna nieruchomość, ale one z pewnością są fałszywe (chociaż nie ma nic, co pozwoliłoby to wykazać). Dlaczego? Z pewnością dlatego że jest wielka konspiracja, ale taka że nie można niczego udowodnić. Jak się domyślamy z zapału z jakim nadzór budowlany usiłuje wkręcić nas w potwierdzenie wykonania jakichś prac budowlanych - nieruchomość według przekazywanych teorii wygląda tak jak w tej "konspiracyjnej" dokumentacji tylko dlatego, że została ok 2010 roku przebudowana i do tego tak sprytnie, że żadnych nowych przebudów nie widać. Czy są jakieś dowody na te przebudowy – oczywiście nie ma......
Rozumiemy, ze są ludzie, którzy takie rzeczy gotowi są łyknąć, ale dla nich tworzone są specjalne szkoły - z których absolwentów nie tylko nie rekrutuje się pracowników administracji państwowej czy sądownictwa, ale też nie daje im się nawet bawić młotkiem bez nadzoru.
Nie wypada wiec nam nawet sugerować, ze pracownicy instytucji ponadpowiatowych uwiarygadniając istnienie przysłowiowego już klozetu (lub obiektu tej samej klasy) w miejscu naszej nieruchomości nie wiedzieli co czynią. Zaczyna więc to wszystko wyglądać trochę tak jakby przekładanie na prywatne nieruchomości dokumentów z innych, zupełnie niepodobnych obiektów dla których można wykazać prawa Skarbu Państwa na prywatne nieruchomości mogło nie być tylko lokalną formą rozrywki....
Tym bardziej, że przy tak znacznej rozbieżności "przekładanej" dokumentacji w tym co znajduje się w terenie jak to jest w naszym przypadku, przy tak dobrze udokumentowanym stanie faktycznym i wobec nie istnienia żadnych wiarygodnych dokumentów wskazujących na istnienie na miejscu naszej nieruchomości czegoś innego - nawet udawanie, ze nie zauważyło się tego, że coś jest nie tak wymagać musiało naprawdę dużego wysiłku. Opisaliśmy to zresztą już szczegółowo (link - http://lacorruption.weebly.com/kroczek-trzeci.html)
Dlaczego więc nikt nie zareagował? Czyżby naprawdę przekładanie na prywatne nieruchomości dokumentacji z nieruchomości dla których można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa było dopuszczalnym działaniem? Czy wszelkie „teleportacje” i „zmartwychwstania” są uprawnioną częścią procesu administracyjnego czy sądowego? Odpowiedzi na to będziemy szukać już w dodatkach i przede wszystkim w epilogu...
W zasadzie tak ewidentny przypadek przełożenia na świeżo zakupioną nieruchomość dokumentacji z zupełnie niepodobnego do niej obiektu powinien zostać wyjaśniony w pierwszym postępowaniu przed jakąkolwiek instytucją ponadpowiatową. W końcu teoretycznie nie ma ona żadnego interesu w uwiarygadnianiu powiatowych zwidów. Jednak jesteśmy już 7 lat później i co najmniej kilkadziesiąt różnych postępowań dalej - i nic takiego nie zaszło.
Początkowo (przyznajemy, że błędnie) tłumaczyliśmy to sobie daleko posuniętym wtórnym analfabetyzmem wśród funkcjonariuszy państwowych i procesowaniem spraw w oparciu o informacje uzyskane przez telefon (w domyśle z powiatu). Jednak gdy okazało się, ze obiektem, którego istnienie na naszej nieruchomości usiłuje się uwiarygodnić jest szalet publiczny (lub coś tej samej klasy) - musieliśmy uznać nasze teorie za błędne. Bo chyba każdy człowiek z co najmniej dwucyfrowym IQ musiałby się zorientować, że jest coś nie tak w zapewnieniach, że na prywatnej nieruchomości znajduje się obiekt publiczny (ale nie ma na to żadnych dokumentów) i gmina ma coś wspólnego z nieruchomością (ale nie ma na to żadnych dokumentów). Są za to dokumenty pokazujące, ze od 100 lat jest w tym miejscu prywatna nieruchomość, ale one z pewnością są fałszywe (chociaż nie ma nic, co pozwoliłoby to wykazać). Dlaczego? Z pewnością dlatego że jest wielka konspiracja, ale taka że nie można niczego udowodnić. Jak się domyślamy z zapału z jakim nadzór budowlany usiłuje wkręcić nas w potwierdzenie wykonania jakichś prac budowlanych - nieruchomość według przekazywanych teorii wygląda tak jak w tej "konspiracyjnej" dokumentacji tylko dlatego, że została ok 2010 roku przebudowana i do tego tak sprytnie, że żadnych nowych przebudów nie widać. Czy są jakieś dowody na te przebudowy – oczywiście nie ma......
Rozumiemy, ze są ludzie, którzy takie rzeczy gotowi są łyknąć, ale dla nich tworzone są specjalne szkoły - z których absolwentów nie tylko nie rekrutuje się pracowników administracji państwowej czy sądownictwa, ale też nie daje im się nawet bawić młotkiem bez nadzoru.
Nie wypada wiec nam nawet sugerować, ze pracownicy instytucji ponadpowiatowych uwiarygadniając istnienie przysłowiowego już klozetu (lub obiektu tej samej klasy) w miejscu naszej nieruchomości nie wiedzieli co czynią. Zaczyna więc to wszystko wyglądać trochę tak jakby przekładanie na prywatne nieruchomości dokumentów z innych, zupełnie niepodobnych obiektów dla których można wykazać prawa Skarbu Państwa na prywatne nieruchomości mogło nie być tylko lokalną formą rozrywki....
Tym bardziej, że przy tak znacznej rozbieżności "przekładanej" dokumentacji w tym co znajduje się w terenie jak to jest w naszym przypadku, przy tak dobrze udokumentowanym stanie faktycznym i wobec nie istnienia żadnych wiarygodnych dokumentów wskazujących na istnienie na miejscu naszej nieruchomości czegoś innego - nawet udawanie, ze nie zauważyło się tego, że coś jest nie tak wymagać musiało naprawdę dużego wysiłku. Opisaliśmy to zresztą już szczegółowo (link - http://lacorruption.weebly.com/kroczek-trzeci.html)
Dlaczego więc nikt nie zareagował? Czyżby naprawdę przekładanie na prywatne nieruchomości dokumentacji z nieruchomości dla których można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa było dopuszczalnym działaniem? Czy wszelkie „teleportacje” i „zmartwychwstania” są uprawnioną częścią procesu administracyjnego czy sądowego? Odpowiedzi na to będziemy szukać już w dodatkach i przede wszystkim w epilogu...
1. Une autre lettre
Z każdym kolejnym pismem wzrasta w nas podejrzenie, ze instancje nadrzędne prędzej wkręcą III RP w systemowe podstępne lokowanie dokumentacji pokazującej na jakieś prawa Skarbu Państwa na prywatnych nieruchomościach na których obecności Skarbu Państwa w żadnym jawny postępowaniu nie dałoby się wykazać.- niż przyznają, ze działający w ich imieniu funkcjonariusze robili przez wiele lat konsekwentnie coś bardzo, ale to bardzo głupiego. Nie pozostaje nam nic innego jak pozbierać jak najwięcej dowodów takiej cokolwiek nieoczekiwanej postawy. Zresztą savoir-vivre wymaga dania szansy na wytłumaczenie się z czegoś co wygląda coraz bardziej dziwacznie.
Z każdym kolejnym pismem wzrasta w nas podejrzenie, ze instancje nadrzędne prędzej wkręcą III RP w systemowe podstępne lokowanie dokumentacji pokazującej na jakieś prawa Skarbu Państwa na prywatnych nieruchomościach na których obecności Skarbu Państwa w żadnym jawny postępowaniu nie dałoby się wykazać.- niż przyznają, ze działający w ich imieniu funkcjonariusze robili przez wiele lat konsekwentnie coś bardzo, ale to bardzo głupiego. Nie pozostaje nam nic innego jak pozbierać jak najwięcej dowodów takiej cokolwiek nieoczekiwanej postawy. Zresztą savoir-vivre wymaga dania szansy na wytłumaczenie się z czegoś co wygląda coraz bardziej dziwacznie.
|
Wojewoda M, WINB, GUNB, Sąd Okręgowy w *, Sąd Apelacyjny w *, Prokuratura Okręgowa w *, Prokuratura Regionalna w *, SKO w *, WSA w *, NSA.
Szanowni Państwo, W nawiązaniu do pism z dnia 06.08.2017, 18.07.2017, 11.06.2017, 27.05.2017, 02.04.2017 Dokumentując przyzwolenie Państwa instytucji na proceder, który udokumentowano na przykładzie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** - przesyłam kolejne pismo adresowane do poszczególnych instytucji Powiatu G***. Zarazem wyrażam zdumienie, że do chwili obecnej nie wyrazili Państwo woli potraktowania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczego, ewidentnego i poważnego niedopełnienia obowiązku przez szereg funkcjonariuszy Państwa instytucji. Wskazuję, ze ma to poważne konsekwencje prawne. W tym miejscu przypomnieć należy, że nie wydaje się możliwe do wykazania, że zatrudnione w Państwa instytucji osoby procesujące sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** mogły nie mieć świadomości w jakim procederze uczestniczą/ na kontynuację jakiego procederu przyzwalają. Wystarczy wymienić tylko dwie okoliczności: 1. Po pierwsze nie można uznać prawidłowości działań podjętych dla stanu prawnego wynikającego z przełożonej ok 2009 roku dokumentacji pochodzącej ewidentnie z innego obiektu za prawidłowe (lub nie dopatrzeć się w nich nieprawidłowości) nie potwierdzając jednocześnie automatycznie prawidłowości dokonanego "przełożenia". Nie powinno więc być wątpliwości co interpretacji treści dokumentów wystawionych przez Państwa instytucję w sprawach nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku. 2. Po drugie - nawet przy pobieżnej znajomości prawa nie można być nieświadomym, że prawa do nieruchomości nabytej w dobrej wierze w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych są niewzruszalne. Natomiast wykazanie złej wiary musi odbyć się w należnym , jawnym procesie sądowym (przeprowadzonym w sposób w którym osoba, której prawa się kwestionuje jest w pełni tego faktu świadoma). Nie ma więc możliwości aby osoby procesujące sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** mogły nie być świadome, że nigdy nie było i ma możliwości zakwestionowania w jawnym postępowaniu praw w których podważaniu uczestniczyli/na których podważanie zezwalali. Wskazuje również na to unikanie jawnego wyjaśnienia sprawy, nie dołączanie materiałów mających wpływ na procesowanie spraw do akt sprawy czy nawet odmowa udzielenia właścicielom jakichkolwiek informacji w tym zakresie. Nawiasem mówiąc zgodnie z zaleceniami ustawodawcy kwestia powodów dla których w Powiecie G* przestały być respektowane jakiekolwiek prawa bez podania powodów powinna zostać wyjaśniona w sposób jawny w każdym prowadzonym przed Państwa instytucją postępowaniu. Do chwili obecnej nie została jednak wyjaśniona w żadnym z co najmniej kilkunastu postępowań prowadzonych przed Państwa instytucją. # # # Sytuacja wydaje się tym bardziej ewidentna, ze przypadek nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest bynajmniej pojedynczym przypadkiem nie respektowania dobrze udokumentowanych praw, których ciągłość można wywieść na przestrzeni co najmniej kilku dekad. Jak pisze sama Burmistrz Miasta M*** w piśmie skierowanym w podobnej sprawie do jednej z instancji nadrzędnych „Ulica B*** nie jest jedyną tego typu problematyczną drogą w M*** (…) aktualny Burmistrz Miasta M***, tak jak i poprzedni i zapewne następny, nie będzie w stanie samodzielnie rozwiązać przedmiotowej sytuacji." GNPP.007.1.2017.KK z 31.07.2017 W takich okolicznościach niedowierzanie musi budzić Państwa konsekwentne niedopatrywanie się nieprawidłowości w działaniu Państwa funkcjonariuszy czyli de facto potwierdzanie, ze proceder uwiarygadniania przez instytucje państwowe dokumentacji przekładanej z innego obiektu udokumentowany na przykładzie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest akceptowalną normą w obrębie III RP. Jeżeli uważają Państwo, że wplatanie III RP w proceder systemowej redystrybucji mienia prywatnego poprzez przekładanie dokumentacji z obiektów do których można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa jest naprawdę dobrym pomysłem by uchronić przed odpowiedzialnością za swoje działania garstkę funkcjonariuszy państwowych - to nie pozostaje mi nic innego jak tylko tą zdumiewająca postawę należnie udokumentować. Z poważaniem W załączeniu pismo skierowane do Starostwa G*** (analogiczne pisma wysłane zostały do Sądu Rejonowego w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, PINB w G***, Urzędu Miasta M***) |
2. Dernière lettres
Korespondencję z instytucjami powiatowymi (patrz Dernières lettres gmina powiat) przekazaliśmy usłużnie instytucjom ponadpowiatowym. Nie możemy bowiem wykluczyć, ze równie tam cała hucpa trzyma się na tym, ze Urząd Miasta m nie zaprzecza
Korzystając z okazji przypomnieliśmy im jednocześnie o tym o czym my właśnie się dowiedzieliśmy, a o czym instytucje ponadpowiatowe najprawdopodobniej wiedziały już od dawna. Mamy na myśli to, ze na terenie powiatu g postanowiono zlokalizować Centralny Port Lotniczy. Trzeba przyznać, ze nadało to nowa jakość nie tylko naszym przygodom w powiecie G, ale również działaniom wszelkich instytucji państwowych. Ale o tym więcej w Dzienniku X)
Korespondencję z instytucjami powiatowymi (patrz Dernières lettres gmina powiat) przekazaliśmy usłużnie instytucjom ponadpowiatowym. Nie możemy bowiem wykluczyć, ze równie tam cała hucpa trzyma się na tym, ze Urząd Miasta m nie zaprzecza
Korzystając z okazji przypomnieliśmy im jednocześnie o tym o czym my właśnie się dowiedzieliśmy, a o czym instytucje ponadpowiatowe najprawdopodobniej wiedziały już od dawna. Mamy na myśli to, ze na terenie powiatu g postanowiono zlokalizować Centralny Port Lotniczy. Trzeba przyznać, ze nadało to nowa jakość nie tylko naszym przygodom w powiecie G, ale również działaniom wszelkich instytucji państwowych. Ale o tym więcej w Dzienniku X)
|
Wojewoda M, WINB, GUNB, Sąd Okręgowy w *, Sąd Apelacyjny w *, Prokuratura Okręgowa w *, Prokuratura Regionalna w *, SKO w *, WSA w *, NSA.
Szanowni Państwo, Przesyłam kolejne pisma przesłane do instytucji Powiatu G*** w związku ze sprawą nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Wyrażam zdumienie, ze do chwili obecnej nie uznali Państwo, ze doszło do ewidentnego i poważnego naruszenia prawa przez Państwa funkcjonariuszy, którzy nie potrafili wychwycić i zaadresować ewidentnej próby zmiany stanu prawnego nieruchomości poprzez przełożenie dokumentacji z obiektu użyteczności publicznej na prywatną (niedawno zakupioną) nieruchomość o czystym stanie prawnym. Co więcej wystawianymi przez siebie dokumentami uwiarygadniali prawidłowość takiego sposobu "porządkowania" sytuacji geodezyjno-prawnej. Jednocześnie uchylając się (lub wręcz odmawiając) osobie poszkodowanej takim "porządkowaniem" informacji niezbędnej do obrony interesu prawnego. Budzi to tym większe zdumienie, że sprawa dotyczy Powiatu G***, gdzie planowana jest strategiczna inwestycja (Centralny Port Lotniczy). Wydaje się przy tym wysoce nieprawdopodobne, aby znaczna część terenu Powiatu G*** (w tym Gmina M***) nie była objęta albo inwestycjami związanym z budową Centralnego Portu Lotniczego, albo przynajmniej nie znalazła się w strefie jego oddziaływania. W świetle Państwa dotychczasowych działań dość trudno więc będzie wykazać, że ten specyficzny sposób „porządkowania” sytuacji geodezyjno-prawnej nie wynikał z odgórnych wytycznych i nie był w jakiś sposób związany z realizacją tej strategicznej inwestycji. W mojej opinii jeszcze trudniej będzie wykazać, że mogli Państwo nie mieć pełnej świadomości, ze ten specyficzny sposób „porządkowania” już dawno przerodził się w zastępowanie dobrze udokumentowanych praw gminno-powiatowymi konfabulacjami. Co w oczywisty sposób musi prowadzić do coraz większego zamętu w sytuacji geodezyjnej i prawnej w powiecie, którego znaczna część jest przeznaczona pod planowaną z rozmachem inwestycje lub znajdzie się w strefie jej oddziaływania. Sugeruje więc, aby porzucili Państwo wszelkie nadzieje, że instytucje gminno-powiatowe "rozładują" sprawę nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** (oraz jak się zdaje analogiczną sytuacją pewnej ilości innych nieruchomości w M***/Powiecie G***). Wszelkie "rozładowanie" sprawy wymaga bowiem jawnej konfrontacji dokumentacji. Natomiast jawna konfrontacja w sposób nieunikniony musiałaby pokazać jakimi "ustaleniami" w Powiecie G*** zastępuje się doskonale udokumentowane prawa własności (i władania) z ciągłością sięgającą prawie 100 lat oraz jak ten proces przebiega. Z poważanie |
3. Kto tu kogo ma za idiotę?
To, że instytucja podrzędna może mieć pracowników nadzorującej instytucji za totalne matołki, którym da się wcisnąć wszystko - nie jest bynajmniej rzadkością. Biorąc pod uwagę jak często ten motyw jest wykorzystywany w komediach nie zdziwilibyśmy się gdyby to było zjawisko niemalże powszechne.
Jednak nie wydaje się częste to, że instytucje nadzorujące zapierają się (podejrzewamy, że nawet latami) aby udowodnić wszem i wobec, ze taka opinia jest w pełni uzasadniona. W końcu aby odważyć się wciskać, ze w miejscu rzeczywiście istniejącego budynku mieszkalnego istniał inny o co najmniej jedna kondygnacje większy nie mając na to żadnych dokumentów i przykrywać to jakimiś tajemniczymi "oględzinami" (nie mówiąc nawet, kiedy miały miejsce ani przez kogo zostały zrobione) - trzeba z własnego doświadczenia wiedzieć, ze nie takie numery już przechodziły......
To, że instytucja podrzędna może mieć pracowników nadzorującej instytucji za totalne matołki, którym da się wcisnąć wszystko - nie jest bynajmniej rzadkością. Biorąc pod uwagę jak często ten motyw jest wykorzystywany w komediach nie zdziwilibyśmy się gdyby to było zjawisko niemalże powszechne.
Jednak nie wydaje się częste to, że instytucje nadzorujące zapierają się (podejrzewamy, że nawet latami) aby udowodnić wszem i wobec, ze taka opinia jest w pełni uzasadniona. W końcu aby odważyć się wciskać, ze w miejscu rzeczywiście istniejącego budynku mieszkalnego istniał inny o co najmniej jedna kondygnacje większy nie mając na to żadnych dokumentów i przykrywać to jakimiś tajemniczymi "oględzinami" (nie mówiąc nawet, kiedy miały miejsce ani przez kogo zostały zrobione) - trzeba z własnego doświadczenia wiedzieć, ze nie takie numery już przechodziły......
|
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do uporczywego procesowania przez Państwa instytucję spraw dotyczących nieruchomości przy ul. K* 53 w M* w oparciu o inny stan faktyczno-prawny niż istniejący w rzeczywistości oraz ujawniony w księgach wieczystych 1. przesyłam do Państwa wiadomości korespondencję ze Starostwem G* dotyczącą przełożenia na będącą moją współwłasnością nieruchomość dokumentów opiewających na fikcyjne obiekty oraz żenujących prób tłumaczenia się Starostwa G* iż „ustalenia” są wynikiem „oględzin”. Pragnę przy tym wskazać, że bezczelność z jaką Starostwo G* usiłuje wybrnąć z sytuacji w jakiej się znalazło oraz to, że K* 53 w M* nie stanowi jedynej nieruchomości gdzie Starostwo G* usiłuje „oględzinami” wyjaśnić „ustalenie” istnienia fikcyjnych obiektów wskazuje iż podobne „wyjaśnienia” musiały wielokrotnie pozwalać wybrnąć mu z podobnej sytuacji. W związku z powyższym, mając na względzie Państwa sposób procesowania spraw dotyczących nieruchomości przy ul. K* 53 w M*, którego także nie są w stanie Państwo wyjaśnić zwracam się z zapytaniem: 1. czy mają Państwo na uzasadnienie swoich działań cokolwiek poza nie popartymi żadnymi dokumentami zapewnieniami instytucji gminno-powiatowych, że stan faktyczny i/lub prawny nieruchomości jest inny niż ujawniony w księgach wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0? 2. jeśli uznali Państwo te zapewnienia za wiarygodne to dlaczego nie dołączyli Państwo informacji o nich do akt sprawy (choćby w postaci notatki służbowej) czy też w inny sposób nie skonfrontowali z właścicielami nieruchomości? 3. Czy są Państwo w stanie podać inne wyjaśnienie powyższej sytuacji niż to, że Państwa żenująca niekompetencja umożliwia istnienie procederu bezprawnego przejmowania nieruchomości poprzez wprowadzanie do obiegu prawnego dokumentów potwierdzających fikcyjne „ustalenia” odnośnie ich stanu faktycznego i/lub prawnego? Z poważaniem |
Poprzednie Dzienniki Ćwoków
Dziennik pierwszy (pisany przed 08-2012) |
Dziennik drugi (pisany po 08-2012). |
Dziennik trzeci (pisany po 04-2014). |
Dziennik czwarty (pisany po 03-2015). |
Dziennik piąty (pisany po 01-2016). |
Dziennik szósty (pisany po 04-2016). |
Dziennik siódmy (pisany od 10-2016). |
Dziennik ósmy (pisany od 12-2016). |
Sposób opowiadania o zdarzeniach prawdziwych został zainspirowany twórczością Andiego Kaufmana i Andiego Warhola. Składamy hołd ich pamieci.. |