|
|
2. Dysfunkcja instytucji powiatowych
Nie da się jednak ukryć, że bez jakiś poważnych systemowych nieprawidłowości w funkcjonowaniu instytucji powiatu G - szalony pomysłodawca przekrętu na naszej nieruchomości padłby zabity śmiechem przez pierwszego pierwszego powiatowego funkcjonariusza państwowego, któremu usiłowałby wcisnąć, że na na miejscu naszej nieruchomości znajduje się coś innego niż to co jest udokumentowane zapisami ksiąg wieczystych (ujawnionych w centralnym systemie ksiąg wieczystych jako prowadzone dla nieruchomości pod naszym adresem). Pomimo iż tego czegoś innego nawet nie widać.
Na systemowa dysfunkcję instytucji powiatowych wskazuje nie tylko sprawa naszej nieruchomości, ale również szereg okoliczności o których pisaliśmy już obszernie w Dzienniku IV, V i VI czy II cz4. Można więc spokojnie zaryzykować stwierdzenie, ze powiat rządzi się swoistą etyka u której podłoże leży w naszej opinii pewien stopień funkcjonalnego analfabetyzmu, ale przede wszystkim lokalne powiązania i swoista koncepcja sprawiedliwości społecznej. Ta ostatnia sprowadza się do tego, ze "ludziom, którzy sobie życie ułożyli należy pomóc". Biorąc pod uwagę, że jedynymi osobami, które w 2009 roku sobie życie na naszej nieruchomości ułożyły byliśmy my (Pani Sąsiadka pojawiła się dopiero w sierpniu czy wrześniu 2009 roku) - wnioskować należy, że pomoc ta należy się ściśle określonym osobom i z realiami życia i rzeczywista sytuacja w terenie nie ma ona nic wspólnego.
Tym niemniej prerogatyw "pomocy" zdaje się być tu silniejszy od nawet najlepiej udokumentowanych praw własności i władania. Co więcej wydaje się być tak silny, ze do niego dostosowuje się nawet zawartość zasobów zgromadzonych w instytucjach powiatowych dyskretnie chowając (a może nawet usuwając) dokumenty , które pokazują, ze z tymi prawami osoby "co to sobie życie ułożyła" jest coś nie tak
3. Instancje nadrzędne.
Sprawa naszej nieruchomości wygląda więc na wyjątkowo głupi powiatowy przekręt. Do tego wyciąga jakieś dziwne zwyczaje "dyskretnego" uzgadniania stanu prawnego nieruchomości za plecami władających nieruchomością właścicieli z całkowitym ignorowaniem nie tylko ich istnienia, ale również istnienia ksiąg wieczystych, wypisów z ewidencji gruntów, budynków i lokali, aktów notarialnych, nie wspominając już o dokumentacji o mniejszej wadze.
Wydawać by się więc mogło, ze instancjom kontrolnym po uzyskaniu sygnału wskazującego na panujące w powiecie zwyczaje - powinny się ich zbiorowe cztery litery zmarszczyć niczym orzech włoski. Albo jeszcze bardziej. W każdym razie na tyle bardzo aby zaczęły przebierać nogami w celu przynajmniej stworzenie pozorów, że opisanymi praktykami nie maja nic wspólnego. Czyli mówiąc po prostu pierwszy funkcjonariusz instancji kontrolnej powinien sprawę wyjaśnić. To znaczy przede wszystkim zażądać czegokolwiek co potwierdzałoby rzewne bajeczki o "ludziach co sobie życie ułożyli" płynące z dołu, a następnie (ponieważ nie ma mowy o tym, by cokolwiek wiążącego prawne mógł dostać) przekazać sprawę, do prokuratury. Nic takiego się jednak nie stało.
Możemy oczywiście snuć sto i jeden teorii wyjaśniających dlaczego nikt nie reaguje, ale bez względu na to jaka jest przyczyna - istotne są skutki. A skutki są takie, ze instancje nadrzędne i ciała kontrolne wystawiły już bodajże z tysiąc pism (nie liczyliśmy, ale jest tego kilkanaście segregatorów) nie dopatrujących się niczego nagannego w ignorowaniu nie tylko wszelkich dokumentów, jakie teoretycznie powinny mieć znaczenie prawne ale również istniejącej rzeczywistości, oraz procesowaniu spraw w taki sposób jakby za plecami władających nieruchomością właścicieli dokonano "uzgodnień" ze wskazaniem na fikcyjny stan faktyczno - prawny. I to do tego uzgodnień tak "lewych", ze wszyscy wiedzą, ze nie można o nich pisnąć ani słowa władającym nieruchomością właścicielom. I za jedyne właściwe działanie uznają procesowania spraw w oparciu o fikcyjny stan faktyczno-prawny bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień.
Mówiąc po prostu instancje nadrzędne zamiast zaadresować należnie naprawdę beznadziejnie głupi i z definicji niedokańczalny przekręt - decydują się na wystawianie ton dokumentów poświadczających o tym, ze dokonany na naszej nieruchomości przewał nie jest sprawą indywidualnego przecwaniaczenia się kogoś o bardzo krótkim rozumku działającego w powiaciku g, który ma hmm....... pewne problemy, ale jest poważną sprawa systemową.
4. Sprawa systemowa???
Czy istotnie w III RP systemowo ustala się prawa własności do nieruchomości nie na podstawie ksiąg wieczystych, wypisów z ewidencji gruntów, aktów notarialnych, ale na podstawie powiatowych "halucynacji" zainspirowanych starymi poświadczeniami nieprawdy?
Bez względu czy w to wierzymy czy nie wynika to z wystawianych przez instytucje państwowe dokumentów. Prawdę mówiąc to osobiście bardziej przychylamy się do teorii, ze instytucjach szczebla wyższego znalazła zatrudnienie zbyt wielka ilość funkcjonalnych analfabetów, dla których nawet zapoznanie się z zapisami ksiąg wieczystych jest nadludzkim wysiłkiem na który po prostu nie maja czasu w terminie przewidzianym dla rozpatrzenia sprawy. Zostawia ich to na pastwę powiatowych kombinatorów, którzy wciskają im niemożebne kity, których pozbawieni zdolności szybkiego czytania (ze zrozumieniem) nie są w stanie zweryfikować.
Jak już wspomnieliśmy powyżej bez względu na to jaka jest tego przyczyna instancje nadrzędne przez prawie 6 lat nie pominęły żadnej okazji by wcisnąć nam kolejny dokument wskazujący na ewidentnie systemowy charakter sprawy związanej z nasza niewielką (i naprawdę pozbawiona jakiegokolwiek strategicznego znaczenia ) nieruchomością. No cóż nie pozostaje nam nic innego jak ustalić czy najwyższe organy państwa również podzielają opinię instancji nadrzędnych, ze najmocniejszym tytułem własności są powiatowe "halucynacje", a z zapisami ksiąg wieczystych, wypisów z ewidencji gruntów i lokali czy aktami notarialnymi nie ma potrzeby się liczyć.
Na podstronach zamieszczamy nasz a korespondencję z Kancelarią Premiera i bezpośrednio podległymi najwyższymi instytucjami w państwie (tytuł link) oraz oraz Krajowa Rada Sądownictwa, Sadem Najwyższym, NSA . Ciekawi jesteśmy kto się prędzej zorientuje w co je wkręcono władza wykonawcza czy sądownicza. I czy któraś zreflektuje się w ogóle.
Nie da się jednak ukryć, że bez jakiś poważnych systemowych nieprawidłowości w funkcjonowaniu instytucji powiatu G - szalony pomysłodawca przekrętu na naszej nieruchomości padłby zabity śmiechem przez pierwszego pierwszego powiatowego funkcjonariusza państwowego, któremu usiłowałby wcisnąć, że na na miejscu naszej nieruchomości znajduje się coś innego niż to co jest udokumentowane zapisami ksiąg wieczystych (ujawnionych w centralnym systemie ksiąg wieczystych jako prowadzone dla nieruchomości pod naszym adresem). Pomimo iż tego czegoś innego nawet nie widać.
Na systemowa dysfunkcję instytucji powiatowych wskazuje nie tylko sprawa naszej nieruchomości, ale również szereg okoliczności o których pisaliśmy już obszernie w Dzienniku IV, V i VI czy II cz4. Można więc spokojnie zaryzykować stwierdzenie, ze powiat rządzi się swoistą etyka u której podłoże leży w naszej opinii pewien stopień funkcjonalnego analfabetyzmu, ale przede wszystkim lokalne powiązania i swoista koncepcja sprawiedliwości społecznej. Ta ostatnia sprowadza się do tego, ze "ludziom, którzy sobie życie ułożyli należy pomóc". Biorąc pod uwagę, że jedynymi osobami, które w 2009 roku sobie życie na naszej nieruchomości ułożyły byliśmy my (Pani Sąsiadka pojawiła się dopiero w sierpniu czy wrześniu 2009 roku) - wnioskować należy, że pomoc ta należy się ściśle określonym osobom i z realiami życia i rzeczywista sytuacja w terenie nie ma ona nic wspólnego.
Tym niemniej prerogatyw "pomocy" zdaje się być tu silniejszy od nawet najlepiej udokumentowanych praw własności i władania. Co więcej wydaje się być tak silny, ze do niego dostosowuje się nawet zawartość zasobów zgromadzonych w instytucjach powiatowych dyskretnie chowając (a może nawet usuwając) dokumenty , które pokazują, ze z tymi prawami osoby "co to sobie życie ułożyła" jest coś nie tak
3. Instancje nadrzędne.
Sprawa naszej nieruchomości wygląda więc na wyjątkowo głupi powiatowy przekręt. Do tego wyciąga jakieś dziwne zwyczaje "dyskretnego" uzgadniania stanu prawnego nieruchomości za plecami władających nieruchomością właścicieli z całkowitym ignorowaniem nie tylko ich istnienia, ale również istnienia ksiąg wieczystych, wypisów z ewidencji gruntów, budynków i lokali, aktów notarialnych, nie wspominając już o dokumentacji o mniejszej wadze.
Wydawać by się więc mogło, ze instancjom kontrolnym po uzyskaniu sygnału wskazującego na panujące w powiecie zwyczaje - powinny się ich zbiorowe cztery litery zmarszczyć niczym orzech włoski. Albo jeszcze bardziej. W każdym razie na tyle bardzo aby zaczęły przebierać nogami w celu przynajmniej stworzenie pozorów, że opisanymi praktykami nie maja nic wspólnego. Czyli mówiąc po prostu pierwszy funkcjonariusz instancji kontrolnej powinien sprawę wyjaśnić. To znaczy przede wszystkim zażądać czegokolwiek co potwierdzałoby rzewne bajeczki o "ludziach co sobie życie ułożyli" płynące z dołu, a następnie (ponieważ nie ma mowy o tym, by cokolwiek wiążącego prawne mógł dostać) przekazać sprawę, do prokuratury. Nic takiego się jednak nie stało.
Możemy oczywiście snuć sto i jeden teorii wyjaśniających dlaczego nikt nie reaguje, ale bez względu na to jaka jest przyczyna - istotne są skutki. A skutki są takie, ze instancje nadrzędne i ciała kontrolne wystawiły już bodajże z tysiąc pism (nie liczyliśmy, ale jest tego kilkanaście segregatorów) nie dopatrujących się niczego nagannego w ignorowaniu nie tylko wszelkich dokumentów, jakie teoretycznie powinny mieć znaczenie prawne ale również istniejącej rzeczywistości, oraz procesowaniu spraw w taki sposób jakby za plecami władających nieruchomością właścicieli dokonano "uzgodnień" ze wskazaniem na fikcyjny stan faktyczno - prawny. I to do tego uzgodnień tak "lewych", ze wszyscy wiedzą, ze nie można o nich pisnąć ani słowa władającym nieruchomością właścicielom. I za jedyne właściwe działanie uznają procesowania spraw w oparciu o fikcyjny stan faktyczno-prawny bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień.
Mówiąc po prostu instancje nadrzędne zamiast zaadresować należnie naprawdę beznadziejnie głupi i z definicji niedokańczalny przekręt - decydują się na wystawianie ton dokumentów poświadczających o tym, ze dokonany na naszej nieruchomości przewał nie jest sprawą indywidualnego przecwaniaczenia się kogoś o bardzo krótkim rozumku działającego w powiaciku g, który ma hmm....... pewne problemy, ale jest poważną sprawa systemową.
4. Sprawa systemowa???
Czy istotnie w III RP systemowo ustala się prawa własności do nieruchomości nie na podstawie ksiąg wieczystych, wypisów z ewidencji gruntów, aktów notarialnych, ale na podstawie powiatowych "halucynacji" zainspirowanych starymi poświadczeniami nieprawdy?
Bez względu czy w to wierzymy czy nie wynika to z wystawianych przez instytucje państwowe dokumentów. Prawdę mówiąc to osobiście bardziej przychylamy się do teorii, ze instytucjach szczebla wyższego znalazła zatrudnienie zbyt wielka ilość funkcjonalnych analfabetów, dla których nawet zapoznanie się z zapisami ksiąg wieczystych jest nadludzkim wysiłkiem na który po prostu nie maja czasu w terminie przewidzianym dla rozpatrzenia sprawy. Zostawia ich to na pastwę powiatowych kombinatorów, którzy wciskają im niemożebne kity, których pozbawieni zdolności szybkiego czytania (ze zrozumieniem) nie są w stanie zweryfikować.
Jak już wspomnieliśmy powyżej bez względu na to jaka jest tego przyczyna instancje nadrzędne przez prawie 6 lat nie pominęły żadnej okazji by wcisnąć nam kolejny dokument wskazujący na ewidentnie systemowy charakter sprawy związanej z nasza niewielką (i naprawdę pozbawiona jakiegokolwiek strategicznego znaczenia ) nieruchomością. No cóż nie pozostaje nam nic innego jak ustalić czy najwyższe organy państwa również podzielają opinię instancji nadrzędnych, ze najmocniejszym tytułem własności są powiatowe "halucynacje", a z zapisami ksiąg wieczystych, wypisów z ewidencji gruntów i lokali czy aktami notarialnymi nie ma potrzeby się liczyć.
Na podstronach zamieszczamy nasz a korespondencję z Kancelarią Premiera i bezpośrednio podległymi najwyższymi instytucjami w państwie (tytuł link) oraz oraz Krajowa Rada Sądownictwa, Sadem Najwyższym, NSA . Ciekawi jesteśmy kto się prędzej zorientuje w co je wkręcono władza wykonawcza czy sądownicza. I czy któraś zreflektuje się w ogóle.
Korespondencja mająca na celu ustalenie czy mamy do czynienia z tylko piramidalną głupotą czy z czymś o znacznie powazniejszych konsekwencjach. |
Dziennik pierwszy (pisany przed 08-2012) |
Dziennik drugi (pisany po 08-2012). |
Dziennik trzeci (pisany po 04-2014). |
Dziennik czwarty (pisany po 03-2015). |
Dziennik piąty (pisany po 01-2016). |