|
|
1. Procedura pierwsza? czyli "zmartwychwstali" nieboszczycy.
Jest coś absolutnie nienaturalnego w reakcji instytucji państwowych na dostarczony przez nas materiał dowodowy wskazujący na to, ze Tomasz i Maria Łebkowscy umarli w latach 1930-tych i jeszcze w tej dekadzie przeprowadzono po nich postępowania spadkowe. Nie możemy przy tym nawet zakładać, ze ktokolwiek nie rozumie znaczenia dostarczonego przez nas materiału, bo to, że osoby mające nagrobek na Powązkach nie mogą pozostawać przy życiu rozumie chyba nawet wtórny analfabeta.
Tym niemniej jedna uprawniona instytucja państwowa odmawia dokonania korekty w ewidencji gruntów i wprowadzenia właściwych informacji. Druga natomiast nie wszczyna postępowania karnego celem ustalenia skąd w ewidencji gruntów wzięły się ewidentnie nieprawdziwe dane i czy przypadkiem nie stały się one podstawą dla zastępowania praw nabytych od prawdziwych spadkobierców państwa Tomasza i Marii Łebkowskich - prawami wywodzącymi się od następców prawnych "zmartwychwstałych" nieboszczyków.
Gdyby problem ze "zmartwychwstałymi" nieboszczykami dotyczył tylko naszej nieruchomości - to takie zachowanie nie miałoby najmniejszego sensu. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę zjawisko "solidarności wioskowej" czy strachu przed Kimś Naprawdę Bardzo Ważnym (oczywiście w opinii lokalnych funkcjonariuszy państwowych) - to gdyby dotyczyło ono pojedynczego cwaniaczenia się to z pewnością przejawiałoby się raczej próbą schowania w głębokich szafach (lub wręcz zniszczenia) tego co narozrabiano, a nie wyciąganiem wszystkiego na wierzch w akcie jakiegoś irracjonalnego, oślego uporu.
Właśnie ten ośli upór z jakim lokalne instytucje nie przyjmują do wiadomości, że informacje zawarte w badaniu hipotecznym działek pod droga z lat 1970-tych są po prostu nieprawdziwe, musi budzić podejrzenie, ze to właśnie te badania (lub podobnej wiarygodności informacje) mogły stać się podstawa dla porządkowania bałaganu panującego w rejestrach dotyczących nieruchomości. I to podstawa przyjętą bezkrytycznie, bo nawet bez przeanalizowania czego zawarte w rzeczonym badaniu dane dotyczą, statusu prawnego działek pod drogą w okresie przedwojennym i w pierwszych dekadach po wojnie oraz metodologii zastosowanej przy rzeczonym badaniu hipotecznym.
Jeżeli informacje z którymi do tej pory mogliśmy się zapoznać są znamienne, to badanie hipoteczne w latach 1970-tych zostało przeprowadzona na "odwal" (w końcu chodziło tylko o drogi i nikt pewnie nie rozumiał czemu to ma służyć) i przy założeniu, że nabywcy parceli nie odsprzedawali działek drogowych, tylko budowlane. Pracując przy takim założeniu wystarczyło tylko sprawdzić dla jakich parceli prowadzone były księgi hipoteczne założone w następstwie pierwotnej parcelacji i przenieść te dane na działki drogowe. Rzeczywistość była co prawda trochę bardziej skomplikowana, ale generalnie to zrobione "na odwal" badanie hipoteczne raczej nie narobiłoby to specjalnych szkód gdyby go potem nie ruszano (do wniosku, że najlepiej "nie ruszać" doszli chyba nawet sami zlecający badanie bo w latach 1970-tych nie włączyli jego wyników do ewidencji gruntów). Jednak w latach 1990-tych włączono te badania hipoteczne do ewidencji gruntów. Najwyraźniej więc przyjęto, że zawarte w nich materiały były dokładnym odzwierciedleniem stanu prawnego z ówczesnego okresu. Co oczywiście samo w sobie było już niewłaściwe. Aby jednak zmieniło to się w prawdziwe nieszczęście potrzebne byłyby jeszcze jakieś tuzy intelektu, które uznały, że prawa do działek drogowych i budowlanych były ze sobą przez cały okres ze sobą ściśle związane. My też w to przez pewien okres czasu wierzyliśmy - to znaczy wierzyliśmy dopóki nie zaczęliśmy dokładniej badać co się działo z działkami drogowymi w okresie przedwojennym. Czyżby nikt przed nami się tym tematem nie zainteresował?
W każdym razie warto sprawdzić czy nasza teza robocza jest prawdziwa. Jeżeli bowiem jest - to może oznaczać, ze badania hipoteczne dokonane w latach 1970-tych są mapą zawłaszczeń nieruchomości i to dokonanych nie przed ich sporządzeniem czy tez w czasie ich sporządzania, ale znacznie później.....
Trzeba przyznać, ze w takiej sytuacji nasze dokumenty pokazujące, ze ów domniemany lokalny "święty Graal" badań hipotecznych z lat 1970-tych ustalający prawdziwość praw własności jest stekiem błędów i przeinaczeń - istotnie byłyby nie do przyjęcia dla całej lokalnej elity wierzącej przez szereg lat w jego nieomylność (a może przynajmniej częściowo na niej kapitalizującej).
Jest coś absolutnie nienaturalnego w reakcji instytucji państwowych na dostarczony przez nas materiał dowodowy wskazujący na to, ze Tomasz i Maria Łebkowscy umarli w latach 1930-tych i jeszcze w tej dekadzie przeprowadzono po nich postępowania spadkowe. Nie możemy przy tym nawet zakładać, ze ktokolwiek nie rozumie znaczenia dostarczonego przez nas materiału, bo to, że osoby mające nagrobek na Powązkach nie mogą pozostawać przy życiu rozumie chyba nawet wtórny analfabeta.
Tym niemniej jedna uprawniona instytucja państwowa odmawia dokonania korekty w ewidencji gruntów i wprowadzenia właściwych informacji. Druga natomiast nie wszczyna postępowania karnego celem ustalenia skąd w ewidencji gruntów wzięły się ewidentnie nieprawdziwe dane i czy przypadkiem nie stały się one podstawą dla zastępowania praw nabytych od prawdziwych spadkobierców państwa Tomasza i Marii Łebkowskich - prawami wywodzącymi się od następców prawnych "zmartwychwstałych" nieboszczyków.
Gdyby problem ze "zmartwychwstałymi" nieboszczykami dotyczył tylko naszej nieruchomości - to takie zachowanie nie miałoby najmniejszego sensu. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę zjawisko "solidarności wioskowej" czy strachu przed Kimś Naprawdę Bardzo Ważnym (oczywiście w opinii lokalnych funkcjonariuszy państwowych) - to gdyby dotyczyło ono pojedynczego cwaniaczenia się to z pewnością przejawiałoby się raczej próbą schowania w głębokich szafach (lub wręcz zniszczenia) tego co narozrabiano, a nie wyciąganiem wszystkiego na wierzch w akcie jakiegoś irracjonalnego, oślego uporu.
Właśnie ten ośli upór z jakim lokalne instytucje nie przyjmują do wiadomości, że informacje zawarte w badaniu hipotecznym działek pod droga z lat 1970-tych są po prostu nieprawdziwe, musi budzić podejrzenie, ze to właśnie te badania (lub podobnej wiarygodności informacje) mogły stać się podstawa dla porządkowania bałaganu panującego w rejestrach dotyczących nieruchomości. I to podstawa przyjętą bezkrytycznie, bo nawet bez przeanalizowania czego zawarte w rzeczonym badaniu dane dotyczą, statusu prawnego działek pod drogą w okresie przedwojennym i w pierwszych dekadach po wojnie oraz metodologii zastosowanej przy rzeczonym badaniu hipotecznym.
Jeżeli informacje z którymi do tej pory mogliśmy się zapoznać są znamienne, to badanie hipoteczne w latach 1970-tych zostało przeprowadzona na "odwal" (w końcu chodziło tylko o drogi i nikt pewnie nie rozumiał czemu to ma służyć) i przy założeniu, że nabywcy parceli nie odsprzedawali działek drogowych, tylko budowlane. Pracując przy takim założeniu wystarczyło tylko sprawdzić dla jakich parceli prowadzone były księgi hipoteczne założone w następstwie pierwotnej parcelacji i przenieść te dane na działki drogowe. Rzeczywistość była co prawda trochę bardziej skomplikowana, ale generalnie to zrobione "na odwal" badanie hipoteczne raczej nie narobiłoby to specjalnych szkód gdyby go potem nie ruszano (do wniosku, że najlepiej "nie ruszać" doszli chyba nawet sami zlecający badanie bo w latach 1970-tych nie włączyli jego wyników do ewidencji gruntów). Jednak w latach 1990-tych włączono te badania hipoteczne do ewidencji gruntów. Najwyraźniej więc przyjęto, że zawarte w nich materiały były dokładnym odzwierciedleniem stanu prawnego z ówczesnego okresu. Co oczywiście samo w sobie było już niewłaściwe. Aby jednak zmieniło to się w prawdziwe nieszczęście potrzebne byłyby jeszcze jakieś tuzy intelektu, które uznały, że prawa do działek drogowych i budowlanych były ze sobą przez cały okres ze sobą ściśle związane. My też w to przez pewien okres czasu wierzyliśmy - to znaczy wierzyliśmy dopóki nie zaczęliśmy dokładniej badać co się działo z działkami drogowymi w okresie przedwojennym. Czyżby nikt przed nami się tym tematem nie zainteresował?
W każdym razie warto sprawdzić czy nasza teza robocza jest prawdziwa. Jeżeli bowiem jest - to może oznaczać, ze badania hipoteczne dokonane w latach 1970-tych są mapą zawłaszczeń nieruchomości i to dokonanych nie przed ich sporządzeniem czy tez w czasie ich sporządzania, ale znacznie później.....
Trzeba przyznać, ze w takiej sytuacji nasze dokumenty pokazujące, ze ów domniemany lokalny "święty Graal" badań hipotecznych z lat 1970-tych ustalający prawdziwość praw własności jest stekiem błędów i przeinaczeń - istotnie byłyby nie do przyjęcia dla całej lokalnej elity wierzącej przez szereg lat w jego nieomylność (a może przynajmniej częściowo na niej kapitalizującej).
|
do: Starostwo G
Szanowni Państwo, Pismo o sygn EGB.6620.102.2017 musi zostać potraktowane jako kolejne oświadczenie o nie uznawaniu praw własności do nieruchomości przy ul K 53 w M wywodzących się spadkobierców państwa Tomasza i Marii Łebkowskich nabytych po ich zgonie w latach 1930-tych. Jedynym powodem dla odmowy udzielenia informacji koniecznych dla obrony interesu prawnego może być bowiem nie uznawanie istnienia tego interesu czyli w tym konkretnym przypadku przekonanie o nieistnieniu rzeczonych spadkobierców i nie posiadaniu przez ich następców prawnych żadnych roszczeń mających znaczenie prawne. Wskazuje jednak, ze na chwilę obecną w wypisach z ewidencji gruntów wydawanych na przestrzeni kilku dekad oraz w księgach wieczystych o prawie 100-letniej ciągłości zapisów jako właściciele nieruchomości przy ul K 53 w M widnieją cały czas kolejni następcy prawni spadkobierców państwa Tomasza i Marii Łebkowskich (tych zmarłych w latach 1930-tych), a nie następcy prawni Tomasza i Marii Łebkowskich, którzy pojawili się w ewidencji gruntów jako osoby żywe w latach 1990-tych (rzekomo na podstawie badań hipotecznych z lat 1970-tych). Nie bardzo więc widzę na jakiej postawie mogą Państwo twierdzić, ze ktokolwiek związany z nieruchomością przy ul K 53 w M (lub reprezentujący osobę z ta nieruchomością związaną) może nie mieć interesu prawnego w uporządkowaniu zamieszania wokół spraw własnościowych, które Państwo sami wykreowali wprowadzając do ewidencji ewidentnie nieprawdziwe dane. Wobec powyższego proponuje, aby nie pogarszali Państwo swojej i tak już trudnej sytuacji, odpowiedzieli na następujące pytania w sposób rzetelny i zaniechali dalszych działań, które w najlepszym wypadku mogą być interpretowane jako "naginanie prawa" w sposób, który w Państwa przekonaniu umożliwia Państwu uchylenie się od odpowiedzi. 1. Czy wprowadzenie do ewidencji gruntów informacji o rzekomo żywych p. Tomaszu i Marii Łebkowskich wynikało z automatycznego przepisania badań hipotecznych działek drogowych z lat 1970-tych czy tez nastąpiło w wyniku dokonania weryfikacji tych danych np w procesie sądowym lub innym mającym znaczenie prawne. W tym miejscu należy wskazać, ze ze względu na metodologię prowadzonych prowadzonych w latach 1970-tych badań hipotecznych - informacje te były w oczywistym i znacznym stopniu wadliwe. Toteż jeżeli nie zostały uwiarygodnione jakimś procesem mającym znaczenie prawne - państwa odmowa dokonania korekty jest co najmniej zdumiewająca. 2. Proszę o podanie podstawy prawnej która umożliwia wprowadzanie do ewidencji gruntów danych pozostających w ewidentnej sprzeczności z uporządkowanymi informacjami posiadanymi w zasobach (np informacja o p. Łebkowskich jako o osobach żywych) oraz nie uzgadnianie tych nowo wprowadzonych informacji w sposób jawny z udziałem osób których interes prawny to narusza (np następców prawnych spadkobierców państwa Łebkowskich zmarłych w latach 1930-tych i ujawnionych jako właściciele w księgach wieczystych czy wypisach z ewidencji gruntów). Jeżeli tej podstawy nie są w stanie Państwo podać - będzie musiało to sugerować, ze według Państwa wiedzy podejmowane działania są bezprawne 3. Czy mogą Państwo przedstawić jakikolwiek dokument wystawiony przez inna jednostkę niż odpowiedzialna za prowadzenie ewidencji gruntów (i nie na podstawie dokumentów dostarczonych przez ewidencje gruntów) , który potwierdza tezę o p. Tomaszu i Marii Łebkowskich jako osobach żywych co najmniej do lat 1970-tych. Czy jakakolwiek instytucja dostarczyła jakikolwiek dokument mający znaczenie prawne świadczący o tym, ze to wirtualne "zmartwychwstanie" państwa Łebkowskich w latach 1970-tych mogło mieć przełożenie na sytuację w terenie przed rokiem 2009, po którym zaprzestano respektowania praw kolejnych następców prawnych spadkobierców Państwa Łebkowskich (tych rzeczywistych, zmarłych w latach 1930-tych). Jeżeli nie potrafią Państwo przedstawić żadnego mającego znaczenie prawne dokumentu wystawionego przez inna jednostkę niż ewidencja gruntów i nie na podstawie materiałów pochodzących z ewidencji gruntów - to będzie musiało sugerować, że ewidencja gruntów jest jedynym źródłem informacji o "alternatywnej" ścieżce własnościowej, rozpoczynającej się od uznania p. Łebkowskich za osoby żywe kilkadziesiąt lat po ich śmierci. 4. Jakie są sygnatury postępowań sądowych w których wskazano jako na właściwy stan prawny na ścieżkę własnościową wywodzącą się z wirtualnego "zmartwychwstania" p. Tomasza i Marii Łebkowskich Wskazać należy, ze nie podanie tych sygnatur jest równoznaczne z oświadczeniem, że jedyną podstawą dla nieuznawania praw kolejnych następców prawnych spadkobierców państwa Łebkowskich jest wadliwie sporządzone badanie ksiąg hipotecznych z lat 1970-tych i całe zamieszanie wokół tych spraw wynika tylko i wyłącznie z wprowadzania wadliwych informacji do ewidencji gruntów. 5. Jakie osoby lub podmioty są obecnie następcami prawnymi "zmartwychwstałych" w latach 1970-tych Pastwa Tomasza i Marii Łebkowskich? Wskazać należy, ze wszystkie te osoby muszą zostać uznane jako strony sprawy w każdym postępowaniu, które jest wszczynane na wniosek kolejnych następców prawnych spadkobierców państwa Łebkowskich (tych rzeczywistych, zmarłych w latach 1930-tych) , bowiem żadne postępowanie nie może się odbyć bez jawnego ustalenia, która ze ścieżek własnościowych jest właściwa - a w tym mają również oni ewidentny interes prawny. Z poważaniem |
|
do: Prokuratura Rejonowa w G
Szanowni Państwo, Załączam pismo z dnia 25.04.2017 skierowane do Starostwa G. Ponieważ uprzednio złożyli Państwo oświadczenie o należnym zbadaniu sprawy nieruchomości przy ul K 53 w M domniemam, że nie będą mieli Państwo także ze swojej strony problemu z udzieleniem odpowiedzi na pytania zadane w piśmie do Starostwa G Wskazuję jednocześnie, ze na obecnym etapie w żaden sposób nie sugeruję naruszenia prawa - po prostu usiłuję ustalić w jaki sposób i z czyim udziałem doszło do wytworzenia „alternatywnej” ścieżki własnościowej dla nieruchomości przy ul. K 53 w M, opartej do tego jak się zdaje o uznanie za żywe osób które zmarły kilkadziesiąt lat wcześniej i dlaczego w obrębie wymiaru sprawiedliwości III RP (którego reprezentantem jest Prokuratura Rejonowa w G) takie działania nie budzą zdziwienia i są uważane za mieszczące się w granicach prawa. Z poważaniem |
2. Procedura druga? czyli kilka słów o "dyskretnych" budowlańcach.
Wytworzenie nawet najbardziej perfekcyjnych dokumentów przypieczętowanych przez instytucje państwowe na potwierdzenie "alternatywnej" rzeczywistości nie oznacza nic więcej ponad to, ze istnieją dwa zestawy dokumentów potwierdzające dwie różne rzeczywistości i trzeba ustalić który z nich odpowiada rzeczywistemu stanowi prawnemu oraz faktycznemu. Długo żyliśmy w przekonaniu, że takie rzeczy robi się w sposób JAWNY, w postępowaniu sądowym z udziałem wszystkich stron mających interes prawny. Jednak nasze pasjonujące przygody w ciągu ostatnich kilku lat przekonały nas, że w Powiecie G to tak nie działa. Co więcej nasze kilkuletnie kontakty z PINB w G wzbudziły w nas podejrzenie, ze w tutejszym klimacie to co jest rzeczywistym stanem faktycznym oraz prawnym ustala się nie JAWNIE w postępowaniu sądowym, ale "dyskretne" w procesie budowlanym.
Teoretycznie nie powinno być lepszego poświadczenia o tym co się znajduje w danym miejscu niż dokumentacja budowlana. Jednak jak się okazało w Powiecie G. pozwolenia budowlane można wydawać także na podstawie planów fikcyjnych nieruchomości. Weźmy choćby "pozwolenie na nadbudowę" z 1993 roku, którego Urząd Miasta M. za nic nie chce usunąć z obiegu prawnego (aktualnie nie mogąc się od nas odczepić przekazał tą "trudną sprawę" do załatwienia naszej ulubionej Pani Naczelnik w Starostwie). Być może wzięlibyśmy to wyłącznie za jakąś urzędową fanaberię, gdyby nie to, że okazało się iż właśnie to "pozwolenie na nadbudowę" uważane jest przez PINB w G za jedyne wiarygodne poświadczenie stanu faktycznego oraz prawnego naszej nieruchomości (w przeciwieństwie do innych licznych dokumentów o domniemaniu wiarygodności takich jak akty notarialne, wypisy z ksiąg wieczystych czy ewidencji gruntów oraz tego co PINB na własne oczy mógł zobaczyć w terenie czy tego co zeznali wezwani przez PINB świadkowie (w postaci części poprzednich właścicieli).
Czy jest więc możliwe, że w Powiecie G o tym, który z zestawów dokumentów potwierdzających dwie różne rzeczywistości jest prawdziwy decydowali bynajmniej nie prawnicy po dogłębnej analizie dokumentów, tylko budowlańcy przyklepujący plany budowy "na wyczucie"?
Kilka pytań powinno wyjaśnić sprawę.
Wytworzenie nawet najbardziej perfekcyjnych dokumentów przypieczętowanych przez instytucje państwowe na potwierdzenie "alternatywnej" rzeczywistości nie oznacza nic więcej ponad to, ze istnieją dwa zestawy dokumentów potwierdzające dwie różne rzeczywistości i trzeba ustalić który z nich odpowiada rzeczywistemu stanowi prawnemu oraz faktycznemu. Długo żyliśmy w przekonaniu, że takie rzeczy robi się w sposób JAWNY, w postępowaniu sądowym z udziałem wszystkich stron mających interes prawny. Jednak nasze pasjonujące przygody w ciągu ostatnich kilku lat przekonały nas, że w Powiecie G to tak nie działa. Co więcej nasze kilkuletnie kontakty z PINB w G wzbudziły w nas podejrzenie, ze w tutejszym klimacie to co jest rzeczywistym stanem faktycznym oraz prawnym ustala się nie JAWNIE w postępowaniu sądowym, ale "dyskretne" w procesie budowlanym.
Teoretycznie nie powinno być lepszego poświadczenia o tym co się znajduje w danym miejscu niż dokumentacja budowlana. Jednak jak się okazało w Powiecie G. pozwolenia budowlane można wydawać także na podstawie planów fikcyjnych nieruchomości. Weźmy choćby "pozwolenie na nadbudowę" z 1993 roku, którego Urząd Miasta M. za nic nie chce usunąć z obiegu prawnego (aktualnie nie mogąc się od nas odczepić przekazał tą "trudną sprawę" do załatwienia naszej ulubionej Pani Naczelnik w Starostwie). Być może wzięlibyśmy to wyłącznie za jakąś urzędową fanaberię, gdyby nie to, że okazało się iż właśnie to "pozwolenie na nadbudowę" uważane jest przez PINB w G za jedyne wiarygodne poświadczenie stanu faktycznego oraz prawnego naszej nieruchomości (w przeciwieństwie do innych licznych dokumentów o domniemaniu wiarygodności takich jak akty notarialne, wypisy z ksiąg wieczystych czy ewidencji gruntów oraz tego co PINB na własne oczy mógł zobaczyć w terenie czy tego co zeznali wezwani przez PINB świadkowie (w postaci części poprzednich właścicieli).
Czy jest więc możliwe, że w Powiecie G o tym, który z zestawów dokumentów potwierdzających dwie różne rzeczywistości jest prawdziwy decydowali bynajmniej nie prawnicy po dogłębnej analizie dokumentów, tylko budowlańcy przyklepujący plany budowy "na wyczucie"?
Kilka pytań powinno wyjaśnić sprawę.
|
do: Starostwo G*
Szanowni Państwo, Zwracam uwagę, ze pismo o sygn WAB.033.14.2017 można traktować tylko jako oświadczenie, ze wydawanie pozwoleń budowlanych na planach fikcyjnej nieruchomości nie jest w obrębie Państwa instytucji uważane za przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza państwowego. Niestety nie ma możliwości innej interpretacji tego pisma, bowiem w przypadku przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy odnośnie stanu faktycznego zastosowanie mają nie przepisy KPA ale KK, a konkretnie art 231 i 271/273 KK. Aby uzyskać całkowita jasność w tej kwestii zwracam się z następującym zapytaniem; 1. Czy przed wydaniem przez Burmistrza Miasta M decyzji nr 933014 z 1993 roku toczyło się przed jakąkolwiek inną instytucją postępowanie w wyniku którego w sposób mający znaczenie prawne doszło do wskazania fikcyjnego stanu faktycznego oraz prawnego mającego odzwierciedlenie w decyzji nr 933014 jako właściwego i rzeczywiście istniejącego. Do momentu w którym podadzą Państwo sygnaturę takiego postępowania i przedłożą dokument je kończący z którego poczynienie takich ustaleń jasno wynika - trzeba przyjąć, że takie ustalenia zostały dokonane w trakcie postępowania zakończonego decyzją nr 933014 z 1993 roku. Oraz że w Państwa opinii wykorzystanie procesu budowlanego w takim właśnie celu jest absolutnie uprawnione. Ma to na tyle poważne konsekwencje, że stanu faktycznego oraz prawnego poświadczonego we wzmiankowanej decyzji nie potwierdza ani "inwestorka", która później wielokrotnie potwierdziła istnienie właściwego stanu faktycznego oraz prawnego pod adresem K 53 w M, ani wydawane na przestrzeni wielu dekad wypisy z ewidencji gruntów, ani zapisy ksiąg wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3 , W***/0005****/0. Wydaje się więc, ze "interpretację" rzeczywistości w dokonaną w dokumencie będącym przedmiotem sprawy należy uznać za wysoce swobodną. Ponieważ takie wykorzystanie procesu budowlanego nie wydaje być odosobnione zwracam się z analogicznymi pytaniami odnośnie innych działań podejmowanych już po przejęciu uprawnień administracji architektoniczno-budowlanej przez Starostwo G A. Czy są Państwo w stanie podać sygnatury postępowań toczonych przed jakąkolwiek instytucja w wyniku którego w sposób mający znaczenie prawne doszło do wskazania fikcyjnego stanu faktycznego oraz prawnego w którym administracja architektoniczno-budowlana mogła działając w ramach swoich uprawnień wydać w 2010 roku sprzeciw wobec przeprowadzenie prac budowlanych usuwających zagrożenie zdrowia w ten sposób poświadczając, ze nie akceptuje istnienia rzeczywiście znajdującej się w terenie nieruchomości, której stan prawny ujawniony jest w księgach wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3 , W***/0005****/0.. B. Na przeprowadzenie jakich prac budowlanych zezwoliło Starostwo G ok roku 2009 w stosunku do fikcyjnej nieruchomości znajdującej się rzekomo pod adresem K 53 w M (na wydanie takiego zezwolenia wskazuje zadziwiający upór PINB w G, że budynek mieszkalny przy ul. K 53 w M jest budynkiem jednorodzinnym). Z czego wynikało prawo osób „wykonujących” te prace do dysponowania nieruchomością na cele budowlane. W jakim postępowaniu mającym znaczenie prawne te prawa zostały nabyte? (z dotychczasowej korespondencji zdaje się wynikać, że wspomniana fikcyjna nieruchomość była w jakimś stopniu we władaniu gminy, a prace budowlane mogły dotyczyć wydzielenia lokali) z poważaniem |
|
do: PINB w G
Szanowni Państwo W związku ze zdumiewającymi sugestiami Starostwa G* zawartymi w piśmie WAB.033.14.2017, iż nie widzi on rażącego przekroczenia uprawnień w wykorzystaniu postępowania dotyczącego prac budowlanych dla uwiarygadniania fikcyjnego stanu prawnego oraz faktycznego nieruchomości jestem zmuszona sprawdzić czy podobna interpretacja prawa nie obowiązuje we wszystkich instytucjach Powiatu G* związanych z prowadzeniem prac budowlanych. Wobec powyższego zwracam się z następującym zapytaniem: 1. Czy są Państwo podać sygnatury postępowań w których w sposób mający znaczenie prawne doszło do wskazania jako właściwego stanu prawnego/faktycznego dla nieruchomości przy ul K 53 w M - tego w oparciu o który uparcie procesują Państwo sprawy dotyczące tej nieruchomości i który nie ma żadnego odbicia w stanie faktycznym istniejącym w terenie tożsamym z rzeczywistym stanem prawnym nieruchomości ujawnionym w księgach wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3 , W***/0005****/0. 2. Czy sprawa do której odnoszę się w pkt 1 została zakończona przed wystawieniem przez PINB w G pierwszego dokumentu uwiarygadniającego rzekome istnienie fikcyjnego stanu faktycznego/prawnego nieruchomości znajdującej się przy ul. K 53 w M? Muszą sobie Państwo zdawać sprawę z tego, ze do momentu w którym podadzą Państwo sygnaturę postępowania w którym "ustalono" istnienie pod adresem K 53 w M innej sytuacji faktyczno-prawnej niż ta wynikająca z odzwierciedlających istniejącą w terenie rzeczywistość zapisów ksiąg wieczystych (oraz przedłożą dokument je kończący z którego poczynienie takich ustaleń jasno wynika) - trzeba przyjąć, że takie ustalenia zostały dokonane w trakcie prowadzonych przez Państwa postępowań. Oraz, że w Państwa opinii wykorzystanie procesu budowlanego w takim właśnie celu jest absolutnie uprawnione. Przypominam również, ze najprawdopodobniej uczestniczą Państwo w wykazaniu rzekomej niezgodności z rzeczywistym stanem prawnym praw następców prawnych spadkobierców państwa Tomasza i Marii Łebkowskich (zmarłych w latach 1930-tych przedwojennych właścicieli działki 275a, z której wyodrębniona została m.in. działka **, obr **-** tj. nieruchomość przy ul. K 53 w M). I w ten sposób uwiarygadniają Państwo najprawdopodobniej „alternatywną” ścieżkę własnościową opartą na odnotowaniu w latach 1970-tych Tomasza i Marii Łebkowskich jako osób żywych. Z dokumentacją dotycząca zarówno zgonów Tomasza i Marii Łebkowskich w latach 30-tych jak i przeprowadzonych po nich także w latach 1930-tych postępowań spadkowych mogą się Państwo zapoznać w Starostwie G* (Wydział Geodezji), któremu ta dokumentacja została przekazana. Z poważaniem do: Prokuratura Rejonowa w G
W załączeniu przesyłam pisma z dnia 15.04.2017 skierowane do PINB w G i Starostwa G (Wydział Architektoniczno-Budowlany) mające na celu ustalenie czy wystawianie dokumentów związanych z procesem budowlanym na planach fikcyjnych nieruchomości było poprzedzone wskazaniem fikcyjnego stanu prawnego nieruchomości w jakimś procesie mającym znaczenie prawne. Czy też w Powiecie G proces budowlany jest wykorzystywany do "ustalania" który ze stanów prawnych wykazanych w dokumentach wystawionych przez instytucje państwowe jest wiążący poprzez poświadczenie jego rzekomej zgodności z (fikcyjnym) stanem faktycznym bez informowania stron sprawy, że takie "ustalenia" są dokonywane. To jednak należałoby uznać za wysoce zdumiewające wobec tego, że według obowiązującego prawa ustalenia takie nie leżą w gestii nadzoru budowlanego czy administracji architektoniczno-budowlanej, ale sądu i w razie potrzeby mogą być dokonane wyłącznie w jawnym postępowaniu sądowym z udziałem wszystkich stron mających interes prawny. W związku z uprzednim złożeniem przez Prokuraturę Rejonową w G oświadczenia o zbadaniu sprawy nieruchomości przy ul K 53 w M - nie powinni mieć Państwo problemów z udzieleniem informacji, które pozwolą ostatecznie ustalić czy rzeczywiście w Powiecie G stan prawny nieruchomości jest ustalany w wyniku postępowania przed nadzorem budowlanym (zamiast przed sądem) do tego bez poinformowania stron sprawy, że takie "ustalenia" są czynione. W szczególności wnoszę o podanie sygnatur spraw prowadzonych przez jednostki uprawnione do dokonywania ustaleń rzeczywiście istniejącego stanu prawnego i przesłanie kserokopii dokumentów kończących postępowania w których: 1. wskazano jako właściwy stan prawny nieruchomości znajdującej się przy ul. K 53 w M stan dla którego wystawiono decyzje Burmistrza Miasta M nr 933014 z 1993 roku (pozwolenie na nadbudowę) 2. wskazano jako właściwy stan prawny nieruchomości znajdującej się przy ul. K 53 w M stan dla którego PINB w G procesował sprawy związane z tą nieruchomością po 2009 roku (który nie jest tożsamy ani ze stanem faktycznym istniejącym w terenie, ani z zapisami ksiąg wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3 , W***/0005****/0) Wskazać należy, ze do chwili obecnej Prokuratura Rejonowa w G nie dopatrzyła się naruszenia prawa w czynnościach o których mowa w pkt 1-2 toteż niezdolność podania sygnatur i dokumentów o które wnoszę będzie musiała być odczytana jako oświadczenie Prokuratury Rejonowej w G o uznaniu prawidłowości scedowania na proces budowlany ustaleń, których dokonywanie zarezerwowane jest dla postępowania sądowego. Z poważaniem |
3. Procedura trzecia? czyli źle i jeszcze gorzej.
Przez dobrych kilka miesięcy próbowaliśmy wydobyć od Pani Prezes Sądu Rejonowego w G. sygnaturę postępowania w których doszło do ustalenia, że pod adresem K 53 w M nie znajduje się nasza nieruchomość tylko jakaś inna najprawdopodobniej należąca do następców prawnych "zmartwychwstałych" w latach 1970-tych państwa Łebkowskich. Jeszcze dłużej próbowaliśmy skłonić Panią Prezes do wyjaśnienia kwestii wyroku w którym uznano za nieważną umowę quoad usum zawartą przez poprzednich właścicieli nieruchomości wydanego w oparciu o ewidentnie inny stan prawny nieruchomości niż ujawniony w księgach wieczystych. Do tego wyrok był sformułowany tak, ze z uzasadnienia nie wynika nawet dokładnie, że chodzi o umowę quoad usum, a nie zawarty w tym samym dniu akt notarialny. Wreszcie postanowiliśmy wydobyć przynajmniej od Pani Prezes zaświadczenie, że wyrok dotyczy umowy quad usum , a nie aktu notarialnego (co nie powinno być problemem bo akurat to jednoznacznie wynikało z akt sprawy – przynajmniej tych, które dawano nam do wglądu ) Ku naszemu zdziwieniu to tego wniosku Pani Prezes też się nie ustosunkowała. Zastanawialiśmy się przez dłuższy czas co też może chodzić, aż wreszcie kiedy trafiliśmy na wirtualne "zmartwychstanie" p. Łebkowskich to nas oświeciło.
Mamy tu bowiem możliwość trzech scenariuszy z których nie wiadomo, który jest gorszy dla Pani Prezes i podległego jej sądu.
Scenariusz pierwszy zakłada, że już po nabyciu przez nas naszych części nieruchomości tj. ok. 2009 roku miało miejsce jakieś postępowanie sądowe w którym dokonano uzgodnienia naszych praw własności (wywodzących się od p.Łebkowskich którzy zmarli w latach 1930-tych) z prawami wywodzącymi się od p. Łebkowskich, którzy byli znów żywi w latach 1970-tych, do tego bez naszego udziału, ale ze wskazaniem na tych "zmartwychwstałych" p. Łebkowskich. Miałoby to rzeczywiście poważne implikacje zwłaszcza gdyby okazało się, że p. Łebkowscy po swoim "zmartwychwstaniu" postanowili odzyskać znacznie większą cześć swojego przedwojennego majątku niż nasza nieruchomość, zupełnie przy tym nie zwracając uwagi, że częściowo sami rozsprzedali go jeszcze za życia, a częściowo uczynili to ich spadkobiercy. Byłby to z pewnością materiał na sporą aferę. Nie możemy wiec wykluczyć iż zadziwiające działania sądu należy interpretować jako próbę uniknięcia tej afery poprzez wykazanie, że rzekomej "wadliwości" naszych praw jesteśmy świadomi oraz się z nią zgadzamy.
Drugi scenariusz tym różni się od pierwszego, że zakłada iż nie było co prawda żadnego postępowania uzgadniającego prawa do nieruchomości ok. roku 2009, ale za to jak najbardziej "zmartwychwstali" w latach 1970-tych p. Łebkowscy grasowali po miasteczku M. odzyskując swoje przedwojenne włości. W takich warunkach działanie sądu można byłoby interpretować jako swego rodzaju prewencję polegającą na unieważnieniu naszych praw do nieruchomości wywodzących się od zmarłych z latach 1930-tych p. Łebkowskich zanim zderzą się z wywodzącymi się od "zmartwychwstałych" w latach 1970-tych p. Łebkowskich poprzez wykazanie, że rzekomej "wadliwości" naszych praw jesteśmy świadomi oraz się z nią zgadzamy.
Pierwsze dwa scenariusze zakładają jednak iż jakieś postępowanie sądowe w którym uwiarygodniono prawa wywodzące się od "zmartwychwstałych" w latach 1970-tych p. Łebkowskich miało jednak miejsce, a w związku z tym działania sądu niezależnie od ich oceny etyki oraz zgodności z prawem maja podstawę w jakiś procesie sądowym. Nie możemy jednak wykluczyć iż żadnego postępowania sądowego uwiarygadniającego prawa wywodzące się od "zmartwychwstałych" w latach 1970-tych p. Łebkowskich nie było i cała sprawa trzyma się wyłącznie na zadziwiającej wierze jaką żywi sąd w stosunku odnośnie nieomylności ustaleń instytucji gminno-powiatowych. Scenariusz ten byłby niewątpliwie o tyle ciekawy, że otwierałby szerokie pole dla całych pokoleń socjologów, którzy mogliby pisać doktoraty na temat tego przypadku pasjonującego pojedynku wioskowej psychozy z niezawisłością sądu (w którym nie ma co ukrywać niezawisłość sądu nie tylko wdeptana została po prostu w ziemię, ale sąd sprowadzono do roli „uwiarygadniacza” lokalnych psychoz).
Jak widać więc Pani Prezes nie ma raczej dobrego wyjścia. Zwłaszcza w sytuacji, w której nie tylko zorientowaliśmy się w "życiu po życiu" p. Łebkowskich, ale też mamy spory materiał pokazujący że może to nie być jedyny w miasteczku M. przypadek podobnych zjawisk "paranormalnych". Natomiast nie rozumiemy zupełnie dlaczego zamiast minimalizować zaistniałe szkody zdecydowała się na "dolewanie benzyny do ognia". Niestety tylko w ten sposób możemy określić uporczywe uchylanie się od wyjaśnienia sprawy oraz kolejne postępowanie w Sądzie Rejonowym w G., które młody niezawisły w swojej ocenie sędzia usiłuje przeprowadzić w oparciu o inny stan prawny niż wynikający z naszych ksiąg wieczystych.
Czyżby w Sądzie Rejonowym wszyscy byli przekonani, że wszystko jest OK, a wszelkie działania jakie są podejmowane w stosunku do naszej nieruchomości wynikają z od dawna obowiązujących i wielokrotnie sprawdzonych procedur?
Warto by się więc zapytać.
Przez dobrych kilka miesięcy próbowaliśmy wydobyć od Pani Prezes Sądu Rejonowego w G. sygnaturę postępowania w których doszło do ustalenia, że pod adresem K 53 w M nie znajduje się nasza nieruchomość tylko jakaś inna najprawdopodobniej należąca do następców prawnych "zmartwychwstałych" w latach 1970-tych państwa Łebkowskich. Jeszcze dłużej próbowaliśmy skłonić Panią Prezes do wyjaśnienia kwestii wyroku w którym uznano za nieważną umowę quoad usum zawartą przez poprzednich właścicieli nieruchomości wydanego w oparciu o ewidentnie inny stan prawny nieruchomości niż ujawniony w księgach wieczystych. Do tego wyrok był sformułowany tak, ze z uzasadnienia nie wynika nawet dokładnie, że chodzi o umowę quoad usum, a nie zawarty w tym samym dniu akt notarialny. Wreszcie postanowiliśmy wydobyć przynajmniej od Pani Prezes zaświadczenie, że wyrok dotyczy umowy quad usum , a nie aktu notarialnego (co nie powinno być problemem bo akurat to jednoznacznie wynikało z akt sprawy – przynajmniej tych, które dawano nam do wglądu ) Ku naszemu zdziwieniu to tego wniosku Pani Prezes też się nie ustosunkowała. Zastanawialiśmy się przez dłuższy czas co też może chodzić, aż wreszcie kiedy trafiliśmy na wirtualne "zmartwychstanie" p. Łebkowskich to nas oświeciło.
Mamy tu bowiem możliwość trzech scenariuszy z których nie wiadomo, który jest gorszy dla Pani Prezes i podległego jej sądu.
Scenariusz pierwszy zakłada, że już po nabyciu przez nas naszych części nieruchomości tj. ok. 2009 roku miało miejsce jakieś postępowanie sądowe w którym dokonano uzgodnienia naszych praw własności (wywodzących się od p.Łebkowskich którzy zmarli w latach 1930-tych) z prawami wywodzącymi się od p. Łebkowskich, którzy byli znów żywi w latach 1970-tych, do tego bez naszego udziału, ale ze wskazaniem na tych "zmartwychwstałych" p. Łebkowskich. Miałoby to rzeczywiście poważne implikacje zwłaszcza gdyby okazało się, że p. Łebkowscy po swoim "zmartwychwstaniu" postanowili odzyskać znacznie większą cześć swojego przedwojennego majątku niż nasza nieruchomość, zupełnie przy tym nie zwracając uwagi, że częściowo sami rozsprzedali go jeszcze za życia, a częściowo uczynili to ich spadkobiercy. Byłby to z pewnością materiał na sporą aferę. Nie możemy wiec wykluczyć iż zadziwiające działania sądu należy interpretować jako próbę uniknięcia tej afery poprzez wykazanie, że rzekomej "wadliwości" naszych praw jesteśmy świadomi oraz się z nią zgadzamy.
Drugi scenariusz tym różni się od pierwszego, że zakłada iż nie było co prawda żadnego postępowania uzgadniającego prawa do nieruchomości ok. roku 2009, ale za to jak najbardziej "zmartwychwstali" w latach 1970-tych p. Łebkowscy grasowali po miasteczku M. odzyskując swoje przedwojenne włości. W takich warunkach działanie sądu można byłoby interpretować jako swego rodzaju prewencję polegającą na unieważnieniu naszych praw do nieruchomości wywodzących się od zmarłych z latach 1930-tych p. Łebkowskich zanim zderzą się z wywodzącymi się od "zmartwychwstałych" w latach 1970-tych p. Łebkowskich poprzez wykazanie, że rzekomej "wadliwości" naszych praw jesteśmy świadomi oraz się z nią zgadzamy.
Pierwsze dwa scenariusze zakładają jednak iż jakieś postępowanie sądowe w którym uwiarygodniono prawa wywodzące się od "zmartwychwstałych" w latach 1970-tych p. Łebkowskich miało jednak miejsce, a w związku z tym działania sądu niezależnie od ich oceny etyki oraz zgodności z prawem maja podstawę w jakiś procesie sądowym. Nie możemy jednak wykluczyć iż żadnego postępowania sądowego uwiarygadniającego prawa wywodzące się od "zmartwychwstałych" w latach 1970-tych p. Łebkowskich nie było i cała sprawa trzyma się wyłącznie na zadziwiającej wierze jaką żywi sąd w stosunku odnośnie nieomylności ustaleń instytucji gminno-powiatowych. Scenariusz ten byłby niewątpliwie o tyle ciekawy, że otwierałby szerokie pole dla całych pokoleń socjologów, którzy mogliby pisać doktoraty na temat tego przypadku pasjonującego pojedynku wioskowej psychozy z niezawisłością sądu (w którym nie ma co ukrywać niezawisłość sądu nie tylko wdeptana została po prostu w ziemię, ale sąd sprowadzono do roli „uwiarygadniacza” lokalnych psychoz).
Jak widać więc Pani Prezes nie ma raczej dobrego wyjścia. Zwłaszcza w sytuacji, w której nie tylko zorientowaliśmy się w "życiu po życiu" p. Łebkowskich, ale też mamy spory materiał pokazujący że może to nie być jedyny w miasteczku M. przypadek podobnych zjawisk "paranormalnych". Natomiast nie rozumiemy zupełnie dlaczego zamiast minimalizować zaistniałe szkody zdecydowała się na "dolewanie benzyny do ognia". Niestety tylko w ten sposób możemy określić uporczywe uchylanie się od wyjaśnienia sprawy oraz kolejne postępowanie w Sądzie Rejonowym w G., które młody niezawisły w swojej ocenie sędzia usiłuje przeprowadzić w oparciu o inny stan prawny niż wynikający z naszych ksiąg wieczystych.
Czyżby w Sądzie Rejonowym wszyscy byli przekonani, że wszystko jest OK, a wszelkie działania jakie są podejmowane w stosunku do naszej nieruchomości wynikają z od dawna obowiązujących i wielokrotnie sprawdzonych procedur?
Warto by się więc zapytać.
|
do: Prezes Sądu Rejonowego w G
Zwracam się z ponagleniem odnośnie udzielenia odpowiedzi na pisma z 02.04.2017 , przede wszystkim wyrażam zdziwienie, że nie wydaje się Pani być zainteresowana podaniem sygnatury spraw i ujawnieniem treści orzeczeń w których "ustalono", że pod adresem K 53 w M istnieje stan prawny według którego sędziowie Sądu Rejonowego w G zaczęli procesować sprawy związane z nieruchomością przy ul K 53 w M po 2009 roku. Musi sobie Pani zdawać sprawę z tego, że jeżeli nie jest w stanie Pani ujawnić takich orzeczeń, to oznacza, że "ustalenie" , które obecnie jest uwiarygadnianie w postępowaniach sądowych nie zostało nawet dokonane w mniej lub bardziej wadliwym postępowaniu sądowym (wadliwość takiego postępowania nie podlega dyskusji, bowiem w prawidłowo przeprowadzone postępowanie nie mogłoby się odbyć bez udziału władających nieruchomością właścicieli). Co z kolei oznacza, że rola sądownictwa powszechnego w Pani rozumieniu sprowadza się do uwiarygadniania czyichś ewidentnie wadliwych "ustaleń" innych instytucji i to ustaleń tak oddalonych od rzeczywistości, że nie jest w stanie wskazać ich jako na właściwy stan prawny w jawnym postępowaniu żadna instytucja państwowa. Jednak w takiej sytuacji mówienie o "niezawisłości sądownictwa" czy powoływanie się na "niezależną ocenę sędziego" należy uznać co najwyżej za żart. Co więcej w takiej sytuacji można otwartym tekstem zadać pytanie o czy zdarzenie wokół nieruchomości przy ul K 53 w M nie wskazują na systemowe i świadome zaangażowanie Sądu Rejonowego w G w proceder niejawnego zastępowania dobrze udokumentowanych praw własności o ciągłości, którą można prześledzić do okresu przedwojennego - "prawami" wywiedzionymi ze śmieciowych i ewidentnie wadliwych dokumentów przechowywanych w instytucjach Powiatu G (do tego dokumentów, które nie mogłyby być nawet brane pod uwagę w jawnym postępowaniu sądowym zachowującym pozory przestrzegania jakichkolwiek procedur). Należy także rozważyć czy właśnie wynikiem tego procederu nie jest fakt, ze np szkielet współczesnej mapy M nie nakłada się na przedwojenne mapy parcelacyjne tożsame z zasięgiem praw własności ujawnionych w księgach hipotecznych, co wydaje się dość niezwykłe w miejscowości w której zachowana była spora ciągłość własności i władania nieruchomościami w okresie PRL-u. W związku z powyższym zwracam się z wnioskiem o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania: 1. Czy jest Pani w stanie wykazać wiążący prawnie dokument potwierdzający istnienie stanu prawnego, przy założeniu którego procesowane są sprawy związane z nieruchomością przy ul K 53 w M (dokumentem tym musi być orzeczenie sadowe, bowiem jest to jedyny sposób zmiany stanu prawnego ujawnionego w księgach wieczystych, który nie wiąże się z wyrażeniem woli przez właściciela ujawnionego w księgach wieczystych) 2. Czy jest Pani w stanie wskazać jakiegokolwiek świadka, który w sposób jawny i jednoznaczny potwierdzi istnienie stanu prawnego oraz faktycznego, którą w swoich postępowaniach uwiarygadniają Sędziowie Sądu Rejonowego w G i w który nie jest stanem prawnym oraz faktycznym odzwierciedlonym w zapisach ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K 53 w M tj W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3 , W***/0005****/0. Jak bez trudu zauważy Pani wertując akta dotychczas prowadzonych w Sądzie Rejonowym w G spraw świadkiem tym nie może być ani współwłaścicielka nieruchomości XX, ani jej matka YY, ponieważ obydwie potwierdzają wiarygodność zarówno stanu faktycznego jak i prawnego ujawnionego w księgach wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3 , W***/0005****/0 (co z niezrozumiałych przyczyn zdaje się wywoływać zdumienie sędziów Sądu Rejonowego w G). 3. Czy jest Pani w stanie wskazać w którym momencie chociaż teoretycznie możliwe było rozejście się zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K 53 w M W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3 , W***/0005****/0 ze stanem faktycznym w stopniu w który dawałby podstawy do kwestionowania zgodności zapisów wspomnianych ksiąg wieczystych z rzeczywistym stanem prawnym w jawnym postępowaniu sądowym Z poważaniem |
CZ. 2
Potyczek ciąg dalszy
Mamy wrażenie, ze od momentu gdy zorientowaliśmy się w lokalnych "procedurach" (które w świadomości tutejszych instytucji wydają się być uprawniona forma porządkowania spraw związanych z nieruchomościami) nasza korespondencja z nimi wkroczyła w kolejny etap. Określilibyśmy go jako pojedynek na pisma, którego zasada polega na tym, aby nie pozwolić nam na zebranie kolejnych dowodów tego jak się pewne rzeczy robi w powiecie g. Innymi słowy trafiliśmy na słynny mur milczenia, który jednak mamy wrażenie jest podszyty czymś w rodzaju lokalnej paniki...
1. O pewnej rozbiórce czyli potyczka nr 1.
Burmistrz Miasta M. ma jakiś dziwny problem nie tylko z potwierdzeniem, że z nasza nieruchomością znajdującą się na dawnej parceli 275a nie miała nic wspólnego, ale również z przyznaniem, ze miała i owszem dużo wspólnego z nieruchomością, która znajdowała się obok na dawnej parceli 276a. Obecnie ta nieruchomość jest również podzielona i nosi inne numery, a posadowiony na niej przedwojenny budynek z kwaterunkiem został rozebrany bodajże jeszcze w latach 1980-tych. A na jego miejscu postawiono dwa budyneczki, w tym jeden nowiutki i nawet jeszcze nie wykończony.
Dziwne zachowanie Urzędu Miasta M wzbudziło w nas podejrzenie, ze Urzędowi Miasta coś się pokręciło. Co gorsza mogło się pokręcić nie tylko Urzędowi Miasta M i w rezultacie rozebrana nieruchomość zamiast odejść w mroki historii mogła ulec wirtualnej teleportacji pod nasz adres.
Sprawę postanowiliśmy raz na zawsze wyjaśnić, zgłaszając do nadzoru budowlanego wniosek o zbadanie czy rozbiórka budynku kwaterunkowego na dawnej działce 276a nie była samowola budowlaną. Co oczywiście mogło zaskutkować tym, ze Urząd Miasta M znalazł się z całym stosem dokumentów poświadczających o jakiś prawach do nieruchomości, które nie wiedział gdzie przypisać. I być może padło na nas.....
PINB w G chyba nie był zachwycony perspektywą prowadzenia postępowania z udziałem tak wścibskich osób jak my - toteż nakazał nam wykazanie interesu prawnego. Co samo w sobie należy uznać za cokolwiek pocieszne zważywszy, ze celem postępowania jest ustalenia, czy od kilku lat nie usiłuje przypadkiem upchnąć rozebranej nieruchomości pod naszym adresem. Aby go zmotywować postanowiliśmy nie tylko wykazać interes prawny, ale przede wszystkim zapewnić mu pomoc wszelkich instytucji, które według naszej wiedzy jak najbardziej mają lub powinny mieć dokumenty wskazujące, że nieruchomość z kwaterunkiem była posadowiona nie na naszej działce , lecz trochę dalej....
Burmistrz Miasta M. ma jakiś dziwny problem nie tylko z potwierdzeniem, że z nasza nieruchomością znajdującą się na dawnej parceli 275a nie miała nic wspólnego, ale również z przyznaniem, ze miała i owszem dużo wspólnego z nieruchomością, która znajdowała się obok na dawnej parceli 276a. Obecnie ta nieruchomość jest również podzielona i nosi inne numery, a posadowiony na niej przedwojenny budynek z kwaterunkiem został rozebrany bodajże jeszcze w latach 1980-tych. A na jego miejscu postawiono dwa budyneczki, w tym jeden nowiutki i nawet jeszcze nie wykończony.
Dziwne zachowanie Urzędu Miasta M wzbudziło w nas podejrzenie, ze Urzędowi Miasta coś się pokręciło. Co gorsza mogło się pokręcić nie tylko Urzędowi Miasta M i w rezultacie rozebrana nieruchomość zamiast odejść w mroki historii mogła ulec wirtualnej teleportacji pod nasz adres.
Sprawę postanowiliśmy raz na zawsze wyjaśnić, zgłaszając do nadzoru budowlanego wniosek o zbadanie czy rozbiórka budynku kwaterunkowego na dawnej działce 276a nie była samowola budowlaną. Co oczywiście mogło zaskutkować tym, ze Urząd Miasta M znalazł się z całym stosem dokumentów poświadczających o jakiś prawach do nieruchomości, które nie wiedział gdzie przypisać. I być może padło na nas.....
PINB w G chyba nie był zachwycony perspektywą prowadzenia postępowania z udziałem tak wścibskich osób jak my - toteż nakazał nam wykazanie interesu prawnego. Co samo w sobie należy uznać za cokolwiek pocieszne zważywszy, ze celem postępowania jest ustalenia, czy od kilku lat nie usiłuje przypadkiem upchnąć rozebranej nieruchomości pod naszym adresem. Aby go zmotywować postanowiliśmy nie tylko wykazać interes prawny, ale przede wszystkim zapewnić mu pomoc wszelkich instytucji, które według naszej wiedzy jak najbardziej mają lub powinny mieć dokumenty wskazujące, że nieruchomość z kwaterunkiem była posadowiona nie na naszej działce , lecz trochę dalej....
|
Pismo otrzymane od PINB w G INFORMACJA Wezwanie do wykazania interesu prawnego W związku z wnioskiem nr 2 z dnia 01.04.2017r. z prośbą o (…) wszczęcie postępowania w celu zbadania legalności rozbiórki Willi Elibór - przedwojennego budynku kwaterunkiem posadowionego na parceli 276a, obecnie K* 57 i 59 w M* (…) - wzywam Panią do wykazania swojego interesu prawnego w opisanej sprawie w terminie 7 dni od dnia otrzymania niniejszego wezwania. W myśl art. 28 ustawy Kodeks postępowania administracyjnego: stroną jest każdy, czyjego interesu prawnego lub obowiązku dotyczy postępowanie albo kto żąda czynności organu ze względu na swój interes prawny lub obowiązek, przy czym wskazać należy, że interes prawny musi być oparty na prawie materialnym, nie może wynikać tylko z subiektywnego przekonania podmiotu, że taki interes posiada. Jednocześnie informuję, że nie wykazanie interesu prawnego w ww. sprawie w wyznaczonym terminie 7 dni od doręczenia niniejszego wezwania spowoduje rozpatrzenie sprawy w oparciu o posiadane dokumenty z uwzględnieniem przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego i Prawa budowlanego. # # # Oraz nasza odpowiedź na powyższe pismo W odpowiedzi na wezwanie do wykazania interesu prawnego z dnia 24.04.2017 jako interes prawny wskazuję okoliczności wskazujące na to, że PINB w G. ma problemy z rozróżnieniem prywatnego powojennego budynku (do 2005 roku funkcjonującego jako budynek jednorodzinny, a następnie jako wielorodzinny) znajdującego się pod adresem K* 53 w M* z przedwojenną nieruchomością obciążona kwaterunkiem i jakąś forma władania Gminy M*, która znajdowała się pod współczesnym adresem K* 57 oraz 59 i została zburzona na początku lat 1980-tych. Ponieważ jestem współwłaścicielką nieruchomości przy ul K* 53 w M* - zamieszanie jakie wprowadził PINB w G* na skutek mylenia obydwu nieruchomości ma dla mnie namacalne konsekwencje - toteż mój interes prawny w wyjaśnieniu sytuacji należy uznać za bezsporny. Uzasadnienie W latach 2011 – 2012 PINB w G* procesował sprawę dotyczącą możliwości samowoli budowlanej na nieruchomości znajdującej się przy ul. K* 53 w M* zakończoną decyzją nr 195/12. Sprawa ta była procesowana przez PINB w G* w oparciu o założenie istnienie pod adresem K* 53 w M* nieruchomości na planach której została wydana decyzja Burmistrza Miasta M* nr 933014 z 1993 roku (zamiast nieruchomości, która istnieje pod tym adresem w rzeczywistości). PINB w G* nie dał wiary innym dokumentom i świadkom, którzy nie potwierdzili rzeczywistego istnienia nieruchomości z decyzji nr 933014 co istotny wpływ miało na dalsze działania PINB w G*, które jak się zdaje sprowadzają się do próby wykazywania jakichś bliżej nieokreślonych prac budowlanych, które jak można domniemać musiałyby zostać wykonane w celu pogodzenia nieruchomości wynikającej ze wspomnianej decyzji nr 933014 z nieruchomością rzeczywiście istniejącą w terenie. Jednocześnie z analizy dokumentów i korespondencji z Urzędem Miasta M* wynika, że w latach 1990-tych podjęto szereg czynności, które sprowadzały się do "przypisania" nieistniejącego już w tym czasie przedwojennego budynku z kwaterunkiem zlokalizowanego pod adresem K* 57 oraz 59 do powojennego budynku znajdującego się pod adresem K* 53. Konsekwentna odmowa usunięcia powstałego na skutek tych działań zamieszania budzić musi podejrzenie, że działania te miały konkretnego beneficjanta. Niestety wiązać je również należy z odmową poszanowaniu praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla rzeczywiście istniejącej pod adresem K* 53 w M* nieruchomości tj. W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3 , W***/0005****/0. Najprostszym sposobem uporządkowania opisanego zamieszania jest w mojej ocenie przeprowadzenie postępowania w sprawie rozbiórki przedwojennego budynku znajdującego się przy ul. K* 57 oraz 59, co musi się automatycznie wiązać z jednoznacznym ustaleniem jego lokalizacji oraz usunięciem wszelkich wątpliwości, że wspomniany przedwojenny budynek nigdy nie znajdował się on pod adresem K* 53 w M*. W poczynieniu takich ustaleń mam oczywisty interes prawny. Wskazuję ponadto, że wobec słabej znajomości terenu zarówno przez urząd Miasta M* jak i PINB w G. moja pomoc w skompletowaniu dokumentacji powinna wydawać się bezcenna każdej instytucji zainteresowanej należnym wyjaśnieniem sprawy. Jako dowód mojego szczerego zaangażowania dołączam pisma wysłane w tej sprawie do Starostwa G., Urzędu Miasta M i Sądu Rejonowego w G., w którym znajdują się księgi wieczyste prowadzone dla nieruchomości znajdujących się przy ul. K* 57 oraz 59, które zawierają dokumentację, która pozwala na jednoznaczne ustalenie lokalizacji przedwojennego budynku oraz prawami jakie posiadała w stosunku do niego Gmina M. z poważaniem # # # Do pisma dołączyliśmy poniższe dowody naszej najwyższej życzliwości i zaangażowania Sąd rejonowy w G Przesyłam do Państwa wiadomości wniosek skierowany do PINB w G.. Jednocześnie celem udzielenia PINB w G. pomocy w wyjaśnieniu sprawy potencjalnego pomylenia dawnej parceli 276a (aktualnie K* 57 oraz 59) na której znajdował się przedwojenny budynek objęty zarządem komunalnym rozebrany w latach 1980-tych z dawną parcelą 275a (aktualnie K* 53 oraz 55) która pozostawała niezabudowana do lat 1950-tych oraz zawsze była we władaniu właścicieli zwracam się z wnioskiem o udostępnienie na potrzeby postępowania prowadzonego przez PINB w G. wyciągu z akt ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości powstałych z dawnej parceli 275a (aktualnie K* 53 i 55 w M*) oraz dawnej parceli 276a (aktualnie K* 57 i 59 w M*) wydzielonych z księgi hipotecznej "Willa Elibór" ze szczególnym uwzględnieniem dokumentacji wskazującej na: 1. istnienie kwaterunku i jakiejś formy władania gminy na nieruchomości zlokalizowanej pod dawnym adresem K* 23 (aktualnie K* 57 i 59) ze szczególnym uwzględnieniem dowodów obciążania nieruchomości hipoteką z tytułu przeprowadzonych przymusowych remontów. 2. istnienia działki niezabudowanej do połowy lat 1950-tych pod dawnym adresem adresem K* 21 (aktualnie K* 53 i 55) ze szczególnym uwzględnieniem aktów notarialnych z lat 1950-tych, które ewidentnie dotyczyły nieruchomości niezabudowanej Ponadto wnoszę o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania: 1. Czy Sąd Rejonowy w G. znajduje się w posiadaniu dokumentów potwierdzających (bezpośrednio lub pośrednio) istnienie na nieruchomości przy ul. K* 53, 55, 57 lub 59 przedwojennego budynku w zarządzie komunalnym i/lub istnienie lokatorów zamieszkujących pod którymkolwiek z tych adresów (ewentualnie według dawnej numeracji K* 21 lub 23). Chodzi zwłaszcza o dokumenty wystawione przez Urząd Miasta M. (Burmistrza Miasta M, Gminę M, Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w M.). Jeśli tak to wnoszę o kopie tych dokumentów. 2. Czy Sąd Rejonowy w G* podejmował w oparciu o dokumenty o których mowa w pkt 1 jakiekolwiek czynności mające znaczenie prawne lub uczestniczyło w takich czynnościach Jeśli tak to wnoszę o sygnatury postępowań oraz kopie dokumentów je kończących. Z poważaniem # # # STAROSTWO POWIATU G WNIOSEK pismo Przesyłam do Państwa wiadomości wniosek skierowany do PINB w G.. Jednocześnie celem udzielenia PINB w G. pomocy w wyjaśnieniu sprawy potencjalnego pomylenia dawnej parceli 276a (aktualnie K* 57 oraz 59) na której znajdował się przedwojenny budynek objęty zarządem komunalnym rozebrany w latach 1980-tych z dawną parcelą 275a (aktualnie K* 53 oraz 55) która pozostawała niezabudowana do lat 1950-tych oraz zawsze była we władaniu właścicieli zwracam się z następującymi pytaniami: 1. Czy Starostwo G. znajduje się w posiadaniu dokumentów potwierdzających (bezpośrednio lub pośrednio) istnienie na nieruchomości przy ul. K* 53, 55, 57 lub 59 przedwojennego budynku w zarządzie komunalnym i/lub istnienie lokatorów zamieszkujących pod którymkolwiek z tych adresów (ewentualnie według dawnej numeracji K* 21 lub 23). Chodzi zwłaszcza o dokumenty wystawione przez Urząd Miasta M. (Burmistrza Miasta M, Gminę M, Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w M.). Jeśli tak to wnoszę o kopie tych dokumentów. 2. Czy Starostwo G. podejmowało w oparciu o dokumenty o których mowa w pkt 1 jakiekolwiek czynności mające znaczenie prawne lub uczestniczyło w takich czynnościach? Jeśli tak to wnoszę o sygnatury postępowań oraz kopie dokumentów je kończących. z poważaniem # # # Do: Urząd Miasta M Przesyłam do Państwa wiadomości wniosek skierowany do PINB w G.. Jednocześnie celem udzielenia PINB w G. pomocy w wyjaśnieniu sprawy potencjalnego pomylenia dawnej parceli 276a (aktualnie K* 57 oraz 59) na której znajdował się przedwojenny budynek objęty zarządem komunalnym rozebrany w latach 1980-tych z dawną parcelą 275a (aktualnie K* 53 oraz 55) która pozostawała niezabudowana do lat 1950-tych oraz zawsze była we władaniu właścicieli zwracam się z następującymi pytaniami: 1. Czy Urząd Miasta M* znajduje się w posiadaniu dokumentów potwierdzających (bezpośrednio lub pośrednio) istnienie na nieruchomości przy ul. K* 53, 55, 57 lub 59 przedwojennego budynku w zarządzie komunalnym i/lub istnienie lokatorów zamieszkujących pod którymkolwiek z tych adresów (ewentualnie według dawnej numeracji K* 21 lub 23). Chodzi zwłaszcza o dokumenty wystawione przez Urząd Miasta M* (Burmistrza Miasta M*, Gminę M*, Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w M*). Jeśli tak to wnoszę o kopie tych dokumentów. 2. Czy Urząd Miasta M* podejmowało w oparciu o dokumenty o których mowa w pkt 1 jakiekolwiek czynności mające znaczenie prawne lub uczestniczyło w takich czynnościach? Jeśli tak to wnoszę o sygnatury postępowań oraz kopie dokumentów je kończących. z poważaniem # # # Kilka dni później postanowiliśmy jeszcze raz pokazać nasze zaangażowanie i życzliwość przekazując kolejne informacje PINB w G Celem udzielenia pomocy PINB w G. w należnym przeprowadzeniu postępowania dotyczącego legalności rozbiórki przedwojennego budynku objętego kwaterunkiem znajdującego się na terenie dawnej parceli 276a (aktualnie K* 57 i 59) oraz zakończenia działań PINB w G w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul. K* 53 w M* wynikających jak się zdaje "pomylenia" przedwojennego budynku z parceli 276a (K* 23, aktualnie K* 57 i 59) z wzniesionym w latach 50-tych budynkiem na parceli 275a (K* 21, aktualnie K* 53 i 55) przesyłam PINB w G. następujące informacje odnośnie lokalizacji rzeczonego przedwojennego budynku. 1. zaświadczenie z dnia 01.05.1931 odnośnie budowy budynku mieszkalnego na parceli 276a (oryginał znajduje się w księdze hipotecznej "Willa Elibor"). Ówczesny numer ul. K* 23 w M*. 2. fragment mapy M* z początku lat 50-tych, opartej na zdjęciach lotniczych pokazujący iż budynek na terenie parceli 276a istniał, oraz że parcela 275a pozostawała niezabudowana (oryginał mapy znajduje się w Archiwum Akt Nowych) 3. decyzja 1/62 Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej w M* z 10.10.1962 dotycząca obciążenia właścicieli nieruchomości przy ul. K* 23 (aktualnie K* 57 i 59) kosztami przymusowego remontu oraz wniosek skierowany do Sądu Powiatowego w G. o dokonanie wpisu tej wierzytelności na hipotekę. (oryginał znajduje się w księdze hipotecznej "Willa Elibor") 4. Zezwolenie Powiatowej Rady Narodowej w G. dotyczące nabycia spadku z z 12.01.1971 z którego wynika iż w tym czasie budynek znajdował się pod adresem K* 23 w M* (aktualnie K* 57 i 59). Oryginał znajduje się w księdze wieczystej nr 9030 5. Pisma Naczelnika Miasta M* z 22.11.1979 oraz 29.11.1979 wyrażające zgodę na wykreślenie części wierzytelności wpisanej na podstawie decyzji 1/62 o której mowa w pkt 3. (oryginał znajduje się w księdze wieczystej nr 9030) 6. Akt notarialny z 17.12.1979 (Rep. A Nr 2737/79) z którego wynika iż w momencie jego podpisywania budynek był "rozkwaterowany i w połowie rozebrany". (oryginał znajduje się w księdze wieczystej nr 9030) 7. Fragment dokumentacji instalacji gazowej z początku lat 1980-tych na której znajduje się kształt przedwojennego budynku (dokumentacja znajduje się w aktach postępowania PINB w G. zakończonej decyzją 195/12) Wyrażam nadzieję, że przekazane materiały umożliwią PINB w G. dokonanie należnych ustaleń dotyczących rozbiórki przedwojennego budynku znajdującego się przy ul. K* 57 i 59 w M* (poprzednio K* 23 w M*), a także spowodują zaprzestanie przez PINB w G. działań podejmowanych od kilku lat, które wydaja się być próbą wykazywania istnienia pod adresem ul. K* 53 w M* innego budynku niż rzeczywiście istniejący (który wydaje się mieć charakterystykę budowli istniejącej do lat 1980-tych pod ówczesnym adresem K* 23) Nie wykluczone iż powodem błędu jest to, że Urzędowi Miasta M* zdarzało się także opisywać budynek przy ul. K* 23 jako K* 21b, powodów tego nie jest jednak w stanie wyjaśnić. Na marginesie, gdyby PINB w G. zamiast podejmować zadziwiające próby przymuszenia mnie do potwierdzenia fikcyjnego stanu faktyczno-prawnego nieruchomości podał w sposób JAWNY powody swojego działania pozwoliłoby to na wyjaśnienie sytuacji już kilka lat temu. Z poważaniem |
2. Tajemnicze prace budowlane z 2009 roku czyli potyczka druga
Na poprzedniej stronie umieściliśmy pismo skierowane do PINB w G w którym chcieliśmy ustalić, czy przyczyną jego obsesyjnego uwiarygadniania istnienia w miejscu naszej nieruchomości czegoś innego nie jest to, że ok 2009 roku odebrał jakieś fikcyjne prace budowlane.
PINB w G odpisał, ze zgodnie z obowiązującymi przepisami - takich prac odbierać nie musiał. No cóż mamy nadzieję, ze poczciwy Pan inspektor po prostu źle nas zrozumiał...
Na poprzedniej stronie umieściliśmy pismo skierowane do PINB w G w którym chcieliśmy ustalić, czy przyczyną jego obsesyjnego uwiarygadniania istnienia w miejscu naszej nieruchomości czegoś innego nie jest to, że ok 2009 roku odebrał jakieś fikcyjne prace budowlane.
PINB w G odpisał, ze zgodnie z obowiązującymi przepisami - takich prac odbierać nie musiał. No cóż mamy nadzieję, ze poczciwy Pan inspektor po prostu źle nas zrozumiał...
|
Pismo PINB w G
PINB/1650/17 W odpowiedzi na wniosek z dnia 01.04.2017r. p. XX oraz z dnia 02.04.2017r. XX wyjaśniam, iż przepisy ustawy z dnia 7 lipca 1994r. Prawo budowlane nie przewidują obecnie i nie przewidywały, we wskazanych latach 2008 - 2010, instytucji odbioru prac budowlanych. Zgodnie z obowiązującym w tych latach brzmieniem art. 54 ustawy do użytkowania obiektu budowlanego, na którego wzniesienie jest wymagane pozwolenie na budowę, można przystąpić, z zastrzeżeniem art. 55 i 57, po zawiadomieniu właściwego organu o zakończeniu budowy, jeżeli organ ten, w terminie 21 dni od dnia doręczenia zawiadomienia, nie zgłosi sprzeciwu w drodze decyzji. Powyższe oznacza, że „zgłaszane" do PINB winny być wyłącznie nowo-wybudowane obiekty budowlane i tylko takie obiekty podlegają, potocznie rozumianemu, odbiorowi przez nadzór budowlany. Zatem tutejszy organ nie ma możliwości dysponowania dokumentacją z nieobowiązujących procedur administracyjnych. # # # Nie do końca rozumiemy dlaczego nie otrzymaliśmy prostej odpowiedzi więc poprosiliśmy o doprecyzowanie. PINB w G W związku z treścią pisma PINB/1650/17 wnoszę o potwierdzenie iż w latach 2008 - 2010 nie przekazano do PINB w G. zawiadomienia o zakończeniu budowy w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul. K* 53 w M*. W przypadku gdyby zawiadomienie takie zostało przekazane wnoszę o jego kopię. z poważaniem |
3. Nie kończąca się walka o decyzję pana Krzysia czyli potyczka nr 3
Przypominamy, ze decyzja Burmistrza Miasta M nr 933013 z 1993 roku jest pozwoleniem na "nadbudowę" fikcyjnej nieruchomości umieszczonej pod naszym adresem. Wydana została przez ówczesnego burmistrza, a obecnie radnego powiatowego niejakiego pana Krzysia.
Już chyba od ponad roku molestujemy Urząd Miasta M, aby tą decyzję usunął z obiegu prawnego i powiadomił wszystkie pomioty, którym tą decyzje udostępnił, że zawiera ona nieprawdziwe informacje zarówno w odniesieniu o stanu prawnego jak i faktycznego nieruchomości będącej jej przedmiotem. Urząd Miasta M dzielnie odpierał nasze ataki, az w końcu najwyraźniej zirytowany przesłał sprawę do Starostwa. Dlaczego do Starostwa? Zawsze możemy złośliwie przypuszczać, ze uznano iż Starostwo jest w lepszej pozycji by na spławić.. W każdym razie otrzymane niedawno pismo zdaje się potwierdzać nasze najzłośliwsze podejrzenia.
Ustosunkowaliśmy się do nich odpowiednio (link), a ponadto nie omieszkaliśmy zauważyć, ze nie uwzględniono jako strony sprawy współwłaściciela nieruchomości. Co wywołało w nas pewna irytację.
Przypominamy, ze decyzja Burmistrza Miasta M nr 933013 z 1993 roku jest pozwoleniem na "nadbudowę" fikcyjnej nieruchomości umieszczonej pod naszym adresem. Wydana została przez ówczesnego burmistrza, a obecnie radnego powiatowego niejakiego pana Krzysia.
Już chyba od ponad roku molestujemy Urząd Miasta M, aby tą decyzję usunął z obiegu prawnego i powiadomił wszystkie pomioty, którym tą decyzje udostępnił, że zawiera ona nieprawdziwe informacje zarówno w odniesieniu o stanu prawnego jak i faktycznego nieruchomości będącej jej przedmiotem. Urząd Miasta M dzielnie odpierał nasze ataki, az w końcu najwyraźniej zirytowany przesłał sprawę do Starostwa. Dlaczego do Starostwa? Zawsze możemy złośliwie przypuszczać, ze uznano iż Starostwo jest w lepszej pozycji by na spławić.. W każdym razie otrzymane niedawno pismo zdaje się potwierdzać nasze najzłośliwsze podejrzenia.
Ustosunkowaliśmy się do nich odpowiednio (link), a ponadto nie omieszkaliśmy zauważyć, ze nie uwzględniono jako strony sprawy współwłaściciela nieruchomości. Co wywołało w nas pewna irytację.
|
Starostwo w G
Szanowni Państwo, W odniesieniu do przekazanego mi przez XX pisma WAB.033.14.2017 1. na podstawie art 24, par 1, ust 7 KPA wnoszę o wyłączenie z prowadzenia postępowania WAB.033.14.2017 Starosty G z uwagi na fakt iż w Radzie Powiatu (organie nadrzędnym w stosunku Starosty G) zasiada p. Krzysztof **, który jako Burmistrz Miasta M. wydał decyzję nr 933014 badanie której jest przedmiotem postępowania. Kwestionuję w szczególności iż Starosta G. może zachować bezstronność przypadku badania czy decyzja wydana przez Radnego Powiatowego oparta jest na dokumentacji fikcyjnej nieruchomości. 2. Na podstawie art 28 KPA wnoszę o: - uwzględnienie jako strona postępowania WAB.033.14.2017 - powtórzenie czynności wykonanych bez mojego udziału w ramach postępowania WAB.033.14.2017 - przekazanie kopii dotychczas wystawionych dokumentów w ramach postępowania WAB.033.14.2017 Jako interes prawny podaję prawa własności do nieruchomości znajdującej się przy ul. K* 53 w M* (dawnej K* 21 w M*) której rzekomo dotyczy decyzja Burmistrza Miasta M* nr 933014. Wskazuję, ze mój interes prawny należy uznać za bezsporny, bowiem istnienie w obiegu prawnym dokumentu poświadczającego o rzekomym istnieniu w miejscu nieruchomości będącej moją współwłasnością obiektu o innej charakterystyce niż ten ujawniony w księgach wieczystych z których wywodzę mój tytuł własności - należy uznać za próbę kwestionowanie moich praw do nieruchomości. z poważaniem # # # Starostwo G Celem uniknięcia procesowania przez Starostwo G. sprawy WAB.033.14.2017 w oparciu o rzekomą "nieświadomość" istotnych dla rozpatrzenia sprawy okoliczności podaję listę istotnych dla załatwienia sprawy faktów dotyczących decyzji Burmistrza Miasta M. nr 933014 z 16.03.1993: 1. budynek znajdujący się w dokumentacji decyzji 933014 różni się od budynku istniejącego w terenie 2. decyzja wydana została na numeracji działki która w chwili jej wydawania nie była używana od ok.20 lat 3. działka 275a uwidoczniona na dokumentacji decyzji nie istniała w chwili jej wydawania ponieważ podzielona została decyzją Prezydium Powiatowej Rady Narodowej z 01.07.1968 sygn R.III.312d-7/68 4. istnienia pod adresem K* 53 (dawniej 21) w M* nieruchomości w kształcie pokazanym w decyzji 933014 nie potwierdza nawet osoba opisana w niej jako "inwestorka" - EE, która potwierdziła istnienie w tym miejscu nieruchomości ujawnionej w księdze wieczystej W***/0000****/5 (i księgach z niej wyodrębnionych w roku 2006 tj. W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0) w aktach notarialnych z 1999, 2005. 2009. Nie powinno to dziwić skoro jej prawa własności do nieruchomości pod wspomnianym adresem wynikały z aktu notarialnego darowizny sporządzonego w 1989 roku (Repetytorium A 9899/98 Państwowe Biuro Notarialne w G.) i dotyczyły nieruchomości ujawnionej w księdze wieczystej W***/0000****/5. Nawiasem mówiąc podstawą aktu notarialnego z roku 2005 (częściowe zniesienie współwłasności) było zaświadczenie Starosty G SPG-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.2004, skorygowane następnie zaświadczeniem WAB/73560 /177/05 z dnia 06.04.2005. 5. istnienia pod adresem K* 53 (dawniej 21) w M* nieruchomości w kształcie pokazanym w decyzji Burmistrza Miasta M* nr 933014 nie potwierdzają również wypisy z ewidencji pełniących role katastru (ewidencja gruntów, budynków i lokali i jej poprzedniczki) wystawiane na potrzeby sporządzania aktów notarialnych, ani same akty notarialne dotyczące dysponowania nieruchomością ujawniona w księdze wieczystej W***/0000****/5 (i księgach z niej wyodrębnionych w roku 2006 tj. W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0) w latach 1989 , 1999, 2005, 2006, 2008, 2009. 6. istnienia pod adresem K* 53 (dawniej 21) w M* nieruchomości w kształcie pokazanym w decyzji Burmistrza Miasta M* nr 933014 nie potwierdza również Sąd Rejonowy w G., który prowadząc postępowania spadkowe w 1984 roku (I Ns 20/84) uznał, ze częścią masy spadkowej jest nieruchomość ujawniona w księdze wieczystej W***/0000****/5 znajdująca się pod adresem K* 53 (wówczas 21) w M*. Sąd bez zastrzeżeń ujawniał w księdze wieczystej W***/0000****/5 i księgach z niej wyodrębnionych w roku 2006 tj. W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 kolejne czynności prawne w stosunku do nieruchomości znajdującej się pod adresem K* 53 (dawniej 21) w M* w latach 1989, 1999, 2003, 2005, 2006, 2008, 2009. W 2009 roku wpisał nawet obciążenie hipoteki na księdze W***/0005****/0. Z poważaniem W załączeniu: Prezydium Powiatowej Rady Narodowej z 01.07.1968 sygn R.III.312d-7/68 akt notarialny z dnia 25.05.2005 Repetytorium A 1586/05 wybrane wypisy z ewidencji gruntów postanowienie w sprawie I Ns 20/84 wraz z dokumentami towarzyszącymi |
4. Kontrowersyjne numery działek.
Konsekwentna odmowa uznania za ewidentne poświadczenie nieprawdy wszelkich informacji o działce 275a jako aktualnie istniejącej, które pojawiły się po roku 1968, ma poważne konsekwencje. Wskazuje bowiem na wytworzenie w świadomości instytucji państwowych nie tylko podwójnej ścieżki własnościowej, ale również geodezyjnej. W jednej rzeczywistości na miejscu parceli 275a znajdują się działki 73, 72 i 1/10, a w drugiej ...... Właściwie to wiemy tylko, że w jeszcze w latach 1990-tych była jeszcze działka 275a przesunięta do rzeczywiście istniejącej ok 4m na północ.
Możemy jednak podejrzewać, ze wykonano na niej szereg czynności, bowiem niektóre instytucje nie maja problemu z wystawieniem informacji, ze nie czegoś nie zrobiono na działce 73 obr **-**. Jednocześnie jednak mamy nieodparte wrażenie, że dziwnie wzbraniają się przed potwierdzeniem tego samego dla nieruchomości przy ul K. 53 w M.
Konsekwentna odmowa uznania za ewidentne poświadczenie nieprawdy wszelkich informacji o działce 275a jako aktualnie istniejącej, które pojawiły się po roku 1968, ma poważne konsekwencje. Wskazuje bowiem na wytworzenie w świadomości instytucji państwowych nie tylko podwójnej ścieżki własnościowej, ale również geodezyjnej. W jednej rzeczywistości na miejscu parceli 275a znajdują się działki 73, 72 i 1/10, a w drugiej ...... Właściwie to wiemy tylko, że w jeszcze w latach 1990-tych była jeszcze działka 275a przesunięta do rzeczywiście istniejącej ok 4m na północ.
Możemy jednak podejrzewać, ze wykonano na niej szereg czynności, bowiem niektóre instytucje nie maja problemu z wystawieniem informacji, ze nie czegoś nie zrobiono na działce 73 obr **-**. Jednocześnie jednak mamy nieodparte wrażenie, że dziwnie wzbraniają się przed potwierdzeniem tego samego dla nieruchomości przy ul K. 53 w M.
|
4A Starostwo po raz pierwszy
W dokumentacji związanej z procesowaniem sprawy samowoli budowlanej na naszej nieruchomości znaleźliśmy dziwnie sformułowane pismo od starosty G w którym zaświadczał, ze w swoich zasobach nie ma " decyzji administracyjnej dotyczącej robót budowlanych przy budynku mieszkalnym na terenie działki nr ew. 73 obręb **-** " Poprzednio nie zwróciliśmy na nie uwagi, lub raczej nie uznaliśmy za specjalnie ważnego. Wydawało nam się, ze podanie numeru działki w zasadzie jasno identyfikuje jakiej nieruchomości sprawa dotyczy. Dopiero gdy okazało się, ze decyzja w sprawie "nadbudowy" wydana w 1993 roku na planach fikcyjnej nieruchomości okazała się nieusuwalna - dotarło do nas, ze instytucje powiatu g uznają istnienie pod naszym adresem kilku "przestrzeni" w których posadowione są różne działki. Wypadałoby więc ustalić czy zaświadczenie o analogicznej treści można wydać nie tylko dla określonego numeru działki, ale dla wszystkich działek, których istnienie pod naszym adresem uznają instytucje powiatu g. Na tym etapie oczekiwaliśmy, ze sprawa nie będzie prosta i Starostwo będzie usiłowało kręcić. Nie zawiedliśmy się. Znowu wystawiono zaświadczenie tylko dla działki o nr 73 obręb **-** . No cóż wypada przycisnąć Starostwo w celu ustalenia, czy mamy mimo wszystko do czynienia ze zwykłą niedokładnością czy coś jest na rzeczy....... Poniżej publikujemy wydane zaświadczenie oraz nasz kolejny wniosek o wydanie zaświadczenie jednak w takiej formie w jakiej wnosiliśmy.... WAB.1431.11.2.2017
18.04.2017 r. Z a ś w i a d c z e n i e Na podstawie art. 218 § 1 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (tekst jednolity Dz. U. z 2016 r. poz. 23 ze zm.), na podstawie posiadanych rejestrów wydanych pozwoleń na budowę, rozbudowę czy przebudowę w latach 2000-2011 zaświadczam, że nie odnaleziono decyzji administracyjnej dotyczącej robót budowlanych przy budynku mieszkalnym na terenie działki nr ew. 73 obręb **-** w M* przy ul. K* 53, jak również w czasie kompetencji Starosty G. w zakresie nadzoru architektoniczno – budowlanego, nie przyjęto do ewidencji ruchu budowlanego wykonania nadbudowy zgodnie z decyzją nr 933014 z dnia 16.03.1993 r. Burmistrza M.. # # # Nasz wniosek o doprecyzowanie Szanowni Państwo, W odniesieniu do treści "zaświadczenia" z dnia 18.04.2017 (sygn. WAB.1431.11.2.2017) ponownie wnoszę o wydanie zaświadczenia będącego przedmiotem wniosku z dnia 01.04.2017, tym razem DOKŁADNIE ZGODNEGO z treścią złożonego wniosku. "Zaświadczenie" z dnia 18.04.2017 (sygn. WAB.1431.11.1.2017) zawierało następujące niespójności w stosunku do złożonego wniosku: 1. odnosiło się do działki 73, obr **-** przy ul. K* 53 w M*, podczas gdy wnosiłam o wydanie zaświadczenia w stosunku do nieruchomości przy ul. K* 53 w M* (niezależnie od podanego numeru działki). Jak wynika chociażby z dotychczasowej odmowy uznania decyzji Burmistrza Miasta M* nr 933014 z 1993 roku ze ewidentne przekroczenie uprawnień instytucje Powiatu G. uznają istnienie pod adresem K* 53 w M* nie tylko działki 73 obr **-**, ale też jakiejś formy niepodzielonej dawnej parceli 275a. Ulokowanie pod wskazanym adresem bliżej niesprecyzowanej wirtualnej nieruchomości wynika również z korespondencji z Urzędem Miasta M*, który nie chce wykluczyć „pomylenia” dawnej parceli 276a (aktualnie K* 57 i 59) na której znajdował się przedwojenny budynek objęty zarządem komunalnym z dawną parcelą 275a (aktualnie K* 53 i 55), która do lat 50-tych pozostawała niezabudowana. z poważaniem 4B. Starostwo po raz drugi.
Podobny problem zaistniał z zaświadczeniem o które wnosiliśmy pismem opublikowanym na poprzedniej stronie (link). Wnosiliśmy w nim również o wydanie zaświadczenie o informacjach o pracach budowlanych z w stosunku do wszystkich działek, jakie powiatowa wyobraźnia mogła umieścić pod adresem naszej nieruchomości. Podobnie jak w poprzednim przypadku Starostwo było w stanie wydać tylko zaświadczenie w stosunku do działki 73 obr **-**. Rośnie w nas podejrzenie, ze coś może być na rzeczy. Ponadto w zaświadczeniu wydanym przez Starostwo ominięto jeden ważny szczegół z naszego wniosku o mianowicie nie zaświadczono, ze nie wydano pozwolenia na wydzielenie w nieruchomości podłożonej pod adresem K 53 w M lokali mieszkalnych lub nie wydano zaświadczenia o istnieniu takiej możliwości. Być może jest to zwykły brak precyzji, ale fakt, ze PINB w G nie może się pogodzić z istnieniem w naszym budynku aż 3 lokali - każe nam jednak upewnić się czy nieprecyzyjne sformułowanie zaświadczenia jest przypadkowe. Aby się upewnić wnieśliśmy o wydanie zaświadczenie o dokładnie takiej treści jak wnosiliśmy. WAB.1431.11.1.2017
18.04.2017 r. Z a ś w i a d c z e n i e Na podstawie art. 218 § 1 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (tekst jednolity Dz. U. z 2016 r. poz. 23 ze zm.), w wyniku przeszukania posiadanych przez Wydział Administracji Architektoniczno – Budowlanej rejestrów wniosków i decyzji o pozwoleniu na budowę, zgłoszeń robót budowlanych oraz zaświadczeń prowadzonych w latach 2006 -2009 oraz pierwszej połowie 2010 zaświadczam, że nie odnaleziono żadnego: - zgłoszenia odnośnie przeprowadzenia (lub wznowienia) prac budowlanych, - wniosku o wydanie pozwolenia odnośnie przeprowadzenia (lub wznowienia) prac budowlanych oraz pozwolenia (w formie decyzji), - wniosku odnośnie wydania zaświadczenia o wydanie zaświadczenia o możliwości wydzielenia lokali mieszkalnych, w stosunku do nieruchomości oznaczonej jako działka nr ew. 73 obręb **-** w M usytuowanej przy ul. K* 53. # # # Nasz powtórzony wniosek Starostwo G Szanowni Państwo, W odniesieniu do treści "zaświadczenia" z dnia 18.04.2017 (sygn. WAB.1431.11.1.2017) ponownie wnoszę o wydanie zaświadczenia będącego przedmiotem wniosku z dnia 01.04.2017, tym razem DOKŁADNIE ZGODNEGO z treścią złożonego wniosku tj. Wnoszę o kopie WSZYSTKICH dokumentów związanych z prowadzeniem prac budowlanych na nieruchomości przy ul K* 53 w M* (ewentualnie parceli 275a, 1207 , 73 obr 05-17 lub innych zlokalizowanych pod wskazanym adresem) wydanych i złożonych w Starostwie G. w latach 2006-2009 oraz pierwszej połowie 2010 lub wystawienie zaświadczenia, że w tym czasie administracja architektoniczno – budowlana: 1. nie otrzymała żadnego zgłoszenia odnośnie przeprowadzenia (lub wznowienia) prac budowlanych 2. nie otrzymała żadnego wniosku o wydanie pozwolenia odnośnie przeprowadzenia (lub wznowienia) prac budowlanych oraz nie wydała takiego pozwolenia (w formie decyzji) 3. nie otrzymała wniosku odnośnie wydania zaświadczenia o wydanie zaświadczenia o możliwości wydzielenia lokali mieszkalnych oraz nie wydała takiego zaświadczenia "Zaświadczenie" z dnia 18.04.2017 (sygn. WAB.1431.11.1.2017) zawierało następujące niespójności w stosunku do złożonego wniosku: 1. odnosiło się do do działki 73, obr **-** przy ul. K* 53 w M*, podczas gdy wnosiłam o wydanie zaświadczenia w stosunku do nieruchomości przy ul. K* 53 w M* (niezależnie od podanego numeru działki). Jak wynika chociażby z dotychczasowej odmowy uznania decyzji Burmistrza Miasta M* nr 933014 z 1993 roku ze ewidentne przekroczenie uprawnień instytucje Powiatu G* uznają istnienie pod adresem K* 53 w M* nie tylko działki 73 obr **-**, ale też jakiejś formy niepodzielonej dawnej parceli 275a. Ulokowanie pod wskazanym adresem bliżej niesprecyzowanej wirtualnej nieruchomości wynika również z korespondencji z Urzędem Miasta M*, który nie chce wykluczyć „pomylenia” dawnej parceli 276a (aktualnie K* 57 i 59) na której znajdował się przedwojenny budynek objęty zarządem komunalnym z dawną parcelą 275a (aktualnie K* 53 i 55), która do lat 50-tych pozostawała niezabudowana. 2. pkt 2 sfomułowany został nieprecyzyjnie. Z jego treści nie wynika czy Starosta G* nie wydał pozwolenia w formie decyzji 3. w pkt 3 pominięte zostało wskazanie czy Starosta G. wydał takie zaświadczenie czy też nie z poważaniem 4C. Urząd Miasta M.
To, ze Starostwo w G nie wydaje się mieć specjalnych problemów z wystawieniem zaświadczenia dla działki 73 obr **-**, ale za to nie wydaje się chętne dla potwierdzenia tych samych faktów dla nieruchomości pod adresem K 53 w M sprawiło, że zaczęliśmy się zastanawiać czy to samo zjawisko nie zachodzi w Urzędzie Miasta M. A w szczególności czy nie stanowi ono rozwiązania od dawna nas nurtującej tajemnicy. Otóż Urząd Miasta M nie chce potwierdzić, że nie dokonano podziału działki pod adresem K 53 w M, a zarazem twierdzi, ze we wszystkich trybach jakie nam przyszły do głowy nie podzielił działki ..... 73 obr **-**. Nie pozostaje nam nic innego jak to ustalić Urząd Miasta M
Wnoszę o wydanie zaświadczenia iż iż Burmistrz Miasta M* w latach 2008 - 2010 nie wydał decyzji na podstawie art 95 ustawy o gospodarce nieruchomościami w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul K* 53 w M* lub K* 21 w M* (poprzedni numer nieruchomości) ,niezależnie od użytego numeru działki. W razie gdyby taka decyzja została wydana wnoszę o przesłanie kserokopii jej pełnej dokumentacji. Jako interes prawny podaję zapisy księgi wieczystej W***/0000****/5 z których wynika, ze jestem współwłaścicielką w części ułamkowej 5/6 nieruchomości znajdującej się przy ul. K* 53 w M*. Niniejszy wniosek ma charakter uzupełniający w stosunku do wniosku z dnia 05.02.2017, a powodem jego złożenia jest fakt posługiwania się przez Burmistrza Miasta M* w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul. K* 53 w M* także innymi numerami geodezyjnymi działek niż ujawnione w ewidencji gruntów (przykładowo decyzja 933014 z dnia 16.03.1993) z poważaniem 4D. Dwie rzeczywistości geodezyjne
Aby wreszcie przerwać tą zabawę w geodezyjną ciuciubabkę, warto wreszcie zastanowić się co wiemy o tej alternatywnej geodezyjnej rzeczywistości, w której funkcjonują lokalne instytucje. Okazuje się, ze wiemy niewiele. Właściwie tylko to, ze ma ona coś wspólnego z niepodzieloną dawną parcelą 275a, która pojawia się w zasadzie w dwóch dokumentach. Może jest to jednak wystarczająco dużo by zacząć zadawać pewne pytania. Urząd Miasta M
Wnoszę o wystawienie zaświadczenia zawierającego następujące informacje 1) podanie numerów wszystkich działek jakich istnienie pod adresem K* 53 w M* uznaje Urząd Miasta M*, wraz z dokładnym podaniem parametrów tych działek (wielkość, z jakimi działkami graniczą, kto jest ich właścicielem etc.) 2) podanie wszystkich czynności wykonanych na tych działkach przez Urząd Miasta M* (np podział, zniesienie współwłasności czy sprzedaż) wraz z kopiami decyzji, postanowień i innych dokumentów wystawionych w związku z tymi czynnościami 3) podanie podmiotów na których wniosek czynności o których mowa w pkt 2 zostały podjęte i podmiotów, które w tych czynnościach uczestniczyły. Wskazać należy, że już raz odmówiono wydania zaświadczenia o podobnej treści (aczkolwiek mniej rozbudowanej) twierdząc, ze organem właściwym jest Starostwo G* jako prowadzące ewidencję gruntów. Jednak ta argumentacja nie wydaje się właściwa zważywszy, że w swoich działaniach Urząd Miasta M* wydaje się od wielu lat ignorować stan ujawniony w ewidencji gruntów i potwierdzany w wydawanych przez nią wypisach. Wyrazem czego jest A. odmowa uznania decyzji Burmistrza Miasta M* nr 933014 z 1993 roku za ewidentne poświadczenie nieprawdy i udostępnianie jej jako prawidłowego dokumentu pomimo iż dokumentacja na podstawie której była wydana nie była kompatybilna z ówczesnymi danymi z ewidencji gruntów B. niezdolność wydania zaświadczeń odnośnie braku zarządu/władania gminy nieruchomością przy ul K* 53 (dawniej 21) w M* i nieobecności na niej lokatorów - pomimo iż wynika to bezpośrednio tak ze z regularnie wystawianych wypisów z ewidencji gruntów (w tym również w czasie gdy była prowadzona przez Urząd Miasta M*) C. niezdolność naliczenia podatków od nieruchomości według stanu ujawnionego w ewidencji gruntów. Do chwili obecnej Urząd Miasta M* nie wyjawił powodów dla zachowań opisanych w pkt A-C. Wobec czego domniemać można, że przyczyną może być nie uznawanie zapisów ani ewidencji gruntów, ani kompatybilnych z nią zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K* 53 w M* tj. W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0. W takiej sytuacji konieczne jest dokonanie JAWNYCH uzgodnień, co nie wydaje się możliwe bez ustalenia jakie informacje uznaje Urząd Miasta M* za wiarygodne na potrzeby swoich postępowań. Z poważaniem # # # Starostwo G* W odniesieniu do pisma milanleaks.pl skierowanego do Starostwa G* w dniu 09.05.2017 (w załączeniu), a także w odniesieniu do zadziwiających problemów Burmistrza Miasta M* z wyjaśnieniem na czym dokładnie polegają jej "wątpliwości" odnośnie stanu prawnego działki nr 73, obr **-** ujawnionego w księgach wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 wnoszę o udzielenie następującej informacji: czy w dokumentacji przechowywanej w Powiatowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej istnieje w stosunku do działki 73, obr **-** analogiczna sytuacja jak w przypadku działek 90/1, 90/2 obr **-** tj. znajdują się dokumenty na których działka nr 73 obr **-** ma inny kształt i/wielkość niż ujawnione w ewidencji gruntów? Jeśli tak to wnoszę o: 1. wskazanie jakie to są dokumenty. 2. podanie wszystkich czynności wykonanych na tych działkach (np podział, zniesienie współwłasności czy sprzedaż) o których wiedzę posiada Starosta G* wraz z kopiami decyzji, postanowień i innych dokumentów wystawionych w związku z tymi czynnościami jeżeli znajdują się one w jego zasobach 3. podanie podmiotów na których wniosek czynności o których mowa w pkt 2 zostały podjęte i podmiotów, które w tych czynnościach uczestniczyły. Z poważaniem |
5. Jeszcze trochę o decyzji pana Krzysia i takich tam
Z góry zastrzegamy, że nie podejrzewamy naszych poprzedników prawnych o jakieś machloje. Przyczyną tego nie jest bynajmniej wiara w ich niepokalana uczciwość (chociaż tej też nie negujemy), lecz fakt, że wszystkie dokumenty są w porządku. Nie widzimy więc żadnego miejsca na machloje. Nawet gdyby (hipotetycznie mówiąc) dali się w coś wkręcić - to od tego odstąpili. Gdyby jednak w przeszłości narobili jakichś głupstw - to pozostałyby po tym dokumenty, które ktoś mógłby spróbować "recyclingować". Może warto jest więc się temu również przyjrzeć.
Z góry zastrzegamy, że nie podejrzewamy naszych poprzedników prawnych o jakieś machloje. Przyczyną tego nie jest bynajmniej wiara w ich niepokalana uczciwość (chociaż tej też nie negujemy), lecz fakt, że wszystkie dokumenty są w porządku. Nie widzimy więc żadnego miejsca na machloje. Nawet gdyby (hipotetycznie mówiąc) dali się w coś wkręcić - to od tego odstąpili. Gdyby jednak w przeszłości narobili jakichś głupstw - to pozostałyby po tym dokumenty, które ktoś mógłby spróbować "recyclingować". Może warto jest więc się temu również przyjrzeć.
|
5.A Stara próba podziału..
Gdy pochyliliśmy się nad podziałami działek to przypomniało nam się, ze poprzedni właściciele mówili nam kiedyś, że w trakcie swoich rodzinnych negocjacji odnośnie nieruchomości próbowali podzielić działkę, ale im się nie udało. Nie zwróciliśmy wówczas na to uwagi bo logiczne wydawało nam się, że im się nie udało, skoro plan zagospodarowania takich podziałów nie dopuszcza. Po nabraniu jednak pewnego doświadczenia odnośnie tego jakie fantazyjne rzeczy można zrobić w powiecie G. z dokumentami które są całkowicie pozbawione znaczenia prawnego wydaje nam się, ze warto byłoby sprawdzić czy przypadkiem któraś lokalna instytucja nie dysponuje jakimiś pozostałościami po tym niedokonanym podziale, które potencjalnie można byłoby użyć w procesie "recyclingu" starych dokumentów. Burmistrz Miasta M.
Wnoszę o wydanie zaświadczenia iż Burmistrz Miasta M* nie prowadził w latach 1992 - 2010 postępowania w sprawie podziału nieruchomości znajdującej się przy ul. K* na wniosek E C i/lub M C. W przypadku gdyby takie postępowanie było prowadzone wnoszę o wydanie kopii decyzji lub postanowienia kończącego to postępowanie. Zapytanie ma na celu ustalenie czy E C i/lub M C będąc współwłaścicielami nieruchomości przy ul K* 53 w M* nie wnosili o podział fikcyjnej nieruchomości zlokalizowanej przy ul K*. Pytanie to jet zasadne w świetle decyzji Burmistrza Miasta M* nr 933014 z 1993 roku, która została wydana ma wniosek E C i dotyczyła ewidentnie fikcyjnej nieruchomości zlokalizowanej przy ul K*. Na marginesie nadmieniam że stosunek Urzędu Miasta M* do decyzji nr 933014 jest wysoce zdumiewający. Z jednej strony nie chce jej uznać za ewidentne poświadczenie nieprawdy (sugerując tym samym, ze uznaje istnienie „alternatywnej” rzeczywistości poświadczonej w tym dokumencie za fakt). Z drugiej strony odmawia wydania kompletnej kopii dokumentacji na podstawie której została wydana ta decyzja, co utrudnia zorientowanie się jak ta „alternatywna" rzeczywistość dokładnie wyglądała i jakie są konsekwencje uznawania jej istnienia przez Urząd Miasta M*. Jako interes prawny wskazuję prawa własności do nieruchomości przy ul. K* 53 w M* ujawnione w księgach wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3 oraz konieczność ustalenia powodów dla których Burmistrz Miasta M* nie uznaje tych praw (m.in. decyzje podatkowe wydawane dla innego stanu prawnego niż ujawniony w księgach wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 Z poważaniem 5.B Darowizna?
Cały czas nie daje nam spokoju decyzja Burmistrza Miasta M* nr 933014 z 1993 roku. Jednym z powodów jest to, ze nadal nie znamy odpowiedzi na pytanie z czego wynikało prawo inwestorki do dysponowania nieruchomością na cele budowlane, bo przecież prawem tym nie mogła być własność 1/3 rzeczywiście istniejącej nieruchomości. Nie wiemy natomiast jakie prawa własności miała do tej „alternatywnej” nieruchomości. W Powiecie G wszystko wydaje się możliwe.... Najprościej będzie zapytać i rzucić trochę światła na tą sprawę Urząd Miasta M
Wnoszę o wydanie zaświadczenia, że Urząd Miasta M*: 1. nie przyjął w darowiźnie praw do nieruchomości zlokalizowanej przy ul K* 53 (dawniej K* 21) w M* w latach 2008-2010 2. nie przyjął w darowiźnie praw do spadku po po Tomaszu i/lub Marii Łebkowskich 3. nie przyjął darowizny od E C 4. nie przyjął darowizny od Marii i/lub Tomasza Łebkowskiego 5. nie przyjął jakiejkolwiek części majątku Tomasza i/lub Marii Łebkowskich w tym w wyniku aktu zrzeczenia się nieruchomości lub w wyniku zasiedzenia. z poważaniem Na wszelki wypadek postanowiliśmy zapytać analogiczne pytanie Starostwu. W końcu poza przejęciem majątku przez gminę, istnieje też możliwość przejęcia przez Skarb Państwa. Starostwo G Wnoszę o wydanie zaświadczenia, że Starosta G* reprezentując Skarb Państwa: 1. nie przyjął w darowiźnie praw do nieruchomości zlokalizowanej przy ul K* 53 (dawniej K* 21) w M* w latach 2008-2010 2. nie przyjął w darowiźnie praw do spadku po po Tomaszu i/lub Marii Łebkowskich 3. nie przyjął darowizny od E C 4. nie przyjął darowizny od Marii i/lub Tomasza Łebkowskiego 5. nie przyjął jakiejkolwiek części majątku Tomasza i/lub Marii Łebkowskich w tym w wyniku aktu zrzeczenia się nieruchomości lub w wyniku zasiedzenia. z poważaniem 5C. Kolejne pytania do ....
Dokumentacją znajdującą się w Powiatowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej pod kątem wyszukania jakichś interesujących dokumentów dotyczących naszej nieruchomości już się kiedyś interesowaliśmy. Efektem było to, że dostaliśmy kilka grubych plików z wykazami prac geodezyjnych zarejestrowanych w okolicy w poszczególnych latach w których nie było właściwie interesujących nas informacji. Wydaje nam się jednak, że powinniśmy spróbować jeszcze raz tym razem pytając nieco szerzej oraz znacznie bardziej precyzyjnie celując w nasza nieruchomość Wnoszę o udzielenie następującej informacji:
1. Czy Powiatowy Ośrodek Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej posiada zgłoszone prace geodezyjne lub zewidencjonowane mapy dotyczące nieruchomości znajdujących się w M* przy ul. K* dla których: - zleceniodawcami ich wykonania byli E C i/lub M C - zleceniodawcami ich wykonania byli Maria i/lub Tomasz Łebkowscy (lub ich pełnomocnicy) - dotyczyły działki o numerze 275 lub 275a w M Jako interes prawny wskazuję prawa własności do nieruchomości przy ul. K* w M* ujawnione w księgach wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3 oraz konieczność ustalenia powodów dla których Burmistrz Miasta M* nie uznaje tych praw (m.in. decyzje podatkowe wydawane dla innego stanu prawnego niż ujawniony w księgach wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0) Z poważaniem ** Wnoszę o udzielenie informacji publicznej w postaci: wykazu zgłoszonych do Powiatowego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej prac geodezyjnych w latach 2008 – 2010 dla których zlecającym był Burmistrz Miasta M*, (Gmina M*, Gmina Miasto M*, Urząd Miasta M*) Z poważaniem |
6. Sąd a akta sprawy
Z dokumentów sądowych wyzierają dwie "alternatywne” rzeczywistości. Pierwsza to oczywiście zapisy ksiąg wieczystych i akta poszczególnych spraw w których w zasadzie nie ma informacji sprzecznych z zapisami ksiąg wieczystych prowadzonych dla naszej nieruchomości. To znaczy na pewno nie ma żadnych dokumentów mających znaczenie prawne podważających zapisy tych ksiąg. (Z oczywistych względów nie jesteśmy jednak w stanie stwierdzić, czy nie ma w nich jakichś informacji, które ktoś może odczytać w jakiś nieprzewidywalny dla nas sposób.)
Druga „alternatywna” rzeczywistość to sposób prowadzenia spraw i dokumenty kończące te sprawy, które w konfrontacji z rzeczywistością wynikającą z ksiąg wieczystych i akt spraw w najlepszym wypadku wyglądają na mieszaninę sądowego niechlujstwa z oczywistym nonsensem. Wyciągnięte z alternatywnej "rzeczywistości" wydaje się też być konsekwentne upieranie się, że wszystko zostało przeprocesowane prawidłowo.
Zanim zaczniemy wyciągać z powyższych faktów wiążące wnioski należałoby jeszcze upewnić, co w aktach sprawy widzi sąd i czy są one pokazywane nam w całości. Bo o innych nieprawidłowościach świadczy nie dopatrzenie się nieprawidłowości w procesowaniu sprawy po zapoznaniu się z jej aktami w formie jaka my znamy, a o innych jeżeli sposób prowadzenie sprawy uznano za prawidłowy po zapoznaniu się z materiałami o jakich nam się nawet nie śniło.
Jest to o tyle istotnie, ze kiełkuje w nas coraz silniej podejrzenie, że przynajmniej lokalnie za "wykazanie istnienia rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych a stanem faktycznym i wskazanie właściwego stanu prawnego nieruchomości" może być brana nie sprawa cywilna w trakcie której dokonano jawnych uzgodnień z udziałem wszystkich osób mających interes prawny i po dokonaniu dogłębnej analizy wszystkich dostępnych dokumentów, ale sprawa przeprocesowana w oparciu o fikcyjny stan prawny nieruchomości, bez informowania stron sprawy, że jakiekolwiek ustalenia mają ma miejsce. Z pozoru ma to może nawet jakąś pokrętną i pozorna logikę, bo z formalnego punktu widzenia sędzia nie może procesować spraw związanych z nieruchomością bez ustalenia jej stanu prawnego. W domyśle więc jakiekolwiek rozstrzygnięcie sprawy przeprocesowane przy założeniu niewiarygodności ksiąg wieczystych sugeruje, że w takcie rozpraw dokonano należnego zbadania stanu faktycznego nieruchomości w sposób jawny z udziałem wszystkich stron postępowania. Jednak najwyraźniej przynajmniej w Powiecie G to tak nie działa
Z dokumentów sądowych wyzierają dwie "alternatywne” rzeczywistości. Pierwsza to oczywiście zapisy ksiąg wieczystych i akta poszczególnych spraw w których w zasadzie nie ma informacji sprzecznych z zapisami ksiąg wieczystych prowadzonych dla naszej nieruchomości. To znaczy na pewno nie ma żadnych dokumentów mających znaczenie prawne podważających zapisy tych ksiąg. (Z oczywistych względów nie jesteśmy jednak w stanie stwierdzić, czy nie ma w nich jakichś informacji, które ktoś może odczytać w jakiś nieprzewidywalny dla nas sposób.)
Druga „alternatywna” rzeczywistość to sposób prowadzenia spraw i dokumenty kończące te sprawy, które w konfrontacji z rzeczywistością wynikającą z ksiąg wieczystych i akt spraw w najlepszym wypadku wyglądają na mieszaninę sądowego niechlujstwa z oczywistym nonsensem. Wyciągnięte z alternatywnej "rzeczywistości" wydaje się też być konsekwentne upieranie się, że wszystko zostało przeprocesowane prawidłowo.
Zanim zaczniemy wyciągać z powyższych faktów wiążące wnioski należałoby jeszcze upewnić, co w aktach sprawy widzi sąd i czy są one pokazywane nam w całości. Bo o innych nieprawidłowościach świadczy nie dopatrzenie się nieprawidłowości w procesowaniu sprawy po zapoznaniu się z jej aktami w formie jaka my znamy, a o innych jeżeli sposób prowadzenie sprawy uznano za prawidłowy po zapoznaniu się z materiałami o jakich nam się nawet nie śniło.
Jest to o tyle istotnie, ze kiełkuje w nas coraz silniej podejrzenie, że przynajmniej lokalnie za "wykazanie istnienia rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych a stanem faktycznym i wskazanie właściwego stanu prawnego nieruchomości" może być brana nie sprawa cywilna w trakcie której dokonano jawnych uzgodnień z udziałem wszystkich osób mających interes prawny i po dokonaniu dogłębnej analizy wszystkich dostępnych dokumentów, ale sprawa przeprocesowana w oparciu o fikcyjny stan prawny nieruchomości, bez informowania stron sprawy, że jakiekolwiek ustalenia mają ma miejsce. Z pozoru ma to może nawet jakąś pokrętną i pozorna logikę, bo z formalnego punktu widzenia sędzia nie może procesować spraw związanych z nieruchomością bez ustalenia jej stanu prawnego. W domyśle więc jakiekolwiek rozstrzygnięcie sprawy przeprocesowane przy założeniu niewiarygodności ksiąg wieczystych sugeruje, że w takcie rozpraw dokonano należnego zbadania stanu faktycznego nieruchomości w sposób jawny z udziałem wszystkich stron postępowania. Jednak najwyraźniej przynajmniej w Powiecie G to tak nie działa
|
6 A. Sprawa I C 170/10
Dobrym przykładem procesowania spraw w oparciu o fikcyjny stan prawny nieruchomości nawet bez podjęcia próby dokonania jawnych uzgodnień jest sprawa I C 170/10. Sprawę prowadzono po przeinaczeniu treści wniosku, który ją podobno zainicjował. Przez cały czas postępowania utrzymywano nas w przekonaniu, ze sprawa dotyczy umowy Quad usum z dn 25.05.2005. O żadnym kwestionowaniu stanu prawnego ujawnionego w księgach wieczystych nie było oczywiście mowy. Ze coś jest nie tak zorientowaliśmy się dopiero po wydaniu wyroku. Wynikało bowiem z niego, jasno, ze sędzia nie uznaje ujawnionego w księgach wieczystych stanu prawnego (z ta oceną według jego oświadczenia się podobno zgodziliśmy). Złożenie apelacji okazało się niemożliwe, po oświadczeniu ówczesnej Przewodniczacej Wydziału Cywilnego, ze nie zostały spełnione warunki formalne (do tej pory nie wiemy jakie i dlaczego). Wszystkie czerwone lampki zaczęły nam się jednak jasno palić , gdy tknięci jakimś przeczuciem zwróciliśmy się o wydanie zaświadczenia w celu doprecyzowania , że wyrok istotnie dotyczył umowy Quad usum z dnia 25.05.2005, a nie drugiej umowy podpisanej w tym samym dniu (co nawiasem mówiąc w oczywisty sposób wynikało w naszym rozumieniu nawet ze znanych nam akt sprawy). Zaświadczenia nam nie wydano. W tym momencie sprawa zaczęła wyglądać na prawdziwa grandę, bo druga umowa podpisana w dniu 25.05.2005 była aktem notarialnym częściowego zniesienia współwłasności - tym samym aktem notarialnym w oparciu o który powstały prawa do nieruchomości w tej formie w której je nabyliśmy. Innymi słowy w obiegu prawnym funkcjonuje wyrok, którego niejasne sformułowania w zasadzie mogą być „twórczo” wykorzystywane jako dowód, że sąd stwierdził nieważność naszych praw własności. Wyrok podjęty bez żadnych jawnych uzgodnień i nie mający żadnego umocowania ani w istniejącej rzeczywistości ani w znanych nam aktach sprawy. Wyrok od którego nie mogliśmy nawet złożyć apelacji. Wszczęcia procedury usunięcia tego wyroku w oparciu o prawo karne odmawia konsekwentnie Prezes Sądu Rejonowego w G (nota bene karnista). Zanim jednak zaczniemy wyciągać wnioski odnośnie tego czy tak właśnie wygląda "ustalanie" zgodności ksiąg wieczystych ze stanem rzeczywistym, ustalmy czy w aktach sprawy nigdy nie było nic co dawało sędziemu powody do wątpienia w prawdziwość zapisów ksiąg wieczystych prowadzanych dla naszej nieruchomości czy też nie było nic tylko w wersji nam pokazywanej. Nie ma to co prawda wielkiego znaczenie dla oceny postępowania sędziego, który rzeczone orzeczenie wydał, ale ma bardzo wielkie dla oceny postępowania sędziów, którzy konsekwentnie nie dopatrują się niczego zdrożnego w rzeczonym wyroku. Sąd Rejonowy w G.
W związku ze sprawą i C 170/10; (wnioskodawczyni XX; uczestniczka ZZ) Konsekwentna odmowa Prezes SSO AA. dopatrzenia się poważnego naruszenia prawa przez SSR YY w sposobie prowadzenia sprawy I C 170/10 zdaje się wskazywać, że w akta sprawy na podstawie których SSO AA. oceniała postępowanie SSR YY w sprawie I C 170/10 różniły się od tych udostępnianych stronom sprawy. Wobec powyższego wnoszę o wydanie w formie zaświadczenia kopii kart akt spraw I C 170/10 na podstawie których ustalono następujące fakty: 1 na podstawie których SSR YY ustalił, że sprawa I C 170/10 dotyczy nieruchomości ograniczonej do budynku z wydzielonymi lokalami (sprzeczne z zapisami księgi wieczystej W***/0000****/5 prowadzonej dla części wspólnych nieruchomości przy ul K* 53 w M*, której dotyczyła sprawa jak również z aktami notarialnymi nabycia nieruchomości przez aktualnych współwłaścicieli i wypisami z ewidencji gruntów) 2. na podstawie których SSR YY ustalił, że księgę wieczystą W***/0000****/5 można pominąć w ustaleniu stanu prawnego nieruchomości przy ul K* 53 w M*. 3. na podstawie których SSR YY ustalił, że księgi wieczyste prowadzone dla lokali (wydzielonych na skutek umowy o częściowym zniesieniu współwłasności z 25.05.2005 w formie aktu notarialnego -Repetytorium A 1586/05- podpisanego przez ówczesnych władających nieruchomością właścicieli nieruchomości przy ul K* 53 w M* ujawnionych w księdze wieczystej W***/0000****/5 prowadzonej dla tej nieruchomości) nr 1 i 2 - W***/0005****/6, W***/0005****/3 nie są prowadzone dla nieruchomości zlokalizowanej pod konkretnym adresem, ale dla lokalizacji nieokreślonej "ul K*" (a tym samym poddał prawa ujawnionej w nich osoby do nieruchomości przy ul K* 53 w M*) 4. na podstawie których SSR YY nie uznał za stosowne podania ksiąg wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/0 jako źródła praw ZZ do nieruchomości przy ul K* 53 w M* (tym samym sugerując, ze jej prawa do nieruchomości wywodzą się z innego źródła) 5. w których znajduje się informacja o tym, że ustalenia SSR YY wymienione w pkt 1-4 zostały poczynione w sposób jawny z udziałem wszystkich osób mających interes prawnym 6. w których znajduje się informacja o tym, że strony postępowania "zgodziły się" z ustaleniami wymienione w pkt 1-4 (taka informacja znalazła się w uzasadnieniu wyroku) 7. w którym znajdują się materiały, które uniemożliwiły SSO AA. na wydanie zaświadczenia, że sprawa I C 170/10 dotyczyła umowy o Quad usum z 25.05.2005 (Repetytorium A 1594/2005), a nie podpisanej w tym samym dniu przez te same osoby umowy o częściowym zniesieniu współwłaśności w formie aktu notarialnego (Repetytorium A 1586/05). W razie gdyby informacje w pkt 1-7 były czerpane z akt innej sprawy - oczekuje, ze zostanie podana jej sygnatura i udostępnione odpowiednie kopie kart akt sprawy. Niniejsze zapytanie ma na celu ustalenie właściwej interpretacji stanowiska SSO AA. w sprawie. Wskazać należy, ze dotychczasowe stanowisko w zestawieniu z zapisami ksiąg wieczystych W***/0000****/5 , W***/0005****/6, W***/0005****/3 , W***/0005****/0 i aktami sprawy I C 170/10 w formie w jakiej były pokazywane stronom zdaje się wskazywać na daleko sięgające przyzwolenie na wykorzystanie procesu sądowego do stworzenia iluzji stwierdzenia /uwiarygodnienia przez sąd istnienia rzekomych rozbieżności pomiędzy stanem prawnym nieruchomości a zapisami ksiąg wieczystych w sytuacji gdy rozbieżności nie ma (a co za tym idzie ich rzekome istnienie nie może byc podniesione w sposób jawny) Jako interes prawny podaje umowę zawartą z XX w dniu 27.07.2013 wraz z aneksami (w załączniku), co pociąga za sobą konieczność ustalenia powodów wszelkich działań podjętych przez Sąd rejonowy w G* w stosunku do wzmiankowanej nieruchomości. Z poważaniem 6B. Sprawa I Ns 253/10 oraz I C 335/12
Być może jeszcze uwierzylibyśmy, ze sprawa I C 170/10 jest jakąś wyjątkową sprawą, a problem leży w prowadzącym ją sędzi, gdyby nie to, że sytuacja powtarza się w mniej lub bardziej spektakularny sposób w każdym postępowaniu prowadzonym w związku z naszą nieruchomością. W tym miejscu należy przypomnieć do tej pory nie pokazano nam niczego co można byłoby uznać od biedy za jawne uzgodnienia dające przynajmniej pozory podstaw dla ignorowania zapisów ksiąg wieczystych w trakcie postępowań. Musi to budzić podejrzenie, że za wiążące prawnie "uzgodnienia" powszechnie są brane postępowania sądowe prowadzone w oparciu o fikcyjny stan prawny bez podania ku temu żadnego powodu. A to byłaby prawdziwa granda. Nie chcąc na razie zarzucać Sądu Rejonowego zbyt dużą ilością wniosków - zaadresujmy jeszcze sprawy dwóch postępowań obecnie w toku. Sąd Rejonowy w G***
W związku ze sprawą I Ns 253/10; (wnioskodawczyni A.S.; uczestniczka M.Z.) W celu dokonania należnej interpretacji odmowy uznania działań SSR R.P. w sprawie I Ns 253/10 za ewidentne i poważne naruszenie prawa wnoszę o udostępnienie kopii kart akt sprawy z których wynikałoby, ze istniały jakiekolwiek przesłanki dla procesowania sprawy w oparciu o założenie istnienia innej rzeczywistości prawnej i fizycznej niż ujawniona w księgach wieczystych ****/0000****/5 , ****/000****4/6, ****/000****5/3 , ****/000****6/0 (których zapisy zawsze odzwierciedlały stan faktyczny) W szczególności wnoszę o kopie kart akt sprawy z których wynikałoby: 1. prawo do ingerowania sądu powszechnego w prawo do przeprowadzenia przez wnioskodawczynię remontów koniecznych nakazanych obowiązkowym 5-letnim przeglądem technicznym (należy to do właściwości administracji państwowej). Wskazuję iż musiałyby to być dokumenty potwierdzające, że wnioskodawczyni nie jest właścicielką większości udziałów w częściach wspólnych nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** czyli wykazujące na niewiarygodność zapisów księgi wieczystej ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, a tym samym podważające prawidłowość transakcji z roku 2006 i 2008 z oczywistymi konsekwencjami dla zA.S.Z.ngażowanych w transakcje agencji obrotu nieruchomościami i kancelarii notarialnych. 2. prawo do ignorowania wniosku o przeprowadzanie prac poprawiających estetykę budynku gospodarczego (czynność przekraczająca zakres zarządu zwykłego) złożonego przez właścicielkę 5/6 udziałów w częściach wspólnych Wskazuję iż musiałyby to być dokumenty potwierdzające, że wnioskodawczyni nie ma podstaw prawnych do składania wniosków o wykonanie czynności przekraczających czynności zarządu zwykłego czyli, że nie jest właścicielką większości udziałów w częściach wspólnych nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** czyli wykazujące na niewiarygodność zapisów księgi wieczystej ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, 3. prawo do nakazania dokonania powtórnej oceny stanu technicznego. Musiałyby być to dokumenty wykazujące wady prawne dołączonego do akt sprawy obowiązkowego 5-letniego przeglądu technicznego czyli kwestionujące uprawnienie dokonującego przeglądu architekta lub wykazujące, że zlecająca przegląd wnioskodawczyni nie miała do tego uprawnień czyli , że nie jest ona właścicielką większości udziałów w częściach wspólnych nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** czyli wykazujące na niewiarygodność zapisów księgi wieczystej ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, a tym samym podważające prawidłowość transakcji z roku 2006 i 2008 z oczywistymi konsekwencjami dla zA.S.Z.ngażowanych w transakcje agencji obrotu nieruchomościami i kancelarii notarialnych. 3. prawo uczestniczki do wnioskowania o rozbiórkę budynku gospodarczego. Musiałyby być to dokumenty wykazujące, że uczestniczka posiada ona prawa przysługujące osobie będącej właścicielem większości udziałów w nieruchomości - prawo to nie wynika w żaden sposób z zapisów ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****6/0. 4. uzasadnienie przyjęcia do akt sprawy ekspertyzy biegłego sądowego K., którego ekspertyza ewidentnie nie przystawała obiektu istniejącego w terenie tj. budynku gospodarczego o pow 78 m2, ale sugerowała, że musi chodzić o obiekt o znacznie mniejszej powierzchni i znacznie starszy. Nie jest więc jasne dla jakiej nieruchomości została przeprowadzona właściwie ta ekspertyza. 5. nie pouczenie uczestniczki, że odmowa uznania jej roszczeń w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** przekraczających te wynikające z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości - nie wypełnia znamion "znęcania się" nad nią. Stawia to pod znakiem zapytania jakie prawa do nieruchomości ma w rozumieniu swoim i SSR R.P. uczestniczka postępowania. Nie jest tez jasne z czego te prawa wynikają. W razie gdyby informacje w pkt 1-5 były czerpane z akt innej sprawy - oczekuje, ze zostanie podana jej sygnatura i udostępnione odpowiednie kopie kart akt sprawy. Na marginesie należy zaznaczyć, ze do chwili obecnej pozostaje zagadką powód dla którego uczestniczka nabyła w 2009 roku za "warszawską" cenę wysoce nieatrakcyjną nieruchomość (wydzielony lokal mieszkalny w substandardzie z przypisanymi do niego 1/6 udziałów w częściach wspólnych) do tego nie podjąwszy nawet wysiłku skontaktowania się przed zakupem z właścicielką pozostałej części nieruchomości (która w tym czasie przebywała na jej terenie - kontaktowanie się nie wymagało więc podjęcia jakichkolwiek specjalnych zabiegów). Wskazać należy, że nabywanie niewielkiej części nieruchomości opierając się tylko i wyłącznie na informacjach uzyskanych od sprzedającego i nie podjęcie nawet próby ich weryfikacji przez kontakt z właścicielem pozostałych części – można uznać co najwyżej za niedopełnienie należnej staranności, w żaden sposób nie uzasadnia domagania się jakichkolwiek dodatkowych przywilejów. Należy wskazać też, że ani uczestniczka ani jej rodzina nie miały nic wspólnego z nieruchomością położoną przy ul K*** 53 w M*** przed 2009 rokiem wbrew sugestiom padającym na sali sądowej, których zresztą ani uczestniczka, ani jej rodzina zeznając pod przysięgą nie potwierdzają. Jeszcze większą zagadką jest dlaczego pomimo posiadania bodajże 5 pełnomocników (w tym większość z urzędu) uczestniczka nie rozumie, że dokonanie przez nią nieprzemyślanego zakupu nie daje jej prawa , aby żądać od właściciela pozostałej części nieruchomości zrzeczenia się na jej korzyść części majątku i wzięcia na siebie ponadnormatywnych kosztów utrzymania nieruchomości. Największa jednak zagadka jest dlaczego sprawy w Sądzie Rejonowym w G*** prowadzone są tak jakby istotnie uczestniczka miała prawa znacznie przewyższające te którymi się legitymuje (****/0000****/5, ****/000****6/0) z pominięciem praw wnioskodawczyni (****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3). Nie powinno ulegać przy tym wątpliwości iż działając w ten sposób Sąd Rejonowy w G*** uwiarygadnia „alternatywny” stan prawny nieruchomości, którego wykazanie z oczywistych przyczyn w jawnym postępowaniu jest niemożliwe (chociazby dlatego, ze nie istnieje). Nie dopatrzenie się nieprawidłowości w działaniach SSR R.P. w połączeniu ze znanymi mi aktami sprawy zdają się wskazywać na szerokie przyzwolenie na wykorzystywanie sądownictwa powszechnego dla uwiarygadniania roszczeń majątkowych, które nie posiadają nawet pozorów podstaw prawnych i wydają się być oparte na oczywiście fikcyjnym stanie fizycznym i prawnym nieruchomości. Prowadzi to do uwiarygadniania istnienia rzekomych rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych a rzeczywistym stanem prawnym, które z oczywistych względów są niemożliwe do wykazania w jakimkolwiek jawnym postępowaniu. Jako interes prawny podaje umowę zawartą z A.S.w dniu 27.07.2013 wraz z aneksami (w załączniku), co pociąga za sobą konieczność ustalenia powodów wszelkich działań podjętych przez Sąd rejonowy w G*** w stosunku do wzmiankowanej nieruchomości. Z poważaniem # # # Sąd Rejonowy w G*** W związku ze sprawą I C 335/12; (wnioskodawczyni M.Z. ; uczestniczka A.S.) W związku z przyznaniem wnioskodawczyni odszkodowania z tytułu przewlekłości w sprawie I C 335/12 i dotychczasowemu nie uznaniu tego faktu za ewidentne i poważne naruszenie prawa konieczne jest ustalenie czy sprawa była oceniana na podstawie tych samych akt sprawy, które są pokazywane stronom. To znaczy ustalenie czy rozpatrujący sprawę o przewlekłość mieli jakiekolwiek przesłanki dla domniemania, że wnioskodawczyni ma jakiekolwiek podstawy dla domagania się "przywrócenia stanu posiadania". W tym miejscu wskazać należy, że w razie niezdolności wskazania kart sprawy z którego to wynika zasadność roszczenia wnioskodawczyni przyznanie odszkodowania za przewlekłość będzie musiało być traktowane jako potwierdzenie istnienia przyzwolenia na wykorzystanie sądownictwa dla uwiarygodnienia rzekomego istnienia fikcyjnego stanu faktycznego. Jest to tożsame z przyzwoleniem na niejawne wykazywanie rzekomej niezgodności zapisów ksiąg wieczystych z rzeczywistym stanem prawnym w sytuacji gdy w jest to niemożliwe do wykazania w jakimkolwiek jawnym postępowaniu. W związku z powyższym wnoszę o udostępnienie kopii kart akt sprawy z których wynikałoby, że istniały jakiekolwiek przesłanki do wejścia sprawy na wokandę, co jest warunkiem koniecznym dla uznania przewlekłości postępowania. W szczególności wnoszę o kopie kart akt sprawy z których wynikałoby: 1. że wnioskodawczyni ma jakiekolwiek podstawy do złożenia pozwu o "przywrócenie stanu posiadania" czyli, że ma prawa własności czy posiadania ponad te wynikające z zapisów ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****6/0 (w chwili obecnej wnioskodawczyni jest w posiadaniu wszystkiego co wynika z zapisów wspomnianych ksiąg wieczystych) 2. że istnieją jakiekolwiek przesłanki uzasadniające ograniczenie praw własności uczestniczki postępowania wynikających z zapisów ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3 na rzecz wnioskodawczyni. (wymaga to wykazania niewiarygodności wspomnianych ksiąg w których żadne ograniczenia w prawie własności nie są wpisane) Ponadto biorąc pod uwagę treść stanowisk procesowych wnioskodawczyni wnoszę o kopie kart akt sprawy z których wynikałoby: 3. że wnioskodawczyni posiada w budynku przy ul K*** 53 w M*** jakąkolwiek legalną instalację wodociągową (według istniejącej dokumentacji jedyna legalna instalacja została założona dla lokali nr 1 i 2 należących do uczestniczki i ma przepustowość obliczoną na 2 lokale mieszkalne) 4. że wnioskodawczyni ma jakikolwiek roszczenie do pomieszczenia piwnicznego w którym znajduje się legalna instalacja należąca do uczestniczki Ponadto w związku z uchyleniem się SSR R.P. od przekazania należnym organom informacji o możliwości naruszenia miru domowego przez przesłuchiwanych świadków, którzy informowali o wtargnięciu do pomieszczenia należącego do uczestniczki, tak jakby to wynikało z praw posiadanych przez wnioskodawczynię, wnoszę również o: 5. kopie kart sprawy z których wynika, że osoby zeznające, iż wtargnęły do pomieszczenia uczestniczki miały do tego prawo (tzn dokumenty wskazujące na wadliwość zapisów ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, w których żadna forma ograniczenia praw własności uczestniczki nie jest ujawniona) W razie gdyby informacje w pkt 1-5 były czerpane z akt innej sprawy - oczekuje, ze zostanie podana jej sygnatura i udostępnione odpowiednie kopie kart akt sprawy. Na marginesie wskazuję, ze na obecnym etapie nie powinno ulegać wątpliwości, ze w przekonaniu wnioskodawczyni ma ona prawa do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** znacznie przekraczające te wynikające z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla tej nieruchomości ****/0000****/5, ****/000****6/0. Samo przekonanie wnioskodawczyni nie zmienia jednak stanu prawnego nieruchomości w stopniu , który usprawiedliwiałby wejście sprawy na wokandę. Przyjecie sprawy na wokandę a następnie potwierdzenie prawidłowości takiego działania (za co należy niewątpliwie uznać przyznanie odszkodowania z tytułu przewlekłości postępowania) uwiarygadnia rzekome istnienie rzeczywistości w której owe roszczenia maja chociażby pozory wiarygodności. A to z kolei oznacza uwiarygadnianie rzekomej tezy o niewiarygodności zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0. Teza ta jest nie do udowodnienia w jawnym postępowaniu opartym na analizie istniejących dokumentów chociażby z tego względu, że nieruchomość była zawsze w rekach ujawnionych we wspomnianych księgach właścicieli, którzy przywiązywali wielka wagę do dopełniania należnych formalności. Zaistniała sytuacja musi więc budzić podejrzenie systemowego zaangażowania sądownictwa w uwiarygadnianie istnienia fikcyjnej rzeczywistości, a tym samym podważania prawdziwości zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla realnie istniejącej nieruchomości. Szczególnie w sytuacji gdy przez kilka lat nie zdołano przedłożyć żadnego dokumentu z którego mogłoby wynikać prawo do ignorowania zapisów wspomnianych ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Jako interes prawny podaje umowę zawartą z A.S.w dniu 27.07.2013 wraz z aneksami (w załączniku), co pociąga za sobą konieczność ustalenia powodów wszelkich działań podjętych przez Sąd rejonowy w G*** w stosunku do wzmiankowanej nieruchomości. Z poważaniem |
7. Urząd Miasta się wypowiada
W poprzedniej części opublikowaliśmy pismo wysłane do Urzędu Miasta M z wnioskiem o udostępnienie kopii dokumentów, których istnienie wykalkulowaliśmy sobie na podstawie dotychczasowej korespondencji przede wszystkim z Urzędem Miasta.
Co więcej wnieśliśmy pismo w dwóch kopiach złożonych przez osobę posiadająca prawa własności do nieruchomości oraz przez osobę, której prawa do nieruchomości wynikają tylko z pełnomocnictwa oraz umowy użyczenia zawartej z tą pierwszą.
Reakcję Urzędu Miasta można uznać za wysoce interesująca, bowiem właścicielowi w ogóle nie odpisał, a osobie, która swoje prawa wywodziła z umów z właścicielem- opowiedział długaśnym pismem z którego wynikało, ze po pierwsze nie uznaje interesu prawnego, a po drugie nie ma żądanych informacji w swoich rejestrach. Hmm...
Wnioskujemy z tego po pierwsze, ze Urząd Miasta nie uznaje za wiążące umów podpisanych przez właściciela, co właściwie jest równoznaczne z oświadczeniem, ze nie uznaje aby właściciel miała prawo do dysponowania nieruchomością.
Z rejestrami to jeszcze ciekawsza sprawa - bo jeżeli Urząd Miasta M nie ma własnych rejestrów to na podstawie czego wystawia cudaczne dokumenty sprzeczne z tym co jest w rejestrach innych instytucji (wypisy z ewidencji gruntów, czy księgi wieczyste).
Za najbardziej interesujące jest jednak, że Urząd Miasta nie zaprzeczył istnieniu dokumentów o które wnosiliśmy . Czyżbyśmy sobie dobrze kalkulowali....
Poniżej skany decyzji UMM, nasza odpowiedź oraz ponaglenie wysłane przez właściciela.
W poprzedniej części opublikowaliśmy pismo wysłane do Urzędu Miasta M z wnioskiem o udostępnienie kopii dokumentów, których istnienie wykalkulowaliśmy sobie na podstawie dotychczasowej korespondencji przede wszystkim z Urzędem Miasta.
Co więcej wnieśliśmy pismo w dwóch kopiach złożonych przez osobę posiadająca prawa własności do nieruchomości oraz przez osobę, której prawa do nieruchomości wynikają tylko z pełnomocnictwa oraz umowy użyczenia zawartej z tą pierwszą.
Reakcję Urzędu Miasta można uznać za wysoce interesująca, bowiem właścicielowi w ogóle nie odpisał, a osobie, która swoje prawa wywodziła z umów z właścicielem- opowiedział długaśnym pismem z którego wynikało, ze po pierwsze nie uznaje interesu prawnego, a po drugie nie ma żądanych informacji w swoich rejestrach. Hmm...
Wnioskujemy z tego po pierwsze, ze Urząd Miasta nie uznaje za wiążące umów podpisanych przez właściciela, co właściwie jest równoznaczne z oświadczeniem, ze nie uznaje aby właściciel miała prawo do dysponowania nieruchomością.
Z rejestrami to jeszcze ciekawsza sprawa - bo jeżeli Urząd Miasta M nie ma własnych rejestrów to na podstawie czego wystawia cudaczne dokumenty sprzeczne z tym co jest w rejestrach innych instytucji (wypisy z ewidencji gruntów, czy księgi wieczyste).
Za najbardziej interesujące jest jednak, że Urząd Miasta nie zaprzeczył istnieniu dokumentów o które wnosiliśmy . Czyżbyśmy sobie dobrze kalkulowali....
Poniżej skany decyzji UMM, nasza odpowiedź oraz ponaglenie wysłane przez właściciela.
|
wDo: Burmistrz Miasta M***
Zwracam się z ponagleniem odnośnie udzielenia odpowiedzi na pisma z 01.04.2017. Ponadto celem upewnienia się iż Burmistrz Miasta M*** dobrze zrozumiała treść otrzymanych pism jeszcze raz powtarzam dotychczasowe wnioski odnośnie skandalicznej sprawy od wyjaśnienia której Burmistrz Miasta M*** od dłuższego czasu się uchyla. 1. W latach 70-tych XX. wieku w ramach wykonywania modernizacji/odnowy ewidencji gruntów wykonane zostały badania hipoteczne w których jako osoby żyjące zidentyfikowano Marię i Tomasza Łebkowskich. Było to oczywistą bzdurą. Maria i Tomasz Łebkowscy zmarli w latach 30-tych XX. wieku, także w latach 30-tych XX wieku przeprowadzono po nich postępowania spadkowe, a ostatnią stanowiącą część spadku nieruchomość tj. działkę 275a (z której wywodzi się będąca moją współwłasnością nieruchomość przy ul. K*** 53 w M***) ich spadkobiercy zbyli moim poprzednikom prawnym w latach 50-tych XX wieku. Powyższe fakty są doskonale udokumentowane, nie tylko adnotacjami w księdze hipotecznej "Willa Elibor", ale także nekrologami z przedwojennej prasy czy doskonale zachowanym nagrobkiem na Powązkach w którym spoczywają z jednym ze swoich spadkobierców. 2. Z niezrozumiałych przyczyn bzdura ta została jednak wprowadzona do ewidencji gruntów w stosunku do co najmniej kilku działek (Urząd Miasta M*** , lata 90-te A.S. wieku) ,a następnie wielokrotnie powielana przez Starostwo G*** (od 2000 roku). Z niezrozumiałych przyczyn mimo wielokrotnego zwracania uwagi w latach 2016 - 2017, że jest to ewidentna bzdura pracownicy Starostwa G***go uchylali się od jej usunięcia. 3. Wprowadzenie informacji o "życiu po życiu" p. Łebkowskich nie było jedynym dokumentem wystawionym przez Burmistrza Miasta M***, który zdaje się uwiarygadniać "alternatywne" prawa własności do nieruchomości znajdującej się przy ul. K*** 53 w M***. W roku 1993 Burmistrz Miasta M*** wystawił decyzję nr 933014 dotyczącą prac budowlanych wykonywanych na terenie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** opartą na dokumentacji przedstawiającą fikcyjną nieruchomość. Także w latach 90-tych do ewidencji gruntów Burmistrz Miasta M*** wprowadził dokumenty sugerujące nie dokonanie podziału działki 275a na współcześnie istniejące 72 (K*** 55) oraz 73 (K*** 53) obr **-** dokonany przez właścicieli nieruchomości w roku 1968. Burmistrz Miasta M*** ma także zadziwiający problem z wydawaniem decyzji dotyczących podatku od nieruchomości uwzględniającej rzeczywisty stan prawny nieruchomości znajdującej się przy ul. K*** 53 w M***, którego przyczyn nie jest w stanie wyjaśnić. Ponadto Burmistrz Miasta M*** nie jest w stanie wykluczyć iż dawna działka 275a (K*** 53 oraz 55; parcela zabudowana dopiero po wojnie) nie pomyliła mu się z dawną działką 276a (K*** 57 oraz 59; parcela na której do lat 80-tych znajdował się przedwojenny budynek w zarządzie komunalnym). 4. Wskazać należy, że wprowadzanie do ewidencji gruntów i przechowywanie jako wiarygodnych dokumentów tworzących „alternatywną” ścieżkę własnościową wywodzącą się z faktu uznania w latach 1970-tych Tomasza i Marii Łebkowskich za osoby żywe musi budzić podejrzenie zaangażowania w proceder przenoszenia praw własności poza plecami władających nieruchomością prawowitych właścicieli. Szczególnie gdy towarzyszą temu incydenty wskazujące na brak poszanowania praw własności prawowitych właścicieli tj. wywodzących swoje prawa od prawowitych spadkobierców p. Łebkowskich, którzy nabyli swoje prawa w wyniku postępowania spadkowego przeprowadzonego po ich zgodnie w latach 1930-tych. Czego przykładem jest chociażby niezdolność do naliczenia podatku od nieruchomości w oparciu o stan ujawniony w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3 , ****/000****6/0 (w których ujawnione są prawa własności wywodzące się od prawowitych spadkobierców p. Łebkowskich, którzy nabyli swoje prawa w wyniku postępowania spadkowego przeprowadzonego po ich zgodnie w latach 1930-tych). Innym przykładem jest niezdolność poświadczenia faktów oczywistych i dobrze udokumentowanych dla nieruchomości będącej od lat 1950-tych w ciągłym władaniu następców prawnych prawowitych spadkobierców p. Łebkowskich, którzy nabyli swoje prawa w wyniku postępowania spadkowego przeprowadzonego po ich zgodnie w latach 1930-tych. 5. Powyższe implikuje także możliwość istnienia beneficjantów wirtualnego "zmartwychwstania" Tomasza i Marii Łebkowskich w latach 1970-tych. Przy czym dotychczas prowadzona korespondencja z Urzędem Miasta M*** nie pozwala wykluczyć, ze transfer majątku mógł odbywać się za pośrednictwem instytucji państwowych. W tym miejscu należy przypomnieć, ze nazwisko p. Łebkowskich pojawia się nie tylko w odniesieniu do zachowanej księgi hipotecznej "Willa Elibor", ale także w odniesieniu do zaginionych ksiąg "Willa Ustronie" czy "Kolonia Jadwinówka" oraz nieruchomości znajdujących się w Warszawie. Mowa więc o nieruchomościach, które tylko w przypadku M*** mogą stanowić kilka hektarów cennych działek budowlanych. W tej sytuacji całkowicie najwyższe zaniepokojenie musi budzić fakt, ze Burmistrz Miasta M*** odmawia kooperacji w wyjaśnieniu sprawy. W związku z powyższym jeszcze raz wzywam do wydania wszelkich materiałów posiadanych przez Burmistrza Miasta M***, które mają związek z nieruchomością przy ul K*** 53 (poprzednio K*** 21) w M***, a w szczególności z jej „alternatywną” ścieżką własnościową zainicjowaną wirtualnym „zmartwychwstaniem” Tomasza i Marii Łebkowskich w latach 1970-tych. Ponadto w związku z faktem iż sprawa trwającego od 7 lat kwestionowania praw prawowitych właścicieli nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** nie jest jedyną zadziwiającą sprawą dotyczącą nieruchomości w M*** rekomenduję dobrowolne zbadanie przez Burmistrza Miasta M*** dokumentów wystawianych przez jej poprzedników pod kątem możliwości uwiarygadniania "alternatywnych" życiorysów innych przedwojennych właścicieli znacznych ilości nieruchomości znajdujących się w M***. Rekomenduję przy tym rozpoczęcie od nazwisk Lasocki, Grabowski oraz Kronenberg. Z poważaniem |
Dziennik pierwszy (pisany przed 08-2012) |
Dziennik drugi (pisany po 08-2012). |
Dziennik trzeci (pisany po 04-2014). |
Dziennik czwarty (pisany po 03-2015). |
Dziennik piąty (pisany po 01-2016). |
Dziennik szósty (pisany po 04-2016). |
Dziennik siódmy (pisany od 10-2016). |
Dziennik ósmy (pisany od 12-2016). |
Sposób opowiadania o zdarzeniach prawdziwych został zainspirowany twórczością Andiego Kaufmana i Andiego Warhola. Składamy hołd ich pamieci.. |