|
|
|
Zabytki miasteczka M***
Prokuratura Rejonowa nie prowadzi żadnych rejestrów odnośnie nieruchomości. Wszystkie informacje jakie uzyskuje załącza do akt spraw do których będąc stroną mamy dostęp. Nie widzieliśmy sensu aby występować o jakiekolwiek zaświadczenia. Bo niby po co. Jednak jak się okazało chyba nie do końca rozumiemy jak prokuratura działa, bowiem pewnego dnia otrzymaliśmy dokument wystawiony przez Prokuraturę Rejonową z którego wynikało, że Prokuratura Rejonowa ma informacje dotyczące ćwoczej nieruchomości, które są ewidentnie sprzeczne z naszą wiedzą, a których nie ma w aktach sprawy. Uznaliśmy więc, że trzeba sprawę wyjaśnić.
To samo dotyczy kilku innych instytucji... 1. Prokuratura a ćwocza nieruchomość
Zabytki miasteczka M***
Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że Prokuratura uznała Panią Sąsiadkę winną wtargnięcia do ćwoczej piwnicy. Zaniepokoiło nas jednak, że Prokuratura odnosi się do ćwoczej piwnicy jakby była jedynie we władaniu ćwoków, a nie ich własnością. Uprzejmie poprosiliśmy Prokuraturę o sprostowanie poprzez dodanie iż ćwoki są właścicielami swojej piwnicy i dostaliśmy... odmowę, której skan publikujemy poniżej.
Po dogłębnej analizie pisma Prokuratury doszliśmy do wniosku, że Prokuratura nie tylko odmawia prawa własności Ćwokom, ale także Pani Sąsiadce, do której odnosi się jako do osoby... nie posiadającej żadnego majątku. Powstaje więc zagadka czy coś źle rozumiemy czy w rozumieniu Prokuratury ktoś zupełnie inny jest właścicielem ćwoczej nieruchomości?
Sprawę postanowiliśmy drążyć dalej. Wysłaliśmy w tym celu pismo do Prokuratury Okręgowej, która przekazała pismo do Prokuratury Rejonowej, która udzieliła odpowiedzi, która absolutnie nic nie wniosła. Ponieważ jednak Prokuratura Rejonowa napisała, że wszystko ustaliła prawidłowo, więc zwróciliśmy się do niej z zapytaniem kto według niej jest właścicielem ćwoczej nieruchomości oraz dlaczego nic na ten temat nie było w aktach sprawy. W odpowiedzi dostaliśmy też pismo w którym informuje się nam że kwestie poruszone w piśmie (tj. powody dla których Prokuratura Rejonowa napisała, że Pani Sąsiadka nic nie ma, a my "dysponujemy") "(...) nie były przedmiotem decyzji merytorycznych jakie zapadły w tej sprawie (...). Tu się niestety nie zgadzamy. Po pierwsze Sąd Rejonowy zwracając sprawę do Prokuratury Rejonowej nakazał jej ustalenie stosunków własnościowych, a po drugie czyją własnością było co miało jak najbardziej znaczenie merytoryczne dla ustaleń w sprawie. Dlaczego Prokuratura Rejonowa tak broni się przed sprostowaniem tych na pozór oczywiście nieprawidłowych szczegółów? Korespondencja będzie wręcz kontynuowana. skany poniżej
Nauczeni doświadczeniem, że żądać wyjaśnień należy od wszystkich zwróciliśmy się z wnioskiem o wyjaśnienie sprawy również do Prokuratury Rejonowej. W odpowiedzi na złożone zapytanie dostaliśmy odpowiedź iż w aktach sprawy znajdują się "wszelkie informacje oraz dowody".
Problem jednak w tym, że w aktach sprawy (przynajmniej tych nam okazanych) nie było ani śladu "informacji oraz dowodów" wskazujących na to, że Pani Sąsiadka nie posiada żadnego majątku, a Ćwoki posiadają "w dyspozycji" (zamiast na własność). No ale może jesteśmy mało spostrzegawczy :-) Postanowiliśmy więc zwrócić się do Prokuratury Rejonowej raz jeszcze tym razem żądając wskazania kart akt sprawy zawierających "informacje oraz dowody". W każdym razie niechęć Prokuratury do złożenia należnych wyjaśnień musi budzić najwyższe zdumienie. skany poniżej
2. PINB a ćwocza nieruchomość
Zabytki miasteczka M***
Lokalny Nadzór Budowlany (zwany też PINB-em) podobnie jak Sąd Rejonowy czy Prokuratura Rejonowa ma problem z przeprocesowaniem jakiejkolwiek sprawy w sposób potwierdzający nasze prawa ujawnione w znanych nam księgach wieczystych. Podobnie jak w przypadku Prokuratury Rejonowej w aktach spraw prowadzonych przez lokalny Nadzór Budowlany, nie ma ani śladu dokumentów podważających w jakikolwiek sposób ćwocze prawa własności. Co wie więc lokalny Nadzór Budowlany i dlaczego nie dzieli się tą wiedzą z nami Ćwokami, zamiast tego podejmując decyzje, które wyglądają na bezprawne jeżeli się je ocenia tylko w oparciu o znane nam akta spraw? Postanowiliśmy się trochę dopytać.
Na początek dodaliśmy PINB-owi do akt sprawy nieco dokumentów potwierdzających nasz stan posiadania oraz poprosiliśmy o wydanie zaświadczenia iż dokumenty posiadane przez PINB w aktach sprawy zgadzając się ze znanymi nam księgami wieczystymi.
PINB w odpowiedzi kazał nam wykazać, że mamy interes prawny w wydaniu zaświadczenia (!), a kiedy wykazaliśmy... odmówił wydania zaświadczenia
PINB w dotychczas prowadzonych sprawach także zdaje się działać unikając za wszelką cenę potwierdzenia w jakikolwiek sposób, że ćwoki mają prawa własności w stosunku do swojej nieruchomości. Zakładamy więc, że Pan Inspektor musi coś wiedzieć co pozwoliłoby na rozwiązanie zagadki tego co i kto z naszą nieruchomością zrobił.
Ponieważ głęboko wierzymy, że PINB musi się czuć bardzo niekomfortowo procesując sprawę w tej nietypowej sytuacji postanowiliśmy mu pomóc pytając wprost w jaki sposób ustalił strony sprawy oraz dlaczego ustalone przez niego strony sprawy różnią się od ustaleń Wojewody oraz Prokuratury Rejonowej. Jak wynika z zaświadczenia, które wystawił następnie PINB, ustalając strony sprawy opierał się na rejestrach Starosty. W jakiej rzeczywistości żyje Starosta? Na pewno w takiej, która usprawiedliwiałaby uniemożliwienie nam remontu domu. Pozostaje jednak pytanie dlaczego PINB zamiast ustalić stan na podstawie ksiąg wieczystych uznał, że rejestry Starosty są bardziej wiarygodne. Widocznie taka specyfika w tej okolicy... Ciekawi też jesteśmy gdzie zgubiła się księga wieczysta całej nieruchomości do której PINB się nie odniósł (jak wnioskujemy nie uznał, ze jest częścią rejestrów Starosty). Przyznaje ona prawo do 5/6 udziałów w częściach wspólnych nie tylko domu (czyli tych, które nie wchodzą w skład wydzielonych lokali), ale również sporej działki. W naszym rozumieniu to właśnie ta księga jest jedyną istotną, bowiem określa liczbę lokali jako 3 (budynek wielorodzinny), a ilość naszych współudziałów jako 5/6.
Jakoś nas natchnęło, żeby przejrzeć zgromadzoną korespondencję z lokalnym Nadzorem Budowlanym w poszukiwaniu powodu dla którego ma taki problem z uznaniem ważności wykonanego przez nas 5-letniego przeglądu stanu technicznego oraz wydanie jakiejkolwiek decyzji potwierdzającej stan prawny ćwoczej nieruchomości w ogóle.
Poszukiwania okazały się owocne, ale zanim przejdziemy do sedna sprawy wypada wyjaśnić co to jest budynek mieszkalny jednorodzinny. Według zapisów Prawa Budowlanego (art 3) budynek mieszkalny jednorodzinny to: "budynek wolno stojący albo budynek w zabudowie bliźniaczej, szeregowej lub grupowej, służący zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych, stanowiący konstrukcyjnie samodzielną całość, w którym dopuszcza się wydzielenie nie więcej niż dwóch lokali mieszkalnych albo jednego lokalu mieszkalnego i lokalu użytkowego o powierzchni całkowitej nieprzekraczającej 30 % powierzchni całkowitej budynku". Ćwocza nieruchomość jako zawierająca 3 (słownie trzy) lokale mieszkalne więc jest budynkiem mieszkalnym wielorodzinnym. Z tym że ćwocza nieruchomość jest budynkiem wielorodzinnym lokalny Nadzór Budowlany nie miał problemu do kwietnia 2011 roku. Spokojnie (chociaż niemrawo) prowadził tzw. postępowanie w sprawie stanu technicznego budynku wielorodzinnego. W kwietniu musiały zajść jednak jakieś bliżej nieokreślone okoliczności, których skutkiem było wydanie zaświadczenia iż od tej pory postępowanie będzie w sprawie stanu technicznego budynku mieszkalnego (bez przymiotnika wielorodzinny). Od tej pory lokalny Nadzór Budowlany zaczął też tytułować ćwoczą nieruchomość "budynkiem mieszkalnym jednorodzinnym". Gdyby ćwocza nieruchomość była budynkiem mieszkalnym jednorodzinnym miałoby to daleko idące konsekwencje. Na przykład... wykonany przez nas przegląd 5-letni byłby nieważny bo dla budynków jednorodzinnych nie ma obowiązku jego wykonywania. Ściąganie z nas pieniędzy na dodatkowe ekspertyzy miałoby w tym momencie rzeczywiście jakiś sens. Jest tylko jeden drobny problem. Jeśli lokalny Nadzór Budowlany posiada wiarygodne informacje podważające znany nam stan prawny ćwoczej nieruchomości to dlaczego nie umieścił ich w aktach sprawy. Dlaczego nie powiedział wprost, że ma dokumenty wskazujące, ze w ćwoczej nieruchomości są tylko dwa lokale mieszkalne? Dlaczego używał różnych zadziwiających wykrętów, żeby nie powiedzieć nam dlaczego nie uznaje ważności naszego przeglądu 5-letniego? Poniżej zaświadczenie lokalnego Nadzoru Budowlanego z kwietnia 2011i skarga, którą złożyliśmy na lokalny Nadzór Budowlany w lipcu 2013 żądając wyjaśnienia powodów jego działań.
|
Pan Inspektor w odpowiedzi na nasze żądanie wyjaśnienia m.in. jak to się stało, że pomylił się mu budynek jednorodzinny z wielorodzinnym... napisał kilka miłych słów z których najbardziej podobało nam się "(...) nie jest to pierwsze pismo Wnioskodawczyni zawierające w swej treści domniemania, domysły czy i irracjonalne wnioski (...)".
No Panie Inspektorze po co się tak denerwować? Przecież nie ma Pan przecież nic do ukrycia,prawda? Niech nam pan tylko wyjaśni skąd się Panu wziął ten budynek jednorodzinny.
No Panie Inspektorze po co się tak denerwować? Przecież nie ma Pan przecież nic do ukrycia,prawda? Niech nam pan tylko wyjaśni skąd się Panu wziął ten budynek jednorodzinny.
pinb.jpg | |
File Size: | 228 kb |
File Type: | jpg |
Kapituła Wielkiego Kalesona i.... |