# # #
Gdzie jest kibel ?
czyli honorujemy wpisem do Księgi rekordów Guinessa instytucje państwowe które uwierzyły w kiblową teorię spiskową (i postanowiły wcielić ją w życie).
Dziennik ćwoków X postanowiliśmy poświecić wpisaniu III RP do Księgi Rekordów Guinessa za trwające 7 lat uwiarygadnianie fikcyjnego szaletu publicznego (*) w miejscu prywatnej nieruchomości.
Jak opisywaliśmy w poprzednich 9 Dziennikach Ćwoków ostatnie 7 lat spędziliśmy usiłując wydobyć z instytucji państwowych co też zrobiły z naszą nieruchomością, że nasze prawa do niej przestały być uznawane.
Po wymianie pism które idą w setki wyciągnęliśmy wreszcie, że powodem było przerzucenie na naszą nieruchomość papierów z zupełnie innej nieruchomości (która posiada najprawdopodobniej innego właściciela). Do tego okazało się, że przerzucone papiery opiewają na coś w rodzaju miejskiego kibla (*) oraz towarzyszący mu budynek mieszkalny o jedno piętro wyższy, starszy, o innym kształcie i innej funkcji niż istniejący w rzeczywistości. (więcej w Dzienniku IX)
Po dokonaniu tego odkrycia normalnie podskoczyliśmy do góry ze szczęścia. Jak chyba każdy właściciel, który dowiedział się właśnie, że ktoś postanowił obalić jego prawa własności uwiarygadniając, że w miejscu jego nieruchomości jest fikcyjny publiczny kibel (*), a nie to do czego ma prawa (i co istnieje). Jak tylko ochłonęliśmy zaczęliśmy pisać pisma do "zasłużonych" dla uwiarygadniania miejskiego kibla instytucji, że mają ten fikcyjny kibel z naszej nieruchomości natychmiast usunąć.
Ku naszemu zdziwieniu napotkaliśmy jednak na zdumiewający opór. Instytucje państwowe nie tylko okazały się niewzruszone odnośnie tego, że miejski kibel (*) na naszej nieruchomości musi istnieć, ale dalej upierają się, że dokumentów na podstawie których go na naszej nieruchomości zlokalizowali nie pokażą.
Tego już naprawdę nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć. No chyba, że funkcjonariusze państwowi naczytali się jakichś thillerów i wykombinowali sobie jakąś kiblową teorię spiskową. Absolutnie nie wątpimy, że jakiś fan Stiega Larssona mógłby uroić sobie, że w pewnym podwarszawskim miasteczku kosmici, reptilianie, służby, masoni itp zajmują się przejmowaniem nieruchomości przez wykazywanie na nich fikcyjnych miejskich kibli. A instytucje państwowe muszą tą super tajną akcję dyskretnie wspierać.
Osiągnięcie tej klasy możemy uhonorować tylko podjęciem intensywnych starań o wpisanie III RP do Księgi Rekordów Guinessa. Mamy przy tym nadzieję, ze przy okazji uda się wreszcie skłonić kogoś do pokazania dokumentów, które sprawiły, że uwierzono w istnienie owego publicznego kibla na naszej nieruchomości (o ile takowe w ogóle istnieją) . A przy okazji zacznie się publiczna dyskusję nad tym czy wszystkie osoby zatrudnione w instytucjach państwowych na pewno powinny tam pracować. Oraz czy dobrym sposobem weryfikacji kadr zatrudnionych za nasze podatki nie byłoby wprowadzenie drakońskich kar za działanie na podstawie nieudokumentowanych kiblowych teorii spiskowych.
(*) Co prawda na naszej nieruchomości niekoniecznie musi być publiczny kibel, bo może być jeszcze inny obiekt klasy PKOB 1274. Poza kiblem wchodzą więc w grę takie budynki użyteczności publicznej jak koszary, areszt śledczy, bursa itp. Z tego wszystkiego kibel wydaje się już najmniej odjechany.
więcej