|
|
1. Solidarność grupowa i syndrom oblężonej twierdzy.
Każda grupa społeczna ma jakieś poczucie solidarności grupowej. Zaczynając już od przedszkolaków, którzy nie wydadzą który z nich tak kopnął piłkę, że stłukł okno. Jednak czy solidarność grupowa funkcjonariuszy państwowych nie została doprowadzona do granic absurdu i nie przerodziła się w całkowita bezkarność bez poczucia jakiejkolwiek winy?
Każda grupa społeczna ma jakieś poczucie solidarności grupowej. Zaczynając już od przedszkolaków, którzy nie wydadzą który z nich tak kopnął piłkę, że stłukł okno. Jednak czy solidarność grupowa funkcjonariuszy państwowych nie została doprowadzona do granic absurdu i nie przerodziła się w całkowita bezkarność bez poczucia jakiejkolwiek winy?
|
1A. Jeszcze solidarność czy już bezkarność?
Przez ostatnich kilka lat, chcąc nie chcąc, mieliśmy intensywne kontakty z instytucjami państwowymi. Najpierw protestowaliśmy przeciwko budowie za naszym płotem sprzecznej z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego, potem wyszła sprawa naszej nieruchomości, która wymusiła szersze zainteresowanie się tym co w naszej gminie w ogóle się dzieje. W ten sposób zetknęliśmy się z ewidentnymi lokalnymi nieprawidłowościami, których żadna instancja nadrzędna nie chciała ruszać. Czasami powody odmowy były naprawdę cudaczne np poinformowanie o nieprawidłowości nie w tym trybie co w rozumieniu rozpatrującego sprawę powinniśmy, użycie nie tego słowa, którego podobno należało użyć, ograniczenie czasu objętego badaniem sprawy tak by nie obejmowało, powiedzmy kontrowersyjnego zdarzenia, a nawet stwierdzenie, ze w rozumieniu rozpatrującego udokumentowana nieprawidłowość, choć niewątpliwie istniejąca, nie ma znaczenia prawnego, bo nie jest w zakresie obowiązków instytucji, która się jej dopuściła.... Najbardziej zdumiewające w tej kwestii okazały się być struktury sądownicze, które jak rozumiemy rozszerzyły uprawnienia sędziego wynikające z prawa do dokonania niezależnej i merytorycznej oceny do robienia wszystkiego co mu się podoba. Zarazem uznając, ze jedynym sposobem na podjęcie dyskusji z "niezależną oceną" jest złożenie apelacji od orzeczenia. Tylko, ze apelacje też rozpatrują sędziowie, których prawo do "niezależnej oceny" jest definiowane tak samo. Zresztą jak zdążyliśmy się zorientować ocena czy spełnione zostały warunki dla przyjęcia apelacji tez podlega "niezależnej ocenie" sędziego.... Co prawda w ustawodawstwie polskim istnieją przepisy nakładające obowiązek reagowania na ewidentne błędy innego funkcjonariusza państwowego - art 304 kpk par2 i 231 kk, ale jak się zdaje nikt się nimi nie przejmuje. Gdy na nie się powoływaliśmy - informowano nas, ze jeżeli uważamy, że doszło do naruszenia prawa to mamy obowiązek donieść do prokuratury, funkcjonariusz ma obowiązek donieść dopiero wtedy gdy w "świadomości instytucji" uformuje się takie przekonanie. A jak wynika z naszych dotychczasowych doświadczeń takie przekonanie nie formułuje się chyba nigdy.... Innymi słowy chcąc wyjaśnić jaki problem maja instytucje państwowe z naszą nieruchomością, przez cały czas mieliśmy nieodparte wrażenie, że rozbijamy się o mur jakiegoś fanatycznego oporu. |
|
1 B. Syndrom oblężonej twierdzy
Taka niemalże fanatyczna solidarność grupowa jaka zdaje się być udziałem instytucji państwowych rozwija się tylko w sytuacji prawdziwego lub urojonego zagrożenia. Istotnie w trakcie osobistych kontaktów z funkcjonariuszami państwowymi wielokrotnie mieliśmy wrażenia, ze jesteśmy traktowani jak podejrzany element, jeżeli nie mafia to na pewno zapamiętały wróg. Było to bardzo dziwne odczucie, bo w końcu przychodziliśmy przyjacielsko po to by wyjaśnić coś co na ówczesnym etapie wiedzy wydawało się jakimś kosmicznym nieporozumieniem. Nikt nie chciał jednak niczego wyjaśniać. Zamiast w wyjaśnianie cały wysiłek szedł w nieudzielenie żadnej informacji, przekonanie nas, ze niczego nie załatwimy. Czuliśmy się jak najeźdźcy, którzy plugawią święte progi instytucji państwowej. Szybko więc zwyczaju osobistych kontaktów zaniechaliśmy. Analizując korespondencję z instytucjami państwowymi, już na wczesnym etapie zauważyliśmy, że w przeważającej ilości przypadków starają się one nie tyle potwierdzić rzekome istnienie na miejscu naszej nieruchomości innego obiektu do którego prawa ma ktoś inny - ile nie potwierdzić naszych praw i rzeczywistego istnienia naszej nieruchomości. Z punktu widzenia osiąganego efektu - rezultat jest taki sam. Jednak pozostaje subtelna różnica jeżeli chodzi o motyw działania. Mamy więc przemożne wrażenia, ze w świadomości przeciętnego funkcjonariusza państwowego nie tyle uczestniczy on w procederze przejmowania nieruchomości ile stara się od niego wywinąć nie potwierdzając naszej wersji. Tylko, ze "nasza wersja" jest spójna z aktami sprawy, zapisami ksiąg wieczystych (z niedawnymi wpisami i ok 100-letnia ciągłością), wielokrotnie wydawanymi wypisami z ewidencji gruntów, kompletem aktów notarialnych, sytuacja w terenie i stosem dokumentów powstałych na skutek władania nieruchomością przez nas i naszych poprzedników prawnych. Żeby więc funkcjonariusz państwowy uwierzył, ze potwierdzając ją się w coś wrabia - musi nie tylko być niezłym matołkiem. Musi jeszcze żyć w przekonaniu, ze za każdym rogiem czyha na niego kolejny obywatel, który jego - funkcjonariusza państwowego chce w coś wrobić i bezwzględnie wierzyć nie w dokumenty dostarczone w obywatela (których najprawdopodobniej nie potrafi analizować) ile w zapewnienia innego funkcjonariusza państwowego. I w poczuciu życia w oblężonej twierdzy nie przychodzi mu nawet do głowy, ze inny funkcjonariusz państwowy może go wywieść na manowce. Przez pewien okres czasu zastanawialiśmy się co mogło wpędzić cały aparat państwowy w syndrom chronicznego strachu przez obywatelem-petentem. Sprawa stała się jasna, gdy zauważyliśmy, że nawet sędziowie i prokuratorzy nie znają czasem podstawowych zasad prawa. W takiej sytuacji nic dziwnego, ze uzbrojony w paragrafy obywatel może może wzbudzić w nich strach graniczący z paranoją. A obywateli, którzy potrafią czytać ze zrozumieniem nie tylko rozkład jazdy autobusów w epoce internetu jest coraz więcej..... To nas prowadzi do największego problemu instytucji państwowych jaki ujawniła nasza sprawa - czyli nieprawdopodobnego wręcz poziomu niekompetencji.... |
2. Niekompetencja "uber alles"
Nawet solidarność grupowa i syndrom oblężonej twierdzy mają swoje ograniczenia. A na pewno nie tłumaczą w pełni tego, ze instancje nadrzędne z zapamiętaniem wypluwają dokumenty, które w istniejącej sytuacji prawnej mogą być interpretowane tylko i wyłącznie jako potwierdzenie, ze III RP obrabia swoich obywateli z nieruchomości i, ze to jest OK.
Nie tłumaczy tego nawet uwzględnienie istnienie nieprawdopodobnego bałaganu w rejestrach i innych zasobach przekraczającego być może i to znacznie granice powiatu G. Bałaganu, który sprawia, co prawda ze do wszelkiej dokumentacji podchodzi się nieufnie, ale nawet on nie powoduje, ze wszystkie dokumenty czy rejestry można z góry uznać za niewiarygodne.
Nie negując znaczenia powyższych zjawisk - to skłonienie funkcjonariusza państwowego, by wypisywał, że wykorzystanie aparatu państwowego dla obrabiania obywateli z nieruchomości nie jest zasługującym na uwagę problemem - nie jest możliwe jeżeli nie jest on skrajnie niekompetentnym matołkiem. i to naprawdę wielkiego kalibru.
Aby nikt nie mógł czuć się obrażony poniżej powody dla których bardzo byśmy się zdziwili gdyby nawet średnio rozgarnięty gimnazjalista nie zorientował się, ze wszelkie bajki na podstawie których procesowane są sprawy związane z nasza nieruchomością są tylko bajkami....
Nawet solidarność grupowa i syndrom oblężonej twierdzy mają swoje ograniczenia. A na pewno nie tłumaczą w pełni tego, ze instancje nadrzędne z zapamiętaniem wypluwają dokumenty, które w istniejącej sytuacji prawnej mogą być interpretowane tylko i wyłącznie jako potwierdzenie, ze III RP obrabia swoich obywateli z nieruchomości i, ze to jest OK.
Nie tłumaczy tego nawet uwzględnienie istnienie nieprawdopodobnego bałaganu w rejestrach i innych zasobach przekraczającego być może i to znacznie granice powiatu G. Bałaganu, który sprawia, co prawda ze do wszelkiej dokumentacji podchodzi się nieufnie, ale nawet on nie powoduje, ze wszystkie dokumenty czy rejestry można z góry uznać za niewiarygodne.
Nie negując znaczenia powyższych zjawisk - to skłonienie funkcjonariusza państwowego, by wypisywał, że wykorzystanie aparatu państwowego dla obrabiania obywateli z nieruchomości nie jest zasługującym na uwagę problemem - nie jest możliwe jeżeli nie jest on skrajnie niekompetentnym matołkiem. i to naprawdę wielkiego kalibru.
Aby nikt nie mógł czuć się obrażony poniżej powody dla których bardzo byśmy się zdziwili gdyby nawet średnio rozgarnięty gimnazjalista nie zorientował się, ze wszelkie bajki na podstawie których procesowane są sprawy związane z nasza nieruchomością są tylko bajkami....
|
2A. Domniemanie wiarygodności ksiąg wieczystych!
Co prawda, w naszej opinii uchwałą z 28 lutego 1989 roku Sąd Najwyższy efektywnie wysadził system ksiąg wieczystych w powietrze, ale nie oznacza to, że od razu należy wszystkie księgi wieczyste uznać za niewiarygodne. Zaryzykujemy nawet twierdzenie, ze są księgi wieczyste, których podważyć się po prostu nie da. Są to księgi wieczyste z zachowaną co ok 100-letnią ciągłością i zachowanym kompletem dokumentacji uzasadniającej dokonywane w nich wpisy. Takimi właśnie księgami są księgi wieczyste prowadzone dla naszej nieruchomości. Nie będziemy nudzić czytelnika całą historią parcelacji majątku M., z którego powstało miasteczko M. Wystarczy powiedzieć, ze od momentu powstania działki 275a (a której podziału powstała nasza nieruchomość) w wyniku jego parcelacji - mamy wszystko udokumentowane z perfekcyjną ciągłością. Do tego w zasadzie od momentu gdy stało się to wymagane każdemu nowemu wpisowi towarzyszyło pobranie wypisu z ewidencji gruntów w którym dokumentowane była nie tylko kto jest właścicielem, ale również kto nieruchomością włada. Zebrała się tego nawet spora kupka. Nie bawiąc się w zbyt wiele szczegółów, ograniczmy się do tego co w każdej chwili w elektronicznej wersji ksiąg wieczystych może wyczytać każdy minimalnie rozgarnięty funkcjonariusz państwowy. Po pierwsze może wyczytać, że księga wieczysta ma ciągłość z księga hipoteczną i że została z niej wydzielona w latach 1950-tych z księgi hipotecznej "Willa Elibór"- musieli więc nieruchomością w tym czasie władać właściciele. Ponadto - jest w dziale II księgi wieczystej adnotacja, że cześć poprzednio ujawnionych praw jest skutkiem postępowania spadkowego przeprowadzonego w roku 1984, co implikuje, że prawa własności wchodzące w skład masy spadkowej musiały zostać zweryfikowane przez sąd, a ujawnienie w nich nowych właścicieli-spadkobierców wiązać się musiało z pobraniem wypisu z ewidencji gruntów. Następny wpis to akt notarialny darowizny z 1999 roku - nie mógł się również odbyć bez uzyskania wypisu z ewidencji gruntów, która była wówczas prowadzony przez Urząd Miasta M. Kolejne akty notarialne pochodzą z 2005 (wydzielenie 3 niezależnych lokali mieszkalnych, 2006, 2008, 2009 (akty kupna sprzedaży tych lokali do których przypisana była współwłasność) w tym czasie ewidencję gruntów prowadziło starostwo. Hmmm ...... nie bardzo więc wiadomo w oparciu o co zapisy ksiąg wieczystych można podważyć skoro wszelkie oficjalne rejestry pozostają w tak wielkiej zgodności. Gdyby transakcje z lat 2006, 2008, 2009 były przeprowadzone w złej wierze (chociaż nie bardzo wiemy jak to byłoby możliwe) - to w prokuraturze powinno się toczyć postępowanie, a w księgach wieczystych powinna być adnotacja o możliwej niezgodności ich zapisów z rzeczywistym stanem prawnym. Nic takiego jednak nie ma. Jeżeli transakcje kupna i sprzedaży były w dobrej wierze to można je podważyć tylko orzeczeniem sądowym, ale orzeczenie zmieniające stan prawny bez podstawy prawnej i bez powiadomienia właściciela - byłoby ewidentnym przestępstwem. Nie widzimy więc możliwości aby jakikolwiek minimalnie kompetentny funkcjonariusz państwowy mógł po zajrzeniu do ksiąg wieczystych nadal wierzyć w możliwość istnienia jakiejkolwiek niezgodności jej zapisów z tym co jest w terenie. A tym samym mógł nie posłać do diabła wszelkie "dobre duszki" ostrzegające go, że z tymi księgami wieczystymi jest coś nie tak. I to niezależnie od tego jaki bałagan panuje w innych miejscach tego szanownego rejestru. 2B. Umiejętność czytania (akt sprawy).
Pomijając zapisy ksiąg wieczystych, (które przyznajemy są trudniejsze do czytania niż rozkład jazdy autobusów) w aktach sprawy z reguły było wystarczająco dokumentów, aby się zorientować, ze przekazywanie poza aktami sprawy informacje o istnieniu w miejscu naszej nieruchomości czegoś innego, muszą być błędne. Mamy bowiem zwyczaj dołączać do akt sprawy wszystko co uznajemy za mające znaczenie, a w sytuacji w której jeszcze nie mogliśmy się zorientować o co właściwie chodzi dołączaliśmy naprawdę wiele materiału. Czyżby nikt nie czytał akt spraw? Posuniemy się nawet dalej w naszych przypuszczeniach. Mamy bowiem zwyczaj pisania naprawdę obszernych zażaleń/odwołań/skarg etc . Aby się zorientować, ze coś jest nie tak z informacjami przekazywanymi poza aktami sprawy - wystarczyło je przeczytać. Oczywiście ze zrozumieniem. W końcu chyba każdy rozsądny człowiek zgodzi się z tym, ze są granice nawet największej konspiracji. A jeżeli wszystkie dokumenty, które dołączaliśmy do akt spraw (lub o istnieniu których informowaliśmy) miałyby być "lewe" to konspiracja musiałby obejmować bodajże ponad setkę osób na przestrzeni ostatnich 100 lat (włączając w to kamieniarzy i dyrekcję cmentarza na Powązkach, m. in. dzięki których pracy udokumentowano zgon pierwszych właścicieli naszej nieruchomości w sposób wykluczający ich "zmartwychwstanie" w latach 1970-tych). Czyżby poziom niekompetencji w instytucjach nadzoru był aż tak wielki, że niemożliwe stało się nawet przeczytanie akt sprawy ze zrozumieniem? 2C. Zasada jawności postępowań.
Zasada jawności polega na tym, że wszelkie dokumenty jakie mają wpływ na treść wystawianego przez funkcjonariusza państwowego dokumentu mają obowiązek znajdować się w aktach sprawy i być wymienione w uzasadnieniu. Chyba każdy przytomny człowiek wie, ze zasada ta zapewnia prawidłowość procesu poprzez danie stronom możliwości weryfikacji tych dokumentów. Dlaczego więc przez ostatnich 7 lat żaden z kilkuset funkcjonariuszy państwowych wystawiając dokumenty potwierdzające, ze nie widzi nieprawidłowości w prowadzeniu spraw w oparciu o założenie istnienie fikcyjnej nieruchomości - nie raczył załatwić sprawy oficjalnie czyli poinformować nas w sposób jednoznaczny, ze na miejscu naszej nieruchomości stoi coś innego i podać źródła tej rewelacji. Czyżby żaden z nich nie był na tyle intelektualnie sprawny, aby skojarzyć sobie, ze skoro nie można poinformować o pewnych faktach oficjalnie i dołączyć tej informacji do akt sprawy - to prawdziwością ty "faktów" może być coś nie tak. Tym bardziej jeżeli ich istnienie wykluczają nie tylko same zapisy ksiąg wieczystych i ujawnione w nich dokumenty (takie jak wypisy z ewidencji gruntów, czy akty notarialne), ale również materiały w aktach sprawy. Nie ulega wątpliwości, że w rejestrach panuje bałagan. Jednak jeżeli wszystkie mające podobno znaczenie prawne dokumenty opowiadają ta samą historię z którą nie zgadzają się tylko powiatowe "ustalenia" to chyba powinno skłonić każdego rozsądnego człowieka do zastanowienia się czy z tymi "ustaleniami" jest wszystko w porządku. I co ważniejsze skłonić go, aby dla własnego bezpieczeństwa dołączył wszystkie zasłyszane rewelacje do akt sprawy - chociażby po to by zobaczyć jak na to zareagujemy. Poza tym jak wiarygodne są zapewnienia o rzekomej niezgodności zapisów ksiąg wieczystych ze stanem rzeczywistym (czyli o tym, ze w miejscu naszej nieruchomości znajduje się coś innego) kogoś kto przez wiele lat nie był w stanie złożyć wniosku o wpisanie ostrzeżenia do ksiąg wieczystych? Wpisanie ostrzeżenia o rozbieżnościach wydaje się być bardziej oczywistym działaniem, niż jakiekolwiek zapewnianie "na telefon" co najmniej kilkunastu instytucji o ich rzekomym istnieniu. 2D. Bajki to tylko bajki
W pewnych przypadkach mamy wrażenie, ze instancje nadrzędne są karmione już nawet nie bajkami o rzekomej rozbieżności zapisów ksiąg wieczystych ze stanem faktycznym (czyli i tym, ze na miejscu naszej nieruchomości jest coś innego), ale innymi bajkami. Mamy wrażenie, ze opowiada się czasem o tym, ze przyłapano nas na samowoli budowlanej polegającej na przebudowie budynku (co nie miało miejsca i co ważniejsze na co nie ma żadnego dowodu ), że wyszczuliśmy kogoś z domu (z chęcią o tym porozmawiamy zważywszy, ze to nas wyszczuto) itp. Nie będziemy się nawet do tego odnosić, bo aby w takie bajki, nie poparte żadnym dowodem, o których nas w żaden sposób nie można poinformować, uwierzyć - trzeba być naprawdę kompletnym matołkiem. I do tego mieć inklinacje do wiary w dziwaczne teorie spiskowe. |
CZĘŚĆ II
Konsekwencje "niebezpiecznych związków"
Do tej pory analizując to co wyprawiają instancje nadrzędne w sprawach związanych z nasza nieruchomością (wkrótce zresztą okazało się, ze podobnych spraw jest pewna ilość) trzymaliśmy się założenia, że mimo wszystko każdy z funkcjonariuszy państwowych zna i rozumie zapisy prawa , a nie zastępuje je własną interpretacją- konfabulacją.
Co prawda mieliśmy chwile zwątpienia, szczególnie przy sądzie administracyjnym, który wprowadzając do bazy orzeczniczej sprawy związane z nasza nieruchomością w zasadzie przepisał prawo i potwierdził o zgodności z prawem wykorzystywania administracji państwowej dla uwiarygadniania rzekomego istnienie fikcyjnych nieruchomości, a samorządowi dał prawo do zatajania przed ujawnionym w księgach wieczystych właścicielem - tego co za jego plecami z nieruchomością zrobił.
Tym niemniej raczej nie zakładaliśmy, że instytucje państwowe działają tak jak przedszkolaki w piaskownicy - czyli na zasadzie kompletnej dowolności w uwzględnianiu reguł swoich zabaw i nie przejmowaniu się w swoich uzgodnienia żadnymi prawami. A nawet istniejącą w terenie rzeczywistością
Jednak jeżeli kluczem do zrozumienia działań instytucji państwowych jest to, że o rytmie pracy decyduje związek niekompetencji z solidarnością grupową funkcjonariuszy państwowych i syndromem oblężonej twierdzy - to nasze założenie jest błędne i trzeba od nowa zadać kilka kluczowych pytań.
Co prawda mieliśmy chwile zwątpienia, szczególnie przy sądzie administracyjnym, który wprowadzając do bazy orzeczniczej sprawy związane z nasza nieruchomością w zasadzie przepisał prawo i potwierdził o zgodności z prawem wykorzystywania administracji państwowej dla uwiarygadniania rzekomego istnienie fikcyjnych nieruchomości, a samorządowi dał prawo do zatajania przed ujawnionym w księgach wieczystych właścicielem - tego co za jego plecami z nieruchomością zrobił.
Tym niemniej raczej nie zakładaliśmy, że instytucje państwowe działają tak jak przedszkolaki w piaskownicy - czyli na zasadzie kompletnej dowolności w uwzględnianiu reguł swoich zabaw i nie przejmowaniu się w swoich uzgodnienia żadnymi prawami. A nawet istniejącą w terenie rzeczywistością
Jednak jeżeli kluczem do zrozumienia działań instytucji państwowych jest to, że o rytmie pracy decyduje związek niekompetencji z solidarnością grupową funkcjonariuszy państwowych i syndromem oblężonej twierdzy - to nasze założenie jest błędne i trzeba od nowa zadać kilka kluczowych pytań.
1. Pytanie pierwsze.
Najważniejszym pytaniem jakie się wykluwa z "niebezpiecznych związków" niekompetencji z solidarnością funkcjonariuszy państwowych (jaki się wydaje udokumentowano na przykładzie naszej nieruchomości) jest jak ustala się prawa własności do nieruchomości w III RP. To znaczy czy istotnie jest tak jak w ustawach stoi czyli, ze prawa własności w III RP ujawnione w księgach wieczystych można podważyć tylko droga dokonania ustaleń w jawnym procesie sądowym z udziałem wszystkich stron mających interes prawny? I coraz więcej wskazuje, ze przynajmniej w sprawie naszej nieruchomości, ze tak bynajmniej się nie stało.
Domniemamy, ze gdyby istotnie istniało jakieś nadające się do pokazania nam sądowe ustalenie dotyczące istnienia innej nieruchomości na miejscu naszej lub innych praw własności kolidujących z naszymi - to po tylu latach nagabywania by je nam po prostu "na odczepnego" pokazano. Najwyraźniej nie istnieje jednak nic co by się do pokazania nadawało poza tym co już zobaczyliśmy. A to sprowadza się do szeregu poświadczeń funkcjonariuszy państwowych nie opartych na materiale obecnym w aktach sprawy czy nawet innym materiale źródłowym
a) Błędu w badaniach hipotecznych na skutek czego dokonano "zmartwychwstania" pierwszych właścicieli naszej nieruchomości. Błąd jest tak oczywisty, że aż boli. Aby to ustalić nie trzeba nawet szukać dowodów zgonu i przeprowadzenia postępowań spadkowych jeszcze w latach 1930-tych. Wystarczy sięgnąć do źródła tego badania hipotecznego i sprawdzić, czy rzeczywiście w księdze hipotecznej jest to o czym w badaniu hipotecznym pisze. W źródle - czyli księdze hipotecznej "Willa Elibór" nie ma bowiem informacji o żyjących współcześnie pierwszych właścicielach parceli 275a. Za to są informacje o ich śmierci, postępowaniu spadkowymi a nawet o przeniesieniu parceli 275a w całości do księgi wieczystej W ***/0000****/5 (współczesny zapis) we wczesnych latach 1950-tych.
(Być może doszło do wykorzystania tego błędu dla podjęcia jakichś czynności mających znaczenie prawne w imieniu zmartwychwstałych nieboszczyków. Za życia byli w końcu ludźmi dość majętnymi, którzy zgromadzili sporą ilość nieruchomości. Być może po swoim "zmartwychwstaniu" zabrali się za ich odzyskiwanie, nie przejmując się, ze za -poprzedniego- życia sporą część zbyli. Do momentu uznania tej informacji za nieprawdziwą przez instytucje powiatu G- nie można takich okoliczności wykluczyć)
b) Pozwolenia budowlanego wydanego osobie nieuprawnionej na planach fikcyjnej nieruchomości znajdującej się rzekomo pod naszym adresem (czyli w miejscu naszej nieruchomości+ nieruchomość sąsiadów) Co jest do tego wyjątkowo ewidentne w związku z tym, że pozwolenie wydano na numeracji geodezyjnej nieruchomości 275a, która w momencie jego wydawania nie była już używana od 20 lat.
c) Być może (cały czas ten wątek badamy) podziału fikcyjnej działki, która pod naszym adresem umieściło wspomniane wyżej postanowienie budowlane; również na wniosek osoby/podmiotu nieuprawnionego.
d) Kilka postępowań sądowych prowadzonych przy założeniu fikcyjnego stanu prawnego i fizycznego, który nie miał żadnego pokrycia w aktach sprawy, a sąd uchylał się od wyjaśnienia skąd go wziął.
Gdyby próbowano podważyć nasze prawa własności w sposób jawny przy użyciu takiej "dokumentacji" - to po prostu zabilibyśmy śmiechem.
Trzeba jednak zadać pytanie czy właśnie w sposób niejawny i na podstawie takiej właśnie "makulatury" (bo trudno te "dokumenty" nazwać materiałem dowodowym") ustala się stan prawny nieruchomości w III RP?
Można w zasadzie zaryzykować twierdzenie, ze jeżeli założymy iż w instytucjach państwowych rządzi niekompetencja na spółkę z solidarnością grupową funkcjonariuszy państwowych i syndromem oblężonej twierdzy to nie wydaje się to już nieprawdopodobne. Szczególnie gdy uwzględni się ten drobny fakt, ze wszelkie postępowania zarówno administracyjne jak i sądowe prowadzone w oparciu o istnienie pod danym adresem fikcyjnej rzeczywistości w zasadzie wypełniają znamiona 271, 273 i 231 kk. Mając więc do czynienia z takim postępowaniem trzeba więc albo przyjąć, ze doszło do poważnego naruszenia prawa przez funkcjonariusza państwowego (a na to nie pozwala zjawisko grupowej solidarności), albo przyjąć, ze funkcjonariusz państwowy dokonał w trakcie tych postępowań należnych ustaleń w jakiś nadprzyrodzony sposób i stan przez niego uwiarygodniony naprawdę istnieje. Problem pojawia się wtedy, gdy żadnych ustaleń nie dokonał, bo w swojej niekompetencji nie wiedział nawet, ze powinien, a w miejscu uwiarygodnionej przez niego nieruchomości istnieje coś innego...
Najważniejszym pytaniem jakie się wykluwa z "niebezpiecznych związków" niekompetencji z solidarnością funkcjonariuszy państwowych (jaki się wydaje udokumentowano na przykładzie naszej nieruchomości) jest jak ustala się prawa własności do nieruchomości w III RP. To znaczy czy istotnie jest tak jak w ustawach stoi czyli, ze prawa własności w III RP ujawnione w księgach wieczystych można podważyć tylko droga dokonania ustaleń w jawnym procesie sądowym z udziałem wszystkich stron mających interes prawny? I coraz więcej wskazuje, ze przynajmniej w sprawie naszej nieruchomości, ze tak bynajmniej się nie stało.
Domniemamy, ze gdyby istotnie istniało jakieś nadające się do pokazania nam sądowe ustalenie dotyczące istnienia innej nieruchomości na miejscu naszej lub innych praw własności kolidujących z naszymi - to po tylu latach nagabywania by je nam po prostu "na odczepnego" pokazano. Najwyraźniej nie istnieje jednak nic co by się do pokazania nadawało poza tym co już zobaczyliśmy. A to sprowadza się do szeregu poświadczeń funkcjonariuszy państwowych nie opartych na materiale obecnym w aktach sprawy czy nawet innym materiale źródłowym
a) Błędu w badaniach hipotecznych na skutek czego dokonano "zmartwychwstania" pierwszych właścicieli naszej nieruchomości. Błąd jest tak oczywisty, że aż boli. Aby to ustalić nie trzeba nawet szukać dowodów zgonu i przeprowadzenia postępowań spadkowych jeszcze w latach 1930-tych. Wystarczy sięgnąć do źródła tego badania hipotecznego i sprawdzić, czy rzeczywiście w księdze hipotecznej jest to o czym w badaniu hipotecznym pisze. W źródle - czyli księdze hipotecznej "Willa Elibór" nie ma bowiem informacji o żyjących współcześnie pierwszych właścicielach parceli 275a. Za to są informacje o ich śmierci, postępowaniu spadkowymi a nawet o przeniesieniu parceli 275a w całości do księgi wieczystej W ***/0000****/5 (współczesny zapis) we wczesnych latach 1950-tych.
(Być może doszło do wykorzystania tego błędu dla podjęcia jakichś czynności mających znaczenie prawne w imieniu zmartwychwstałych nieboszczyków. Za życia byli w końcu ludźmi dość majętnymi, którzy zgromadzili sporą ilość nieruchomości. Być może po swoim "zmartwychwstaniu" zabrali się za ich odzyskiwanie, nie przejmując się, ze za -poprzedniego- życia sporą część zbyli. Do momentu uznania tej informacji za nieprawdziwą przez instytucje powiatu G- nie można takich okoliczności wykluczyć)
b) Pozwolenia budowlanego wydanego osobie nieuprawnionej na planach fikcyjnej nieruchomości znajdującej się rzekomo pod naszym adresem (czyli w miejscu naszej nieruchomości+ nieruchomość sąsiadów) Co jest do tego wyjątkowo ewidentne w związku z tym, że pozwolenie wydano na numeracji geodezyjnej nieruchomości 275a, która w momencie jego wydawania nie była już używana od 20 lat.
c) Być może (cały czas ten wątek badamy) podziału fikcyjnej działki, która pod naszym adresem umieściło wspomniane wyżej postanowienie budowlane; również na wniosek osoby/podmiotu nieuprawnionego.
d) Kilka postępowań sądowych prowadzonych przy założeniu fikcyjnego stanu prawnego i fizycznego, który nie miał żadnego pokrycia w aktach sprawy, a sąd uchylał się od wyjaśnienia skąd go wziął.
Gdyby próbowano podważyć nasze prawa własności w sposób jawny przy użyciu takiej "dokumentacji" - to po prostu zabilibyśmy śmiechem.
Trzeba jednak zadać pytanie czy właśnie w sposób niejawny i na podstawie takiej właśnie "makulatury" (bo trudno te "dokumenty" nazwać materiałem dowodowym") ustala się stan prawny nieruchomości w III RP?
Można w zasadzie zaryzykować twierdzenie, ze jeżeli założymy iż w instytucjach państwowych rządzi niekompetencja na spółkę z solidarnością grupową funkcjonariuszy państwowych i syndromem oblężonej twierdzy to nie wydaje się to już nieprawdopodobne. Szczególnie gdy uwzględni się ten drobny fakt, ze wszelkie postępowania zarówno administracyjne jak i sądowe prowadzone w oparciu o istnienie pod danym adresem fikcyjnej rzeczywistości w zasadzie wypełniają znamiona 271, 273 i 231 kk. Mając więc do czynienia z takim postępowaniem trzeba więc albo przyjąć, ze doszło do poważnego naruszenia prawa przez funkcjonariusza państwowego (a na to nie pozwala zjawisko grupowej solidarności), albo przyjąć, ze funkcjonariusz państwowy dokonał w trakcie tych postępowań należnych ustaleń w jakiś nadprzyrodzony sposób i stan przez niego uwiarygodniony naprawdę istnieje. Problem pojawia się wtedy, gdy żadnych ustaleń nie dokonał, bo w swojej niekompetencji nie wiedział nawet, ze powinien, a w miejscu uwiarygodnionej przez niego nieruchomości istnieje coś innego...
2. Pytanie drugie
Czy są granice niedopatrywania się nieprawidłowości w działaniach funkcjonariusza państwowego?
Jeżeli przyznanie, że jakiś funkcjonariusz państwowy popełnił błąd jest taką anatemą, że kilkuset kolejnych jest gotowych już nawet nie tyle uczestniczyć w procederze przejmowania nieruchomości (nie przyjmując do wiadomości, że robi coś złego) ile poświadczać, ze taki proceder z wykorzystaniem instytucji państwowych jest OK (co de facto oznacza, ze III RP "robi w nieruchomościach") - to warto się zastanowić, czy oby nie mamy do czynienia z samospełniająca się przepowiednią.
Co prawda nie sugerujemy, że funkcjonariusze państwowi wyższego szczebla z premedytacją uczestniczą w arbitralnym przepisywaniu praw własności na naszej nieruchomości. Twierdzimy tylko, ze aby się nie zorientować, ze nie ma żadnych podstaw do kwestionowania naszych praw własności - trzeba być naprawdę bardzo-bardzo nierozgarniętym.
Jeżeli dobrze zrekonstruowaliśmy "bajkę" jaką się rozpuszcza "po instytucjach państwowych" to nasza nieruchomość była w jakiejś formie władania gminy, a my zjawiliśmy się nie wiadomo skąd z "lewymi" papierami i wyszczuliśmy wszystkich dokoła. I do tego przebudowaliśmy nieruchomość tak by pasowała do naszych papierów ( raczej usunęliśmy dokonane kilka miesięcy wcześniej wirtualne "przebudowy"). A obecnie w swojej nieskończonej perfidii chcemy skłonić funkcjonariuszy państwowych do potwierdzenia naszych praw ujawnionych w księgach wieczystych, wypisach ewidencji gruntów i aktach notarialnych chociaż one są na pewno "lewe". Dlaczego są "lewe" - bo podobno w powiecie tak się mówi.
Z początku dręczyło nas pytanie nie tyle dlaczego nas "krwiożerczej mafii" po prostu nie skonfrontuje się z dowodami naszych "ewidentnych zbrodni", ale dlaczego u nikogo nie obudziło to chociażby cienia wątpliwości czy oby ta absurdalna bajka jest oby na pewno prawdziwa. Jednak relatywnie wcześnie się zorientowaliśmy, że w zasadzie każda z ważniejszych instytucji w powiecie G wielokrotnie potwierdzała przed 2009 rokiem prawa własności nasze i naszych poprzedników prawnych. Trudno, aby było inaczej skoro właściciele władali nieruchomością i starannie pilnowali, aby zawsze wszelkie formalności były dopełnione. Jeżeli jednak wierzy się w "alternatywną" wersję rzeczywistości to wszystkie te wystawiane latami dokumenty jawią się jako ciągnące się latami pasmo zbrodni w które umoczone są wszystkie ważniejsze lokalne instytucje państwowe. A skoro solidarność grupowa nie pozwala na wyciągnięcie na światło dzienne nieprawidłowości w działaniu funkcjonariusza państwowego i za brak reakcji nie grozi niczym to oczywiste jest, że będą więc za wszelka cenę uniknąć konfrontacji i nikogo bynajmniej nie będzie to dziwić.
No cóż jak wspomnieliśmy niekompetencja i solidarność grupowa funkcjonariuszy państwowych to bardzo niebezpieczny związek....
Czy są granice niedopatrywania się nieprawidłowości w działaniach funkcjonariusza państwowego?
Jeżeli przyznanie, że jakiś funkcjonariusz państwowy popełnił błąd jest taką anatemą, że kilkuset kolejnych jest gotowych już nawet nie tyle uczestniczyć w procederze przejmowania nieruchomości (nie przyjmując do wiadomości, że robi coś złego) ile poświadczać, ze taki proceder z wykorzystaniem instytucji państwowych jest OK (co de facto oznacza, ze III RP "robi w nieruchomościach") - to warto się zastanowić, czy oby nie mamy do czynienia z samospełniająca się przepowiednią.
Co prawda nie sugerujemy, że funkcjonariusze państwowi wyższego szczebla z premedytacją uczestniczą w arbitralnym przepisywaniu praw własności na naszej nieruchomości. Twierdzimy tylko, ze aby się nie zorientować, ze nie ma żadnych podstaw do kwestionowania naszych praw własności - trzeba być naprawdę bardzo-bardzo nierozgarniętym.
Jeżeli dobrze zrekonstruowaliśmy "bajkę" jaką się rozpuszcza "po instytucjach państwowych" to nasza nieruchomość była w jakiejś formie władania gminy, a my zjawiliśmy się nie wiadomo skąd z "lewymi" papierami i wyszczuliśmy wszystkich dokoła. I do tego przebudowaliśmy nieruchomość tak by pasowała do naszych papierów ( raczej usunęliśmy dokonane kilka miesięcy wcześniej wirtualne "przebudowy"). A obecnie w swojej nieskończonej perfidii chcemy skłonić funkcjonariuszy państwowych do potwierdzenia naszych praw ujawnionych w księgach wieczystych, wypisach ewidencji gruntów i aktach notarialnych chociaż one są na pewno "lewe". Dlaczego są "lewe" - bo podobno w powiecie tak się mówi.
Z początku dręczyło nas pytanie nie tyle dlaczego nas "krwiożerczej mafii" po prostu nie skonfrontuje się z dowodami naszych "ewidentnych zbrodni", ale dlaczego u nikogo nie obudziło to chociażby cienia wątpliwości czy oby ta absurdalna bajka jest oby na pewno prawdziwa. Jednak relatywnie wcześnie się zorientowaliśmy, że w zasadzie każda z ważniejszych instytucji w powiecie G wielokrotnie potwierdzała przed 2009 rokiem prawa własności nasze i naszych poprzedników prawnych. Trudno, aby było inaczej skoro właściciele władali nieruchomością i starannie pilnowali, aby zawsze wszelkie formalności były dopełnione. Jeżeli jednak wierzy się w "alternatywną" wersję rzeczywistości to wszystkie te wystawiane latami dokumenty jawią się jako ciągnące się latami pasmo zbrodni w które umoczone są wszystkie ważniejsze lokalne instytucje państwowe. A skoro solidarność grupowa nie pozwala na wyciągnięcie na światło dzienne nieprawidłowości w działaniu funkcjonariusza państwowego i za brak reakcji nie grozi niczym to oczywiste jest, że będą więc za wszelka cenę uniknąć konfrontacji i nikogo bynajmniej nie będzie to dziwić.
No cóż jak wspomnieliśmy niekompetencja i solidarność grupowa funkcjonariuszy państwowych to bardzo niebezpieczny związek....
3. Pytanie trzecie
Pytanie trzecie jest pytaniem o wiarygodność ksiąg wieczystych, ewidencji gruntów, aktów notarialnych.
Jeżeli dla podważenia wiarygodności ujawnionych w nich danych wystarczy stary błąd, pozwolenie na prace budowlane na fikcyjnej nieruchomości i jakaś sprawa sądowa przeprocesowana przy założeniu innego stanu prawnego - to wszystkie tak szanowne dokumenty jak akty notarialne i rejestry jak księgi wieczyste można po prostu wyrzucić. A że tak jest świadczy kilkaset pism w których nie opatrzono się nieprawidłowości w procesowaniu spraw w oparciu o założenie istnienia "alternatywnej" rzeczywistości. Tym bardziej, ze nie ujawniono żadnego dokumentu, który by w sposób przewidziany ustawą (czyli w jawnych ustaleniach dokonanych na drodze sądowej) ta "alternatywną" rzeczywistość pod naszym adresem zlokalizował.
W zasadzie, jak już poprzednio wspomnieliśmy, nie dopatrywanie się nieprawidłowości w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością w oparciu o założenie, że na jej miejscu znajduje się inny obiekt niż ten, który jest ujawniony w wymienionych dokumentach - jest de facto oświadczeniem już nawet nie tyle o ich niewiążącym charakterze ile o tym, że w III RP aparat państwowy "robi w nieruchomościach". A jeżeli faktycznie istnieje przyzwolenie na niemalże arbitralne wirtualne przestawianie nieruchomości wraz z przypisanymi do nich prawami własności - to po co robić wielką iluzje i prowadzić za pieniądze podatnika rejestry z którymi nikt nie musi się liczyć?
Jak wspomnieliśmy niekompetencja i solidarność grupowa funkcjonariuszy państwowych to prawdziwie toksyczna mieszanka.
Pytanie trzecie jest pytaniem o wiarygodność ksiąg wieczystych, ewidencji gruntów, aktów notarialnych.
Jeżeli dla podważenia wiarygodności ujawnionych w nich danych wystarczy stary błąd, pozwolenie na prace budowlane na fikcyjnej nieruchomości i jakaś sprawa sądowa przeprocesowana przy założeniu innego stanu prawnego - to wszystkie tak szanowne dokumenty jak akty notarialne i rejestry jak księgi wieczyste można po prostu wyrzucić. A że tak jest świadczy kilkaset pism w których nie opatrzono się nieprawidłowości w procesowaniu spraw w oparciu o założenie istnienia "alternatywnej" rzeczywistości. Tym bardziej, ze nie ujawniono żadnego dokumentu, który by w sposób przewidziany ustawą (czyli w jawnych ustaleniach dokonanych na drodze sądowej) ta "alternatywną" rzeczywistość pod naszym adresem zlokalizował.
W zasadzie, jak już poprzednio wspomnieliśmy, nie dopatrywanie się nieprawidłowości w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością w oparciu o założenie, że na jej miejscu znajduje się inny obiekt niż ten, który jest ujawniony w wymienionych dokumentach - jest de facto oświadczeniem już nawet nie tyle o ich niewiążącym charakterze ile o tym, że w III RP aparat państwowy "robi w nieruchomościach". A jeżeli faktycznie istnieje przyzwolenie na niemalże arbitralne wirtualne przestawianie nieruchomości wraz z przypisanymi do nich prawami własności - to po co robić wielką iluzje i prowadzić za pieniądze podatnika rejestry z którymi nikt nie musi się liczyć?
Jak wspomnieliśmy niekompetencja i solidarność grupowa funkcjonariuszy państwowych to prawdziwie toksyczna mieszanka.
4. Pytanie czwarte
Pytanie czwarte dotyczy bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami o zabezpieczeń hipotecznych
Tak się głupio składa, ze nabyliśmy nasze części nieruchomości po dokładnym ich obejrzeniu i upewnieniu się czy istotnie mamy do czynienia z jej właścicielami. Sprawdziliśmy nie tylko księgi wieczyste i wypisy z ewidencji gruntów, akty notarialne, brak zameldowania osób trzecich, ale nawet porozmawialiśmy z sąsiadami. Jedną z części kupiliśmy za pośrednictwem licencjonowanej agencji nieruchomości płacąc za usługę okrągłą sumkę.
Jeżeli po transakcji dokonanej z zachowaniem należnej staranności okazało się możliwe jakieś niejawne kwestionowanie praw własności - to bezpieczeństwo obrotu nieruchomościami jest fikcją. Podobnie zresztą jak bezpieczeństwo praw własności.
Równie wielką fikcją wydają się być zabezpieczenia hipoteczne. Jedna z części nieruchomości przy ul K 53 M jest ohipotekowana. Mówimy oczywiście o tej rzeczywiście istniejącej nieruchomości ujawnionej w księgach wieczystych, a nie tej, której istnienie z zapałem uwiarygadniają instytucje państwowe. Jaki jest status tego zabezpieczenia skoro istnienia nieruchomości do której jest ono przypisane nie uznają instytucje państwowe?
Nie sądzimy jednak aby niekompetencja skrzyżowana z solidarnością grupową funkcjonariuszy państwowych poświęciła temu odrobinę uwagi...
Pytanie czwarte dotyczy bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami o zabezpieczeń hipotecznych
Tak się głupio składa, ze nabyliśmy nasze części nieruchomości po dokładnym ich obejrzeniu i upewnieniu się czy istotnie mamy do czynienia z jej właścicielami. Sprawdziliśmy nie tylko księgi wieczyste i wypisy z ewidencji gruntów, akty notarialne, brak zameldowania osób trzecich, ale nawet porozmawialiśmy z sąsiadami. Jedną z części kupiliśmy za pośrednictwem licencjonowanej agencji nieruchomości płacąc za usługę okrągłą sumkę.
Jeżeli po transakcji dokonanej z zachowaniem należnej staranności okazało się możliwe jakieś niejawne kwestionowanie praw własności - to bezpieczeństwo obrotu nieruchomościami jest fikcją. Podobnie zresztą jak bezpieczeństwo praw własności.
Równie wielką fikcją wydają się być zabezpieczenia hipoteczne. Jedna z części nieruchomości przy ul K 53 M jest ohipotekowana. Mówimy oczywiście o tej rzeczywiście istniejącej nieruchomości ujawnionej w księgach wieczystych, a nie tej, której istnienie z zapałem uwiarygadniają instytucje państwowe. Jaki jest status tego zabezpieczenia skoro istnienia nieruchomości do której jest ono przypisane nie uznają instytucje państwowe?
Nie sądzimy jednak aby niekompetencja skrzyżowana z solidarnością grupową funkcjonariuszy państwowych poświęciła temu odrobinę uwagi...
5. Czy III RP "robi w nieruchomościach"?
Bez względu na to jakie były ku temu przyczyny - instytucje państwowe w przeciągu ostatnich 7 lat wystawiły setki dokumentów wskazujących jednoznacznie, ze istnieje w ich obrębie przyzwolenie na procesowanie spraw związanych z nieruchomością o jednoznacznej sytuacji prawnej w oparciu o założenie, ze na jej miejscu znajduje się coś innego, do czego prawa ma ktoś inny.
Bez względu na to jakie były intencje poświadczenie o istnieniu takiego przyzwolenie w zasadzie oznacza, ze aparat państwowy w III RP "robi w nieruchomościach" czyli zajmuje się iście janosikowym zabieraniem jednym (tym, którzy mają rzeczywiste prawa do istniejącego obiektu), i dawaniem drugim według własnego widzimisię. (Stawia to pod znakiem zapytania nie tylko kwestię konstytucyjnych gwarancji praw własności do nieruchomości, ale również bezpieczeństwo obrotu nieruchomościami czy zabezpieczeń hipotecznych)
Trudno inaczej interpretować całą powstała wokół naszej nieruchomości dokumentację - szczególnie w świetle świetnie udokumentowanej historii naszej nieruchomości i absurdalności "dowodów" rzekomego istnienia "alternatywnej" ścieżki własnościowej. Przy tak ewidentnej sytuacji w zasadzie jest nie do wykazania, ze nawet ktoś o poziomie wiedzy i rozwoju intelektualnego chociażby przedszkolaka mógł się nie zorientować co jest grane i w związku z tym jakie znaczenie mają wystawiane pisma.
Wygląda na to,że instytucje nadrzędne zafundowały sobie niezłą żabę, którą będą musiały skonsumować. Innymi słowy będą musiały się zdecydować, czy prze ostatnich 7 lat doszło do poważnego naruszenia prawa przez szereg ich funkcjonariuszy ( i naprawdę nie ma znaczenia czy poświadczali dziwne rzeczy celowo czy po prostu sytuacja ich intelektualnie przerosła) czy też nie było naruszenia prawa i nie ma podstaw by usunąć z obiegu prawnego wystawione dokumenty. To ostanie będzie jednak oznaczać, ze III RP jak najbardziej obrabia swoich obywateli z nieruchomości ze wszystkimi opisanymi powyżej konsekwencjami. Czy nie jest to zbyt wysoka cena za niedopatrywanie się naruszenia prawa w działaniu kilkuset funkcjonariuszy państwowych? Na szczęście nie my o tym będziemy decydować.
Jako obywatele mamy jednak prawo cała sprawę z instytucjami nadrzędnymi jeszcze raz przedyskutować.
Bez względu na to jakie były ku temu przyczyny - instytucje państwowe w przeciągu ostatnich 7 lat wystawiły setki dokumentów wskazujących jednoznacznie, ze istnieje w ich obrębie przyzwolenie na procesowanie spraw związanych z nieruchomością o jednoznacznej sytuacji prawnej w oparciu o założenie, ze na jej miejscu znajduje się coś innego, do czego prawa ma ktoś inny.
Bez względu na to jakie były intencje poświadczenie o istnieniu takiego przyzwolenie w zasadzie oznacza, ze aparat państwowy w III RP "robi w nieruchomościach" czyli zajmuje się iście janosikowym zabieraniem jednym (tym, którzy mają rzeczywiste prawa do istniejącego obiektu), i dawaniem drugim według własnego widzimisię. (Stawia to pod znakiem zapytania nie tylko kwestię konstytucyjnych gwarancji praw własności do nieruchomości, ale również bezpieczeństwo obrotu nieruchomościami czy zabezpieczeń hipotecznych)
Trudno inaczej interpretować całą powstała wokół naszej nieruchomości dokumentację - szczególnie w świetle świetnie udokumentowanej historii naszej nieruchomości i absurdalności "dowodów" rzekomego istnienia "alternatywnej" ścieżki własnościowej. Przy tak ewidentnej sytuacji w zasadzie jest nie do wykazania, ze nawet ktoś o poziomie wiedzy i rozwoju intelektualnego chociażby przedszkolaka mógł się nie zorientować co jest grane i w związku z tym jakie znaczenie mają wystawiane pisma.
Wygląda na to,że instytucje nadrzędne zafundowały sobie niezłą żabę, którą będą musiały skonsumować. Innymi słowy będą musiały się zdecydować, czy prze ostatnich 7 lat doszło do poważnego naruszenia prawa przez szereg ich funkcjonariuszy ( i naprawdę nie ma znaczenia czy poświadczali dziwne rzeczy celowo czy po prostu sytuacja ich intelektualnie przerosła) czy też nie było naruszenia prawa i nie ma podstaw by usunąć z obiegu prawnego wystawione dokumenty. To ostanie będzie jednak oznaczać, ze III RP jak najbardziej obrabia swoich obywateli z nieruchomości ze wszystkimi opisanymi powyżej konsekwencjami. Czy nie jest to zbyt wysoka cena za niedopatrywanie się naruszenia prawa w działaniu kilkuset funkcjonariuszy państwowych? Na szczęście nie my o tym będziemy decydować.
Jako obywatele mamy jednak prawo cała sprawę z instytucjami nadrzędnymi jeszcze raz przedyskutować.
CZĘŚĆ III
Dalsza korespondencja
1. Pismo pierwsze
Naszą korespondencję rozpoczęliśmy kurtuazyjnie. Przesłaliśmy instancjom nadrzędnym pisma wysłane do instytucji powiatowych zawierające kluczowe pytania i ustalenia. Zapytaliśmy się tez grzecznie czy maja jakiekolwiek informacje, które pozwalały im wierzyć, ze jest w ogóle możliwe aby w miejscu naszej nieruchomości mogło istnieć coś innego.
Naszą korespondencję rozpoczęliśmy kurtuazyjnie. Przesłaliśmy instancjom nadrzędnym pisma wysłane do instytucji powiatowych zawierające kluczowe pytania i ustalenia. Zapytaliśmy się tez grzecznie czy maja jakiekolwiek informacje, które pozwalały im wierzyć, ze jest w ogóle możliwe aby w miejscu naszej nieruchomości mogło istnieć coś innego.
|
Szanowni Państwo,
Ponieważ nie można było od Państwa uzyskać wyjaśnień dlaczego procesują Państwo sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** z ignorowaniem rzeczywistego stanu prawnego (a zarazem fizycznego) i odzwierciedlających go ksiąg wieczystych oraz wypisów z ewidencji gruntów, a także dlaczego aprobują Państwo takie działania u lokalnych instytucji Powiatu G***, które podobno pozostają pod Państwa nadzorem – dokonano samodzielnie niezależnych ustaleń. Z ich rezultatami mogą się Państwo zapoznać w załączonych pismach skierowanych do kilku instytucji Powiatu G***. Informacje te z pewnością nie powinny być zaskoczeniem dla osób, które procesowały sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** z naruszeniem praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla tej nieruchomości tj. ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3 , ****/000****6/0. Należna staranność wymagała od nich bowiem ustalenia co jest przyczyną nie uznawania zapisów ksiąg wieczystych i praw z nich wynikających za wiążące. Zaangażowanie Państwa instytucji w zastępowanie dobrze udokumentowanych praw własności za plecami władających nieruchomością właścicieli “prawami” wywiedzionymi z PRL-owskich błędów/przekrętów wydaje się być na przykładzie zdarzeń wokół nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** dobrze udokumentowane i do momentu złożenia wniosku o wszczęcie postępowania karnego z art 231 kk w stosunku do zaangażowanych w sprawy pracowników – trzeba przyjąć, ze jest częścią Państwa oficjalnej procedury. W celu doprecyzowania charakteru tej domniemanej procedury uprzejmie proszę jednak o odpowiedź na poniższe pytania. 1. Czy są w stanie Państwo wskazać w jaki sposób księgi wieczyste prowadzone dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** tj. ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3 , ****/000****6/0 miały możliwość rozejścia się z rzeczywiście istniejącym stanem faktyczno-prawnym w stopniu mogącym mieć znaczenie prawne? Jeżeli nie zdołają Państwo wskazać jak mogło do tego dojść – to trzeba będzie założyć istnienie Państwa pełnej świadomości, że nie jest możliwe wykazanie wadliwości tych ksiąg wieczystych w jakimkolwiek jawnym procesie. 2. Czy są w stanie Państwo podać sygnaturę (nawet ewidentnie wadliwego) orzeczenia sądowego, w którym wskazano na istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej rzeczywistości faktyczno-prawnej niż ta wynikająca z zapisów prowadzonych dla tej nieruchomości ksiąg wieczystych tj. ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3 , ****/000****6/0? Jeżeli nie mają Państwo wiedzy o takim orzeczeniu – to trzeba będzie przyjąć istnienie Państwa pełnej świadomości iż “ustalenia” odnośnie rzekomej „nieważności” zapisów ksiąg wieczystych miały charakter pozasądowy. 3. Czy są Państwo w stanie wskazać dokument wystawiony przez jakąkolwiek instytucję, który jednoznacznie (nawet jeżeli fałszywie) potwierdza istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innego stanu faktycznego niż zbieżny z zapisami ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3 , ****/000****6/0 oraz wypisami z ewidencji gruntów i aktami notarialnymi na podstawie których dokonywano w nich wpisów? Jeżeli nie są Państwo w stanie wskazać takiego dokumentu – trzeba będzie przyjąć istnienie Państwa pełnej świadomości, że powiatowe „ustalenia” nie mają żadnego zaczepienia w rzeczywistości. 4. Czy są Państwo w stanie podać jakikolwiek powód nie dołączania do akt sprawy informacji o powiatowych “ustaleniach” odnośnie wiarygodności praw własności ujawnionych w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3 , ****/000****6/0 poza pełną świadomością, że nie wytrzymają one jawnej konfrontacji z doskonale udokumentowanym rzeczywistym stanem faktyczno-prawnym nieruchomości w pełni zgodnym z zapisami tych ksiąg, a ujawnienie informacji o nich zatrzyma proces bezprawnego „przepisywania” praw własności? Wskazać należy, ze szczególnie ostatni punkt jest istotny, bowiem za absolutnie niewiarygodne należy uznać to, że jakikolwiek funkcjonariusz państwowy może nie mieć świadomości, że nie poinformowanie osoby, której prawa się narusza o powodach takich działań – skutecznie uniemożliwia jej obronę interesu prawnego. Z poważaniem (załączniki 1, 2, 3, 4, 5, 6. ) |
2. Pismo drugie
Cierpliwie czekaliśmy przez miesiąc czasu na odpowiedź na pismo pierwsze. Ku naszemu niekłamanemu zdziwieniu okazało się, że instytucje nadrzędne nie są w stanie podać żadnych faktów czy dokumentów, które w jakikolwiek sposób usprawiedliwiałyby ich przyzwolenie na procesowanie spraw związanych z naszą nieruchomością tak jakby na jej miejscu istniał inny obiekt. W naszym rozumieniu było to w zasadzie równie dobre jak przyznanie się otwartym tekstem, że hobbystycznie zajmują się wirtualnym "przestawianiem" nieruchomości. Pomimo iż oznacza ro również żonglowanie prawami własności - nikogo to ani nie zdziwiło ani nie przestraszyło. Nas dla odmiany zdziwiło to bardzo. Czyżby nie rozumiano treści naszych pism??
Cierpliwie czekaliśmy przez miesiąc czasu na odpowiedź na pismo pierwsze. Ku naszemu niekłamanemu zdziwieniu okazało się, że instytucje nadrzędne nie są w stanie podać żadnych faktów czy dokumentów, które w jakikolwiek sposób usprawiedliwiałyby ich przyzwolenie na procesowanie spraw związanych z naszą nieruchomością tak jakby na jej miejscu istniał inny obiekt. W naszym rozumieniu było to w zasadzie równie dobre jak przyznanie się otwartym tekstem, że hobbystycznie zajmują się wirtualnym "przestawianiem" nieruchomości. Pomimo iż oznacza ro również żonglowanie prawami własności - nikogo to ani nie zdziwiło ani nie przestraszyło. Nas dla odmiany zdziwiło to bardzo. Czyżby nie rozumiano treści naszych pism??
|
W nawiązaniu do pisma z dnia 25.04.2017
Szanowni Państwo, Pomimo upływu terminu przewidzianym w kpa na załatwienie sprawy nie ujawnili Państwo żadnych okoliczności, które pokazywałyby, ze państwa funkcjonariusze mogli w dobrej wierze uważać, ze istnieją chociażby najbardziej wątłe podstawy dla domniemania, ze pod adresem K*** 53 w M*** może znajdować się inny obiekt niż wynika to z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla tej nieruchomości ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0. W szczególności okazało się, że: 1. Nie są w stanie Państwo podać sygnatury sprawy w której, po dokonaniu należnych ustaleń stwierdzono rzekomą rozbieżności zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** ze stanem faktycznym, w której wskazano jako właściwy inny stan prawny niż ten wynikający z zapisów ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 2. Nie są w stanie Państwo przytoczyć jakiegokolwiek dowodu istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innego obiektu niż wynika to z zapisów ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 prowadzonych dla tej nieruchomości , który mógłby zostać wykorzystany w jawnym postępowaniu (tzn nie byłby ewidentnym i łatwym do wykazania poświadczeniem nieprawdy) 3. Nie potrafią Państwo wykazać nawet tego, ze zapisy wspomnianych ksiąg wieczystych pozwalają by jakakolwiek rozbieżność mająca znaczenie prawne mogła kiedykolwiek zaistnieć. W takich okolicznościach nie można inaczej interpretować Państwa konsekwentnego niedopatrywania się nieprawidłowości w prowadzeniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** tak jakby pod tym adresem istniał inny obiekt niż wynika to z ksiąg wieczystych (a tym samym uwiarygadniania rzekomego istnienia fikcyjnych rozbieżności) – niż jako poświadczenia o prawidłowości wykorzystywania instytucji państwowych dla niejawnego transferowania praw własności prywatnych nieruchomości z wykorzystaniem luki prawnej powstałej z nietrafionej Uchwały Sądu najwyższego z dnia 28 lutego 1989 roku III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 26 Nie dyskutując z Państwa oceną co do zgodności z prawem działań podjętych odnośnie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***, wskazać należy, ze nie mogą Państwo nie wiedzieć że nieruchomość ta jeszcze w 2009 roku miała czystą i jednoznaczną sytuację prawną i była przedmiotem obrotu nieruchomościami (za pośrednictwem licencjonowanych agencji obrotu nieruchomościami) a jej część jest zabezpieczeniem kredytu hipotecznego. Toteż wszelkie wystawione przez Państwa instytucję dokumenty pozwalające na kontynuację wykorzystania instytucji państwowych dla uwiarygadniania rzekomego istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innego obiektu niż ten dla którego są prowadzone księgi wieczyste ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 należy również odczytywać jako poświadczenie o braku bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami i zabezpieczeń kredytowych w obrębie III RP. Szczególnie zważywszy okoliczności powstania w dokumentacji wystawianej przez instytucje państwowe fikcyjnej nieruchomości, (na miejscu tej rzeczywiście istniejącej i ujawnionej w księgach wieczystych, i wypisach z ewidencji gruntów) której rzekome istnienie Państwa funkcjonariusze pomagają od kilku lat uwiarygodnić. Pragnę przy tym wskazać iż coraz więcej faktów wskazuje, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest przykładem swoistego sposobu “porządkowania” praw własności jaki rozwinął się w Powiecie G*** (szczegóły w załączonym piśmie skierowanym do Prokuratury Rejonowej w G***). Jak się zdaje ten sposób „porządkowania” staje się jednak problematyczny jeśli okazuje się, że prawa rzeczywistego właściciela nieruchomości ujawnionego w księgach wieczystych są dobrze udokumentowane. Wówczas okazuje się bowiem, okazuje się, ze “powiatowe porządki” prowadzą do pojawiania się w przestrzeni prawnej dwóch wykluczających się zestawów dokumentów. Jeden wynikający z istnienia obszernej dokumentacji sięgającej niejednokrotnie wiele dekad wstecz, a drugi składający się z serii bezpodstawnych poświadczeń lokalnych instytucji uwiarygadniających okoliczności, które z oczywistych względów nie mają szans w jawnej konfrontacji (w przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** chodzi m.in. O uwiarygadnianie współczesnego pozostawania przy życiu osób, których zgon w latach 1930-tych jest doskonale udokumentowany, a prawa rzeczywistych właścicieli wywodzą się od ich spadkobierców). Z oczywistych względów jawne uzgodnienie podobnych dwóch zestawów „praw własności” jest uważane za niemożliwe. Nie muszę chyba dodawać, ze przy istnieniu takich praktyk przypadki nie uznawania przez instytucje Powiatu G*** dobrze udokumentowanych praw własności i/lub stanu faktycznego nieruchomości pojawiają się ze sporą regularnością i wszelkie nadzieje na stopniowe “wygaszenie” problemu podwójnych praw własności (o ile rzeczywiście kiedykolwiek istniały, a nie został sztucznie wytworzony przez działania instytucji Powiatu G***) są nierealne. Tym bardziej, ze jak pokazuje przypadek nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** zabrano się za “porządkowanie” nieruchomości, która do 2009 roku nie tylko miała czysta sytuację prawną, ale też posiada perfekcyjnie udokumentowaną historię (łącznie z dowodami władania nią przez właścicieli), jeszcze była niedawno przedmiotem obrotu nieruchomościami (rok 2006, 2008, 2009), a jej część stanowi zabezpieczenie kredytu hipotecznego. Z Państwa punktu widzenia niewątpliwie jednak ważniejsze jest, że na przykładzie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** udokumentowano trwające już prawie 7 lat konsekwentne przyzwolenie (a w niektórych przypadkach nawet aktywne wsparcie) instytucji nadrzędnych dla opisanego procederu , co może wskazywać na jego znacznie szerszy zasięg niż Powiat G***. W chwili obecnej do Państwa należy więc podjęcie decyzji, czy niedopatrywanie się (w przypadku niektórych instytucji przez prawie 7 lat) nieprawidłowości w wykorzystaniu instytucji państwowych dla uwiarygadniania istnienia fikcyjnej rozbieżności rzeczywistego stanu prawnego z zapisami ksiąg wieczystych jest wynikiem niedopuszczalnego i poważnego niedopełnienia obowiązków i/lub przekroczenia uprawnień przez Państwa pracowników (czyli czy poświadczanie w dokumentach ewidentnie nieprawdziwych faktów odnośnie charakterystyki nieruchomości w kontekście jej zgodności z zapisami prowadzonych dla niej ksiąg wieczystych, a następnie podejmowanie na podstawie tych poświadczeń kolejnych czynności prawnych nosi znamiona naruszenia prawa - 231, 271 i 273 kk, które nie może być tolerowane w obrębie instytucji państwowych). Czy też dalej będą Państwo utrzymywać, ze w działaniach podjętych przez Państwa pracowników w związku z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie ma mowy o stwierdzeniu jakichkolwiek nieprawidłowości. Celem umożliwienia świadomego podjęcia decyzji życzliwie przesyłam Państwu kolejną część korespondencji z instytucjami Powiatu G*** (która ma na celu udokumentowanie ich pełnej świadomości odnośnie praktykowanego procederu) oraz część materiału dowodowego, który w części mającej w Państwa ocenie znaczenie dla oceny sytuacji powinien znaleźć się w aktach sprawy pierwszego postępowania (także w trybie skargowym) prowadzonego z naruszeniem praw własności wynikających z zapisów ksiąg wieczystych Ponadto w odniesieniu do Państwa odpowiedzi/braku odpowiedzi na moje pismo z dnia 25. 04. 2017 MWINB Nadzór budowlany nie jest instytucją uprawnioną do ustalania stanu prawnego (powinien iść za zapisami ksiąg wieczystych). Skoro się jednak wzięli się Państwo za ustalanie stanu prawnego nieruchomości to wypada wyjaśnić dlaczego nie ustalali go Państwo na podstawie ksiąg wieczystych, wypisów z ewidencji gruntów, aktów notarialnych lub chociażby sytuacji w terenie (wszystkie tożsame) albo odzwierciedlających ją dokumentów budowlanych – tylko uparli się aby za jedyny wiarygodny dokument uznawać decyzję wydaną na podstawie dokumentacji fikcyjnej nieruchomości, złożonej przez podmiot nie uprawniony do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane. Nie mam zamiaru również polemizować z tym, ze nie chcą mnie Państwo poinformowa・o swoich “ustaleniach”, jednak wskazuję, że powinni poinformować o nich osobę ujawnioną w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3 jako właściciel 5/6 czści wspólnych nieruchomości (czego nie zrobili Państwo w żadnym z bodajże kilkudziesięciu samych postępowań skargowych, nie mówiąc juz o rozpatrywanych zażaleniach, odwołaniach etc). Prokuratura Regionalna w W*** i Sąd Okręgowy w W*** Czy są Państwo w stanie podać jakąkolwiek podstawę prawną w której do właściwości jednostki podrzędnej należy ustalanie prawidłowości wystawianych przez Państwa funkcjonariuszy dokumentów? Biorąc pod uwagę iż pełnią Państwo w stosunku do tej jednostki funkcję kontrolną wydaje się dość kuriozalne. WSA w W*** Czy są Państwo pewni, ze modyfikacja prawa, która pozwala na wykorzystywanie nadzoru budowlanego uwiarygadniania istnienia pod danym adresem fikcyjnej nieruchomości (a przy okazji wymuszania utrzymania rzeczywiście istniejącej w stanie wykluczającym bezpieczna eksploatację) wchodzi w zakres orzecznictwa sądownictwa administracyjnego? Podobnie jak prawo instytucji samorządowej czy administracji państwowej do odmowy udzielenia informacji niezbędnych do wyjaśnienia dlaczego aparat państwowy uparł się aby uwiarygadniać że w pod danym adresem znajduje się inna nieruchomość niż ta która rzeczywiście tam istnieje i dla której są prowadzone księgi wieczyste ze 100 letnią ciągłością i dobrze udokumentowaną historią władania przez właścicieli? NSA w W*** Jak rozumiem zatrudniają Państwo w funkcji sędziego osoby, która po uzyskaniu informacji o możliwości istnienia poważnych nieprawidłowości w działaniu sądownictwa administracyjnego, a w najgorszym wypadku nawet wplątania go w proceder przejmowania nieruchomości nie potrafi nawet samodzielnie ustalić sygnatur spraw, w które ujawniły możliwość istnienia tych potencjalnych patologii. Jeżeli uważają Państwo, że niezdolność do samodzielnego ustalenia sygnatur jest wystarczającym pretekstem dla uchylenia się od zbadania potencjalnie bardzo poważnego problemu – to muszę uszanować Państwa ocenę sytuacji. SKO w W***, Prokuratura Okręgowa w W***, Sąd Apelacyjny w W***, GUNB Z Państwa braku odpowiedzi domniemam, że cały czas oczekują Państwo, że instytucje Powiatu G*** dostarczą jakikolwiek dokument wskazujący, że przez 7 lat nie byli Państwo używani do uwiarygadniania powiatowych fantasmagorii. Musi to budzi szczere rozbawienie, bowiem nawet słabo wykwalifikowany prawnik po zajrzeniu do ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie mógłby się nie zorientować że jest to fizycznie niemożliwe Z poważaniem (Załączniki publikujemy tutaj) |
3. Pismo trzecie
Przy braku szybkiej reakcji na pismo drugie, doszliśmy do wniosku, że instancje nadrzędne najwyraźniej maja taka sama tendencję do zabawy w "ciuciubabkę" jak instytucje powiatowe. Nam się jednak taka zabawa średnio podoba. Poza tym po 7 latach mamy jej serdecznie dość. Jeżeli instytucje państwowe wolą wystawiać pisma świadczące o tym, ze III RP obrabia swoich obywateli ze świeżo nabytych (w oparciu o rękojmie ksiąg wieczystych) nieruchomości niż przyznać, że doszło do poważnych nieprawidłowości w procesowaniu sprawy - to nie możemy nic z tym zrobić.
Przy braku szybkiej reakcji na pismo drugie, doszliśmy do wniosku, że instancje nadrzędne najwyraźniej maja taka sama tendencję do zabawy w "ciuciubabkę" jak instytucje powiatowe. Nam się jednak taka zabawa średnio podoba. Poza tym po 7 latach mamy jej serdecznie dość. Jeżeli instytucje państwowe wolą wystawiać pisma świadczące o tym, ze III RP obrabia swoich obywateli ze świeżo nabytych (w oparciu o rękojmie ksiąg wieczystych) nieruchomości niż przyznać, że doszło do poważnych nieprawidłowości w procesowaniu sprawy - to nie możemy nic z tym zrobić.
|
W uzupełnieniu pism z dnia 25.04.2017 oraz 27.05.2017. W załączeniu przesyłam kolejne pisma dotyczące działań instytucji Powiatu G. które mam nadzieję dają już jasny obraz działań na których kontynuację przyzwalano w imieniu Państwa instytucji i w których nie dopatrywano się przez szereg lat nieprawidłowości Z całą mocą podkreślić należy, że stan prawny i faktyczny nieruchomości przy ul K. 53 w M. przed 2009 rokiem nie budził wątpliwości. Świadczą o tym nie tylko wpisy do ksiąg wieczystych w 2004, 2006, 2008, 2009 ale również szereg zezwoleń na prace budowlane, w latach 2003 – 2005 tj. 2003 – podłączenie kanalizacji, 2004 – wymiana pokrycia dachu, 2005 – zaświadczenie potwierdzające możliwość wydzielenia 3 lokali mieszkalnych). W takiej sytuacji zdarzeń jakie miały miejsce wokół nieruchomości przy ul K. 53 w M. w latach 2009-2017 nie można określić inaczej niż jako swoista próba „porządkowania” stanu prawnego nieruchomości o czystej sytuacji prawnej. Niewątpliwie takie działania nie mogłaby zaistnieć oraz trwać latami gdyby nie aktywne wsparcie wszelkich instytucji nadrzędnych, które: 1. konsekwentnie odmawiały dopatrzenia się nieprawidłowości w działaniach instytucji gminno-powiatowych w stosunku do nieruchomości przy ul K. 53 w M. procesujących sprawy w sposób naruszający prawa właścicieli ujawnionych w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 prowadzonych dla tej nieruchomości 2. konsekwentnie uchylały się od podania w wystawianych dokumentach rzeczywistego powodu dla procesowania spraw w sposób naruszający prawa właścicieli ujawnionych w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 prowadzonych dla nieruchomości przy ul K. 53 w M.. 3. konsekwentnie odmawiały udzielenia jakichkolwiek informacji czy zobowiązania instytucji Powiatu G. do udzielenia wyjaśnień odnośnie przyczyn dla których na potrzeby postępowań zakłada się istnienie pod adresem ul K. 53 w M. innego stanu faktycznego i/lub prawnego nieruchomości niż ten ujawniony we wspomnianych wyżej księgach wieczystych (pomimo iż nie mogły nie mieć świadomości, że uniemożliwia to dokonanie jakichkolwiek jawnych ustaleń, a tym samym obronę interesu prawnego -czyli praw do nieruchomości nabytych drogą kupna w i oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych od władających nieruchomością właścicieli zaledwie kilka lat wcześniej) 4. jak wynika z reakcji na moje poprzednie pisma procesując i/lub przyzwalając na procesowanie spraw w oparciu o założenie istnienia pod adresem K. 53 w M. innej sytuacji faktycznej i prawnej niż wynika z zapisów ksiąg wieczystych - nie sprawdzono nie tylko czy ta "alternatywna" rzeczywistość naprawdę istnieje, ale nawet czy w ogóle mogła kiedykolwiek zaistnieć. Wskazać należy, że w instytucji w której obowiązuje zasada, ze stan prawny nieruchomości ustala się na podstawie rejestrów i dokumentów mających znaczenie prawne oraz domniemanie wiarygodności , a wszelkie wątpliwości wyjaśnia się w jawnym procesie - każdy funkcjonariusz państwowy zetknąwszy się ze sprawą wskazującą na to, ze aparat państwowy jest wykorzystywany do zastępowania dobrze udokumentowanych praw własności - gminno-powiatowymi fantasmagoriami ma obowiązek zareagować. Jeżeli w obrębie instytucji toleruje procesowanie spraw związanych z nieruchomością w sposób ignorujący zapisy rejestrów z domniemaniem wiarygodności a istniejący stan fizyczny i prawny ustala się na podstawie informacji, których nie można nawet ujawnić i zweryfikować w jawnym postępowaniu - to można mówić o świadomym przyzwoleniu na wykorzystanie tej instytucji w procederze przejmowania nieruchomości. Na chwilę obecną nie zdołali Państwo ujawnić żadnych okoliczności, które wskazywałyby na to, ze mieli Państwo jakiekolwiek wiarygodne przesłanki by istotnie wierzyć, ze sytuacja na nieruchomości przy ul K. 53 w M. jest inna niż wynika z zapisów prowadzonych dla tej nieruchomości ksiąg wieczystych, jednak konsekwentnie przyzwalali Państwo na uwiarygadnianie powaga instytucji państwowej innej sytuacji prawnej i/lub fizycznej niż wynika to z ich zapisów. Niewątpliwie sprawa wydaje się jeszcze bardziej interesujące z uwagi na następujące okoliczności: 1. wiarygodność gminno-powiatowych „fantasmagorii” była tak "wielka", że właścicielowi nieruchomości ujawnionemu w księgach wieczystych nie można było nawet oficjalnie zakomunikować , że jego nieruchomości rzekomo nie istnieje w terenie, ale za to nie było w Państwa rozumieniu przeciwwskazań by powiatowe „fantasmagorie” wiarygadniać procesując sprawy jakby to one były istniejącą rzeczywistością. 2. powiatowych „fantasmagorii” nie można było ujawnić w żadnych rejestrach w których dla dokonanie wpisu konieczne jest podanie (a tym samym ujawnienie w łatwo dostępnym źródle) w jaki sposób ustalono, że to one są właściwym stanem prawnym czy faktycznym nieruchomości. 3. nieruchomość (a raczej jej poszczególne części), której nieistnienie uwiarygadniano w postępowaniach od ok 2009 roku była przedmiotem i obrotu nieruchomościami w latach 2006, 2008, 2009 w części za pośrednictwem licencjonowanej agencji obrotu nieruchomościami 4. część nieruchomości, której istnienie jest zastępowane na potrzeby postępowań gminno - powiatowymi „fantasmagoriami” stanowi zabezpieczenie kredytu hipotecznego. W takiej sytuacji nie wypada nawet sugerować, że Państwa pracownicy pozwalający na kontynuowanie (a nawet aktywnie uczestniczący) w tej hucpie (bo trudno inaczej określić uwiarygadnianie powagą instytucji państwowych rzekomego istnienia fikcyjnej rzeczywistości faktyczno-prawnej nie wynikającej ani z sytuacji w terenie ani istniejącej dokumentacji) nie wiedzieli co robią. Szczególnie jeżeli są prawnikami z wykształcenia. Pozostaje jeszcze do ustalenia, czy istotnie należy traktować dokumenty wystawione przez Państwa funkcjonariuszy w latach 2009-2017 w związku z nieruchomością przy ul K. 53 w M. jako dokumenty niewadliwe, a działania rzeczonych funkcjonariuszy jako zgodne z obowiązującymi procedurami - jest to jednak jednoznaczne zaakceptowaniem faktu, ze aparat państwowy III RP jest "ustawiony" pod uwiarygadnianie powiatowych „fantasmagorii” w kwestiach związanych z nieruchomościami i przekuwania ich w urzędowo potwierdzone "fakty" (czy de facto uwikłany w proceder przejmowania nieruchomości). Czy też w przypadku nieruchomości przy ul K. 53 w M. mamy do czynienia z ewidentnym i poważnym niedopełnieniem obowiązków/ przekroczeniem uprawnień przez grupę funkcjonariuszy państwowych, a wystawione przez nic dokumenty są niczym więcej niż materiałem dowodowym w tym zakresie. Aby to ostatecznie ustalić zwracam się w trybie dostępu do informacji publicznej z następującymi pytaniami 1. Ile zgłoszeń dotyczących możliwości przekroczenia przez Państwa funkcjonariuszy uprawnień/niedopełnienia obowiązków przekazali Państwo po zapoznaniu się z materiałami dotyczącymi procesowania przez nich spraw dotyczących nieruchomości przy ul. K. 53 w M. 2. jakie działania zostały podjęte w celu usunięcia z obiegu prawnego wystawionych przez nich dokumentów świadczących o tym, że wykorzystanie instytucji państwowych dla uwiarygadniania istnienia rzekomych i nieistniejących rozbieżności pomiędzy zapisami ksiąg wieczystych a stanem faktycznym nie jest w obrębie Państwa instytucji uważane za czyn karalny. Nie powinno być wątpliwości co do tego, ze informacja o tym czy przyzwolenie na wykorzystanie instytucji państwowych dla uwiarygadniania powiatowych „fantasmagorii” jest uznawane za czyn karalny czy jest częścią akceptowanej procedury „porządkowania” praw własności pozostaje w zakresie zainteresowania publicznego. Odmowę udzielenia informacji będzie można traktować wyłącznie jako potwierdzenie systemowego charakteru sprawy. Na zakończenie wyrażam nadzieję, że nie jestem jednak obywatelem kraju w którym łatwiej jest wykazać, że aparat państwowy jest ustawiony pod obrabianie własnych obywateli z nieruchomości niż doprowadzić do przedstawienia zarzutów karnych funkcjonariuszom państwowym, którzy nie dochowawszy należnej staranności nie potrafili się zorientować (lub udawali, ze się nie zorientowali), iż są wkręcani w uwiarygadnianie fikcyjnej rzeczywistości faktyczno-prawnej,a tym samym (w związku z treścią uchwały Sądu Najwyższego z 28.02.1989 roku sygn III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 26) w podważanie praw własności do nieruchomości nabytych drogą kupna w oparciu o rękojmie ksiąg wieczystych, aktów notarialnych, wypisów z ewidencji gruntów od władających nieruchomością właścicieli. Z poważaniem (załączniki publikujemy tutaj) |
4. Przykłady reakcji instancji nadrzędnych na informacje o nieprawidłowościach
Czy prawo własności do nieruchomości, księgi wieczyste czy ewidencja gruntów i lokali mogą mieć jakiekolwiek znaczenie i wiarygodność w kraju w którym reakcja instytucji na informacje o braku poszanowania praw z nich wynikających jest taka jak poniżej?
5. Pismo czwarte
Czekaliśmy cierpliwie ponad miesiąc, żeby ktoś przyznał, że przypadek naszej nieruchomości to jednak ewidentne naruszenie prawa. Jednak się nie doczekaliśmy. Za to w tak zwanym międzyczasie dostaliśmy dokumenty z których właściwie jednoznacznie wynika, że na naszą nieruchomość przełożone zostały dokumenty z innej nieruchomości. Hmm... jeśli tolerowanie tego nie jest naruszeniem prawa to ma to poważne konsekwencje. Postanowiliśmy jednak jeszcze raz napisać do instytucji nadrzędnych, żeby się na 100% upewnić, że przekładanie dokumentów na inne nieruchomości bez wiedzy ich właścicieli jest w ich rozumieniu w III RP legalne.
Czekaliśmy cierpliwie ponad miesiąc, żeby ktoś przyznał, że przypadek naszej nieruchomości to jednak ewidentne naruszenie prawa. Jednak się nie doczekaliśmy. Za to w tak zwanym międzyczasie dostaliśmy dokumenty z których właściwie jednoznacznie wynika, że na naszą nieruchomość przełożone zostały dokumenty z innej nieruchomości. Hmm... jeśli tolerowanie tego nie jest naruszeniem prawa to ma to poważne konsekwencje. Postanowiliśmy jednak jeszcze raz napisać do instytucji nadrzędnych, żeby się na 100% upewnić, że przekładanie dokumentów na inne nieruchomości bez wiedzy ich właścicieli jest w ich rozumieniu w III RP legalne.
|
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji z dnia 25.04.2017, 27.05.2017 oraz 11.06.2017.
Szanowni Państwo, W załączeniu kolejne pismo przesłane do instytucji Powiatu G*** zwierające ostateczne konkluzje w sprawie okoliczności w których doszło do „przełożenia” na nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** dokumentacji pochodzącej z innej nieruchomości. Wiele okoliczności wskazuje, ze przełożone dokumenty pochodziły z nieruchomości do której można było wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa/ Gminy M*** (np „wirtualne” ulokowanie obiektu użyteczności publicznej klasy PKOB 1274 tj. toaleta publiczna, koszary, areszt śledczy etc), ale za to nie jest mozliwe wykazanie związków tej dokumentacji z adresem K*** 53 w M*** w jawnym postępowaniu. Wskazać należy, ze w sytuacji w której za niedopuszczalne uważa się "przekładanie" kompletnie nie pasującej dokumentacji na prywatne nieruchomości krótko po tym jak były one przedmiotem obrotu nieruchomościami i stały się przedmiotem zabezpieczenia kredytowego -sprawa miała obowiązek zostać ujawniona i wyjaśniona w pierwszym postępowaniu przez dowolną instytucją ponadpowiatową. Jak rozumiem z dotychczasowej korespondencji do chwili obecnej nie uznali Państwo jednak za ewidentne przekroczenie uprawnień/ niedopełnienie obowiązków: a) uchylenie się od wyjaśnienia braku poszanowania praw rzeczywistych właścicieli (którzy nabyli nieruchomość w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych tj. ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 ), b) poświadczanie o prawidłowości procesowania spraw przy założeniu istnienia pod adresem K*** 53 w M*** fikcyjnej nieruchomości, której dotyczyły przełożone dokumenty c) podtrzymywanie wszystkich odmów wyjaśnienia sprawy w sposób jawny oraz ujawnienia dokumentacji umożliwiającej jawne wyjaśnienie sprawy d) etc. Należy podkreślić, że takie stanowisko mogła zająć tylko instytucja, która uważa "przekładanie dokumentów" z nieruchomości na których można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa na prywatne nieruchomości bez informowania o tym władających nieruchomością właścicieli za całkowicie akceptowalne i leżące w ramach uprawnień instytucji państwowych. W takiej sytuacji nie może być jednak mowy o poszanowaniu praw własności, wiarygodności ksiąg wieczystych, bezpieczeństwie obrotu nieruchomościami czy bezpieczeństwie zabezpieczeń kredytowych w obrębie III RP. Jak się wydaje nie ma przestrzeni dla innej interpretacji zajętego dotychczas przez Państwa stanowiska. Szczególnie wobec okoliczności wskazujących, ze nawet przy pobieżnym zapoznaniu się z aktami sprawy Państwa pracownik nie mógł nie zorientować na kontynuowanie jakiego procederu przyzwala. W szczególności należy podkreślić: 1. Istnienie dużych rozbieżności pomiędzy rzeczywistym stanem faktycznym a stanem wynikającym z przełożonej dokumentacji. Nawet internetowy spacer z Google Maps wystarczy by stwierdzić, że pod adresem K*** 53 w M*** nie ma żadnego obiektu użyteczności publicznej, budynek mieszkalny dokładnie odpowiada zapisom ksiąg wieczystych (parterowy z zaadoptowanym poddaszem), a stan ogrodzenia wyklucza by w 1993 roku lub później działka miała inny kształt. 2. Istnienie bogatej dokumentacji (której części były dołączane do akt spraw) potwierdzającej istnienie pod adresem K*** 53 w M*** rzeczywiście istniejącej nieruchomości czyli tej dla której prowadzone są księgi wieczyste ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 (a nie tej której dotyczyła „przełożona" dokumentacja) 3. Zapisy ksiąg wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0, które wskazywały, że aktualne zapisy działu I-O wynikają z treści dokumentów, które zachowały domniemanie wiarygodności - akty notarialne i wypisy z ewidencji gruntów. W takiej sytuacji nie jest możliwe aby były jakiekolwiek wątpliwości co do tego dla jakiej nieruchomości są prowadzone wzmiankowane księgi wieczyste. Niezależnie od tego czy sam dział I-O cieszy się domniemaniem wiarygodności czy nie. Aby ostatecznie zamknąć więc korespondencję dotyczącą nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** i usunąć wszelkie wątpliwości odnośnie zajętego przez Państwa stanowiska zwracam się do Państwa z następującym zapytaniem; Czy są w stanie Państwo podać jakąkolwiek udokumentowaną okoliczność, która pozwala na inną interpretację Państwa zdecydowanej odmowy zakwalifikowania działań Państwa pracowników podjętych w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako ewidentnego niedopełnienia obowiązków/ przekroczenia uprawnień - niż uznanie przepisywania praw własności do nieruchomości poprzez przekładanie dokumentacji pochodzących z innych nieruchomości za legalne i pozostające w ramach uprawnień instytucji państwowych w III RP (podobnie jak uniemożliwienie obrony interesu prawnego np poprzez odmowę udzielenia należnych informacji osobom, których się w wyniku tego procederu pozbawia praw własności) Jako interes prawny podaje pełnomocnictwo A.S.w sprawie I Ns 253/10 prowadzonej przez Sąd Rejonowy w G***oraz władanie nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** w zakresie wynikającym z umowy użyczenia podpisanej z A.S. Z poważanie |
6. Pismo piąte
Pójście "w zaparte" instytucji lokalnych moglibyśmy jeszcze traktować jako gminno-powiatowy folklor, ale takie same zjawisko zaobserwowaliśmy w instytucjach nadzoru.
Udokumentujmy to ponad wszelką wątpliwość
Pójście "w zaparte" instytucji lokalnych moglibyśmy jeszcze traktować jako gminno-powiatowy folklor, ale takie same zjawisko zaobserwowaliśmy w instytucjach nadzoru.
Udokumentujmy to ponad wszelką wątpliwość
|
Szanowni Państwo
W nawiązaniu do pism z dnia 18.07.2017 oraz wcześniejszych przesyłam kolejne pismo skierowane do instytucji Powiatu G*** w sprawie wyjaśnienia przyczyn zaprzestania poszanowania po 2009 roku (kilka lat po nabyciu nieruchomości w oparciu m in o rękojmie ksiąg wieczystych) praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych ****/00001334/5, ****/0005****/6, ****/0005****/3, ****/0005****/0 prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Z każdą nową okolicznością wychodzącą na światło dzienne Państwa dotychczasowe stanowisko tj. konsekwentne brnięcie w zdecydowane niedopatrywanie się ewidentnego i poważnego naruszenia prawa przez Państwa funkcjonariuszy procesujących na przestrzeni ostatnich kilku lat sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** musi budzić coraz większe zaniepokojenie. W szczególności należy zauważyć co następuje: 1. Gdyby w instytucjach Powiatu G*** przestrzegane były chociażby pozory przestrzegania obowiązujących procedur nie mogłoby dojść do "przełożenia" na nieruchomość prywatną (o doskonale udokumentowanej historii i pozostającą zawsze w rękach ujawnionych w księgach wieczystych właścicieli) dokumentacji dotyczącej nieruchomości na terenie której znajduje się budynek mieszkalny o innym kształcie , innej ilości kondygnacji i innej klasyfikacji PKOB (do tego najprawdopodobniej objęty kwaterunkiem i/lub pozostający z jakiejś formie zarządu/władania Skarbu Państwa lub Gminy M*** ) oraz obiekt publiczny klasy PKOB 1274 (toaleta publiczna, areszt śledczy, koszary etc). Do chwili obecnej wszystkie instytucje nadrzędne działają tak jakby brały pod uwagę właśnie te, dokonane z naruszeniem wszelkich procedur, "ustalenia". Co samo w sobie musi budzić zdziwienie z przyczyn ukazanych w pkt 4 2. Gdyby w Państwa instytucji zachowano chociażby pozory przestrzegania zasady jawności procesowania spraw (pomijam szereg innych kwestii jak np poszanowanie praw nabytych w oparciu o rękojmie ksiąg wieczystych, domniemanie wiarygodności wypisów z ewidencji gruntów etc) - wówczas w trakcie procesowania pierwszej sprawy związanej z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** musiałoby dojść do konfrontacji "przełożonej" dokumentacji (wraz ze wszystkimi dokumentami towarzyszącymi procesowi przełożenia) z dokumentacją dotycząca rzeczywiście istniejącej nieruchomości. Sprawa niewątpliwie zostałaby wówczas wyjaśniona. Nic takiego jednak nie zaszło w ciągu kilku lat i co najmniej kilkunastu postępowaniach. 3. Wszelkie sugestie, ze stan prawny nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie był przedmiotem badania w trakcie prowadzonych przez Państwa funkcjonariuszy postępowań należy uznać z góry za nieprawdziwe. Nie jest bowiem możliwe procesowanie spraw z pogwałceniem podstawowych praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych (np prawa do pełnej informacji o nieruchomości czy prawa do korzystania ze swojej własności w sposób bezpieczny etc) bez uprzedniego ustalenia, że te prawa nie mają zastosowania. Dojście do takich konkluzji było niemożliwe bez uprzedniego "zbadania" stanu prawnego i to w sposób nad wyraz wadliwy czyli również z pominięciem podstawowych procedur (np. wyłącznie na podstawie odbycia rozmowy telefonicznej z instytucją powiatową) 4. Zostawiając na boku wszelkie historyczne dywagacje, które wydają się sprowadzać do tego czy przedwojenni właściciele nieruchomości zmarli jeszcze przed II wojną światową oraz mieli spadkobierców, którzy zadysponowali pozostawionym im majątkiem (co implikuje, że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** była zawsze w prywatnych rękach kolejnych następców prawnych owych spadkobierców, na co jest nawiasem mówiąc bogata dokumentacja), czy też przedwojenni właściciele są osobami, które mogą być uznawane za żyjące bodajże do chwili obecnej (co implikuje, że ich los nie jest znany, a ich prawa do majątku miał w Skarb Państwa lub jakiś inny zestaw "spadkobierców" - na co do chwili obecnej nie przedstawiono żadnych dowodów) - należy wskazać co następuje a) nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** była wielokrotnie przedmiotem obrotu nieruchomościami. Pomijając zakup od spadkobierców przedwojennych właścicieli (tych, którzy nabyli prawa po ich dobrze udokumentowanym zgonie w latach 1930-tych), szereg darowizn pomiędzy członkami rodzin poszczególnych współwłaścicieli oraz postępowania spadkowe, kolejne transakcje kupna sprzedaży miały miejsce na przełomie lat 1960-tych i 1970-tych oraz w latach 2000-tych. Transakcje nastąpiły w dobrej wierze, przeprowadzone były w należnej formie i z zachowaniem należnej staranności. Nie może więc być żadnych podstaw dla kwestionowania praw własności ujawnionych w księgach wieczystych bez względu na to , czy wierzy się w cudowne „wskrzeszenie” przedwojennych właścicieli nieruchomości w latach 1970-tych czy też nie. Ponieważ ostatnie transakcje są ujawnione w elektronicznej wersji ksiąg wieczystych - jest nie do wykazania, że Państwa funkcjonariusze mogli nie wiedzieć, że nie ma żadnych podstaw dla naruszania praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych i nabytych w oparciu o ich rękojmię. Zdjęcie domniemania wiarygodności z działu I-O Uchwałą Sądu Najwyższego z 28.02.1989 nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem, bowiem domniemanie wiarygodności zostało niewątpliwie zdjęte z samych zapisów ujawnionych w tym dziale, ale nie z dokumentów na podstawie których te wpisy zostały dokonane. b) nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** wygląda dokładnie tak jak wynika to z zapisów ksiąg wieczystych ****/00001334/5, ****/0005****/6, ****/0005****/3, ****/0005****/0 prowadzonych dla nieruchomości pod tym adresem i ujawnionych w nich dokumentach. Wystarczy zajrzeć na Google Maps (zdjęcia satelitarne oraz stacjonarne) aby się zorientować, że nie ma mowy by pod tym adresem znajdował się jakikolwiek obiekt publiczny czy budynek mieszkalny mający 2,5 kondygnacji o innym kształcie niż wynika to z obowiązkowego przeglądu technicznego wykonanego w 2010 roku (obecny w aktach wielu spraw w tym sądowych, prowadzonych przed nadzorem budowlanym czy administracją architektoniczno- budowlaną) czy inwentaryzacji do podziału z 2004 roku (j.w). Nie wydaje się więc prawdopodobne, aby jakakolwiek osoba mogła twierdzić, ze w dobrej wierze była przekonana, że pod wskazanym adresem znajduje się obiekt o innych parametrach niż wynika to z zapisów prowadzonych dla niej ksiąg wieczystych ****/00001334/5, ****/0005****/6, ****/0005****/3, ****/0005****/0 . Tym bardziej, że powiatowa „wersja” wydarzeń o „lokatorach” (którzy jakoś nie chcą się ujawnić), a dokonanych przebudowach (śladów po których nie można udokumentować) etc są zbyt absurdalne aby jakakolwiek osoba zachowująca należny kontakt z rzeczywistością mogła w nią bez zastrzeżeń uwierzyć. c) do chwili obecnej nie ujawniono żadnej dokumentacji, która mogłaby skutecznie w jawnym postępowaniu zostać użyta do zakwestionowania istnienia pod adresem K*** 53 w M*** dokładnie tego obiektu jakiego istnienie wynika z zapisów ksiąg wieczystych ****/00001334/5, ****/0005****/6, ****/0005****/3, ****/0005****/0 - wszelkie dokumenty obecne w zasobach instytucji państwowych w przeważającej części są potwierdzeniem stanu faktycznego ujawnionego w księgach wieczystych. A te nieliczne (w liczbie 2-3) okazały się już po pobieżnym przeanalizowaniu ewidentnie wadliwe. # # # Podsumowując. 1) Praktycznie każdy dokument wystawiony przez Państwa instytucje w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** wskazuje na brak poszanowania praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla tej nieruchomości ****/00001334/5, ****/0005****/6, ****/0005****/3, ****/0005****/0 . Prawa te zostały nabyte drogą kupna z zachowaniem należnej formy i należnej staranności w oparciu o rękojmie ksiąg wieczystych oraz domniemanie wiarygodności wypisów z ewidencji gruntów i do 2009 roku nie były kwestionowane przez żadną z instytucji Powiatu G*** (wpisy do ksiąg wieczystych, ewidencji gruntów, dane podatkowe, dane meldunkowe) 2) W opisanej powyżej sytuacji i wobec łatwej do ustalenia zgodności zapisów ksiąg wieczystych ze stanem faktycznym - nie wydaje się możliwe, aby jakikolwiek funkcjonariusz procesujący sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** w sposób naruszający prawa wynikające z zapisów ksiąg wieczystych (lub przyzwalający na kontynuowanie takiego działania) mógł nie mieć świadomości, że uczestniczy w procederze uwiarygadniania fikcyjnych praw podmiotów, których prawa do nieruchomości pod adresem K*** 53 w M*** są nie do wykazania w jawnym postępowaniu (chociażby z tego względu, że jest nie do wykazania istnienie pod adresem K*** 53 w M*** obiektu o takiej charakterystyce dla której takie prawa mogłyby istnieć). Tym bardziej wydaje się to nieprawdopodobne w przypadku funkcjonariuszy, którzy wystawiali dokumenty utrudniające lub wręcz uniemożliwiające dostęp do informacji pozwalającej na obronę interesu prawnego czy doprowadzenie do umożliwienia należnego wykorzystywania nieruchomości) 3) Konsekwentna odmowa kooperacji w wyjaśnieniu przyczyn braku respektowania praw ujawnionych w księgach wieczystych sprawiła, że ustalenie tego co powinno zgodnie ze intencjami Ustawodawcy zostać ujawnione i wyjaśnione w pierwszym postępowaniu przez dowolną instytucją szczebla ponadpowiatowego, zajęło 7 lat i pochłonęło znaczne środki. 4) Na uwagę zasługuje również fakt, że "wskrzeszenie" PRL-owskim błędem przedwojennych właścicieli nieruchomości wydaje się być wystarczającym pretekstem dla podjęcia próby zastąpienia praw następców prawnych ich właściwych spadkobierców, (którzy nabyli swoje prawa po ich zgonie w latach 1930-tych) poprzez przełożenie na ich własność dokumentów pochodzących z innej nieruchomości (innymi słowy stworzenia fałszywych pozorów rozbieżności rzeczywistego stanu prawnego z zapisami ksiąg wieczystych). Szczególne zaniepokojenie budzi fakt, ze nieruchomość z "przełożonej" dokumentacji opiewa m in. na obiekt użyteczności publicznej klasy PKOB 1274 (toaleta publiczna, areszt śledczy, koszary etc) i budynek mieszkalny (różniący się od rzeczywiście istniejącego klasą, kształtem, ilością kondygnacji), co do którego Urząd Miasta M*** nie chce wykluczyć ani zarządu/władania Gminy M*** ani objęcia go kwaterunkiem. Oznaczać to bowiem może, ze poprzez wykazywanie rzekomego posiadania przez Skarb Państwa czy Gminę M*** praw do nieruchomości odbywa się transfer praw do niej na rzecz osób trzecich. Tym bardziej, że obecnie Skarb Państwa czy Gmina M*** nie rości sobie żadnych praw do nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Nie można więc wykluczyć iż w przeszłości miało miejsce zadysponowanie tą nieruchomością w oparciu o wiarygodność informacji o „wskrzeszeniu” przedwojennych właścicieli, za plecami władających nieruchomością prawdziwych właścicieli z wykorzystaniem Skarbu Państwa czy Gminy M*** jako swoistego "pośrednika". W takich jednak okolicznościach nie mogłoby być mowy o nieświadomości funkcjonariuszy państwowych co do charakteru takiego procederu. Chociażby z powodu braku jakichkolwiek materiałów potwierdzających wersję „alternatywną" (czyli związki Skarbu Państwa czy Gminy M*** z nieruchomością), które nie byłyby ewidentnie wadliwe i mogłyby być ujawnione. Z drugiej strony pozostawanie nieruchomości w sposób ciągły w rękach jej prywatnych właścicieli jest dobrze udokumentowane w księgach wieczystych, a ponadto liczne dowody tego są regularnie dołączane do akt spraw. W zaistniałej sytuacji Państwa dotychczasowa postawa musi budzić więc absolutne niedowierzanie i ma poważne konsekwencje prawne. Jest bowiem równoznaczna z potwierdzeniem legalności w rozumieniu instytucji państwowych III RP całego udokumentowanego na przykładzie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** procederu wykorzystywania PRL-owskich "pomyłek" jako pretekstu dla podważania dobrze udokumentowanych praw własności. Wobec powyższego, w celu uniknięcia jakichkolwiek wieloznaczności, po raz kolejny zwracam się z zapytaniem - czy istotnie nie dopatrzyli się Państwo naruszenie prawa w działaniach funkcjonariuszy swojej instytucji w sprawach mających związek z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku? Czy nadal są Państwo przeświadczeni o prawidłowości utrzymywania w obiegu prawnym dokumentów powstałych na skutek procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** z ignorowaniem zapisów ksiąg wieczystych ****/00001334/5, ****/0005****/6, ****/0005****/3, ****/0005****/0 zawsze odzwierciedlających sytuacje w terenie? Z poważaniem |
CZĘŚĆ IV
Nie nadrzędnie, nie lokalnie..
Od początku zadziwiającej sprawy naszej nieruchomości dręczyło nas pytanie "Gdzie tu jest stawka?". Nasz niewielki domek do remontu, w żaden sposób nie tłumaczył bowiem absurdalnych wysiłków funkcjonariuszy państwowych odnośnie kwestionowania naszych praw własności oraz uchylania się na różne sposoby od wyjawienia powodów tego kwestionowania.
Po natrafieniu na "zmartwychwstałych" nieboszczyków w osobach przedwojennych właścicieli naszej nieruchomości sytuacja stała się nieco jaśniejsza. Rzeczywiście gdyby doszło do zderzenia naszych praw do nieruchomości z prawami "zmartwychwstałych" nieboszczyków to wyszłaby z tego niezła awantura, która mogłaby mieć wpływ nie tylko na prawa własności do naszej nieruchomości, ale też kilka innych hektarów dóbr, które posiadali za życia w miasteczku M. za życia. Do tego ostatnio okazało się, że nie wykluczone iż posiadali także dobra w samej stolicy bo znaleźliśmy w starej książce telefonicznej iż prowadzona przez nich placówka edukacyjna mieściła się w prestiżowej stołecznej lokalizacji. Prestiżowa stołeczna lokalizacja w przeciwieństwie do naszej skromnej nieruchomości byłaby już jakaś stawka. Niewykluczone wiec, ze nasz mały Skunksik, któremu spodobała się nasza chałupka może być nieco większym Skunksikiem. Do tego jeśli Skunksik zdołał już hmm... skonsumować znacznie bardziej wartościowe dobra "zmartwychwstałych" nieboszczyków niż nasz mały domek to może być jeszcze zdesperowanym Skunksikiem.
Tak czy inaczej uznaliśmy, że wątek stołeczny wart jest bliższego zbadania.
Po natrafieniu na "zmartwychwstałych" nieboszczyków w osobach przedwojennych właścicieli naszej nieruchomości sytuacja stała się nieco jaśniejsza. Rzeczywiście gdyby doszło do zderzenia naszych praw do nieruchomości z prawami "zmartwychwstałych" nieboszczyków to wyszłaby z tego niezła awantura, która mogłaby mieć wpływ nie tylko na prawa własności do naszej nieruchomości, ale też kilka innych hektarów dóbr, które posiadali za życia w miasteczku M. za życia. Do tego ostatnio okazało się, że nie wykluczone iż posiadali także dobra w samej stolicy bo znaleźliśmy w starej książce telefonicznej iż prowadzona przez nich placówka edukacyjna mieściła się w prestiżowej stołecznej lokalizacji. Prestiżowa stołeczna lokalizacja w przeciwieństwie do naszej skromnej nieruchomości byłaby już jakaś stawka. Niewykluczone wiec, ze nasz mały Skunksik, któremu spodobała się nasza chałupka może być nieco większym Skunksikiem. Do tego jeśli Skunksik zdołał już hmm... skonsumować znacznie bardziej wartościowe dobra "zmartwychwstałych" nieboszczyków niż nasz mały domek to może być jeszcze zdesperowanym Skunksikiem.
Tak czy inaczej uznaliśmy, że wątek stołeczny wart jest bliższego zbadania.
WNIOSEK pismo Wnoszę o ujawnienie:
1. Czy w Wydziałach Cywilnych Sądu Okręgowego w W*** prowadzona była sprawa:
1. w której stroną byli Maria i/lub Tomasz Łebkowscy, ich pełnomocnicy lub kuratorzy
2. dotyczącą stwierdzenia nabycia spadku po Marii i/lub Tomaszu Łebkowskich
3. dotyczącą ustanowienia kuratora majątku po Marii i/lub Tomaszu Łebkowskich
4. dotyczącą ustanowienia kuratora dla Marii i/lub Tomasza Łebkowskich Jeśli tak to wnoszę o kopię wydanego wyroku lub postanowienia kończącego sprawę.
Jako interes prawny w uzyskaniu niniejszych informacji podaję następujące fakty: Jestem współwłaścicielką nieruchomości znajdującej się w M*** której przedwojennymi właścicielami byli p. Maria i Tomasz Łebkowscy. P. Łebkowscy zmarli w latach 1930-tych, także w latach 1930-tych zostało przeprowadzone po nich postępowanie spadkowe, a spadkobiercy zbyli swoje prawa własności do nieruchomości w latach 1950-tych moim poprzednikom prawnym. Fakty te nie podlegają dyskusji ponieważ są doskonale udokumentowane zapisami w księdze hipotecznej, nekrologami w przedwojennej prasie oraz doskonale zachowanym nagrobkiem na Cmentarzu Powązkowskim.
Od kilku lat lokalne instytucje przestały honorować moje prawa własności uchylając się jednak od podania powodów. Drogą własnych ustaleń udało się jednak stwierdzić iż prawdopodobnym powodem takiego działania jest zawarte w wystawianych przez nie dokumentach potwierdzenie iż p. Łebkowscy są osobami współcześnie żyjącymi, a następnie posłużenie się tym “błędem” przez osobę trzecią w celu pozyskiwania należących niegdyś do nich nieruchomości. Wskazywać na to może upór z jakim lokalne instytucje odmawiają usunięcia oczywistego błędu.
Badanie przedwojennej dokumentacji ujawniło iż nazwisko p.Łebkowskich pojawia się w kontekście innych nieruchomości niż mieszczące się w M***.
W związku z powyższym mam oczywisty interes prawny w uzyskaniu żądanych informacji w celu ustalenia
1. czy powodem kwestionowania moich praw własności jest fakt posługiwania się oczywiście fałszywą tożsamością przez osoby trzecie oraz czerpanie z tego korzyści materialnych
2. czy powodem uchylania się funkcjonariuszy państwowych od konfrontacji moich praw własności (wywodzących się od rzeczywistych p. Łebkowskich) z prawami własności wywodzącymi się od alternatywnych p. Łebkowskich jest ich świadomość skutków jakie spowodowałaby taka konfrontacja
z poważaniem
SĄD REJONOWY DLA W*** ŚRÓDMIEŚCIA W W***
Wnoszę o ujawnienie:
1. Czy w Wydziałach Cywilnych Sądu Rejonowego dla W*** Śródmieścia w W*** prowadzona była
sprawa:
1. w której stroną byli Maria i/lub Tomasz Łebkowscy, ich pełnomocnicy lub kuratorzy
2. dotyczącą stwierdzenia nabycia spadku po Marii i/lub Tomaszu Łebkowskich
3. dotyczącą ustanowienia kuratora majątku po Marii i/lub Tomaszu Łebkowskich
4. dotyczącą ustanowienia kuratora dla Marii i/lub Tomasza Łebkowskich Jeśli tak to wnoszę o kopię wydanego wyroku lub postanowienia kończącego sprawę.
Jako interes prawny w uzyskaniu niniejszych informacji podaję następujące fakty: Jestem współwłaścicielką nieruchomości znajdującej się w M*** której przedwojennymi właścicielami byli p. Maria i Tomasz Łebkowscy. P. Łebkowscy zmarli w latach 1930-tych, także w latach 1930-tych zostało przeprowadzone po nich postępowanie spadkowe, a spadkobiercy zbyli swoje prawa własności do nieruchomości w latach 1950-tych moim poprzednikom prawnym. Fakty te nie podlegają dyskusji ponieważ są doskonale udokumentowane zapisami w księdze hipotecznej, nekrologami w przedwojennej prasie oraz doskonale zachowanym nagrobkiem na Cmentarzu Powązkowskim.
Od kilku lat lokalne instytucje przestały honorować moje prawa własności uchylając się jednak od podania powodów. Drogą własnych ustaleń udało się jednak stwierdzić iż prawdopodobnym powodem takiego działania jest zawarte w wystawianych przez nie dokumentach potwierdzenie iż p. Łebkowscy są osobami współcześnie żyjącymi, a następnie posłużenie się tym “błędem” przez osobę trzecią w celu pozyskiwania należących niegdyś do nich nieruchomości. Wskazywać na to może upór z jakim lokalne instytucje odmawiają usunięcia oczywistego błędu.
Badanie przedwojennej dokumentacji ujawniło iż nazwisko p.Łebkowskich pojawia się w kontekście nieruchomości mieszczącej się w W*** przy ul. W*** 24 (znajdowała się tam niegdyś prowadzona przez nich placówka edukacyjna). Niewykluczone jednak iż mogą pojawiać się także w kontekście innych nieruchomości.
W związku z powyższym mam oczywisty interes prawny w uzyskaniu żądanych informacji w celu ustalenia
1. czy powodem kwestionowania moich praw własności jest fakt posługiwania się oczywiście fałszywą tożsamością przez osoby trzecie oraz czerpanie z tego korzyści materialnych
2. czy powodem uchylania się funkcjonariuszy państwowych od konfrontacji moich praw własności (wywodzących się od rzeczywistych p. Łebkowskich) z prawami własności wywodzącymi się od alternatywnych・p. Łebkowskich jest ich świadomość skutków jakie spowodowałaby taka konfrontacja
z poważaniem
##
MIASTO STOŁECZNE WARSZAWA
Wnoszę o ujawnienie:
1. Czy dokonali Państwo zwrotu jakiejkolwiek nieruchomości lub wypłacili Państwo odszkodowanie za nieruchomość osobie lub osobom legitymującym się prawami wywodzącymi się od Marii i Tomasza Łebkowskich.
2. Jeśli tak to wnoszę o kopię wydanej decyzji administracyjnej, oraz kopię dokumentów potwierdzających iż nieruchomość stanowiła przedwojenną własność Marii i Tomasza Łebkowskich, które uznali Państwo za wiarygodne
Jako interes prawny w uzyskaniu niniejszych informacji podaję następujące fakty: Jestem współwłaścicielką nieruchomości znajdującej się w M*** której przedwojennymi właścicielami byli p. Maria i Tomasz Łebkowscy. P. Łebkowscy zmarli w latach 1930-tych, także w latach 1930-tych zostało przeprowadzone po nich postępowanie spadkowe, a spadkobiercy zbyli swoje prawa własności do nieruchomości w latach 1950-tych moim poprzednikom prawnym. Fakty te nie podlegają dyskusji ponieważ są doskonale udokumentowane zapisami w księdze hipotecznej, nekrologami w przedwojennej prasie oraz doskonale zachowanym nagrobkiem na Cmentarzu Powązkowskim.
Od kilku lat lokalne instytucje przestały honorować moje prawa własności uchylając się jednak od podania powodów. Drogą własnych ustaleń udało się jednak stwierdzić iż prawdopodobnym powodem takiego działania jest zawarte w wystawianych przez nie dokumentach potwierdzenie iż p. Łebkowscy są osobami współcześnie żyjącymi, a następnie posłużenie się tym “błędem” przez osobę trzecią w celu pozyskiwania należących niegdyś do nich nieruchomości. Wskazywać na to może upór z jakim lokalne instytucje odmawiają usunięcia oczywistego błędu.
Badanie przedwojennej dokumentacji ujawniło iż nazwisko p.Łebkowskich pojawia się w kontekście nieruchomości mieszczącej się w W*** przy ul. W*** 24 (znajdowała się tam niegdyś prowadzona przez nich placówka edukacyjna). Niewykluczone jednak iż mogą pojawiać się także w kontekście innych nieruchomości.
W związku z powyższym mam oczywisty interes prawny w uzyskaniu żądanych informacji w celu ustalenia
1. czy powodem kwestionowania moich praw własności jest fakt posługiwania się oczywiście fałszywą tożsamością przez osoby trzecie oraz czerpanie z tego korzyści materialnych
2. czy powodem uchylania się funkcjonariuszy państwowych od konfrontacji moich praw własności (wywodzących się od rzeczywistych p. Łebkowskich) z prawami własności wywodzącymi się od “alternatywnych” p. Łebkowskich”
jest ich świadomość skutków jakie spowodowałaby taka konfrontacja
z poważaniem
1. Czy w Wydziałach Cywilnych Sądu Okręgowego w W*** prowadzona była sprawa:
1. w której stroną byli Maria i/lub Tomasz Łebkowscy, ich pełnomocnicy lub kuratorzy
2. dotyczącą stwierdzenia nabycia spadku po Marii i/lub Tomaszu Łebkowskich
3. dotyczącą ustanowienia kuratora majątku po Marii i/lub Tomaszu Łebkowskich
4. dotyczącą ustanowienia kuratora dla Marii i/lub Tomasza Łebkowskich Jeśli tak to wnoszę o kopię wydanego wyroku lub postanowienia kończącego sprawę.
Jako interes prawny w uzyskaniu niniejszych informacji podaję następujące fakty: Jestem współwłaścicielką nieruchomości znajdującej się w M*** której przedwojennymi właścicielami byli p. Maria i Tomasz Łebkowscy. P. Łebkowscy zmarli w latach 1930-tych, także w latach 1930-tych zostało przeprowadzone po nich postępowanie spadkowe, a spadkobiercy zbyli swoje prawa własności do nieruchomości w latach 1950-tych moim poprzednikom prawnym. Fakty te nie podlegają dyskusji ponieważ są doskonale udokumentowane zapisami w księdze hipotecznej, nekrologami w przedwojennej prasie oraz doskonale zachowanym nagrobkiem na Cmentarzu Powązkowskim.
Od kilku lat lokalne instytucje przestały honorować moje prawa własności uchylając się jednak od podania powodów. Drogą własnych ustaleń udało się jednak stwierdzić iż prawdopodobnym powodem takiego działania jest zawarte w wystawianych przez nie dokumentach potwierdzenie iż p. Łebkowscy są osobami współcześnie żyjącymi, a następnie posłużenie się tym “błędem” przez osobę trzecią w celu pozyskiwania należących niegdyś do nich nieruchomości. Wskazywać na to może upór z jakim lokalne instytucje odmawiają usunięcia oczywistego błędu.
Badanie przedwojennej dokumentacji ujawniło iż nazwisko p.Łebkowskich pojawia się w kontekście innych nieruchomości niż mieszczące się w M***.
W związku z powyższym mam oczywisty interes prawny w uzyskaniu żądanych informacji w celu ustalenia
1. czy powodem kwestionowania moich praw własności jest fakt posługiwania się oczywiście fałszywą tożsamością przez osoby trzecie oraz czerpanie z tego korzyści materialnych
2. czy powodem uchylania się funkcjonariuszy państwowych od konfrontacji moich praw własności (wywodzących się od rzeczywistych p. Łebkowskich) z prawami własności wywodzącymi się od alternatywnych p. Łebkowskich jest ich świadomość skutków jakie spowodowałaby taka konfrontacja
z poważaniem
SĄD REJONOWY DLA W*** ŚRÓDMIEŚCIA W W***
Wnoszę o ujawnienie:
1. Czy w Wydziałach Cywilnych Sądu Rejonowego dla W*** Śródmieścia w W*** prowadzona była
sprawa:
1. w której stroną byli Maria i/lub Tomasz Łebkowscy, ich pełnomocnicy lub kuratorzy
2. dotyczącą stwierdzenia nabycia spadku po Marii i/lub Tomaszu Łebkowskich
3. dotyczącą ustanowienia kuratora majątku po Marii i/lub Tomaszu Łebkowskich
4. dotyczącą ustanowienia kuratora dla Marii i/lub Tomasza Łebkowskich Jeśli tak to wnoszę o kopię wydanego wyroku lub postanowienia kończącego sprawę.
Jako interes prawny w uzyskaniu niniejszych informacji podaję następujące fakty: Jestem współwłaścicielką nieruchomości znajdującej się w M*** której przedwojennymi właścicielami byli p. Maria i Tomasz Łebkowscy. P. Łebkowscy zmarli w latach 1930-tych, także w latach 1930-tych zostało przeprowadzone po nich postępowanie spadkowe, a spadkobiercy zbyli swoje prawa własności do nieruchomości w latach 1950-tych moim poprzednikom prawnym. Fakty te nie podlegają dyskusji ponieważ są doskonale udokumentowane zapisami w księdze hipotecznej, nekrologami w przedwojennej prasie oraz doskonale zachowanym nagrobkiem na Cmentarzu Powązkowskim.
Od kilku lat lokalne instytucje przestały honorować moje prawa własności uchylając się jednak od podania powodów. Drogą własnych ustaleń udało się jednak stwierdzić iż prawdopodobnym powodem takiego działania jest zawarte w wystawianych przez nie dokumentach potwierdzenie iż p. Łebkowscy są osobami współcześnie żyjącymi, a następnie posłużenie się tym “błędem” przez osobę trzecią w celu pozyskiwania należących niegdyś do nich nieruchomości. Wskazywać na to może upór z jakim lokalne instytucje odmawiają usunięcia oczywistego błędu.
Badanie przedwojennej dokumentacji ujawniło iż nazwisko p.Łebkowskich pojawia się w kontekście nieruchomości mieszczącej się w W*** przy ul. W*** 24 (znajdowała się tam niegdyś prowadzona przez nich placówka edukacyjna). Niewykluczone jednak iż mogą pojawiać się także w kontekście innych nieruchomości.
W związku z powyższym mam oczywisty interes prawny w uzyskaniu żądanych informacji w celu ustalenia
1. czy powodem kwestionowania moich praw własności jest fakt posługiwania się oczywiście fałszywą tożsamością przez osoby trzecie oraz czerpanie z tego korzyści materialnych
2. czy powodem uchylania się funkcjonariuszy państwowych od konfrontacji moich praw własności (wywodzących się od rzeczywistych p. Łebkowskich) z prawami własności wywodzącymi się od alternatywnych・p. Łebkowskich jest ich świadomość skutków jakie spowodowałaby taka konfrontacja
z poważaniem
##
MIASTO STOŁECZNE WARSZAWA
Wnoszę o ujawnienie:
1. Czy dokonali Państwo zwrotu jakiejkolwiek nieruchomości lub wypłacili Państwo odszkodowanie za nieruchomość osobie lub osobom legitymującym się prawami wywodzącymi się od Marii i Tomasza Łebkowskich.
2. Jeśli tak to wnoszę o kopię wydanej decyzji administracyjnej, oraz kopię dokumentów potwierdzających iż nieruchomość stanowiła przedwojenną własność Marii i Tomasza Łebkowskich, które uznali Państwo za wiarygodne
Jako interes prawny w uzyskaniu niniejszych informacji podaję następujące fakty: Jestem współwłaścicielką nieruchomości znajdującej się w M*** której przedwojennymi właścicielami byli p. Maria i Tomasz Łebkowscy. P. Łebkowscy zmarli w latach 1930-tych, także w latach 1930-tych zostało przeprowadzone po nich postępowanie spadkowe, a spadkobiercy zbyli swoje prawa własności do nieruchomości w latach 1950-tych moim poprzednikom prawnym. Fakty te nie podlegają dyskusji ponieważ są doskonale udokumentowane zapisami w księdze hipotecznej, nekrologami w przedwojennej prasie oraz doskonale zachowanym nagrobkiem na Cmentarzu Powązkowskim.
Od kilku lat lokalne instytucje przestały honorować moje prawa własności uchylając się jednak od podania powodów. Drogą własnych ustaleń udało się jednak stwierdzić iż prawdopodobnym powodem takiego działania jest zawarte w wystawianych przez nie dokumentach potwierdzenie iż p. Łebkowscy są osobami współcześnie żyjącymi, a następnie posłużenie się tym “błędem” przez osobę trzecią w celu pozyskiwania należących niegdyś do nich nieruchomości. Wskazywać na to może upór z jakim lokalne instytucje odmawiają usunięcia oczywistego błędu.
Badanie przedwojennej dokumentacji ujawniło iż nazwisko p.Łebkowskich pojawia się w kontekście nieruchomości mieszczącej się w W*** przy ul. W*** 24 (znajdowała się tam niegdyś prowadzona przez nich placówka edukacyjna). Niewykluczone jednak iż mogą pojawiać się także w kontekście innych nieruchomości.
W związku z powyższym mam oczywisty interes prawny w uzyskaniu żądanych informacji w celu ustalenia
1. czy powodem kwestionowania moich praw własności jest fakt posługiwania się oczywiście fałszywą tożsamością przez osoby trzecie oraz czerpanie z tego korzyści materialnych
2. czy powodem uchylania się funkcjonariuszy państwowych od konfrontacji moich praw własności (wywodzących się od rzeczywistych p. Łebkowskich) z prawami własności wywodzącymi się od “alternatywnych” p. Łebkowskich”
jest ich świadomość skutków jakie spowodowałaby taka konfrontacja
z poważaniem
Dziennik pierwszy (pisany przed 08-2012) |
Dziennik drugi (pisany po 08-2012). |
Dziennik trzeci (pisany po 04-2014). |
Dziennik czwarty (pisany po 03-2015). |
Dziennik piąty (pisany po 01-2016). |
Dziennik szósty (pisany po 04-2016). |
Dziennik siódmy (pisany od 10-2016). |
Dziennik ósmy (pisany od 12-2016). |
Sposób opowiadania o zdarzeniach prawdziwych został zainspirowany twórczością Andiego Kaufmana i Andiego Warhola. Składamy hołd ich pamieci.. |