Dzisiaj kolejny wpis o przedstawicielach klasy średniej związanych z Milanówkiem w okresie jego świetności. Tym razem o artystach.

Na początek jedna z legend Starego Letniska. Pisarce Jadwidze Hłaskowej podobno przyśnił się kiedyś piekny dom. Chodziła więc po całym Milanówku szukała domu ze swojego snu, aż w końcu znalazła. Kupiła dom natychmiast. Nazywał się willa Ludwika.
Chronologicznie właściwie wypadałoby zacząć od Franciszka Ejsmonda. Franciszek Ejsmond był udziałowcem firmy "Kozłowski,Lasocki i spółka" i autorem pierwszego planu zagospodarowania przestrzennego Milanówka wzorowanego na założeniach pewnego wzorcowego miasta ogrodu niedaleko Berlina. Poza tym Franciszek  Ejsmond był uznanym artystą malarzem i dyrektorem Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie. Nie udało się nam znaleźć niestety czy posiadał w Milanówku willę. Może przyjeżdżając zatrzymywał się w willi Wandzin, która należała do Wieniawskich, rodziny jego żony.

czytaj dalej

Jeszcze raz dziękujemy Wojewodzie i GUNB za inspirację. Dziękuje także Mieciunia (TA Mieciunia), która zainspirowana szczególnie haiku Wojewody 'TIR tu nie stał' napisała (oczywiście rękami swojego pełnomocnika) własne pismo do Urzędu.

Po ostatnich decyzjach GUNB i Wojewody w sprawie budowy obiektu barwnie opisanego jako 'rozbudowa o przedszkole' na terenie sąsiadujących dóbr klasztornych za naszym płotem, zaczynamy mieć podejrzenie, że tzw 'Polska B' może być tworem pieczołowicie konserwowanym przez tych co udają, że na prowincji wprowadzają europejskie zasady. 
Tym bardziej, ze tutaj (30 km od Warszawy) ludzie niczym nie różnią się od tych ze stolicy. Zresztą część z nich w Warszawie pracuje. Teoria, że Polskę B tworzy prowincjonalna mentalności mieszkańców nie wydaje się być prawdziwa. 

Dzisiaj komentarz Frayer'a do cudu nr 1 (w ogólności) i pisma Wojewody w sprawie (w szczególności)
.Po spożyciu 100 ml nalewki wzmacniającej według przepisu mojej ciotecznej prababki Amelii Frayerówny postanowiłem przystąpić do działania czyli analizy pisma które Ćwoki otrzymały od Wojewody w sprawie budowy obiektu opisanego jako 'rozbudowa o przedszkole' ok 10 m od ich płotu (sprawa opisana jako cud 1 w archiwum pani M). Po szybkim przejrzeniu treści pisma, które zajęło mi 53 sekundy, uwagę moją z wróciło stwierdzenie iż planowana inwestycja sąsiada Ćwoków zgodna jest z planem zagospodarowania przestrzennego z uwagi na brak garażowania przy niej TIR-a.  

czytaj dalej.

Dzisiaj rozpoczynamy tydzień poświęcony boskim sprawom  w Milanówku i nie tylko.
Dziękujemy za inspirację Wojewodzie. 

Sprawozdanie z szesnastego posiedzenia Kapituły i wstępniak 

O ludziach Starego Letniska

Sądząc z informacji jakie mamy o mieszkańcach przedwojennego Milanówka całkiem sporo było wśród nich przedsiębiorców. Reprezentowane były wśród nich zarówno małe lokalne firmy jak i naprawdę wielki biznes. Od producentów ołówków do producentów wagonów. Od małego składu towarów kolonialnych do krajowego króla cukru. Co ciekawe wśród wielkiego biznesu znaleźliśmy też ślad kolejnego światowej sławy artysty (a raczej artystki), ale ten trop wymaga jeszcze zbadania, więc dzisiaj dajemy tylko mały teaser. 

więcej o przedsiębiorcach w Starym Letnisku.

Dzisiaj o klasie średniej, która zamieszkiwała Millanówek w okresie jego świetności. Dzisiejszy wpis poświęcony jest oficerom. (Dla niewtajemniczonych oficer to żołnierz w randze powyżej podporucznika).
Wpisy poświęcone 'Boskim sprawom' musieliśmy niestety odłożyć z powodu absorbujących problemów ze sprzętem. Czyżby boska interwencja :-)

O oficerach Milanówka.
Prezentację wojskowych ropoczniemy od kapitana Zbigniewa Babińskiego, lotnika wojskowego, który pilotował WZ-XI Kogutek w czasie jego pierwszego lotu z Milanówka do Warszawy. O WZ-XI Kogutek i jego konstruktorze Władysławie Zalewskim pisaliśmy już tutaj... Podejrzewamy, że kapitan Zbigniew Babiński był mieszkańcem willi Babin, ale stuprocentowej pewności nie mamy. 
czytaj dalej.

Na początku wypada wspomnieć o Zygmuncie Homfokl - Ostrowskim, jemu jednak zdecydowaliśmy się poświęcić osobny wpis uznając że jest to postać wybitna. 
Prawnikiem był także Apoloniusz Jan Csaky, dlugoletni wójt Milanówka, który zamieszkiwał w willi Rysinek. Wspomnieć wypada, że willa zbudowana została przez jego teścia Bronisława Maruszewskiego,o którym wspiminamy w przewodniku po artystach

Letnisko Milanówek to był stary sosnowy las podzielony na parcele, w którym  z rzadka usadowione były wille.  To las tworzył klimat i mikroklimat. Ten las przyciągał twórcza elitę i letników. Ten las sprawiał, że o Milanówku i Konstancinie mówiono jednym tchem.
Co zostało z tego lasu?  Przetrzebiony las.  
Jak to mozliwe? Przeciez był on pod ochrona na kilka sposobów. Jako integralna część letniska został zabezpieczony przez różnorakie plany zagospodarowania. Był pod ochroną jako obszar leśny lub leśno-parkowy. Jest tez częścia strefy chronionego krajobrazu. A częśc jego załozeń jest wpisana na liste zabytków czyli pod ochroną konserwatorską. Dlaczego więc jest przetrzebiony? Kolejny niewytłumaczakny cud? 

Naprawdę chcielibyśmy trochę spokojnie sobie posiedzieć, dopieścić bloga, uporządkować zdjęcia itp. Tymczasem życie nie przestaje dostarczać nam pasjonujących przygód. Dzisiaj rano założyliśmy w naszej nękanej ciągłymi wtargnięciami Pani Sąsiadki piwnicy czujkę alarmową. Nie minęło kilka godzin i Pani Sąsiadka postanowiła ją wypróbować ;-). Ochrona na szczęście dojechała szybko. Po  przybyciu na miejsce zastaliśmy w naszej piwnicy Panią Sąsiadkę i dwóch dżentelmenów jej towarzyszących oraz Policję. Policja stała na środku piwnicy w której wył alarm, mając przed sobą sprawców złapanych na gorącym uczynku.  Podjęte przez dzielnych funkcjonariuszy czynności, a raczej brak ich podjęcia zdawał się wskazywać, że nic złe się nie stało.  Nie zaingerowano nawet gdy wspomniani dżentelmeni obrzucili nas wyzwiskami i absurdalnymi zarzutami. Typu, że nie mamy prawa zabraniać pani Sąsiadce wstępu do naszej piwnicy i że woda w rurach wodociągowych nie zamarza, bo płynie, a fakt, że zamarzła w rurach Pani Sąsiadki to nasza wina. Odmówiono nie tylko sporządzenia protokołu z zajścia, ale nawet zabezpieczenia dorobionego na lewo klucza, którym posłużyła się pani Sąsiadka. Zresztą według oświadczenia Pani Sąsiadki (również niezaprotokołowanego) Policja o dorobieniu przez nią klucza wie, bo została o wszystkim poinformowana.

Z innych ciekawostek dowiedzieliśmy się czym się różni włamanie od wtargnięcia. Włamanie jest wtedy kiedy wedrze się siła, a nie za pomocą na lewo dorobionego klucza. Nie jesteśmy jednak pewni czy Policja w Milanówku wie, że wtargnięcie jest czynem bezprawnym.

# # #

Dzisiaj w ramach Tygodnia ze Starodrzewiem Frayer liczy drzewa.

Odebrana korespondencja odebrała się średnio obfita i średnio satysfakcjonująca. Staroście udało dostarczyć się nam informację publiczną, za to Pan Inspektor szczebla powiatowego (czyli PINB) zaczął się od jej dostarczenia wymigiwać, co nas zastanowiło bo zadalismy mu tylko niewinne pytanie co zrobił, żeby zapewnić zachowanie starych willi w należnym stanie technicznym. 

Wiele radości dostarczył nam natomiast Pan Urząd szczebla głownego (czyli GUNB), który stwierdził że fakt iż obiekt może być samowolą budowlaną nie jest okolicznością prawną ale faktyczną, więc nie przeszkadza wydaniu decyzji o jego rozbudowie. Przyznajemy, że nie do końca rozumiemy (może wkrótce Frayer wyjasni, a Mieciunia znajdzie jakieś twórcze zastosowanie). 

Dzisiaj natomiast pierwszy rozdział przygód Ćwoków w Polsce B, czyli jak jak wielkomiejska zaraza radzi sobie na prowincji.