Dziennik XIX – Checks & balances i takie tam
O czym jest sprawa nieruchomości przy ul. K. 53 w M. napisaliśmy szczegółowo we wstępie do Dziennika Ćwoków XVIII . Można jednak wyjaśnienie zamknąć w jednym zdaniu.
Sam fakt pojawienia się tzw sprawy nieruchomości przy ul K. 53 w M., a przede wszystkim jej nierozwiązywalność dokumentuje istnienie ewidentnego błędu w orzecznictwie SN, którego nieusuwalność wskazuje na istnienie poważnych problemów ze zrozumieniem podstawowych mechanizmów demokracji przez szereg instytucji III RP.
Istnienie błędu w orzecznictwie SN jest poza jakąkolwiek dyskusją, bowiem tylko on może w oczach związanych nim instytucji III RP legitymizować działania sprzeczne z literą obowiązujących ustaw. Na przykład przyjmowanie iż o prawach własności nie decydują zapisy ksiąg wieczystych (odzwierciedlające sytuację prawną uznawaną w II RP i PKWN/PRL), ale okoliczności , które mogące istnieć co najwyżej przy uznawaniu bezpośredniej ciągłości na linii Generalne Gubernatorstwo – IIIRP (co w praktyce wygląda jakby instytucje III RP hmm... reaktywowały pakt Ribbentrop-Mołotow ;-).
I nie ma znaczenia, iż takie fajerwerki mają miejsce tylko w pewnych (aczkolwiek potencjalnie nawet częstych) okolicznościach. Zaistnienie każdego z takich przypadków w normalnie działającej demokracji powinno prowadzić do korekty orzecznictwa SN odpowiedzialnego za to zamieszanie, a nie skutkować ciągłym wzrostem wolumenu dokumentacji potwierdzającej iż instytucje III RP działają w rzeczywistości, w której wiążący jest pakt Ribbentrop-Mołotow.
Tak więc problem wyciągnięty na światło dzienne przez tzw "sprawę nieruchomości przy ul. K. 53 w M." wydaje się być cokolwiek szerszy niż wskazana w Dzienniku Ćwoków XVIII niedrożna ścieżka feedbacku.
Podsumujmy więc co jest najważniejsze w tzw sprawie nieruchomości przy ul K. 53 w M, która koniec końców okazała się wcale nie być o samej nieruchomości przy ul K. 53 w M.
Sam fakt pojawienia się tzw sprawy nieruchomości przy ul K. 53 w M., a przede wszystkim jej nierozwiązywalność dokumentuje istnienie ewidentnego błędu w orzecznictwie SN, którego nieusuwalność wskazuje na istnienie poważnych problemów ze zrozumieniem podstawowych mechanizmów demokracji przez szereg instytucji III RP.
Istnienie błędu w orzecznictwie SN jest poza jakąkolwiek dyskusją, bowiem tylko on może w oczach związanych nim instytucji III RP legitymizować działania sprzeczne z literą obowiązujących ustaw. Na przykład przyjmowanie iż o prawach własności nie decydują zapisy ksiąg wieczystych (odzwierciedlające sytuację prawną uznawaną w II RP i PKWN/PRL), ale okoliczności , które mogące istnieć co najwyżej przy uznawaniu bezpośredniej ciągłości na linii Generalne Gubernatorstwo – IIIRP (co w praktyce wygląda jakby instytucje III RP hmm... reaktywowały pakt Ribbentrop-Mołotow ;-).
I nie ma znaczenia, iż takie fajerwerki mają miejsce tylko w pewnych (aczkolwiek potencjalnie nawet częstych) okolicznościach. Zaistnienie każdego z takich przypadków w normalnie działającej demokracji powinno prowadzić do korekty orzecznictwa SN odpowiedzialnego za to zamieszanie, a nie skutkować ciągłym wzrostem wolumenu dokumentacji potwierdzającej iż instytucje III RP działają w rzeczywistości, w której wiążący jest pakt Ribbentrop-Mołotow.
Tak więc problem wyciągnięty na światło dzienne przez tzw "sprawę nieruchomości przy ul. K. 53 w M." wydaje się być cokolwiek szerszy niż wskazana w Dzienniku Ćwoków XVIII niedrożna ścieżka feedbacku.
Podsumujmy więc co jest najważniejsze w tzw sprawie nieruchomości przy ul K. 53 w M, która koniec końców okazała się wcale nie być o samej nieruchomości przy ul K. 53 w M.
Spis treści:
1. Absurd łatwy do wygenerowania ...
2. .... ale łatwy do usunięcia w systemie demokratycznym
3. "Źle się dzieje w państwie duńskim" czyli antydemokratyczny ciemnogród w akcji
4. Przechodzimy do gwoździa programu
5. Wchodzimy nieco głębiej w antydemokratyczny ciemnogród
6. Przyspieszony kurs demokracji
2. .... ale łatwy do usunięcia w systemie demokratycznym
3. "Źle się dzieje w państwie duńskim" czyli antydemokratyczny ciemnogród w akcji
4. Przechodzimy do gwoździa programu
5. Wchodzimy nieco głębiej w antydemokratyczny ciemnogród
6. Przyspieszony kurs demokracji
1. Absurd łatwy do wygenerowania ...
Paradoksalnie by sprawić, że instytucje III RP przy ustalaniu praw do terenu zaczęły działać w trybie paktu Ribbentrop-Mołotow nie jest potrzebna żadna „teoria spiskowa”. Wystarczy tylko kilka drobnych, niezamierzonych pomyłek orzeczniczych np:
a) uznanie, przy jakiejś okazji, że istnieje bezwzględna ciągłość praw do terenu ze stanem prawym istniejącym w dniu, w którym był on ukształtowany działaniami jednostki państwowej, której istnienie jest ściśle związane z obowiązywaniem paktu Ribbentrop-Mołotow (co może być zwykłym przeoczeniem zważywszy burzliwą i skomplikowaną historię)
b) rozpięcie przy jakiejś okazji praw do terenu uznawanych przez II RP, PKWN/PRL od terenu III RP (co może mieć pozornie nawet sens w pewnych ściśle określonych okolicznościach np w stosunku do chronicznie nie ujawnianych w księgach wieczystych praw Skarbu Państwa do nieruchomości)
Obie te rzeczy udało się orzec Sądowi Najwyższemu III RP (z cala mocą podkreślamy, że nie sugerujemy niczego poza niezamierzoną pomyłką).
ad a) SN orzekł, że w trybie reformy rolnej, podlegające jej nieruchomości zostały nabyte przez Skarb Państwa automatycznie z dniem 13 września 1944 roku bez żadnych dodatkowych czynności. SN ewidentnie nie wziął pod uwagę dwóch niuansów historycznych
ad b) SN orzekł, że dział I-O ksiąg wieczystych nie ma domniemania wiarygodności. SN najwyraźniej nie zauważył, że
a) uznanie, przy jakiejś okazji, że istnieje bezwzględna ciągłość praw do terenu ze stanem prawym istniejącym w dniu, w którym był on ukształtowany działaniami jednostki państwowej, której istnienie jest ściśle związane z obowiązywaniem paktu Ribbentrop-Mołotow (co może być zwykłym przeoczeniem zważywszy burzliwą i skomplikowaną historię)
b) rozpięcie przy jakiejś okazji praw do terenu uznawanych przez II RP, PKWN/PRL od terenu III RP (co może mieć pozornie nawet sens w pewnych ściśle określonych okolicznościach np w stosunku do chronicznie nie ujawnianych w księgach wieczystych praw Skarbu Państwa do nieruchomości)
Obie te rzeczy udało się orzec Sądowi Najwyższemu III RP (z cala mocą podkreślamy, że nie sugerujemy niczego poza niezamierzoną pomyłką).
ad a) SN orzekł, że w trybie reformy rolnej, podlegające jej nieruchomości zostały nabyte przez Skarb Państwa automatycznie z dniem 13 września 1944 roku bez żadnych dodatkowych czynności. SN ewidentnie nie wziął pod uwagę dwóch niuansów historycznych
- po pierwsze w dniu 13 września 1944 roku stan prawny wielu nieruchomości był ukształtowany przymusowymi działaniami administracji niemieckiej z lat 1939-1944 (akty prawne porządkujące sprawę tych przymusowych czynności zostały wydane później)
- po drugie PKWN/PRL przyjmował, że administracja niemiecka z lat 1939-1944 miała nielegalny charakter i przymusowe działania tej administracji uznawał za niewiążące - nie przeprowadził więc reformy rolnej bezpośrednio na stanie prawnym z 13 września 1944 roku, ale co najwyżej na stanie prawnym z tego dnia po wykonaniu czynności usunięcia skutków wzmiankowanych powyżej przymusowych działań.
ad b) SN orzekł, że dział I-O ksiąg wieczystych nie ma domniemania wiarygodności. SN najwyraźniej nie zauważył, że
- po pierwsze w dziale II ksiąg wieczystych są ujawnione prawa nie tylko do nieruchomości państwowych (dla których często zapominano dopełnić formalności ujawnienia praw Skarbu Państwa w księgach wieczystych), ale są ujawnione także prawa do nieruchomości prywatnych, które były uznawane przez II RP i PKWN/PRL (a tych było całkiem sporo).
- po drugie uznanie działu I-O za niewiarygodny ni mniej ni więcej tylko odpina prawa prywatne dokumentujące ciągłość na linii II RP- PKWN/PRL-III RP od terenu III RP (czyli znosi ciągłość prawną III RP z II RP i PKWN/PRL-III RP traktując te ostatnie twory państwowe jako nielegalne)
2. .... ale łatwy do usunięcia w systemie demokratycznym
System demokratyczny ma to do siebie, że zakłada omylność ludzką.
a) Funkcjonuje w nim mechanizm "checks & balances", który sprawia iż wszystkie organy władzy (ustawodawczy, wykonawczy, sądowy) mają narzędzia do wzajemnej kontroli.
b) System demokratyczny z samej definicji zakłada dobrą komunikację ze społeczeństwem (w tym sprawnie działającą ścieżkę feedbacku), by szybko weryfikować wszelkie niekorzystne trendy.
c) Ponadto w systemie demokratycznym funkcjonuje wiele organizacji/instytucji (NGOsy, media itp) których celem istnienia jest wyłapywanie ewidentnych błędów w funkcjonowaniu organów władzy.
W systemie demokratycznym tak oczywiste błędy w orzecznictwie, jak te wymienione powyżej, powinny więc zostać już dawno zauważone i usunięte.
Jednak najwyraźniej coś poszło bardzo mocno nie tak, bo wzmiankowane błędy nie tylko nie zostały usunięte, ale jeszcze zaczęły żyć własnym życiem.
a) Funkcjonuje w nim mechanizm "checks & balances", który sprawia iż wszystkie organy władzy (ustawodawczy, wykonawczy, sądowy) mają narzędzia do wzajemnej kontroli.
b) System demokratyczny z samej definicji zakłada dobrą komunikację ze społeczeństwem (w tym sprawnie działającą ścieżkę feedbacku), by szybko weryfikować wszelkie niekorzystne trendy.
c) Ponadto w systemie demokratycznym funkcjonuje wiele organizacji/instytucji (NGOsy, media itp) których celem istnienia jest wyłapywanie ewidentnych błędów w funkcjonowaniu organów władzy.
W systemie demokratycznym tak oczywiste błędy w orzecznictwie, jak te wymienione powyżej, powinny więc zostać już dawno zauważone i usunięte.
Jednak najwyraźniej coś poszło bardzo mocno nie tak, bo wzmiankowane błędy nie tylko nie zostały usunięte, ale jeszcze zaczęły żyć własnym życiem.
3. "Źle się dzieje w państwie duńskim" czyli antydemokratyczny ciemnogród w akcji
Jak wynika z cytowanego w Dzienniku Ćwoków XVIII artykułu prasowego , oczywiste konsekwencje wzmiankowanego orzecznictwa zostały zauważone (trudno żeby było inaczej w czasach gdy personel instytucji IIIRP potrafi czytać). Nie zaskutkowało to jednak bynajmniej korektą samego orzecznictwa, ale snuciem analogi do procesów w których "nabycie" i "objęcie" nieruchomości może być oddalone w czasie np nabycie spadku i komunalizacja. Jak rozumiemy problem wykreowanych orzecznictwem SN podwójnych praw własności skatalogowano jako nieruchomości , które Skarb Państwa "nabył-nie-objął" i zastygnięto w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku (więcej Dziennik XVIII).
Tymczasem wpływ wzmiankowanego orzecznictwa stał się bardziej niż widoczny i to na długo zanim pojawiła się tzw sprawa nieruchomości przy ul K 53 w M.
Po pierwsze w postaci różnych głośnych absurdów w procesie reprywatyzacji. Łatwo jest bowiem zauważyć, że prowadzenie reprywatyzacji gruntów rolnych przy założeniu iż nieruchomości podlegające reformie rolnej przeszły automatycznie na własność Skarbu Państwa z dniem 13 września 1944 roku (bez potrzeby wykonywania jakichkolwiek czynności) , skutkować musi zwracaniem nieruchomości osobom legitymującym się prawami do terenu na dzień 13 września 1944 roku. A ci hmm... niekoniecznie wywodzili swoje prawa z porządku prawnego Państwa Polskiego. I co więcej pozostaje pytaniem otwartym czy zawsze "zwracano" nieruchomości rzeczywiście w okresie PKWN/PRL znacjonalizowane.
Po drugie w postaci problemów z uporządkowaniem mienia Skarbu Państwa. Nie powinno to dziwić po wygenerowaniu, na skutek zmiany sposobu wykonania reformy rolnej, wolumenu nowych praw Skarbu Państwa, których w PKWN/PRL nie było . Przy czym wolumen nowo wytworzonych praw odzwierciedla ilość przymusowych scaleń z okresu administracji niemieckiej z lat 1939-1944, a z materiałów historycznych wynika, że miała ona w tym zakresie ambitne plany ;-)
Na skalę problemu wskazuje np. trwająca dekadami niezdolność uporządkowania stanu prawnego działek pod drogami publicznymi w oparciu o procedurę, która wymagała ustalenia ich stanu prawnego (przynajmniej z dokładnością do tego czy są własnością prywatną czy własnością Skarbu Państwa).
Po trzecie w postaci problemów związanych nieruchomościami "nabytymi-nie objętymi". To znaczy takimi, których prywatni właściciele nie mają nawet pojęcia, że ich prawa uznawane nawet przez PKWN/PRL (na co istnieje wolumen dokumentacji także w zasobach lokalnych instytucji i ogólne dostępnych rejestrach) zostały podważone w III RP orzeczeniem SN i być może także procesem reprywatyzacji. Sytuacji tych nieruchomości poświęciliśmy wiele miejsca opisując dualizm prawno-traktatowy (patrz: Dziennik XVIII).
Tak więc nie można powiedzieć, że niezamierzone (jak domniemamy) błędy orzecznictwa SN były niewidoczne lub bez większego znaczenia prawnego.
Jednak nikomu z długiej listy instytucji/organizacji uprawnionych by korektę orzecznictwa SN zainicjować, nie przyszło najwyraźniej nawet do głowy że w systemie demokratycznym można, a nawet trzeba czasami orzeczenia SN skrytykować.
Tymczasem wpływ wzmiankowanego orzecznictwa stał się bardziej niż widoczny i to na długo zanim pojawiła się tzw sprawa nieruchomości przy ul K 53 w M.
Po pierwsze w postaci różnych głośnych absurdów w procesie reprywatyzacji. Łatwo jest bowiem zauważyć, że prowadzenie reprywatyzacji gruntów rolnych przy założeniu iż nieruchomości podlegające reformie rolnej przeszły automatycznie na własność Skarbu Państwa z dniem 13 września 1944 roku (bez potrzeby wykonywania jakichkolwiek czynności) , skutkować musi zwracaniem nieruchomości osobom legitymującym się prawami do terenu na dzień 13 września 1944 roku. A ci hmm... niekoniecznie wywodzili swoje prawa z porządku prawnego Państwa Polskiego. I co więcej pozostaje pytaniem otwartym czy zawsze "zwracano" nieruchomości rzeczywiście w okresie PKWN/PRL znacjonalizowane.
Po drugie w postaci problemów z uporządkowaniem mienia Skarbu Państwa. Nie powinno to dziwić po wygenerowaniu, na skutek zmiany sposobu wykonania reformy rolnej, wolumenu nowych praw Skarbu Państwa, których w PKWN/PRL nie było . Przy czym wolumen nowo wytworzonych praw odzwierciedla ilość przymusowych scaleń z okresu administracji niemieckiej z lat 1939-1944, a z materiałów historycznych wynika, że miała ona w tym zakresie ambitne plany ;-)
Na skalę problemu wskazuje np. trwająca dekadami niezdolność uporządkowania stanu prawnego działek pod drogami publicznymi w oparciu o procedurę, która wymagała ustalenia ich stanu prawnego (przynajmniej z dokładnością do tego czy są własnością prywatną czy własnością Skarbu Państwa).
Po trzecie w postaci problemów związanych nieruchomościami "nabytymi-nie objętymi". To znaczy takimi, których prywatni właściciele nie mają nawet pojęcia, że ich prawa uznawane nawet przez PKWN/PRL (na co istnieje wolumen dokumentacji także w zasobach lokalnych instytucji i ogólne dostępnych rejestrach) zostały podważone w III RP orzeczeniem SN i być może także procesem reprywatyzacji. Sytuacji tych nieruchomości poświęciliśmy wiele miejsca opisując dualizm prawno-traktatowy (patrz: Dziennik XVIII).
Tak więc nie można powiedzieć, że niezamierzone (jak domniemamy) błędy orzecznictwa SN były niewidoczne lub bez większego znaczenia prawnego.
Jednak nikomu z długiej listy instytucji/organizacji uprawnionych by korektę orzecznictwa SN zainicjować, nie przyszło najwyraźniej nawet do głowy że w systemie demokratycznym można, a nawet trzeba czasami orzeczenia SN skrytykować.
4. Przechodzimy do gwoździa programu
Zacznijmy od tego, że gdyby mechanizmy demokratyczne działały to sprawa nieruchomości przy ul. K. 53 w M. nigdy by się nie wydarzyła.
Wzmiankowane orzecznictwo zostałoby skorygowane na długo przed tym zanim sprawa tej nieruchomości miała szansę zaistnieć.
A tymczasem ok 2010 roku na nieruchomości przy ul K 53 w M pojawiły się we wręcz laboratoryjnej formie wszystkie przewidywalne konsekwencje wzmiankowanego orzecznictwa, do tego sprawiając wrażenie dobrze znanych i ugruntowanych procedur:
Po pierwsze działania instytucji III RP pokazywały, że na nieruchomości pojawił się drugi stan prawny obok tego ujawnionego w księgach wieczystych w oparciu o który nabyto nieruchomość (co jest efektem wytworzenia drugiego zestawu praw, do tego ujawnionego w księgach wieczystych, na skutek zmiany sposobu wykonania reformy rolnej);
Po drugie instytucje IIIRP traktowały całość dokumentacji związanej ze stanem prawnym ujawnionym w księdze wieczystej a' priori (bez udzielenia jakkolwiek wyjaśnień) jako niewiążącą i nieważną, pomimo iż odzwierciedlała ona stan prawny uznawany przez II RP i PKWN/PRL (co wydaje sie być efektem zniesienia domniemania wiarygodności działu I-O; sprawia to, że nie jest pewne czy ujawnione w księdze wieczystej prawa, uznawane przez PKWN/PRL, odnoszą się do tej czy jakiejś innej nieruchomości)
Po trzecie instytucje III RP działały w oparciu o okoliczności, których co prawda nie chciały ujawnić, ale które zaistnieć mogły tylko przy założeniu bezpośredniej ciągłości prawnej na linii Generalne Gubernatorstwo - III RP (co jest oczywistą konsekwencją zmiany sposobu wykonania reformy rolnej i oparciu jej dosłownie na stanie prawnym z 13 września 1944 roku drogą współczesnego orzecznictwa sądowego, które jest wiążące dla instytucji III RP)
Sam fakt zaistnienia powyższej sytuacji w 2010 roku niewątpliwie każe zastanawiać się nad tym co personel "demokratycznych" instytucji/organizacji w IIIRP rozumie z mechanizmów demokracji
Jednak dalej zaczęło się robić jeszcze ciekawiej
Wzmiankowane orzecznictwo zostałoby skorygowane na długo przed tym zanim sprawa tej nieruchomości miała szansę zaistnieć.
A tymczasem ok 2010 roku na nieruchomości przy ul K 53 w M pojawiły się we wręcz laboratoryjnej formie wszystkie przewidywalne konsekwencje wzmiankowanego orzecznictwa, do tego sprawiając wrażenie dobrze znanych i ugruntowanych procedur:
Po pierwsze działania instytucji III RP pokazywały, że na nieruchomości pojawił się drugi stan prawny obok tego ujawnionego w księgach wieczystych w oparciu o który nabyto nieruchomość (co jest efektem wytworzenia drugiego zestawu praw, do tego ujawnionego w księgach wieczystych, na skutek zmiany sposobu wykonania reformy rolnej);
Po drugie instytucje IIIRP traktowały całość dokumentacji związanej ze stanem prawnym ujawnionym w księdze wieczystej a' priori (bez udzielenia jakkolwiek wyjaśnień) jako niewiążącą i nieważną, pomimo iż odzwierciedlała ona stan prawny uznawany przez II RP i PKWN/PRL (co wydaje sie być efektem zniesienia domniemania wiarygodności działu I-O; sprawia to, że nie jest pewne czy ujawnione w księdze wieczystej prawa, uznawane przez PKWN/PRL, odnoszą się do tej czy jakiejś innej nieruchomości)
Po trzecie instytucje III RP działały w oparciu o okoliczności, których co prawda nie chciały ujawnić, ale które zaistnieć mogły tylko przy założeniu bezpośredniej ciągłości prawnej na linii Generalne Gubernatorstwo - III RP (co jest oczywistą konsekwencją zmiany sposobu wykonania reformy rolnej i oparciu jej dosłownie na stanie prawnym z 13 września 1944 roku drogą współczesnego orzecznictwa sądowego, które jest wiążące dla instytucji III RP)
Sam fakt zaistnienia powyższej sytuacji w 2010 roku niewątpliwie każe zastanawiać się nad tym co personel "demokratycznych" instytucji/organizacji w IIIRP rozumie z mechanizmów demokracji
Jednak dalej zaczęło się robić jeszcze ciekawiej
5. Wchodzimy nieco głębiej w antydemokratyczny ciemnogród
Niezależne od naszych intencji, pisząc liczne skargi, odwołania, zażalenia informowaliśmy o konsekwencjach jakichś błędów orzeczniczych SN. Bowiem tylko błędy orzecznicze mogły w oczach wszystkich instytucji IIIRP legitymizować działania w sposób ewidentny sprzeczne z literą obowiązujących ustaw.
Pod koniec naszej korespondencji podaliśmy nawet o jakie orzeczenia wchodzą w rachubę.
Przez prawie 15 lat ani administracja rządowa , ani najwyższe organy sądownicze, ani służby od bezpieczeństwa wewnętrznego państwa nie rozpoczęły procedury korekty wzmiankowanego orzecznictwa. Pomimo, iż po latach korespondencji nie mogli być nieświadomi nie tylko szkód jakie ono czyni dla interesu prywatnego, ale też interesu państwa. Nie mówiąc o sposobie wdrażania, który w pełni wydaje się wypełniać definicję instytucjonalnego mobbingu (m.in. odmawianie informacji umożliwiającej obronę swojego interesu prawnego).
Najwyraźniej nikomu w instytucjach III RP (w tym najwyższego szczebla) nie przyszło do głowy, że:
a) SN jest NIEZAWISŁY, ale nie ma dogmatu jego nieomylności (taki dogmat mają jedynie niektóre instytucje w systemach autorytarnych, ale na pewno nie w demokracji)
b) jednym z podstawowych mechanizmów demokracji jest "checks & balances" tj każda demokratyczna władza podlega kontroli.
c) w systemie demokratycznym informacje przesłane przez obywatela i wskazujące na możliwość istnienia poważnych nieprawidłowości są skrupulatnie analizowane (jest zachowana droga komunikacji ze społeczeństwem w postaci drożnej ścieżki feedbacku)
Pod koniec naszej korespondencji podaliśmy nawet o jakie orzeczenia wchodzą w rachubę.
Przez prawie 15 lat ani administracja rządowa , ani najwyższe organy sądownicze, ani służby od bezpieczeństwa wewnętrznego państwa nie rozpoczęły procedury korekty wzmiankowanego orzecznictwa. Pomimo, iż po latach korespondencji nie mogli być nieświadomi nie tylko szkód jakie ono czyni dla interesu prywatnego, ale też interesu państwa. Nie mówiąc o sposobie wdrażania, który w pełni wydaje się wypełniać definicję instytucjonalnego mobbingu (m.in. odmawianie informacji umożliwiającej obronę swojego interesu prawnego).
Najwyraźniej nikomu w instytucjach III RP (w tym najwyższego szczebla) nie przyszło do głowy, że:
a) SN jest NIEZAWISŁY, ale nie ma dogmatu jego nieomylności (taki dogmat mają jedynie niektóre instytucje w systemach autorytarnych, ale na pewno nie w demokracji)
b) jednym z podstawowych mechanizmów demokracji jest "checks & balances" tj każda demokratyczna władza podlega kontroli.
c) w systemie demokratycznym informacje przesłane przez obywatela i wskazujące na możliwość istnienia poważnych nieprawidłowości są skrupulatnie analizowane (jest zachowana droga komunikacji ze społeczeństwem w postaci drożnej ścieżki feedbacku)
6. Przyspieszony kurs demokracji
Sprawa nieruchomości przy ul K 53 w M pokazuje, że instytucje III RP (szczególnie te najwyższego szczebla) niewątpliwie wymagają jakiegoś hmm... przyspieszonego kursu odnośnie podstawowych mechanizmów demokracji. W Dzienniku Ćwoków XIX będziemy sprawdzać czy da się ten kurs przeprowadzić w obrębie struktur III RP.
I będzie nam niezmiernie przykro, jeżeli będziemy zmuszeni poza struktury III RP przenieść ustalanie jak doszło do tego, że ewidentny błąd w orzecznictwie SN nie tylko stał się nieusuwalny, ale jeszcze zaczął żyć własnym życiem. W szczególności sprawiając że instytucje III RP, w pewnych (potencjalnie wcale nierzadkich) okolicznościach reaktywują pakt Ribbentrop-Mołotow ;-).
I będzie nam niezmiernie przykro, jeżeli będziemy zmuszeni poza struktury III RP przenieść ustalanie jak doszło do tego, że ewidentny błąd w orzecznictwie SN nie tylko stał się nieusuwalny, ale jeszcze zaczął żyć własnym życiem. W szczególności sprawiając że instytucje III RP, w pewnych (potencjalnie wcale nierzadkich) okolicznościach reaktywują pakt Ribbentrop-Mołotow ;-).
od kiedy uniemozliwia nam się usunięcie zagrozenia zdrowia w budynku w którym mieszkamy. |
od kiedy zostaliśmy zmuszeni do opuszczenia domu. |
od kiedy zorientowaliśmy się, że gminno-powiatowym instytucjom coś się poprzestawiało. |