Dziennik XV czyli cała seria wielkich zdziwień.
O tym jak kompetencja i profesjonalizm instytucji państwowych IIIRP spowodowała wprowadzenie do obiegu prawnego 1000+ dokumentów negujących jurysdykcję Państwa Polskiego w stosunku do terenu pewnej nieruchomości. |
2.O czym będzie Dziennik XV?
3.Aneks
a) zmartwychwstanie z Powązek
b) gwiezdne wrota do wirtualnej rzeczywistości (administracyjne)
c) lewitujące lokale mieszkalne
d) gwiezdne wrota do wirtualnej rzeczywistości (sądowe)
e) teleportacja szaletu publicznego
f) teleportacja budynku mieszkalnego
g) teleportacja zaworu (wraz z instalacją wodociągową)
4. Podsumowanie Dziennika XV
1. Sprawa nieruchomości przy K 53 w M to cała seria wielkich zdziwień.
Potem zdziwiło nas, że organy kontroli zamiast zmusić lokalne instytucje przynajmniej do wyjawienia o co chodzi w tym zaprzestaniu ok. 2009 roku uznawania dla tej nieruchomości wszystkich okoliczności wynikających z funkcjonowania Państwa Polskiego odmówiły dopatrzenia się w takim działaniu lokalnych instytucji jakichkolwiek nieprawidłowości. Wykazały też zadziwiającą i niemożliwą do przełamania niechęć do ujawnienia co jest podstawą ich niezachwianego przekonania iż pod adresem K 53 w M powinien znajdować się inny obiekt niż wynika z dokumentów i rejestrów Państwa Polskiego oraz istniejącej w terenie sytuacji, którą każdy może sobie obejrzeć w ogólnie dostępnych serwisach internetowych.
Jeszcze bardziej zdziwiło nas, że najwyższe organy w Państwie zamiast uznać, że takie działanie organów kontroli za ich poważną dysfunkcję uparły się żeby wystawiać dokumenty, z których wynika, że żadnej dysfunkcji nie widzą. A co za tym idzie konsekwentnie potwierdzały, że traktowanie od ok 2009 roku tej nieruchomości tak jakby nie była częścią Państwa Polskiego, to nie żadna lokalna nieprawidłowość podtrzymywana dysfunkcją organów kontroli tylko co najmniej autoryzowane przez nie działanie.
Najbardziej jednak zdziwiły nas pojawiające się sugestie, że te alternatywne prawa do tej alternatywnie wyglądającej nieruchomości miał rzekomo mieć Skarb Państwa, który najwyraźniej wstydzi się oficjalnie do nich przyznać i jawnie wyjaśnić sprawę z władającymi nieruchomością prywatnymi właścicielami.
Podsumowując więc tą serię zdziwień. Naszą intencją było wyjaśnienie sprawy nieruchomości przy ul. K 53 w M jako jakiejś drobnej lokalnej nieprawidłowość. Tymczasem skończyliśmy, ku naszemu niezmiernemu zdziwieniu, z całymi segregatorami dokumentów z których wynika, iż od ok 2009 roku do tej nieruchomości nie mają zastosowania żadne okoliczności związane z funkcjonowaniem Państwa Polskiego. Wynika z nich także iż najwyższe organy w Państwie nie tylko autoryzują takie działania, ale jeszcze ich punktem honoru jest to aby to dziwaczne stanowisko doskonale udokumentować. Być może ich dobre samopoczucie wynika z tego, iż gdzieś w tle cały czas się przewija Skarb Państwa, który jest zbyt nieśmiały by chcieć jawnie wyjaśnić sprawę swoich rzekomych praw do prywatnej nieruchomości.
Innymi słowy ponad dekada korespondencji i wymiana ok 1000+ pism z najróżniejszymi instytucjami państwowymi (w tym ok 100 z najwyższymi organami w Państwie) nie doprowadziła bynajmniej do wyjaśnienia sprawy jako drobnej i ewidentnej nieprawidłowości. Za to skończyliśmy z segregatorami dokumentacji z których wynika iż jesteśmy, cokolwiek zdumionymi, posiadaczami chyba pierwszego w historii terytorium eksterytorialnego wygenerowanego siłą kompetencji i profesjonalizmu w instytucjach państwowych (w tym najwyższych organów w państwie). Możemy co najwyżej dyskutować jeszcze o tym w jakiej dokładnie instytucji ta kompetencja i profesjonalizm mają swoją główną siedzibę.
2. O czym będzie Dziennik XV?
Wstrzymuje nas przed tym jednak zagadkowa tytanowa odporność, szczególnie najwyższych organów w Państwie, na wszelkie absurdy jakie wynikają z wystawianych po 2009 roku dokumentów jeżeli zestawi się je z dobrze udokumentowanym stanem faktycznym w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego za ostatnie ok. 100 lat. Instytucje te nie drgnęły i nie poczuły potrzeby wyjaśnienia sprawy nawet wtedy gdy wskazywaliśmy iż wychodzi z tego, chyba pierwsze w historii, urzędowo potwierdzone podwójne zmartwychwstanie z Powązek, teleportacja niewidzialnego szaletu publicznego (lub innego obiektu użyteczności publicznej klasy PKOB 1274) czy przypisywanie w jakimś "tajnym" procesie i w oparciu o fikcyjne okoliczności praw Skarbu Państwa do prywatnej nieruchomości, która "państwowa" mogła być co najwyżej w okresie Generalnej Guberni.
Tolerancja dla tych absurdów budzi w nas obawy, że może istnieją jakieś fakty powszechnie znane (tj takie, których dowodów istnienia nie trzeba dołączać do akt sprawy ani w inny sposób ujawniać) pochodzące jednak od Państwa Polskiego, które w rozumieniu instytucji państwowych , a przede wszystkim najwyższych organów w państwie, czynią powyższe zdarzenia jak najbardziej możliwymi.
Co prawda nie bardzo sobie wyobrażamy jak faktem powszechnie znanym może być zmartwychwstanie przedwojennych właścicieli nieruchomości przy ul. K 53 w M z nagrobka na Powązkach, czy istnienie pod adresem K 53 w M zabudowań, których nikt tam nigdy nie widział etc. Jednak obawa przed tym iż nasze niezwisłe księstwo może okazać się np ostatnią latryną III Rzeszy strzeżoną przez parę zombi z Powązek trochę studzi nasze zapały.
Aby sprawę ostatecznie wyjaśnić spytamy więc najwyższe instytucje w państwie czy mają jakiś dowód, że faktem powszechnie znanym są wymienione powyżej okoliczności. Czy też możemy bez żadnych obaw zacząć ustalać status naszego niezawisłego księstwa „Biurwolandii Wielkiej” przed instytucjami międzynarodowymi.
PS. Na zakończenie chcielibyśmy zastrzec, że w żadnym wypadku nie kwestionujemy kompetencji i profesjonalizmu pracowników instytucji państwowych. W żadnym wypadku nie twierdzimy, ze się wygłupili. W żadnym wypadku nie twierdzimy iż przyczyna wszystkiego jest prymitywny drobny wałek prywatyzacyjny czy reprywatyzacyjny, z którym nikt w obrębie instytucji państwowych nie był w stanie przez co najmniej ponad dekadę sobie poradzić . A już na pewno nie sugerujemy, iż instytucje państwowe zamiast usuwać z obiegu prawnego wadliwe wyroki sądowe zajmują się dostosowywaniem do nich rzeczywistości np poprzez fikcyjny proces budowlany.
Sprawa nieruchomości przy ul K 53 w M jest tak absurdalna, że nie da się z niej zrobić nawet teorii konspiracyjnej. Konwencja tych ostatnich nie przewiduje bowiem tego, by celem jakichś hmm... mrocznych sił było staranne udokumentowanie swojej mrocznej działalności. |
3. Aneks
Co ciekawe większość nieusuwalnych błędów jednoznacznie wskazuje na rzekome istnienie jakichś praw Skarbu Państwa do terenu nieruchomości przy ul K 53 w M. Być może więc do kompetencji i profesjonalizmu w instytucjach państwowych jako źródła powstawania terytoriów eksterytorialnych powinniśmy jeszcze dodać dość specyficzny rodzaj nadgorliwości.
a) zmartwychwstanie z Powązek
Sprawa w świetle stanu faktycznego z okresu funkcjonowania Państwa Polskiego i odzwierciedlającej go dokumentacji wygląda na ewidentny błąd. Bowiem świetnie udokumentowany jest zarówno zgon rzeczonych przedwojennych właścicieli jeszcze w latach 1930-tych (dokumentacja spadkowa, wycinki z prasy, nagrobek na Powązkach), uznawanie przez Państwo Polskie praw ich spadkobierców (dokumentacja spadkowa) jak i swobodne dysponowanie nieruchomością zarówno przez spadkobierców jak i ich następców prawnych (szereg aktów przekazania praw własności, szereg urzędowych dokumentów związanych z legalnym dysponowaniem nieruchomością m.in. dotyczących podatków, podziałów, prac budowlanych).
Sprawa wyglądałaby na drobną pomyłkę , gdyby nie to, iż ujawnienia podstaw tego zapisu i korekty odmówiły wielokrotnie lokalne instytucje. Rzekomą prawidłowość domniemanej pomyłki potwierdził wynajęty przez lokalną instytucję zewnętrzny audytor, a organy kontroli (wojewódzki geodeta GUGiK, prokuratura) co najmniej kilkadziesiąt razy nie dopatrzyły się nieprawidłowości w działaniach lokalnych instytucji i nie chciały sprawy w jawny sposób wyjaśnić.
Kancelarie czterech kolejnych Premierów i szereg ministerstw (d/s służb geodezyjnych, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych ) nie spostrzegły w takiej sytuacji trwającej od prawie dekady monstrualnej dysfunkcji organów kontroli.
Sprawa nie jest przy tym błaha, ma bowiem poważny impakt na prawa następców prawnych spadkobierców rzeczonych nieboszczyków. Osoby żyjące (w przekonaniu instytucji państwowych ) nie mogły mieć przecież spadkobierców dysponujących ich majątkiem. A tym bardziej nie mogą istnieć następcy prawni tych spadkobierców.
No cóż nie można w nieskończoność przekonywać instytucji państwowych, że w świetle stanu faktycznego doskonale udokumentowanego za cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego, informacja o wiecznym życiu przedwojennych właścicieli nieruchomości przy ul. K 53 w M jest ewidentnym błędem. Tym bardziej, że najwyższe organy w Państwie nie mogą się dopatrzeć monstrualnej dysfunkcji organów kontroli w konsekwentnej i powtarzającej się odmowie usunięcia, zdawałoby się oczywistego, błędu oraz jawnego wyjaśnienia sprawy.
Czy więc odmowę usunięcia informacji o wiecznym życiu szacownych nieboszczyków w oparciu o doskonale udokumentowany za cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego stan faktyczny należy uważać za potwierdzenie że żadne okoliczności wynikające z funkcjonowania Państwa Polskiego nie mają do terenu nieruchomości przy ul. K 53 w M zastosowania? (znaczy nieruchomość stanowi coś w rodzaju terytorium eksterytorialnego)
Czy też w rozumieniu najwyższych organów w państwie i innych instytucji państwowych fakt zmartwychwstania przedwojennych nieboszczyków z nagrobków na Powązkach kilkadziesiąt lat po ich dobrze udokumentowanych zgonach jest tzw "faktem powszechnie znanym" (znaczy takim którego dowodów istnienia nie trzeba dołączać do akt sprawy)?
b) gwiezdne wrota do wirtualnej rzeczywistości (administracyjne)
Tymczasem w zasobach lokalnych instytucji jest (a przynajmniej powinna być) cała masa dokumentów z okresu funkcjonowania Państwa Polskiego wskazujących, iż nieruchomość pozostawała w wyłącznym władaniu swoich prywatnych właścicieli, których prawa uznawały wszelkie instytucje państwowe co automatycznie wyklucza zarząd gminy, władanie gminy, kwaterunek etc. Są to zapisy ksiąg wieczystych, wypisy z ewidencji gruntów, różne zaświadczenia, prace budowlano-geodezyjne, zameldowania, naliczanie i uiszczanie podatków od nieruchomości etc.
Sprawa wyglądałaby na drobny błąd albo urzędniczą złośliwość, gdyby nie to, iż korekty odmówiła wielokrotnie lokalna instytucja do której się zwracaliśmy, a organy kontroli (SKO, WSA, prokuratura) wielokrotnie nie dopatrzyły się nieprawidłowości w takim działaniu i nie chciały sprawy w jawny sposób wyjaśnić.
Kancelarie czterech kolejnych Premierów, szereg ministerstw (ministerstwa d/s wewnętrznych, administracji i sprawiedliwości) jak również NSA i KRS nie spostrzegły w takiej sytuacji monstrualnej dysfunkcji organów kontroli.
Sprawa nie jest bynajmniej błaha bowiem pokazuje iż dla instytucji państwowych stanem faktycznym nieruchomości przy ul K 53 w M nie jest to co rzeczywiście istniało w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego i ma odzwierciedlenie w dokumentach. I co więcej w oparciu o tą koncepcję mogły być wykonywane czynności prawne bez wiedzy władających nieruchomością prywatnych właścicieli.
No cóż nie można w nieskończoność przekonywać instytucji państwowych, ze odmowa wydania zaświadczeń poświadczających fakty, oczywiste w świetle doskonale udokumentowanego za cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego stanu faktycznego, jest ewidentną nieprawidłowością. A tym bardziej nie można w nieskończoność przekonywać najwyższych organów w państwie, że powinny dopatrzeć się monstrualnej dysfunkcji organów kontroli w konsekwentnej i powtarzającej się odmowie zaświadczenia dobrze udokumentowanych faktów oraz jawnego wyjaśnienia sprawy
Czy więc odmowę wystawienia zaświadczeń potwierdzających fakty, oczywiste w świetle doskonale udokumentowanego za cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego stanu faktycznego, należy uważać za potwierdzenie że żadne okoliczności wynikające z funkcjonowania Państwa Polskiego nie mają do terenu nieruchomości przy ul. K 53 w M zastosowania? (znaczy nieruchomość stanowi coś w rodzaju terytorium eksterytorialnego)
Czy też w rozumieniu najwyższych organów w państwie i innych instytucji państwowych tzw "faktem powszechnie znanym" jest to, że Skarb Państwa może rościć sobie jakieś prawa do doskonale udokumentowanej prywatnej nieruchomości , której "państwowy charakter" można wywieść co najwyżej z czasów Generalnej Guberni?
c) lewitujące lokale mieszkalne
No cóż według dokumentacji Państwa Polskiego obecnej w aktach sprawy i prowadzonych przez Państwo Polskie rejestrów sytuacja nieruchomości przy ul K 53 w M nie do końca tak wygląda. Dla części wspólnych (działka o pow 1825m2, budynek gospodarczy i części wspólne budynku mieszkalnego) jest prowadzona księga wieczysta W***/0000****/5, według której nasz udział wynosi 5/6, a Pani Współwłaścicielki 1/6. Z tej księgi zostały wyodrębnione 3 ohipotekowane lokalne mieszkalne z których my jesteśmy właścicielami dwóch , a Pani Współwłaścicielka jednego.
Sprawa wyglądałaby na zwykły błąd lub roztargnienie, gdyby nie to, iż jego korekty odmówił wielokrotnie lokalny sąd, a organy kontroli (sąd okręgowy, sąd apelacyjny, prokuratura) wielokrotnie nie dopatrzyły się nieprawidłowości w takim działaniu i nie chciały sprawy w jawny sposób wyjaśnić.
Kancelarie czterech kolejnych Premierów, Ministerstwo Sprawiedliwości jak również Sąd Najwyższy i KRS nie spostrzegły w takiej sytuacji monstrualnej dysfunkcji organów kontroli.
Sprawa nie jest przy tym błaha, bowiem rzeczone orzeczenie IC 170/10 w stanie faktycznym, rzeczywiście istniejącym w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego, w najlepszym wypadku po prostu nie ma sensu. Aby miało sens sytuacja prawna nieruchomości musiałaby być tak pokręcona jak wynika z zamieszczonego w orzeczeniu opisu (tj. obejmować m.in. lewitujące w powietrzu lokale mieszkalne)
No cóż nie można w nieskończoność przekonywać organów kontroli i najwyższych organów w państwie, że błędem jest opisanie stanu prawnego nieruchomości w sprzeczności z tym co istniało w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego i wynika z pochodzących od tego Państwa dokumentów i rejestrów , i że błędem jest opieranie o taki opis orzeczenia. Tym bardziej, że najwyższe organy w państwie nie widzą dysfunkcji organów kontroli w konsekwentnej odmowie korekty i jawnego wyjaśnienia sprawy także innych orzeczeń w sprawach związanych ze wzmiankowana nieruchomością, które sprawiają wrażenie jakby sąd znalazł się w rzeczywistości innej niż ta istniejąca w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego. I to takiej w której nikogo nie dziwią nie tylko lewitujące nad ulicą lokale mieszkalne ale także inne podobne fajerwerki
Czy więc utrzymywanie w obiegu prawnym orzeczenia IC 170/10, którego treść jest w oczywisty sposób niespójna z doskonale udokumentowanym za cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego stanem faktycznym należy uważać za potwierdzenie, że żadne okoliczności wynikające z funkcjonowania Państwa Polskiego nie mają do terenu nieruchomości przy ul. K 53 w M zastosowania? (znaczy nieruchomość stanowi coś w rodzaju terytorium eksterytorialnego)
Czy też w rozumieniu najwyższych organów w Państwie i innych instytucji państwowych istnieje jakiś "fakt powszechnie znany" związany z funkcjonowaniem Państwa Polskiego, który usprawiedliwia opisane działania? Co prawda nie mamy pojęcia jak mógłby wyglądać taki fakt powszechnie znany i czego mógłby dotyczyć, ale nas niezmiernie on interesuje. Nie tylko dlatego, ze najwyraźniej ma potężną moc prawną bo unieważnia wszelkie dokumenty i rejestry Państwa Polskiego (w tym księgi wieczyste tak konsekwentnie prowadzone, iż nie da się ich zapisów podważyć w jawnym postępowaniu). Ale przede wszystkim dlatego iż najwyraźniej czyni dla wszystkich wiarygodną koncepcję lewitujących nad ulicą lokali mieszkalnych.....
d) gwiezdne wrota do wirtualnej rzeczywistości (sądowe)
W świetle znanych nam ustaw obowiązujących na terytorium Państwa Polskiego/dokumentów wystawionych przez instytucje Państwa Polskiego to, że części wspólne nieruchomości przy ul. K 53 w M mogą mieć inny stan prawny niż ujawniony w prowadzonej dla nich księdze wieczystej wygląda jak sądowe otwarcie jakichś gwiezdnych wrót prowadzących do alternatywnej rzeczywistości. Zapisy rzeczonej księgi wieczystej są bowiem regularne, konsekwentne, oparte na solidnym pliku dokumentów wystawionych przez instytucje Państwa Polskiego i spójne z zawartymi w innych rejestrach informacjami . Co więcej księga wieczysta prowadzona dla części wspólnych nieruchomości przy ul. K 53 w M jest spójna nie tylko z 5 wyodrębnionymi z niej księgami w wyniku kolejnych podziałów nieruchomości (w tym jedną księgą prowadzoną dla nieruchomości Skarbu Państwa) ale także z ok. 10 innymi księgami wieczystymi wywodzącymi się z tej samej przedwojennej księgi hipotecznej. Sprawa wyglądała tym dziwniej, że wzmiankowana księga wieczysta była w przeszłości podstawa dla bodajże kilkunastu przeniesień praw własności w większości przeprowadzonych po zweryfikowaniu z ewidencją gruntów zgodności jej zapisów ze stanem faktycznym nieruchomości. Dobrej wiary i prawidłowości tych przeniesień praw własności nikt do tej pory w jawny sposób nie próbował nawet zakwestionować.
Sprawa wyglądałaby na drobny błąd, gdyby nie to, ze organy kontroli (sąd okręgowy, sąd apelacyjny) wielokrotnie nie dopatrzyły się w takim działaniu nieprawidłowości np takiej jak chociażby ewidentne pogwałcenie zasady jawności wynikającej zarówno z Konstytucji Państwa Polskiego jak i podpisanych przez Państwo Polskie umów międzynarodowych (EKPCz) i nie chciały sprawy w jawny sposób wyjaśnić.
Kancelarie czterech kolejnych Premierów i podległe jej Ministerstwo Sprawiedliwości jak również Sąd Najwyższy i KRS nie spostrzegły w takiej sytuacji monstrualnej dysfunkcji organów kontroli.
Sprawa nie jest przy tym błaha, bowiem dotyczy księgi wieczystej, która w przeszłości była podstawą dla szeregu przeniesień praw własności (sprzedaże, postępowania spadkowe , darowizny). Nie dopatrzenie się w opisanych zdarzeniach nieprawidłowości jest więc tożsame z oświadczeniem o nie istnieniu gwarancji praw własności do nieruchomości nabywanych w dobrej wierze, z zachowaniem należnej formy, po dopełnieniu wszelkich procedur i z dochowaniem należnej staranności.
No cóż nie można w nieskończoność przekonywać organów kontroli i najwyższych organów w państwie, że błędem jest nie tylko wpisywanie wzmianki o rzekomej niezgodności ze stanem faktycznym do księgi wieczystej, która w sposób perfekcyjny odzwierciedla sytuacje istniejąca w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego, ale także odmowa wyjaśnienia jak do takiego zdarzenia doszło. Tym bardziej, że najwyższe organy w państwie nie widzą także dysfunkcji organów kontroli w konsekwentnej odmowie korekty innych działań wskazujących iż w kwestii nieruchomości przy ul K 53 w M sąd zachowuje się tak jakby przeszedł przez jakieś gwiezdne wrota i znalazł się w innej rzeczywistości niż ta istniejąca w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego.
Czy więc niedopatrzenie się nieprawidłowości we wpisaniu wzmianki o rzekomej niezgodności z rzeczywistym stanem prawnym zapisów wspomnianej księgi wieczystej, a przede wszystkim w odmowie ujawnienia jej podstaw i jawnego wyjaśnienia sprawy należy traktować jako potwierdzenie, że żadne okoliczności wynikające z funkcjonowania Państwa Polskiego (w tym Konstytucja i umowy międzynarodowe) nie mają do terenu nieruchomości przy ul. K 53 w M zastosowania? (znaczy nieruchomość stanowi coś w rodzaju terytorium eksterytorialnego)
Czy też w rozumieniu najwyższych organów w państwie i innych instytucji państwowych istnieje jakiś "fakt powszechnie znany" związany z funkcjonowaniem Państwa Polskiego, który usprawiedliwia opisane powyżej działania? Chociaż musimy przyznać iż nie mamy pojęcia jaki "fakt powszechnie znany" mógłby dawać podstawy do przepisywania praw własności do nieruchomości za plecami władających nią właścicieli.
Nie jest to jedyna próba zmian zapisu rejestru mającego znaczenie prawne, którą udało nam się udokumentować. Podjęto także próbę usunięcia numeru księgi wieczystej dotyczącej części wspólnych nieruchomości (tj działki o pow 1825m2) z odpowiedniego pola w ewidencji gruntów, co sprawiało, że na wypisie nieruchomość wyglądała na niehipotekowaną. Po zażądaniu wyjaśnień podobnie jak w przypadku błędnej wzmianki w księdze wieczystej wycofano się z tego błędu w ewidencji gruntów nie udzielając żadnych wyjaśnień.
e) teleportacja szaletu publicznego
Oczywiście stan faktyczny jest taki, ze żadnego takiego obiektu nie ma i nie mogło być na prywatnej nieruchomości pozostającej w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego w wyłącznym władaniu swoich prywatnych właścicieli. O braku takiego obiektu poświadczają nie tylko dokumenty budowlano-geodezyjne, zapisy ewidencji gruntów i ksiąg wieczystych etc, ale także dokumentacja zdjęciowa.
Sprawa wyglądałaby na drobny błąd, gdyby nie to iż zarówno korekty jak i jawnego wyjaśnienia sprawy odmówiła wielokrotnie lokalna instytucja, a organy kontroli (wojewódzki geodeta GUGiK, prokuratura) wielokrotnie nie dopatrzyły się nieprawidłowości w takim działaniu i nie chciały również sprawy w jawny sposób wyjaśnić.
Kancelarie czterech kolejnych Premierów i szereg ministerstw (d/s służb geodezyjnych, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych) nie spostrzegły w opisanej sytuacji monstrualnej dysfunkcji organów kontroli.
Sprawa nie jest błaha, bowiem utrzymywanie informacji o rzekomym istnieniu pod adresem K 53 w M obiektu użyteczności publicznej jednoznacznie wskazuje na co najmniej rzekome władanie Skarbu Państwa terenem nieruchomości przy ul K 53 w M pomimo iż taka sytuacja w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego nie miała miejsca.
No cóż nie można w nieskończoność przekonywać organów kontroli , że błędem jest utrzymywanie w obiegu prawnym informacji o rzekomym istnieniu obiektów użyteczności publicznej w miejscu gdzie ich w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego nigdy nie było i odmowa jawnego wyjaśnienia sprawy. Tym bardziej iż w ich działaniach najwyższe organy w państwie nie zdołały się dopatrzeć monstrualnej dysfunkcji .
Czy więc utrzymywanie w ewidencji gruntów informacji o rzekomym istnieniu obiektu, którego w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego nigdy nie było i odmowę jawnego wyjaśnienia sprawy należy traktować jako potwierdzenie, że żadne okoliczności wynikające z funkcjonowania Państwa Polskiego nie mają do terenu nieruchomości przy ul. K 53 w M zastosowania? (znaczy nieruchomość stanowi coś w rodzaju terytorium eksterytorialnego)
Czy też w rozumieniu najwyższych organów w państwie i innych instytucji państwowych teleportowanie się niewidzialnych szaletów publicznych (względnie innych obiektów klasy PKOB 1274) na prywatne nieruchomości jest tzw "faktem powszechnie znanym"?
f) teleportacja budynku mieszkalnego
Jaki budynek istnieje w rzeczywistości każdy może sobie obejrzeć, tym bardziej, że jego stan techniczny wskazuje jednoznacznie, iż nie był od wielu dekad przebudowywany. Gdyby ktoś nie wierzył własnym oczom i serwisom internetowym (takim jak Google Maps) to z łatwością może ustalić, że dokumenty potwierdzające o rzekomym istnieniu pod adresem K 53 w M obiektu mieszkalnego o innych parametrach zakładają także iż ma on ..... inny stan prawny (czyli ma innego właściciela) niż ten, który był uznawany przez Państwo Polskie przez cały okres jego istnienia. A to powinno już wzbudzić w każdym pracowniku organu kontroli przynajmniej nieodpartą potrzebę jawnego wyjaśnienia o co chodzi.
Sprawa jest tak absurdalna, że być może przez sam swój absurd wydawać by się mogła wyjątkowo głupim błędem instytucji tonących w swoim własnym bałaganie. Ale jej korekty i jawnego wyjaśnienia odmówiły wielokrotnie lokalne instytucje, a organy kontroli (wojewódzki geodeta GUGiK, zewnętrzny audytor, prokuratura, GUNB, WINB, WSA) wielokrotnie nie dopatrzyły się nieprawidłowości w takim działaniu i nie chciały również sprawy w jawny sposób wyjaśnić.
Kancelarie czterech kolejnych Premierów i podległe jej ministerstwa (d/s budowlanych, służb geodezyjnych, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych ), NSA, KRS nie spostrzegły w opisanej sytuacji monstrualnej dysfunkcji organów kontroli.
Sprawa nie jest błaha. Wygląda bowiem trochę tak jakby proces budowlany był wykorzystywany dla uwiarygodnienia rzekomego istnienia innego stanu prawnego nieruchomości. Dziwi to tym bardziej iż w tym "alternatywnym" stanie prawnym rzekomym dysponentem nieruchomością wydaje się być Skarb Państwa, co nigdy nie miało miejsca w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego. No i oczywiście konsekwencją prowadzenia postępowań budowlanych dla nieruchomości innej niż istniejąca jest to iż od ponad dekady nie możemy doprowadzić jej do należnego stanu technicznego.
No cóż nie można w nieskończoność przekonywać organów kontroli , że błędem jest utrzymywanie w obiegu prawnym informacji wskazujących, iż proces budowlano-geodezyjny jest wykorzystywany dla uwiarygadniania istnienia czegoś co w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego nie miało miejsca, jak również , że błedem jest odmowa jawnego wyjaśnienia sprawy. Tym bardziej że najwyższe organy w państwie nie zdołały się dopatrzeć monstrualnej dysfunkcji w takim zachowaniu organów kontroli.
Czy więc ignorowanie stanu faktycznego, dokumentów i innych okoliczności z okresu funkcjonowania Państwa Polskiego w procesie budowlanym i geodezyjnym należy traktować jako potwierdzenie ze żadne okoliczności wynikające z funkcjonowania Państwa Polskiego nie mają zastosowania do terenu nieruchomości przy ul. K 53 w M ? (znaczy nieruchomość stanowi coś w rodzaju terytorium eksterytorialnego)
Czy też też w rozumieniu najwyższych organów w państwie i innych instytucji państwowych możliwość teleportowania się obiektu mieszkalnego będącego w dyspozycji Skarbu Państwa na na teren dobrze udokumentowanej prywatnej nieruchomości jest "faktem powszechnie znanym"? I nie przeszkadza przy tym nawet to, że teleportujący się obiekt zapomniał się zmaterializować.
g) teleportacja zaworu (wraz z instalacją wodociągową)
Stan faktyczny jaki istnieje i istniał w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego jest taki, że w piwnicy przynależnej do lokalu nr 2 nie ma i nigdy nie było ani żadnego zaworu, ani instalacji wodociągowej. Ponadto Pani Współwłaścicielka nigdy nie wykazała iż posiada jakąkolwiek legalną instalację wodociągową. Tego wszystkiego był z pewnością świadomy sędzia, który wydał wyrok , bowiem dokumentacja rzeczywiście istniejącej instalacji znajdowała się w aktach sprawy.
Sprawa wyglądałaby, chociażby ze względu an swój absurd, na godny pożałowania błąd lub zwykłe niedbalstwo, gdyby nie to iż jego korekty odmówił wielokrotnie lokalny sąd, a organy kontroli (sąd okręgowy, sąd apelacyjny) wielokrotnie nie dopatrzyły się nieprawidłowości w takim działaniu i nie chciały sprawy w jawny sposób wyjaśnić.
Kancelarie czterech kolejnych Premierów i podległe jej Ministerstwo Sprawiedliwości jak również Sąd Najwyższy i KRS nie spostrzegły w takiej sytuacji monstrualnej dysfunkcji organów kontroli.
Sprawa nie jest bynajmniej błaha , bowiem od rzeczonego wyroku wydano postanowienie wykonawcze w którym nakazano odkręcenie nieistniejącego zaworu, by napełnić wodą nieistniejącą instalację wodociągową pod groźbą egzekucji komorniczej.
No cóż nie można w nieskończoność przekonywać organów kontroli i najwyższych organów w Państwie, że błędem jest nie prowadzenie spraw sądowych w oparciu o stan faktyczny istniejący w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego, szczególnie w sytuacji gdy chodzi o dobrze udokumentowane sprawy techniczne. Tym bardziej, że najwyższe organy w Państwowe nie widzą dysfunkcji organów kontroli w konsekwentnej odmowie korekty i jawnego wyjaśnienia kwestii także innych orzeczeń w sprawach związanych ze wzmiankowaną nieruchomością, które pozostają w sprzeczności ze stanem faktycznym istniejącym w okresie funkcjonowania Państwa Polskiego.
Czy więc utrzymywanie w obiegu prawnym orzeczenia I C 335/12 jest potwierdzeniem, ze żadne okoliczności wynikające z funkcjonowania Państwa Polskiego nie mają do terenu nieruchomości przy ul. K 53 w M zastosowania? (znaczy nieruchomość stanowi coś w rodzaju terytorium eksterytorialnego)
Czy też w rozumieniu najwyższych organów w państwie i innych instytucji państwowych możliwość teleportowania się zaworu z instalacją wodociągową jest "faktem powszechnie znanym"? I nie przeszkadza przy tym nawet to, że teleportujący się zawór oraz instalacja wodociągowa zapomniały się zmaterializować.
Na zakończenie chcieliśmy zapewnić, iż powyższe przykłady są tylko niewielkim wycinkiem z radosnej działalności instytucji państwowych w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K 53 w M na przestrzeni ostatniej dekady.
Nie powinno być chyba już żadnej wątpliwości że sprawa wzmiankowanej nieruchomości pokazała iż w instytucjach państwowych nie ma zwyczaju usuwania z obiegu prawnego, w jawnym postępowaniu, dokumentów o wadliwej treści. |
4. Podsumowanie Dziennika XV
Rozumiemy, że biurokracja jest w stanie wygenerować dowolną ilość absurdu, żeby tylko nie przyznawać się do jakiejś swojej nieprawidłowości, jednak bądźmy poważni. Kancelaria Premiera, kilka ministerstw, SN, NSA, KRS itp które wolą wyrzucić teren nieruchomości przy ul. K 53 w M poza jurysdykcję Państwa Polskiego niż wyjaśnić całą sprawę jako jakiś reprywatyzacyjny wałek ze "zmartwychwstaniem" z Powązek w tle to chyba jednak już lekka przesada.
Tak wiec chyba trzeba będzie wziąć poważnie zapewnienia tych szacownych bardzo wysokiego szczebla organów, że cała sprawa wynika z obowiązujących w instytucjach państwowych "procedur" i bliżej zbadać te "procedury". O ile bowiem jakoś nie jesteśmy w stanie uwierzyć, żeby jakaś złowroga mafia reprywatyzacyjna przez kilkanaście lat korumpowała 400+ funkcjonariuszy państwowych usiłując wyszarpać niewielką prowincjonalną nieruchomość to w to, że jakieś idiotycznie zaimplementowane procedury mogły wywołać taki efekt jak najbardziej jesteśmy w stanie uwierzyć. Zresztą gdyby chodziło o złowroga mafię reprywatyzacyjną, która skorumpowała wszystkich łącznie z kancelariami czterech kolejnych premierów i podległymi im ministerstwami, a także SN, NSA, KRS, to dzielni funkcjonariusze z 3 instytucji dbających o bezpieczeństwo państwa do których w dzienniku XV też pisaliśmy (link) już by tą mafię złapali, prawda? ;-)
od kiedy uniemozliwia nam się usunięcie zagrozenia zdrowia w budynku w którym mieszkamy. |
od kiedy zostaliśmy zmuszeni do opuszczenia domu. |
od kiedy zorientowaliśmy się, że gminno-powiatowym instytucjom coś się poprzestawiało. |