Kancelaria Premiera
Pozostaje dla nas przedmiotem nieustającego zdziwienia jak drobny prowincjonalny przekręt był w stanie przekształcić się w sprawę co najmniej ogólnokrajową. A wszystko tylko dlatego, że przez 7 lat nikt nie czuł, że w ramach jego kompetencji jest utarcie nosa jakiemuś prowincjonalnemu cwaniaczkowi, który uznał, że "przekładanie" papierów opiewających na toaletę publiczną (lub inny egzotyczny obiekt klasy PKOB 1274) na prywatne nieruchomości to dobry pomysł. Najwyraźniej aż do Kancelarii Premiera włącznie, bo ta ostatnia milczy jak grób pomimo, że tak na zdrową logikę to zobaczywszy, że cały aparat państwowy przez 7 lat nie potrafił zaadresować ewidentnego przekrętu każdy z trzech kolejnych premierów powinien z wściekłości przeskoczyć przez sufit . Sytuacja dla Premiera jest tak kompromitująca, ze chyba jednak wypadałoby dać jeszcze jedna szansę na pokazanie, ze stanowisko jakie Kancelarie trzech kolejnych Premierów zaprezentowały na przestrzeni kilku ostatnich lat w sprawie naszej nieruchomości to prawdziwa "powielana latami pomyłka" w ocenie sytuacji.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do pisma z dnia 11.06.2017 przesyłam dalszą korespondencję w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** skierowaną do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawującymi nad nimi nadzór.
Zarazem wyrażam najgłębsze zdziwienie, ze Kancelaria Prezesa Rady Ministrów okazała się niezdolna do natychmiastowego zaadresowania problemu szerokiego przyzwolenia na wykorzystanie instytucji państwowych w procederze "przekładania " dokumentacji z ewidentnie innej nieruchomości na nieruchomość o czystym stanie prawnym, która w nieodległej przeszłości była przedmiotem obrotu nieruchomościami, a jej część jest została obciążona hipoteką.
Musi to budzić szczególne zaniepokojenie wobec faktu, ze pełnomocnik Kancelarii Prezesa Rady Ministrów miał możliwość w trakcie sprawy sygn. VI C 441/13 prowadzonego przez Sądem Rejonowym w W* dogłębnego wyjaśnienia sprawy. Ponadto miał możliwość zgłoszenia sprzeciwu wobec zdumiewającego oświadczenia pełnomocnika GUNB odnośnie prawidłowości wykorzystania podległych mu struktur państwowych dla uwiarygadniania rzekomego istnienie pod wskazanym adresem nieruchomości o innej charakterystyce niż wynika to z zapisów ksiąg wieczystych i sytuacji w terenie (co można było sprawdzić nawet na Google Maps).
Największe jednak zaniepokojenie musi budzić fakt, ze nie zaprotestował przeciwko działaniu sędziego, który prowadził sprawę tak jakby ustalanie stanu prawnego nieruchomości nie było w zakresie uprawnień sądownictwa powszechnego (m.in. odmówił dołączenia do akt sprawy dokumentacji potwierdzającej prawdziwość ksiąg wieczystych, przesłuchania na tą okoliczność świadków oraz dokonania w tej kwestii jakichkolwiek ustaleń) tylko w zakresie jednostek podległych GUNB (nie zakwestionował zgodności z prawem uwiarygadniania istnienia pod danym adresem innego obiektu niż ten dla którego są prowadzone księgi wieczyste).
Budzić to musi niedowierzanie zważywszy, że sprawa sygn. VI C 441/13 dotyczyła właśnie niezdolności Kancelarii Prezesa Rady Ministrów do zagwarantowania poszanowania praw własności nawet w obrębie aparatu państwowego ze szczególnym uwzględnieniem instytucji nadrzędnych i kontrolnych w stosunku do instytucji szczebla gminnego lub powiatowego.
Powyższe musi budzić poważne wątpliwości, nie tylko co szczerości obietnic odnośnie reformy sądownictwa, ale przede wszystkim co do tego, czy Premier RP w ogóle kontroluje sytuację w kraju przynajmniej w tak podstawowym stopniu by zagwarantować ochronę praw własności, wiarygodność ksiąg wieczystych, bezpieczeństwo obrotu nieruchomościami czy zabezpieczeń kredytów hipotecznych.
Niewątpliwie reakcja na niniejsze pismo da ostateczną odpowiedź w tej sprawie.
Z poważaniem
# # #
Ministerstwo Infrastruktury
Z aktualnym Ministerstwem zajmującym się m. in infrastrukturą być może dużo nie korespondowaliśmy, ale z poprzednimi jak najbardziej. Stanowisko poprzednich było zbieżne ze stanowiskiem GUNB. To znaczy nie dopatrzono się nieprawidłowości w uwiarygadnianiu rzekomego istnienia na naszej nieruchomości przysłowiowego publicznego szaletu (lub innego obiektu klasy PKOB 1274) z przyległościami. Niestety podejrzewamy, że tak będzie i tym razem. Dlaczego? Bo w odpowiedzi na nasze pismo Ministerstwo zwróciło się do GUNB o wyjaśnienia. Brzmi niby dobrze. Ale czy naprawdę Jasiu, który zbił szybę jest właściwym źródłem informacji o tym jak do zbicia szyby doszło? Trzeba by chyba Szanownemu Ministerstwu zwrócić na to uwagę.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do pisma DAB.5.051.15.2017.MD.2 podaję do Państwa wiadomości kolejną część korespondencji skierowanej do instytucji powiatowych i ponadpowiatowych zajmujących się nadzorem budowlanym i administracją architektoniczno-budowlaną oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Wskazuję zarazem, że do momentu przesłania przez Państwa do należnej jednostki Prokuratury informacji o ewidentnym przekroczeniu uprawnień przez bodajże kilkunastu (o ile nie kilkudziesięciu) funkcjonariuszy nadzoru budowlanego i administracji architektoniczno-budowlanej szczebla ponadpowiatowego procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** - należy uznać, że w rozumieniu Ministerstwa działali oni prawidłowo. Jest to jednak równoznaczne z uznaniem przez Ministerstwo za prawidłowe wykorzystanie tych struktur dla wykazywania rzekomego istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innego obiektu niż ten, który się tam znajduje (i dla którego są prowadzone księgi wieczyste ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 ),a tym samym uwiarygadniania dokumentów ewidentnie „przełożonych” z innej nieruchomości.
Jednocześnie podkreślam, że dla ustalenia czy w terenie znajduje się nieruchomość dla której prowadzone są księgi wieczyste ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 , czy nieruchomość pasująca do „przełożonej” dokumentacji, której rzekome istnienie uwiarygadniają od 7 lat GUNB i struktury mu podległe wystarczy skorzystać z Google Maps. Nie znajdą tam Państwo ani obiektu klasy PKOB 1274 (tj. toaleta publiczna, koszary, areszt śledczy itp), ani budynku mieszkalnego mającego 2,5 kondygnacji o innej funkcji niż budynek wielorodzinny etc
W takich okolicznościach pozostaje niejasne jakich wyjaśnień oczekują Państwo jeszcze od GUNB. A tym bardziej niejasne jest dlaczego wierzą Państwo, ze po 7 latach zaangażowania w uwiarygadnianie rzekomego istnienia pod wskazanym poprzednio adresem fikcyjnego obiektu (do którego prawa ma podmiot, który nie byłby w stanie wykazać swojego rzeczywistego związku z nieruchomości pod tym adresem w żadnym jawnym postępowaniu) – instytucja ta będzie zdolna do udzielenia należnych (z dużym prawdopodobieństwem obciążających jej pracowników ) wyjaśnień.
Z poważaniem,
# # #
Ministerstwo Sprawiedliwości
O ile dobrze pamiętamy, to właśnie w jednym z pism otrzymanych od któregoś z kolejnych ekip obsadzających Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowano nas o tym, ze dział I-O ksiąg wieczystych nie ma domniemania wiarygodności. Pozostaje wiec dla nas zagwoztką jak Ministerstwo Sprawiedliwości radzi sobie z problemem "lokalizacji" praw ujawnionych w księgach wieczystych. Bo jak wykazuje chociażby sprawa naszej nieruchomości do lokalizacji nie służy nic oczywistego np wypisy z ewidencji gruntów, treść aktów notarialnych czy istniejący stan faktyczny.
Wydaje się jednak, że kolejne już Ministerstwo nie chce podjąć z nami merytorycznej dyskusji na ten temat....
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do pisma z 11.06.2017 przesyłam dalszą korespondencję w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** skierowaną do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawującymi nad nimi nadzór. Ponadto wyrażam zdumienie Państwa brakiem woli wyjaśnienia okoliczności wskazujących na całkowitą utratę przez państwa kontroli nad danymi zawartymi w systemie ksiąg wieczystych udostępnianych na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości.
Zaniepokojenie musi budzić fakt, ze nie są Państwo nawet w pozycji aby doprowadzić do przedstawienia zarzutów karnych funkcjonariuszom państwowym (ze szczególnym uwzględnieniem prokuratorów czy sędziów), którzy od 7 lat usiłują wykazać „legalność” uwiarygadniania dokumentów ewidentnie „przełożonych” z innej nieruchomości podważając tym samym prawa własności ujawnione w księgach wieczystych ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 ). Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że „przełożona” dokumentacja dotyczy ewidentnie innej nieruchomości kompletnie nie odpowiadającej obiektowi istniejącemu w terenie, który jest doskonale udokumentowany w księgach wieczystych o 100-letniej ciągłości, które zawsze oddawały istniejącą w terenie sytuacje faktyczną i prawną - ostatnie wpisy dokonywane były w latach 1999, 2003, 2005, 2006, 2008, 2009.
Jest zrozumiałe, ze w każdych strukturach zdarzają się błędy i nadużycia. Jednak nie dopatrzenie się nieprawidłowości i konsekwentna odmowa jawnego wyjaśnienia sprawy przez 7 lat (w co najmniej kilkudziesięciu postępowaniach prowadzonych w różnych trybach przez kilkanaście instytucji) w procesowaniu spraw nie w oparciu o zapisy ksiąg wieczystych tożsame ze stanem faktycznym,. ale w oparciu o dokumentację przełożoną z innej nieruchomości - musi budzić poważne zaniepokojenie. Musi to budzić również poważne wątpliwości co zdolności utrzymania wiarygodności nie tylko ksiąg wieczystych ale również bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami (transakcje na wspomnianej nieruchomości dokonywane w latach 2006, 2008, 2009) czy gwarancji zabezpieczeń hipotecznych (hipoteka ustanowiona w 2009 roku).
W takiej sytuacji brak szybkiej i zdecydowanej reakcji Ministerstwa Sprawiedliwości po otrzymaniu pierwszego sygnału wskazującego na możliwość sporej skali zjawiska - musi budzić zażenowanie i niedowierzanie.
Z poważaniem
# # #
Krajowa Rada Sądownicza
KRS-owi postanowiliśmy natomiast zwrócić uwagę na różne dziwne kompetencje, które usiłuje sobie przypisać sądownictwo (zarówno powszechne jak i administracyjne) mimo iż nie wydaje się aby miało to pokrycie w obowiązujących ustawach. Wskazaliśmy także iż skutkiem takich zadziwiających interpretacji prawa są właśnie takie przypadki jak K 53 w M, gdzie co najmniej kilkudziesięciu sędziów uznało, że w przełożeniu dokumentów opiewających na publiczny szalet (lub inny egzotyczny obiekt klasy PKOB 1274) na prywatną nieruchomość nie tylko ma nic niewłaściwego,ale nawet sąd czuje się w takiej sytuacji zobowiązany do uznawania wyższości istnienia wirtualnego publicznego szaletu (lub innego egzotycznego obiektu klasy PKOB 1274) nad zapisami prowadzonych przez siebie ksiąg wieczystych.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do pisma z 11.06.2017 przesyłam dalszą korespondencję w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** skierowaną do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawującymi nad nimi nadzór.
Pragnę podkreślić iż dotychczasowy brak Państwa reakcji nadaje znamiona prawdziwości treści dokumentów wystawionych przez struktury sądownicze w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***.
W odniesieniu do sądownictwa powszechnego wynika z nich, ze w ramach działalności orzeczniczej sędzia może prowadzić postępowanie nie w oparciu o zapisy ksiąg wieczystych (odpowiadających rzeczywistej sytuacji faktyczno-prawnej w terenie o czym świadczy chociażby seria świeżych wpisów dokonywanych na podstawie aktów notarialnych i wypisów z ewidencji gruntów), ale w oparciu o dane pochodzące z dokumentacji "przełożonej" z innej nieruchomości (w żaden sposób nie odpowiadającej sytuacji terenie). Z korespondencji wynika również, że w zakresie orzeczniczych uprawnień sędziego leży nie poinformowanie stron w oparciu o co prowadzi postępowanie, uchylenie się od poczynienia jawnych ustaleń w sprawie, czynienie niejawnych (bez wiedzy stron) „ustaleń” na podstawie materiałów, których nie ma w aktach sprawy oraz poświadczenie, że strony się z „ustaleniami”sędziego zgadzają (mimo iż w rzeczywistości nie są świadome tych „ustaleń”). Jest to tylko część uprawnień przypisywanych sobie przez sąd powszechny, pozostających rzekomo w ramach działalności orzeczniczej, zaobserwowanych przy okazji przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** które nie mają odzwierciedlenia w obowiązujących ustawach.
Nie bez znaczenie dla oceny sytuacji jest fakt, że rzeczywista sytuacja w terenie i dokumentacji powstałej na przestrzeni dekad na skutek władania nieruchomością przez kolejnych właścicieli ujawnionych w księgach wieczystych prowadzonych dla nieruchomości ****/0000****/5, ****/000****4/6, ****/000****5/3, ****/000****6/0 , w żaden sposób nie pasuje do dokumentacji „przełożonej” na tą nieruchomość. Ta ostatnia opiewa na budynek mieszkalny o jedną kondygnację wyższy, o innym kształcie i innej funkcji, któremu towarzyszy obiekt klasy PKOB 1274 (toaleta publiczna, koszary, areszt śledczy itp) . Muszą zgodzić się chyba Państwo iż wysoce nieprawdopodobne wydaje się, że którykolwiek z sędziów prowadzących sprawy dotyczące nieruchomości znajdującej się przy ul. K*** 53 w M*** mógł uwierzyć, że na terenie prywatnej nieruchomości znajduje się obiekt użyteczności publicznej (np „toaleta publiczna”), której istnienia nie może wykazać w jawnym postępowaniu sądowym. W tej sytuacji tym bardziej niezrozumiałe jest dlaczego wielokrotnie nie tylko prowadzono sprawę bez poszanowania stanu faktyczno-prawnego ujawnionego w księgach wieczystych, ale nawet nie dołączono do akt sprawy dokumentów, które uznano za wiarygodne „ustalenie” w zakresie stanu faktyczno-prawnego.
W odniesieniu do sądownictwa administracyjnego (co najmniej kilkunastokrotnie miało do czynienia ze sprawą nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***) uwagę należy zwrócić na uznanie za prawidłowe wykorzystanie struktur administracji państwowej i samorządowej do uwiarygadniania rzekomego istnienia w terenie sytuacji wynikającej z "przełożonych" dokumentów (diametralnie różnej od rzeczywiście istniejącej w terenie sytuacji) oraz procesowanie spraw z pogwałceniem praw właścicieli rzeczywiście istniejącej w terenie nieruchomości. Oraz, co jest jeszcze bardziej niepokojące, z orzecznictwa sądownictwa administracyjnego wynika także przyznanie administracji i organom samorządowym prawa do odmowy udzielenia osobie ujawnionej w księgach wieczystych informacji w zakresie umożliwiającym jej obronę własnego interesu prawnego.
Wobec powyższego należy zauważyć, że przy poważnym potraktowaniu dokumentów wystawionych w związku z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** sądownictwo zarówno powszechne jak i administracyjne można uznać co najwyżej nie tylko za narzędzie destabilizujące nie tylko system ksiag wieczystych, zabezpieczeń hipotecznych, bezpieczeństwo obrotu nieruchomościami ale przede wszystkim jako narzędzie przejmowania nieruchomości.
Muszą być Państwo świadomi, ze do momentu uznania przez KRS , za ewidentne i poważne niedopełnienie obowiązków działań każdego sędziego, który procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul.K*** 53 w M*** odmówił nadania sprawom biegu wynikającego z zapisów ksiąg wieczystych i doktryny jawności postępowań sądowych - należy uznać, ze stanowisko wynikajace z treści wystawionych przez nich dokumentów - za oficjalne stanowisko KRS-u.
Z poważaniem
# # #
Sąd Najwyższy
Sąd Najwyższy postanowiliśmy z kolei namówić, żeby zrobił coż z Uchwałą Sądu Najwyższego z 28.02.1989 roku. Jednak najwyraźniej się do tego nie pali. Być może ma trudności z przyjęciem do wiadomości, ze system sądowniczy nie jest sobie w stanie poradzić z tym, że różne prowincjonalne cwaniaczki wykorzystują swoistą "dziurę" spowodowaną tą uchwałą do podważania praw własności na podstawie dokumentów ewidentnie przełożonych z innej nieruchomości.
Bo w końcu gdyby przyjął to do wiadomości to musiałby tą Uchwałę Sądu Najwyższego normalnie usunąć lub przynajmniej doprecyzować. Wówczas przynajmniej robienie takich numerów za plecami władających nieruchomością właścicieli stałoby się jakby trudniejsze.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do pisma z dnia 11.06.2017 przesyłam dalszą korespondencję w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** skierowaną do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawującymi nad nimi nadzór.
Wyrażam także po raz kolejny zdumienie, ze nie tylko przez 27 lat nie zdołali Państwo usunąć z obiegu prawnego Uchwały Sądu Najwyższego z 28.02.1989 roku, III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 26 zdejmującej domniemanie wiarygodności z działu I-O ksiąg wieczystych, ale też nie przystąpili Państwo do ograniczenia szkód spowodowanych jej istnieniem w obiegu prawnym nawet po przesłaniu do Państwa informacji, że zdjęcie domniemania wiarygodności z działu I-O doprowadziło do zjawiska, które można określić jedynie jako "legalizacja" procederu przejmowania nieruchomości. Wskazać należy, że o tym ostatnim poświadczyło de facto co najmniej kilkudziesięciu sędziów procesujących na przestrzeni ostatnich 7 lat sprawy związane z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** - nie w oparciu o zapisy ksiąg wieczystych (których rzekomo nie kwestionują), ale w oparciu o założenie istnienie pod wskazanym adresem obiektu o innej charakterystyce faktyczno-prawnej niż wynika to z zapisów wspomnianych ksiąg wieczystych. Na uwagę zasługuje fakt, ze jak wynika z dalszych ustaleń obiekt, którego rzekome istnienie usiłuje się wykazać pod adresem K*** 53 w M*** jest w sposób ewidentny różny od tego co znajduje się rzeczywiście w terenie oraz księgach wieczystych zawsze odzwierciedlających sytuacje w terenie.
Sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** w żadnym wypadku nie można traktować jako pojedynczego przypadku, bowiem bez powszechnego uznania legalności uwiarygadniania (za plecami władających nieruchomością właścicieli) rzekomego istnienia w miejscu ich własności obiektu o innej charakterystyce - taka sytuacja nie mogłaby zaistnieć. A tym bardziej nie jest możliwe aby procesowanie spraw związanych z nieruchomością z ignorowaniem praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych i w sposób uwiarygadniający istnienie pod tym adresem obiektu o innej charakterystyce mogło uzyskać aprobatę co najmniej kilkudziesięciu sędziów w sytuacji gdy takie działania systemowo nie są uważane za prawidłowe.
W opisanej sytuacji wskazać więc należy, ze Państwa całkowita intelektualna bezradność wobec tak prostego do rozwiązania problemu jak przywrócenie wiarygodności działowi I-O ksiąg wieczystych lub doprecyzowanie co ma pełnić jego role musi skłaniać do refleksji nad aktualną „niezawisłą” strukturą sądownictwa. Opisane okoliczności wskazują bowiem, że w ciągu 27 lat udało się Państwu doprowadzić do większego zamieszania w kwestiach związanych z własnością nieruchomości niż przez cały okres PRL-u, który niezawiłego sądownictwa był pozbawiony.
Z poważaniem,
# # #
Naczelny Sąd Administracyjny
Jeśli chodzi o NSA to po raz kolejny postanowiliśmy zwrócić uwagę, że sądownictwo administracyjne w założeniu miało korygować patologie w administracji państwowej/samorządowej, a nie je utrwalać. Mamy nadzieję (co prawda nikłą), że tak barwny przypadek jak dokumenty opiewające na toaletę publiczną (lub inny egzotyczny obiekt klasy PKOB 1274) przełożone na prywatną nieruchomość nieco da sądownictwu administracyjnemu do myślenia. Przynajmniej na tyle, że jeśli znów trafią na przypadek w którym administracja państwowa/samorządowa nie chce udzielić właścicielowi informacji dotyczącej jego własnej nieruchomości to jednak poczują, ze coś tu śmierdzi.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do pisma z dnia 11.06.2017 przesyłam dalszą korespondencję w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** skierowaną do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawującymi nad nimi nadzór.
Wyrażam po raz kolejny zdumienie, że nie poradzili sobie Państwo do tej pory z usunięciem z bazy orzeczniczej wszystkich orzeczeń dotyczących nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wydanych w oparciu o ewidentnie wadliwe dane.
Wskazać należy, że zostały one przeprocesowane w sposób niejako "legalizujący" przekładanie dokumentacji dotyczącej nieruchomości na której można wykazać jakieś prawa Skarbu Państwa na prywatną nieruchomość, która zawsze była w rękach prywatnych właścicieli. Przy czym nie może być mowy o pomyłce ponieważ różnice pomiędzy „przekładaną” dokumentacją i rzeczywiście istniejącą nieruchomością są ewidentne tj. „przekładana” dokumentacja opiewa na budynek mieszkalny o jedną kondygnację wyższy, o innym kształcie i innej funkcji, któremu towarzyszy obiekt klasy PKOB 1274 (toaleta publiczna, koszary, areszt śledczy itp) .
Niewątpliwie dla oceny działań sędziów ma fakt, ze nieruchomość prywatna na którą „przełożono” dokumenty ma konsekwentnie prowadzone księgi wieczyste z zachowanymi aktami z których jednoznacznie wynika dla jakiej nieruchomości jest ona prowadzona. Nie jest możliwe, aby mógł być tego nieświadomy jakikolwiek prawnik który dokonał minimalnego sprawdzenia treści ksiąg wieczystych.
Nie bez znaczenie pozostaje fakt, że zakres orzecznictwa sądownictwa administracyjnego w sprawach dotyczących nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** zawierał szereg zdumiewających interpretacji prawa. Od potwierdzenia „legalności” wykorzystania procesu budowlanego dla uwiarygadniania rzekomego istnienia pod danym adresem obiektu o innej charakterystyce niż wynika to z ksiąg wieczystych i sytuacji w terenie. Poprzez uniemożliwianie osobie której prawa własności ujawnione są w księgach wieczystych doprowadzenia nieruchomości do stanu bezpiecznego (czyli de facto korzystania z nieruchomości). Skończywszy na uznaniu za prawidłową odmowy udzielenia przez instytucje państwowe/samorządowe informacji umożliwiających ustalenie na podstawie jakich dokumentów ustaliły rzekomą „niewiarygodność” zapisów ksiąg wieczystych.
W opisanej sytuacji dotychczasowe nie uznanie działań sędziów za ewidentne i poważne naruszenie prawa poważne konsekwencje nie tylko dla bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami, zabezpieczeń kredytowych, wiarygodności ksiąg wieczystych etc.
Ponadto skłania także do poważnej refleksji nad granicami "niezawisłości sądownictwa" w której zakres nie powinno raczej wchodzić uwiarygadnianie dokumentów ewidentnie „przełożonych” z innej nieruchomości, ani też „legalizacja” takich działań podejmowanych przez inne instytucje.
Z poważaniem