|
|
|
|
3. Co sprawia "niezależna ocena" może mylić się aż tak bardzo.
Przez długi okres czasu zastanawialiśmy się jak w gruncie rzeczy przyzwoici ludzie mogli wytworzyć aż takie geodezyjno-prawne szambo, że nawet im samym bardziej prawdopodobne wydaje się istnienie jakiś złowrogich sił nadprzyrodzonych (w tej roli oczywiście my i co najmniej kilku innych, którzy mają dokumenty konsekwentnie pokazujące naprawdę istniejąca rzeczywistość geodezyjną na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat) niż zobaczenie tego co w gruncie rzeczy sami nawyrabiali. W końcu "niezależna ocena" "niezależną oceną", ale nie wątpimy, że dokonujące jej osoby postępowały w swoim rozumieniu w zgodzie z obowiązującymi procedurami, a nie przerysowywały rzeczywistość zgodnie ze swoją (lub czyjąś) ułańską fantazja.
Co prawda mamy wrażenie, ze w powiecie G. obowiązujące w praktyce procedury są również kształtowane przez "niezależna ocenę". Świadczy o tym chociażby sposób w jaki jest "obchodzony"w miasteczku M. Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP), który jak rozumiemy w "niezależnej ocenie" tutejszych funkcjonariuszy państwowych zdaje się być wyjątkowo "nieżyciowym" dokumentem hamującym rozwój gminy. Innymi słowy, jeżeli sposób traktowania MPZP jest jakąś wskazówką to nie tyle dochodzi do świadomego ignorowania prawa, ile do wynajdowania "kruczków prawnych", które pozwalają je obejść. Przynajmniej w przekonaniu osób dysponujących państwowa pieczątką. Efektem takiego działania jest już widoczna gołym okiem praktycznie całkowita dewastacja tego czego zachowania miał gwarantować MPZP czyli unikalnego charakteru kompleksu willowego-leśnego - świadectwa architektury letniskowej początków XX wieku.
Czy przypadkiem w podobny sposób nie obchodzono tutaj "nieżyciowych" procedur porządkowania bałaganu pozostawionego przez komunę w rejestrach geodezyjnych i prawach własności?
Przez długi okres czasu zastanawialiśmy się jak w gruncie rzeczy przyzwoici ludzie mogli wytworzyć aż takie geodezyjno-prawne szambo, że nawet im samym bardziej prawdopodobne wydaje się istnienie jakiś złowrogich sił nadprzyrodzonych (w tej roli oczywiście my i co najmniej kilku innych, którzy mają dokumenty konsekwentnie pokazujące naprawdę istniejąca rzeczywistość geodezyjną na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat) niż zobaczenie tego co w gruncie rzeczy sami nawyrabiali. W końcu "niezależna ocena" "niezależną oceną", ale nie wątpimy, że dokonujące jej osoby postępowały w swoim rozumieniu w zgodzie z obowiązującymi procedurami, a nie przerysowywały rzeczywistość zgodnie ze swoją (lub czyjąś) ułańską fantazja.
Co prawda mamy wrażenie, ze w powiecie G. obowiązujące w praktyce procedury są również kształtowane przez "niezależna ocenę". Świadczy o tym chociażby sposób w jaki jest "obchodzony"w miasteczku M. Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP), który jak rozumiemy w "niezależnej ocenie" tutejszych funkcjonariuszy państwowych zdaje się być wyjątkowo "nieżyciowym" dokumentem hamującym rozwój gminy. Innymi słowy, jeżeli sposób traktowania MPZP jest jakąś wskazówką to nie tyle dochodzi do świadomego ignorowania prawa, ile do wynajdowania "kruczków prawnych", które pozwalają je obejść. Przynajmniej w przekonaniu osób dysponujących państwowa pieczątką. Efektem takiego działania jest już widoczna gołym okiem praktycznie całkowita dewastacja tego czego zachowania miał gwarantować MPZP czyli unikalnego charakteru kompleksu willowego-leśnego - świadectwa architektury letniskowej początków XX wieku.
Czy przypadkiem w podobny sposób nie obchodzono tutaj "nieżyciowych" procedur porządkowania bałaganu pozostawionego przez komunę w rejestrach geodezyjnych i prawach własności?
4. "Kruczki prawne" w "niezależnej ocenie"
Powziąwszy takie podejrzenie zaczęliśmy więc szukać gdzie mogłyby znajdować się dobrze zadomowione, aby nie powiedzieć wręcz utrwalone "kruczki", które pozwalają na wygenerowanie poza plecami właściciela alternatywnej rzeczywistości i w oparciu o nią przejęcia nieruchomości. Oczywiście pod pozorem porządkowania geodezyjnno-własnościowego bałaganu - rzekomo spadku po komunie. I ze zdumieniem stwierdziliśmy, że niewielkie "nagięcie" obowiązującego prawa daje spore możliwości. Oczywiście pod warunkiem dokonywania "uzgodnień" w sposób niejawny i za plecami osób mających udokumentowane prawa do rzeczonej nieruchomości czyli z udziałem "niezależnej oceny", jakże by inaczej! Tylko ona bowiem wydaje się umożliwiać dokonywanie uzgodnień z pominięciem szeregu istotnych faktów, które według "niezależnej oceny" nie maja znaczenia dla sprawy. Na przykład zapisów ksiąg wieczystych.
Podstawa prawną dla tych "kruczków" może być np art 6 ustawy o księgach wieczystych i hipotece. Mówi on, ze rękojmia ksiąg wieczystych nie obowiązuje jeżeli stan faktyczny jest inny. No cóż jeszcze tylko drobniutki "kruczek" dzieli od uznania, że wystarczy wykazać w dokumentach, że w danym miejscu znajduje się obiekt o innej charakterystyce niż w księdze wieczystej, a już można uznać nieruchomość za bezpańską i ja sobie "uzgodnić". Oczywiście z tym o czego istnieniu da się przekonać sędziego lub innego funkcjonariusza państwowego.
Prawdziwa jednak grandą w prawodawstwie III RP, lub raczej w jego interpretacji zafundowanej nam przez Sąd Najwyższy jest uchwała Sądu Najwyższego z dnia 28 lutego 1989 r., III CZP 13/89, która ustala, ze dział I-O ksiąg wieczystych nie jest objęty domniemaniem wiarygodności. Dział ten opisuje jak wygląda nieruchomość i gdzie jest położona. Jeżeli ten dział jest niewiarygodny, to nie istnieje ani jedna księga wieczysta w systemie ksiąg wieczystych , która w sposób jednoznaczny jest prowadzona dla konkretnej nieruchomości. Wszystkie one wiszą w próżni, lub raczej jak zrozumieliśmy z bełkotu zafundowanemu nam przez najwyższe instytucje państwowe - wiszą one na ewidencji gruntów, budynku i lokali. Tak, tak tej samej, której stan od lat uniemożliwia wprowadzenie w III RP katastru, pomimo już kilku przymiarek. A sposób porządkowania tego bajzlu opisaliśmy w Dzienniku Czwartym i Piątym. W oparciu o wspomniana uchwałę Sądu Najwyższego można wiec podważyć każde prawa własności pod warunkiem zrobienia bajzlu w ewidencji gruntów w zakresie dotyczącym danej nieruchomości. Z mocy wspomnianej uchwały ma on bowiem magiczna moc obracania ksiąg wieczystych w stos elektronicznej makulatury.
W kontekście tego jest jeszcze jeden wysoce interesujący zapis we wspomnianej już ustawie o księgach wieczystych i hipotece - art 27, a konkretnie pkt 2. W tym paragrafie czytamy, że w razie "niezgodności danych katastru nieruchomości z oznaczeniem nieruchomości w księdze wieczystej" zmiany mogą "być dokonane także z urzędu, na skutek bezpośredniego sprawdzenia danych w bazie danych katastru nieruchomości lub zawiadomienia jednostki prowadzącej kataster nieruchomości." Czyżby majstrując przy dziale I-O księgi wieczystej nie trzeba było się nawet konsultować z właścicielem?
Jak więc widać wystarczy tylko kilka drobnych "kruczków prawnych", aby można było zinterpretować prawo tak, by w oparciu o wykreowana w dokumentach alternatywna rzeczywistość po prostu przejąc nieruchomość bez potrzeby przejmowania się siedzącymi na niej właścicielami i ich dokumentami, nawet gdyby sięgały one czasów Piasta Kołodzieja. A właśnie na kreowanie w dokumentach alternatywnej rzeczywistości powiat G wynalazł sobie pewna ilość patentów. I to patentów opierających się, jakżeby inaczej na "niezależnej ocenie" szeregu funkcjonariuszy państwowych...
Powziąwszy takie podejrzenie zaczęliśmy więc szukać gdzie mogłyby znajdować się dobrze zadomowione, aby nie powiedzieć wręcz utrwalone "kruczki", które pozwalają na wygenerowanie poza plecami właściciela alternatywnej rzeczywistości i w oparciu o nią przejęcia nieruchomości. Oczywiście pod pozorem porządkowania geodezyjnno-własnościowego bałaganu - rzekomo spadku po komunie. I ze zdumieniem stwierdziliśmy, że niewielkie "nagięcie" obowiązującego prawa daje spore możliwości. Oczywiście pod warunkiem dokonywania "uzgodnień" w sposób niejawny i za plecami osób mających udokumentowane prawa do rzeczonej nieruchomości czyli z udziałem "niezależnej oceny", jakże by inaczej! Tylko ona bowiem wydaje się umożliwiać dokonywanie uzgodnień z pominięciem szeregu istotnych faktów, które według "niezależnej oceny" nie maja znaczenia dla sprawy. Na przykład zapisów ksiąg wieczystych.
Podstawa prawną dla tych "kruczków" może być np art 6 ustawy o księgach wieczystych i hipotece. Mówi on, ze rękojmia ksiąg wieczystych nie obowiązuje jeżeli stan faktyczny jest inny. No cóż jeszcze tylko drobniutki "kruczek" dzieli od uznania, że wystarczy wykazać w dokumentach, że w danym miejscu znajduje się obiekt o innej charakterystyce niż w księdze wieczystej, a już można uznać nieruchomość za bezpańską i ja sobie "uzgodnić". Oczywiście z tym o czego istnieniu da się przekonać sędziego lub innego funkcjonariusza państwowego.
Prawdziwa jednak grandą w prawodawstwie III RP, lub raczej w jego interpretacji zafundowanej nam przez Sąd Najwyższy jest uchwała Sądu Najwyższego z dnia 28 lutego 1989 r., III CZP 13/89, która ustala, ze dział I-O ksiąg wieczystych nie jest objęty domniemaniem wiarygodności. Dział ten opisuje jak wygląda nieruchomość i gdzie jest położona. Jeżeli ten dział jest niewiarygodny, to nie istnieje ani jedna księga wieczysta w systemie ksiąg wieczystych , która w sposób jednoznaczny jest prowadzona dla konkretnej nieruchomości. Wszystkie one wiszą w próżni, lub raczej jak zrozumieliśmy z bełkotu zafundowanemu nam przez najwyższe instytucje państwowe - wiszą one na ewidencji gruntów, budynku i lokali. Tak, tak tej samej, której stan od lat uniemożliwia wprowadzenie w III RP katastru, pomimo już kilku przymiarek. A sposób porządkowania tego bajzlu opisaliśmy w Dzienniku Czwartym i Piątym. W oparciu o wspomniana uchwałę Sądu Najwyższego można wiec podważyć każde prawa własności pod warunkiem zrobienia bajzlu w ewidencji gruntów w zakresie dotyczącym danej nieruchomości. Z mocy wspomnianej uchwały ma on bowiem magiczna moc obracania ksiąg wieczystych w stos elektronicznej makulatury.
W kontekście tego jest jeszcze jeden wysoce interesujący zapis we wspomnianej już ustawie o księgach wieczystych i hipotece - art 27, a konkretnie pkt 2. W tym paragrafie czytamy, że w razie "niezgodności danych katastru nieruchomości z oznaczeniem nieruchomości w księdze wieczystej" zmiany mogą "być dokonane także z urzędu, na skutek bezpośredniego sprawdzenia danych w bazie danych katastru nieruchomości lub zawiadomienia jednostki prowadzącej kataster nieruchomości." Czyżby majstrując przy dziale I-O księgi wieczystej nie trzeba było się nawet konsultować z właścicielem?
Jak więc widać wystarczy tylko kilka drobnych "kruczków prawnych", aby można było zinterpretować prawo tak, by w oparciu o wykreowana w dokumentach alternatywna rzeczywistość po prostu przejąc nieruchomość bez potrzeby przejmowania się siedzącymi na niej właścicielami i ich dokumentami, nawet gdyby sięgały one czasów Piasta Kołodzieja. A właśnie na kreowanie w dokumentach alternatywnej rzeczywistości powiat G wynalazł sobie pewna ilość patentów. I to patentów opierających się, jakżeby inaczej na "niezależnej ocenie" szeregu funkcjonariuszy państwowych...
5. Może być jednak jeszcze gorzej.....
Jak już opisaliśmy kilkukrotnie, według naszej wiedzy, w latach komunistycznej zawieruchy większa część nieruchomości miasteczka M** nie była w rękach właścicieli.
Oznacza to, że po kilku dekadach, gdy postanowiono przywrócić obowiązywania prawa własności w swojej normalnej (a nie PRL-owskiej) formie zaszła konieczność dokonywania "ustaleń" odnośnie stanu prawnego znakomitej większości nieruchomości. Trzeba było więc jakoś sobie poradzić z tym całym historycznym bałaganem, na który składały się nie tylko pomyłki, czy różne konflikty interesu, ale jak to z reguły zdarza się w sytuacjach chaosu - również różne szwindle i przekombinowania. Innymi słowy trzeba było w tym całym bałaganie znaleźć jakieś stałe punkty odniesienia dla weryfikacji prawdziwości materiału w oparciu o który ustala się stany prawne nieruchomości. Możemy pospekulować co nimi mogło być. Drzewa usychają, płoty się przestawia, budynki się rozsypują. Wydawać by się mogło, że jedynym stałym punktem w warunkach miejskich są ulice. W końcu nie można przemieścić ulicy tak by nikt tego nie zauważył. Potwierdzi to każdy współczesny mieszczuch, szczególnie z wielkiego miasta.
Każdy jednak kto kiedykolwiek żył w warunkach wiejsko-leśno-małomiasteczkowo-podmiejskich z pewnością popukałby się w głowę. Wiadomo, ze gruntowe drogi jak najbardziej ulegają przemieszczeniu i to niejednokrotnie niezauważenie. Szczególnie gdy przy nich nie znajdują się grodzone posesje. A dróg gruntowych poza ścisłym centrum wielkich miast było jeszcze w połowie XX wieku co niemiara.
Miasteczko M miało status miasta. I nikt nie raczył zauważyć, ze w gruncie rzeczy nawet w swoim historycznym centrum było lasem w którym posesje nie były nawet ogrodzone (podobno ze względów przeciwpożarowych), a drogi miały w praktyce w większości charakter leśnych dróg gruntowych.
Jeżeli istotnie przedkładane prawa własności są i były weryfikowane w oparciu o to czy są prawidłowo zlokalizowane względem drogi to ....... dokumenty takie jak te dotyczące naszej nieruchomości pokazują, że delikatnie mówiąc posługując się droga jako markerem można przerysować znaczna część miasta i podważyć prawa własności rzeczywistych właścicieli i być może nawet stworzyć procedure przekazywania nieruchomości różnym cwaniakom, którzy po prostu wiedzą jakie "papiery" trzeba dostarczyć.
No cóż możemy mieć tylko nadzieje, ze do takich ekstremów nie doszło. Ale nadzieje te okażą się płonne gdy okaże się, że jedynym powodem nie uznawania naszych dokumentów jest to, że pokazują one nie ta lokalizacje drogi co trzeba. Być może w przeciwieństwie do innego kompletu papierów, które nie są w rozumieniu powiatu aż tak kontrowersyjne pomimo iż nie mogą, z naszą, rzeczywiście istniejąca nieruchomością, mieć w rzeczywistości nic wspólnego.
Jak już opisaliśmy kilkukrotnie, według naszej wiedzy, w latach komunistycznej zawieruchy większa część nieruchomości miasteczka M** nie była w rękach właścicieli.
Oznacza to, że po kilku dekadach, gdy postanowiono przywrócić obowiązywania prawa własności w swojej normalnej (a nie PRL-owskiej) formie zaszła konieczność dokonywania "ustaleń" odnośnie stanu prawnego znakomitej większości nieruchomości. Trzeba było więc jakoś sobie poradzić z tym całym historycznym bałaganem, na który składały się nie tylko pomyłki, czy różne konflikty interesu, ale jak to z reguły zdarza się w sytuacjach chaosu - również różne szwindle i przekombinowania. Innymi słowy trzeba było w tym całym bałaganie znaleźć jakieś stałe punkty odniesienia dla weryfikacji prawdziwości materiału w oparciu o który ustala się stany prawne nieruchomości. Możemy pospekulować co nimi mogło być. Drzewa usychają, płoty się przestawia, budynki się rozsypują. Wydawać by się mogło, że jedynym stałym punktem w warunkach miejskich są ulice. W końcu nie można przemieścić ulicy tak by nikt tego nie zauważył. Potwierdzi to każdy współczesny mieszczuch, szczególnie z wielkiego miasta.
Każdy jednak kto kiedykolwiek żył w warunkach wiejsko-leśno-małomiasteczkowo-podmiejskich z pewnością popukałby się w głowę. Wiadomo, ze gruntowe drogi jak najbardziej ulegają przemieszczeniu i to niejednokrotnie niezauważenie. Szczególnie gdy przy nich nie znajdują się grodzone posesje. A dróg gruntowych poza ścisłym centrum wielkich miast było jeszcze w połowie XX wieku co niemiara.
Miasteczko M miało status miasta. I nikt nie raczył zauważyć, ze w gruncie rzeczy nawet w swoim historycznym centrum było lasem w którym posesje nie były nawet ogrodzone (podobno ze względów przeciwpożarowych), a drogi miały w praktyce w większości charakter leśnych dróg gruntowych.
Jeżeli istotnie przedkładane prawa własności są i były weryfikowane w oparciu o to czy są prawidłowo zlokalizowane względem drogi to ....... dokumenty takie jak te dotyczące naszej nieruchomości pokazują, że delikatnie mówiąc posługując się droga jako markerem można przerysować znaczna część miasta i podważyć prawa własności rzeczywistych właścicieli i być może nawet stworzyć procedure przekazywania nieruchomości różnym cwaniakom, którzy po prostu wiedzą jakie "papiery" trzeba dostarczyć.
No cóż możemy mieć tylko nadzieje, ze do takich ekstremów nie doszło. Ale nadzieje te okażą się płonne gdy okaże się, że jedynym powodem nie uznawania naszych dokumentów jest to, że pokazują one nie ta lokalizacje drogi co trzeba. Być może w przeciwieństwie do innego kompletu papierów, które nie są w rozumieniu powiatu aż tak kontrowersyjne pomimo iż nie mogą, z naszą, rzeczywiście istniejąca nieruchomością, mieć w rzeczywistości nic wspólnego.
6, I tu na scenę wchodzi "Skunks".
Świadomość posiadania bałaganu w rejestrach, stosowane tzw "kruczków prawnych", odejście od idei jawnych postępowań na rzecz "niezależnej oceny" czy nawet równanie do drogi układałoby się w opowieść o jakiejś nieprawdopodobnej ogólno-powiatowej konspiracji.
Jednak żadnej konspiracji być nie może. I to bynajmniej nie dlatego, ze jak pokazuje doświadczenie utrzymanie zmowy w gronie większym niż szwagier i teściowa graniczy z nieprawdopodobieństwem.
Konspiracji żadnej nie ma chociażby dlatego, że nie tylko każda instytucja państwowa zdaje się mieć inna wersje co do tego co się na miejscu naszej nieruchomości znajduje, ale nawet każda instytucja zdaje się mieć inna wersje na potrzeby różnych postępowań. Co najdobitniej opisaliśmy na przykładzie prokuratury w Dzienniku Czwartym.
Poza tym każdy kto kiedykolwiek odbywał chociaż praktyki w instytucjach państwowych z pewnością popukałby się w głowie na sama sugestie, że zatrudnieni w nich funkcjonariusze w pocie czoła wyszukują przypadki, które poświadczają, że prowadzone latami ustalenia są wadliwe i ustalają, jak je "spacyfikować". Każda ponadnormatywna nadgorliwość, przekraczająca oficjalny zakres obowiązków jest po prostu w tych instytucjach bardzo, ale to bardzo niemile widziana.
Zresztą dokumenty dotyczące naszej nieruchomości zawsze pokazywały to co pokazywały i bynajmniej nie przeszkadzało to nikomu w respektowaniu praw naszych czy naszych poprzedników prawnych aż do mniej więcej 2010 roku.
Cała sprawa wygląda więc nie tyle na przejaw jakiejś ogólno-powiatowej konspiracji ile na pojawienie się gdzieś na przełomie 2009/2010 roku cwaniaczka, który wie jak czerpać korzyści z panującego w rejestrach bałaganu, procedurach ich porządkowania i najprawdopodobniej strachu wszystkich instytucji powiatowych przed wyjściem na światło dzienne ich kawałku bajzlu.....
Innymi słowy wygląda na to, ze na powiatowym bałaganie żeruje jakiś Skunks, który dokładnie zna fobie i paranoje każdej powiatowej instytucji. Przede wszystkim jednak wie jaki kawałek bałaganu ma każda z nich do ukrycia. Przede wszystkim jednak wie jak wmówić każdej z nich, że wystawiane przez nią latami dokumenty to szachrajstwo i co więcej skłonić ją by je wyprostowała potwierdzając skunksią wersje, która z rzeczywistością nie ma nic wspólnego. Trzeba przyznać , że jest to pewien rodzaj maestrii.
Nie zrażeni pozorną perfekcyjnością skunksiego planu, który sprawia, że od kilku lat czujemy się jak złoczyńcy na których poluje cały aparat państwowy, postanowiliśmy obrócić stolik. To znaczy postanowiliśmy zidentyfikować co każda instytucja powiatowa ma do ukrycia i skłonić je, aby dla odmiany zapolowały na Skunksa. W końcu jakby na to nie patrzeć wyciął im (podobnie jak nam) niezły numer...
Świadomość posiadania bałaganu w rejestrach, stosowane tzw "kruczków prawnych", odejście od idei jawnych postępowań na rzecz "niezależnej oceny" czy nawet równanie do drogi układałoby się w opowieść o jakiejś nieprawdopodobnej ogólno-powiatowej konspiracji.
Jednak żadnej konspiracji być nie może. I to bynajmniej nie dlatego, ze jak pokazuje doświadczenie utrzymanie zmowy w gronie większym niż szwagier i teściowa graniczy z nieprawdopodobieństwem.
Konspiracji żadnej nie ma chociażby dlatego, że nie tylko każda instytucja państwowa zdaje się mieć inna wersje co do tego co się na miejscu naszej nieruchomości znajduje, ale nawet każda instytucja zdaje się mieć inna wersje na potrzeby różnych postępowań. Co najdobitniej opisaliśmy na przykładzie prokuratury w Dzienniku Czwartym.
Poza tym każdy kto kiedykolwiek odbywał chociaż praktyki w instytucjach państwowych z pewnością popukałby się w głowie na sama sugestie, że zatrudnieni w nich funkcjonariusze w pocie czoła wyszukują przypadki, które poświadczają, że prowadzone latami ustalenia są wadliwe i ustalają, jak je "spacyfikować". Każda ponadnormatywna nadgorliwość, przekraczająca oficjalny zakres obowiązków jest po prostu w tych instytucjach bardzo, ale to bardzo niemile widziana.
Zresztą dokumenty dotyczące naszej nieruchomości zawsze pokazywały to co pokazywały i bynajmniej nie przeszkadzało to nikomu w respektowaniu praw naszych czy naszych poprzedników prawnych aż do mniej więcej 2010 roku.
Cała sprawa wygląda więc nie tyle na przejaw jakiejś ogólno-powiatowej konspiracji ile na pojawienie się gdzieś na przełomie 2009/2010 roku cwaniaczka, który wie jak czerpać korzyści z panującego w rejestrach bałaganu, procedurach ich porządkowania i najprawdopodobniej strachu wszystkich instytucji powiatowych przed wyjściem na światło dzienne ich kawałku bajzlu.....
Innymi słowy wygląda na to, ze na powiatowym bałaganie żeruje jakiś Skunks, który dokładnie zna fobie i paranoje każdej powiatowej instytucji. Przede wszystkim jednak wie jaki kawałek bałaganu ma każda z nich do ukrycia. Przede wszystkim jednak wie jak wmówić każdej z nich, że wystawiane przez nią latami dokumenty to szachrajstwo i co więcej skłonić ją by je wyprostowała potwierdzając skunksią wersje, która z rzeczywistością nie ma nic wspólnego. Trzeba przyznać , że jest to pewien rodzaj maestrii.
Nie zrażeni pozorną perfekcyjnością skunksiego planu, który sprawia, że od kilku lat czujemy się jak złoczyńcy na których poluje cały aparat państwowy, postanowiliśmy obrócić stolik. To znaczy postanowiliśmy zidentyfikować co każda instytucja powiatowa ma do ukrycia i skłonić je, aby dla odmiany zapolowały na Skunksa. W końcu jakby na to nie patrzeć wyciął im (podobnie jak nam) niezły numer...
CZĘŚĆ II
Przystanek pierwszy czyli co chce ukryć Urząd Gminy
Urząd Gminy jest najbardziej podstawową instytucją samorządową. Przynajmniej teoretycznie więc powinna mieć najlepsze rozeznanie w terenie. Ponadto, znowu teoretycznie, powinna mieć w swoich zasobach tony dokumentacji pokazującej co się działo na jej terenie. Nie zdziwilibyśmy się więc gdyby była traktowana niczym alfa i omega w ustalaniu czy stan faktyczny odpowiada temu co jest napisane w księgach wieczystych.
Jeżeli nasza nieruchomość jest jakąś wskazówka, to przechowywane w jego zasobach dokumenty i dokonywane przez ta przezacna instytucje na ich podstawie "ustalenia" nie maja żadnej wartości - nie ma bowiem żadnej gwarancji, że odzwierciedlają istniejąca rzeczywistość. Czy wyjścia tego na jaw obawia się Urząd Miasta? Jeżeli tak to adresuje to w najgłupszy możliwy sposób.
"Zgodne z oryginałem"
Nie kwestionujemy tego, że pierwotnym źródłem istniejącego bałaganu w zasobach gminy był komunistyczny bałagan. Nie krytykujemy nawet tego , że do chwili obecnej zasoby pozostawione po komunie nie zostały w całości uzgodnione i uporządkowane (podobno z powodu braków środków). Zwracamy tylko uwagę na to, że dokumenty ewidentnie wadliwe i sprzeczne z inna dokumentacja przechowywaną w zasobach tej szacownej instytucji są najwyraźniej wydawane z adnotacja "zgodne z oryginałem". Jako takie posiadają domniemanie wiarygodności.
Przykładem takiego dokumentu jest decyzja nr 933014 z 16.03. 1993 roku o której pisaliśmy do znudzenia w Dzienniku Piątym. Tutaj wypada przypomnieć tylko, że została ona wydana bynajmniej nie na wyrysie z ewidencji gruntów (jak przewiduje prawo w przypadku prac budowlanych określanych jako "nadbudowa"), tylko na planach jakiejś nieistniejącej nieruchomości. Już ten fakt powinien spowodować uznanie jej za przysłowiową makulaturę. Jednak tak się nie dzieje. Nikomu nie przeszkadza nawet to, że wyrys ewidencji wykonany niecały miesiąc później przedstawia w tym miejscu rzeczywiście istniejąca nieruchomość (czyli nie tą co w decyzji), ani nawet to, że wnioskodawca opisany jako inwestor potwierdził istnienie rzeczywistości z wyrysu (a nie tej z decyzji) co najmniej 3 razy i to nie w byle jakiej formie tylko aktów notarialnych związanych z czynnościami prawnymi dokonywanymi na rzeczywiście istniejącej nieruchomości!
Co więcej Urząd Miasta zawsze naliczał podatki od właścicieli tej nieruchomości ujawnionych w księgach wieczystych (a nie tylko od inwestorki z decyzji nr 933014) a ich nazwiska i ich najbliższej rodziny (i nikogo więcej) ma ujawnione w ewidencji ludności jako zameldowanych pod tym adresem.
Teoretycznie nie ma więc możliwości, aby pracownik wydający taki dokument jak wspomniana decyzja z potwierdzeniem zgodności z oryginałem nie miał świadomości, że wydaje zwykłe poświadczenie nieprawdy, a kierownik referatu geodezji i burmistrz nie mieli świadomości, że przechowują w zasobach ewidentnie wadliwy dokument. Oczywiście po dokonaniu chociażby podstawowego sprawdzenia.
Do tego ostatniego nikt się jednak nie poczuwa. Być może dlatego, że po wykryciu kilku wadliwych dokumentów obecnych w zasobach Urzędu Miasta trzeba byłoby zweryfikować także inne, a być może wówczas okazałoby się, że część z innych wadliwych dokumentów również została wydana z adnotacja "zgodne z oryginałem" i wykorzystana w różnych procesach w tym np sadowym ustalaniu praw własności.... Konsekwencje takiego odkrycia są łatwe do wyobrażenia.
Możemy więc pospekulować, że obawiając się takiego obrotu zdarzeń Urząd Miasta niczego nie sprawdza wydając nie trzymające się niczego "kwitki" jako dokumenty mające domniemanie wiarygodności.
W takiej sytuacji nie powinno nas dziwić , ze urzędowe odpowiedzi na nasze dotychczasowe pisma wyglądają tak jakby pisała je osoba w stanie najwyższego wzburzenia. A domaganie się jawnego wyjaśnienia sprawy i usunięcia ewidentnie wadliwego dokumentu zdaje się budzić jakaś dziwna irytacje.
Wygląda więc na to, ze Urząd Miasta nie przyjmuje do wiadomości, że powtórne wprowadza do obiegu prawnego wadliwe dokumenty bynajmniej nie ma zamiaru niczego porządkować ani odkręcać. Czy jest to sposób na ukrycie, że nie jest w stanie zagwarantować prawdziwości wystawianych przez siebie dokumentów?
Artykuł 73 (ustawy z dnia 13 października 1998).
Jest to jednak dopiero kawałek zagadki. Kolejny kawałek wykryliśmy studiując informacje o stanie mienia komunalnego. Znaleźliśmy w niej adnotacje, że działka 1/10 obr xx-xx jest przeznaczona do przejęcia przez gminę w trybie art 73 ustawy z dnia 13 października 1998 r. Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną.
W tym miejscu wypada przypomnieć czym jest działka 1/10 obr xx-xx. Otóż jest to to 80 m2, które nasi poprzednicy prawni przekazali Skarbowi Państwa nieodpłatnie w 1968 roku. Te 80 m2 przylega bezpośrednio do naszej nieruchomości. Działka ta jest więc własnością Skarbu Państwa i jako taka może być przejęta przez Urząd Miasta w trybie art 5 ustawy z dnia 10 maja 1990r. Przepisy wprowadzające ustawę o samorządzie terytorialnym i ustawę o pracownikach samorządowych.
Natomiast tryb art 73 ustawy z dnia 13 października 1998 r. ma zastosowanie ale dla przejmowania działek znajdujących się pod drogą ale od .... osób prywatnych. Jak widać Urząd Miasta nie uznaje istnienia rzeczywistości w której Skarb Państwa przejął ten kawałek gruntu od naszych poprzedników prawnych i postanowiła przejąć go jeszcze raz od jakiś niezidentyfikowanych osób prywatnych. Aby uzmysłowić stopień zamętu w działaniach Urzędu Miasta dodajmy, że niecały rok temu nawet jego własna Rada podjęła uchwałę odnośnie przejęcia m.in. działki 1/10 od Skarbu Państwa w trybie art 5 ustawy z dnia 10 maja 1990r. Wydaje się więc, że w tej instytucji nikt nad niczym już nie panuje.
Wbrew pozorom przeznaczenie działki 1/10 do przejęcia w tryb art 73 ustawy z dnia 13 października 1998 r. Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną ma kolosalne znaczenie, bowiem jak pisaliśmy już poprzednio działki pod zabudowę letniskowa w letnisku M** były sprzedawane w pewnym okresie wraz z kawałkiem przylegającej drogi. Wynika stąd, że właścicielami kawałków drogi są właściciele przylegających doń działek budowlanych. Kto więc przedstawił Urzędowi Miasta dokumenty poświadczające o prawie własności nie tylko do drogi, ale również automatycznie do naszej nieruchomości (i wydzielonej z niej w 1968 sąsiadującej działki) i dlaczego gmina uznała je za tak wiarygodne, aby zdecydować się na przejecie od tego kogoś kawałka drogi tym samym uwiarygadniając prawa własności kogoś kogo na naszej nieruchomości ewidentnie nigdy nie było?
Zapachniało nam więc znowu "niezależna oceną", bałaganem w zasobach i strachem przed konfrontacją dokumentów gminnych z rzeczywistością. Tylko bowiem w takich okolicznościach można byłoby brać pod uwagę zaniechanie dokonania podstawowej konfrontacji z istniejąca rzeczywistością i istniejącą dokumentacją. A tym samym zignorować fakt, że ów kawałek drogi już od dawna należy do Skarbu Państwa (czy też uznać tą informacje, za nie mającą znaczenia dla rozstrzygnięcia). Jak również uznać, że konsultowanie się z właścicielami władającymi przylegającą do drogi nieruchomością ujawnionymi w księdze wieczystej jest niecelowe. Podobnie jak zajrzenie do księgi wieczystej prowadzonej dla działki, którą planuje się przejąc.
Powstaje pytanie ile jeszcze działek drogowych przejęto/ planuje się przejąć w analogiczny sposób czyli potwierdzając czyjeś ściągnięte z sufitu prawa i to tak ewidentnie lewe, za aż boli.....
Podatki, podatki (od nieruchomości)
Jak chyba większość obywateli mających zaufanie o państwa, przez długi okres czasu niespecjalnie przyglądaliśmy się temu jak Urząd Miasta nalicza nam podatki od naszej nieruchomości. Nazwiska właścicieli się zgadzały, a co do reszty mieliśmy pełne zaufanie. Zaczęliśmy się uważniej przyglądać dopiero wtedy, gdy połapaliśmy się, ze Urząd Miasta, podobnie jak inne instytucje powiatu zachowuje się tak jakby na miejscu naszej nieruchomości było coś innego. Wtedy dopiero zajrzeliśmy do odpowiednich przepisów i okazało się, że trochę rzeczy się nie zgadza. Na przykład Urząd Miasta nie przyjmuje do wiadomości faktu wydzielenia w budynku mieszkalnym będącym częścią nieruchomości samodzielnych lokali.....
Zawijas myślowy, który do takiej sytuacji doprowadził to prawdziwa arabeska, bo jak niby można nie uznawać wydzielenia lokali mieszkalnych przez osoby, które najwyraźniej za właścicieli nieruchomości się uważa, bo w końcu pobiera się od nich podatki.....
Nie do końca wiadomo więc co Urząd Miasta kombinuje i w jakiej rzeczywistości żyje, czy w tej w której pod adresem K** 53 w M** znajduje się ta nieruchomość, która się tam w rzeczywistości znajduje (na co wskazuje to, ze nalicza podatki od jej właścicieli) czy też inna (na co wskazuje to, ze nie chce uznać istnienia w niej wydzielonych lokali - podobnie zresztą jak np PINB).
Oczywiście usiłowaliśmy sprawę wyjaśnić, tak by podatki były płacone w sposób należny - Urząd Miasta odmówił. Od ilu nieruchomości Urząd Miasta nalicza podatki w taki cudaczny sposób, kreując w dokumentacji jakieś dualne światy?
Przekładaniec
Ze wszystkich naszych wniosków o wydanie zaświadczenia, mających na celu ustalenie co tez Urząd Miasta mógł na naszej nieruchomości narozrabiać postanowiliśmy skupić się na odmowie wydania zaświadczenia, że nie miał naszej nieruchomości w zarządzie/ władaniu i nie ulokował na niej lokatorów decyzją administracyjną oraz na odmowie wydania zaświadczenia, że Urząd Miasta nie uczestniczył, ani nie dostarczył dokumentów dla zasiedzenia lub innych "uzgodnień" stanu prawnego naszej nieruchomości. Pisaliśmy o tym obszernie w Dzienniku Czwartym.
Odmowy wydania zaświadczeń są o tyle interesujące, że Urząd Miasta nie mógł odmówić wydania ich właścicielom nieruchomości. Jeżeli nie posiadała w tym zakresie dokumentacji to miał obowiązek ją odtworzyć. Tym bardziej, że nie byłoby to trudne. To, że nasza nieruchomość nie miała nic wspólnego z zarządem/władaniem gminy i przymusowymi lokatorami ( w trybie decyzji administracyjnej) jest dobrze udokumentowane. Podobnie jak fakt obecności zarządu/władania Urzędu Miasta na nieruchomości historycznie sąsiedniej (sąsiadującej z nasza pierwotnie w momencie pierwszej parcelacji, przed dokonaniem wtórnych podziałów). Jednak swojego władania nieruchomością historycznie sąsiednią i ulokowania na niej lokatorów Urząd Miasta również nie chce potwierdzić. Czyżby komuś pokręciły się te dwie nieruchomości? No cóż znając sposób działania "niezależnej oceny" nie wydaje się to niemożliwe. W końcu zarówno nasza nieruchomość jak i historycznie sąsiednia wchodziły w skład parceli o nazwie willa Elibór i podobnie jak jeszcze kilka działek pochodzących z tej parceli zachowały ta nazwę wpisaną w księdze wieczystej.....
Wystarczy nie znać terenu i jego historii, i działać w oparciu o założenie, że dokumenty w zasobach Urzędu Miasta są pełne pomyłek, aby wspomniane nieruchomości zlały się w jedno..... Ile takich "ustaleń" dokonano w Urzędzie Miasta i przez kogo te ustalenia zostały zutylizowane?
Podsumowanie
Jeżeli nasza nieruchomość jest jakąś wskazówka, to zasoby Urzędu Miasta i dokonane przezeń "ustalenia" są po prostu nic nie warte. Na drzwiach Urzędu Miasta powinno się po prostu powiesić tabliczkę "w sprawy ustalania stanów faktycznych i prawnych się nie wtrącamy z powodu braku wiarygodnych zasobów". Skoro tego jednak nie ma się odwagi aby się do tego przyznać i brnie się dalej ryzykując wydawanie kopi dokumentów uwiarygadniających nieistniejące okoliczności i robienie błędnych "ustalenia" na podstawie tego co wyciągnie się z gminnego bałaganu to z definicji ryzykuje się, ze można stać się narzędziem jakiś Skunksów o krótkim rozumku, co to nie mogą się powstrzymać by z taaaaakiej okazji nie skorzystać .....
Jednak najwyraźniej jednak Urząd Miasta uznał, że potrafi nad tym zapanować. Historia naszej nieruchomości wskazuje jak bardzo się mylił....
Jeżeli nasza nieruchomość jest jakąś wskazówka, to przechowywane w jego zasobach dokumenty i dokonywane przez ta przezacna instytucje na ich podstawie "ustalenia" nie maja żadnej wartości - nie ma bowiem żadnej gwarancji, że odzwierciedlają istniejąca rzeczywistość. Czy wyjścia tego na jaw obawia się Urząd Miasta? Jeżeli tak to adresuje to w najgłupszy możliwy sposób.
"Zgodne z oryginałem"
Nie kwestionujemy tego, że pierwotnym źródłem istniejącego bałaganu w zasobach gminy był komunistyczny bałagan. Nie krytykujemy nawet tego , że do chwili obecnej zasoby pozostawione po komunie nie zostały w całości uzgodnione i uporządkowane (podobno z powodu braków środków). Zwracamy tylko uwagę na to, że dokumenty ewidentnie wadliwe i sprzeczne z inna dokumentacja przechowywaną w zasobach tej szacownej instytucji są najwyraźniej wydawane z adnotacja "zgodne z oryginałem". Jako takie posiadają domniemanie wiarygodności.
Przykładem takiego dokumentu jest decyzja nr 933014 z 16.03. 1993 roku o której pisaliśmy do znudzenia w Dzienniku Piątym. Tutaj wypada przypomnieć tylko, że została ona wydana bynajmniej nie na wyrysie z ewidencji gruntów (jak przewiduje prawo w przypadku prac budowlanych określanych jako "nadbudowa"), tylko na planach jakiejś nieistniejącej nieruchomości. Już ten fakt powinien spowodować uznanie jej za przysłowiową makulaturę. Jednak tak się nie dzieje. Nikomu nie przeszkadza nawet to, że wyrys ewidencji wykonany niecały miesiąc później przedstawia w tym miejscu rzeczywiście istniejąca nieruchomość (czyli nie tą co w decyzji), ani nawet to, że wnioskodawca opisany jako inwestor potwierdził istnienie rzeczywistości z wyrysu (a nie tej z decyzji) co najmniej 3 razy i to nie w byle jakiej formie tylko aktów notarialnych związanych z czynnościami prawnymi dokonywanymi na rzeczywiście istniejącej nieruchomości!
Co więcej Urząd Miasta zawsze naliczał podatki od właścicieli tej nieruchomości ujawnionych w księgach wieczystych (a nie tylko od inwestorki z decyzji nr 933014) a ich nazwiska i ich najbliższej rodziny (i nikogo więcej) ma ujawnione w ewidencji ludności jako zameldowanych pod tym adresem.
Teoretycznie nie ma więc możliwości, aby pracownik wydający taki dokument jak wspomniana decyzja z potwierdzeniem zgodności z oryginałem nie miał świadomości, że wydaje zwykłe poświadczenie nieprawdy, a kierownik referatu geodezji i burmistrz nie mieli świadomości, że przechowują w zasobach ewidentnie wadliwy dokument. Oczywiście po dokonaniu chociażby podstawowego sprawdzenia.
Do tego ostatniego nikt się jednak nie poczuwa. Być może dlatego, że po wykryciu kilku wadliwych dokumentów obecnych w zasobach Urzędu Miasta trzeba byłoby zweryfikować także inne, a być może wówczas okazałoby się, że część z innych wadliwych dokumentów również została wydana z adnotacja "zgodne z oryginałem" i wykorzystana w różnych procesach w tym np sadowym ustalaniu praw własności.... Konsekwencje takiego odkrycia są łatwe do wyobrażenia.
Możemy więc pospekulować, że obawiając się takiego obrotu zdarzeń Urząd Miasta niczego nie sprawdza wydając nie trzymające się niczego "kwitki" jako dokumenty mające domniemanie wiarygodności.
W takiej sytuacji nie powinno nas dziwić , ze urzędowe odpowiedzi na nasze dotychczasowe pisma wyglądają tak jakby pisała je osoba w stanie najwyższego wzburzenia. A domaganie się jawnego wyjaśnienia sprawy i usunięcia ewidentnie wadliwego dokumentu zdaje się budzić jakaś dziwna irytacje.
Wygląda więc na to, ze Urząd Miasta nie przyjmuje do wiadomości, że powtórne wprowadza do obiegu prawnego wadliwe dokumenty bynajmniej nie ma zamiaru niczego porządkować ani odkręcać. Czy jest to sposób na ukrycie, że nie jest w stanie zagwarantować prawdziwości wystawianych przez siebie dokumentów?
Artykuł 73 (ustawy z dnia 13 października 1998).
Jest to jednak dopiero kawałek zagadki. Kolejny kawałek wykryliśmy studiując informacje o stanie mienia komunalnego. Znaleźliśmy w niej adnotacje, że działka 1/10 obr xx-xx jest przeznaczona do przejęcia przez gminę w trybie art 73 ustawy z dnia 13 października 1998 r. Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną.
W tym miejscu wypada przypomnieć czym jest działka 1/10 obr xx-xx. Otóż jest to to 80 m2, które nasi poprzednicy prawni przekazali Skarbowi Państwa nieodpłatnie w 1968 roku. Te 80 m2 przylega bezpośrednio do naszej nieruchomości. Działka ta jest więc własnością Skarbu Państwa i jako taka może być przejęta przez Urząd Miasta w trybie art 5 ustawy z dnia 10 maja 1990r. Przepisy wprowadzające ustawę o samorządzie terytorialnym i ustawę o pracownikach samorządowych.
Natomiast tryb art 73 ustawy z dnia 13 października 1998 r. ma zastosowanie ale dla przejmowania działek znajdujących się pod drogą ale od .... osób prywatnych. Jak widać Urząd Miasta nie uznaje istnienia rzeczywistości w której Skarb Państwa przejął ten kawałek gruntu od naszych poprzedników prawnych i postanowiła przejąć go jeszcze raz od jakiś niezidentyfikowanych osób prywatnych. Aby uzmysłowić stopień zamętu w działaniach Urzędu Miasta dodajmy, że niecały rok temu nawet jego własna Rada podjęła uchwałę odnośnie przejęcia m.in. działki 1/10 od Skarbu Państwa w trybie art 5 ustawy z dnia 10 maja 1990r. Wydaje się więc, że w tej instytucji nikt nad niczym już nie panuje.
Wbrew pozorom przeznaczenie działki 1/10 do przejęcia w tryb art 73 ustawy z dnia 13 października 1998 r. Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną ma kolosalne znaczenie, bowiem jak pisaliśmy już poprzednio działki pod zabudowę letniskowa w letnisku M** były sprzedawane w pewnym okresie wraz z kawałkiem przylegającej drogi. Wynika stąd, że właścicielami kawałków drogi są właściciele przylegających doń działek budowlanych. Kto więc przedstawił Urzędowi Miasta dokumenty poświadczające o prawie własności nie tylko do drogi, ale również automatycznie do naszej nieruchomości (i wydzielonej z niej w 1968 sąsiadującej działki) i dlaczego gmina uznała je za tak wiarygodne, aby zdecydować się na przejecie od tego kogoś kawałka drogi tym samym uwiarygadniając prawa własności kogoś kogo na naszej nieruchomości ewidentnie nigdy nie było?
Zapachniało nam więc znowu "niezależna oceną", bałaganem w zasobach i strachem przed konfrontacją dokumentów gminnych z rzeczywistością. Tylko bowiem w takich okolicznościach można byłoby brać pod uwagę zaniechanie dokonania podstawowej konfrontacji z istniejąca rzeczywistością i istniejącą dokumentacją. A tym samym zignorować fakt, że ów kawałek drogi już od dawna należy do Skarbu Państwa (czy też uznać tą informacje, za nie mającą znaczenia dla rozstrzygnięcia). Jak również uznać, że konsultowanie się z właścicielami władającymi przylegającą do drogi nieruchomością ujawnionymi w księdze wieczystej jest niecelowe. Podobnie jak zajrzenie do księgi wieczystej prowadzonej dla działki, którą planuje się przejąc.
Powstaje pytanie ile jeszcze działek drogowych przejęto/ planuje się przejąć w analogiczny sposób czyli potwierdzając czyjeś ściągnięte z sufitu prawa i to tak ewidentnie lewe, za aż boli.....
Podatki, podatki (od nieruchomości)
Jak chyba większość obywateli mających zaufanie o państwa, przez długi okres czasu niespecjalnie przyglądaliśmy się temu jak Urząd Miasta nalicza nam podatki od naszej nieruchomości. Nazwiska właścicieli się zgadzały, a co do reszty mieliśmy pełne zaufanie. Zaczęliśmy się uważniej przyglądać dopiero wtedy, gdy połapaliśmy się, ze Urząd Miasta, podobnie jak inne instytucje powiatu zachowuje się tak jakby na miejscu naszej nieruchomości było coś innego. Wtedy dopiero zajrzeliśmy do odpowiednich przepisów i okazało się, że trochę rzeczy się nie zgadza. Na przykład Urząd Miasta nie przyjmuje do wiadomości faktu wydzielenia w budynku mieszkalnym będącym częścią nieruchomości samodzielnych lokali.....
Zawijas myślowy, który do takiej sytuacji doprowadził to prawdziwa arabeska, bo jak niby można nie uznawać wydzielenia lokali mieszkalnych przez osoby, które najwyraźniej za właścicieli nieruchomości się uważa, bo w końcu pobiera się od nich podatki.....
Nie do końca wiadomo więc co Urząd Miasta kombinuje i w jakiej rzeczywistości żyje, czy w tej w której pod adresem K** 53 w M** znajduje się ta nieruchomość, która się tam w rzeczywistości znajduje (na co wskazuje to, ze nalicza podatki od jej właścicieli) czy też inna (na co wskazuje to, ze nie chce uznać istnienia w niej wydzielonych lokali - podobnie zresztą jak np PINB).
Oczywiście usiłowaliśmy sprawę wyjaśnić, tak by podatki były płacone w sposób należny - Urząd Miasta odmówił. Od ilu nieruchomości Urząd Miasta nalicza podatki w taki cudaczny sposób, kreując w dokumentacji jakieś dualne światy?
Przekładaniec
Ze wszystkich naszych wniosków o wydanie zaświadczenia, mających na celu ustalenie co tez Urząd Miasta mógł na naszej nieruchomości narozrabiać postanowiliśmy skupić się na odmowie wydania zaświadczenia, że nie miał naszej nieruchomości w zarządzie/ władaniu i nie ulokował na niej lokatorów decyzją administracyjną oraz na odmowie wydania zaświadczenia, że Urząd Miasta nie uczestniczył, ani nie dostarczył dokumentów dla zasiedzenia lub innych "uzgodnień" stanu prawnego naszej nieruchomości. Pisaliśmy o tym obszernie w Dzienniku Czwartym.
Odmowy wydania zaświadczeń są o tyle interesujące, że Urząd Miasta nie mógł odmówić wydania ich właścicielom nieruchomości. Jeżeli nie posiadała w tym zakresie dokumentacji to miał obowiązek ją odtworzyć. Tym bardziej, że nie byłoby to trudne. To, że nasza nieruchomość nie miała nic wspólnego z zarządem/władaniem gminy i przymusowymi lokatorami ( w trybie decyzji administracyjnej) jest dobrze udokumentowane. Podobnie jak fakt obecności zarządu/władania Urzędu Miasta na nieruchomości historycznie sąsiedniej (sąsiadującej z nasza pierwotnie w momencie pierwszej parcelacji, przed dokonaniem wtórnych podziałów). Jednak swojego władania nieruchomością historycznie sąsiednią i ulokowania na niej lokatorów Urząd Miasta również nie chce potwierdzić. Czyżby komuś pokręciły się te dwie nieruchomości? No cóż znając sposób działania "niezależnej oceny" nie wydaje się to niemożliwe. W końcu zarówno nasza nieruchomość jak i historycznie sąsiednia wchodziły w skład parceli o nazwie willa Elibór i podobnie jak jeszcze kilka działek pochodzących z tej parceli zachowały ta nazwę wpisaną w księdze wieczystej.....
Wystarczy nie znać terenu i jego historii, i działać w oparciu o założenie, że dokumenty w zasobach Urzędu Miasta są pełne pomyłek, aby wspomniane nieruchomości zlały się w jedno..... Ile takich "ustaleń" dokonano w Urzędzie Miasta i przez kogo te ustalenia zostały zutylizowane?
Podsumowanie
Jeżeli nasza nieruchomość jest jakąś wskazówka, to zasoby Urzędu Miasta i dokonane przezeń "ustalenia" są po prostu nic nie warte. Na drzwiach Urzędu Miasta powinno się po prostu powiesić tabliczkę "w sprawy ustalania stanów faktycznych i prawnych się nie wtrącamy z powodu braku wiarygodnych zasobów". Skoro tego jednak nie ma się odwagi aby się do tego przyznać i brnie się dalej ryzykując wydawanie kopi dokumentów uwiarygadniających nieistniejące okoliczności i robienie błędnych "ustalenia" na podstawie tego co wyciągnie się z gminnego bałaganu to z definicji ryzykuje się, ze można stać się narzędziem jakiś Skunksów o krótkim rozumku, co to nie mogą się powstrzymać by z taaaaakiej okazji nie skorzystać .....
Jednak najwyraźniej jednak Urząd Miasta uznał, że potrafi nad tym zapanować. Historia naszej nieruchomości wskazuje jak bardzo się mylił....
Szanowna Pani Burmistrz Miasta M**, Szanowna Pani Kierownik Referatu GNPP, Szanowna Pani Dyrektor ZGKiM, Szanowna Pani Skarbnik Miasta M**
Wezwanie do zaprzestania naruszania prawa
W związku z dotychczasowym brakiem kooperacji w jawnym uporządkowaniu zasobów Urzędu Miasta M** w kwestiach związanych z nieruchomością znajdująca się przy ul K** 53 w M** - wzywam do natychmiastowego zaprzestania naruszania prawa poprzez:
1. natychmiastowe usunięcie z obiegu prawnego wszelkich dokumentów wystawionych przez Urząd Miasta M** poświadczających nieprawdę w kwestii rzekomego istnienia na nieruchomości przy ul K** 53 M** innego stanu faktycznego lub/i stanu prawnego niż ten ujawniony w księgach wieczystych prowadzonych dla wzmiankowanej nieruchomości (tj. W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0) które zawsze odzwierciedlały jej stan faktyczny
2. Przekazaniu sprawy do Prokuratury Rejonowej w G* celem ustalenia jak mogło dojść do wystawienia dokumentów uwiarygadniających nieistniejący stan faktyczny (lub prawny) na nieruchomości przy ul K** 53 M** przez pracowników Urzędu Miasta M*
3. ujawnienia wszystkich podmiotów którym dokumenty o których mowa w pkt 1 udostępniono
4. poinformowania wszystkich podmiotów opisanych w pkt 3 o wadliwości rzeczonej dokumentacji z rekomendacją wznowienia procesów, w których je wykorzystano.
5. podanie sygnatury procesu w którym doszło do dokonania "ustaleń" w zakresie stanu prawnego nieruchomości przy ulicy K** 53 M**, które umożliwiają ignorowanie praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 i uniemożliwiają wystawienia jednoznacznie brzmiącego zaświadczenia, że Gmina M** w procesie tego typu nie uczestniczyła.
Wskazuję, ze dotychczasowa konsekwentna odmowa usunięcia nieprawidłowości i poczynienia jawnych wyjaśnień musi budzić wątpliwości co do intencji Urzędu Miasta M*. Tym bardziej w sytuacji gdy zaistniałe okoliczności nie pozwalają wykluczyć, że mogło dojść do wykorzystanie naiwności i niskich kompetencji pracowników Urzędu Miasta M* przez osoby trzecie dla bezprawnego przejmowania nieruchomości w oparciu o wadliwą dokumentacje. W takim przypadku za kluczowe należy uznać zidentyfikowanie źródła zamieszania wokół nieruchomości przy ul K** 53 M** i sprawdzenia czy nie podjęło on podobnych działań w stosunku do innych nieruchomości.
# # #
Aby nie być gołosłownym po raz kolejny przypominam udokumentowane przykłady kreowania iluzji rzekomego istnienia innego stanu faktyczno-prawnego na nieruchomości przy ul K** 53 M** przez Urząd Miasta M*.
I.
Pozostawienie w obiegu prawnym / utrzymanie domniemania wiarygodności dokumentu wystawionego przez Burmistrza Miasta M* (tj. decyzji 933014 z 16.03.1993) poświadczającego pośrednio o rzekomym istnieniu innego stanu faktyczno - prawnego na nieruchomości przy ulicy K* 21 oraz 21a (poprzednia numeracja K* 53 i 55) w M* niż ten ujawniony w prowadzonych dla nieruchomości księgach wieczystych (W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0). Pomimo iż nie jest możliwe aby osoby odmawiające należnego załatwienia sprawy Burmistrz Miasta M* - xx i Kierownik Referatu GNPP yy nie miały pełnej świadomości iż stan faktyczny poświadczony w dokumencie jest fikcyjny z następujących powodów
- decyzja będąca pozwoleniem na nadbudowę nie była wydana na wyrysie z ewidencji gruntów (co sprzeczne było z obowiązującymi wówczas przepisami)
- kształt budynku i kształt działki narysowany w dokumentacji decyzji 933014 różnił się od tego na wyrysie wystawionym niecały miesiąc później ( kopię wyrysu z 1993 roku załączyłam do pisma z dnia 18.02.2013 skierowanego do Burmistrza Miasta M*)
- numeracja działki 275a była w roku 1993 nieaktualna od kilkudziesięciu lat - numery trzycyfrowe zostały zastąpione czterocyfrowymi, a następnie dwucyfrowymi
- ponadto działka 275a nie istniała od roku 1968, gdy uległa podziałowi na działki 275a/1, 275a/2 i działkę pod droga (przy czym działka pod drogą została przekazana Skarbowi Państwa aktem notarialnym) - decyzje podziału Prezydium Powiatowej Rady Narodowej nr R.VIII.312d-7/68 z dnia 01.07.1968 można obejrzeć w Wydziale Geodezji Starostwa G* oraz w Sądzie Rejonowym w G* w księdze wieczystej W***/0000****/0.
- zz opisana w decyzji 933014 jako inwestorka nie miała uprawnień do samodzielnego dysponowania dla celów budowlanych nieruchomością znajdująca się przy ul K** 21 (aktualnie K** 53) w M*, bowiem nigdy nie posiadała więcej niż 1/3 udziałów w nieruchomości (zapisy księgi wieczystej W***/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnionej tj. W***/0005****/0) co nie dawało jej prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane.
Na marginesie wskazuję, że zz wielokrotnie potwierdziła, iż jej prawa do nieruchomości pod adresem K** 53 M** wynikają z zapisów wzmiankowanych ksiąg wieczystych , chociażby w aktach notarialnych z roku 1999, 2005, 2009. Te akty notarialne znajdują się w aktach ksiąg wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/0
Wobec tak ewidentnych wad pozostaje niejasne czy decyzja 933014 jest autentycznym dokumentem wystawionym przez byłego Burmistrza Miasta M** - vv czy też jest sfałszowanym dokumentem, który znalazł się w zasobach Urzędu Miasta M* w niewyjaśnionych okolicznościach.
Nie powinno być wątpliwości, ze utrzymywanie tego dokumentu tj. decyzji 933014 w zasobach Urzędu Miasta M* jako dokumentu wiarygodnego i udostępnianie jego kopii jako wiarygodnego dokumentu nie może mieć miejsca w dobrej wierze
II.
Umieszczenie działki 1/10 obr **-** w informacji o stanie mienia komunalnego za rok 2015 jako działki przeznaczonej do przejęcia w trybie art 73 ustawy z dnia 13 października 1998 r. Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną. Oznacza to, ze Urząd Miasta M* uznaje prawa własności do działki 1/10 obr **-** jakichś osób prywatnych mimo iż musi mieć pełną świadomość iż działka stanowi własność Skarbu Państwa (potwierdzone zapisami księgi wieczystej W***/0007****/3 a także uchwałą Rady Miasta M* 57/X/15) . W warunkach m* prawa własności osób prywatnych do działek drogowych są ściśle związane z prawem własności do działki budowlanej przylegającej do tego kawałka drogi - wobec czego należy uznać, ze Urząd Miasta M* świadomie lub nieświadomie pośrednio uwiarygodnia rzekome posiadanie prawa własności do przylegających działek budowlanych o nr ewidencyjnych 73 i 72 obr. **-** osób, które nie maja i nigdy nie miały i nie mogły mieć do nich żadnych praw.
Nie mogło to nastąpić w dobrej wierze z następujących względów
- działka 1/10 obr **-** została przekazana nieodpłatnie Skarbowi Państwa 13.11.1973 przez jej ówczesnych właścicieli państwa Bronikowskich i Lenczewskich (akt notarialny Repetytorium A Nr 7374/73 do wglądu w aktach księgi wieczystej W***/0000****/5, podobnie jak poprzedzające go akty notarialne nabycia całej nieruchomości przez te osoby)
- władający swoimi nieruchomościami właściciele działek 73 i 72 obr **-** nie mogli wiec wystąpić z wnioskiem o przejecie działki pod drogą tj.1/10, obr **-** z tego prostego powodu, że nie są jej właścicielami co potwierdzają prowadzone dla ich własności księgi wieczyste W***/0000****/5, W***/0000****/0)
- dla działki 1/10 obr **-** prowadzona jest księga wieczysta w której Skarb Państwa jest ujawniony jako właściciel tj. W***/0007****/3.
- Rada Miasta M* podjęła w dniu 18.06.2015 uchwałę 57/X/15 w sprawie wyrażenia zgody na nieodpłatne nabycie w drodze komunalizacji (czyli przejęcia od Skarbu Państwa) na rzecz Gminy M*, nieruchomości położonych w M* stanowiących własność Skarbu Państwa, która dotyczy m.in. działki 1/10 obr**-**
Wobec powyższego bez względu na to od kogo Urząd Miasta M* chce przejąc działkę 1/10 obr **-** w trybie art 73 ustawy z dnia 13 października 1998 r. Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną -musi mieć świadomość, że nie jest to podmiot, który ma jakiekolwiek realne prawa do tej działki, ani sąsiadujących z nią działek budowlanych.
Ponieważ wymienione powyżej fakty są łatwe do ustalenia, przeznaczenie działki 1/10 obr **-** do przejęcia w trybie art 73 ustawy z dnia 13 października 1998 r. Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną (a tym samym uwiarygodnienie rzekomego istnienia na niej innego stanu faktyczno- prawnego) nie może być działaniem w dobrej wierze.
III.
Urząd Miasta konsekwentnie uchyla się od wydania zaświadczenia, ze nie władał/ nie miał w zarządzie nieruchomości przy ul K** 53 M**, ani że nie było na niej lokatorów w szczególnym trybie najmu. Urząd Miasta nie może w dobrej wierze odmówić wydania takiego zaświadczenia, ponieważ wynika ono bezpośrednio z dokumentów, które maja obowiązek znajdować się w jego zasobach (dla przykładu zaświadczenie o możliwości wyodrębnienia lokali mieszkalnych z 15.05.1995 roku RAiNB.7353/96080/96429 wydane przez Urząd Miejski w M* na wniosek ówczesnych właścicieli nieruchomości, która wyklucza istnienie lokatorów czy zarządu gminy. Decyzja ta wraz z dokumentacją sporządzoną na potrzeby jej wydania jeszcze w roku 2011 znajdowała się w zasobach Gminy M*). Jeżeli w niewyjaśnionych okolicznościach dokumenty te zniknęły Urząd Miasta M* ma obowiązek je odtworzyć . Odtworzenie dokumentów nie przedstawia wielkiej trudności, chociażby z tego względu, że księgi wieczyste dla nieruchomości przy K** 53 M** i nieruchomości sąsiednich są dobrze zachowane i zawierają bogata dokumentację dotyczącą nieruchomości. Pozwala to na jednoznaczne ustalenie które nieruchomości były we władaniu gminy i na których byli lokatorzy w szczególnym trybie najmu. Wskazuje ponadto, ze część z dokumentów została Urzędowi Miasta M* przekazana ok roku 2014 wraz z pismami domagającymi się wyjaśnienia czy Urząd Miasta M* nie pomylił nieruchomości przy ulicy K* 53 oraz 55 (dawniej 21) z nieruchomością przy ul K* 57 oraz 59 (dawniej 23 czasami oznaczanej jako 21b) na której istotnie byli lokatorzy i która istotnie była z zarządzie/władaniu Gminy M*. Na możliwość zaistnienia takiej pomyłki wskazuje pismo o sygn.ORG.7124.2.2012, w którym Urząd Miasta M* poświadczył, ze istnienia lokatorów na nieruchomości przy ul K** 53 M** nie może wykluczyć.
Działanie Urzędu Miasta jest tym bardziej niezrozumiałe, że jak wynika z dotychczasowej korespondencji (SO.5345.462.2012) Urząd Miasta ma pełna świadomość, ze dane meldunkowe w prowadzonej przez niego ewidencji nie potwierdzają przebywania na nieruchomości przy ul K** 53 M** innych osób niż właściciele nieruchomości ujawnieni w księgach wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 i ich najbliższa rodzina przynajmniej od 2006 roku. Nie może więc być mowy ani o ulokowaniu lokatorów, ani o władaniu nieruchomością przez gminę
Odmowa wydania zaświadczenia o nieistnieniu na nieruchomości przy ul K** 53 M** lokatorów w szczególnym trybie najmu i zarządu/władania gminy M* nie mogło więc nastąpić w dobrej wierze. Tym bardziej, że towarzyszyła jej sugestia, ze nie jest możliwe ustalenie wspomnianych faktów i dywagacje na temat interesu prawnego, pomimo iż interesu prawnego do pełnej wiedzy o nieruchomości osób ujawnionych w księgach wieczystych jako właściciele nie sposób zakwestionować.
Pozostaje przy tym niejasne dlaczego Urząd Miasta M* kreuje zamieszanie w jednoznacznej i dobrze udokumentowanej sytuacji zamiast odtworzyć swoje zasoby w jawnym procesie z udziałem wszystkich stron mających interes prawny.
IV.
Urząd Miasta odmówił naliczania podatku od nieruchomości przy ul K** 53 M** według istniejącego stanu faktyczno-prawnego Obecny sposób naliczania podatków nie uwzględnia rzeczywistych parametrów nieruchomości i faktu wydzielenia 3 lokali mieszkalnych w 2005 roku. Nie bez znaczenie pozostaje fakt, że Urząd Miasta nie jest w stanie podać źródła informacji o rzekomym istnieniu innego stanu faktyczno-prawnego, a żadne ze źródeł, które w rozumieniu art 7a pkt 2 Ustawy o podatkach i opłatach lokalnych z dn 12.01.1991 są podstawą dla ustalenie wysokości opodatkowania nieruchomości, nie potwierdza istnienia pod adresem K** 53 M** obiektu o parametrach dla których naliczane są podatki od nieruchomości przez Urząd Miasta M*.
Wobec powyższego trudno dopatrzyć się nawet pozorów dobrej wiary w działaniach Urzędu Miasta M* w tej kwestii
V.
Wskazuję, ze w kontekście opisanych powyżej zdarzeń swoistego znaczenia nabiera odmowa wydania przez Burmistrza Miasta M* zaświadczenia, iż Urząd Miasta M* nie uczestniczył / nie wystawił dokumentów na potrzeby uzgodnienia stanu prawnego nieruchomości przy ul K** 53 M**. Wskazuje bowiem, ze Burmistrz Miasta M* nie tylko nie jest w stanie wykluczyć zaangażowania tej instytucji w bezprawne przejmowanie nieruchomości (żadne zgodne z prawem uzgodnienia nie mogą mieć miejsca za plecami władających nieruchomością właścicieli), ale również nie czuje się zobowiązany do wyjaśnienia powodów dla których nie może takiej okoliczności wykluczyć.
Działania takie nie mogą być podejmowane w dobrej wierze, bowiem w swoich zasobach posiada dowody władania nieruchomością przez ujawnionych w księgach wieczystych właścicieli (czyli nie istnienia rozbieżności pomiędzy stanem faktycznym i zapisami ksiąg wieczystych) jak choćby wspomniane w pkt 3 zaświadczenie o możliwości wyodrębnienia lokali mieszkalnych z 15.05.1995 roku RAiNB.7353/96080/96429 wydane przez Urząd Miejski w M* na wniosek ówczesnych właścicieli, dane z ewidencji podatkowej czy biura meldunkowego.
# # #
Na marginesie wyrażam nadzieję, że przyczyną wystawiania dokumentów sugerujących rzekome istnienie pod adresem K** 53 M** rzeczywistości faktycznej oraz prawnej innej niż ta udokumentowana w prowadzonych dla tej nieruchomości księgach wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 nie jest fakt, że konsekwentnie prowadzona i dobrze zachowana dokumentacja prowadzona dla tej nieruchomości pokazuje przesuniecie ulicy K* o ok 4 m na północ w stosunku do pierwotnej parcelacji. Czyli de facto podważa prawidłowość wszelkich "ustaleń” stanu prawnego (w tym praw własności) dokonywanych po 1989 roku dotyczących położonych przy tej ulicy nieruchomości, które tego faktu nie uwzględniły.
Jeszcze raz podkreślam, ze chcę wierzyć w uczciwość pracowników Urzędu Miasta M* i wyrażam nadzieje, że zamieszanie wywołane przez Urząd Miasta M* wokół nieruchomości przy ulicy K** 53 M** jest wynikiem wprowadzenia ich w błąd przez jakiś podmiot trzeci czerpiący z tego korzyści.
Niestety każde kolejne niekoherentne, niespójne i nie odnoszące się do podnoszonych spraw pisma sprawia, ze moja wiara wydaje się coraz bardziej pozbawiona podstaw.
Z poważaniem
W załączeniu :do wiadomości:
- decyzja podziału Prezydium Powiatowej Rady Narodowej nr R.VIII.312d-7/68 z dnia 01.07.1968
1. SKO w W*
2. CBA
3. Prokurator Krajowy
Przystanek drugi - co chce ukryć starostwo i modernizacje
Przez pewien czas wydział starostwa prowadzący ewidencję gruntów, budynków i lokali wydawał nam się jaskinia zła i prawdziwym jądrem ciemności. W końcu to on prowadzi ewidencje gruntów, budynków i lokali, która w założeniu odzwierciedla to co widać w terenie (czyli stan faktyczny) i ma zdolność obracania ksiąg wieczystych i praw w nich ujawnionych w kupę elektronicznej makulatury. Jednak w miarę upływu czasu zaczęło nam być nawet pracowników tej instytucji szkoda.
Powiat ma w końcu ograniczona powierzchnię w której trzeba zmieścić cały bałagan spływający z Urzędu Miasta (dokumenty "zgodne z oryginałem"), Sądu (wszelkie uzgodnienia czy tez dokumenty geodezyjne będące podstawa dla sadowych orzeczeń) i co najważniejsze modernizacji, której radosnej działalności poświęciliśmy cała stronę.
Jak już pisaliśmy starostwo pracowało ciężko, aby na naszej nieruchomości jakoś upchnąć nieistniejący budynek, zmienioną wschodnia granice działki (starostwo zaklina się, ze niczego nie zmieniało więc podejrzewany, że spłynęło to z wiadomego miejsca opatrzone zapewnieniem, że "zgodne z oryginałem" jako dowód "powielanej latami pomyłki" lub czegoś takiego), parę nieboszczyków z sąsiedniej nieruchomości (modernizacja z lat 90-tych). I do tego jakoś się nie możemy doprosić aby powiedziano nam co wpłynęło w modernizacji z 2012 roku.
Można by powiedzieć, że Starostwo nie czuje się na siłach aby kwestionować prawidłowość orzeczeń sądowych, znalezisk modernizacji czy "zgodnych z oryginałem" dokumentów pochodzących z Urzędu Miasta i uronić łzę nad ciężkim losem pracowników tej instytucji, której procedury każą uwiarygadniać, (jak wskazuje chociażby zmieniony kształt naszej nieruchomości) alternatywne rzeczywistości bez skonsultowania się nawet z właścicielami obiektu. Jednak zrobimy to dopiero gdy wyjaśnimy dziwne koleje losu działki 275a, bowiem wskazują one, że chyba nie wszystkie dokumenty cieszą się w starostwie równa estymą. Co więcej niektóre z nich mogą być nawet ignorowane.
Na przykład Starostwo posiada w swoich zasobach podział działki 275a z roku 1968. Wynika z niego, że całość tej działki została podzielona przez jej ówczesnych właścicieli, którzy nabyli całość nieruchomości od pierwszych właścicieli - państwa Łebkowskich. Jednak nie przeszkodziło to w znalezieniu (ach ta bezcenna modernizacja) działki 275a należącej do Państwa Łebkowskich i dosztukowania jej w miejscu w którym jej nigdy być nie mogło. Powiększono w ten sposób włości świętej pamięci Państwa Łebkowskich do rozmiaru jakiego nigdy nie miały. Przykryto jednocześnie niewygodny fakt, że nasza nieruchomość o udokumentowanej 100-letniej historii własności i władania nie pasuje do pracowicie konstruowanych map geodezyjnych na podstawie dokonywanych przez lata "ustaleń" dotyczących przebiegu ulicy K***. Czyżby brano pod uwagę tylko te dokumenty, które pasują do dotychczasowych "ustaleń", a apriori odrzucano te, które pokazują, że coś z tymi ustaleniami jest nie halo?
Nie sposób nie zauważyć, że przy okazji kreuje się alternatywną rzeczywistość w której jakiś Skunks może skapitalizować na tym, ze dobrze udokumentowane prawa własności nie są respektowane jeśli nie pasują do aktualnie uznawanego przebiegu ulicy.
W każdym razie warto by się spytać nie tylko dlaczego przebieg ulicy nie pasuje do dokumentów o 100-letniej ciągłości, ale również o co chodzi z tą dziwna sztukówką, którą wciśnięto Starostwu w ramach modernizacji dokonywanej w roku 2002 i z innymi owianymi tajemnicą sprawami.
Powiat ma w końcu ograniczona powierzchnię w której trzeba zmieścić cały bałagan spływający z Urzędu Miasta (dokumenty "zgodne z oryginałem"), Sądu (wszelkie uzgodnienia czy tez dokumenty geodezyjne będące podstawa dla sadowych orzeczeń) i co najważniejsze modernizacji, której radosnej działalności poświęciliśmy cała stronę.
Jak już pisaliśmy starostwo pracowało ciężko, aby na naszej nieruchomości jakoś upchnąć nieistniejący budynek, zmienioną wschodnia granice działki (starostwo zaklina się, ze niczego nie zmieniało więc podejrzewany, że spłynęło to z wiadomego miejsca opatrzone zapewnieniem, że "zgodne z oryginałem" jako dowód "powielanej latami pomyłki" lub czegoś takiego), parę nieboszczyków z sąsiedniej nieruchomości (modernizacja z lat 90-tych). I do tego jakoś się nie możemy doprosić aby powiedziano nam co wpłynęło w modernizacji z 2012 roku.
Można by powiedzieć, że Starostwo nie czuje się na siłach aby kwestionować prawidłowość orzeczeń sądowych, znalezisk modernizacji czy "zgodnych z oryginałem" dokumentów pochodzących z Urzędu Miasta i uronić łzę nad ciężkim losem pracowników tej instytucji, której procedury każą uwiarygadniać, (jak wskazuje chociażby zmieniony kształt naszej nieruchomości) alternatywne rzeczywistości bez skonsultowania się nawet z właścicielami obiektu. Jednak zrobimy to dopiero gdy wyjaśnimy dziwne koleje losu działki 275a, bowiem wskazują one, że chyba nie wszystkie dokumenty cieszą się w starostwie równa estymą. Co więcej niektóre z nich mogą być nawet ignorowane.
Na przykład Starostwo posiada w swoich zasobach podział działki 275a z roku 1968. Wynika z niego, że całość tej działki została podzielona przez jej ówczesnych właścicieli, którzy nabyli całość nieruchomości od pierwszych właścicieli - państwa Łebkowskich. Jednak nie przeszkodziło to w znalezieniu (ach ta bezcenna modernizacja) działki 275a należącej do Państwa Łebkowskich i dosztukowania jej w miejscu w którym jej nigdy być nie mogło. Powiększono w ten sposób włości świętej pamięci Państwa Łebkowskich do rozmiaru jakiego nigdy nie miały. Przykryto jednocześnie niewygodny fakt, że nasza nieruchomość o udokumentowanej 100-letniej historii własności i władania nie pasuje do pracowicie konstruowanych map geodezyjnych na podstawie dokonywanych przez lata "ustaleń" dotyczących przebiegu ulicy K***. Czyżby brano pod uwagę tylko te dokumenty, które pasują do dotychczasowych "ustaleń", a apriori odrzucano te, które pokazują, że coś z tymi ustaleniami jest nie halo?
Nie sposób nie zauważyć, że przy okazji kreuje się alternatywną rzeczywistość w której jakiś Skunks może skapitalizować na tym, ze dobrze udokumentowane prawa własności nie są respektowane jeśli nie pasują do aktualnie uznawanego przebiegu ulicy.
W każdym razie warto by się spytać nie tylko dlaczego przebieg ulicy nie pasuje do dokumentów o 100-letniej ciągłości, ale również o co chodzi z tą dziwna sztukówką, którą wciśnięto Starostwu w ramach modernizacji dokonywanej w roku 2002 i z innymi owianymi tajemnicą sprawami.
do: Starostwo G*
Wezwanie do zaprzestania naruszania prawa.
Ze zdumieniem stwierdzić należy, że pomimo dostarczenia wyrysu z ewidencji gruntów Gminy M* z 05.04.1993 w piśmie xx z 19.02.2016 nie zostały usunięte "poprawki" naniesione na wyrysie nieruchomości 73 obr **-** po tej dacie w okolicznościach, których Państwo nie chcą ujawnić. Ponieważ "poprawki" te nie miały żadnego związku z istniejąca w terenie rzeczywistością ich usuniecie powinno nastąpić natychmiast i z urzędu.
Wskazuję, ze wspomniane zmiany:
1. nie są jedynym przykładem wprowadzania do ewidencji gruntów, budynków i lokali ewidentnie wadliwych i nie mających związku z rzeczywistością istniejącą w terenie danych kreujących iluzje rzekomej rozbieżności pomiędzy stanem faktycznym na nieruchomości przy ul K** 53 M** a zapisami konsekwentnie prowadzonych i zawsze odzwierciedlających stan faktyczny ksiąg wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0
2. dotyczą nieruchomości, której dobrze udokumentowana historia własności i władania wskazuje na to, że ul K* przed 1968 rokiem zmieniła swój przebieg w stosunku do wyznaczonego w trakcie parcelacji przesuwając się ok 4 m na północ (przy czym z niejasnych powodów przesunięcie to nie ma odzwierciedlenia na mapie geodezyjnej, co sugeruje możliwą wadliwość "ustaleń" dokonywanych w stosunku do innych nieruchomości na ul. K* w M*)
3. współistnieją ze zdumiewającym działaniem PINB w G*, który od kilku lat prowadzi sprawy tak jakby zamiast rzeczywiście istniejącej nieruchomości, pod adresem K** 53 M** znajdował się inny obiekt i usiłuje skłonić do wykonania inwentaryzacji jakiś bliżej niesprecyzowanych prac budowlanych (żadne prace nie miały miejsca we wskazanym przez niego czasie), opierając się, według własnego oświadczenia na materiałach pochodzących ze Starostwa G*, których nie chce jednak ujawnić;
Wskazać przy tym należy, że w jedynym dokumencie w jakim PINB odniósł się do jakiś konkretnych prac , które rzekomo zobaczył w 2010 roku - postanowieniu o wstrzymaniu nieprowadzonych prac, (które zostało z oczywistych względów uchylone a postępowanie umorzone) zostały one opisane jako remont fundamentów. Jednak te prace (w rzeczywistości zakończone w 2009 roku) są dobrze udokumentowane i nie mogą być przedmiotem nakazanej innym postanowieniu inwentaryzacji.
Wobec powyższego wzywam Starostę G* do natychmiastowego zaprzestania naruszania prawa poprzez:
1. usunięcie z obiegu prawnego wszelkich wprowadzonych do ewidencji gruntów budynków i lokal zmian i dokumentów poświadczających nieprawdę w kwestii stanu prawnego i faktycznego nieruchomości przy ul K** 53 M**.
2. ujawnienia dokumentów, które były podstawa dla dokonania zmian ewidencji nie odzwierciedlających istniejącej sytuacji faktyczno-prawnej i źródła tych i innych dokumentów poświadczających nieprawdę w kwestiach dotyczących wspomnianej nieruchomości przyjętych do zasobów ewidencji lub wystawionych przez Starostwo G* (np. decyzje o korekcie)
3. przekazaniu sprawy do Prokuratury Rejonowej w G* celem ustalenia jak mogło dojść do wystawienia dokumentów poświadczających o nieistniejących faktach (lub je uwiarygadniających) przez funkcjonariuszy Starostwa G* lub innych instytucji państwowych
4. podanie sygnatury procesu w którym doszło do dokonania "ustaleń" w zakresie stanu prawnego nieruchomości przy ulicy K** 53 M**, które umożliwiają ignorowanie praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 i umożliwiają odmowę udzielenia pełnej informacji w zakresie tej nieruchomości właścicielom ujawnionym w księgach wieczystych.
# # #
Poniżej wskazuję na dotychczas udokumentowane działania Starostwa G* kreujące iluzję istnienia fikcyjnej rzeczywistości pod adresem K** 53 M** i jej najbliższej okolicy (rzekomej rozbieżności pomiędzy stanem faktycznym a zapisami ksiąg wieczystych prowadzonych dla tej nieruchomości W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0
I.
W zakresie rzekomego znalezienia w ramach modernizacji z 2002 roku (w rzeczywistości niewątpliwie sprefabrykowanej) działki 275a należącej rzekomo do państwa Łebkowskch.
Podstawa tych ustaleń pozostaje nie znana, a treść tego dokumentu pozostaje w sprzeczności z istniejąca dokumentacją (czyli rzeczywiście istniejącym stanem faktycznym) z następujących powodów
- Zgodnie z zapisami księgi hipotecznej M* Las Górny Państwo Łebkowscy nabyli działkę o powierzchni 3732 m2, która jak wynika z map geodezyjnych została oznaczona jako 275a.
- Zgodnie z aktami notarialnymi obecnymi w aktach księgi wieczystej W***/0000****/5 całość powierzchni działki 275a została sprzedana przez spadkobierców w latach 1950-55. Transakcja ze względu na ilość spadkobierców (również wielokrotnych) i fakt, że nie wszyscy zamieszkiwali w PRL miała charakter skomplikowany i pozostawiła po sobie bogatą dokumentację. Nabywcami byli państwo Roszkowscy i Bronikowscy
- W roku 1968 działka 275a (całość) została podzielona w sposób odzwierciedlający istniejące przesuniecie ulicy K** o 4 m na północ w stosunku do pierwotnej parcelacji. Dokument ten (tj.decyzję Prezydium Powiatowej Rady Narodowej nr R.VIII.312d-7/68 z dnia 01.07.1968) według mojej wiedzy posiadają Państwo w swoich zasobach. Ponadto mogą go Państwo znaleźć w księdze wieczystej W***/0000****/0. Prawdziwość tego dokumentu potwierdza powierzchnia działek powstałych w wyniku tego podziału.
Wobec powyższego nie jest możliwe istnienie w 2002 roku działki 275a należącej do państwa Łebkowskich ustalonej rzekomo w oparciu o badanie bliżej nieokreślonych ksiąg wieczystych, a na pewno nie jest możliwe umieszczenie takiego tworu w miejscu do którego działka 275a należąca do Państwa Łebkowskich nigdy nie sięgała.
Oczekuję, ze po dokonaniu wewnętrznych ustaleń jak doszło do sprefabrykowania nigdy nie istniejącej działki 275a w trakcie prowadzonej w 2002 roku modernizacji przekażą Państwo sprawę do Prokuratury celem ustalenia okoliczności wprowadzania nieprawdziwych danych do zasobów ewidencji gruntów, budynków i lokali.
II.
W zakresie umieszczenia państwa Rembertowicz jako władających działka 73 obr **-** poprzednia 275a/2 (również materiały z modernizacji). Źródło tych informacji jak rozumiemy również pozostaje nieznane.
Zgodnie z zapisami księgi hipotecznej M* Las Górny działka 275 została nabyta przez Państwa Rembertowicz i Łebkowskich w roku 1923 jednym aktem notarialnym. Już w akcie notarialnym zakupu uzgodniono, że działka zostanie podzielona na pół w kierunku południkowym i wskazano która połówka do kogo należała.
Państwo Rembertowicz byli więc właścicielami działki 275b (obecnie 74, obr **-**), a nie władającymi działki 73 obr 05-17
Po usunięciu błędnych zapisów oczekuje, ze sprawa zostanie przekazana do Prokuratury celem ustalenia okoliczności wprowadzania nieprawdziwych danych do zasobów ewidencji gruntów budynków i lokali.
III.
W zakresie uchylania się Państwa od usunięcia błędu w wyrysie z ewidencji gruntów, budynków i lokali polegającego na błędnym odwzorowaniu bryły budynku mieszkalnego, przy czym błąd pojawił się najwcześniej po 2003 roku w okolicznościach, których Państwo nie potrafią wyjaśnić.
Jak wynika z wielokrotnie wystawionej przez Państwa, a także będący Państwa poprzednikiem w zakresie prowadzenia ewidencji gruntów Urząd Miasta M* budynek miał w wyrysie istniejący aktualnie w terenie kształt już co najmniej w roku 1968. Kształt budynku potwierdza nie tylko wyrys z 1993 roku dołączony do pisma xx z 19.02.2016, ale również:
- zaświadczenie o możliwości wyodrębnienia lokali mieszkalnych z 15.05.1995 roku RAiNB.7353/96080/96429 wydane przez Urząd Miejski w M** (w załączeniu)
- zaświadczenia Starosty G* z 2004 (SPG WAAB 73560/364/04) i 2005(WAB 73560/177/05) roku wraz z dołączoną do nich inwentaryzacją
- zapisy ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K** 53 M** - W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 dokonywane wielokrotnie na podstawie wypisów z ewidencji gruntów
- mapa wydana przez Starostwo G* w roku 2003 (załącznik do zgłoszenia SPG WAAB/7352/115/03)
Niezrozumiały jest więc upór z jakim odmawiają Państwo korekty ewidentnego błędu który jest wynikiem Państwa działań podjętych, bez wiedzy władających nieruchomością właścicieli w ostatnich latach. Równie niezrozumiała jest odmowa ujawnienia dokumentów na podstawie treści których powstał ten błąd.
Wskazuje ponadto iż dodatkowe zaniepokojenie odnośnie Państwa intencji budzi fakt iż równocześnie z uporczywą odmową usunięcia błędu w wyrysie z ewidencji gruntów,budynków i lokali posługują się Państwo mapą przedstawiającą inny kształt budynku - z istniejącą werandą (według oświadczenia Urzędu Miasta M* mapa na której wykonano w roku 2016 plany modernizacji ul. K* i na której kształt budynku znajdującego się przy ul.K* 53 jest zbliżony do prawidłowego pochodzi z Państwa zasobów).
Podobne okoliczności zaistniały w kwestii wschodniej granicy działki 73 obr **-** , której istniejący w terenie kształt odzwierciedlał wyrys z 1993 roku. Obecnie kształt w wyrysie został zmieniony pomimo iż nie uzasadnia tego żadne zdarzenie w terenie. Nie mam żadnych podstaw by przypuszczać, że zmiana kształtu została uzgodniona z właścicielami nieruchomości.
IV.
Ponadto wyrażam zaniepokojenie faktem, ze jak rozumiem z informacji uzyskanych od PINB w G* - to właśnie Starostwo G* jest źródłem nieprawdziwych informacji odnośnie sytuacji faktyczno - prawnej nieruchomości przy ulicy K* 53 w M* tzn informacji które pozwalają PINB w G* w poczuciu działania w zgodzie z prawem procesować sprawy tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości znajdował się obiekt o innych parametrach faktyczno - prawnych (budynek jednorodzinny), na którym ok roku 2010 wykonano jakieś mityczne prace . Nie ma to żadnego odzwierciedlenia w istniejącym stanie faktycznym.
Informacje uzyskane od PINB w G* w zakresie źródła z którego czerpie informacje uznać należy w mojej opinii za wiarygodne ponieważ mają one odzwierciedlenie w dokonywanych przez Państwa nieautoryzowanych i wadliwych zmianach w ewidencji gruntów (których podstaw nie są w stanie Państwo nawet wyjaśnić).
V.
Pozostaje również niejasne jakich informacji udzielili Państwo PINB w G*, że uznał on za wiarygodną decyzję wystawioną przez Burmistrza Miasta M* w 1993 roku wydana na planach nie podzielonej działki 275a. Wskazuję, że nie mogli państwo przekazać w dobrej wierze takich informacji bowiem w zasobach ewidencji gruntów, budynków i lokali znajduje się decyzja podziału nieruchomości 275a na działki 275a/1 , 275a/2 i działkę pod drogą. Ta ostatnia została przekazana nieodpłatnie Skarbowi Państwa, który potwierdził iż uznaje tą darowiznę zakładając księgę wieczystą W***/0007****/3
W celu zmotywowania Państwa do podjęcia należnych działań przesyłam w załączeniu:
1 zaświadczenie o możliwości wyodrębnienia lokali mieszkalnych z 15.05.1995 roku RAiNB.7353/96080/96429 wydane przez Urząd Miejski w M* - celem wykazania, że budynek istniejącym kształcie był udokumentowany nie tylko w pojedynczym dokumencie wystawionym przez Urząd Miasta M*.
2. ksero aktów notarialnych nabycia nieruchomości przez Bronikowskich (w celu usunięcia wątpliwości, ze wniosek o podział nieruchomości ok 1968 roku został złożony przez osobę uprawnioną), oryginały znajdują się w aktach księgi wieczystej W***/0000****/5
3. Postanowienie o przerwaniu w 2010 zakończonych pół roku wcześniej prac na fundamentach (postanowienie PINB w G* nr 87/10), postanowienie o jego uchyleniu z powodu oczywistej wadliwości (postanowienie *WINB 1434/10) i decyzja o umorzeniu postępowania (PINB w G* nr 395/10).
4. decyzja PINB w G* nr 195/12 zawierająca ustalenia PINB w G* w zakresie stanu prawnego oraz faktycznego nieruchomości (abstrahując od prawidłowości całości ustaleń PINB w G* należy zwrócić uwagę, że przesłuchiwani przez PINB poprzedni właściciele potwierdzili istnienie rzeczywiście istniejącej nieruchomości, a nie tej z wyrysu, i fakt władania nią)
5. Pismo Urzędu Miasta M* SO. 5345.462.2012 poświadczające, ze w latach 2006-2012 pod adresem K** 53 M** byli zameldowani tylko właściciele ujawnienie w księgach wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 i ich najbliższa rodzina.
Wskazuję, ze dotychczasowa konsekwentna odmowa usunięcia nieprawidłowości i poczynienia jawnych wyjaśnień musi budzić wątpliwości co do intencji Starostwa G*. Tym bardziej w sytuacji gdy zaistniałe okoliczności nie pozwalają wykluczyć, że mogło dojść do wykorzystanie naiwności pracowników Starostwa G* przez osoby trzecie dla bezprawnego przejmowania nieruchomości. W takim przypadku za kluczowe należy uznać zidentyfikowanie źródła zamieszania wokół nieruchomości przy ul K** 53 M** i sprawdzenia czy nie podjęło on podobnych działań w stosunku do innych nieruchomości (na co wydaje się wskazywać fakt iż przez kilkanaście lat prowadzenia ewidencji gruntów Starostwo G* nie zauważyło przesunięcia ul. K*).
Niestety każde kolejne niekoherentne, niespójne i nie odnoszące się do podnoszonych spraw pisma sprawia, ze wiara w dobrą wolę pracowników Starostwa G* wydaje się coraz bardziej pozbawiona podstaw.
Z poważaniem
W załączeniu:
1 zaświadczenie o możliwości wyodrębnienia lokali mieszkalnych z 15.05.1995 roku RAiNB.7353/96080/96429 wydane przez Urząd Miejski w M*
2. akty notarialne z 04.03.1950 (Repetytorium nr 293; notariusz Wiktor Natanson) oraz 11.01.1955 (Repetytorium nr IV-178/55 ;notariusz Wiktor Natanson)
3 postanowienie PINB w G* nr87/10
4. postanowienie *WINB nr 1434/10,
5. decyzja PINB w G* nr 395/10
6.decyzja PINB w G* nr 195/12
7. Pismo Urzędu Miasta M* SO. 5345.462.2012
do wiadomości:
- Wojewoda M*
- Prokuratura Rejonowa w G*
- CBA
- Prokurator Krajowy
Przystanek trzeci czyli niezawodny PINB.
O tym, że PINB w G. procesuje sprawy tak jakby na własne oczy zobaczył na miejscu naszej nieruchomości coś innego niż to co się tam naprawdę znajduje i jest opisane w księgach wieczystych budziło nasza prawdziwa fascynację, więc opisaliśmy to już z uwzględnieniem wszystkich aspektów w Dzienniku Czwartym i Piątym.
Na początku nie potrafiliśmy zrozumieć jak poczciwy budowlaniec może wyczyniać takie hucpy. Z biegiem czasu (i co za tym idzie z rosnąca znajomością powiatu) zobaczyliśmy punkt widzenia przy którym PINB naprawdę może nie widzieć nic złego w tym co robi. No może prawie nic złego.
W końcu jak sam nam kiedyś napisał ustalenia swoje poczynił w oparciu o informacje uzyskane ze Starostwa. Nie wiemy czy będąc na miejscu PINB kwestionowalibyśmy to co powie Starosta skoro z zapisów Prawa budowlanego wynika, ze zdenerwowanie go może się skończyć dla PINB utratą pracy. Zresztą czy naprawdę będąc budowlańcem ma się wiedzę by kwestionować lub nawet usiłować zrozumieć w jaki sposób Starostwo robi swoje geodezyjne ustalenia? W końcu to tam siedzą "specjaliści" i kwestionowanie tego co oni robią nie leży w ramach obowiązków PINB, więc po co się wychylać. A że to, że ustalenia nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości ..... No cóż najwyraźniej jakoś cwanie zakombinowaliśmy np przebudowaliśmy nieruchomość, że nawet tego nawet nie widać. Zresztą dokumenty wydane przez Urząd Miasta i opatrzone pieczątka "zgodne z oryginałem" w jakiś tam sposób wersje Starostwa potwierdzają.....
A co z naszymi 100-letnimi papierami? No cóż, jak rozumiemy w opinii PINB my po prostu się "nie znamy". W opinii tej poczciwej instytucji to dyskwalifikuje chyba wszystkie dokumenty jakie dostarczamy.
Na tej trochę pokręconej logice jest co prawda jedna rysa. Jak to jest, że my dyletanci dołączamy na potwierdzenie tego co mówimy do akt spraw tony dokumentów, a tego co powiedziało starostwo nie można nawet oficjalnie ujawnić. Jak to jest, ze Starostwo wydając nam wypis podaje numery ksiąg wieczystych i potwierdza podane w nich parametry, a poczciwym budowlańcom mówi najwyraźniej coś innego.....
Zresztą musimy uczciwe przyznać, ze PINB-owi chyba nie wszystko grało, bowiem podawał sprawę do prokuratury chyba z 4 razy. Gdyby coś było nie tak - to prokuratura powinna wyjaśnić sprawę. Prawda?
W takiej sytuacji chyba nie ma co do PINB pisać, bo niby co? I tak nie uwierzy, że wszyscy eksperci i specjaliści podobnie jak on potwierdzają na druga, trzecia, czwarta rękę coś co nie istnieje..... Chociaż po namyśle może jednak warto spróbować, chociażby po to by zasiać wątpliwości w umyśle PINB na wypadek gdyby przyczyna całego zamieszania był jednak jakiś Skunks, który na bałaganie w powiatowych rejestrach i niekompetencji pracowników niektórych instytucji postanowił skapitalizować.
Na początku nie potrafiliśmy zrozumieć jak poczciwy budowlaniec może wyczyniać takie hucpy. Z biegiem czasu (i co za tym idzie z rosnąca znajomością powiatu) zobaczyliśmy punkt widzenia przy którym PINB naprawdę może nie widzieć nic złego w tym co robi. No może prawie nic złego.
W końcu jak sam nam kiedyś napisał ustalenia swoje poczynił w oparciu o informacje uzyskane ze Starostwa. Nie wiemy czy będąc na miejscu PINB kwestionowalibyśmy to co powie Starosta skoro z zapisów Prawa budowlanego wynika, ze zdenerwowanie go może się skończyć dla PINB utratą pracy. Zresztą czy naprawdę będąc budowlańcem ma się wiedzę by kwestionować lub nawet usiłować zrozumieć w jaki sposób Starostwo robi swoje geodezyjne ustalenia? W końcu to tam siedzą "specjaliści" i kwestionowanie tego co oni robią nie leży w ramach obowiązków PINB, więc po co się wychylać. A że to, że ustalenia nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości ..... No cóż najwyraźniej jakoś cwanie zakombinowaliśmy np przebudowaliśmy nieruchomość, że nawet tego nawet nie widać. Zresztą dokumenty wydane przez Urząd Miasta i opatrzone pieczątka "zgodne z oryginałem" w jakiś tam sposób wersje Starostwa potwierdzają.....
A co z naszymi 100-letnimi papierami? No cóż, jak rozumiemy w opinii PINB my po prostu się "nie znamy". W opinii tej poczciwej instytucji to dyskwalifikuje chyba wszystkie dokumenty jakie dostarczamy.
Na tej trochę pokręconej logice jest co prawda jedna rysa. Jak to jest, że my dyletanci dołączamy na potwierdzenie tego co mówimy do akt spraw tony dokumentów, a tego co powiedziało starostwo nie można nawet oficjalnie ujawnić. Jak to jest, ze Starostwo wydając nam wypis podaje numery ksiąg wieczystych i potwierdza podane w nich parametry, a poczciwym budowlańcom mówi najwyraźniej coś innego.....
Zresztą musimy uczciwe przyznać, ze PINB-owi chyba nie wszystko grało, bowiem podawał sprawę do prokuratury chyba z 4 razy. Gdyby coś było nie tak - to prokuratura powinna wyjaśnić sprawę. Prawda?
W takiej sytuacji chyba nie ma co do PINB pisać, bo niby co? I tak nie uwierzy, że wszyscy eksperci i specjaliści podobnie jak on potwierdzają na druga, trzecia, czwarta rękę coś co nie istnieje..... Chociaż po namyśle może jednak warto spróbować, chociażby po to by zasiać wątpliwości w umyśle PINB na wypadek gdyby przyczyna całego zamieszania był jednak jakiś Skunks, który na bałaganie w powiatowych rejestrach i niekompetencji pracowników niektórych instytucji postanowił skapitalizować.
do: PINB w G*
Szanowni Państwo,
Po raz kolejny wzywam, aby z własnej inicjatywy Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w G* usunął nieprawidłowości w prowadzeniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K** 53 M** oraz zaprzestał respektowania dokumentów i informacji dostarczonych przez Urząd Miasta M* i Starostwo G* co do których osoba posiadająca wystarczające kwalifikacje by być zatrudnionym w nadzorze budowlanym nie może nie wiedzieć, że są wadliwe.
Wskazuję, ze dotychczasowe działanie PINB w G* uwiarygadniają rzekome istnienie fikcyjnego stanu faktycznego (rzeczywisty stan faktyczny zgodny jest z zapisami ksiąg wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 prowadzonych dla nieruchomości) . Ponieważ działania te idą w parze z nie respektowaniem praw ujawnionych w wymienionych księgach wieczystych domniemać należy, ze naiwność pracowników Starostwa G* i PINB w G* mogła zostać wykorzystywana przez osoby trzecie dla fałszywego wykazania rzekomej rozbieżności pomiędzy stanem faktycznym a zapisami ksiąg wieczystych (czyli de facto w próbie bezprawnego przejęcia nieruchomości w związku z zapisami art 6 Ustawy o księgach wieczystych i hipotece).
Wskazać jednak należy, że istnieją okoliczności, które wskazują, że PINB w G* nie może nie mieć świadomości, ze swoim działaniem uwiarygadnia ewidentnie wadliwa dokumentację.
I
W zakresie dokumentów dostarczonych przez Urząd Miasta M* w postępowaniu PINB/7141/75/11/Mil-2567/12 należy wskazać na decyzje 933014 z 16.03.1993 roku na której oparto postępowanie o samowolę budowlaną. Musi to budzić najszczersze zdziwienie z następujących powodów
1. Nie jest możliwe, aby osoba posiadająca wykształcenie konieczne do pełnienia funkcji inspektora nadzoru budowlanego działając w dobrej wierze nie wiedziała iż dokumentacja pozwolenia na budowę ma obowiązek być sporządzona na mapach pochodzących z ewidencji gruntów i odwzorowujących stan faktyczno -prawny znajdujący się w tej ewidencji
2. Nie jest możliwe, aby osoba posiadająca wykształcenie konieczne do pełnienia funkcji inspektora nadzoru budowlanego działając w dobrej wierze nie wiedziała iż nie było możliwe aby w 1993 roku wydano pozwolenie na budowę posługując się numeracją działek zarzuconą ponad 10 lat wcześniej
3. Nie jest możliwe aby osoba posiadająca wykształcenie konieczne do pełnienia funkcji inspektora nadzoru budowlanego działając w dobrej wierze posiadając dwa ewidentnie sprzeczne ze sobą dokumenty wykonane w tym samym czasie 1. wyrys z ewidencji gruntów 2. pozwolenie na „nadbudowę” wydane w oparciu o projekt wykonany na planie nie będącym wyrysem mogła nie mieć świadomości, że nie może uznać wspomnianego pozwolenia za dokument wiarygodny. (wyrys z 1993 roku został przeze mnie dostarczony w jednym z poprzednich pism)
4. Nie jest możliwe aby osoba posiadająca wykształcenie konieczne do pełnienia funkcji inspektora nadzoru budowlanego mogła nie wiedzieć po dokonaniu wizji lokalnej, ze budynek ujawniony na planach architektonicznych będących podstawą dla decyzji 933014 nie odpowiada istniejącej rzeczywistości, ani nie mógł jej odpowiadać w roku 1993.
II
W zakresie informacji uzyskanych od Starostwa G* mogę tylko wyrazić zdumienie, że PINB w G* traktuje jako wiarygodne informacje uzyskane od instytucji, która
1. umieszcza w wyrysie z ewidencji gruntów błędne dane (kształt budynku przy ul K* 53 w M*) czego świadomość musi mieć PINB w G* od dokonania pierwszej wizji lokalnej tej nieruchomości
2. nie jest w stanie nawet wyjaśnić w jakich okolicznościach dokonała zmian w wyrysie z ewidencji gruntów a usuniecie zmian uzależnia od dostarczenia inwentaryzacji bliżej nieokreślonych prac budowlanych, sugerując, tym samym, że źródłem informacji w zakresie zgodności stanu faktycznego z tym ujawnionym w wyrysie jest PINB w G* (tylko on mógł być źródłem informacji o wymyślonych przez siebie pracach budowlanych, które rzekomo "wstrzymał" postanowieniem nr 87/10 z 2010 roku lub których inwentaryzacje nakazał postanowieniem 117/10)
3. jednocześnie potwierdza sprzeczne ze sobą informacje tj. w oficjalnie wystawianym wypisie potwierdza iż uznaje,że dla nieruchomości przy ul K** 53 M** są prowadzone księgi wieczyste W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0, a jednocześnie odmawia sprostowania sprzecznego nimi wyrysu i respektowania praw właścicieli ujawnionych we wspomnianych księgach w zakresie chociażby prawa do pełnej informacji o ich własności
4. nie jest w stanie dostarczyć żadnej dokumentacji, która można dołączyć do akt sprawy (o ile traktuje się poświadczenie PINB w G*, że działa w oparciu o informacje uzyskane ze Starostwa G* jako wiarygodne).
III
Ponadto należy wskazać, ze najmocniejszym tytułem własności są księgi wieczyste, a nie informacje uzyskane poza aktami sprawy od Starostwa G*, Urzędu Miasta M* czy osób trzecich. Tym bardziej jeżeli prawdziwość zapisów ksiąg wieczystych potwierdza
- wizja lokalna
- liczne dokumenty dołączone do akt sprawy
- zeznania świadków (obecni i poprzedni właściciele ze szczególnym uwzględnieniem xx opisanej jako inwestorka w decyzji 933014 z 16.03.1993 roku, czy inż yy - autor projektu dołączonego do tej decyzji przynajmniej w trakcie oficjalnie przeprowadzonych przesłuchań)
Podsumowując wskazuję, że funkcje nadzoru budowlanego ograniczają się do uprawnień wynikających z Prawa Budowlanego i w żaden sposób nie obejmują wykorzystywania tej instytucji dla uwiarygadniania "na druga rękę" wadliwych dokumentów wystawionych przez inne instytucje powiatu g* takich jak Urząd Miasta M* czy Starostwo G*. Po raz kolejny żądam więc nadania sprawom związanym z nieruchomością przy ul K** 53 M** właściwego biegu oraz przekazaniu do Prokuratury Rejonowej w G* wszelkich informacji o okolicznościach w których skłoniono PINB w G* do procesowania spraw w sposób uwiarygadniający rzekome istnienie fikcyjnego stanu faktycznego sprzecznego z zapisami konsekwentnie prowadzonych ksiąg wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0
Aby zmotywować PINB w G* do podjęcia właściwych decyzji dołączam mapkę podziału nieruchomości oznaczonej 275a z 1968 roku stanowiącą załącznik do decyzji podziału działki 275a Prezydium Powiatowej Rady Narodowej nr R.VIII.312d-7/68 z dnia 01.07.1968. Dokument ten podważa prawidłowość prowadzonych przez Starostwo G* ewidencji bowiem pokazuje , ze ulica K* uległa przesunięciu na płn o jakieś 4 m w stosunku do pierwotnej parcelacji. Fakt ten nie ma odzwierciedlenia w prowadzonej przez Starostwo G* ewidencji gruntów, budynków i lokali,a brak jego odwzorowania w powierzchni innych nieruchomości znajdujących się przy ul. K* stawia pod znakiem zapytania nie tylko prawidłowość prowadzonych przez Starostwo G* (poprzednio Urząd Gminy M*) ewidencji, ale również sposób w jaki ustalano prawa własności do nieruchomości znajdujących się przy ul. K*.
Dokument ten pokazuje również, że budynek znajdujący się pod adresem K** 53 M** miał swój obecny kształt już w 1968 roku. (i nie jest to kształt który Starostwo G* wprowadziło do wyrysu z powiatowej ewidencji gruntów, budynków i lokali, a aktualnie nie chce usunąć powołując się, jak rozumiem, na „ustalenia” PINB w G*) oraz, że w 1993 roku działka 275a nie mogła mieć kształtu jaki jest w mapkach geodezyjnych na podstawie których wydano decyzję 933014 z 16.03.1993 . Oryginał znajduje się w aktach księgi wieczystej W***/0000****/0 , Ponadto dokument ten można znaleźć w zasobach ewidencji gruntów, budynków i lokali Starostwa G*.
Z poważaniem
W załączeniu:
1.mapka podziału nieruchomości oznaczonej 275a z 1968 roku stanowiącą załącznik do decyzji podziału działki 275a Prezydium Powiatowej Rady Narodowej nr R.VIII.312d-7/68 z dnia 01.07.1968
do wiadomości:
- *WINB
- GUNB
- Prokutaror Krajowy
- CBA
Przystanek czwarty czyli "niezawisła ocena sędziego".
Opisowi sposobu w jaki działa Sąd Rejonowy poświęciliśmy już sporo miejsca. Chyba nie ma wiec sensu pisanie po raz kolejny, że orzeczenia w sprawie naszej nieruchomości prowadzone są tak jakby dotyczyły innego obiektu znajdującego się na miejscu naszej nieruchomości. Fakt ten podobno ustalono na podstawie naszych wypowiedzi lub podobno potwierdziliśmy...
Wyjaśnić z Sądem tego nie sposób, bo sąd mając swoja "niezawisłość" nie ma zamiaru z nikim dyskutować. Biorąc pod uwagę, że sprawa dotyczy nieruchomości z naprawdę dobrze udokumentowana historią i będącą zawsze w rękach właścicieli - to trzeba wiec przyznać że sądownictwu udało się zrobić coś nieprawdopodobnego. Zdołało w absurdzie prześcignąć Latający Cyrk Monty Pythona. To znaczy dokonało czegoś co wydawałoby się absolutnie niemożliwe.
Ponieważ w przypadku niezależnego sądownictwa nie zadziałało ani podpieranie się paragrafami, ani cierpliwe tłumaczenia, ani nawet wyśmianie tego co robią - zdecydowaliśmy się na wyciągniecie broni najcięższego kalibru czyli potraktowanie tego co piszą dosłownie i z powaga. Szczególnie to ostatnie wymaga nadludzkiego wysiłku bo jak traktować poważnie instytucje, której pomieszało się pojecie "niezawisłości" z magiczna różdżką i nie przyjmuje do wiadomości, że to ci Jego Niezawisłość ustaliła w swojej "niezawisłej ocenie" nie chce się jakoś zmaterializować.....
Wyjaśnić z Sądem tego nie sposób, bo sąd mając swoja "niezawisłość" nie ma zamiaru z nikim dyskutować. Biorąc pod uwagę, że sprawa dotyczy nieruchomości z naprawdę dobrze udokumentowana historią i będącą zawsze w rękach właścicieli - to trzeba wiec przyznać że sądownictwu udało się zrobić coś nieprawdopodobnego. Zdołało w absurdzie prześcignąć Latający Cyrk Monty Pythona. To znaczy dokonało czegoś co wydawałoby się absolutnie niemożliwe.
Ponieważ w przypadku niezależnego sądownictwa nie zadziałało ani podpieranie się paragrafami, ani cierpliwe tłumaczenia, ani nawet wyśmianie tego co robią - zdecydowaliśmy się na wyciągniecie broni najcięższego kalibru czyli potraktowanie tego co piszą dosłownie i z powaga. Szczególnie to ostatnie wymaga nadludzkiego wysiłku bo jak traktować poważnie instytucje, której pomieszało się pojecie "niezawisłości" z magiczna różdżką i nie przyjmuje do wiadomości, że to ci Jego Niezawisłość ustaliła w swojej "niezawisłej ocenie" nie chce się jakoś zmaterializować.....
do: Prezes Sądu Rejonowego w G* SSO XX
Wezwanie do natychmiastowego zaprzestania naruszania prawa i zatrzymania procederu wykorzystywania Sądu Rejonowego w G* jako narzędzia bezprawnego podważania zapisów ksiąg wieczystych w oparciu o wykreowane w dokumentacji fikcyjne stany faktyczne.
Wzywam Prezesa Sądu Rejonowego w G* SSO XX do a:
1. natychmiastowego zaprzestania tolerowania procederu podważania zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych przez Sąd Rejonowy w G* dla nieruchomości przy ul K** 53 M** poprzez prowadzenie spraw związanych z tą nieruchomością tak jakby pod tym adresem znajdował się innych obiekt niż ten dla którego są prowadzone księgi wieczyste W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0
2. zawieszenie w pełnieniu obowiązków sędziów zaangażowanych w ten proceder i przekazanie sprawy do Prokuratury celem ustalenia jak mogło dojść do zaangażowania Sądu Rejonowego w G* w proceder potwierdzania fikcyjnych okoliczności i których mowa w art 6 Ustawy o księgach wieczystych i hipotece
3. ujawnienie wszystkich dokumentów wystawionych przez Sąd Rejonowy w G* podważających zapisy wspomnianych ksiąg wieczystych w tym wszelkich "uzgodnień" stanu prawnego dokonanych w trakcie innych postępowań, lub ugód sądowych w trakcie spraw również zakończonych umorzeniem do roku 2011 lub wystawienie zaświadczenia, ze takie uzgodnienia nie miały miejsca w Sądzie Rejonowym w G* przed 2011 rokiem i nie one są przyczyna ignorowania zapisów ksiąg wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 przez sędziów tego sądu.
Wskazuję, że SSO XX, ani żadna osoba z wykształceniem prawniczym, nie może w dobrej wierze twierdzić, że mogą istnieć lub kiedykolwiek mogły zaistnieć jakiekolwiek wątpliwości co do zgodności zapisów ksiąg wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 prowadzonych dla nieruchomości przy ul K* 53 ze stanem faktycznym (a tym samym warunki dla podważenia prawdziwości zapisów KW w oparciu o art 6 ustawy o księgach wieczystych i hipotece z dn 06.07.1982) z następujących względów
1. niezależnie od bałaganu panującego w księgach wieczystych prowadzonych przez Sądu Rejonowy w G* księgi W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 są od prawie 100 lat prowadzone starannie, w sposób ciągły, a ich zapisy generalnie potwierdzane są przez zapisy ksiąg wieczystych sąsiadujących nieruchomości tj. W***/0000****/0, WA1G/0000****/6. Sam fakt istnienia bałaganu w księgach wieczystych prowadzonych przez Sąd Rejonowy w G* nie może być podstawa dla automatycznego traktowania wszystkich ksiąg jako niewiarygodne, bez uprzedniego zaznajomienia się z ich dokumentacją.
W aktach ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości znajdującej się przy ul K* 53 jest ciągłość zachowanej dokumentacji i liczne dowody zainteresowania właścicieli nieruchomością przy ul K* 53 (dawniej 21) w M* a nawet dowody odbierania części korespondencji przez właścicieli zamieszkałych pod tym adresem
Nie ma możliwości aby ktokolwiek (a zwłaszcza posiadający wykształcenie prawnicze) po zapoznaniu się z zawartością wymienionych ksiąg wieczystych mógł nie zdawać sobie sprawy z tego faktu
2. nie ma także możliwości aby ktokolwiek posiadający wykształcenie prawnicze mógł wierzyć w jakiekolwiek insynuacje odnośnie tego iż budynek przy ul. K* 53 w M* był budynkiem przedwojennej willi „Elibor” (w potocznym rozumieniu „budynek”, a nie przedwojennej nomenklaturze „parcela”) lub innym przedwojennym budynkiem będącym w kiedykolwiek w dyspozycji Gminy M* lub innych instytucji posiadających zasoby komunalne.
W szczególności lokalizację przedwojennego budynku willi „Elibor” można z łatwością ustalić na podstawie ksiąg wieczystych nieruchomości na terenie których się znajdowała tj. K* 57 oraz 59. (dawniej 23 lub 21b)
Fakt braku jakiegokolwiek przedwojennego budynku na terenie nieruchomości znajdującej się przy ul. K* 53 (dawniej 21) w M* oraz ciągłość władania nią przez właścicieli można ustalić bez problemu na podstawie dokumentacji znajdującej się w księdze W***/0000****/5 z której jednoznacznie wynika, że do drugiej połowy lat 50-tych znajdowała się tam nieruchomość niezabudowana, a przynajmniej część osób dokonujących od tego czasu czynności prawnych podawała w aktach notarialnych jako adres zamieszkania K* 21 (poprzedni numer tej nieruchomości) lub K* 53 (obecny adres), a także odbierała pod tym adresem korespondencję co dokumentują potwierdzenia odbioru dostępne w dokumentacji księgi wieczystej W***/0000****/5.
3. Nie ma możliwości aby ktokolwiek posiadający wykształcenie prawnicze nie zdawał sobie sprawy iż sugerowanie iż osoby których prawa własności ujawnione są w księgach wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 posiadają wyłącznie „lokale” (tj.bez prawa własności w gruncie) jest absurdem wobec ciągłości praw własności do działki nr 73, obr **-** osób ujawnionych w księdze wieczystej WA1G/00001334/5,które następnie dokonały aktem notarialnym Repetytorium A 1586/05, notariusz AA częściowego zniesienia współwłasności i ustanowienia odrębnej własności lokali do których przypisano udziały w częściach pozostających we współwłasności.
4. Nie ma możliwości aby ktokolwiek posiadający wykształcenie prawnicze nie zdawał sobie sprawy iż nie ma możliwości aby istniały jakiekolwiek wątpliwości dotyczące kształtu działki 73 obr **-** i/lub znajdującego się na jej terenie budynku mieszkalnego ponieważ w księgach W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 znajduje się bogata dokumentacja geodezyjna obejmująca teren działki nr 73,obr **-** za ostatnich kilkadziesiąt lat w tym:Zgodność stanu prawnego ze stanem faktycznym, a także wiarygodność księgi wieczystej W***/0000****/5 potwierdziło także Starostwo G* wnosząc o założenie księgi wieczystej dla działki 1/10 obr **-** wyłączonej z księgi wieczystej W***/0000****/5 na podstawie aktu notarialnego z 13.11.1973 Repetytorium A 7374/73; Państwowe Biuro Notarialne w G* znajdującego się w dokumentacji księgi wieczystej W***/0000***/5, a także Sąd Rejonowy w G* dokonując założenia wnioskowanej księgi W***/0007****/3
- - decyzja podziału działki 275a Prezydium Powiatowej Rady Narodowej nr R.VIII.312d-7/68 z dnia 01.07.1968 na mocy której dokonano podziału działki 275a na 275a/1 275a/2 i działkę pod ulicą na wniosek Zofii Bronikowskiej - w aktach ksiegi wieczystej W***/0000****/0
- - liczne wypisy z ewidencji gruntów pochodzące z lat 70-tych, 80-tych, 90-tych XX wieku - w aktach księgi W***/0000****/5 oraz W***/0000****/6
4. Żadna instytucja państwowa powiatu g. nie mogła dostarczyć wiarygodnych dokumentów poświadczających o rzekomej niezgodności stanu faktycznego z zapisami ksiąg prowadzonych dla nieruchomości przy ul K* 53 (dawniej 21) w M*, chociażby z tego względu, ze jest dobrze udokumentowany kontakt każdej z tych instytucji z władającymi nieruchomością właścicielami ujawnionymi w danym momencie w księgach wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 w tym
A. Urząd Miasta M* posiada dane meldunkowe, ewidencje podatkowe, a także dokumentację doprowadzenia przyłączy, które potwierdzają władanie nieruchomością znajdującą się pod adresem K* 53 w M* przez właścicieli ujawnionych w księgach wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0. Ponadto jak wskazuje chociażby zaświadczenie o możliwości wyodrębnienia lokali mieszkalnych z 15.05.1995 roku RAiNB.7353/96080/96429 wydane przez Urząd Miejski w M* (w załączeniu) Urząd Miasta M* potwierdził zarówno istniejący kształt budynku mieszkalnego jak i prawo ujawnionych w księgach wieczystych właścicieli do dysponowania nieruchomością.
Ponadto Urząd Miasta w dokumencie SO. 5345.462.2012 potwierdził, że w latach 2006-2012 jedynymi osobami zameldowanymi pod adresem K* 53 w M* (czyli władającymi nią) byli właściciele nieruchomości ujawnieni we wspomnianych księgach wieczystych lub ich najbliższa rodzina
B. Starostwo G* w 2004 i 2005 roku wydając zaświadczenia SPG WAAB 73560/364/04 w 2004 i WAB/73560/177/05 w 2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych o kształcie ujętym w inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych właścicieli ujawnionych w wymienionych księgach wieczystych potwierdziło ich prawo do władania nieruchomością i udokumentowany w inwentaryzacji kształt budynku mieszkalnego (ten sam który pojawia się w zaświadczeniu o możliwości wyodrębnienia lokali mieszkalnych z 15.05.1995 roku RAiNB.7353/96080/96429 wydane przez Urząd Miejski w M*) . Inwentaryzacja ta była podstawą dla częściowego zniesienia współwłasności (ustanowienia odrębnej własności lokali) aktem notarialnym Repetytorium A 1586/05, notariusz Jarosław Bluszcz i założenia ksiąg wieczystych W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 Ponadto Starostwo G* w latach 2007- 2009 prowadziło z częścią ówczesnych właścicieli (m. in. zz) korespondencję w związku z faktem iż właściciele nieruchomości znajdującej się przy ul. K** 53 M** byli stronami w sprawie inwestycji prowadzonej na sąsiedniej działce. Korespondencja ta częściowo była odbierana pod adresem K** 53 M**, a wspomniana zz sprzeciwiając się tej inwestycji aktywnie korzystała ze swoich praw strony w sprawie. .
Starostwo ma również dokumentacje związana z prowadzeniem przez właścicieli ujawnionych w wymienionych księgach prac budowlanych.
C. PINB w G* pomimo wielu zastrzeżeń co do prowadzenia przez niego postępowań dotyczących nieruchomości znajdującej się przy ul. K** 53 M** nigdy nie udokumentował istnienia pod adresem K** 53 M** innej nieruchomości niż ta opisana w księgach wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 , ani nie kwestionował władania nieruchomością przez jej obecnych i poprzednich właścicieli (przesłuchiwał część poprzednich właścicieli w związku z pracami budowlanymi wykonanymi według jego ustaleń w 1993-1995). Fakt wymyślenia sobie przez PINB w G* jakiś nieistniejących prac budowlanych i nakazanie ich inwentaryzacji nie jest dowodem istnienia pod wskazanym adresem innego obiektu. Jest tylko dowodem desperackiej próby pogodzenia informacji uzyskanych, według oświadczenia PINB od Starostwa G* z istniejąca w terenie sytuacją. Nie może jednak być to podstawą dla kwestionowania zapisów ksiąg wieczystych, lecz raczej informacji o stanie faktyczno-prawnym przekazanych PINB (jak rozumiem przez Starostwo). Tym bardziej, ze nie zostały one nigdy dołączone do akt sprawy.
3. Sąd nie mógł również otrzymać wiarygodnego dowodu istnienia pod adresem K** 53 M** nieruchomości o innej charakterystyce niż ta ujawniona w księgach wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 od osób trzecich, chociażby z tego powodu, że nigdy nieruchomość nie była we władaniu osób innych niż właściciele wyłączywszy panią Zofię Bronikowską, która po zbyciu swoich praw własności uzyskała prawo służebności osobistej ujawnione w księdze wieczystej W***/0000****/5.
4. Ponadto gdyby istniały jakiekolwiek wiarygodne wątpliwości co do zgodności stanu faktycznego z zapisami ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości pod adresem K* 53 w M* - zgodnie z prawem musiałyby one zostać wyjaśnione w jawnym postępowaniu, a nie "podstępnie potwierdzane" poprzez prowadzenie spraw w oparciu o rzekomą niezgodność ksiąg wieczystych ze stanem faktycznymi. Do tego bez oficjalnego poinformowania właścicieli ujawnionych w księgach wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0 , nie tylko na jakiej podstawie kwestionuje się ich prawa, ale nawet o samym fakcie ich kwestionowana. Takich działań nie mógł podjąć w dobrej wierze żadem prawnik są one bowiem w ewidentny sposób sprzeczne z nie tylko z Konstytucja, ale również z podstawowa zasadą działania sadownictwa - jawnością procesów i zapewnieniem prawa do obrony interesu prawnego wszystkim stroną.
Wobec powyższego zdziwienie musi dotychczasowe zaniechanie SSO XX w kwestii wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do sędziów procesujących sprawy związane z nieruchomością znajdująca się pod adresem K* 53 w M* jakby istniał tam inny obiekt niż ten ujawniony w księgach wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0
Z poważaniem
W załączeniu:
1. Wybrane dokumenty potwierdzające iż nie ma możliwości aby instytucje powiatu g. mogły w dobrej wierze potwierdzać inny stan prawny/faktyczny nieruchomości znajdującej się przy ul. K* 53 w M* niż ujawniony w księgach wieczystych W**/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0
- zaświadczenie o możliwości wyodrębnienia lokali mieszkalnych z 15.05.1995 roku RAiNB.7353/96080/96429 wydane przez Urząd Miejski w M*
- zaświadczenia Starosty G* z 2004 (SPG WAAB 73560/364/04) i 2005(WAB 73560/177/05)
- postanowienie PINB w G* nr87/10 , postanowienie MWINB nr 1434/10, decyzja PINB w G* nr 195/12
- decyzja PINB w G* nr 195/12
- pismo Urzędu Miasta M* SO.5345.462.2012
2. Wezwania skierowane do Urzędu Miasta M*,Starostwa G* oraz PINB w G* odnośnie zaprzestania rozpowszechniania błędnych informacji oraz usunięcie błędnych dokumentów i/lub błędów z prowadzonych rejestrów
do wiadomości:
KRS
Prokuratura Rejonowa w G*
CBA
Prokurator Krajowy.
Przystanek piąty czyli wszystkie ścieżki prowadza do prokuratury.
Opisaliśmy cztery sposoby w jaki cztery instytucje powiatu G. uwiarygadniają istnienie fikcyjnych stanów faktycznych opartych na ewidentnie wadliwych dokumentach. Przekonanie, że postępując w ten sposób podążają za procedurami i uwiarygadniają coś czego być może nie widzieli, ale to co inni z pewnością już zbadali jest tak silne, że pomimo napisania szeregu pism nie liczymy na to, że któraś z tych instytucji drgnie.
Przewidujemy, ze Urząd Miasta M będzie twierdził, że on nie jest od weryfikowania tego co ma w swoich zasobach i wydaje z adnotacja "zgodne z oryginałem".
Starostwo będzie z pewnością twierdzić, że ono jest tylko od katalogowania otrzymanych z innych instytucji dokumentów, a nie od ich weryfikacji (szczególnie gdy zostały wprowadzone przez modernizacje).
Jesteśmy gotowi się założyć, ze nadzór budowlany będzie twierdził, że od filozofowania są inni, on po prostu musi zalegalizować przebudowy, które się z pewnością odbyły skoro nieruchomość nie wygląda tak jak to ustaliły inne instytucje (tzn te, które są od ustalania).
W takich sytuacjach sąd ma zwyczaj z poważna twarzą (a to już prawdziwa sztuka, bo my próbowaliśmy, ale nam nie wychodziło) twierdzić, że sędzia w ramach prowadzenia sprawy ma prawo do dokonania merytorycznej oceny (nawet stwierdzającej istnienie fikcyjnej nieruchomości na podstawie dokumentów których nie ma w aktach sprawy) jak rozumiemy na podstawie informacji, sprawdzanie wiarygodności których nie leży w zakresie "merytorycznej oceny". Zresztą ta ostatnią zakwestionować można tylko w należnej ścieżce odwoławczej.
Jest tylko jedna instytucja, która po prostu nie może twierdzić, że w zakresie jej uprawnień nie jest należne sprawdzenie. Chociażby tego czy ktokolwiek inny sprawdził to w co wszyscy wierzą. Jest nią oczywiście Prokuratura. Jak na razie nie jesteśmy pewni czy osoby pełniące funkcje prokuratorów Prokuratury Rejonowej zdają sobie z tego sprawę, bowiem właśnie otrzymaliśmy pismo z którego wynika, że nie dopatrzono się przekroczenia uprawnień w działaniach funkcjonariuszy państwowych w ostatnich latach
No cóż, bez względu na to co Prokuratura Rejonowa miała na myśli pisząc to pisemko spróbujmy potraktować je poważnie czyli jako poświadczenie, że istotnie w rozumieniu Prokuratury nie jest w żadnym wypadku przekroczeniem uprawnień (czyli naruszeniem art 231 Kodeksu Karnego) wprowadzanie do dokumentów i rejestrów kompletnych bzdur, które są albo ściągnięte z sufitu, albo "ustalone" na podstawie czegoś tak wadliwego, że nawet się do tego przyznać nie można. Oznacza to jednak, ze Prokuratura ocenia dopuszczalność jakiś działań nie na podstawie oficjalnie obowiązującego prawa uchwalonego przez Sejm i Senat (czyli ustaw i kodeksów które jednoznacznie opisują tego typu czyny jako zabronione - chociażby 271-273 kk) tylko w oparciu o jakieś lokalne prawo zwyczajowe. To ostatnie najwyraźniej pozwala zrobić jakieś nie trzymające się niczego "ustalenia" w sprawie stanu prawnego i/lub faktycznego nieruchomości (być może przez jakieś lokalne autorytety), a następnie wprowadzać je do dokumentów i rejestrów nie przejmując się bynajmniej oburzonymi głosami właścicieli (jak to jest w naszym przypadku), którym jakby na to nie patrzeć odbiera się majątek.
Dajmy jej jednak Prokuraturze szansę na spojrzenie na sprawę raz jeszcze, bo w końcu nie możemy wykluczyć, że jej po prostu nie przyszło do głowy, że jeżeli w dokumentach instytucje państwowe zdołały wykreować kilka rzeczywistości to niekoniecznie ta która pokazują księgi wieczyste musi być fałszywa. W końcu wpadniecie na to, ze wbrew pozorom żadna instytucja nie sprawdza tego co potwierdza - wymaga wyjścia z pewnej konwencji. A to czasami bardzo boli. Szczególnie w małych powiatowych społecznościach, gdzie wszyscy co cokolwiek znaczą znają się jak łyse konie i spotykają się na przysłowiowym grillu, czy opłatku.
Jeżeli, ktoś ze skunksią osobowością zdobędzie zaufanie w takim środowisku - to może naprawdę dużo narozrabiać. Czy uda się przekonać Prokuraturę Rejonowa by jednak ruszyła na naszego Skunksa? Czy tez w poczuciu urażonej godności będzie twierdziła, ze w ich powiecie takie sprawy się nie zdarzają, a jeżeli coś jest nie tak to winni w jej ocenie są oczywiście Ci spoza ścisłego kręgu powiatowej elity?
Przewidujemy, ze Urząd Miasta M będzie twierdził, że on nie jest od weryfikowania tego co ma w swoich zasobach i wydaje z adnotacja "zgodne z oryginałem".
Starostwo będzie z pewnością twierdzić, że ono jest tylko od katalogowania otrzymanych z innych instytucji dokumentów, a nie od ich weryfikacji (szczególnie gdy zostały wprowadzone przez modernizacje).
Jesteśmy gotowi się założyć, ze nadzór budowlany będzie twierdził, że od filozofowania są inni, on po prostu musi zalegalizować przebudowy, które się z pewnością odbyły skoro nieruchomość nie wygląda tak jak to ustaliły inne instytucje (tzn te, które są od ustalania).
W takich sytuacjach sąd ma zwyczaj z poważna twarzą (a to już prawdziwa sztuka, bo my próbowaliśmy, ale nam nie wychodziło) twierdzić, że sędzia w ramach prowadzenia sprawy ma prawo do dokonania merytorycznej oceny (nawet stwierdzającej istnienie fikcyjnej nieruchomości na podstawie dokumentów których nie ma w aktach sprawy) jak rozumiemy na podstawie informacji, sprawdzanie wiarygodności których nie leży w zakresie "merytorycznej oceny". Zresztą ta ostatnią zakwestionować można tylko w należnej ścieżce odwoławczej.
Jest tylko jedna instytucja, która po prostu nie może twierdzić, że w zakresie jej uprawnień nie jest należne sprawdzenie. Chociażby tego czy ktokolwiek inny sprawdził to w co wszyscy wierzą. Jest nią oczywiście Prokuratura. Jak na razie nie jesteśmy pewni czy osoby pełniące funkcje prokuratorów Prokuratury Rejonowej zdają sobie z tego sprawę, bowiem właśnie otrzymaliśmy pismo z którego wynika, że nie dopatrzono się przekroczenia uprawnień w działaniach funkcjonariuszy państwowych w ostatnich latach
No cóż, bez względu na to co Prokuratura Rejonowa miała na myśli pisząc to pisemko spróbujmy potraktować je poważnie czyli jako poświadczenie, że istotnie w rozumieniu Prokuratury nie jest w żadnym wypadku przekroczeniem uprawnień (czyli naruszeniem art 231 Kodeksu Karnego) wprowadzanie do dokumentów i rejestrów kompletnych bzdur, które są albo ściągnięte z sufitu, albo "ustalone" na podstawie czegoś tak wadliwego, że nawet się do tego przyznać nie można. Oznacza to jednak, ze Prokuratura ocenia dopuszczalność jakiś działań nie na podstawie oficjalnie obowiązującego prawa uchwalonego przez Sejm i Senat (czyli ustaw i kodeksów które jednoznacznie opisują tego typu czyny jako zabronione - chociażby 271-273 kk) tylko w oparciu o jakieś lokalne prawo zwyczajowe. To ostatnie najwyraźniej pozwala zrobić jakieś nie trzymające się niczego "ustalenia" w sprawie stanu prawnego i/lub faktycznego nieruchomości (być może przez jakieś lokalne autorytety), a następnie wprowadzać je do dokumentów i rejestrów nie przejmując się bynajmniej oburzonymi głosami właścicieli (jak to jest w naszym przypadku), którym jakby na to nie patrzeć odbiera się majątek.
Dajmy jej jednak Prokuraturze szansę na spojrzenie na sprawę raz jeszcze, bo w końcu nie możemy wykluczyć, że jej po prostu nie przyszło do głowy, że jeżeli w dokumentach instytucje państwowe zdołały wykreować kilka rzeczywistości to niekoniecznie ta która pokazują księgi wieczyste musi być fałszywa. W końcu wpadniecie na to, ze wbrew pozorom żadna instytucja nie sprawdza tego co potwierdza - wymaga wyjścia z pewnej konwencji. A to czasami bardzo boli. Szczególnie w małych powiatowych społecznościach, gdzie wszyscy co cokolwiek znaczą znają się jak łyse konie i spotykają się na przysłowiowym grillu, czy opłatku.
Jeżeli, ktoś ze skunksią osobowością zdobędzie zaufanie w takim środowisku - to może naprawdę dużo narozrabiać. Czy uda się przekonać Prokuraturę Rejonowa by jednak ruszyła na naszego Skunksa? Czy tez w poczuciu urażonej godności będzie twierdziła, ze w ich powiecie takie sprawy się nie zdarzają, a jeżeli coś jest nie tak to winni w jej ocenie są oczywiście Ci spoza ścisłego kręgu powiatowej elity?
do: Prokuratura Rejonowa w G
W związku z treścią pisma PR 2 Ds 276.2016 z dnia 28.04.2016 wzywam Państwa do zaniechania rozpatrywania spraw w oparciu o „lokalne prawo zwyczajowe”, a rozpoczęcie stosowania przepisów uchwalonych przez polskie ciała ustawodawcze t.j Sejm i Senat. Przepisy te mogą Państwo znaleźć na stronie http://sejm.gov.pl.
Teza, że w tej chwili działają państwo w oparciu o obowiązujące ustawy jest nie do obronienia w świetle wzmiankowanego pisma. Zapisy polskiego prawa jednoznacznie klasyfikują wprowadzanie do dokumentów nieprawdziwych informacji, a następnie posługiwanie sie nimi jako czyn zabroniony (art 271-273 kk). Działając w oparciu o obowiązujące ustawy nie mogli więc Państwo uznać, że wprowadzanie fałszywych informacji do dokumentów i rejestrów przez funkcjonariuszy państwowych leży w zakresie ich uprawnień. A tym bardziej nie mogli państwo uznać, ze nie doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy państwowych nie respektujących zapisów ksiąg wieczystych (których zapisy zawsze odzwierciedlały rzeczywistość) w oparciu o informacje tak wadliwe, ze nie mogą być nawet ujawnione w jawnym postępowaniu.
Nawet jeżeli są to powszechnie akceptowane i praktykowane lokalne zwyczaje jak zdaje się sugerować zachowanie instytucji powiatowych.
Wskazuje, że istnieją poważne przesłanki dla domniemania, ze posługiwanie się przez Prokuraturę Rejonowa w G. „lokalnym prawem zwyczajowym” w podniesionych powyżej kwestiach doprowadziło do zaistnienia monstrualnych patologii, za które odpowiedzialność musi spaść na jednostkę Prokuratury zobowiązana do zapewnienia przestrzegania prawa (w rozumieniu obowiązujących ustaw). Te przesłanki to;
1. Ilość wprowadzonych do dokumentów i rejestrów fałszywych informacji (których źródła nikt nie chce nawet wyjawić) w stosunku do jednej tylko nieruchomości znajdującej się przy ul K** 53 w M**. - Aby nie być gołosłownym załączam pisma skierowane do poszczególnych instytucji powiatu g* (w tym Urzędu Miasta M**) z wyszczególnieniem tych ewidentnie fałszywych informacji. Wskazuje jednocześnie, ze jest wysoce nieprawdopodobne, aby osiągnięcie takiego wolumenu nieprawdziwych informacji wprowadzonych w stosunku do tylko jednej nieruchomości mogło zaistnieć w próżni. Dużo bardziej prawdopodobne wydaje się, że jest to część powszechnie akceptowalnego i powszechnie stosowanego procesu.
2. Nie respektowanie w obrębie powiatu g* praw wynikających z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K** 53 w M*. Jest to o tyle istotnie, że nieruchomość ta pozostawała przez cały czas swojego istnienia w wyłącznym władaniu właścicieli ujawnionych w prowadzonych dla niej księgach wieczystych (W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0), co jest dobrze udokumentowane w obrębie niemalże każdej instytucji powiatu g* (część z nic jest wymieniona w załączonych pismach). Nie może więc istnieć jakiekolwiek realne (nawet najbardziej wątłe) zaczepienie dla kwestionowania ujawnionych we wzmiankowanych księgach praw. Kwestionowanie tak dobrze udokumentowanych i bezsprzecznych praw na podstawie bliżej nie sprecyzowanych urojeń - mogło zaistnieć tylko w środowisku o niewyobrażanej patologii
3. Konsekwentnie prowadzona dokumentacja dla nieruchomości znajdującej się przy ul K** 53 w M** pokazuje, że przed 1968 rokiem al/ul K** uległa przemieszczeniu ok 4m na północ (droga ta była przez pierwsze dekady istnienia miasta leśną drogą gruntową przy której stały niegrodzone posesje - co wynikało z charakteru miasta-letniska i istniejących obostrzeń). Fakt ten nie został zauważony przy dokonywaniu ustaleń prawno-geodezyjnych dla innych nieruchomości położonych przy tej ulicy, które nie były w ciągłym władaniu właścicieli. Pozostaje więc niejasne na podstawie czego porządkowany był stan prawny tych nieruchomości - skoro przez 27 lat sprawa przesunięcia ulicy nie została uwzględniona w rejestrach geodezyjnych. Bez istnienia monstrualnej patologi taka okoliczność nie mogłaby zaistnieć.
4. Sprawa nieruchomości przy ul K** 53 w M** nie jest jedyną nieruchomością z dobrze udokumentowana ciągłością władania, której właściciele nie mogą wyegzekwować poszanowania dla swoich perfekcyjnie udokumentowanych praw. Nie respektowanie praw ujawnionych w rejestrach mających ustawowe domniemanie wiarygodności i popartych bogatą dokumentacją nie wydaje się więc być zjawiskiem odosobnionym.
Powyższe fakty sprawiają, ze nie można wykluczyć, ze działanie Prokuratury Rejonowej w oparciu o jakieś bliżej nie sprecyzowane „lokalne prawo zwyczajowe”, które pozostaje w sprzeczności z zapisami uchwalonych przez Sejm i Senat ustaw - doprowadziło do powstania patologi w której stan prawny nieruchomości ustalany jest w sposób niejawny w oparciu o czyjeś urojenia, które następnie wprowadza się do obiegu prawnego w postaci dokumentów wystawianych przez instytucje państwowe i do rejestrów za plecami właścicieli, którym nie daje się nawet możliwości obrony swojego interesu prawnego w jawnym postępowaniu (co musiałoby niewątpliwie doprowadzić do ujawnienia źródła owych urojeń i zatrzymania tego zdumiewającego procederu).
Głęboko wierze, ze jeżeli Prokuratura Rejonowa w G* zdecyduje się na działanie w oparciu o obowiązujące ustawy uchwalone przez Sejm i Senat - to terminie przewidzianych dla informacji publicznej (2 tygodnie) zostanę poinformowana o zatrzymaniu osób odpowiedzialnych za posługiwanie się instytucjami państwowymi dla wprowadzanie fałszywych informacji odnośnie nieruchomości przy ul K** 53 w M** do obiegu prawnego. Dłuższa zwłoka nie wydaje się być zasadna, chociażby z tego powodu, że źródło informacji o rzekomym istnieniu innego stanu faktyczno-prawnego na nieruchomości przy ulicy K** 53 w M** niż ten ujawniony w prowadzonych dla niej księgach wieczystych musi być dobrze znane szeregu prokuratorom Prokuratury Rejonowej w G* procesującym sprawy tak jakby na jej miejscu znajdował się obiekt o innej charakterystyce faktyczno-prawnej niż ten ujawniony we wspomnianych księgach wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****/6, W***/0005****/3, W***/0005****/0.
Z poważaniem
W załączeniu
1. pismo do Urzędu Miasta M** z 17.05.2016
2. pismo do Starostwa G** z 17.05.2016
3. pismo do Sądu Rejonowego w G** z 17.05.2016
4. pismo do PINB w G** z 17.05.2016
Do wiadomości
1 CBA
2. CBŚ
3. ABW
4. Prokurator Krajowy
CZĘŚĆ III
Aby zmotywować instytucje powiatu G. do korekty swojego postępowania (oraz uniknąć praktykowanego przez nie zabawy w "nie wiem o co pani chodzi") kilka dni później wysłaliśmy serię wezwań do tych instytucji które złapaliśmy na rozpowszechnianiu informacji o wątpliwej wiarygodności dotyczących ćwoczej nieruchomości,wskazując dokładnie dlaczego dana informacja jest niewiarygodna, gdzie mogą znaleźć tego potwierdzenie oraz czego oczekujemy. Mamy nadzieję, że to w pełni zaadresuje potencjalny problem "nieumyślności" podejmowanych działań.
Do Urzędu Miasta M.
Do Starostwa w G.
Do PINB w G
Dziennik pierwszy (pisany przed 08-2012) |
Dziennik drugi (pisany po 08-2012). |
Dziennik trzeci (pisany po 04-2014). |
Dziennik czwarty (pisany po 03-2015). |
Dziennik piąty (pisany po 01-2016). |
Sposób opowiadania o zdarzeniach prawdziwych został zainspirowany twórczością Andiego Kaufmana i Andiego Warhola. Składamy hołd ich pamieci.. |