Jak już zasygnalizowaliśmy ustosunkowując się do odpowiedzi na informację publiczną (link), wiele wskazuje na to, że ową tajemniczą "dokumentacją”, która od kilku lat sprawia, że instytucje państwowe zachowują się tak jakby ktoś je przeniósł w "alternatywną rzeczywistość" nie musi być bynajmniej żaden prawomocny dokument kończący proces reprywatyzacji. Powodem takiego zachowania może być ....... złożony (być może nawet dawno temu) wniosek w sprawie mającej związek z reprywatyzacją np o zwrot nieruchomości lub unieważnienie decyzji nacjonalizacyjnej.
Nie jest to bynajmniej niemożliwe. Świadczy o tym opisywany przez nas we wstępie do "Dogrywki" przypadek dotyczący reprywatyzacji Michałowic/Raszyna. Złożony w tej sprawie wniosek opierał na ok 168 ha podczas gdy w rzeczywistości znacjonalizowano znacznie mniej, bowiem poprzednik prawny wnioskodawcy jeszcze przed wojna sprzedał bodajże 160 ha drobnym inwestorom, których nie obejmowała przeprowadzona przez Państwo Polskie nacjonalizacja (więcej tutaj). Jednak instytucjom lokalnym nie przyszło nawet do głowy dokonanie sprawdzenia tego co zostało w rzeczywistości znacjonalizowane, a co znajduje się w rękach następców prawnych osób, które jeszcze przed wojną nabyły swoje niewielkie parcele. Na szczęście w Michałowicach/Raszynie sprawa została wyjaśniona, bo lokalne władze zdecydowały się działać w sposób jawny. Jak się zdaje znacząco przyczyniło się do tego to, że zaczęto masowo zakładać mieszkańcom sprawy o wydanie nieruchomości, która według złożonego wniosku reprywatyzacyjnego powinna być własnością Skarbu Państwa/gminy. Jak widać nie jest wcale potrzebna prawomocna decyzja reprywatyzacyjna, żeby gmina zaczęła „dopasowywać się” do reprywatyzacji. I łatwo sobie wyobrazić co mogło by się dziać, gdyby analogiczna sprawa przytrafiła się w takiej gminie czy powiecie w którym lokalne władze preferują "dyskretne" działanie. Istnienie starych , niezrealizowanych wniosków reprywatyzacyjnych też jest faktem. Noszą potoczną nazwę "śpiochów" i jak wynika z artykułów prasowych niektóre z nich zalegają na półkach urzędów jeszcze od lat 1950-tych (warszawski przykład tutaj) Na to, że przyczyną problemów z naszą nieruchomością może nie być bynajmniej żaden ostateczny i prawomocny dokument reprywatyzacyjny - tylko zgłoszony wniosek wskazuje też kilka innych okoliczności. Po pierwsze to, że gdyby istniał jakikolwiek prawomocny dokument, to prawdopodobieństwo, że zostałby nam pokazany jest bliskie pewności zważywszy naszą natarczywość. Chociażby jeden z kilkuset funkcjonariuszy państwowych których zarzuciliśmy pismami by się złamał i ujawnił wreszcie dokument pokazujący, że nie mamy żadnych praw nie tylko do nieruchomości, choćby po to, żeby się nas wreszcie pozbyć. (wyjaśniamy to zapytaniem o informacje publiczna) Po drugie wskazują na to dwa stare (sprzed 2009 roku) ślady sugerujące "dyskretne” dopasowanie stanu faktycznego/ prawnego nieruchomości do jakiejś formy reprywatyzacji. Jakoś bowiem trudno nam jest sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek mając prawomocny dokument przyznający mu prawo do nieruchomości czekał kilka dekad przed położeniem na niej łapy tylko dlatego, ze gmina czy powiat ma ochotę na "dyskretne" działanie. Na początek sprawdzimy więc czy instytucje państwowe potrafią wytłumaczyć istnienie jednego z owych śladów czym innym niż starym (i nie zrealizowanym do tej pory) wnioskiem w sprawie reprywatyzacji. 1. Piszemy do instytucji odpowiedzialnych za „zmartwychwstałych” nieboszczyków.
Informacja o Państwu Tomaszu i Marii Łebkowskich jako o aktualnych właścicielach działki 275a w zestawieniu z tym co rzeczywiście miało miejsce w okresie administracji Państwa Polskiego (i jest dobrze udokumentowane) brzmi absurdalnie. Jest to bowiem urzędowa informacja nie tylko o "zmartwychwstaniu" rzeczonych osób (zmarłych odpowiednio w 1930 i 1935 roku), ale również o "zmartwychwstaniu" parceli nr 275a (aczkolwiek w innym kształcie i miejscu). Rzeczona parcela przestała bowiem istnieć na przełomie lat 1960-tych i 1970-tych po przeprowadzeniu jej całkowitego podziału przez ówczesnych właścicieli - następców prawnych spadkobierców rzeczonych Państwa Łebkowskich. Aby się upierać, że nie usunie się z ewidencji gruntów, wprowadzonych kilka dekad temu, bzdur, które sprowadzają się do urzędowo potwierdzonych "zmartwychwstań" - trzeba nie tylko zakładać, że wszystko co działo się i jest udokumentowane w okresie administracji Państwa Polskiego jest ewidentna bzdurą. Trzeba również mieć jakiś dokument potwierdzający te androny. A jak do tej pory instytucje państwowe nie podały innego sposobu wprowadzenie do obiegu prawnego informacji o innym stanie prawnym nieruchomości niż proces reprywatyzacyjny. Spytajmy więc czy są w stanie chociaż pokazać prawomocny dokument (decyzje, orzeczenie) związany z tym procesem. Jeżeli nie będziemy zmuszeni przyjąć, że wystarczył im … jakiś stary wniosek |
|
1A. Starostwo G*** (wydział Geodezji i Kartografii)
06.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że od szeregu lat kategorycznie odmawiają Państwo zarówno usunięcia informacji o Tomaszu i Marii Łebkowskich (Żebkowskich) jako o aktualnych właścicielach parceli opisanej numerem 275a (działka pod drogą we władaniu Gminy M***, aktualny numer 1/15 obr **-**), jak i ujawnienia dokumentu na postawie którego dokonany został zarówno ten wpis jak i błędne wskazanie księgi hipotecznej "Willa Elibór" 2290 jako rzekomego źródła informacji.
Wskazuję jednocześnie, że według dokumentacji z okresu administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) sytuacja prawna w której Tomasz i Maria Łebkowscy są właścicielami parceli 275a przestała istnieć w 1930 roku. Po tej dacie majątek Tomasza Łebkowskiego przeszedł na spadkobierców w wyniku przeprowadzonego postępowania spadkowego (analogicznie majątek Marii Łebkowskich w roku 1935). Informacje o tym są bezsprzeczne, bowiem zawarte są w rozlicznych źródłach począwszy od księgi hipotecznej "Willa Elibór" nr 2290, wycinków prasowych z lat 1930-tych, informacji z cmentarza na Powązkach, poprzez księgę wieczystą do której przeniesiona została parcela 275a (aktualny numer ****/0000****/5) i księgi z niej wyodrębnione a skończywszy na ewidencji gruntów, która odzwierciedlała rzeczywistą sytuację w terenie czyli całkowity podział parceli 275a i władanie nieruchomością przez następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich. Ponadto wskazuję, że w zasobach geodezyjnych jest wystarczająco dużo dokumentów, aby mogli mieć Państwo wątpliwości co do tego, że nawet w okresie PRL-u prawa następców prawnych spadkobierców państwa Łebkowskich były szanowane (a tym samym fakt zgonu tych ostatnich w latach 1930-tych był uznawany). Najdobitniejszym dowodem tego jest przyjęcie przez Skarb Państwa części parceli 275a znajdującej się pod drogą (aktualny numer 1/10 obr **-**) po dokonaniu jej całkowitego podziału przez ówczesnych właścicieli (następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Ł***) co dokumentuje akt notarialny bezpłatnego odstąpienia nieruchomości Skarbowi Państwa - Repertorium A Nr 7374/73 - z dnia 13.11.1973r)
Nie sposób nie zauważyć, że wprowadzenie do obiegu prawnego jako wiążącej prawnie informacji o charakterze "historycznym" (odtwarzającej stan sprzed wielu dekad) może mieć miejsce tylko w wyniku posługiwania się danymi pochodzącymi z procesu reprywatyzacji. Pozostaje niejasne jednak dlaczego latami konsekwentnie odmawiają Państwo ujawnienia dokumentu reprywatyzacyjnego, który ewidentnie nie jest spójny z dokumentacją i stanem faktycznym z okresu administracji Państwa Polskiego ani dlaczego nie są Państwo zainteresowani jawnym wyjaśnieniem sprawy.
Wobec powyższego po raz kolejny wnoszę o elektroniczną kopię prawomocnego dokumentu powstałego w wyniku reprywatyzacji (decyzji, orzeczenia etc) z którego pochodzą informacje o Tomaszu i Marii Łebkowskich jako aktualnych właścicielach parceli oznaczonej 275a.
Interes prawny jest niewątpliwy bowiem moja mocodawczyni jest następcą prawnym spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich w odniesieniu do części parceli 275a stanowiącej aktualnie działkę 73, obr 05-17 i wszelkie informacje sugerujące iż owych spadkobierców nie było naruszają jej interes prawny. Dotychczasowe stanowisko Starostwa G***w sprawie musi więc budzić zaniepokojenie. Tym bardziej, że współistnieje z wprowadzeniem do ewidencji gruntów szeregu zmian, na nie ujawnionych do tej pory podstawach, nie mających odzwierciedlenia w istniejącej sytuacji geodezyjnej i prawnej.
Niewątpliwy jest także interes publiczny, bowiem sprawa dotyczy m.in. działki pod drogą publiczną.
W takich okolicznościach kolejne uchylenie się od przesłania mi elektronicznej kopii wnioskowanej decyzji/orzeczenia etc, będzie wskazywało, że wnioskowany dokument nie istnieje, a podstawą dla działań instytucji odpowiedzialnych za prowadzenie ewidencji gruntów (kolejno UMM, Starostwo G***) jest wyłącznie złożony, ale jeszcze nie przeprocesowany, ewidentnie wadliwy wniosek w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją i to wniosek pozostający w ewidentnej sprzeczności z istniejącą dokumentacją pochodząca z okresu administracji Państwa Polskiego.
Z poważaniem
****
P.S. W powyższych rozważaniach pomijam fakt, że parcela 275a będąca w latach 1923-1930 własnością Tomasza i Marii Ł*** nigdy nie obejmowała terenu współczesnej działki 1/15 obr **-**.
06.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że od szeregu lat kategorycznie odmawiają Państwo zarówno usunięcia informacji o Tomaszu i Marii Łebkowskich (Żebkowskich) jako o aktualnych właścicielach parceli opisanej numerem 275a (działka pod drogą we władaniu Gminy M***, aktualny numer 1/15 obr **-**), jak i ujawnienia dokumentu na postawie którego dokonany został zarówno ten wpis jak i błędne wskazanie księgi hipotecznej "Willa Elibór" 2290 jako rzekomego źródła informacji.
Wskazuję jednocześnie, że według dokumentacji z okresu administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) sytuacja prawna w której Tomasz i Maria Łebkowscy są właścicielami parceli 275a przestała istnieć w 1930 roku. Po tej dacie majątek Tomasza Łebkowskiego przeszedł na spadkobierców w wyniku przeprowadzonego postępowania spadkowego (analogicznie majątek Marii Łebkowskich w roku 1935). Informacje o tym są bezsprzeczne, bowiem zawarte są w rozlicznych źródłach począwszy od księgi hipotecznej "Willa Elibór" nr 2290, wycinków prasowych z lat 1930-tych, informacji z cmentarza na Powązkach, poprzez księgę wieczystą do której przeniesiona została parcela 275a (aktualny numer ****/0000****/5) i księgi z niej wyodrębnione a skończywszy na ewidencji gruntów, która odzwierciedlała rzeczywistą sytuację w terenie czyli całkowity podział parceli 275a i władanie nieruchomością przez następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich. Ponadto wskazuję, że w zasobach geodezyjnych jest wystarczająco dużo dokumentów, aby mogli mieć Państwo wątpliwości co do tego, że nawet w okresie PRL-u prawa następców prawnych spadkobierców państwa Łebkowskich były szanowane (a tym samym fakt zgonu tych ostatnich w latach 1930-tych był uznawany). Najdobitniejszym dowodem tego jest przyjęcie przez Skarb Państwa części parceli 275a znajdującej się pod drogą (aktualny numer 1/10 obr **-**) po dokonaniu jej całkowitego podziału przez ówczesnych właścicieli (następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Ł***) co dokumentuje akt notarialny bezpłatnego odstąpienia nieruchomości Skarbowi Państwa - Repertorium A Nr 7374/73 - z dnia 13.11.1973r)
Nie sposób nie zauważyć, że wprowadzenie do obiegu prawnego jako wiążącej prawnie informacji o charakterze "historycznym" (odtwarzającej stan sprzed wielu dekad) może mieć miejsce tylko w wyniku posługiwania się danymi pochodzącymi z procesu reprywatyzacji. Pozostaje niejasne jednak dlaczego latami konsekwentnie odmawiają Państwo ujawnienia dokumentu reprywatyzacyjnego, który ewidentnie nie jest spójny z dokumentacją i stanem faktycznym z okresu administracji Państwa Polskiego ani dlaczego nie są Państwo zainteresowani jawnym wyjaśnieniem sprawy.
Wobec powyższego po raz kolejny wnoszę o elektroniczną kopię prawomocnego dokumentu powstałego w wyniku reprywatyzacji (decyzji, orzeczenia etc) z którego pochodzą informacje o Tomaszu i Marii Łebkowskich jako aktualnych właścicielach parceli oznaczonej 275a.
Interes prawny jest niewątpliwy bowiem moja mocodawczyni jest następcą prawnym spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich w odniesieniu do części parceli 275a stanowiącej aktualnie działkę 73, obr 05-17 i wszelkie informacje sugerujące iż owych spadkobierców nie było naruszają jej interes prawny. Dotychczasowe stanowisko Starostwa G***w sprawie musi więc budzić zaniepokojenie. Tym bardziej, że współistnieje z wprowadzeniem do ewidencji gruntów szeregu zmian, na nie ujawnionych do tej pory podstawach, nie mających odzwierciedlenia w istniejącej sytuacji geodezyjnej i prawnej.
Niewątpliwy jest także interes publiczny, bowiem sprawa dotyczy m.in. działki pod drogą publiczną.
W takich okolicznościach kolejne uchylenie się od przesłania mi elektronicznej kopii wnioskowanej decyzji/orzeczenia etc, będzie wskazywało, że wnioskowany dokument nie istnieje, a podstawą dla działań instytucji odpowiedzialnych za prowadzenie ewidencji gruntów (kolejno UMM, Starostwo G***) jest wyłącznie złożony, ale jeszcze nie przeprocesowany, ewidentnie wadliwy wniosek w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją i to wniosek pozostający w ewidentnej sprzeczności z istniejącą dokumentacją pochodząca z okresu administracji Państwa Polskiego.
Z poważaniem
****
P.S. W powyższych rozważaniach pomijam fakt, że parcela 275a będąca w latach 1923-1930 własnością Tomasza i Marii Ł*** nigdy nie obejmowała terenu współczesnej działki 1/15 obr **-**.
1B. Urząd Miasta M
06.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że od szeregu lat uchylają się Państwo zarówno usunięcia informacji o Tomaszu i Marii Łebkowskich (Żebkowskich) jako o aktualnych właścicielach parceli opisanej numerem 275a (działka pod drogą we władaniu Gminy M***, aktualny numer 1/15 obr **-**), jak i ujawnienia dokumentu na postawie którego dokonany został zarówno ten wpis jak i błędne wskazanie księgi hipotecznej "Willa Elibór" 2290 jako rzekomego źródła informacji.
Wskazuję jednocześnie, że według dokumentacji z okresu administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) sytuacja prawna w której Tomasz i Maria Łebkowscy są właścicielami parceli 275a przestała istnieć w 1930 roku. Po tej dacie majątek Tomasza Łebkowskiego przeszedł na spadkobierców w wyniku przeprowadzonego postępowania spadkowego (analogicznie majątek Marii Łebkowskiej w roku 1935). Informacje o tym są bezsprzeczne, bowiem zawarte są w rozlicznych źródłach począwszy od księgi hipotecznej "Willa Elibór" nr 2290, wycinków prasowych z lat 1930-tych, informacji z cmentarza na Powązkach, poprzez księgę wieczystą do której przeniesiona została parcela 275a (aktualny numer ****/0000****/5) i księgi z niej wyodrębnione a skończywszy na ewidencji gruntów, która odzwierciedlała rzeczywistą sytuację w terenie czyli całkowity podział parceli 275a i władanie nieruchomością przez następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich. Ponadto wskazuję, że w zasobach Urzędu Miasta M*** jest wystarczająco dużo dokumentów, aby mogli mieć Państwo wątpliwości co do tego, że nawet w okresie PRL-u prawa następców prawnych spadkobierców państwa Łebkowskich były szanowane (a tym samym fakt zgonu tych ostatnich w latach 1930-tych był uznawany). Najdobitniejszym dowodem tego jest przyjęcie przez Skarb Państwa części parceli 275a znajdującej się pod drogą gminna (aktualny numer 1/10 obr **-**) po dokonaniu jej całkowitego podziału przez ówczesnych właścicieli (następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich) co dokumentuje akt notarialny bezpłatnego odstąpienia nieruchomości Skarbowi Państwa - Repertorium A Nr 7374/73 - z dnia 13.11.1973r)
Nie sposób nie zauważyć, że wprowadzenie do obiegu prawnego jako wiążącej prawnie informacji o charakterze "historycznym" (odtwarzającej stan sprzed wielu dekad) może mieć miejsce tylko w wyniku posługiwania się danymi pochodzącymi z procesu reprywatyzacji. Pozostaje niejasne jednak dlaczego latami konsekwentnie odmawiają Państwo ujawnienia dokumentu reprywatyzacyjnego, który ewidentnie nie jest spójny z dokumentacją i stanem faktycznym z okresu administracji Państwa Polskiego ani dlaczego nie są Państwo zainteresowani jawnym wyjaśnieniem sprawy.
Wobec powyższego po raz kolejny wnoszę o elektroniczna kopię prawomocnego dokumentu powstałego w wyniku reprywatyzacji (decyzji, orzeczenia etc) z którego pochodzą informacje o Tomaszu i Marii Łebkowskich jako aktualnych właścicielach parceli oznaczonej 275a.
Interes prawny jest niewątpliwy bowiem moja mocodawczyni jest następcą prawnym spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich w odniesieniu do części parceli 275a stanowiącej aktualnie działkę 73, obr **-** i wszelkie informacje sugerujące iż owych spadkobierców nie było naruszają jej interes prawny. Dotychczasowe stanowisko Urzędu Miasta M*** w sprawie musi więc budzić zaniepokojenie. Tym bardziej, że współistnieje z takimi działaniami jak konsekwentna odmowa zaświadczenia przez Urząd Miasta M*** oczywistych i dobrze udokumentowanych faktów mających związek z pozostawaniem nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (zabudowana działka 73 obr **-**) w okresie PRL-u i III RP w wyłącznym władaniu i własności następców prawnych spadkobierców Państwa Tomasza i Marii Łebkowskich (np odmowa zaświadczenia o braku kwaterunku, zarządu/władania gminy etc).
Niewątpliwy jest także interes publiczny, bowiem sprawa dotyczy m.in. działki pod drogą pozostającej we władaniu/zarządzie Gminy M***.
W takich okolicznościach kolejne uchylenie się od przesłania mi elektronicznej kopii wnioskowanej decyzji/orzeczenia etc, będzie wskazywało, że wnioskowany dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Urzędu Miasta M*** (w tym w przeszłości jako instytucji odpowiedzialnej za prowadzenie ewidencji gruntów) jest wyłącznie złożony, ale jeszcze nie przeprocesowany ewidentnie wadliwy wniosek w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją i to wniosek pozostający w ewidentnej sprzeczności z istniejącą dokumentacją pochodząca z okresu administracji Państwa Polskiego.
Z poważaniem
****
P.S. W powyższych rozważaniach pomijam fakt, że parcela 275a będąca w latach 1923-1930 własnością Tomasza i Marii Ł*** nigdy nie obejmowała terenu współczesnej działki 1/15 obr **-**.
06.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że od szeregu lat uchylają się Państwo zarówno usunięcia informacji o Tomaszu i Marii Łebkowskich (Żebkowskich) jako o aktualnych właścicielach parceli opisanej numerem 275a (działka pod drogą we władaniu Gminy M***, aktualny numer 1/15 obr **-**), jak i ujawnienia dokumentu na postawie którego dokonany został zarówno ten wpis jak i błędne wskazanie księgi hipotecznej "Willa Elibór" 2290 jako rzekomego źródła informacji.
Wskazuję jednocześnie, że według dokumentacji z okresu administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) sytuacja prawna w której Tomasz i Maria Łebkowscy są właścicielami parceli 275a przestała istnieć w 1930 roku. Po tej dacie majątek Tomasza Łebkowskiego przeszedł na spadkobierców w wyniku przeprowadzonego postępowania spadkowego (analogicznie majątek Marii Łebkowskiej w roku 1935). Informacje o tym są bezsprzeczne, bowiem zawarte są w rozlicznych źródłach począwszy od księgi hipotecznej "Willa Elibór" nr 2290, wycinków prasowych z lat 1930-tych, informacji z cmentarza na Powązkach, poprzez księgę wieczystą do której przeniesiona została parcela 275a (aktualny numer ****/0000****/5) i księgi z niej wyodrębnione a skończywszy na ewidencji gruntów, która odzwierciedlała rzeczywistą sytuację w terenie czyli całkowity podział parceli 275a i władanie nieruchomością przez następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich. Ponadto wskazuję, że w zasobach Urzędu Miasta M*** jest wystarczająco dużo dokumentów, aby mogli mieć Państwo wątpliwości co do tego, że nawet w okresie PRL-u prawa następców prawnych spadkobierców państwa Łebkowskich były szanowane (a tym samym fakt zgonu tych ostatnich w latach 1930-tych był uznawany). Najdobitniejszym dowodem tego jest przyjęcie przez Skarb Państwa części parceli 275a znajdującej się pod drogą gminna (aktualny numer 1/10 obr **-**) po dokonaniu jej całkowitego podziału przez ówczesnych właścicieli (następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich) co dokumentuje akt notarialny bezpłatnego odstąpienia nieruchomości Skarbowi Państwa - Repertorium A Nr 7374/73 - z dnia 13.11.1973r)
Nie sposób nie zauważyć, że wprowadzenie do obiegu prawnego jako wiążącej prawnie informacji o charakterze "historycznym" (odtwarzającej stan sprzed wielu dekad) może mieć miejsce tylko w wyniku posługiwania się danymi pochodzącymi z procesu reprywatyzacji. Pozostaje niejasne jednak dlaczego latami konsekwentnie odmawiają Państwo ujawnienia dokumentu reprywatyzacyjnego, który ewidentnie nie jest spójny z dokumentacją i stanem faktycznym z okresu administracji Państwa Polskiego ani dlaczego nie są Państwo zainteresowani jawnym wyjaśnieniem sprawy.
Wobec powyższego po raz kolejny wnoszę o elektroniczna kopię prawomocnego dokumentu powstałego w wyniku reprywatyzacji (decyzji, orzeczenia etc) z którego pochodzą informacje o Tomaszu i Marii Łebkowskich jako aktualnych właścicielach parceli oznaczonej 275a.
Interes prawny jest niewątpliwy bowiem moja mocodawczyni jest następcą prawnym spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich w odniesieniu do części parceli 275a stanowiącej aktualnie działkę 73, obr **-** i wszelkie informacje sugerujące iż owych spadkobierców nie było naruszają jej interes prawny. Dotychczasowe stanowisko Urzędu Miasta M*** w sprawie musi więc budzić zaniepokojenie. Tym bardziej, że współistnieje z takimi działaniami jak konsekwentna odmowa zaświadczenia przez Urząd Miasta M*** oczywistych i dobrze udokumentowanych faktów mających związek z pozostawaniem nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (zabudowana działka 73 obr **-**) w okresie PRL-u i III RP w wyłącznym władaniu i własności następców prawnych spadkobierców Państwa Tomasza i Marii Łebkowskich (np odmowa zaświadczenia o braku kwaterunku, zarządu/władania gminy etc).
Niewątpliwy jest także interes publiczny, bowiem sprawa dotyczy m.in. działki pod drogą pozostającej we władaniu/zarządzie Gminy M***.
W takich okolicznościach kolejne uchylenie się od przesłania mi elektronicznej kopii wnioskowanej decyzji/orzeczenia etc, będzie wskazywało, że wnioskowany dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Urzędu Miasta M*** (w tym w przeszłości jako instytucji odpowiedzialnej za prowadzenie ewidencji gruntów) jest wyłącznie złożony, ale jeszcze nie przeprocesowany ewidentnie wadliwy wniosek w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją i to wniosek pozostający w ewidentnej sprzeczności z istniejącą dokumentacją pochodząca z okresu administracji Państwa Polskiego.
Z poważaniem
****
P.S. W powyższych rozważaniach pomijam fakt, że parcela 275a będąca w latach 1923-1930 własnością Tomasza i Marii Ł*** nigdy nie obejmowała terenu współczesnej działki 1/15 obr **-**.
1C. Wojewódzki Geodeta i Krajowy Geodeta.
06.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że od szeregu lat odmawiają Państwo uznania za bezprawne przechowywania w zasobach powiatowej ewidencji gruntów prowadzonej przez Starostwo G*** informacji o Tomaszu i Marii Łebkowskich (Żebkowskich) jako o aktualnych właścicielach parceli opisanej numerem 275a (działka pod drogą we władaniu Gminy M*** aktualny numer 1/15 obr **-**), jak i ujawnienia dokumentu na postawie którego dokonany został zarówno ten wpis jak i błędne wskazanie księgi hipotecznej "Willa Elibór" nr 2290 jako rzekomego źródła informacji.
Wskazuję jednocześnie, że według dokumentacji z okresu administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) sytuacja prawna w której Tomasz i Maria Ł*** są właścicielami parceli 275a przestała istnieć w 1930 roku. Po tej dacie majątek Tomasza Łebkowskiego przeszedł na spadkobierców w wyniku przeprowadzonego postępowania spadkowego (analogicznie majątek Marii Łebkowskiej w roku 1935). Informacje o tym są bezsprzeczne, bowiem zawarte są w rozlicznych źródłach począwszy od księgi hipotecznej "Willa Elibór" nr 2290, wycinkach prasowych z lat 1930-tych, informacji z cmentarza na Powązkach, poprzez księgę wieczystą do której przeniesiona została parcela 275a (aktualny numer ****/0000****/5) i księgi z niej wyodrębnione a skończywszy na ewidencji gruntów, która odzwierciedlała rzeczywistą sytuację w terenie czyli całkowity podział parceli 275a i władanie nieruchomością przez następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich. Ponadto wskazuję, że dochowując należnej staranności przesłano Państwu wystarczająco dużo elektronicznych kopi dokumentów przechowywanych m. in w zasobach geodezyjnych , aby mogli mieć Państwo wątpliwości co do tego, że nawet w okresie PRL-u prawa następców prawnych spadkobierców państwa Ł*** były szanowane (a tym samym fakt zgonu tych ostatnich w latach 1930-tych był uznawany). Najdobitniejszym dowodem tego jest przyjęcie przez Skarb Państwa części parceli 275a znajdującej się pod drogą (aktualny numer 1/10 obr **-**) po dokonaniu jej całkowitego podziału przez ówczesnych właścicieli (następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich) co dokumentuje akt notarialny bezpłatnego odstąpienia nieruchomości Skarbowi Państwa - Repertorium A Nr 7374/73 - z dnia 13.11.1973r)
Nie sposób nie zauważyć, że wprowadzenie do obiegu prawnego jako wiążącej prawnie informacji o charakterze "historycznym" (odtwarzającej stan sprzed wielu dekad) może mieć miejsce tylko w wyniku posługiwania się danymi pochodzącymi z procesu reprywatyzacji. Pozostaje niejasne jednak dlaczego latami konsekwentnie odmawia się ujawnienia dokumentu reprywatyzacyjnego, który ewidentnie nie jest spójny z dokumentacją i stanem faktycznym z okresu administracji Państwa Polskiego ani dlaczego nie są Państwo zainteresowani jawnym wyjaśnieniem sprawy.
Wobec powyższego po raz kolejny wnoszę o elektroniczną kopię prawomocnego dokumentu powstałego w wyniku reprywatyzacji (decyzji, orzeczenia etc) z którego pochodzą informacje o Tomaszu i Marii Łebkowskich jako aktualnych właścicielach parceli oznaczonej 275a. (czyli dokumentu, który usprawiedliwiałby Państwa dotychczasowe zaniechania)
Interes prawny jest niewątpliwy bowiem moja mocodawczyni jest następcą prawnym spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich w odniesieniu do części parceli 275a stanowiącej aktualnie działkę 73, obr **-** i wszelkie informacje sugerujące iż owych spadkobierców nie było naruszają jej interes prawny. . Szczególnie w świetle innych zmian wprowadzonych do ewidencji gruntów, na nie ujawnionych do tej pory podstawach, nie mających odzwierciedlenia w istniejącej sytuacji geodezyjnej i prawnej.
Niewątpliwy jest także interes publiczny, bowiem sprawa dotyczy m.in. działki pod drogą pozostającej we władaniu/zarządzie Gminy M***.
W takich okolicznościach kolejne uchylenie się od przesłania mi elektronicznej kopii wnioskowanej decyzji/orzeczenia etc, będzie wskazywało, że wnioskowany dokument nie istnieje, a podstawą dla której nie dopatrują się Państwo nieprawidłowości w utrzymywaniu w ewidencji gruntów informacji której dotyczy niniejsze pismo jest wyłącznie złożony, ale jeszcze nie przeprocesowany, ewidentnie wadliwy wniosek w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją (i to wniosek pozostający w ewidentnej sprzeczności z istniejącą dokumentacją pochodzącą z okresu administracji Państwa Polskiego).
Z poważaniem
****
P.S. W powyższych rozważaniach pomijam fakt, że parcela 275a będąca w latach 1923-1930 własnością Tomasza i Marii Łebkowskich nigdy nie obejmowała terenu współczesnej działki 1/15 obr **-**.
W załączeniu pisma skierowane w niniejszej sprawie do Urzędu Miasta M*** i Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii)
06.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że od szeregu lat odmawiają Państwo uznania za bezprawne przechowywania w zasobach powiatowej ewidencji gruntów prowadzonej przez Starostwo G*** informacji o Tomaszu i Marii Łebkowskich (Żebkowskich) jako o aktualnych właścicielach parceli opisanej numerem 275a (działka pod drogą we władaniu Gminy M*** aktualny numer 1/15 obr **-**), jak i ujawnienia dokumentu na postawie którego dokonany został zarówno ten wpis jak i błędne wskazanie księgi hipotecznej "Willa Elibór" nr 2290 jako rzekomego źródła informacji.
Wskazuję jednocześnie, że według dokumentacji z okresu administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) sytuacja prawna w której Tomasz i Maria Ł*** są właścicielami parceli 275a przestała istnieć w 1930 roku. Po tej dacie majątek Tomasza Łebkowskiego przeszedł na spadkobierców w wyniku przeprowadzonego postępowania spadkowego (analogicznie majątek Marii Łebkowskiej w roku 1935). Informacje o tym są bezsprzeczne, bowiem zawarte są w rozlicznych źródłach począwszy od księgi hipotecznej "Willa Elibór" nr 2290, wycinkach prasowych z lat 1930-tych, informacji z cmentarza na Powązkach, poprzez księgę wieczystą do której przeniesiona została parcela 275a (aktualny numer ****/0000****/5) i księgi z niej wyodrębnione a skończywszy na ewidencji gruntów, która odzwierciedlała rzeczywistą sytuację w terenie czyli całkowity podział parceli 275a i władanie nieruchomością przez następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich. Ponadto wskazuję, że dochowując należnej staranności przesłano Państwu wystarczająco dużo elektronicznych kopi dokumentów przechowywanych m. in w zasobach geodezyjnych , aby mogli mieć Państwo wątpliwości co do tego, że nawet w okresie PRL-u prawa następców prawnych spadkobierców państwa Ł*** były szanowane (a tym samym fakt zgonu tych ostatnich w latach 1930-tych był uznawany). Najdobitniejszym dowodem tego jest przyjęcie przez Skarb Państwa części parceli 275a znajdującej się pod drogą (aktualny numer 1/10 obr **-**) po dokonaniu jej całkowitego podziału przez ówczesnych właścicieli (następców prawnych spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich) co dokumentuje akt notarialny bezpłatnego odstąpienia nieruchomości Skarbowi Państwa - Repertorium A Nr 7374/73 - z dnia 13.11.1973r)
Nie sposób nie zauważyć, że wprowadzenie do obiegu prawnego jako wiążącej prawnie informacji o charakterze "historycznym" (odtwarzającej stan sprzed wielu dekad) może mieć miejsce tylko w wyniku posługiwania się danymi pochodzącymi z procesu reprywatyzacji. Pozostaje niejasne jednak dlaczego latami konsekwentnie odmawia się ujawnienia dokumentu reprywatyzacyjnego, który ewidentnie nie jest spójny z dokumentacją i stanem faktycznym z okresu administracji Państwa Polskiego ani dlaczego nie są Państwo zainteresowani jawnym wyjaśnieniem sprawy.
Wobec powyższego po raz kolejny wnoszę o elektroniczną kopię prawomocnego dokumentu powstałego w wyniku reprywatyzacji (decyzji, orzeczenia etc) z którego pochodzą informacje o Tomaszu i Marii Łebkowskich jako aktualnych właścicielach parceli oznaczonej 275a. (czyli dokumentu, który usprawiedliwiałby Państwa dotychczasowe zaniechania)
Interes prawny jest niewątpliwy bowiem moja mocodawczyni jest następcą prawnym spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich w odniesieniu do części parceli 275a stanowiącej aktualnie działkę 73, obr **-** i wszelkie informacje sugerujące iż owych spadkobierców nie było naruszają jej interes prawny. . Szczególnie w świetle innych zmian wprowadzonych do ewidencji gruntów, na nie ujawnionych do tej pory podstawach, nie mających odzwierciedlenia w istniejącej sytuacji geodezyjnej i prawnej.
Niewątpliwy jest także interes publiczny, bowiem sprawa dotyczy m.in. działki pod drogą pozostającej we władaniu/zarządzie Gminy M***.
W takich okolicznościach kolejne uchylenie się od przesłania mi elektronicznej kopii wnioskowanej decyzji/orzeczenia etc, będzie wskazywało, że wnioskowany dokument nie istnieje, a podstawą dla której nie dopatrują się Państwo nieprawidłowości w utrzymywaniu w ewidencji gruntów informacji której dotyczy niniejsze pismo jest wyłącznie złożony, ale jeszcze nie przeprocesowany, ewidentnie wadliwy wniosek w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją (i to wniosek pozostający w ewidentnej sprzeczności z istniejącą dokumentacją pochodzącą z okresu administracji Państwa Polskiego).
Z poważaniem
****
P.S. W powyższych rozważaniach pomijam fakt, że parcela 275a będąca w latach 1923-1930 własnością Tomasza i Marii Łebkowskich nigdy nie obejmowała terenu współczesnej działki 1/15 obr **-**.
W załączeniu pisma skierowane w niniejszej sprawie do Urzędu Miasta M*** i Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii)
2. Podajemy wysłane pisma do wiadomości innych instytucji.
W końcu nie możemy pozwolić by inne instytucje były mniej uświadomione ;-) A poza tym każdy powód aby jeszcze raz przypomnieć, ze powinny sprawę jawnie wyjaśnić jest dobry.
W końcu nie możemy pozwolić by inne instytucje były mniej uświadomione ;-) A poza tym każdy powód aby jeszcze raz przypomnieć, ze powinny sprawę jawnie wyjaśnić jest dobry.
2A. Informujemy inne instytucje powiatowe
Sąd Rejonowy w G*, PINB w G*, Starostwo G* (wydział architektoniczno-budowlany), Prokuratura Rejonowa w G*.
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 29.05.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M*** oraz do Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii).
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Państwa instytucji, bowiem również Państwa pracownicy od lat procesują sprawy związane ze wzmiankowaną nieruchomością jakby na miejscu rzeczywistej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem. Odmawiają też Państwo udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, ze jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego od prawie dekady instytucje państwowe (w tym Państwa instytucja) są niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw m.in. przez Państwa pracowników. Dzieje się tak pomimo iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Państwa (ze wskazaniem potwierdzających to dokumentów przechowywanych w zasobach lokalnych instytucji), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Państwa instytucję.
Państwa postawa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla których Państwa pracownicy latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego i jawnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w Państwa interesie.
Z poważaniem
****
Sąd Rejonowy w G*, PINB w G*, Starostwo G* (wydział architektoniczno-budowlany), Prokuratura Rejonowa w G*.
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 29.05.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M*** oraz do Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii).
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Państwa instytucji, bowiem również Państwa pracownicy od lat procesują sprawy związane ze wzmiankowaną nieruchomością jakby na miejscu rzeczywistej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem. Odmawiają też Państwo udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, ze jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego od prawie dekady instytucje państwowe (w tym Państwa instytucja) są niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw m.in. przez Państwa pracowników. Dzieje się tak pomimo iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Państwa (ze wskazaniem potwierdzających to dokumentów przechowywanych w zasobach lokalnych instytucji), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Państwa instytucję.
Państwa postawa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla których Państwa pracownicy latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego i jawnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w Państwa interesie.
Z poważaniem
****
2B. Informujemy instytucje ponadpowiatowe
SKO w W*, Sąd Okręgowy w W*. Sąd Apelacyjny w W*. Wojewódzki Sąd Administracyjny w W*. Prokuratura Okręgowa w W*. Prokuratura Regionalna w W*. Wojewoda *** . GUNB. *WINB
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 29.05.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Państwa instytucji, bowiem również Państwa pracownicy od lat procesują sprawy związane ze wzmiankowaną nieruchomością jakby na miejscu rzeczywistej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem. Odmawiają też Państwo udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego od prawie dekady instytucje państwowe (w tym Państwa instytucja) są niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw m.in. przez Państwa pracowników. Dzieje się tak pomimo iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Państwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Państwa instytucję.
Państwa postawa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla których Państwa pracownicy latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego i jawnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w Państwa interesie.
Z poważaniem.
****
SKO w W*, Sąd Okręgowy w W*. Sąd Apelacyjny w W*. Wojewódzki Sąd Administracyjny w W*. Prokuratura Okręgowa w W*. Prokuratura Regionalna w W*. Wojewoda *** . GUNB. *WINB
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 29.05.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Państwa instytucji, bowiem również Państwa pracownicy od lat procesują sprawy związane ze wzmiankowaną nieruchomością jakby na miejscu rzeczywistej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem. Odmawiają też Państwo udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego od prawie dekady instytucje państwowe (w tym Państwa instytucja) są niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw m.in. przez Państwa pracowników. Dzieje się tak pomimo iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Państwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Państwa instytucję.
Państwa postawa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla których Państwa pracownicy latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego i jawnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w Państwa interesie.
Z poważaniem.
****
2C Informujemy instytucje rządowe
W końcu rząd musi tez być dobrze poinformowany ;-)
W końcu rząd musi tez być dobrze poinformowany ;-)
a) Informujemy Ministerstwo Infrastruktury i Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 02.06.2019r przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe spraw związanych z prywatna nieruchomością (w tym spraw budowlanych - sic!) tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa, bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych odpowiedzialnych za sprawy budowlane i geodezyjne, które zamiast trzymać się sytuacji rzeczywiście istniejącej w terenie oraz udokumentowanej w rejestrach (ewidencja gruntów, księgi wieczyste), uparcie procesują sprawy tak jakby informacje z dokumentacji reprywatyzacyjnej zmaterializowały się w terenie. Dziwić musi, ze Ministerstwa nie zaniepokoiło to, że podległe mu instytucje zamiast zajmować się tym co rzeczywiście leży w zakresie ich budowlanych/geodezyjnych kompetencji działają tak jakby ich priorytetem było uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki.
Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli . Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 02.06.2019r przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe spraw związanych z prywatna nieruchomością (w tym spraw budowlanych - sic!) tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa, bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych odpowiedzialnych za sprawy budowlane i geodezyjne, które zamiast trzymać się sytuacji rzeczywiście istniejącej w terenie oraz udokumentowanej w rejestrach (ewidencja gruntów, księgi wieczyste), uparcie procesują sprawy tak jakby informacje z dokumentacji reprywatyzacyjnej zmaterializowały się w terenie. Dziwić musi, ze Ministerstwa nie zaniepokoiło to, że podległe mu instytucje zamiast zajmować się tym co rzeczywiście leży w zakresie ich budowlanych/geodezyjnych kompetencji działają tak jakby ich priorytetem było uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki.
Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli . Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
b) Informujemy Ministerstwo Sprawiedliwości
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 02.06.2019r przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur) spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa, bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur), które okazały się niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich pracowników i pracowników innych instytucji państwowych.
Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur) latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 02.06.2019r przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur) spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa, bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur), które okazały się niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich pracowników i pracowników innych instytucji państwowych.
Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur) latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
c) Informujemy MSWiA
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 02.06.2019r przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa, bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych, które okazały się niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich pracowników. Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP).
Z poważaniem
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 02.06.2019r przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa, bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych, które okazały się niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich pracowników. Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP).
Z poważaniem
2D Informujemy Najważniejsze Sądy.
Nie możemy pozbawić żaden Sąd okazji by zabłysnąć kompetencją i profesjonalizmem
Nie możemy pozbawić żaden Sąd okazji by zabłysnąć kompetencją i profesjonalizmem
a) Informujemy Sąd Najwyższy
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 02.06.2019r) przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Sądu Najwyższego, bowiem od lat Sąd Najwyższy działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez sądownictwo powszechne spraw związanych z prywatną nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa, bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego w jawnym postępowaniu sądowym. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Sąd Najwyższy nie może dopatrzeć się niczego niepokojącego w działaniach dużej grupy sędziów, którzy okazali się niezdolni do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich kolegów.
Dotychczasowe stanowisko Sądu Najwyższego dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Sądu Najwyższego (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie.
Postawa Sądu Najwyższego może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego duża grupa sędziów latami ignoruje wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Sądu Najwyższego. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP).
Z poważaniem
06.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 02.06.2019r) przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Sądu Najwyższego, bowiem od lat Sąd Najwyższy działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez sądownictwo powszechne spraw związanych z prywatną nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa, bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego w jawnym postępowaniu sądowym. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Sąd Najwyższy nie może dopatrzeć się niczego niepokojącego w działaniach dużej grupy sędziów, którzy okazali się niezdolni do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich kolegów.
Dotychczasowe stanowisko Sądu Najwyższego dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Sądu Najwyższego (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie.
Postawa Sądu Najwyższego może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego duża grupa sędziów latami ignoruje wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Sądu Najwyższego. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP).
Z poważaniem
b) Informujemy NSA
06.06.2019.
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 02.06.2019r przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla NSA, bowiem od lat NSA działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez sądownictwo administracyjne spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami NSA nie może dopatrzeć się niczego niepokojącego w działaniach sporej grupy sędziów, którzy okazali się niezdolni do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez instytucje administracji państwowej i samorządowej.
Dotychczasowe stanowisko NSA dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu NSA (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli nieruchomości. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez NSA. Jeszcze większe niedowierzanie budzi utrzymywanie wydanych w tym duchu orzeczeń w bazie orzeczniczej.
Postawa NSA może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego spora grupa sędziów latami ignoruje wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie NSA. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
****
06.06.2019.
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 02.06.2019r przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G***(Wydział Geodezji i Kartografii) oraz Geodety Wojewódzkiego (woj. m***) i Geodety Krajowego .
Pisma te mają na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji. Czy też przyczyną jest stary nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny.
Ustalenie tego jest kluczowe także dla NSA, bowiem od lat NSA działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez sądownictwo administracyjne spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami NSA nie może dopatrzeć się niczego niepokojącego w działaniach sporej grupy sędziów, którzy okazali się niezdolni do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez instytucje administracji państwowej i samorządowej.
Dotychczasowe stanowisko NSA dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu NSA (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli nieruchomości. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez NSA. Jeszcze większe niedowierzanie budzi utrzymywanie wydanych w tym duchu orzeczeń w bazie orzeczniczej.
Postawa NSA może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego spora grupa sędziów latami ignoruje wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie NSA. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
****
Z działań podejmowanych w stosunku do nieruchomości przy ul K 53 w M wydaje się wynikać, że proces reprywatyzacyjny ma wpływ na proces budowlany, pomimo iż ten ostatni dotyczy stanu technicznego obiektu rzeczywiście istniejącego w terenie, a nie sytuacji prawnej nieruchomości.
Wynika to z faktu, ze przyjęcie ustaleń reprywatyzacji jako wiążących prowadzi do automatycznego uznania za "nieważną" wszelkiej dokumentacji pochodzącej z okresu administracji Państwa Polskiego pokazującej, że nieruchomość nie była we władaniu i nie była własnością Skarbu Państwa Polskiego, tylko pozostawała w rękach prywatnych właścicieli. Konsekwencją tego musi być uznanie wszystkich legalnych prac budowlanych podejmowanych przez władających nieruchomością właścicieli jako samowoli budowlanej, która wymaga zalegalizowania.
I właśnie na ślady takiej "legalizacji" trafiliśmy chyba w dokumencie z 1993 roku, który pieszczotliwie określaliśmy jako "decyzję Pana Krzysia". Decyzja Pana Krzysia jest pozwoleniem na "nadbudowę" wydanym rzekomo dla naszej nieruchomości w roku 1993. Decyzja Pana Krzysia jest dokumentem "nie z tej ziemi". To znaczy zarówno ona jak i związane z nią dokumenty mają to do siebie, że nic się w nich nie zgadza z tym co rzeczywiście istniało w tym miejscu w tym czasie. Działka na której budynek stoi nie uwzględnia podziału dokonanego ponad 20 lat wcześniej, jej numer odnosi się do numeracji zarzuconej ok 20 lat wcześniej, budynek ma inny kształt, wnioskodawczyni (była w tym czasie właścicielka tylko 1/3 nieruchomości) nie miała praw dysponować nią na cele budowlane. Cały dokument jest tak oderwany od rzeczywistości, ze pewnie zasługiwałby tylko na wzruszenie ramion, gdyby nie to, ze instytucje państwowe uparły się aby traktować go niczym prawdę objawioną. W przeciwieństwie do wszystkiego co pochodziło z okresu administracji Państwa Polskiego i odzwierciedlało rzeczywiście istniejącą w tym okresie sytuację.
Najbardziej zdumiewającą rzeczą w decyzji Pana Krzysia jest to, ze jest to pozwolenie na nadbudowę wykonane w 95%. Natomiast z załączonej dokumentacji wynika, że chodzi o ..... zagospodarowanie połowy strychu na cele mieszkalne. Długo zastanawialiśmy się jak to należy odczytywać skoro taka rozbieżność nikomu nie wydaje się dziwna. Dopiero ostatnio skojarzyliśmy sobie, że zagospodarowanie strychu to tylko owych niezrealizowanych 5%, a wykonane 95% prac - to ....... reszta budynku.
Innymi słowy decyzja Pana Krzysia wydaje się być dokumentem w którym cząstkowemu właścicielowi wydano pozwolenie na prowadzenie prac budowlanych pod warunkiem, że jego legalnie zbudowana nieruchomość zostanie potraktowana jako samowola budowlana i zostanie zalegalizowana na stanie zbieżnym z dokumentacją reprywatyzacyjną (czyli najprawdopodobniej dokumentacji dostarczonej przez urząd gminy i dotyczącej nieruchomości z która urząd gminy mógł mieć cokolwiek wspólnego). Ciekawi jesteśmy czy szczęśliwa wnioskodawczyni przystępując do zagospodarowania strychu zdawała sobie sprawę, że złożyła właśnie dokumentację, którą można odczytać jako potwierdzenie praw Skarbu Państwa do m. in jej własności? Mamy podejrzenie, że nic takiego jej przez myśl nie przeszło skoro później dokonywała tzw czynności prawnych na stanie w którym jest jednak współwłaścicielką nieruchomości.
Mamy więc podejrzenie, że decyzja Pana Krzysia może być przykładem patentu na wykorzystywanie procesu budowlanego w celu "odnajdywania/odzyskiwania" nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej powinny być własnością i we władaniu Skarbu Państwa, a które nigdy nie zostały przez Skarb Państwa Polskiego przejęte.
Mamy również podejrzenie, że przyczyną dla której w 2009 roku nasze prawa do nieruchomości przestały być respektowane nie musiało być bynajmniej zakończenie procesu reprywatyzacyjnego, ale przyjęcie dokumentacji analogicznej do decyzji pana Krzysia czyli rozpoczęcie po raz kolejny "odnajdywania/odzyskiwania" nieruchomości, po tym jak pierwsza próba spaliła na panewce, bo właściciele z 1993 roku po prostu podzielili i sprzedali nieruchomość, potwierdzając niejako przy okazji, że stan prawny i geodezyjny (fizyczny) z okresu administracji Państwa Polskiego jest zgodny z tym co jest w terenie. A wszelkie prawa Skarbu Państwa do ich własności - to jakaś fata morgana.
Mamy więc szereg pytań do zadania instytucjom zajmującym się procesem budowlanym i WSA pilnującemu by prawo administracyjne w tym zakresie było przestrzegane.
Wynika to z faktu, ze przyjęcie ustaleń reprywatyzacji jako wiążących prowadzi do automatycznego uznania za "nieważną" wszelkiej dokumentacji pochodzącej z okresu administracji Państwa Polskiego pokazującej, że nieruchomość nie była we władaniu i nie była własnością Skarbu Państwa Polskiego, tylko pozostawała w rękach prywatnych właścicieli. Konsekwencją tego musi być uznanie wszystkich legalnych prac budowlanych podejmowanych przez władających nieruchomością właścicieli jako samowoli budowlanej, która wymaga zalegalizowania.
I właśnie na ślady takiej "legalizacji" trafiliśmy chyba w dokumencie z 1993 roku, który pieszczotliwie określaliśmy jako "decyzję Pana Krzysia". Decyzja Pana Krzysia jest pozwoleniem na "nadbudowę" wydanym rzekomo dla naszej nieruchomości w roku 1993. Decyzja Pana Krzysia jest dokumentem "nie z tej ziemi". To znaczy zarówno ona jak i związane z nią dokumenty mają to do siebie, że nic się w nich nie zgadza z tym co rzeczywiście istniało w tym miejscu w tym czasie. Działka na której budynek stoi nie uwzględnia podziału dokonanego ponad 20 lat wcześniej, jej numer odnosi się do numeracji zarzuconej ok 20 lat wcześniej, budynek ma inny kształt, wnioskodawczyni (była w tym czasie właścicielka tylko 1/3 nieruchomości) nie miała praw dysponować nią na cele budowlane. Cały dokument jest tak oderwany od rzeczywistości, ze pewnie zasługiwałby tylko na wzruszenie ramion, gdyby nie to, ze instytucje państwowe uparły się aby traktować go niczym prawdę objawioną. W przeciwieństwie do wszystkiego co pochodziło z okresu administracji Państwa Polskiego i odzwierciedlało rzeczywiście istniejącą w tym okresie sytuację.
Najbardziej zdumiewającą rzeczą w decyzji Pana Krzysia jest to, ze jest to pozwolenie na nadbudowę wykonane w 95%. Natomiast z załączonej dokumentacji wynika, że chodzi o ..... zagospodarowanie połowy strychu na cele mieszkalne. Długo zastanawialiśmy się jak to należy odczytywać skoro taka rozbieżność nikomu nie wydaje się dziwna. Dopiero ostatnio skojarzyliśmy sobie, że zagospodarowanie strychu to tylko owych niezrealizowanych 5%, a wykonane 95% prac - to ....... reszta budynku.
Innymi słowy decyzja Pana Krzysia wydaje się być dokumentem w którym cząstkowemu właścicielowi wydano pozwolenie na prowadzenie prac budowlanych pod warunkiem, że jego legalnie zbudowana nieruchomość zostanie potraktowana jako samowola budowlana i zostanie zalegalizowana na stanie zbieżnym z dokumentacją reprywatyzacyjną (czyli najprawdopodobniej dokumentacji dostarczonej przez urząd gminy i dotyczącej nieruchomości z która urząd gminy mógł mieć cokolwiek wspólnego). Ciekawi jesteśmy czy szczęśliwa wnioskodawczyni przystępując do zagospodarowania strychu zdawała sobie sprawę, że złożyła właśnie dokumentację, którą można odczytać jako potwierdzenie praw Skarbu Państwa do m. in jej własności? Mamy podejrzenie, że nic takiego jej przez myśl nie przeszło skoro później dokonywała tzw czynności prawnych na stanie w którym jest jednak współwłaścicielką nieruchomości.
Mamy więc podejrzenie, że decyzja Pana Krzysia może być przykładem patentu na wykorzystywanie procesu budowlanego w celu "odnajdywania/odzyskiwania" nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej powinny być własnością i we władaniu Skarbu Państwa, a które nigdy nie zostały przez Skarb Państwa Polskiego przejęte.
Mamy również podejrzenie, że przyczyną dla której w 2009 roku nasze prawa do nieruchomości przestały być respektowane nie musiało być bynajmniej zakończenie procesu reprywatyzacyjnego, ale przyjęcie dokumentacji analogicznej do decyzji pana Krzysia czyli rozpoczęcie po raz kolejny "odnajdywania/odzyskiwania" nieruchomości, po tym jak pierwsza próba spaliła na panewce, bo właściciele z 1993 roku po prostu podzielili i sprzedali nieruchomość, potwierdzając niejako przy okazji, że stan prawny i geodezyjny (fizyczny) z okresu administracji Państwa Polskiego jest zgodny z tym co jest w terenie. A wszelkie prawa Skarbu Państwa do ich własności - to jakaś fata morgana.
Mamy więc szereg pytań do zadania instytucjom zajmującym się procesem budowlanym i WSA pilnującemu by prawo administracyjne w tym zakresie było przestrzegane.
1. Piszemy do instytucji, które uznały, że "decyzja Pana Krzysia" jest OK.
Dołożyliśmy tzw należnej staranności, aby usunąć "decyzję pana Krzysia" z obiegu prawnego. Zdenerwowało nas bowiem to, że kilka instytucji zamiast trzymać się tego co naprawdę istnieje czy istniało w okresie administracji Państwa Polskiego ignoruje praktycznie wszystko z małym wyjątkiem - wspomnianej decyzji. I do tego absolutnie nie przejmując się tym, że decyzja nijak się ma zarówno do stanu prawnego nieruchomości (czyli do tego kto jest właścicielem) jak i do jej stanu geodezyjnego (czyli do tego ca znajduje się w terenie). Decyzja okazała się nieusuwalna. Wyciągnęliśmy więc co do tego pewne wnioski, które będziemy konsultować z wiadomymi instytucjami państwowymi.
Dołożyliśmy tzw należnej staranności, aby usunąć "decyzję pana Krzysia" z obiegu prawnego. Zdenerwowało nas bowiem to, że kilka instytucji zamiast trzymać się tego co naprawdę istnieje czy istniało w okresie administracji Państwa Polskiego ignoruje praktycznie wszystko z małym wyjątkiem - wspomnianej decyzji. I do tego absolutnie nie przejmując się tym, że decyzja nijak się ma zarówno do stanu prawnego nieruchomości (czyli do tego kto jest właścicielem) jak i do jej stanu geodezyjnego (czyli do tego ca znajduje się w terenie). Decyzja okazała się nieusuwalna. Wyciągnęliśmy więc co do tego pewne wnioski, które będziemy konsultować z wiadomymi instytucjami państwowymi.
1A. Urząd Miasta M
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, ze odmówili Państwo uznania Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za ewidentne poświadczenie nieprawdy w zakresie stanu faktycznego i usunięcia jej z obiegu prawnego (dla przykładu sygn spr GNPP.680.1533.2015, sygn spr. GN.1510.2.2018.PO ).
Nie uznali Państwo Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za dokument wystawiony z naruszeniem prawa, pomimo iż została ona wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc.
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy niedopatrzeniu się poważnego naruszenia prawa w rzeczonym dokumencie to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez Franciszka Bronikowskiego (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielką tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in część poddasza była obciążona służebnością mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentację odzwierciedlającą rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za ewidentne naruszenie prawa i wycofania jej z obiegu prawnego.
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego. Dokument ten powinien był zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna zostać ujawniona w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M Z (względnie osoba/osoby z nią związane).
Z poważaniem
****
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, ze odmówili Państwo uznania Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za ewidentne poświadczenie nieprawdy w zakresie stanu faktycznego i usunięcia jej z obiegu prawnego (dla przykładu sygn spr GNPP.680.1533.2015, sygn spr. GN.1510.2.2018.PO ).
Nie uznali Państwo Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za dokument wystawiony z naruszeniem prawa, pomimo iż została ona wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc.
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy niedopatrzeniu się poważnego naruszenia prawa w rzeczonym dokumencie to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez Franciszka Bronikowskiego (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielką tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in część poddasza była obciążona służebnością mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentację odzwierciedlającą rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za ewidentne naruszenie prawa i wycofania jej z obiegu prawnego.
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego. Dokument ten powinien był zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna zostać ujawniona w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M Z (względnie osoba/osoby z nią związane).
Z poważaniem
****
1B Starostwo G* (wydział architektoniczno-budowlany)
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, ze odmówili Państwo uznania Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za ewidentne poświadczenie nieprawdy w zakresie stanu faktycznego i usunięcia jej z obiegu prawnego (dla przykładu sygn spr WAB.670.13.1.2017 ).
Nie uznali Państwo Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za dokument wystawiony z naruszeniem prawa, pomimo iż została ona wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc.
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy niedopatrzeniu się poważnego naruszenia prawa w rzeczonym dokumencie to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc poddasza była obciażona służebnoscia mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlająca rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za ewidentne naruszenie prawa i wycofania jej z obiegu prawnego.
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego. Dokument ten powinien był zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna zostać ujawniona w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
****
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, ze odmówili Państwo uznania Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za ewidentne poświadczenie nieprawdy w zakresie stanu faktycznego i usunięcia jej z obiegu prawnego (dla przykładu sygn spr WAB.670.13.1.2017 ).
Nie uznali Państwo Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za dokument wystawiony z naruszeniem prawa, pomimo iż została ona wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc.
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy niedopatrzeniu się poważnego naruszenia prawa w rzeczonym dokumencie to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc poddasza była obciażona służebnoscia mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlająca rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za ewidentne naruszenie prawa i wycofania jej z obiegu prawnego.
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego. Dokument ten powinien był zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna zostać ujawniona w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
****
1C. Wojewoda * (wydział infrastruktury)
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, ze odmówili Państwo usunięcia z obiegu prawnego Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r i uznania jej za ewidentne poświadczenie nieprawdy w zakresie stanu faktycznego (sprawa sygn.WI-P.7840.25.5.2017.KF).
Nie uznali Państwo Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za dokument wystawiony z naruszeniem prawa, pomimo iż została ona wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc.
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy niedopatrzeniu się poważnego naruszenia prawa w rzeczonym dokumencie to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc poddasza była obciażona służebnoscia mieszkania na rzecz osoby trzeciej. A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlająca rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za ewidentne naruszenie prawa i wycofania jej z obiegu prawnego.
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego. Dokument ten powinien był zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna zostać ujawniona w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, ze odmówili Państwo usunięcia z obiegu prawnego Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r i uznania jej za ewidentne poświadczenie nieprawdy w zakresie stanu faktycznego (sprawa sygn.WI-P.7840.25.5.2017.KF).
Nie uznali Państwo Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za dokument wystawiony z naruszeniem prawa, pomimo iż została ona wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc.
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy niedopatrzeniu się poważnego naruszenia prawa w rzeczonym dokumencie to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc poddasza była obciażona służebnoscia mieszkania na rzecz osoby trzeciej. A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlająca rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za ewidentne naruszenie prawa i wycofania jej z obiegu prawnego.
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego. Dokument ten powinien był zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna zostać ujawniona w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993. Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
1D. GUNB
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że odmówili Państwo usunięcia z obiegu prawnego Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r i uznania jej za ewidentne poświadczenie nieprawdy w zakresie stanu faktycznego ( sygn.spr DOA.7110.504.2017.SPE, sygn spr. DSW.051.460.2018.HDD, sygn spr DSW.051.207.2018.HDD), jak równiez procesowali Państwo sprawy w oparciu o założenie wiarygodności zawartych w niej informacji (sygn spr. DON/ORZ/7200/822/15 KWL)
Nie uznali Państwo Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za dokument wystawiony z naruszeniem prawa, pomimo iż została ona wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc.
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy niedopatrzeniu się poważnego naruszenia prawa w rzeczonym dokumencie to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc poddasza była obciażona służebnością mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlająca rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie..
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja zarówno odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za ewidentne naruszenie prawa i wycofania jej z obiegu prawnego, jak i traktując ją jako wiarygodny dokument na potrzeby prowadzonego postępowania.
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego. Dokument ten powinien był zostać ujawniony zarówno w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, jak i dołączony do akt sprawy procesowanej w oparciu o założenie prawdziwości zawartych w niej informacji. Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna była zostać ujawniona zarówno w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, jak i dołączony do akt sprawy procesowanej w oparciu o założenie prawdziwości zawartych w niej informacji. Toteż kolejną odmowę ujawnienia wnioskowanej dokumentacji będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
****
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że odmówili Państwo usunięcia z obiegu prawnego Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r i uznania jej za ewidentne poświadczenie nieprawdy w zakresie stanu faktycznego ( sygn.spr DOA.7110.504.2017.SPE, sygn spr. DSW.051.460.2018.HDD, sygn spr DSW.051.207.2018.HDD), jak równiez procesowali Państwo sprawy w oparciu o założenie wiarygodności zawartych w niej informacji (sygn spr. DON/ORZ/7200/822/15 KWL)
Nie uznali Państwo Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za dokument wystawiony z naruszeniem prawa, pomimo iż została ona wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc.
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy niedopatrzeniu się poważnego naruszenia prawa w rzeczonym dokumencie to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc poddasza była obciażona służebnością mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlająca rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie..
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja zarówno odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za ewidentne naruszenie prawa i wycofania jej z obiegu prawnego, jak i traktując ją jako wiarygodny dokument na potrzeby prowadzonego postępowania.
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego. Dokument ten powinien był zostać ujawniony zarówno w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, jak i dołączony do akt sprawy procesowanej w oparciu o założenie prawdziwości zawartych w niej informacji. Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna była zostać ujawniona zarówno w trakcie rozpatrywania wniosku o unieważnienie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, jak i dołączony do akt sprawy procesowanej w oparciu o założenie prawdziwości zawartych w niej informacji. Toteż kolejną odmowę ujawnienia wnioskowanej dokumentacji będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
****
2. Instytucje, które traktowały decyzje pana Krzysia jak prawdę objawioną
Napisaliśmy tez do instytucji, które nie przejmując się dokumentami pokazującymi, ze z "decyzja Pana Krzysia" jest coś nie tak oparły prowadzone postępowania w oparciu o tą decyzję nie przejmując się niczym innym.
GUNB, który wsławił się tym, ze również odmówił uznania "decyzji pana Krzysia" za wadliwy dokument i usunięcia jej z obiegu prawnego został uwzględniony w pkt 1.
Napisaliśmy tez do instytucji, które nie przejmując się dokumentami pokazującymi, ze z "decyzja Pana Krzysia" jest coś nie tak oparły prowadzone postępowania w oparciu o tą decyzję nie przejmując się niczym innym.
GUNB, który wsławił się tym, ze również odmówił uznania "decyzji pana Krzysia" za wadliwy dokument i usunięcia jej z obiegu prawnego został uwzględniony w pkt 1.
2A. PINB w G*
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że do chwili obecnej nie wyjaśnili Państwo dlaczego na potrzeby postępowania o samowolę zakończonego decyzją decyzja 195/12 z dnia 27.06.2012. uznali Państwo decyzję Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za wiarygodny dokument. I zamiast usunąć ją z obiegu prawnego oparli Państwo na niej prowadzone postępowanie.
Na Państwa ocenę sytuacji nie miał wpływu fakt, że decyzja została wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy uznaniu Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i nie dopatrują się Państwo naruszenia prawa w oparciu o nią prowadzonego postępowania to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc strychu była obciażona służebnoscia mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad. 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlającą rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i opierając na nim postępowanie samowolę zakończone decyzja 195/12 z dnia 27.06.2012.
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji państwa Polskiego. Dokument ten powinien zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania sprawy o samowolę zakończoną decyzją 195/12 z dnia 27.06.2012. ( w związku z oparciem jej na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuację w terenie). Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie, podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z tą Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna zostać ujawniona w trakcie rozpatrywania sprawy o samowolę zakończoną decyzją 195/12 z dnia 27.06.2012 ( w związku z oparciem jej na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuacje w terenie). Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
****
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że do chwili obecnej nie wyjaśnili Państwo dlaczego na potrzeby postępowania o samowolę zakończonego decyzją decyzja 195/12 z dnia 27.06.2012. uznali Państwo decyzję Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za wiarygodny dokument. I zamiast usunąć ją z obiegu prawnego oparli Państwo na niej prowadzone postępowanie.
Na Państwa ocenę sytuacji nie miał wpływu fakt, że decyzja została wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy uznaniu Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i nie dopatrują się Państwo naruszenia prawa w oparciu o nią prowadzonego postępowania to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc strychu była obciażona służebnoscia mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad. 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlającą rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i opierając na nim postępowanie samowolę zakończone decyzja 195/12 z dnia 27.06.2012.
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji państwa Polskiego. Dokument ten powinien zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania sprawy o samowolę zakończoną decyzją 195/12 z dnia 27.06.2012. ( w związku z oparciem jej na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuację w terenie). Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie, podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z tą Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna zostać ujawniona w trakcie rozpatrywania sprawy o samowolę zakończoną decyzją 195/12 z dnia 27.06.2012 ( w związku z oparciem jej na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuacje w terenie). Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
****
2B. *WINB
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że do chwili obecnej nie wyjaśnili Państwo dlaczego na potrzeby postępowania zakończonego decyzją 1424/12 z dnia 12.09.2012 uznali Państwo decyzję Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za wiarygodny dokument. I zamiast usunąć ją z obiegu prawnego oparli Państwo na niej prowadzone postępowanie. Na Państwa ocenę sytuacji nie miał wpływu fakt, że decyzja została wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy uznaniu decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i nie dopatrują się Państwo naruszenia prawa w oparciu o nią prowadzonego postępowania to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc strychu była obciażona służebnoscia mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad. 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlającą rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i opierając na nim postępowanie zakończone decyzją 1424/12 z dnia 12.09.2012r
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji państwa Polskiego. Dokument ten powinien zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania sprawy zakończonej decyzją 1424/12 z dnia 12.09.2012 ( w związku z oparciem jej na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuację w terenie). Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z tą Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ten powinna zostać ujawniona w trakcie w trakcie rozpatrywania sprawy zakończonej decyzją 1424/12 z dnia 12.09.2012 ( w związku z oparciem jej na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuacje w terenie). Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
****
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że do chwili obecnej nie wyjaśnili Państwo dlaczego na potrzeby postępowania zakończonego decyzją 1424/12 z dnia 12.09.2012 uznali Państwo decyzję Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za wiarygodny dokument. I zamiast usunąć ją z obiegu prawnego oparli Państwo na niej prowadzone postępowanie. Na Państwa ocenę sytuacji nie miał wpływu fakt, że decyzja została wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy uznaniu decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i nie dopatrują się Państwo naruszenia prawa w oparciu o nią prowadzonego postępowania to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc strychu była obciażona służebnoscia mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad. 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlającą rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i opierając na nim postępowanie zakończone decyzją 1424/12 z dnia 12.09.2012r
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w Państwa przekonaniu daje podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji państwa Polskiego. Dokument ten powinien zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania sprawy zakończonej decyzją 1424/12 z dnia 12.09.2012 ( w związku z oparciem jej na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuację w terenie). Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z tą Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ten powinna zostać ujawniona w trakcie w trakcie rozpatrywania sprawy zakończonej decyzją 1424/12 z dnia 12.09.2012 ( w związku z oparciem jej na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuacje w terenie). Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
****
2C. WSA
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że do chwili obecnej nie wyjaśnili Państwo dlaczego na potrzeby postępowania VII SA/Wa 2751/12 zakończonego orzeczeniem z dnia 25.02.2013 uznali Państwo decyzję Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za wiarygodny dokument. I zamiast usunąć ją z obiegu prawnego oparli Państwo na niej prowadzone postępowanie. Na Państwa ocenę sytuacji nie miał wpływu fakt, że Decyzja została wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc.
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy uznaniu decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i nie dopatrują się Państwo naruszenia prawa w oparciu o nią prowadzonego postępowania to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc strychu była obciażona służebnoscia mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad. 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlającą rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i opierając na nim postępowanie VII SA/Wa 2751/12 zakończone orzeczeniem dnia 25.02.2013
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w przekonaniu sędziów WSA w W*** dawał podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego. Dokument ten powinien zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania sprawy VII SA/Wa 2751/12 zakończonej orzeczeniem z dnia 25.02.2013. ( w związku z oparciem jej na Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuację w terenie). Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z tą Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna zostać ujawniona w trakcie w trakcie rozpatrywania sprawy VII SA/Wa 2751/12 zakończonej orzeczeniem z dnia 25.02.2013 (w związku z oparciem jej na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuacje w terenie). Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
****
07.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że do chwili obecnej nie wyjaśnili Państwo dlaczego na potrzeby postępowania VII SA/Wa 2751/12 zakończonego orzeczeniem z dnia 25.02.2013 uznali Państwo decyzję Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za wiarygodny dokument. I zamiast usunąć ją z obiegu prawnego oparli Państwo na niej prowadzone postępowanie. Na Państwa ocenę sytuacji nie miał wpływu fakt, że Decyzja została wydana na planach nie istniejącego pod tym adresem budynku, bez uwzględnienia dokonanego 20 lat wcześniej podziału działki na której budynek był usytuowany, posługując się numeracją działki zarzuconą ok 20 lat wcześniej oraz na rzecz wnioskodawczyni która była w tym czasie właścicielką tylko 1/3 nieruchomości, obciążonej służebnością osobistą mieszkania i nie miała prawa samodzielnie dysponować obiektem na cele budowlane etc.
Najistotniejsze jednak było to, że nie dostrzegli Państwo nic niewłaściwego w tym, że Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r dotyczyła prac budowlanych "zakończonych w 95%" podczas gdy z dokumentacji wynikało, że przedmiotem sprawy było nie rozpoczęte jeszcze zagospodarowanie części poddasza na cele mieszkalne.
Skoro upierają się Państwo przy uznaniu decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i nie dopatrują się Państwo naruszenia prawa w oparciu o nią prowadzonego postępowania to wskazuję co następuje:
A. Jeżeli uznajemy, że zakres prac wynikający z dokumentacji (zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne) obejmuje 5% robót na które wydano pozwolenie - to 95% zakończonych prac musiałoby obejmować praktycznie rzecz biorąc cały budynek. Decyzja będąca przedmiotem sprawy jest więc nie tylko pozwoleniem na adaptację poddasza, ale przede wszystkim legalizacją całego obiektu. Problem polega na tym, że nie ma żadnych podstaw by przypuszczać, że zbudowany przez F.B. (zdobywca jednego z pierwszych olimpijskich medali dla II RP, który po II wojnie światowej osiedlił się w M***) dom na przełomie lat 1950-tych i 1960- tych był postawiony nielegalnie.
B. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie prawnym niż ten rzeczywiście istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego, bowiem w rzeczywiście istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego stanie prawnym wnioskodawczyni nie miała prawa do samodzielnego dysponowania nieruchomością na cele budowlane (była właścielka tylko 1/3 udziałów w nieruchomości, a m. in częśc strychu była obciażona służebnoscia mieszkania na rzecz osoby trzeciej). A tym bardziej nie miała potrzeby legalizacji legalnie postawionego ponad. 30 lat wcześniej obiektu, również legalnie i z dochowaniem wszelkich formalności, zakupionego przez jej dziadków. W tym miejscu należy wskazać, że nie uwzględnienie imiennie właściciela nieruchomości na stanie prawnym dla którego była wydana decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r wskazuje, że założono iż jest nim Skarb Państwa (względnie Gmina M*** jako władający nieruchomościami Skarbu Państwa)
C. "Legalizacja" obiektu Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r nastąpiła na innym stanie faktycznym niż istniejący w okresie powojennym. To znaczy na stanie nie uwzględniającym przemieszczenia położenia ul. K*** o ok. 1-2 metrów na północ względem pierwotnej parcelacji oraz podziału parceli 275a dokonanego w roku 1968. Również kształt i ilość zabudowań w dokumentacji Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r różni się od rzeczywiście istniejących w terenie. Domniemać więc można, że dokumentacja na której dokonano "legalizacji" w jakiś sposób potwierdzała prawa rzekomego „alternatywnego” właściciela nieruchomości (tj. Skarbu Państwa/Gminy M***) lub wręcz została dostarczona z jego zasobów.
D. Wnioskodawczyni (niespełna wówczas 19-letnia E.Ch.) najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że składając wniosek w sprawie zagospodarowania części poddasza na cele mieszkalne, „potwierdza” istnienie innego stanu faktycznego i prawnego w którym jakieś prawa ma Skarb Państwa. W przeciwnym razie w terminie późniejszym nie wykonywałaby czynności prawnych w oparciu o dokumentacje odzwierciedlającą rzeczywiście istniejącą sytuacje w terenie i stan prawny uznawany przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym PRL) w którym nieruchomość pozostawała wyłączną własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli w tym czasie jej rodziny).
W tym miejscu należy nadmienić, że jak ustalono (patrz poprzednia korespondencja) jedynym zachowującym pozory legalności sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niz rzeczywiście istniejąca w terenie w okresie administracji Państwa Polskiego jak również informacji o rzekomym istnieniu praw Skarbu Państwa do nieruchomości nigdy nie znacjonalizowanej może być tylko proces reprywatyzacyjny (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Wobec powyższego jeżeli Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie jest wystawionym z ewidentnym naruszeniem prawa dokumentem, to należy ją uznać za swoisty sposób "odnajdywania/odzyskiwania" dla Skarbu Państwa nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej Skarb Państwa powinien mieć, a które w rzeczywistości nigdy nie były znacjonalizowane przez Państwo Polskie.
O legalności opisanego procesu potwierdziła m.in Państwa instytucja odmawiając uznania decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument niewadliwy i opierając na nim postępowanie VII SA/Wa 2751/12 zakończone orzeczeniem dnia 25.02.2013
Wobec powyższego wnoszę o:
1. Przesłanie elektronicznej kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji, który w przekonaniu sędziów WSA w W*** dawał podstawy do założenia istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż istniejąca i ujawniona w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego. Dokument ten powinien zostać ujawniony w trakcie rozpatrywania sprawy VII SA/Wa 2751/12 zakończonej orzeczeniem z dnia 25.02.2013. ( w związku z oparciem jej na Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuację w terenie). Toteż odmawiając po raz kolejny ujawnienia wnioskowanego dokumentu potwierdzają Państwo, że prawomocny dokument nie istnieje, a podstawą dla działań Państwa pracowników był stary nieprzeprocesowany do dnia dzisiejszego wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją.
2. Ujawnienie dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie podczas gdy wystawiane zarówno równolegle z tą Decyzją jak i wcześniej oraz później dokumenty geodezyjne i budowlane pokazywały istnienie pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji niż wynika ze wzmiankowanej Decyzji. Wskazuję, że musi to być dokumentacja późniejsza niż:
- założenie przyłączy wodno-kanalizacyjnych w oparciu o zgłoszenie z dnia 01.09.2003 (SPG WAAB 7352/115M/03) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- wymiana pokrycia dachowego w oparciu o zgłoszenie złożone do Starostwa G*** z dnia 29.04.2004 (sygn. SPG WAAB 7352/70M/04) złożonego przez M.Ch.(współwłaściciela nieruchomości na mocy aktu notarialnego Repertorium A Nr 10720/99 z dnia 19.10.1999r) dysponującego według własnego oświadczenia zgodą innych współwłaścicieli
- postępowanie zakończone wydaniem zaświadczenia Starostwa G*** SPO-WAAB/73560/364/04 z dnia 28.06.04 i WAB 73560/177/05 z dnia 06.04.2005 o istnieniu 3 lokali mieszkalnych w budynku mieszkalnym znajdującym się pod adresem K*** 53 w M*** wydane przez Starostę G*** na podstawie inwentaryzacji do podziału z 2004 roku na wniosek ówczesnych współwłaścicieli
Dokumentacja ta powinna zostać ujawniona w trakcie w trakcie rozpatrywania sprawy VII SA/Wa 2751/12 zakończonej orzeczeniem z dnia 25.02.2013 (w związku z oparciem jej na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993, a nie na dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywistą sytuacje w terenie). Toteż kolejną odmowę jej ujawnienia będę musiała potraktować jako potwierdzenie poszlak wskazujących iż jest to dokumentacja analogiczna do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku przyjęta do zasobów budowlanych ok. 2009 roku (najprawdopodobniej pod pozorem odtworzenia Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014) przy czym wnioskodawcą nie była raczej E.Ch., ale najprawdopodobniej Urząd Miasta M*** lub M.Z. (względnie osoba/osoby z nią związane).
Na marginesie chciałam przypomnieć, ze cały czas czekam na wyjaśnienie dlaczego sprawy związane z nieruchomością pod adresem K*** 53 w M*** (czyli nieruchomością, której dotyczyła Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) ok ok 2009 roku są procesowane przez Państwa tak jakby pod tym adresem znajdował się inny obiekt.
Z poważaniem
****
3. Podajemy wysłane pisma do wiadomości innych instytucji.
Nie możemy pozwolić by inne instytucje były mniej uświadomione ;-) A poza tym każdy powód aby jeszcze raz przypomnieć, ze powinny sprawę jawnie wyjaśnić jest dobry.
Nie możemy pozwolić by inne instytucje były mniej uświadomione ;-) A poza tym każdy powód aby jeszcze raz przypomnieć, ze powinny sprawę jawnie wyjaśnić jest dobry.
3A Informujemy inne instytucje powiatowe
Sąd Rejonowy w G*, Prokuratura Rejonowa w G*, Starostwo G* (wydział geodezji i kartografii)
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, do Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany) i PINB w G***.
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Państwa instytucji, bowiem również Państwa pracownicy od lat procesują sprawy związane ze wzmiankowaną nieruchomością jakby na miejscu rzeczywistej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji"), bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Co więcej odmawiają Państwo jawnego wyjaśnienia sprawy nawet po tym jak ustalono, ze jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Pozostaje niejasne dlaczego od prawie dekady instytucje lokalne (w tym Państwa instytucja) są niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw m.in. przez Państwa pracowników. Dzieje się tak pomimo iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Państwa (ze wskazaniem potwierdzających to dokumentów przechowywanych w zasobach lokalnych instytucji), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Państwa instytucję.
Państwa postawa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla których Państwa pracownicy latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego i jawnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w Państwa interesie.
Z poważaniem
Sąd Rejonowy w G*, Prokuratura Rejonowa w G*, Starostwo G* (wydział geodezji i kartografii)
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, do Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany) i PINB w G***.
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Państwa instytucji, bowiem również Państwa pracownicy od lat procesują sprawy związane ze wzmiankowaną nieruchomością jakby na miejscu rzeczywistej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji"), bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Co więcej odmawiają Państwo jawnego wyjaśnienia sprawy nawet po tym jak ustalono, ze jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u).
Pozostaje niejasne dlaczego od prawie dekady instytucje lokalne (w tym Państwa instytucja) są niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw m.in. przez Państwa pracowników. Dzieje się tak pomimo iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Państwa (ze wskazaniem potwierdzających to dokumentów przechowywanych w zasobach lokalnych instytucji), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Państwa instytucję.
Państwa postawa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla których Państwa pracownicy latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego i jawnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w Państwa interesie.
Z poważaniem
3B Piszemy do instytucji ponadpowiatowych
SKO w W*, Sąd Okręgowy w W*. Sąd Apelacyjny w W*. Prokuratura Okręgowa w W*. Prokuratura Regionalna w W*. GUGiK . Geodeta Wojewódzki.
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział architektoniczno-budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Państwa instytucji, bowiem również Państwa pracownicy od lat procesują sprawy związane ze wzmiankowaną nieruchomością jakby na miejscu rzeczywistej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji"). Odmawiają też Państwo udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Nie zmienili Państwo swojej postawy nawet po tym jak ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego od prawie dekady instytucje państwowe (w tym Państwa instytucja) są niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw m.in. przez Państwa pracowników. Dzieje się tak pomimo iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Państwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Państwa instytucję.
Państwa postawa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla których Państwa pracownicy latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego i jawnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w Państwa interesie.
Z poważaniem
****
SKO w W*, Sąd Okręgowy w W*. Sąd Apelacyjny w W*. Prokuratura Okręgowa w W*. Prokuratura Regionalna w W*. GUGiK . Geodeta Wojewódzki.
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział architektoniczno-budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Państwa instytucji, bowiem również Państwa pracownicy od lat procesują sprawy związane ze wzmiankowaną nieruchomością jakby na miejscu rzeczywistej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji"). Odmawiają też Państwo udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Nie zmienili Państwo swojej postawy nawet po tym jak ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego od prawie dekady instytucje państwowe (w tym Państwa instytucja) są niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw m.in. przez Państwa pracowników. Dzieje się tak pomimo iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Państwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Państwa instytucję.
Państwa postawa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla których Państwa pracownicy latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego i jawnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w Państwa interesie.
Z poważaniem
****
3C Informujemy Rząd
Rząd musi być dobrze poinformowany
Rząd musi być dobrze poinformowany
a) Informujemy Ministerstwo Infrastruktury i Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe spraw związanych z prywatną nieruchomością (w tym spraw budowlanych - sic!) tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji") , bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych odpowiedzialnych za sprawy budowlane i geodezyjne, które zamiast trzymać się sytuacji rzeczywiście istniejącej w terenie oraz udokumentowanej w rejestrach (ewidencja gruntów, księgi wieczyste), uparcie procesują sprawy tak jakby informacje z dokumentacji reprywatyzacyjnej zmaterializowały się w terenie. Dziwić musi, ze Ministerstwa nie zaniepokoiło to, że podległe mu instytucje zamiast zajmować się tym co rzeczywiście leży w zakresie ich budowlanych/geodezyjnych kompetencji działają tak jakby ich priorytetem było uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki i dostosowanie do niej zasobów budowlanych.
Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli . Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
***
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe spraw związanych z prywatną nieruchomością (w tym spraw budowlanych - sic!) tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji") , bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych odpowiedzialnych za sprawy budowlane i geodezyjne, które zamiast trzymać się sytuacji rzeczywiście istniejącej w terenie oraz udokumentowanej w rejestrach (ewidencja gruntów, księgi wieczyste), uparcie procesują sprawy tak jakby informacje z dokumentacji reprywatyzacyjnej zmaterializowały się w terenie. Dziwić musi, ze Ministerstwa nie zaniepokoiło to, że podległe mu instytucje zamiast zajmować się tym co rzeczywiście leży w zakresie ich budowlanych/geodezyjnych kompetencji działają tak jakby ich priorytetem było uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki i dostosowanie do niej zasobów budowlanych.
Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli . Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
***
b) Informujemy Ministerstwo Sprawiedliwości
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur) spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji") , bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur), które okazały się niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich pracowników i pracowników innych instytucji państwowych.
Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur) latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
****
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur) spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji") , bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur), które okazały się niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich pracowników i pracowników innych instytucji państwowych.
Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe (ze szczególnym uwzględnieniem sądów i prokuratur) latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
****
c) Informujemy MSWiA
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji"), bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych, które okazały się niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich pracowników. Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP).
Z poważaniem
****
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Ministerstwa, bowiem od lat Ministerstwo działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez instytucje państwowe spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji"), bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Ministerstwo nie może dopatrzeć się niczego niewłaściwego w działaniach instytucji państwowych, które okazały się niezdolne do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich pracowników. Dotychczasowe stanowisko Ministerstwa dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Ministerstwa (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez Ministerstwo.
Postawa Ministerstwa może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego instytucje państwowe latami ignorują wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Ministerstwa. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP).
Z poważaniem
****
3D. Informujemy Najważniejsze Sądy
W końcu sądy powinny wiedzieć co się stało, gdy odpowiedzialność za badanie zgodności ksiąg wieczystych i procesu reprywatyzacji z terenem scedowały na jakieś bliżej nieokreślone instytucje.
W końcu sądy powinny wiedzieć co się stało, gdy odpowiedzialność za badanie zgodności ksiąg wieczystych i procesu reprywatyzacji z terenem scedowały na jakieś bliżej nieokreślone instytucje.
a) Informujemy Sąd Najwyższy
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Sądu Najwyższego, bowiem od lat Sąd Najwyższy działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez sądownictwo powszechne spraw związanych z prywatną nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji") , bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego w jawnym postępowaniu sądowym. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Sąd Najwyższy nie może dopatrzeć się niczego niepokojącego w działaniach dużej grupy sędziów, którzy okazali się niezdolni do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich kolegów.
Dotychczasowe stanowisko Sądu Najwyższego dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Sądu Najwyższego (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie.
Postawa Sądu Najwyższego może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego duża grupa sędziów latami ignoruje wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Sądu Najwyższego. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP).
Z poważaniem
****
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla Sądu Najwyższego, bowiem od lat Sąd Najwyższy działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez sądownictwo powszechne spraw związanych z prywatną nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji") , bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego w jawnym postępowaniu sądowym. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami Sąd Najwyższy nie może dopatrzeć się niczego niepokojącego w działaniach dużej grupy sędziów, którzy okazali się niezdolni do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez ich kolegów.
Dotychczasowe stanowisko Sądu Najwyższego dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu Sądu Najwyższego (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie.
Postawa Sądu Najwyższego może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego duża grupa sędziów latami ignoruje wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej.
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie Sądu Najwyższego. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP).
Z poważaniem
****
b) Informujemy NSA
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla NSA, bowiem od lat NSA działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez sądownictwo administracyjne spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji") bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami NSA nie może dopatrzeć się niczego niepokojącego w działaniach sporej grupy sędziów, którzy okazali się niezdolni do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez instytucje administracji państwowej i samorządowej.
Dotychczasowe stanowisko NSA dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu NSA (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli nieruchomości. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez NSA. Jeszcze większe niedowierzanie budzi utrzymywanie wydanych w tym duchu orzeczeń w bazie orzeczniczej.
Postawa NSA może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego spora grupa sędziów latami ignoruje wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie NSA. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
07.06.2019
Szanowni Państwo,
W odniesieniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo przesłane w dniu 06.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości pisma przesłane do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), PINB w G***, Wojewody M***(Wydział Infrastruktury) MWINB, GUNB i WSA w W***
Pisma te mają także na celu ustalenie czy dotychczasowe procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** jest spowodowane istnieniem prawomocnego dokumentu kończącego proces reprywatyzacji, czy też przyczyną jest stary, nieprzeprocesowany jeszcze wniosek reprywatyzacyjny. A także ustalenie czy jedynym dowodem na rzekomą zgodność dokumentacji reprywatyzacyjnej z sytuacją w terenie jest ponowna "legalizacja" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej (proces który udokumentowano na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 - patrz załączone pisma).
Ustalenie tego jest kluczowe także dla NSA, bowiem od lat NSA działa tak jakby nie było nic niewłaściwego w procesowaniu przez sądownictwo administracyjne spraw związanych z prywatna nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa (z dużym prawdopodobieństwem opierając się na dokumentacji powstałej na skutek opisanej powyżej "legalizacji") bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień odnośnie powodów takich działań prawowitym właścicielom rzeczywistej nieruchomości (tj, następcom prawnym przedwojennych właścicieli). I co się z tym wiąże bez dania im możliwości obrony interesu prawnego. Przy czym ustalono, że jedynym stwarzającym choćby pozory legalności źródłem informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (fizycznej) nieruchomości niż rzeczywiście istnieje i istniała w okresie administracji Państwa Polskiego może być tylko proces reprywatyzacji (w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji danych zawartych we wniosku w oparciu o przedwojenne księgi hipoteczne i stan faktyczny w okresie PRL-u)
Pozostaje niejasne dlaczego latami NSA nie może dopatrzeć się niczego niepokojącego w działaniach sporej grupy sędziów, którzy okazali się niezdolni do jawnego wyjaśnienia sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** i zaadresowania jej jako ewidentnej reprywatyzacyjnej pomyłki podtrzymywanej niekompetencją i niechlujstwem w badaniu okoliczności procesowanych spraw przez instytucje administracji państwowej i samorządowej.
Dotychczasowe stanowisko NSA dziwi tym bardziej iż dopełniono należnej staranności w poinformowaniu NSA (łącznie z przesłaniem elektronicznych kopii przechowywanych w zasobach instytucji gminno-powiatowych dokumentów), że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w okresie administracji Państwa Polskiego (w tym w PRL-u i III RP) nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach kolejnych następców prawnych przedwojennych właścicieli nieruchomości. Innymi słowy wykazano, że reprywatyzacja nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** mogła nastąpić co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś „szmalcownika” wywodzącego swoje prawa z konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji. Uznawanie informacji pochodzących z takiego źródła za bardziej wiarygodne niż wszystkie dokumenty, rejestry i inne okoliczności wywodzące się z okresu administracji Państwa Polskiego musi budzić co najmniej niedowierzanie. Podobnie jak uporczywe uchylanie się od jawnego wyjaśnienia sprawy przez NSA. Jeszcze większe niedowierzanie budzi utrzymywanie wydanych w tym duchu orzeczeń w bazie orzeczniczej.
Postawa NSA może się okazać jeszcze bardziej zdumiewająca, jeśli okaże się, że powodem dla którego spora grupa sędziów latami ignoruje wszelkie dokumenty rejestry jak i stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego - nie jest bynajmniej żaden prawomocny dokument reprywatyzacyjny, ale jakiś stary nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny. A jego rzekoma zgodność z sytuacją w terenie wynika wyłącznie z "legalizacji" legalnych prac budowlanych, tym razem przy założeniu istnienia stanu prawnego wynikającego z dokumentacji reprywatyzacyjnej
Wobec powyższego wskazuję, że przystąpienie do należnego zbadania sprawy leży przede wszystkim w interesie NSA. Nie sposób bowiem nie zauważyć, że dotychczasowa postawa ma charakter wybitnie polityczny i państwowotwórczy (np. w zakresie uznania czyim następcą prawnym jest III RP)
Z poważaniem
Ile razy mieliśmy do czynienia z jakimkolwiek sądem w związku ze sprawa naszej nieruchomości, mieliśmy wrażenie że nie mamy bynajmniej do czynienia z szacowną instytucją, ale z czymś co przebywa w alternatywnej rzeczywistości. Naczytawszy się o jawności postępowania sądowego (i oczywiście uwierzywszy bez zastrzeżeń, ze jest ona najważniejszą cechą postępowań sadowych) przez długi okres czasu nie mogliśmy zrozumieć co się dziejei dlaczego nikt nawet nie próbuje nam tego wytłumaczyć.
Wreszcie znaleźliśmy art 228 KPC, który mówi, że fakty powszechnie znane nie wymagają dowodu oraz, że to samo dotyczy faktów znanych sądowi urzędowo. Na te ostatnie co prawda sąd powinien na rozprawie zwrócić na nie uwagę stron. Jednak słowo "powinien" nie oznacza bynajmniej przymusu.
Do naszej długiej listy pretensji do Sądu Najwyższego dołączamy więc jeszcze jedną - czyli to, że przy z takich zapisach prawnych nie stworzyli orzecznictwa, które zapobiegało by zamianie postępowania sądowego i administracyjnego w przysłowiowe "mówił chłop do obrazu". Bo jak pokazała sprawa naszej nieruchomości wszelkie argumenty i dokumenty jakie podnosimy i dołączmy do akt sprawy sprawy nie wywierają na Sądzie żadnego wrażenia. Najwyraźniej Sąd w swojej ocenie sąd czuje się związany jakimś bliżej nie sprecyzowanym i nie ujawnianym "faktem powszechnie znanym" lub "faktem znanym sądowi urzędowo".
A jaki jest ten fakt powszechnie znany? Tu warto jeszcze raz zacytować Sprawozdanie Stenograficzne z 13. posiedzenia Senatu Rzeczypospolitej Polskiej w dniach 4 i 5 czerwca 2008 r.
"W opinii, która jest własnością Senatu, sędzia Sądu Najwyższego, pan Gerard Bieniek, stwierdza, że w polskim systemie prawnym wpis własności do księgi wieczystej nie ma charakteru konstytutywnego. Co to znaczy? To znaczy, że niezależnie od tego jaki jest ten wpis to stan taktyczny świadczy o tym kto jest właścicielem.”
Czyżby więc "faktem powszechnie znanym" było to, że na miejscu naszej nieruchomości znajduje się inny obiekt, a "faktem znanym sądowi urzędowo" informacja o złożonym wniosku w sprawie mającej wniosek z reprywatyzacją?
Najwyraźniej w analogiczny sposób interpretowany jest art 168 kpk "Fakty powszechnie znane nie wymagają dowodu. To samo dotyczy faktów znanych z urzędu, należy jednak zwrócić na nie uwagę stron. Nie wyłącza to dowodu przeciwnego", bo jak do tej pory nikt nie zauważył nic niestosownego w tym, ze prokuratura również nie wyjaśnia nam dlaczego nie szanuje nie tylko naszych praw jako właścicieli naszej nieruchomości, ale także działa przekonaniu, że nasza nieruchomość nie istnieje, a w jej miejscu znajduje się coś innego.
Takie same pretensje mamy zresztą do NSA, bo w prawie administracyjnym jest analogiczny do omawianego powyżej artykuł ( art 77, par 4 KPA ; "Fakty powszechnie znane oraz fakty znane organowi z urzędu nie wymagają dowodu. Fakty znane organowi z urzędu należy zakomunikować stronie"). I jak wynika z działań sądownictwa administracyjnego oraz organów administracji państwowej i samorządowej jest on interpretowany tak samo.
Sprawa niewątpliwie wymaga wyjaśnienia.
Wreszcie znaleźliśmy art 228 KPC, który mówi, że fakty powszechnie znane nie wymagają dowodu oraz, że to samo dotyczy faktów znanych sądowi urzędowo. Na te ostatnie co prawda sąd powinien na rozprawie zwrócić na nie uwagę stron. Jednak słowo "powinien" nie oznacza bynajmniej przymusu.
Do naszej długiej listy pretensji do Sądu Najwyższego dołączamy więc jeszcze jedną - czyli to, że przy z takich zapisach prawnych nie stworzyli orzecznictwa, które zapobiegało by zamianie postępowania sądowego i administracyjnego w przysłowiowe "mówił chłop do obrazu". Bo jak pokazała sprawa naszej nieruchomości wszelkie argumenty i dokumenty jakie podnosimy i dołączmy do akt sprawy sprawy nie wywierają na Sądzie żadnego wrażenia. Najwyraźniej Sąd w swojej ocenie sąd czuje się związany jakimś bliżej nie sprecyzowanym i nie ujawnianym "faktem powszechnie znanym" lub "faktem znanym sądowi urzędowo".
A jaki jest ten fakt powszechnie znany? Tu warto jeszcze raz zacytować Sprawozdanie Stenograficzne z 13. posiedzenia Senatu Rzeczypospolitej Polskiej w dniach 4 i 5 czerwca 2008 r.
"W opinii, która jest własnością Senatu, sędzia Sądu Najwyższego, pan Gerard Bieniek, stwierdza, że w polskim systemie prawnym wpis własności do księgi wieczystej nie ma charakteru konstytutywnego. Co to znaczy? To znaczy, że niezależnie od tego jaki jest ten wpis to stan taktyczny świadczy o tym kto jest właścicielem.”
Czyżby więc "faktem powszechnie znanym" było to, że na miejscu naszej nieruchomości znajduje się inny obiekt, a "faktem znanym sądowi urzędowo" informacja o złożonym wniosku w sprawie mającej wniosek z reprywatyzacją?
Najwyraźniej w analogiczny sposób interpretowany jest art 168 kpk "Fakty powszechnie znane nie wymagają dowodu. To samo dotyczy faktów znanych z urzędu, należy jednak zwrócić na nie uwagę stron. Nie wyłącza to dowodu przeciwnego", bo jak do tej pory nikt nie zauważył nic niestosownego w tym, ze prokuratura również nie wyjaśnia nam dlaczego nie szanuje nie tylko naszych praw jako właścicieli naszej nieruchomości, ale także działa przekonaniu, że nasza nieruchomość nie istnieje, a w jej miejscu znajduje się coś innego.
Takie same pretensje mamy zresztą do NSA, bo w prawie administracyjnym jest analogiczny do omawianego powyżej artykuł ( art 77, par 4 KPA ; "Fakty powszechnie znane oraz fakty znane organowi z urzędu nie wymagają dowodu. Fakty znane organowi z urzędu należy zakomunikować stronie"). I jak wynika z działań sądownictwa administracyjnego oraz organów administracji państwowej i samorządowej jest on interpretowany tak samo.
Sprawa niewątpliwie wymaga wyjaśnienia.
1. Piszemy do instytucji lokalnych i ponadpowiatowych
Tym razem mamy dokładnie to samo pytanie do instytucji lokalnych i ponadpowiatowych
Tym razem mamy dokładnie to samo pytanie do instytucji lokalnych i ponadpowiatowych
1A. Pytamy organy administracji państwowej.
Instytucje lokalne - Urząd Miasta M*, Starostwo G* (Wydział Architektoniczno-Budowlany); Starostwo G* (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G*,
Instancje nadrzędne - SKO w W*, . Wojewódzki Sąd Administracyjny w W*. Wojewoda *** . GUGiK . GUNB. *WINB, Geodeta Wojewódzki.
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z 07.06.2019r) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***;
Przypominam, że przez kilka lat nie podali Państwo powodu dla którego Państwa pracownicy procesują od ok 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** tak jakby na miejscu prywatnej nieruchomości znajdował się inny obiekt niż rzeczywiście istnieje w terenie (i jest ujawniony w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego). Przy czym analiza całości korespondencji pozwoliła ustalić , że jakieś prawa do tego fikcyjnego obiektu powinien mieć Skarb Państwa.
Aby sprawę ostatecznie wyjaśnić wskazuję, że wobec doktryny jawności postępowań administracyjnych jedyną podstawę dla nie dołączenia do akt sprawy informacji istotnych dla rozstrzygnięcia jest art 77, par 4 KPA którego brzmienie cytuje poniżej:
KPA "Art 77 § 4. Fakty powszechnie znane oraz fakty znane organowi z urzędu nie wymagają dowodu. Fakty znane organowi z urzędu należy zakomunikować stronie. "
Życzliwie pomijam komiczny aspekt założenia na potrzeby prowadzonych postępowań, że dla właściciela nieruchomości „faktem powszechnie znanym” jest istnienie w miejscu jego własności (którą można zobaczyć w terenie i np na Google.maps i która jest dobrze udokumentowana i ujawniona w rejestrach) innego obiektu. Lub założenie, że "faktem powszechnie znanym" dla następcy prawnego przedwojennych właścicieli jest to, ze jego nieruchomość uległa reprywatyzacji na stanie prawnym nie istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego (czyli co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś wojennego "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa własności z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Skoro jednak upierają się Państwo, że w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie doszło do naruszenia prawa - to wyjaśnienia jednak wymaga, z jakiego źródła czerpią Państwo informacje o "faktach powszechnie znanych" czy "znanych urzędowo". Wobec powyższego zwracam się z następującymi pytaniami:
1. Czy są Państwo w stanie wskazać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego) odnośnie rzekomego istnienia innego stanu prawnego/ innych praw do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż wynikający z zapisów księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych oraz zawartości akt spraw, poza informacją o złożeniu wniosku w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją wzmiankowanej nieruchomości?
W tym miejscu należy przypomnieć, że proces reprywatyzacji jest jedynym postępowaniem prowadzonym przed instytucjami państwowymi, w których nie następuje weryfikacja zawartych we wniosku danych dotyczących nieruchomości ani ze stanem prawnym w okresie II RP, PRL czy III RP (księgi hipoteczne, księgi wieczyste) czy stanem faktycznym faktycznym w okresie PRL i III RP (sprawdzenie czy nieruchomość istotnie została przejęta przez Skarb Państwa). Tak więc zasadnym jest domniemanie, ze wprowadzenie jako prawnie wiążących informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej niż istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego mogło się odbyć tylko ta drogą. Natomiast domniemanie, że podstawą dla opisanego powyżej sposobu procesowania spraw, jest wniosek, a nie prawomocny dokument wynika m. in. z faktu, że przez prawie dekadę ani ów dokument nie został ujawniony, ani jego beneficjant się nie ujawnił.
2. Czy są Państwo w stanie podać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego) odnośnie rzekomego istnienia innego stanu fizycznego/geodezyjnego nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż ten, który jest widoczny w terenie (oraz np na Google.maps) oraz udokumentowany np w wypisach z ewidencji gruntów i księgach wieczystych, poza dokumentacją budowlaną powstałą w postępowaniu prowadzonym nie dla sytuacji w terenie, ale dla sytuacji spójnej z dokumentacją reprywatyzacyjną ?
W tym miejscu należy przypomnieć o udokumentowanym zwyczaju lokalnych instytucji legalizacji legalnych obiektów budowlanym na innym stanie prawnym niż ten uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego (najprawdopodobniej na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji reprywatyzacyjnej - o czym poinformowałam Państwa w piśmie z dnia 07.06.2019r)
Jeszcze raz podkreślam, że instytucje państwowe miały co najmniej dekadę na wyjaśnienie powodów dla których ich pracownicy od ok 2009 roku, procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** ignorują wszelkie prawa, dokumenty, rejestry oraz stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego i wystawiają dokumenty wskazujące na rzekome istnienie pod tym adresem innej sytuacji prawnej i/lub geodezyjnej. Dotyczy to też Państwa instytucji. W takiej sytuacji kolejne uchylenie się od odpowiedzi na zadane pytania zostanie odczytane jako potwierdzenie, ze nie są Państwo zakwestionować dotychczasowych ustaleń.
Z poważaniem
Instytucje lokalne - Urząd Miasta M*, Starostwo G* (Wydział Architektoniczno-Budowlany); Starostwo G* (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G*,
Instancje nadrzędne - SKO w W*, . Wojewódzki Sąd Administracyjny w W*. Wojewoda *** . GUGiK . GUNB. *WINB, Geodeta Wojewódzki.
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z 07.06.2019r) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***;
Przypominam, że przez kilka lat nie podali Państwo powodu dla którego Państwa pracownicy procesują od ok 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** tak jakby na miejscu prywatnej nieruchomości znajdował się inny obiekt niż rzeczywiście istnieje w terenie (i jest ujawniony w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego). Przy czym analiza całości korespondencji pozwoliła ustalić , że jakieś prawa do tego fikcyjnego obiektu powinien mieć Skarb Państwa.
Aby sprawę ostatecznie wyjaśnić wskazuję, że wobec doktryny jawności postępowań administracyjnych jedyną podstawę dla nie dołączenia do akt sprawy informacji istotnych dla rozstrzygnięcia jest art 77, par 4 KPA którego brzmienie cytuje poniżej:
KPA "Art 77 § 4. Fakty powszechnie znane oraz fakty znane organowi z urzędu nie wymagają dowodu. Fakty znane organowi z urzędu należy zakomunikować stronie. "
Życzliwie pomijam komiczny aspekt założenia na potrzeby prowadzonych postępowań, że dla właściciela nieruchomości „faktem powszechnie znanym” jest istnienie w miejscu jego własności (którą można zobaczyć w terenie i np na Google.maps i która jest dobrze udokumentowana i ujawniona w rejestrach) innego obiektu. Lub założenie, że "faktem powszechnie znanym" dla następcy prawnego przedwojennych właścicieli jest to, ze jego nieruchomość uległa reprywatyzacji na stanie prawnym nie istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego (czyli co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś wojennego "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa własności z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Skoro jednak upierają się Państwo, że w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie doszło do naruszenia prawa - to wyjaśnienia jednak wymaga, z jakiego źródła czerpią Państwo informacje o "faktach powszechnie znanych" czy "znanych urzędowo". Wobec powyższego zwracam się z następującymi pytaniami:
1. Czy są Państwo w stanie wskazać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego) odnośnie rzekomego istnienia innego stanu prawnego/ innych praw do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż wynikający z zapisów księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych oraz zawartości akt spraw, poza informacją o złożeniu wniosku w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją wzmiankowanej nieruchomości?
W tym miejscu należy przypomnieć, że proces reprywatyzacji jest jedynym postępowaniem prowadzonym przed instytucjami państwowymi, w których nie następuje weryfikacja zawartych we wniosku danych dotyczących nieruchomości ani ze stanem prawnym w okresie II RP, PRL czy III RP (księgi hipoteczne, księgi wieczyste) czy stanem faktycznym faktycznym w okresie PRL i III RP (sprawdzenie czy nieruchomość istotnie została przejęta przez Skarb Państwa). Tak więc zasadnym jest domniemanie, ze wprowadzenie jako prawnie wiążących informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej niż istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego mogło się odbyć tylko ta drogą. Natomiast domniemanie, że podstawą dla opisanego powyżej sposobu procesowania spraw, jest wniosek, a nie prawomocny dokument wynika m. in. z faktu, że przez prawie dekadę ani ów dokument nie został ujawniony, ani jego beneficjant się nie ujawnił.
2. Czy są Państwo w stanie podać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego) odnośnie rzekomego istnienia innego stanu fizycznego/geodezyjnego nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż ten, który jest widoczny w terenie (oraz np na Google.maps) oraz udokumentowany np w wypisach z ewidencji gruntów i księgach wieczystych, poza dokumentacją budowlaną powstałą w postępowaniu prowadzonym nie dla sytuacji w terenie, ale dla sytuacji spójnej z dokumentacją reprywatyzacyjną ?
W tym miejscu należy przypomnieć o udokumentowanym zwyczaju lokalnych instytucji legalizacji legalnych obiektów budowlanym na innym stanie prawnym niż ten uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego (najprawdopodobniej na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji reprywatyzacyjnej - o czym poinformowałam Państwa w piśmie z dnia 07.06.2019r)
Jeszcze raz podkreślam, że instytucje państwowe miały co najmniej dekadę na wyjaśnienie powodów dla których ich pracownicy od ok 2009 roku, procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** ignorują wszelkie prawa, dokumenty, rejestry oraz stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego i wystawiają dokumenty wskazujące na rzekome istnienie pod tym adresem innej sytuacji prawnej i/lub geodezyjnej. Dotyczy to też Państwa instytucji. W takiej sytuacji kolejne uchylenie się od odpowiedzi na zadane pytania zostanie odczytane jako potwierdzenie, ze nie są Państwo zakwestionować dotychczasowych ustaleń.
Z poważaniem
1B. Pytamy sądy powszechne
Instytucje powiatowe - Sąd Rejonowy w G*,
Instancje nadrzędne - Sąd Okręgowy w W*. Sąd Apelacyjny w W*.
09.06.2016
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z 07.06.2019r) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***;
Przypominam, że przez kilka lat nie podali Państwo powodu dla którego Państwa pracownicy procesują od ok 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** tak jakby na miejscu prywatnej nieruchomości znajdował się inny obiekt niż rzeczywiście istnieje w terenie (i jest ujawniony w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego). Przy czym analiza całości korespondencji pozwoliła ustalić , że jakieś prawa do tego fikcyjnego obiektu powinien mieć Skarb Państwa.
Aby sprawę ostatecznie wyjaśnić wskazuję, że wobec doktryny jawności postępowań sądowych jedyną podstawę dla nie dołączenia do akt sprawy informacji istotnych dla rozstrzygnięcia jest art 228 KPC, którego brzmienie cytuje poniżej:
KPC "Art. 228. § 1. Fakty powszechnie znane nie wymagają dowodu.
§ 2. To samo dotyczy faktów znanych sądowi urzędowo, jednakże sąd powinien na rozprawie zwrócić na nie uwagę stron."
Życzliwie pomijam komiczny aspekt założenia na potrzeby prowadzonych postępowań, że dla właściciela nieruchomości „faktem powszechnie znanym” jest istnienie w miejscu jego własności (którą można zobaczyć w terenie i np na Google.maps i która jest dobrze udokumentowana i ujawniona w rejestrach) innego obiektu. Lub założenie, że "faktem powszechnie znanym" dla następcy prawnego przedwojennych właścicieli jest to, ze jego nieruchomość uległa reprywatyzacji na stanie prawnym nie istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego (czyli co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś wojennego "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa własności z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Skoro jednak upierają się Państwo, że w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie doszło do naruszenia prawa - to wyjaśnienia jednak wymaga, z jakiego źródła czerpią Państwo informacje o "faktach powszechnie znanych" czy "znanych urzędowo". Wobec powyższego zwracam się z następującymi pytaniami:
1. Czy są Państwo w stanie wskazać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego) odnośnie rzekomego istnienia innego stanu prawnego/ innych praw do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż wynikający z zapisów księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych oraz zawartości akt spraw, poza informacją o złożeniu wniosku w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją wzmiankowanej nieruchomości?
W tym miejscu należy przypomnieć, że proces reprywatyzacji jest jedynym postępowaniem prowadzonym przed instytucjami państwowymi, w których nie następuje weryfikacja zawartych we wniosku danych dotyczących nieruchomości ani ze stanem prawnym w okresie II RP, PRL czy III RP (księgi hipoteczne, księgi wieczyste) czy stanem faktycznym faktycznym w okresie PRL i III RP (sprawdzenie czy nieruchomość istotnie została przejęta przez Skarb Państwa). Tak więc zasadnym jest domniemanie, ze wprowadzenie jako prawnie wiążących informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej niż istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego mogło się odbyć tylko tą drogą. Natomiast domniemanie, że podstawą dla opisanego powyżej sposobu procesowania spraw, jest wniosek, a nie prawomocny dokument wynika m. in. z faktu, że przez prawie dekadę ani ów dokument nie został ujawniony, ani jego beneficjant się nie ujawnił.
2. Czy są Państwo w stanie podać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego) odnośnie rzekomego istnienia innego stanu fizycznego/geodezyjnego nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż ten, który jest widoczny w terenie (oraz np na Google.maps) oraz udokumentowany np w wypisach z ewidencji gruntów i księgach wieczystych, poza dokumentacją budowlaną powstałą w postępowaniu prowadzonym nie dla sytuacji w terenie, ale dla sytuacji spójnej z dokumentacją reprywatyzacyjną ?
W tym miejscu należy przypomnieć o udokumentowanym zwyczaju lokalnych instytucji legalizacji legalnych obiektów budowlanym na innym stanie prawnym niż ten uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego (najprawdopodobniej na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji reprywatyzacyjnej - o czym poinformowałam Państwa w piśmie z dnia 07.06.2019r)
Jeszcze raz podkreślam, że instytucje państwowe miały co najmniej dekadę na wyjaśnienie powodów dla których ich pracownicy od ok 2009 roku, procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** ignorują wszelkie prawa, dokumenty, rejestry oraz stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego i wystawiają dokumenty wskazujące na rzekome istnienie pod tym adresem innej sytuacji prawnej i/lub geodezyjnej. Dotyczy to też Państwa instytucji. W takiej sytuacji kolejne uchylenie się od odpowiedzi na zadane pytania zostanie odczytane jako potwierdzenie, ze nie są Państwo zakwestionować dotychczasowych ustaleń.
Z poważaniem
Instytucje powiatowe - Sąd Rejonowy w G*,
Instancje nadrzędne - Sąd Okręgowy w W*. Sąd Apelacyjny w W*.
09.06.2016
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z 07.06.2019r) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***;
Przypominam, że przez kilka lat nie podali Państwo powodu dla którego Państwa pracownicy procesują od ok 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** tak jakby na miejscu prywatnej nieruchomości znajdował się inny obiekt niż rzeczywiście istnieje w terenie (i jest ujawniony w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego). Przy czym analiza całości korespondencji pozwoliła ustalić , że jakieś prawa do tego fikcyjnego obiektu powinien mieć Skarb Państwa.
Aby sprawę ostatecznie wyjaśnić wskazuję, że wobec doktryny jawności postępowań sądowych jedyną podstawę dla nie dołączenia do akt sprawy informacji istotnych dla rozstrzygnięcia jest art 228 KPC, którego brzmienie cytuje poniżej:
KPC "Art. 228. § 1. Fakty powszechnie znane nie wymagają dowodu.
§ 2. To samo dotyczy faktów znanych sądowi urzędowo, jednakże sąd powinien na rozprawie zwrócić na nie uwagę stron."
Życzliwie pomijam komiczny aspekt założenia na potrzeby prowadzonych postępowań, że dla właściciela nieruchomości „faktem powszechnie znanym” jest istnienie w miejscu jego własności (którą można zobaczyć w terenie i np na Google.maps i która jest dobrze udokumentowana i ujawniona w rejestrach) innego obiektu. Lub założenie, że "faktem powszechnie znanym" dla następcy prawnego przedwojennych właścicieli jest to, ze jego nieruchomość uległa reprywatyzacji na stanie prawnym nie istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego (czyli co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś wojennego "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa własności z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Skoro jednak upierają się Państwo, że w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie doszło do naruszenia prawa - to wyjaśnienia jednak wymaga, z jakiego źródła czerpią Państwo informacje o "faktach powszechnie znanych" czy "znanych urzędowo". Wobec powyższego zwracam się z następującymi pytaniami:
1. Czy są Państwo w stanie wskazać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego) odnośnie rzekomego istnienia innego stanu prawnego/ innych praw do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż wynikający z zapisów księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych oraz zawartości akt spraw, poza informacją o złożeniu wniosku w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją wzmiankowanej nieruchomości?
W tym miejscu należy przypomnieć, że proces reprywatyzacji jest jedynym postępowaniem prowadzonym przed instytucjami państwowymi, w których nie następuje weryfikacja zawartych we wniosku danych dotyczących nieruchomości ani ze stanem prawnym w okresie II RP, PRL czy III RP (księgi hipoteczne, księgi wieczyste) czy stanem faktycznym faktycznym w okresie PRL i III RP (sprawdzenie czy nieruchomość istotnie została przejęta przez Skarb Państwa). Tak więc zasadnym jest domniemanie, ze wprowadzenie jako prawnie wiążących informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej niż istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego mogło się odbyć tylko tą drogą. Natomiast domniemanie, że podstawą dla opisanego powyżej sposobu procesowania spraw, jest wniosek, a nie prawomocny dokument wynika m. in. z faktu, że przez prawie dekadę ani ów dokument nie został ujawniony, ani jego beneficjant się nie ujawnił.
2. Czy są Państwo w stanie podać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego) odnośnie rzekomego istnienia innego stanu fizycznego/geodezyjnego nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż ten, który jest widoczny w terenie (oraz np na Google.maps) oraz udokumentowany np w wypisach z ewidencji gruntów i księgach wieczystych, poza dokumentacją budowlaną powstałą w postępowaniu prowadzonym nie dla sytuacji w terenie, ale dla sytuacji spójnej z dokumentacją reprywatyzacyjną ?
W tym miejscu należy przypomnieć o udokumentowanym zwyczaju lokalnych instytucji legalizacji legalnych obiektów budowlanym na innym stanie prawnym niż ten uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego (najprawdopodobniej na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji reprywatyzacyjnej - o czym poinformowałam Państwa w piśmie z dnia 07.06.2019r)
Jeszcze raz podkreślam, że instytucje państwowe miały co najmniej dekadę na wyjaśnienie powodów dla których ich pracownicy od ok 2009 roku, procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** ignorują wszelkie prawa, dokumenty, rejestry oraz stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego i wystawiają dokumenty wskazujące na rzekome istnienie pod tym adresem innej sytuacji prawnej i/lub geodezyjnej. Dotyczy to też Państwa instytucji. W takiej sytuacji kolejne uchylenie się od odpowiedzi na zadane pytania zostanie odczytane jako potwierdzenie, ze nie są Państwo zakwestionować dotychczasowych ustaleń.
Z poważaniem
1C. Pytamy prokuratury
Instytucje powiatowe - , Prokuratura Rejonowa w G*
Instancje nadrzędne - . Prokuratura Okręgowa w W*. Prokuratura Regionalna w W*.
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z 07.06.2019r) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***;
Przypominam, że przez kilka lat nie podali Państwo powodu dla którego Państwa pracownicy procesują od ok 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** tak jakby na miejscu prywatnej nieruchomości znajdował się inny obiekt niż rzeczywiście istnieje w terenie (i jest ujawniony w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego). Przy czym analiza całości korespondencji pozwoliła ustalić , że jakieś prawa do tego fikcyjnego obiektu powinien mieć Skarb Państwa.
Aby sprawę ostatecznie wyjaśnić wskazuję, że wobec doktryny jawności postępowań prokuratorskich jedyną podstawę dla nie dołączenia do akt sprawy informacji istotnych dla rozstrzygnięcia jest art 168 KPK, którego brzmienie cytuje poniżej:
KPK "Art 168 "Fakty powszechnie znane nie wymagają dowodu. To samo dotyczy faktów znanych z urzędu, należy jednak zwrócić na nie uwagę stron. Nie wyłącza to dowodu przeciwnego."
Życzliwie pomijam komiczny aspekt założenia na potrzeby prowadzonych postępowań, że dla właściciela nieruchomości „faktem powszechnie znanym” jest istnienie w miejscu jego własności (którą można zobaczyć w terenie i np na Google.maps i która jest dobrze udokumentowana i ujawniona w rejestrach) innego obiektu. Lub założenie, że "faktem powszechnie znanym" dla następcy prawnego przedwojennych właścicieli jest to, ze jego nieruchomość uległa reprywatyzacji na stanie prawnym nie istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego (czyli co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś wojennego "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa własności z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Skoro jednak upierają się Państwo, że w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie doszło do naruszenia prawa - to wyjaśnienia jednak wymaga, z jakiego źródła czerpią Państwo informacje o "faktach powszechnie znanych" czy "znanych urzędowo". Wobec powyższego zwracam się z następującymi pytaniami:
1. Czy są Państwo w stanie wskazać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego), odnośnie rzekomego istnienia innego stanu prawnego/ innych praw do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż wynikający z zapisów księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych oraz zawartości akt spraw, poza informacją o złożeniu wniosku w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją wzmiankowanej nieruchomości?
W tym miejscu należy przypomnieć, że proces reprywatyzacji jest jedynym postępowaniem prowadzonym przed instytucjami państwowymi, w których nie następuje weryfikacja zawartych we wniosku danych dotyczących nieruchomości ani ze stanem prawnym w okresie II RP, PRL czy III RP (księgi hipoteczne, księgi wieczyste) czy stanem faktycznym faktycznym w okresie PRL i III RP (sprawdzenie czy nieruchomość istotnie została przejęta przez Skarb Państwa). Tak więc zasadnym jest domniemanie, że wprowadzenie jako prawnie wiążących informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej niż istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego mogło się odbyć tylko tą drogą. Natomiast domniemanie, że podstawą dla opisanego powyżej sposobu procesowania spraw, jest wniosek, a nie prawomocny dokument wynika m. in. z faktu, że przez prawie dekadę ani ów dokument nie został ujawniony, ani jego beneficjant się nie ujawnił.
2. Czy są Państwo w stanie podać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego) odnośnie rzekomego istnienia innego stanu fizycznego/geodezyjnego nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż ten, który jest widoczny w terenie (oraz np na Google.maps) oraz udokumentowany np w wypisach z ewidencji gruntów i księgach wieczystych, poza dokumentacją budowlaną powstałą w postępowaniu prowadzonym nie dla sytuacji w terenie, ale dla sytuacji spójnej z dokumentacją reprywatyzacyjną ?
W tym miejscu należy przypomnieć o udokumentowanym zwyczaju lokalnych instytucji legalizacji legalnych obiektów budowlanym na innym stanie prawnym niż ten uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego (najprawdopodobniej na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji reprywatyzacyjnej - o czym poinformowałam Państwa w piśmie z dnia 07.06.2019r)
Jeszcze raz podkreślam, że instytucje państwowe miały co najmniej dekadę na wyjaśnienie powodów dla których ich pracownicy od ok 2009 roku, procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** ignorują wszelkie prawa, dokumenty, rejestry oraz stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego i wystawiają dokumenty wskazujące na rzekome istnienie pod tym adresem innej sytuacji prawnej i/lub geodezyjnej . Dotyczy to też Państwa instytucji. W takiej sytuacji kolejne uchylenie się od odpowiedzi na zadane pytania zostanie odczytane jako potwierdzenie, że nie są Państwo zakwestionować dotychczasowych ustaleń.
Z poważaniem
***
Instytucje powiatowe - , Prokuratura Rejonowa w G*
Instancje nadrzędne - . Prokuratura Okręgowa w W*. Prokuratura Regionalna w W*.
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z 07.06.2019r) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***;
Przypominam, że przez kilka lat nie podali Państwo powodu dla którego Państwa pracownicy procesują od ok 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** tak jakby na miejscu prywatnej nieruchomości znajdował się inny obiekt niż rzeczywiście istnieje w terenie (i jest ujawniony w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego). Przy czym analiza całości korespondencji pozwoliła ustalić , że jakieś prawa do tego fikcyjnego obiektu powinien mieć Skarb Państwa.
Aby sprawę ostatecznie wyjaśnić wskazuję, że wobec doktryny jawności postępowań prokuratorskich jedyną podstawę dla nie dołączenia do akt sprawy informacji istotnych dla rozstrzygnięcia jest art 168 KPK, którego brzmienie cytuje poniżej:
KPK "Art 168 "Fakty powszechnie znane nie wymagają dowodu. To samo dotyczy faktów znanych z urzędu, należy jednak zwrócić na nie uwagę stron. Nie wyłącza to dowodu przeciwnego."
Życzliwie pomijam komiczny aspekt założenia na potrzeby prowadzonych postępowań, że dla właściciela nieruchomości „faktem powszechnie znanym” jest istnienie w miejscu jego własności (którą można zobaczyć w terenie i np na Google.maps i która jest dobrze udokumentowana i ujawniona w rejestrach) innego obiektu. Lub założenie, że "faktem powszechnie znanym" dla następcy prawnego przedwojennych właścicieli jest to, ze jego nieruchomość uległa reprywatyzacji na stanie prawnym nie istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego (czyli co najwyżej na rzecz następcy prawnego jakiegoś wojennego "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa własności z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Skoro jednak upierają się Państwo, że w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie doszło do naruszenia prawa - to wyjaśnienia jednak wymaga, z jakiego źródła czerpią Państwo informacje o "faktach powszechnie znanych" czy "znanych urzędowo". Wobec powyższego zwracam się z następującymi pytaniami:
1. Czy są Państwo w stanie wskazać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego), odnośnie rzekomego istnienia innego stanu prawnego/ innych praw do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż wynikający z zapisów księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych oraz zawartości akt spraw, poza informacją o złożeniu wniosku w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją wzmiankowanej nieruchomości?
W tym miejscu należy przypomnieć, że proces reprywatyzacji jest jedynym postępowaniem prowadzonym przed instytucjami państwowymi, w których nie następuje weryfikacja zawartych we wniosku danych dotyczących nieruchomości ani ze stanem prawnym w okresie II RP, PRL czy III RP (księgi hipoteczne, księgi wieczyste) czy stanem faktycznym faktycznym w okresie PRL i III RP (sprawdzenie czy nieruchomość istotnie została przejęta przez Skarb Państwa). Tak więc zasadnym jest domniemanie, że wprowadzenie jako prawnie wiążących informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej niż istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego mogło się odbyć tylko tą drogą. Natomiast domniemanie, że podstawą dla opisanego powyżej sposobu procesowania spraw, jest wniosek, a nie prawomocny dokument wynika m. in. z faktu, że przez prawie dekadę ani ów dokument nie został ujawniony, ani jego beneficjant się nie ujawnił.
2. Czy są Państwo w stanie podać inne źródło faktu "powszechnie znanego" lub "znanego urzędowo" (wraz z dołączeniem odpowiedniego materiału dowodowego) odnośnie rzekomego istnienia innego stanu fizycznego/geodezyjnego nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** niż ten, który jest widoczny w terenie (oraz np na Google.maps) oraz udokumentowany np w wypisach z ewidencji gruntów i księgach wieczystych, poza dokumentacją budowlaną powstałą w postępowaniu prowadzonym nie dla sytuacji w terenie, ale dla sytuacji spójnej z dokumentacją reprywatyzacyjną ?
W tym miejscu należy przypomnieć o udokumentowanym zwyczaju lokalnych instytucji legalizacji legalnych obiektów budowlanym na innym stanie prawnym niż ten uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego (najprawdopodobniej na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji reprywatyzacyjnej - o czym poinformowałam Państwa w piśmie z dnia 07.06.2019r)
Jeszcze raz podkreślam, że instytucje państwowe miały co najmniej dekadę na wyjaśnienie powodów dla których ich pracownicy od ok 2009 roku, procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** ignorują wszelkie prawa, dokumenty, rejestry oraz stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego i wystawiają dokumenty wskazujące na rzekome istnienie pod tym adresem innej sytuacji prawnej i/lub geodezyjnej . Dotyczy to też Państwa instytucji. W takiej sytuacji kolejne uchylenie się od odpowiedzi na zadane pytania zostanie odczytane jako potwierdzenie, że nie są Państwo zakwestionować dotychczasowych ustaleń.
Z poważaniem
***
2. Informujemy Rząd
Ministerstwa albo nie odpowiadają, albo piszą, ze to nie ich problem. Zastanawiamy się czy oby na pewno pracownicy tych instytucji zorientowali się o co w sprawie naszej nieruchomości chodzi. Może kolejna informacja skłoni ich do zbadania sygnalizowanego przez nas od kilku lat problemu.
Ministerstwa albo nie odpowiadają, albo piszą, ze to nie ich problem. Zastanawiamy się czy oby na pewno pracownicy tych instytucji zorientowali się o co w sprawie naszej nieruchomości chodzi. Może kolejna informacja skłoni ich do zbadania sygnalizowanego przez nas od kilku lat problemu.
2A. Informujemy Ministerstwo Infrastruktury i Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pisma z dnia 07.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** wysłane do instytucji lokalnych Powiatu G*** oraz instytucji sprawujących nadzór nad lokalnymi strukturami odpowiedzialnymi za sprawy budownictwa i geodezji.
Przypominam, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (o ile nie jest ewidentnym przestępstwem reprywatyzacyjnym podtrzymywanym ewidentnym i skrajnym niedopełnieniem obowiązków przez dużą liczbę funkcjonariuszy państwowych - czemu wszystkie instytucje państwowe na chwilę obecną konsekwentnie zaprzeczają) pokazuje nie tylko skrajną dysfunkcje procesu reprywatyzacji, ale również zaangażowanie w nią instytucji odpowiedzialnych za proces budowlany i dane geodezyjne, pomimo iż w żaden sposób nie wynika to z ich właściwości.
Pokazuje bowiem, ze najprawdopodobniej wystarczy jakiś stary wniosek złożony w sprawie związanej z reprywatyzacją przez następcę prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy, aby instytucje odpowiedzialne za sprawy budowlane i geodezyjne przestały reagować nie tylko na dokumenty Państwa Polskiego (wskazujące, że nieruchomość przez Państwo Polskie nigdy nie została znacjonalizowana, a jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli), ale również na sytuacje w terenie odzwierciedlająca stan istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego. I co więcej zaczynają procesować sprawy budowlane w sposób potwierdzający rzekomą spójność dokumentacji wywodzącej się z procesu reprywatyzacyjnego z terenem. Ze szczególnym uwzględnieniem dokonywania powtórnej legalizacji legalnych prac budowlanych wykonanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli . Oznacza to, że uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem wadliwej „dokumentacji reprywatyzacyjnej” może zaczynać się się jeszcze przez powstaniem prawomocnych dokumentów w procesie reprywatyzacji. I to z wydatnym wspó³działaniem instytucji odpowiedzialnych za proces budowlany i sprawy geodezyjne.
Dodatkowym efektem takiego działania jest uniemożliwianie wykonywania legalnych czynności przez osoby wywodzące swoje prawa własności z okresu administracji Państwa Polskiego (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa szanował nawet PRL).
Przy czym fakt "nieważności" praw wywodzących się od Państwa Polskiego i potwierdzających je dokumentów i rejestrów jest w instytucjach państwowych traktowany najwyraźniej jako "powszechnie znany" lub "znany urzędowo", skoro przez prawie dekadę nie poinformowano aktualnych właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli ) o powodach zaprzestania poszanowania ich praw oraz potwierdzających je dokumentów i rejestrów. Jak również o powodach prowadzenia postępowań budowlanych dla innego obiektu niż ten, który znajduje się w terenie czy dokonywania wpisów geodezyjnych sprzecznych z sytuacją w terenie.
Jeżeli proces reprywatyzacji z definicji nie służy uwłaszczaniu następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli, a współdziałanie w tym procesie instytucji odpowiedzialnych za prawidłowości procesu budowlanego i prawdziwość danych geodezyjnych nie jest uprawnione - to Ministerstwo miało obowiązek nie tylko na taki absurd zareagować, ale również sprawdzić jakie jeszcze absurdy wygenerowano na skutek zaangażowania wymienionych instytucji w proces reprywatyzacji. Tym bardziej, ze nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji nie są dla nikogo tajemnicą.
Skoro jednak Ministerstwo uparło się aby działać tak jakby postępowanie instytucji odpowiedzialnych za proces budowlany oraz dane geodezyjne, w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku, nie budziło jego zaniepokojenia (mimo iż wskazuje, że proces reprywatyzacji de facto może sprowadzać się do wykazywania że III RP jest następcą prawnym III Rzeszy) to nie pozostaje mi nic innego niż stanowisko Ministerstwa należnie udokumentować.
Ponadto ponawiam pytanie zadane w piśmie 24.04.2019, od odpowiedzi na które Ministerstwo się uchyliło;
Czyim następcą prawnym jest III RP, skoro, jak wynika z braku zaniepokojenia kolejnych ministerstw d/s infrastruktury działaniami instytucji odpowiedzialnych za proces budowlany oraz dane geodezyjne podejmowanych w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku, nie jest to ani II RP, ani PRL.
Wyrażam ponadto zdumienie, że do chwili obecnej nie wsparli Państwo mojego wniosku złożonego do KPRM o opublikowanie w trybie natychmiastowym na BIP KPRM (lub na innej powszechnie dostępnej stronie rządowej) kompletnego wykazu mienia Skarbu Państwa, sposobu jego nabycia przez Skarb Państwa oraz kompletnego wykazu przekształceń własnościowych dokonanych na takim mieniu po roku 1989. Jest to tym bardziej zdumiewające, że uczynienie wnioskowanych materiałów powszechnie dostępnymi z pewnością w znacznym stopniu zapobiegłoby powstawaniu takich przypadków jak ten będący przedmiotem sprawy (czyli wykorzystywaniu procesu reprywatyzacji dla zastępowania praw do nieruchomości mających ciągłość za cały okres administracji Państwa Polskiego - prawami, które mogą się wywodzić co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. pisma z 09.06.2019 skierowane do Urzędu Miasta M***, Wydziału Geodezji i Kartografii Starostwa G***, Wydziału Architektoniczno-Budowlanego Starostwa G***, PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G*** i Sądu Rejonowego w G*** ,
2. pisma z 09.06.2019 skierowane do Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie M***, GUGiK, MWINB i GUNB
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pisma z dnia 07.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** wysłane do instytucji lokalnych Powiatu G*** oraz instytucji sprawujących nadzór nad lokalnymi strukturami odpowiedzialnymi za sprawy budownictwa i geodezji.
Przypominam, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (o ile nie jest ewidentnym przestępstwem reprywatyzacyjnym podtrzymywanym ewidentnym i skrajnym niedopełnieniem obowiązków przez dużą liczbę funkcjonariuszy państwowych - czemu wszystkie instytucje państwowe na chwilę obecną konsekwentnie zaprzeczają) pokazuje nie tylko skrajną dysfunkcje procesu reprywatyzacji, ale również zaangażowanie w nią instytucji odpowiedzialnych za proces budowlany i dane geodezyjne, pomimo iż w żaden sposób nie wynika to z ich właściwości.
Pokazuje bowiem, ze najprawdopodobniej wystarczy jakiś stary wniosek złożony w sprawie związanej z reprywatyzacją przez następcę prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy, aby instytucje odpowiedzialne za sprawy budowlane i geodezyjne przestały reagować nie tylko na dokumenty Państwa Polskiego (wskazujące, że nieruchomość przez Państwo Polskie nigdy nie została znacjonalizowana, a jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli), ale również na sytuacje w terenie odzwierciedlająca stan istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego. I co więcej zaczynają procesować sprawy budowlane w sposób potwierdzający rzekomą spójność dokumentacji wywodzącej się z procesu reprywatyzacyjnego z terenem. Ze szczególnym uwzględnieniem dokonywania powtórnej legalizacji legalnych prac budowlanych wykonanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli . Oznacza to, że uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem wadliwej „dokumentacji reprywatyzacyjnej” może zaczynać się się jeszcze przez powstaniem prawomocnych dokumentów w procesie reprywatyzacji. I to z wydatnym wspó³działaniem instytucji odpowiedzialnych za proces budowlany i sprawy geodezyjne.
Dodatkowym efektem takiego działania jest uniemożliwianie wykonywania legalnych czynności przez osoby wywodzące swoje prawa własności z okresu administracji Państwa Polskiego (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa szanował nawet PRL).
Przy czym fakt "nieważności" praw wywodzących się od Państwa Polskiego i potwierdzających je dokumentów i rejestrów jest w instytucjach państwowych traktowany najwyraźniej jako "powszechnie znany" lub "znany urzędowo", skoro przez prawie dekadę nie poinformowano aktualnych właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli ) o powodach zaprzestania poszanowania ich praw oraz potwierdzających je dokumentów i rejestrów. Jak również o powodach prowadzenia postępowań budowlanych dla innego obiektu niż ten, który znajduje się w terenie czy dokonywania wpisów geodezyjnych sprzecznych z sytuacją w terenie.
Jeżeli proces reprywatyzacji z definicji nie służy uwłaszczaniu następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli, a współdziałanie w tym procesie instytucji odpowiedzialnych za prawidłowości procesu budowlanego i prawdziwość danych geodezyjnych nie jest uprawnione - to Ministerstwo miało obowiązek nie tylko na taki absurd zareagować, ale również sprawdzić jakie jeszcze absurdy wygenerowano na skutek zaangażowania wymienionych instytucji w proces reprywatyzacji. Tym bardziej, ze nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji nie są dla nikogo tajemnicą.
Skoro jednak Ministerstwo uparło się aby działać tak jakby postępowanie instytucji odpowiedzialnych za proces budowlany oraz dane geodezyjne, w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku, nie budziło jego zaniepokojenia (mimo iż wskazuje, że proces reprywatyzacji de facto może sprowadzać się do wykazywania że III RP jest następcą prawnym III Rzeszy) to nie pozostaje mi nic innego niż stanowisko Ministerstwa należnie udokumentować.
Ponadto ponawiam pytanie zadane w piśmie 24.04.2019, od odpowiedzi na które Ministerstwo się uchyliło;
Czyim następcą prawnym jest III RP, skoro, jak wynika z braku zaniepokojenia kolejnych ministerstw d/s infrastruktury działaniami instytucji odpowiedzialnych za proces budowlany oraz dane geodezyjne podejmowanych w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku, nie jest to ani II RP, ani PRL.
Wyrażam ponadto zdumienie, że do chwili obecnej nie wsparli Państwo mojego wniosku złożonego do KPRM o opublikowanie w trybie natychmiastowym na BIP KPRM (lub na innej powszechnie dostępnej stronie rządowej) kompletnego wykazu mienia Skarbu Państwa, sposobu jego nabycia przez Skarb Państwa oraz kompletnego wykazu przekształceń własnościowych dokonanych na takim mieniu po roku 1989. Jest to tym bardziej zdumiewające, że uczynienie wnioskowanych materiałów powszechnie dostępnymi z pewnością w znacznym stopniu zapobiegłoby powstawaniu takich przypadków jak ten będący przedmiotem sprawy (czyli wykorzystywaniu procesu reprywatyzacji dla zastępowania praw do nieruchomości mających ciągłość za cały okres administracji Państwa Polskiego - prawami, które mogą się wywodzić co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. pisma z 09.06.2019 skierowane do Urzędu Miasta M***, Wydziału Geodezji i Kartografii Starostwa G***, Wydziału Architektoniczno-Budowlanego Starostwa G***, PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G*** i Sądu Rejonowego w G*** ,
2. pisma z 09.06.2019 skierowane do Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie M***, GUGiK, MWINB i GUNB
2B. Informujemy Ministerstwo Sprawiedliwości
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pisma z dnia 07.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** wysłane do instytucji lokalnych Powiatu G*** oraz ponadpowiatowych struktur wymiaru sprawiedliwości (sądów i prokuratur)
Przypominam, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (o ile nie jest ewidentnym przestępstwem reprywatyzacyjnym podtrzymywanym ewidentnym i skrajnym niedopełnianiem obowiązków przez kilkuset funkcjonariuszy państwowych - czemu wszystkie instytucje państwowe na chwile obecna konsekwentnie zaprzeczają) pokazuje skrajną dysfunkcje procesu reprywatyzacji. Pokazuje bowiem, ze najprawdopodobniej wystarczy jakiś stary wniosek złożony w sprawie związanej z reprywatyzacją przez następce prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy, aby aparat państwowy (w tym sądy i prokuratury) przestał reagować na dokumenty Państwa Polskiego wskazujące, że nieruchomość przez Państwo Polskie nigdy nie została znacjonalizowana, a jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli. Oznacza to, że uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem wadliwej „dokumentacji reprywatyzacyjnej” może zaczynać się (także w obrębie struktur wymiaru sprawiedliwości,) jeszcze przez powstaniem prawomocnych dokumentów w procesie reprywatyzacji.
Dodatkowym efektem takiego działania jest uniemożliwianie wykonywania legalnych czynności przez osoby wywodzące swoje prawa własności z okresu administracji Państwa Polskiego (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa szanował nawet PRL) i brak poszanowania ich praw w postępowaniach toczonych przed sądami i prokuratorami .
Przy czym fakt "nieważności" praw wywodzących się od Państwa Polskiego i potwierdzających je dokumentów i rejestrów jest w strukturach wymiaru sprawiedliwości (podobnie jak w innych instytucjach państwowych), traktowany najwyraźniej jako "powszechnie znany" lub "znany urzędowo". Bowiem przez prawie dekadę nikt (nawet w trakcie prowadzonych postępowań prokuratorskich i sądowych) nie poinformował aktualnych właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli ) o powodach zaprzestania poszanowania ich praw oraz potwierdzających je dokumentów i rejestrów. Prokuratura w takim działaniu nie zdołała się dopatrzeć nieprawidłowości.
Jeżeli proces reprywatyzacji z definicji nie służy uwłaszczaniu następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli - to Ministerstwo miało obowiązek nie tylko na taki absurd zareagować, ale również sprawdzić jakie jeszcze absurdy wygenerowano w procesie reprywatyzacji. Tym bardziej, ze nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji nie są dla nikogo tajemnicą.
Skoro jednak Ministerstwo uparło się aby działać tak jakby postępowanie sądów i prokuratur w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie budziło jego zaniepokojenia (mimo iż pokazuje nie tylko iż proces reprywatyzacji de facto może sprowadzać się do wykazywania że III RP jest następcą prawnym III Rzeszy, ale również zaangażowanie w takie działania struktur wymiaru sprawiedliwości ) - to nie pozostaje mi nic innego niż stanowisko Ministerstwa należnie udokumentować.
Ponadto ponawiam pytanie zadane w piśmie 24.04.2019, od odpowiedzi na które Ministerstwo się uchyliło;
Czyim następca prawnym jest III RP, skoro, jak wynika z braku zaniepokojenia kolejnych ministerstw d/s sprawiedliwości działaniami instytucji państwowych (ze szczególnym uwzględnieniem struktur wymiaru sprawiedliwości) podejmowanych w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku, nie jest to ani II RP, ani PRL.
Wyrażam ponadto zdumienie, że do chwili obecnej nie wsparli Państwo mojego wniosku złożonego do KPRM o opublikowanie w trybie natychmiastowym na BIP KPRM (lub na innej powszechnie dostępnej stronie rządowej) kompletnego wykazu mienia Skarbu Państwa, sposobu jego nabycia przez Skarb Państwa oraz kompletnego wykazu przekształceń własnościowych dokonanych na takim mieniu po roku 1989. Jest to tym bardziej zdumiewające, że uczynienie wnioskowanych materiałów powszechnie dostępnymi z pewnością w znacznym stopniu zapobiegłoby powstawaniu takich przypadków jak ten będący przedmiotem sprawy (czyli wykorzystywaniu procesu reprywatyzacji dla zastępowania praw do nieruchomości mających ciągłość za cały okres administracji Państwa Polskiego - prawami, które mogą się wywodzić co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. pisma z 09.06.2019 skierowane do Urzędu Miasta M***, Wydziału Geodezji i Kartografii Starostwa G***, Wydziału Architektoniczno-Budowlanego Starostwa G***, PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G*** i Sądu Rejonowego w G*** ,
2. pisma z 09.06.2019 skierowane do Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***,
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pisma z dnia 07.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** wysłane do instytucji lokalnych Powiatu G*** oraz ponadpowiatowych struktur wymiaru sprawiedliwości (sądów i prokuratur)
Przypominam, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (o ile nie jest ewidentnym przestępstwem reprywatyzacyjnym podtrzymywanym ewidentnym i skrajnym niedopełnianiem obowiązków przez kilkuset funkcjonariuszy państwowych - czemu wszystkie instytucje państwowe na chwile obecna konsekwentnie zaprzeczają) pokazuje skrajną dysfunkcje procesu reprywatyzacji. Pokazuje bowiem, ze najprawdopodobniej wystarczy jakiś stary wniosek złożony w sprawie związanej z reprywatyzacją przez następce prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy, aby aparat państwowy (w tym sądy i prokuratury) przestał reagować na dokumenty Państwa Polskiego wskazujące, że nieruchomość przez Państwo Polskie nigdy nie została znacjonalizowana, a jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli. Oznacza to, że uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem wadliwej „dokumentacji reprywatyzacyjnej” może zaczynać się (także w obrębie struktur wymiaru sprawiedliwości,) jeszcze przez powstaniem prawomocnych dokumentów w procesie reprywatyzacji.
Dodatkowym efektem takiego działania jest uniemożliwianie wykonywania legalnych czynności przez osoby wywodzące swoje prawa własności z okresu administracji Państwa Polskiego (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa szanował nawet PRL) i brak poszanowania ich praw w postępowaniach toczonych przed sądami i prokuratorami .
Przy czym fakt "nieważności" praw wywodzących się od Państwa Polskiego i potwierdzających je dokumentów i rejestrów jest w strukturach wymiaru sprawiedliwości (podobnie jak w innych instytucjach państwowych), traktowany najwyraźniej jako "powszechnie znany" lub "znany urzędowo". Bowiem przez prawie dekadę nikt (nawet w trakcie prowadzonych postępowań prokuratorskich i sądowych) nie poinformował aktualnych właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli ) o powodach zaprzestania poszanowania ich praw oraz potwierdzających je dokumentów i rejestrów. Prokuratura w takim działaniu nie zdołała się dopatrzeć nieprawidłowości.
Jeżeli proces reprywatyzacji z definicji nie służy uwłaszczaniu następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli - to Ministerstwo miało obowiązek nie tylko na taki absurd zareagować, ale również sprawdzić jakie jeszcze absurdy wygenerowano w procesie reprywatyzacji. Tym bardziej, ze nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji nie są dla nikogo tajemnicą.
Skoro jednak Ministerstwo uparło się aby działać tak jakby postępowanie sądów i prokuratur w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie budziło jego zaniepokojenia (mimo iż pokazuje nie tylko iż proces reprywatyzacji de facto może sprowadzać się do wykazywania że III RP jest następcą prawnym III Rzeszy, ale również zaangażowanie w takie działania struktur wymiaru sprawiedliwości ) - to nie pozostaje mi nic innego niż stanowisko Ministerstwa należnie udokumentować.
Ponadto ponawiam pytanie zadane w piśmie 24.04.2019, od odpowiedzi na które Ministerstwo się uchyliło;
Czyim następca prawnym jest III RP, skoro, jak wynika z braku zaniepokojenia kolejnych ministerstw d/s sprawiedliwości działaniami instytucji państwowych (ze szczególnym uwzględnieniem struktur wymiaru sprawiedliwości) podejmowanych w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku, nie jest to ani II RP, ani PRL.
Wyrażam ponadto zdumienie, że do chwili obecnej nie wsparli Państwo mojego wniosku złożonego do KPRM o opublikowanie w trybie natychmiastowym na BIP KPRM (lub na innej powszechnie dostępnej stronie rządowej) kompletnego wykazu mienia Skarbu Państwa, sposobu jego nabycia przez Skarb Państwa oraz kompletnego wykazu przekształceń własnościowych dokonanych na takim mieniu po roku 1989. Jest to tym bardziej zdumiewające, że uczynienie wnioskowanych materiałów powszechnie dostępnymi z pewnością w znacznym stopniu zapobiegłoby powstawaniu takich przypadków jak ten będący przedmiotem sprawy (czyli wykorzystywaniu procesu reprywatyzacji dla zastępowania praw do nieruchomości mających ciągłość za cały okres administracji Państwa Polskiego - prawami, które mogą się wywodzić co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. pisma z 09.06.2019 skierowane do Urzędu Miasta M***, Wydziału Geodezji i Kartografii Starostwa G***, Wydziału Architektoniczno-Budowlanego Starostwa G***, PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G*** i Sądu Rejonowego w G*** ,
2. pisma z 09.06.2019 skierowane do Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***,
2C. Informujemy MSWiA
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pisma z dnia 07.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** wysłane do instytucji lokalnych Powiatu G*** oraz instytucji sprawujących nad nimi nadzór.
Przypominam, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (o ile nie jest ewidentnym przestępstwem reprywatyzacyjnym podtrzymywanym ewidentnym i skrajnym niedopełnieniem obowiązków przez kilkuset (!) funkcjonariuszy państwowych - czemu wszystkie instytucje państwowe na chwilą obecną konsekwentnie zaprzeczają) pokazuje skrajną dysfunkcje procesu reprywatyzacji. Pokazuje bowiem, że najprawdopodobniej wystarczy jakiś stary wniosek złożony w sprawie związanej z reprywatyzacją przez następcę prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy, aby aparat państwowy przestał reagować na dokumenty Państwa Polskiego wskazujące, że nieruchomość przez Państwo Polskie nigdy nie została znacjonalizowana, a jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli. Oznacza to, że uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem wadliwej „dokumentacji reprywatyzacyjnej” może zaczynać się jeszcze przez powstaniem prawomocnych dokumentów w procesie reprywatyzacji.
Dodatkowym efektem takiego działania jest uniemożliwianie wykonywania legalnych czynności przez osoby wywodzące swoje prawa własności z okresu administracji Państwa Polskiego (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa szanował nawet PRL).
Przy czym fakt "nieważności" praw wywodzących się od Państwa Polskiego i potwierdzających je dokumentów i rejestrów jest w instytucjach państwowych traktowany najwyraźniej jako "powszechnie znany" lub "znany urzędowo", bo przez prawie dekadę nie poinformowano aktualnych właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli ) o powodach zaprzestania poszanowania ich praw oraz potwierdzających je dokumentów i rejestrów.
Jeżeli proces reprywatyzacji z definicji nie służy uwłaszczaniu następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli - to Ministerstwo miało obowiązek nie tylko na taki absurd zareagować, ale również sprawdzić jakie jeszcze absurdy wygenerowano w procesie reprywatyzacji. Tym bardziej, że nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji nie są dla nikogo tajemnicą.
Skoro jednak Ministerstwo uparło się aby działać tak, jakby postępowanie instytucji państwowych w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku , nie budziło jego zaniepokojenia (mimo iż wskazuje, że proces reprywatyzacji de facto może sprowadzać się do wykazywania że III RP jest następcą prawnym III Rzeszy) - to nie pozostaje mi nic innego niż stanowisko Ministerstwa należnie udokumentować.
Ponadto ponawiam pytanie zadane w piśmie z 24.04.2019, od odpowiedzi na które Ministerstwo się uchyliło;
Czyim następcą prawnym jest III RP, skoro, jak wynika z braku zaniepokojenia kolejnych ministerstw d/s administracji i spraw wewnętrznych działaniami instytucji państwowych podejmowanych w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku, nie jest to ani II RP, ani PRL.
Wyrażam ponadto zdumienie, że do chwili obecnej nie wsparli Państwo mojego wniosku złożonego do KPRM o opublikowanie w trybie natychmiastowym na BIP KPRM (lub na innej powszechnie dostępnej stronie rządowej) kompletnego wykazu mienia Skarbu Państwa, sposobu jego nabycia przez Skarb Państwa oraz kompletnego wykazu przekształceń własnościowych dokonanych na takim mieniu po roku 1989. Jest to tym bardziej zdumiewające, że uczynienie wnioskowanych materiałów powszechnie dostępnymi z pewnością w znacznym stopniu zapobiegłoby powstawaniu takich przypadków jak ten będący przedmiotem sprawy (czyli wykorzystywaniu procesu reprywatyzacji dla zastępowania praw do nieruchomości mających ciągłość za cały okres administracji Państwa Polskiego - prawami, które mogą się wywodzić co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy)
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. pisma z 09.06.2019 skierowane do Urzędu Miasta M***, Wydziału Geodezji i Kartografii Starostwa G***, Wydziału Architektoniczno-Budowlanego Starostwa G***, PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G*** i Sądu Rejonowego w G***
2. pisma z 09.06.2019 skierowane do SKO w W***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie M***, GUGiK, MWINB i GUNB
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pisma z dnia 07.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** wysłane do instytucji lokalnych Powiatu G*** oraz instytucji sprawujących nad nimi nadzór.
Przypominam, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (o ile nie jest ewidentnym przestępstwem reprywatyzacyjnym podtrzymywanym ewidentnym i skrajnym niedopełnieniem obowiązków przez kilkuset (!) funkcjonariuszy państwowych - czemu wszystkie instytucje państwowe na chwilą obecną konsekwentnie zaprzeczają) pokazuje skrajną dysfunkcje procesu reprywatyzacji. Pokazuje bowiem, że najprawdopodobniej wystarczy jakiś stary wniosek złożony w sprawie związanej z reprywatyzacją przez następcę prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy, aby aparat państwowy przestał reagować na dokumenty Państwa Polskiego wskazujące, że nieruchomość przez Państwo Polskie nigdy nie została znacjonalizowana, a jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli. Oznacza to, że uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem wadliwej „dokumentacji reprywatyzacyjnej” może zaczynać się jeszcze przez powstaniem prawomocnych dokumentów w procesie reprywatyzacji.
Dodatkowym efektem takiego działania jest uniemożliwianie wykonywania legalnych czynności przez osoby wywodzące swoje prawa własności z okresu administracji Państwa Polskiego (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa szanował nawet PRL).
Przy czym fakt "nieważności" praw wywodzących się od Państwa Polskiego i potwierdzających je dokumentów i rejestrów jest w instytucjach państwowych traktowany najwyraźniej jako "powszechnie znany" lub "znany urzędowo", bo przez prawie dekadę nie poinformowano aktualnych właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli ) o powodach zaprzestania poszanowania ich praw oraz potwierdzających je dokumentów i rejestrów.
Jeżeli proces reprywatyzacji z definicji nie służy uwłaszczaniu następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli - to Ministerstwo miało obowiązek nie tylko na taki absurd zareagować, ale również sprawdzić jakie jeszcze absurdy wygenerowano w procesie reprywatyzacji. Tym bardziej, że nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji nie są dla nikogo tajemnicą.
Skoro jednak Ministerstwo uparło się aby działać tak, jakby postępowanie instytucji państwowych w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku , nie budziło jego zaniepokojenia (mimo iż wskazuje, że proces reprywatyzacji de facto może sprowadzać się do wykazywania że III RP jest następcą prawnym III Rzeszy) - to nie pozostaje mi nic innego niż stanowisko Ministerstwa należnie udokumentować.
Ponadto ponawiam pytanie zadane w piśmie z 24.04.2019, od odpowiedzi na które Ministerstwo się uchyliło;
Czyim następcą prawnym jest III RP, skoro, jak wynika z braku zaniepokojenia kolejnych ministerstw d/s administracji i spraw wewnętrznych działaniami instytucji państwowych podejmowanych w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku, nie jest to ani II RP, ani PRL.
Wyrażam ponadto zdumienie, że do chwili obecnej nie wsparli Państwo mojego wniosku złożonego do KPRM o opublikowanie w trybie natychmiastowym na BIP KPRM (lub na innej powszechnie dostępnej stronie rządowej) kompletnego wykazu mienia Skarbu Państwa, sposobu jego nabycia przez Skarb Państwa oraz kompletnego wykazu przekształceń własnościowych dokonanych na takim mieniu po roku 1989. Jest to tym bardziej zdumiewające, że uczynienie wnioskowanych materiałów powszechnie dostępnymi z pewnością w znacznym stopniu zapobiegłoby powstawaniu takich przypadków jak ten będący przedmiotem sprawy (czyli wykorzystywaniu procesu reprywatyzacji dla zastępowania praw do nieruchomości mających ciągłość za cały okres administracji Państwa Polskiego - prawami, które mogą się wywodzić co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy)
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. pisma z 09.06.2019 skierowane do Urzędu Miasta M***, Wydziału Geodezji i Kartografii Starostwa G***, Wydziału Architektoniczno-Budowlanego Starostwa G***, PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G*** i Sądu Rejonowego w G***
2. pisma z 09.06.2019 skierowane do SKO w W***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie M***, GUGiK, MWINB i GUNB
3. Informujemy Najważniejsze Sądy
Najważniejsze organy sądownictwa nie reagują na informacje, ze sędziowie niższych instancji ignorują dokumenty, rejestry Państwa Polskiego, jak również stan faktyczny istniejący w okresie administracji Państwa Polskiego. Czyżby nam nie wierzono.....
Może otrzymawszy poniższą informacje zmienia zdanie.
Najważniejsze organy sądownictwa nie reagują na informacje, ze sędziowie niższych instancji ignorują dokumenty, rejestry Państwa Polskiego, jak również stan faktyczny istniejący w okresie administracji Państwa Polskiego. Czyżby nam nie wierzono.....
Może otrzymawszy poniższą informacje zmienia zdanie.
3A. Informujemy Sąd Najwyższy
09.06.2019
Sąd Najwyższy
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pisma z dnia 07.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** wysłane do instytucji lokalnych Powiatu G*** oraz wyższych instancji sądownictwa powszechnego procesujących sprawy związanie ze wzmiankowaną nieruchomością po 2009 roku.
Przypominam, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (o ile nie jest ewidentnym przestępstwem reprywatyzacyjnym podtrzymywanym ewidentnym i skrajnym niedopełnianiem obowiązków także przez duża grupę sędziów sądownictwa powszechnego - czemu na chwilę obecną wszystkie zaangażowane instytucje konsekwentnie zaprzeczają) pokazuje skrajną dysfunkcje procesu reprywatyzacji. Pokazuje bowiem, ze najprawdopodobniej wystarczy jakiś stary wniosek złożony w sprawie związanej z reprywatyzacją przez następce prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy, aby także sądownictwo powszechne przestało reagować na dokumenty Państwa Polskiego wskazujące, że nieruchomość przez Państwo Polskie nigdy nie została znacjonalizowana, a jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli. Oznacza to, że uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem wadliwej „dokumentacji reprywatyzacyjnej” może zaczynać się w obrębie sądownictwa powszechnego jeszcze przez powstaniem prawomocnych dokumentów w procesie reprywatyzacji.
Dodatkowym efektem takiego działania jest uniemożliwianie wykonywania legalnych czynności przez osoby wywodzące swoje prawa własności z okresu administracji Państwa Polskiego (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa szanował nawet PRL) i brak poszanowania ich praw w postępowaniach toczonych przed sądami powszechnymi .
Przy czym fakt "nieważności" praw wywodzących się od Państwa Polskiego i potwierdzających je dokumentów i rejestrów jest także w obrębie sądów powszechnych traktowany najwyraźniej jako "powszechnie znany" lub "znany urzędowo". Bowiem przez prawie dekadę, w trakcie żadnego z prowadzonych postępowań, nie poinformowano aktualnych właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli ) o powodach zaprzestania poszanowania ich praw oraz potwierdzających je dokumentów i rejestrów. Zresztą wielokrotnie w trakcie postępowań skargowych potwierdzono, że takie postępowanie pozostaje w zakresie uprawnień sędziów.
Jeżeli proces reprywatyzacji z definicji nie służy uwłaszczaniu następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli - to Sąd Najwyższy miał obowiązek nie tylko na taki absurd zareagować, ale również poddać weryfikacji swoje orzecznictwo by sprawdzić, czy przypadkiem właśnie ono nie jest przyczyną dla której sędziowie procesujący sprawy w opisany sposób wydają się być przekonani o prawidłowości i zgodności z prawem swoich działań. Tym bardziej, że nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji nie są dla nikogo tajemnicą.
Skoro jednak Sąd Najwyższy uparł się aby działać tak jakby postępowanie sędziów sądownictwa powszechnego w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie budziło jego zaniepokojenia (mimo iż wskazuje, że m. in na skutek działań sądów powszechnych proces reprywatyzacji de facto może sprowadzać się do wykazywania że III RP jest następcą prawnym III Rzeszy) - to nie pozostaje mi nic innego niż stanowisko Sądu Najwyższego należnie udokumentować.
Ponadto ponawiam pytanie zadane w piśmie 24.04.2019, od odpowiedzi na które Sąd Najwyższy się uchylił;
Czyim następca prawnym jest III RP, skoro, jak wynika z braku zaniepokojenia Sądu Najwyższego sposobem procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku przez sądy powszechne, nie jest to ani II RP, ani PRL.
Wyrażam ponadto zdumienie, że do chwili obecnej nie wsparli Państwo mojego wniosku złożonego do KPRM o opublikowanie w trybie natychmiastowym na BIP KPRM (lub na innej powszechnie dostępnej stronie rządowej) kompletnego wykazu mienia Skarbu Państwa, sposobu jego nabycia przez Skarb Państwa oraz kompletnego wykazu przekształceń własnościowych dokonanych na takim mieniu po roku 1989. Jest to tym bardziej zdumiewające, że uczynienie wnioskowanych materiałów powszechnie dostępnymi z pewnością w znacznym stopniu zapobiegłoby powstawaniu takich przypadków jak ten będący przedmiotem sprawy (czyli wykorzystywaniu procesu reprywatyzacji dla zastępowania praw do nieruchomości mających ciągłość za cały okres administracji Państwa Polskiego - prawami, które mogą się wywodzić co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. pisma z 09.06.2019 skierowane do Urzędu Miasta M***, Wydziału Geodezji i Kartografii Starostwa G***, Wydziału Architektoniczno-Budowlanego Starostwa G***, PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G*** i Sądu Rejonowego w G*** ,
2. pisma z 09.06.2019 skierowane do Sądu Okręgowego w W*** i Sądu Apelacyjnego w W***,
09.06.2019
Sąd Najwyższy
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pisma z dnia 07.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** wysłane do instytucji lokalnych Powiatu G*** oraz wyższych instancji sądownictwa powszechnego procesujących sprawy związanie ze wzmiankowaną nieruchomością po 2009 roku.
Przypominam, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (o ile nie jest ewidentnym przestępstwem reprywatyzacyjnym podtrzymywanym ewidentnym i skrajnym niedopełnianiem obowiązków także przez duża grupę sędziów sądownictwa powszechnego - czemu na chwilę obecną wszystkie zaangażowane instytucje konsekwentnie zaprzeczają) pokazuje skrajną dysfunkcje procesu reprywatyzacji. Pokazuje bowiem, ze najprawdopodobniej wystarczy jakiś stary wniosek złożony w sprawie związanej z reprywatyzacją przez następce prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy, aby także sądownictwo powszechne przestało reagować na dokumenty Państwa Polskiego wskazujące, że nieruchomość przez Państwo Polskie nigdy nie została znacjonalizowana, a jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli. Oznacza to, że uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem wadliwej „dokumentacji reprywatyzacyjnej” może zaczynać się w obrębie sądownictwa powszechnego jeszcze przez powstaniem prawomocnych dokumentów w procesie reprywatyzacji.
Dodatkowym efektem takiego działania jest uniemożliwianie wykonywania legalnych czynności przez osoby wywodzące swoje prawa własności z okresu administracji Państwa Polskiego (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa szanował nawet PRL) i brak poszanowania ich praw w postępowaniach toczonych przed sądami powszechnymi .
Przy czym fakt "nieważności" praw wywodzących się od Państwa Polskiego i potwierdzających je dokumentów i rejestrów jest także w obrębie sądów powszechnych traktowany najwyraźniej jako "powszechnie znany" lub "znany urzędowo". Bowiem przez prawie dekadę, w trakcie żadnego z prowadzonych postępowań, nie poinformowano aktualnych właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli ) o powodach zaprzestania poszanowania ich praw oraz potwierdzających je dokumentów i rejestrów. Zresztą wielokrotnie w trakcie postępowań skargowych potwierdzono, że takie postępowanie pozostaje w zakresie uprawnień sędziów.
Jeżeli proces reprywatyzacji z definicji nie służy uwłaszczaniu następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli - to Sąd Najwyższy miał obowiązek nie tylko na taki absurd zareagować, ale również poddać weryfikacji swoje orzecznictwo by sprawdzić, czy przypadkiem właśnie ono nie jest przyczyną dla której sędziowie procesujący sprawy w opisany sposób wydają się być przekonani o prawidłowości i zgodności z prawem swoich działań. Tym bardziej, że nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji nie są dla nikogo tajemnicą.
Skoro jednak Sąd Najwyższy uparł się aby działać tak jakby postępowanie sędziów sądownictwa powszechnego w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie budziło jego zaniepokojenia (mimo iż wskazuje, że m. in na skutek działań sądów powszechnych proces reprywatyzacji de facto może sprowadzać się do wykazywania że III RP jest następcą prawnym III Rzeszy) - to nie pozostaje mi nic innego niż stanowisko Sądu Najwyższego należnie udokumentować.
Ponadto ponawiam pytanie zadane w piśmie 24.04.2019, od odpowiedzi na które Sąd Najwyższy się uchylił;
Czyim następca prawnym jest III RP, skoro, jak wynika z braku zaniepokojenia Sądu Najwyższego sposobem procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku przez sądy powszechne, nie jest to ani II RP, ani PRL.
Wyrażam ponadto zdumienie, że do chwili obecnej nie wsparli Państwo mojego wniosku złożonego do KPRM o opublikowanie w trybie natychmiastowym na BIP KPRM (lub na innej powszechnie dostępnej stronie rządowej) kompletnego wykazu mienia Skarbu Państwa, sposobu jego nabycia przez Skarb Państwa oraz kompletnego wykazu przekształceń własnościowych dokonanych na takim mieniu po roku 1989. Jest to tym bardziej zdumiewające, że uczynienie wnioskowanych materiałów powszechnie dostępnymi z pewnością w znacznym stopniu zapobiegłoby powstawaniu takich przypadków jak ten będący przedmiotem sprawy (czyli wykorzystywaniu procesu reprywatyzacji dla zastępowania praw do nieruchomości mających ciągłość za cały okres administracji Państwa Polskiego - prawami, które mogą się wywodzić co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. pisma z 09.06.2019 skierowane do Urzędu Miasta M***, Wydziału Geodezji i Kartografii Starostwa G***, Wydziału Architektoniczno-Budowlanego Starostwa G***, PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G*** i Sądu Rejonowego w G*** ,
2. pisma z 09.06.2019 skierowane do Sądu Okręgowego w W*** i Sądu Apelacyjnego w W***,
3B Informujemy NSA
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pisma z dnia 07.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** wysłane do instytucji lokalnych Powiatu G***, WSA w W*** oraz instytucji których działania podejmowane w stosunku do wzmiankowanej nieruchomości oceniało WSA w W*** (Wojewoda Mazowiecki -Wydział Infrastruktury, MWINB, GUNB)
Przypominam, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (o ile nie jest ewidentnym przestępstwem reprywatyzacyjnym podtrzymywanym ewidentnym i skrajnym niedopełnianiem obowiązków także przez sporą grupę sędziów sądownictwa administracyjnego - czemu na chwilę obecną wszystkie zaangażowane instytucje konsekwentnie zaprzeczają) pokazuje skrajną dysfunkcje procesu reprywatyzacji. Pokazuje bowiem, ze najprawdopodobniej wystarczy jakiś stary wniosek złożony w sprawie związanej z reprywatyzacją przez następce prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy, aby sądownictwo administracyjne (potwierdzając zresztą prawidłowość analogicznych działań instytucji administracji państwowej i samorządowej) przestało reagować na dokumenty Państwa Polskiego wskazujące, że nieruchomość przez Państwo Polskie nigdy nie została znacjonalizowana, a jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli. Oznacza to, że uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem wadliwej „dokumentacji reprywatyzacyjnej” może zaczynać się w obrębie sądownictwa administracyjnego (jak również w obrębie instytucji administracji państwowej i samorządowej) jeszcze przez powstaniem prawomocnych dokumentów w procesie reprywatyzacji.
Dodatkowym efektem takiego działania jest uniemożliwianie wykonywania legalnych czynności przez osoby wywodzące swoje prawa własności z okresu administracji Państwa Polskiego (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa szanował nawet PRL) i brak poszanowania ich praw w postępowaniach toczonych przed sądami administracyjnymi ( jak również przed instytucjami administracji państwowej i samorządowej) .
Przy czym fakt "nieważności" praw wywodzących się od Państwa Polskiego i potwierdzających je dokumentów i rejestrów jest w obrębie sądów administracyjnych (jak również w obrębie instytucji administracji państwowej i samorządowej) traktowany najwyraźniej jako "powszechnie znany" lub "znany urzędowo", bo przez prawie dekadę nie poinformowano aktualnych właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli ) o powodach zaprzestania poszanowania ich praw oraz potwierdzających je dokumentów i rejestrów.
Jeżeli proces reprywatyzacji z definicji nie służy uwłaszczaniu następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli - to NSA miało obowiązek nie tylko na taki absurd zareagować, ale również usunąć w trybie natychmiastowym z bazy orzeczniczej rozstrzygnięcia potwierdzające o prawidłowości działań, które taki absurd wygenerowały. Tym bardziej, że nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji nie są dla nikogo tajemnicą. A NSA jako najwyższy organ odwoławczy orzekający w kwestiach związanych z reprywatyzacją powinien mieć świadomość konsekwencji uznania praw wynikających z procesu reprywatyzacji ( w której nie ma obowiązku weryfikacji danych z decyzji nacjonalizacyjnej) za nadrzędny dokument "unieważniający" wszelkie okoliczności związane z okresem administracji Państwa Polskiego)
Skoro jednak NSA uparło się aby działać tak jakby postępowanie sędziów sądownictwa administracyjnego w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie budziło jego zaniepokojenia (mimo iż wskazuje, że m. in . na skutek działań sądownictwa administracyjnego proces reprywatyzacji de facto może sprowadzać się do wykazywania że III RP jest następcą prawnym III Rzeszy) - to nie pozostaje mi nic innego niż stanowisko NSA należnie udokumentować.
Ponadto ponawiam pytanie zadane w piśmie 24.04.2019, od odpowiedzi na które NSA się uchyliło;
Czyim następcą prawnym jest III RP, skoro, jak wynika z braku zaniepokojenia NSA sposobem procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku przez sądownictwo administracyjne, nie jest to ani II RP, ani PRL.
Wyrażam ponadto zdumienie, że do chwili obecnej nie wsparli Państwo mojego wniosku złożonego do KPRM o opublikowanie w trybie natychmiastowym na BIP KPRM (lub na innej powszechnie dostępnej stronie rządowej) kompletnego wykazu mienia Skarbu Państwa, sposobu jego nabycia przez Skarb Państwa oraz kompletnego wykazu przekształceń własnościowych dokonanych na takim mieniu po roku 1989. Jest to tym bardziej zdumiewające, że uczynienie wnioskowanych materiałów powszechnie dostępnymi z pewnością w znacznym stopniu zapobiegłoby powstawaniu takich przypadków jak ten będący przedmiotem sprawy (czyli wykorzystywaniu procesu reprywatyzacji dla zastępowania praw do nieruchomości mających ciągłość za cały okres administracji Państwa Polskiego - prawami, które mogą się wywodzić co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. pisma z 09.06.2019 skierowane do Urzędu Miasta M***, Wydziału Geodezji i Kartografii Starostwa G***, Wydziału Architektoniczno-Budowlanego Starostwa G***, PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G*** i Sądu Rejonowego w G*** ,
2. pisma z 09.06.2019 skierowane do SKO w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, MWINB i GUNB
09.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pisma z dnia 07.06.2019r), przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** wysłane do instytucji lokalnych Powiatu G***, WSA w W*** oraz instytucji których działania podejmowane w stosunku do wzmiankowanej nieruchomości oceniało WSA w W*** (Wojewoda Mazowiecki -Wydział Infrastruktury, MWINB, GUNB)
Przypominam, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (o ile nie jest ewidentnym przestępstwem reprywatyzacyjnym podtrzymywanym ewidentnym i skrajnym niedopełnianiem obowiązków także przez sporą grupę sędziów sądownictwa administracyjnego - czemu na chwilę obecną wszystkie zaangażowane instytucje konsekwentnie zaprzeczają) pokazuje skrajną dysfunkcje procesu reprywatyzacji. Pokazuje bowiem, ze najprawdopodobniej wystarczy jakiś stary wniosek złożony w sprawie związanej z reprywatyzacją przez następce prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy, aby sądownictwo administracyjne (potwierdzając zresztą prawidłowość analogicznych działań instytucji administracji państwowej i samorządowej) przestało reagować na dokumenty Państwa Polskiego wskazujące, że nieruchomość przez Państwo Polskie nigdy nie została znacjonalizowana, a jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli. Oznacza to, że uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem wadliwej „dokumentacji reprywatyzacyjnej” może zaczynać się w obrębie sądownictwa administracyjnego (jak również w obrębie instytucji administracji państwowej i samorządowej) jeszcze przez powstaniem prawomocnych dokumentów w procesie reprywatyzacji.
Dodatkowym efektem takiego działania jest uniemożliwianie wykonywania legalnych czynności przez osoby wywodzące swoje prawa własności z okresu administracji Państwa Polskiego (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa szanował nawet PRL) i brak poszanowania ich praw w postępowaniach toczonych przed sądami administracyjnymi ( jak również przed instytucjami administracji państwowej i samorządowej) .
Przy czym fakt "nieważności" praw wywodzących się od Państwa Polskiego i potwierdzających je dokumentów i rejestrów jest w obrębie sądów administracyjnych (jak również w obrębie instytucji administracji państwowej i samorządowej) traktowany najwyraźniej jako "powszechnie znany" lub "znany urzędowo", bo przez prawie dekadę nie poinformowano aktualnych właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli ) o powodach zaprzestania poszanowania ich praw oraz potwierdzających je dokumentów i rejestrów.
Jeżeli proces reprywatyzacji z definicji nie służy uwłaszczaniu następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli - to NSA miało obowiązek nie tylko na taki absurd zareagować, ale również usunąć w trybie natychmiastowym z bazy orzeczniczej rozstrzygnięcia potwierdzające o prawidłowości działań, które taki absurd wygenerowały. Tym bardziej, że nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji nie są dla nikogo tajemnicą. A NSA jako najwyższy organ odwoławczy orzekający w kwestiach związanych z reprywatyzacją powinien mieć świadomość konsekwencji uznania praw wynikających z procesu reprywatyzacji ( w której nie ma obowiązku weryfikacji danych z decyzji nacjonalizacyjnej) za nadrzędny dokument "unieważniający" wszelkie okoliczności związane z okresem administracji Państwa Polskiego)
Skoro jednak NSA uparło się aby działać tak jakby postępowanie sędziów sądownictwa administracyjnego w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku nie budziło jego zaniepokojenia (mimo iż wskazuje, że m. in . na skutek działań sądownictwa administracyjnego proces reprywatyzacji de facto może sprowadzać się do wykazywania że III RP jest następcą prawnym III Rzeszy) - to nie pozostaje mi nic innego niż stanowisko NSA należnie udokumentować.
Ponadto ponawiam pytanie zadane w piśmie 24.04.2019, od odpowiedzi na które NSA się uchyliło;
Czyim następcą prawnym jest III RP, skoro, jak wynika z braku zaniepokojenia NSA sposobem procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku przez sądownictwo administracyjne, nie jest to ani II RP, ani PRL.
Wyrażam ponadto zdumienie, że do chwili obecnej nie wsparli Państwo mojego wniosku złożonego do KPRM o opublikowanie w trybie natychmiastowym na BIP KPRM (lub na innej powszechnie dostępnej stronie rządowej) kompletnego wykazu mienia Skarbu Państwa, sposobu jego nabycia przez Skarb Państwa oraz kompletnego wykazu przekształceń własnościowych dokonanych na takim mieniu po roku 1989. Jest to tym bardziej zdumiewające, że uczynienie wnioskowanych materiałów powszechnie dostępnymi z pewnością w znacznym stopniu zapobiegłoby powstawaniu takich przypadków jak ten będący przedmiotem sprawy (czyli wykorzystywaniu procesu reprywatyzacji dla zastępowania praw do nieruchomości mających ciągłość za cały okres administracji Państwa Polskiego - prawami, które mogą się wywodzić co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy).
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. pisma z 09.06.2019 skierowane do Urzędu Miasta M***, Wydziału Geodezji i Kartografii Starostwa G***, Wydziału Architektoniczno-Budowlanego Starostwa G***, PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G*** i Sądu Rejonowego w G*** ,
2. pisma z 09.06.2019 skierowane do SKO w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, MWINB i GUNB
Do tej pory nasza "przyjacielska pogawędka" z Sądem Rejonowym w G* sprowadzała się do tego, że my wskazywaliśmy iż powinno się nam jednak powiedzieć dlaczego sprawy związane z naszą nieruchomością procesuje się tak jakby na jej miejscu był inny obiekt z innym właścicielem (co dla nas ma namacalne konsekwencje), a Sąd Rejonowy w G* odpowiadał, ze sędziowie działali w zakresie swoich uprawnień. Ta zabawa trwała szereg lat jednak ostatnio to się zmieniło. Nasze zapytania odnośnie sposobu procesowania spraw cywilnych i karnych są przekazywane do Wydziału Ksiąg Wieczystych. Co samo w sobie jest dziwne. Jeszcze dziwniejsze jest zachowanie Wydziału Ksiąg Wieczystych. Raz otrzymaliśmy od niego informację, że nasze oburzenie, iż sprawy cywilne i karne są procesowane dla innego stanu prawnego niż jest ujawniony w księgach wieczystych - potraktowano jako....... wniosek o zmianę wpisu w księgach wieczystych (a dokładniej o wpisanie do nich ostrzeżenia odnośnie niezgodności z rzeczywistym stanem prawnym). Innym razem poinformowano nas, że możemy sobie obejrzeć akta ksiąg wieczystych - sugerując, ze znajdziemy tam wyjaśnienie.
Innymi słowy Sąd Rejonowy w G* zachowuje się tak jakby jak najbardziej poprawne były działania sędziów procesujących sprawy przy założeniu, że w miejscu rzeczywistej nieruchomości jest inny obiekt z innym właścicielem niż wynika z akt sprawy, dokumentów i rejestrów z okresu Państwa Polskiego i rzeczywistej sytuacji w terenie. A za całe zamieszanie winę ponosił Wydział Ksiąg Wieczystych posiadając księgi wieczyste, które śmią odzwierciedlać sytuację w okresie administracji Państwa Polskiego, z sumiennie odnotowywanymi wszelkim zmianami i zachowanymi aktami. Czemu jest jednak winny Wydział Ksiąg Wieczystych? Bo wygląda na to, że temu, iż ksiąg wieczystych nie wybrakował lub nie spalił ;-).
Mówiąc jednak poważnie - to obsesyjne trzymanie się jakiegoś dokumentu reprywatyzacyjnego (bo, przypominamy tylko w procesie reprywatyzacji można wprowadzić jako wiążące informacje, które z rzeczywistością w okresie administracji Państwa Polskiego nie mają nic wspólnego) przez instytucje państwowe pomimo iż nie zgadza się on z niczym zaczyna wyglądać naprawdę dziwnie. Zupełnie tak jakby jakiś dokument reprywatyzacyjny był prawdą objawioną wyrytą na kamiennych tablicach, która sprawia, że "nieważne" staje się wszystko co jest z nią sprzeczne.
Najbardziej zdumiewające jest jednak to, co uzmysłowiła nam z całą wyrazistością nasza ostatnia korespondencja z Sądem Rejonowym w G*. Czyli to, że winę za to, że jakiś dokument reprywatyzacyjny nie zgadza się ani z całością dokumentacji powstałej w okresie administracji Państwa Polskiego, ani z sytuacją w terenie ponoszą w rozumieniu aparatu państwowego bynajmniej nie te instytucje, które wprowadziły przez proces reprywatyzacyjny do obiegu prawnego prawa jakiegoś wojennego "szmalcownika", ale te, które dokonały należnej staranności by dokumentacje w okresie administracji Państwa Polskiego starannie prowadzić i pieczołowicie przechować. I nie jest to bynajmniej problem tylko Sądu Rejonowego w G.
Kiedy jednak zaczęliśmy się zastanawiać, czy przypadkiem wszyscy nie zwariowali - przypomniało nam się, że kilku w instytucjach (oczywiście nie były to sądy) nieoficjalnie poinformowano nas, że "to jest sprawa cywilna". Natomiast z lektury orzecznictwa wiemy, że sądy są związane nawet wadliwą decyzją administracyjną, (dla przykładu orzeczenia, które cytowaliśmy we wstępie do Dogrywki ) I co więcej sąd jest związany sytuacją w terenie, a nie własnymi księgami wieczystymi. Czyżbyśmy więc mieli do czynienia z klasycznym sądowo-administracyjnym qui pro quo? To znaczy czy przypadkiem administracja nie żyje w przekonaniu, że sąd ustalił, iż nasza nieruchomość ma inny stan prawny niż wynika z ich dokumentów i to jest dla nich wiążące, bo wiadomo orzeczenie sądowe. Z kolei sąd, jak wynika z orzecznictwa, czuje się związany jakimś dokumentem administracyjnym (np z procesu reprywatyzacji) z którego wynika, że do naszej nieruchomości prawa ma kto inny, a w terenie jest nie ten obiekt dla którego są prowadzone księgi wieczyste . Najprostszym sposobem byłoby jawne wyjaśnienie sprawy. Ale do tego żadna instytucja się nie pali, bowiem w rozumieniu administracji oznaczałoby to ujawnienie, ze dekadami prowadzili wadliwą (tzn sprzeczną z orzeczeniem sądowym) dokumentację. Natomiast w rozumieniu sądu jawne wyjaśnienie sprawy oznaczałoby ujawnienie, ze latami prowadzono wadliwe (tzn sprzeczne z jakimś dokumentem administracyjnym) księgi wieczyste. A Prokuratura? Prokuratura już wielokrotnie poinformowała nas o tym, ze nie ingeruje w procesy sądowe i administracyjne.
Pozostaje więc pytanie co jest tym mitycznym orzeczeniem sądowym, które wiąże organy administracji? Czy przypadkiem nie jest to jedna ze spraw przeprocesowanych tak jakby na miejscu naszej nieruchomości znajdowało się coś innego mającego innego właściciela bez poinformowanie nas o co chodzi? Oraz co jest tym mitycznym dokumentem administracyjnym, którym sąd jest związany? Czy przypadkiem nie jest to dokumentacja budowlana np legalizacja samowoli budowlanej legalnego obiektu na stanie prawnym wynikającym z reprywatyzacji. (co opisaliśmy tutaj)
Sprawę należy niewątpliwie wyjaśnić bo dzieje się tu najwyraźniej coś bardzo, ale to bardzo absurdalnego.
Innymi słowy Sąd Rejonowy w G* zachowuje się tak jakby jak najbardziej poprawne były działania sędziów procesujących sprawy przy założeniu, że w miejscu rzeczywistej nieruchomości jest inny obiekt z innym właścicielem niż wynika z akt sprawy, dokumentów i rejestrów z okresu Państwa Polskiego i rzeczywistej sytuacji w terenie. A za całe zamieszanie winę ponosił Wydział Ksiąg Wieczystych posiadając księgi wieczyste, które śmią odzwierciedlać sytuację w okresie administracji Państwa Polskiego, z sumiennie odnotowywanymi wszelkim zmianami i zachowanymi aktami. Czemu jest jednak winny Wydział Ksiąg Wieczystych? Bo wygląda na to, że temu, iż ksiąg wieczystych nie wybrakował lub nie spalił ;-).
Mówiąc jednak poważnie - to obsesyjne trzymanie się jakiegoś dokumentu reprywatyzacyjnego (bo, przypominamy tylko w procesie reprywatyzacji można wprowadzić jako wiążące informacje, które z rzeczywistością w okresie administracji Państwa Polskiego nie mają nic wspólnego) przez instytucje państwowe pomimo iż nie zgadza się on z niczym zaczyna wyglądać naprawdę dziwnie. Zupełnie tak jakby jakiś dokument reprywatyzacyjny był prawdą objawioną wyrytą na kamiennych tablicach, która sprawia, że "nieważne" staje się wszystko co jest z nią sprzeczne.
Najbardziej zdumiewające jest jednak to, co uzmysłowiła nam z całą wyrazistością nasza ostatnia korespondencja z Sądem Rejonowym w G*. Czyli to, że winę za to, że jakiś dokument reprywatyzacyjny nie zgadza się ani z całością dokumentacji powstałej w okresie administracji Państwa Polskiego, ani z sytuacją w terenie ponoszą w rozumieniu aparatu państwowego bynajmniej nie te instytucje, które wprowadziły przez proces reprywatyzacyjny do obiegu prawnego prawa jakiegoś wojennego "szmalcownika", ale te, które dokonały należnej staranności by dokumentacje w okresie administracji Państwa Polskiego starannie prowadzić i pieczołowicie przechować. I nie jest to bynajmniej problem tylko Sądu Rejonowego w G.
Kiedy jednak zaczęliśmy się zastanawiać, czy przypadkiem wszyscy nie zwariowali - przypomniało nam się, że kilku w instytucjach (oczywiście nie były to sądy) nieoficjalnie poinformowano nas, że "to jest sprawa cywilna". Natomiast z lektury orzecznictwa wiemy, że sądy są związane nawet wadliwą decyzją administracyjną, (dla przykładu orzeczenia, które cytowaliśmy we wstępie do Dogrywki ) I co więcej sąd jest związany sytuacją w terenie, a nie własnymi księgami wieczystymi. Czyżbyśmy więc mieli do czynienia z klasycznym sądowo-administracyjnym qui pro quo? To znaczy czy przypadkiem administracja nie żyje w przekonaniu, że sąd ustalił, iż nasza nieruchomość ma inny stan prawny niż wynika z ich dokumentów i to jest dla nich wiążące, bo wiadomo orzeczenie sądowe. Z kolei sąd, jak wynika z orzecznictwa, czuje się związany jakimś dokumentem administracyjnym (np z procesu reprywatyzacji) z którego wynika, że do naszej nieruchomości prawa ma kto inny, a w terenie jest nie ten obiekt dla którego są prowadzone księgi wieczyste . Najprostszym sposobem byłoby jawne wyjaśnienie sprawy. Ale do tego żadna instytucja się nie pali, bowiem w rozumieniu administracji oznaczałoby to ujawnienie, ze dekadami prowadzili wadliwą (tzn sprzeczną z orzeczeniem sądowym) dokumentację. Natomiast w rozumieniu sądu jawne wyjaśnienie sprawy oznaczałoby ujawnienie, ze latami prowadzono wadliwe (tzn sprzeczne z jakimś dokumentem administracyjnym) księgi wieczyste. A Prokuratura? Prokuratura już wielokrotnie poinformowała nas o tym, ze nie ingeruje w procesy sądowe i administracyjne.
Pozostaje więc pytanie co jest tym mitycznym orzeczeniem sądowym, które wiąże organy administracji? Czy przypadkiem nie jest to jedna ze spraw przeprocesowanych tak jakby na miejscu naszej nieruchomości znajdowało się coś innego mającego innego właściciela bez poinformowanie nas o co chodzi? Oraz co jest tym mitycznym dokumentem administracyjnym, którym sąd jest związany? Czy przypadkiem nie jest to dokumentacja budowlana np legalizacja samowoli budowlanej legalnego obiektu na stanie prawnym wynikającym z reprywatyzacji. (co opisaliśmy tutaj)
Sprawę należy niewątpliwie wyjaśnić bo dzieje się tu najwyraźniej coś bardzo, ale to bardzo absurdalnego.
1. Prowadzimy korespondencje z sądami w sprawie ksiąg wieczystych i nie tylko
Na początek warto by było sprawdzić, czy Wydział Sąd Rejonowy w G* jest w stanie podać jakikolwiek inny znany mu powód dla proponowanej zmiany zapisów ksiąg wieczystych dla naszej nieruchomości niż prowadzenie spraw cywilnych i karnych w oparciu o założenie ich niewiarygodności czyli dla nieruchomości o innych parametrach i z innym właścicielem niż wynika z zapisów ksiąg wieczystych (które przypomnimy w okresie PRL-u i III RP zawsze odzwierciedlały sytuację w terenie).
Przede wszystkim warto się jednak dowiedzieć, czy oby dokumentem administracyjnym, którym sąd się czuje związany bardziej niż swoimi księgami wieczystymi nie jest przypadkiem ....... "decyzja Pana Krzysia", a raczej jakieś jej późniejsze wcielenie. W końcu jak by nie patrzeć decyzja o de facto legalizacji legalnego obiektu tym razem w oparciu o stan prawny z procesu reprywatyzacji jest decyzją administracyjną. Natomiast rzekomo udokumentowany w niej "stan faktyczny" jest faktem oczywistym. Bo jak osoby ujawnione w księgach wieczystych mogą nie widzieć tego co potwierdził wnioskodawca, osoby wystawiające decyzję i osoby odbierające objęte nią prace budowlane. Brzmi logicznie, prawda?
Jeżeli dalsza korespondencja potwierdzi nasze dotychczasowe ustalenia, to jesteśmy gotowi podpisać się rękami i nogami przed petycją o ustanowienie odpowiedzialności karnej dla każdego sędziego, który "w swojej niezależnej ocenie" zdecyduje się odejść od jawności postępowania sądowego. Niezależnie od tego jakie ma ku temu powody.
Na początek warto by było sprawdzić, czy Wydział Sąd Rejonowy w G* jest w stanie podać jakikolwiek inny znany mu powód dla proponowanej zmiany zapisów ksiąg wieczystych dla naszej nieruchomości niż prowadzenie spraw cywilnych i karnych w oparciu o założenie ich niewiarygodności czyli dla nieruchomości o innych parametrach i z innym właścicielem niż wynika z zapisów ksiąg wieczystych (które przypomnimy w okresie PRL-u i III RP zawsze odzwierciedlały sytuację w terenie).
Przede wszystkim warto się jednak dowiedzieć, czy oby dokumentem administracyjnym, którym sąd się czuje związany bardziej niż swoimi księgami wieczystymi nie jest przypadkiem ....... "decyzja Pana Krzysia", a raczej jakieś jej późniejsze wcielenie. W końcu jak by nie patrzeć decyzja o de facto legalizacji legalnego obiektu tym razem w oparciu o stan prawny z procesu reprywatyzacji jest decyzją administracyjną. Natomiast rzekomo udokumentowany w niej "stan faktyczny" jest faktem oczywistym. Bo jak osoby ujawnione w księgach wieczystych mogą nie widzieć tego co potwierdził wnioskodawca, osoby wystawiające decyzję i osoby odbierające objęte nią prace budowlane. Brzmi logicznie, prawda?
Jeżeli dalsza korespondencja potwierdzi nasze dotychczasowe ustalenia, to jesteśmy gotowi podpisać się rękami i nogami przed petycją o ustanowienie odpowiedzialności karnej dla każdego sędziego, który "w swojej niezależnej ocenie" zdecyduje się odejść od jawności postępowania sądowego. Niezależnie od tego jakie ma ku temu powody.
1A Pytamy Sąd Rejonowy w G*
a) Przede wszystkim interesuje nas dlaczego Wydział Ksiąg Wieczystych tłumaczy się z tego co wyrabiają inne wydziały
Wydział Ksiąg Wieczystych
12.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do pism Dzko 27/19 z dnia 22.01.2019, Nr Dz. Kw 189/19 (zarządzenie) z 25.03.2019, Nr Prez. Adm-411-430/17 z 02.04.2019 oraz Dzko 165/19 z dnia 31.05.2019 należy wskazać przede wszystkim, że powinni Państwo wykazywać więcej asertywności w obronie wiarygodności ksiąg wieczystych i nie pozwalać, aby Państwa koledzy z Wydziału Cywilnego i Karnego wydawali rozstrzygnięcia sugerujące, że prowadzone są one w sposób wadliwy nie mając na to żadnych dowodów, którymi mogliby się posłużyć w jawnym postępowaniu sądowym.
W Państwa dotychczasowej postawie szczególne zaniepokojenie budzi:
1. Wyrażona w Dzko 27/19 z dnia 22.01.2019 gotowość do wpisania ostrzeżenia do ksiąg wieczystych (jak domniemam chodzi o księgę wieczystą ****/0000****/5 oraz księgi z niej wyodrębnione), o niemożliwych do podważenia w jawnym postępowaniu zapisach, tylko i wyłącznie dlatego, że w piśmie skierowanym do Sądu Rejonowego w G*** wskazano, że Wydział Cywilny i Karny tutejszego Sądu procesowały sprawy związane z nieruchomością dla której prowadzone są te księgi tak jakby ich zapisy były nieważne czy dotyczyły innej nieruchomości. Wskazuję, ze wpisy do ksiąg wieczystych nie są "podkładką" dla usprawiedliwienia post factum działań Wydziału Cywilnego i Karnego, których zgodności z prawem Sąd jak dotąd nie potrafił z oczywistych względów wykazać w inny sposób.
Na marginesie pozostaje niejasne czemu w ogóle potraktowano pismo odnoszące się do nieprawidłowości w procesowaniu spraw przez Wydział Cywilny i Wydział Karny jako wniosek o wpisanie ostrzeżenia w księdze wieczystej.
2. Wyrażona w piśmie Dzko 165/19 z dnia 31.05.2019 sugestia, że w aktach ksiąg wieczystych jest wyjaśnienie działań sędziów Wydziałów Cywilnego i Karnego, którzy latami procesowali sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** , tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości dla której jest prowadzona księga wieczysta ****/0000****/5 oraz księgi z niej wyodrębnione znajdował się inny obiekt z innym właścicielem (z analizy dokumentów wynika, ze do tego "innego obiektu" jakieś prawa ma Skarb Państwa). Akta ksiąg wieczystych są mi znane i znajduje się w nich bodajże kilkanaście dokumentów w których Skarb Państwa explicite oświadcza, że do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** żadnych roszczeń nie ma i uznaje prawa następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli osób ujawnionych w księdze ****/0000****/5 oraz księgach z niej wyodrębnionych jako właściciele) jak również uznaje istnienie nieruchomości kształcie ujawnionym w dziale I-O.
Państwa zachowanie budzi tym większe zaniepokojenie, że udało się ustalić, iż jedynym możliwym źródłem informacji o rzekomym istnieniu pod danym adresem innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (sytuacja w terenie) jest proces reprywatyzacji w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji zawartych we wniosku danych w oparciu o księgi hipoteczne i wieczyste (w zakresie stanu prawnego) czy w oparciu o mienie skarbu Państwa (w zakresie ustalenia czy nieruchomość rzeczywiście została znacjonalizowana). Z tym ustaleniem Sąd Rejonowy w G*** nie podjął polemiki.
Toteż można przyjąć, że Wydział Cywilny i Karny tutejszego Sądu uwiarygadnia dane z jakiegoś dokumentu powstałego w wyniku procesu reprywatyzacji nie biorąc pod uwagę żadnej okoliczności wskazującej, ze nie odzwierciedla on sytuacji istniejącej w okresie administracji Państwa Polskiego. Oraz tego, że dokument ten może co najwyżej być dowodem na próbę uwłaszczenia się podjętą przez następcę prawnego jakiegoś "szmalcownika" (który swoje prawa wywodzi z konfiskat i nadań III Rzeszy) na prywatnej nieruchomości która nie została znacjonalizowana w PRL i cały czas pozostaje własnością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Tym niemniej, dążąc do jawnego wyjaśnienia sprawy, życzliwie zwracam się z następującymi pytaniami:
1. Czy są w stanie Państwo podać jakąkolwiek okoliczność (popartą materiałem dowodowym), poza prowadzeniem przez Wydział Cywilny i Karny postępowań nie opartych na zapisach ksiąg wieczystych ****/0000****/5 oraz ksiąg z niej wyodrębnionych ani aktach sprawy , która w jakikolwiek sposób podważałaby zgodność zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** z sytuacją w terenie w okresie PRL-u i później i mogła stanowić podstawę dla przypuszczenia, ze ich zapisy nie są zgodne ze stanem faktycznym?
2. Czy są w stanie Państwo przytoczyć jakikolwiek dokument z akt ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (a nawet szerzej dla ksiąg wieczystych wszystkich nieruchomości powstałych z podziału dawnej parceli 275a), który wskazywałby, że w jakimkolwiek momencie z okresu administracji PRL lub III RP nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** mogła mieć innego właściciela lub być we władaniu innego podmiotu niż następcy prawni przedwojennych właścicieli, a zapisy wzmiankowanych ksiąg mogły nie odzwierciedlać sytuacji istniejącej w terenie.
Według znanego mi materiału dowodowego odpowiedzią na powyższe pytania jest zdecydowane "nie". Wobec czego jeżeli w przewidzianym terminie nie dostarczą mi Państwo żadnego dodatkowego materiału dowodowego zakładam, że jest to również Państwa odpowiedź.
Z poważaniem
****
a) Przede wszystkim interesuje nas dlaczego Wydział Ksiąg Wieczystych tłumaczy się z tego co wyrabiają inne wydziały
Wydział Ksiąg Wieczystych
12.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do pism Dzko 27/19 z dnia 22.01.2019, Nr Dz. Kw 189/19 (zarządzenie) z 25.03.2019, Nr Prez. Adm-411-430/17 z 02.04.2019 oraz Dzko 165/19 z dnia 31.05.2019 należy wskazać przede wszystkim, że powinni Państwo wykazywać więcej asertywności w obronie wiarygodności ksiąg wieczystych i nie pozwalać, aby Państwa koledzy z Wydziału Cywilnego i Karnego wydawali rozstrzygnięcia sugerujące, że prowadzone są one w sposób wadliwy nie mając na to żadnych dowodów, którymi mogliby się posłużyć w jawnym postępowaniu sądowym.
W Państwa dotychczasowej postawie szczególne zaniepokojenie budzi:
1. Wyrażona w Dzko 27/19 z dnia 22.01.2019 gotowość do wpisania ostrzeżenia do ksiąg wieczystych (jak domniemam chodzi o księgę wieczystą ****/0000****/5 oraz księgi z niej wyodrębnione), o niemożliwych do podważenia w jawnym postępowaniu zapisach, tylko i wyłącznie dlatego, że w piśmie skierowanym do Sądu Rejonowego w G*** wskazano, że Wydział Cywilny i Karny tutejszego Sądu procesowały sprawy związane z nieruchomością dla której prowadzone są te księgi tak jakby ich zapisy były nieważne czy dotyczyły innej nieruchomości. Wskazuję, ze wpisy do ksiąg wieczystych nie są "podkładką" dla usprawiedliwienia post factum działań Wydziału Cywilnego i Karnego, których zgodności z prawem Sąd jak dotąd nie potrafił z oczywistych względów wykazać w inny sposób.
Na marginesie pozostaje niejasne czemu w ogóle potraktowano pismo odnoszące się do nieprawidłowości w procesowaniu spraw przez Wydział Cywilny i Wydział Karny jako wniosek o wpisanie ostrzeżenia w księdze wieczystej.
2. Wyrażona w piśmie Dzko 165/19 z dnia 31.05.2019 sugestia, że w aktach ksiąg wieczystych jest wyjaśnienie działań sędziów Wydziałów Cywilnego i Karnego, którzy latami procesowali sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** , tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości dla której jest prowadzona księga wieczysta ****/0000****/5 oraz księgi z niej wyodrębnione znajdował się inny obiekt z innym właścicielem (z analizy dokumentów wynika, ze do tego "innego obiektu" jakieś prawa ma Skarb Państwa). Akta ksiąg wieczystych są mi znane i znajduje się w nich bodajże kilkanaście dokumentów w których Skarb Państwa explicite oświadcza, że do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** żadnych roszczeń nie ma i uznaje prawa następców prawnych przedwojennych właścicieli (czyli osób ujawnionych w księdze ****/0000****/5 oraz księgach z niej wyodrębnionych jako właściciele) jak również uznaje istnienie nieruchomości kształcie ujawnionym w dziale I-O.
Państwa zachowanie budzi tym większe zaniepokojenie, że udało się ustalić, iż jedynym możliwym źródłem informacji o rzekomym istnieniu pod danym adresem innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (sytuacja w terenie) jest proces reprywatyzacji w którym nie dokonuje się należnej weryfikacji zawartych we wniosku danych w oparciu o księgi hipoteczne i wieczyste (w zakresie stanu prawnego) czy w oparciu o mienie skarbu Państwa (w zakresie ustalenia czy nieruchomość rzeczywiście została znacjonalizowana). Z tym ustaleniem Sąd Rejonowy w G*** nie podjął polemiki.
Toteż można przyjąć, że Wydział Cywilny i Karny tutejszego Sądu uwiarygadnia dane z jakiegoś dokumentu powstałego w wyniku procesu reprywatyzacji nie biorąc pod uwagę żadnej okoliczności wskazującej, ze nie odzwierciedla on sytuacji istniejącej w okresie administracji Państwa Polskiego. Oraz tego, że dokument ten może co najwyżej być dowodem na próbę uwłaszczenia się podjętą przez następcę prawnego jakiegoś "szmalcownika" (który swoje prawa wywodzi z konfiskat i nadań III Rzeszy) na prywatnej nieruchomości która nie została znacjonalizowana w PRL i cały czas pozostaje własnością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Tym niemniej, dążąc do jawnego wyjaśnienia sprawy, życzliwie zwracam się z następującymi pytaniami:
1. Czy są w stanie Państwo podać jakąkolwiek okoliczność (popartą materiałem dowodowym), poza prowadzeniem przez Wydział Cywilny i Karny postępowań nie opartych na zapisach ksiąg wieczystych ****/0000****/5 oraz ksiąg z niej wyodrębnionych ani aktach sprawy , która w jakikolwiek sposób podważałaby zgodność zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** z sytuacją w terenie w okresie PRL-u i później i mogła stanowić podstawę dla przypuszczenia, ze ich zapisy nie są zgodne ze stanem faktycznym?
2. Czy są w stanie Państwo przytoczyć jakikolwiek dokument z akt ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** (a nawet szerzej dla ksiąg wieczystych wszystkich nieruchomości powstałych z podziału dawnej parceli 275a), który wskazywałby, że w jakimkolwiek momencie z okresu administracji PRL lub III RP nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** mogła mieć innego właściciela lub być we władaniu innego podmiotu niż następcy prawni przedwojennych właścicieli, a zapisy wzmiankowanych ksiąg mogły nie odzwierciedlać sytuacji istniejącej w terenie.
Według znanego mi materiału dowodowego odpowiedzią na powyższe pytania jest zdecydowane "nie". Wobec czego jeżeli w przewidzianym terminie nie dostarczą mi Państwo żadnego dodatkowego materiału dowodowego zakładam, że jest to również Państwa odpowiedź.
Z poważaniem
****
b) Pytamy dlaczego zobowiązuje się Wydział Ksiąg Wieczystych do tłumaczenia z tego co wyrabia wydział cywilny i karny
Prezes Sądu Rejonowego w G***
14.06.2019
Szanowny Panie,
Ze zdumieniem stwierdzam, że zapytania odnośnie zasadności prowadzenia postępowań sądowych, mających związek z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, w oparciu o inny stan prawny niż wynika z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla tej nieruchomości (****/0000****/5 oraz księgi z niej wyodrębnione) są przekazywane do Wydziału Ksiąg Wieczystych. Wydział ten zachowuje się natomiast tak jakby znalazł się pod presją wyjaśnienia, że zapisy wspomnianych ksiąg wieczystych są błędne , podczas gdy w rzeczywistości wiernie odzwierciedlają one sytuację istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego i nie ma możliwości by wykazać że było inaczej.
Jednocześnie latami kolejni prezesi Sądu Rejonowego w G***oraz Przewodniczący Wydziałów Cywilnych i Karnych nie mogą się dopatrzeć nieprawidłowości w działaniach sędziów Wydziału Cywilnego i Karnego, którzy od ok 2010 roku procesują sprawy, związane ze wzmiankowaną nieruchomością, tak jakby nie obowiązywały ich dokumenty, rejestry a nawet sytuacja w terenie istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego i wynikające z nich prawa do nieruchomości. W ostatnim okresie udało się ustalić, że jedynym możliwym sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu pod danym adresem innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (sytuacja w terenie) niż istniała w okresie administracji Państwa Polskiego jest proces reprywatyzacji. Bowiem w procesie reprywatyzacji nie ma obowiązku weryfikacji danych zawartych we wniosku ani w oparciu o księgi hipoteczne ( stan prawny przed II wojna światową), ani w oparciu księgi wieczyste czy ewidencje gruntów (stan prawny prawny i faktyczny w okresie PRL i III RP) ani w oparciu o spis mienia Skarbu Państwa (stan faktyczny w okresie PRL i później). Z ustaleniem tym Sąd Rejonowy w G***nie zdołał podjąć nawet polemiki. W takich okolicznościach zasadnym jest założenie, że podstawą dla działań sędziów Wydziału Cywilnego i Karnego Sądu Rejonowego w G***są dokumenty powstałe w wyniku prowadzenia procesu reprywatyzacji.
Tym niemniej nie wydaje się możliwe, aby przy nawet pobieżnym zbadaniu sprawy sędziowie mogli być nieświadomi, że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie, jej właściciele ujawnieni w księdze wieczystej ****/0000****/5 i księgach z niej wyodrębnionych są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli, a istniejący kształt nieruchomości odzwierciedla podejmowane przez nich legalne czynności (podziały, budowy etc) . A także iż „roszczenia” reprywatyzacyjne do nieruchomości mógł zgłosić co najwyżej następca prawny jakiegoś „szmalcownika” wywodzący swoje prawa z konfiskat i nadań III Rzeszy.
Nie podejmuję dyskusji z Państwa wielokrotnie wyrażonym oświadczeniem o tym, że podejmowane przez sędziów działania w sprawach mających związek z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** są zgodne z prawem i pozostają w zakresie uprawnień sędziego (nawet pomimo iż dotychczasowe stanowisko Sądu Rejonowego w G***w niniejszej sprawie jednoznacznie wskazuje, że sądownictwo powszechne nie jest związane żadną okolicznością wywodzącą się z okresu administracji Państwa Polskiego; ani dokumentami, ani rejestrami, ani sytuacją w terenie (sic!))
Nie podejmuję również w tym miejscu dyskusji z Państwa konsekwentną i trwającą latami odmową wyjaśnienia dlaczego źródeł rzekomych wątpliwości co do stanu prawnego czy faktycznego nieruchomości nie ujawnia się w trakcie prowadzonych postępowań i nie uzgadnia w sposób jawny (nawet pomimo tego, że dotychczasowe stanowisko Sądu Rejonowego w G***w niniejszej sprawie jednoznacznie wskazuje, że sądownictwo powszechne za "fakt powszechnie znany" uważa to, że pod danym adresem znajduje się inny obiekt z innym właścicielem niż ten, który można zobaczyć w terenie i jest ujawniony w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego (sic!))
Jednak oczekuje odpowiedzi na następujące pytanie:
1. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla działań podejmowanych przez Sąd Rejonowy w G*** po 2009 roku w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** poza przekonaniem, że mają Państwo obowiązek dostosować księgi wieczyste prowadzone dla sytuacji istniejącej w okresie administracji Państwa Polskiego do dokumentacji powstałej w procesie reprywatyzacji? I to nawet wtedy gdy przechowywane w Państwa zasobach dokumenty i sytuacja w terenie nie pozostawiają miejsca dla wątpliwości, że nieruchomość, nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie, jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli i ich prawa uznawane były nawet w PRL-u. Natomiast dokumentacja reprywatyzacyjna dotyczyć może co najwyżej „roszczeń” następcy prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa z konfiskat i nadań III Rzeszy.
2. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, tak jakby prowadzone dla tej nieruchomości księgi wieczyste ( księga wieczysta ****/0000****/5 oraz księgi z niej wyodrębnione) nie odzwierciedlały istniejącej w terenie sytuacji, poza istnieniem dokumentacji budowlanej będącej „legalizacją” legalnie postawionych obiektów (tzn postawionych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli z uzyskaniem wszelkich pozwoleń) tym razem na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji powstałej w wyniku procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej przyjętej do zasobów budowlanych ok 2009 roku pod pozorem "odtworzenia" dawniejszej dokumentacji budowlanej)? Dokumentacja "legalizująca" legalne obiekty na innym stanie prawnym siłą rzeczy poświadcza istnienie nieruchomości o innym kształcie i innym stanie prawnym niż rzeczywiście istniejące, bowiem nie uwzględnia nie tylko praw władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, ale również legalnych czynności podejmowanych przez władających nieruchomości następców prawnych przedwojennych właścicieli (np podziały działek, prace budowlane).
3. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla nie dołączania do akt spraw dokumentów będących podstawą procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 (pomimo iż nie sposób się było nie zorientować, że strony o dokumentach mogących być podstawą dla założenia istnienia pod tym adresem innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej nic nie wiedzą) i nie ujawnianiem ich w odpowiedzi na liczne wnioski i skargi na działania sędziów podejmowane w sprawach związanych ze wspomnianą nieruchomością - poza obawą przed jawną konfrontacją tych dokumentów ze stanem faktycznym i dokumentacja powstałą w okresie administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) i pełną świadomością tego, ze jawna konfrontacja pokaże brak związku dokumentów powstałych w wyniku procesu reprywatyzacji z sytuacją rzeczywiście istniejącą przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym aktualnie istniejącą).
Jeżeli nie odniosą się Państwo merytorycznie do zadanych pytań - to rozumiem, że innego racjonalnego uzasadnienia swoich działań nie są w stanie Państwo podać.
Na marginesie jeszcze raz pragnę podkreślić , że jeżeli są Państwo pewni wiarygodności dokumentów, które sędziom Wydziału Karnego i Cywilnego dają prawo do procesowania spraw w oparciu o założenie istnienia innej sytuacji prawnej i fizycznej niż jest ujawniona w księgach wieczystych (szczególnie dział I-O i II) prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** - to nie powinno być żadnych przeszkód przed ujawnieniem ich i skonfrontowaniem z rzeczywiście istniejącym stanem faktycznym. Tym bardziej jeżeli uważają Państwo treść tych dokumentów za "fakt powszechnie znany" czy "znany urzędowo".
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pismo skierowane do IV Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w G***z dnia 12.04.2019.
Prezes Sądu Rejonowego w G***
14.06.2019
Szanowny Panie,
Ze zdumieniem stwierdzam, że zapytania odnośnie zasadności prowadzenia postępowań sądowych, mających związek z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, w oparciu o inny stan prawny niż wynika z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla tej nieruchomości (****/0000****/5 oraz księgi z niej wyodrębnione) są przekazywane do Wydziału Ksiąg Wieczystych. Wydział ten zachowuje się natomiast tak jakby znalazł się pod presją wyjaśnienia, że zapisy wspomnianych ksiąg wieczystych są błędne , podczas gdy w rzeczywistości wiernie odzwierciedlają one sytuację istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego i nie ma możliwości by wykazać że było inaczej.
Jednocześnie latami kolejni prezesi Sądu Rejonowego w G***oraz Przewodniczący Wydziałów Cywilnych i Karnych nie mogą się dopatrzeć nieprawidłowości w działaniach sędziów Wydziału Cywilnego i Karnego, którzy od ok 2010 roku procesują sprawy, związane ze wzmiankowaną nieruchomością, tak jakby nie obowiązywały ich dokumenty, rejestry a nawet sytuacja w terenie istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego i wynikające z nich prawa do nieruchomości. W ostatnim okresie udało się ustalić, że jedynym możliwym sposobem wprowadzenia do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu pod danym adresem innej sytuacji prawnej i geodezyjnej (sytuacja w terenie) niż istniała w okresie administracji Państwa Polskiego jest proces reprywatyzacji. Bowiem w procesie reprywatyzacji nie ma obowiązku weryfikacji danych zawartych we wniosku ani w oparciu o księgi hipoteczne ( stan prawny przed II wojna światową), ani w oparciu księgi wieczyste czy ewidencje gruntów (stan prawny prawny i faktyczny w okresie PRL i III RP) ani w oparciu o spis mienia Skarbu Państwa (stan faktyczny w okresie PRL i później). Z ustaleniem tym Sąd Rejonowy w G***nie zdołał podjąć nawet polemiki. W takich okolicznościach zasadnym jest założenie, że podstawą dla działań sędziów Wydziału Cywilnego i Karnego Sądu Rejonowego w G***są dokumenty powstałe w wyniku prowadzenia procesu reprywatyzacji.
Tym niemniej nie wydaje się możliwe, aby przy nawet pobieżnym zbadaniu sprawy sędziowie mogli być nieświadomi, że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie, jej właściciele ujawnieni w księdze wieczystej ****/0000****/5 i księgach z niej wyodrębnionych są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli, a istniejący kształt nieruchomości odzwierciedla podejmowane przez nich legalne czynności (podziały, budowy etc) . A także iż „roszczenia” reprywatyzacyjne do nieruchomości mógł zgłosić co najwyżej następca prawny jakiegoś „szmalcownika” wywodzący swoje prawa z konfiskat i nadań III Rzeszy.
Nie podejmuję dyskusji z Państwa wielokrotnie wyrażonym oświadczeniem o tym, że podejmowane przez sędziów działania w sprawach mających związek z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** są zgodne z prawem i pozostają w zakresie uprawnień sędziego (nawet pomimo iż dotychczasowe stanowisko Sądu Rejonowego w G***w niniejszej sprawie jednoznacznie wskazuje, że sądownictwo powszechne nie jest związane żadną okolicznością wywodzącą się z okresu administracji Państwa Polskiego; ani dokumentami, ani rejestrami, ani sytuacją w terenie (sic!))
Nie podejmuję również w tym miejscu dyskusji z Państwa konsekwentną i trwającą latami odmową wyjaśnienia dlaczego źródeł rzekomych wątpliwości co do stanu prawnego czy faktycznego nieruchomości nie ujawnia się w trakcie prowadzonych postępowań i nie uzgadnia w sposób jawny (nawet pomimo tego, że dotychczasowe stanowisko Sądu Rejonowego w G***w niniejszej sprawie jednoznacznie wskazuje, że sądownictwo powszechne za "fakt powszechnie znany" uważa to, że pod danym adresem znajduje się inny obiekt z innym właścicielem niż ten, który można zobaczyć w terenie i jest ujawniony w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego (sic!))
Jednak oczekuje odpowiedzi na następujące pytanie:
1. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla działań podejmowanych przez Sąd Rejonowy w G*** po 2009 roku w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** poza przekonaniem, że mają Państwo obowiązek dostosować księgi wieczyste prowadzone dla sytuacji istniejącej w okresie administracji Państwa Polskiego do dokumentacji powstałej w procesie reprywatyzacji? I to nawet wtedy gdy przechowywane w Państwa zasobach dokumenty i sytuacja w terenie nie pozostawiają miejsca dla wątpliwości, że nieruchomość, nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie, jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli i ich prawa uznawane były nawet w PRL-u. Natomiast dokumentacja reprywatyzacyjna dotyczyć może co najwyżej „roszczeń” następcy prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa z konfiskat i nadań III Rzeszy.
2. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, tak jakby prowadzone dla tej nieruchomości księgi wieczyste ( księga wieczysta ****/0000****/5 oraz księgi z niej wyodrębnione) nie odzwierciedlały istniejącej w terenie sytuacji, poza istnieniem dokumentacji budowlanej będącej „legalizacją” legalnie postawionych obiektów (tzn postawionych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli z uzyskaniem wszelkich pozwoleń) tym razem na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji powstałej w wyniku procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej przyjętej do zasobów budowlanych ok 2009 roku pod pozorem "odtworzenia" dawniejszej dokumentacji budowlanej)? Dokumentacja "legalizująca" legalne obiekty na innym stanie prawnym siłą rzeczy poświadcza istnienie nieruchomości o innym kształcie i innym stanie prawnym niż rzeczywiście istniejące, bowiem nie uwzględnia nie tylko praw władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, ale również legalnych czynności podejmowanych przez władających nieruchomości następców prawnych przedwojennych właścicieli (np podziały działek, prace budowlane).
3. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla nie dołączania do akt spraw dokumentów będących podstawą procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 (pomimo iż nie sposób się było nie zorientować, że strony o dokumentach mogących być podstawą dla założenia istnienia pod tym adresem innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej nic nie wiedzą) i nie ujawnianiem ich w odpowiedzi na liczne wnioski i skargi na działania sędziów podejmowane w sprawach związanych ze wspomnianą nieruchomością - poza obawą przed jawną konfrontacją tych dokumentów ze stanem faktycznym i dokumentacja powstałą w okresie administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) i pełną świadomością tego, ze jawna konfrontacja pokaże brak związku dokumentów powstałych w wyniku procesu reprywatyzacji z sytuacją rzeczywiście istniejącą przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym aktualnie istniejącą).
Jeżeli nie odniosą się Państwo merytorycznie do zadanych pytań - to rozumiem, że innego racjonalnego uzasadnienia swoich działań nie są w stanie Państwo podać.
Na marginesie jeszcze raz pragnę podkreślić , że jeżeli są Państwo pewni wiarygodności dokumentów, które sędziom Wydziału Karnego i Cywilnego dają prawo do procesowania spraw w oparciu o założenie istnienia innej sytuacji prawnej i fizycznej niż jest ujawniona w księgach wieczystych (szczególnie dział I-O i II) prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** - to nie powinno być żadnych przeszkód przed ujawnieniem ich i skonfrontowaniem z rzeczywiście istniejącym stanem faktycznym. Tym bardziej jeżeli uważają Państwo treść tych dokumentów za "fakt powszechnie znany" czy "znany urzędowo".
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pismo skierowane do IV Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w G***z dnia 12.04.2019.
1B. Pytamy Sąd Okręgowy w W*
a) Na początek mamy zapytanie o pewną sprawę,
Sprawa VCa 1992/17 toczyła się niedawno i w której nie omieszkaliśmy poinformować Sądu o wszystkim, tak aby nie mógł udawać, ze czegoś nie wie. Sąd więc miał czarno na białym napisane, że rozpatruje sprawę dotyczącą fikcyjnej nieruchomości, której istnienie usiłuje się wykazać w miejscu tego co naprawdę istnieje. Wyliczyliśmy wszystkie nieprawidłowości i myśleliśmy, że sąd się zawaha. Nic z tego Sąd strzelił z grubej rury i przeprocesował sprawę tak jakby wywłaszczanie następców prawnych przedwojenny właścicieli na rzecz hmm... następców prawnych jakiegoś szmalcownika to była norma. OK każdy ma prawo do swoich urojeń i opinii. Tylko dlaczego od 2 miesięcy ten dzielny skład sędziowski nie może nam jakiś napisać uzasadnienia.
12.06.2019
Szanowni Państwo,
Pomimo przesłania w dniu 15.04.2019 wniosku o uzasadnienie zdumiewającego orzeczenia w sprawie sygn.VCa 1992/17 z dnia 09.04.2019 do chwili obecnej nie zostało mi ono dostarczone. Na marginesie wyrażam zdumienie, ze rzeczone orzeczenie jeszcze pozostaje w mocy , a nie zostało ono uznane za poważne i ewidentne naruszenie prawa usunięte z inicjatywy własnej Sądu Okręgowego w W*** . Budzi to tym większe zdziwienie, ze stawia ono Sąd Okręgowy w W*** (a nawet szerzej sądownictwo powszechne) w wyjątkowo kompromitującej sytuacji. Potwierdza bowiem o tym, że:
1. Sądownictwo powszechne przy ustalaniu praw własności do nieruchomości (stanu prawnego nieruchomości) na potrzeby prowadzonych postępowań nie jest związane żadnymi okolicznościami mającymi związek z okresem administracji Państwa Polskiego (ani dokumentami, ani rejestrami, ani sytuacją w terenie z okresu II RP, PRL i III RP).
2. Sądownictwo powszechne przy ustalaniu praw własności (stanu prawnego nieruchomości) na potrzeby prowadzonych postępowań jest związane dokumentacją powstałą w wyniku procesu reprywatyzacji, nawet jeżeli z akt sprawy i prowadzonych przez sąd rejestrów wynika jednoznacznie, że reprywatyzacja nie mogła się odbyć na stanie prawnym istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego, a jej podstawą mogły być co najwyżej konfiskaty i nadania z okresu III Rzeszy (tzn przez cały okres PRL i III RP nieruchomość pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli, a alternatywnych tytułem prawnym do nieruchomości mogły być uwiarygodnione w procesie reprywatyzacji prawa następcy prawnego wojennego "szmalcownika", te ostatnie nie były jednak uznawane nawet w PRL-u za wiążący tytuł własności.)
3. Instytucja biegłego sądowego może być wykorzystywana dla wystawienia dokumentu "podwójnego czytania", który może sugerować istnienie w terenie innej sytuacji, pasującej do dokumentacji powstałej w procesie reprywatyzacji, w miejscu rzeczywiście istniejącej i udokumentowanej w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego
4. Wiedza o wykorzystaniu procesu reprywatyzacji dla uwłaszczania następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli jest "faktem powszechnym" lub "faktem znanym urzędowo" toteż nie ma obowiązku poinformowania strony postępowania o powodach dla których jej prawa nie są respektowane. Następca prawny przedwojennych właścicieli nie ma też prawa do jakichkolwiek jawnych wyjaśnień powodów dla których jego prawa nagle przestały być respektowane i dla których uniemożliwia mu się wykonywanie jego praw związanych z własnością
Nie jest przy tym możliwe do wykazania, że skład orzekający w sprawie sygn.VCa 1992/17 nie miał świadomości w jakiej sprawie i co orzeka, chociażby z tego względu, że został o wszystkim należnie poinformowany złożonymi do akt sprawy wnioskami, które nota bene nie zostały nawet rozpatrzone w sposób należny (kopie których przesyłam w załączeniu). Należy podkreślić, że tylko przy jednoczesnym spełnieniu zdefiniowanych powyżej warunków 1-4 sędziowie mogli wydać orzeczenie podtrzymujące wyrok niższej instancji, a nie przekazać sprawę do postępowania karnego.
Na marginesie wskazuję, że chcę wierzyć, ze najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem treści orzeczenia w sprawie sygn.VCa 1992/17 z dnia 09.04.2019 jest niedopełnienie podstawowych obowiązków w zakresie zbadania sprawy przez skład orzekający i najprawdopodobniej zastąpienie czasochłonnych czynności do których sędziowie byli zobowiązani – przysłowiowym „telefonem” do Sądu Rejonowego w G*** . A następnie przyjęto uzyskane taką drogą wyjaśnienia jako "fakty powszechnie znane" bez dokonania nawet pobieżnej ich weryfikacji, chociażby w oparciu o akta sprawy. Jednak takie działanie należałoby uznać za wypełniające znamiona art 231 i 271 KK zważywszy, że jego efektem jest wystawienie dokumentu poświadczającego o systemowym zaangażowaniu sądownictwa powszechnego w zastępowanie praw do nieruchomości wywodzących się od Państwa Polskiego - prawami, które od Państwa Polskiego wywodzić się nie mogły. I do tego z porzuceniem zasady jawności postępowań w zakresie tak podstawowym jak poinformowanie władających nieruchomością właścicieli odnośnie powodów dla których nie tylko ich prawa przestały być respektowane, ale nawet przestało być uznawane istnienie ich nieruchomości w rzeczywiście istniejącym kształcie.
Nie mogę jednak wykluczyć, że podobnie jak Sąd Rejonowy w G*** mogą działać Państwo w przekonaniu, że wiążące dla Państwa są nie dokumenty, rejestry (w tym księgi wieczyste) czy stan faktyczny w okresie administracji Państwa Polskiego, ale dokumenty powstałe w wyniku reprywatyzacji, Nawet jeżeli reprywatyzacja dotyczy nieruchomości, która na rzecz Państwa Polskiego nie była nigdy znacjonalizowana. Toteż reprywatyzacja nie mogła nastąpić na stanie prawnym uznawanym przez Państwo Polskie, ale co najwyżej w oparciu o konfiskaty i nadania III Rzeszy.
Niewątpliwie utrzymywanie orzeczenia w sprawie sygn. VCa 1992/17 z dnia 09.04.2019 w obiegu prawnym jednoznacznie wskazuje w tym ostatnim kierunku. Tym bardziej, że orzeczenie w sprawie sygn. VCa 1992/17 z dnia 09.04.2019 z pewnością nie jest pojedynczym ekscesem. Sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są rutynowo procesowane nie w oparciu o dokumenty, rejestry czy sytuację w terenie istniejącą w okresie administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o dane, które można było wprowadzić do obiegu prawnego co najwyżej w wyniku procesu reprywatyzacji. I do tego bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień.
Wobec powyższego nie pozostaje mi nic innego jak życzliwie zarekomendować Państwu, aby się Państwo jednak ogarnęli i przyjęli do wiadomości, że bezrefleksyjne podążanie za regułą „solidarności zawodowej” czasami może prowadzić do konsekwentnego wystawiania dokumentów potwierdzających trudne do uwierzenia sprawy. Czego przykładem jest konsekwentne poświadczanie od prawie dekady o de facto zaangażowaniu sadownictwa powszechnego w „przerabianie” III RP na kontynuację III Rzeszy, jak to się właśnie dzieje w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** . Również szczerze rekomenduje wykorzystanie prawa karnego dla usunięcia z zawodu sędziego tych wszystkich, którzy procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie potrafili nawet nadać jawnego biegu sprawie. Nie mówiąc już o spostrzeżeniu, ze "nie dopatrując się nieprawidłowości" potwierdzają, że sądownictwo powszechne nie działa w oparciu o okoliczności związane z okresem administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o "przeprane" przez proces reprywatyzacji prawa wynikające co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy.
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. Pismo skierowane do Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w G***
2. Wniosek o wyłącznie sędziego z dnia 08.04.2019
3. Wniosek o zawieszenie postępowania z dnia 08.04.2019
4. Uzupełnienie stanowiska procesowego z dnia 08.04.2019
a) Na początek mamy zapytanie o pewną sprawę,
Sprawa VCa 1992/17 toczyła się niedawno i w której nie omieszkaliśmy poinformować Sądu o wszystkim, tak aby nie mógł udawać, ze czegoś nie wie. Sąd więc miał czarno na białym napisane, że rozpatruje sprawę dotyczącą fikcyjnej nieruchomości, której istnienie usiłuje się wykazać w miejscu tego co naprawdę istnieje. Wyliczyliśmy wszystkie nieprawidłowości i myśleliśmy, że sąd się zawaha. Nic z tego Sąd strzelił z grubej rury i przeprocesował sprawę tak jakby wywłaszczanie następców prawnych przedwojenny właścicieli na rzecz hmm... następców prawnych jakiegoś szmalcownika to była norma. OK każdy ma prawo do swoich urojeń i opinii. Tylko dlaczego od 2 miesięcy ten dzielny skład sędziowski nie może nam jakiś napisać uzasadnienia.
12.06.2019
Szanowni Państwo,
Pomimo przesłania w dniu 15.04.2019 wniosku o uzasadnienie zdumiewającego orzeczenia w sprawie sygn.VCa 1992/17 z dnia 09.04.2019 do chwili obecnej nie zostało mi ono dostarczone. Na marginesie wyrażam zdumienie, ze rzeczone orzeczenie jeszcze pozostaje w mocy , a nie zostało ono uznane za poważne i ewidentne naruszenie prawa usunięte z inicjatywy własnej Sądu Okręgowego w W*** . Budzi to tym większe zdziwienie, ze stawia ono Sąd Okręgowy w W*** (a nawet szerzej sądownictwo powszechne) w wyjątkowo kompromitującej sytuacji. Potwierdza bowiem o tym, że:
1. Sądownictwo powszechne przy ustalaniu praw własności do nieruchomości (stanu prawnego nieruchomości) na potrzeby prowadzonych postępowań nie jest związane żadnymi okolicznościami mającymi związek z okresem administracji Państwa Polskiego (ani dokumentami, ani rejestrami, ani sytuacją w terenie z okresu II RP, PRL i III RP).
2. Sądownictwo powszechne przy ustalaniu praw własności (stanu prawnego nieruchomości) na potrzeby prowadzonych postępowań jest związane dokumentacją powstałą w wyniku procesu reprywatyzacji, nawet jeżeli z akt sprawy i prowadzonych przez sąd rejestrów wynika jednoznacznie, że reprywatyzacja nie mogła się odbyć na stanie prawnym istniejącym w okresie administracji Państwa Polskiego, a jej podstawą mogły być co najwyżej konfiskaty i nadania z okresu III Rzeszy (tzn przez cały okres PRL i III RP nieruchomość pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli, a alternatywnych tytułem prawnym do nieruchomości mogły być uwiarygodnione w procesie reprywatyzacji prawa następcy prawnego wojennego "szmalcownika", te ostatnie nie były jednak uznawane nawet w PRL-u za wiążący tytuł własności.)
3. Instytucja biegłego sądowego może być wykorzystywana dla wystawienia dokumentu "podwójnego czytania", który może sugerować istnienie w terenie innej sytuacji, pasującej do dokumentacji powstałej w procesie reprywatyzacji, w miejscu rzeczywiście istniejącej i udokumentowanej w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego
4. Wiedza o wykorzystaniu procesu reprywatyzacji dla uwłaszczania następców prawnych wojennych "szmalcowników" na prywatnym majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli jest "faktem powszechnym" lub "faktem znanym urzędowo" toteż nie ma obowiązku poinformowania strony postępowania o powodach dla których jej prawa nie są respektowane. Następca prawny przedwojennych właścicieli nie ma też prawa do jakichkolwiek jawnych wyjaśnień powodów dla których jego prawa nagle przestały być respektowane i dla których uniemożliwia mu się wykonywanie jego praw związanych z własnością
Nie jest przy tym możliwe do wykazania, że skład orzekający w sprawie sygn.VCa 1992/17 nie miał świadomości w jakiej sprawie i co orzeka, chociażby z tego względu, że został o wszystkim należnie poinformowany złożonymi do akt sprawy wnioskami, które nota bene nie zostały nawet rozpatrzone w sposób należny (kopie których przesyłam w załączeniu). Należy podkreślić, że tylko przy jednoczesnym spełnieniu zdefiniowanych powyżej warunków 1-4 sędziowie mogli wydać orzeczenie podtrzymujące wyrok niższej instancji, a nie przekazać sprawę do postępowania karnego.
Na marginesie wskazuję, że chcę wierzyć, ze najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem treści orzeczenia w sprawie sygn.VCa 1992/17 z dnia 09.04.2019 jest niedopełnienie podstawowych obowiązków w zakresie zbadania sprawy przez skład orzekający i najprawdopodobniej zastąpienie czasochłonnych czynności do których sędziowie byli zobowiązani – przysłowiowym „telefonem” do Sądu Rejonowego w G*** . A następnie przyjęto uzyskane taką drogą wyjaśnienia jako "fakty powszechnie znane" bez dokonania nawet pobieżnej ich weryfikacji, chociażby w oparciu o akta sprawy. Jednak takie działanie należałoby uznać za wypełniające znamiona art 231 i 271 KK zważywszy, że jego efektem jest wystawienie dokumentu poświadczającego o systemowym zaangażowaniu sądownictwa powszechnego w zastępowanie praw do nieruchomości wywodzących się od Państwa Polskiego - prawami, które od Państwa Polskiego wywodzić się nie mogły. I do tego z porzuceniem zasady jawności postępowań w zakresie tak podstawowym jak poinformowanie władających nieruchomością właścicieli odnośnie powodów dla których nie tylko ich prawa przestały być respektowane, ale nawet przestało być uznawane istnienie ich nieruchomości w rzeczywiście istniejącym kształcie.
Nie mogę jednak wykluczyć, że podobnie jak Sąd Rejonowy w G*** mogą działać Państwo w przekonaniu, że wiążące dla Państwa są nie dokumenty, rejestry (w tym księgi wieczyste) czy stan faktyczny w okresie administracji Państwa Polskiego, ale dokumenty powstałe w wyniku reprywatyzacji, Nawet jeżeli reprywatyzacja dotyczy nieruchomości, która na rzecz Państwa Polskiego nie była nigdy znacjonalizowana. Toteż reprywatyzacja nie mogła nastąpić na stanie prawnym uznawanym przez Państwo Polskie, ale co najwyżej w oparciu o konfiskaty i nadania III Rzeszy.
Niewątpliwie utrzymywanie orzeczenia w sprawie sygn. VCa 1992/17 z dnia 09.04.2019 w obiegu prawnym jednoznacznie wskazuje w tym ostatnim kierunku. Tym bardziej, że orzeczenie w sprawie sygn. VCa 1992/17 z dnia 09.04.2019 z pewnością nie jest pojedynczym ekscesem. Sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są rutynowo procesowane nie w oparciu o dokumenty, rejestry czy sytuację w terenie istniejącą w okresie administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o dane, które można było wprowadzić do obiegu prawnego co najwyżej w wyniku procesu reprywatyzacji. I do tego bez udzielenia jakichkolwiek wyjaśnień.
Wobec powyższego nie pozostaje mi nic innego jak życzliwie zarekomendować Państwu, aby się Państwo jednak ogarnęli i przyjęli do wiadomości, że bezrefleksyjne podążanie za regułą „solidarności zawodowej” czasami może prowadzić do konsekwentnego wystawiania dokumentów potwierdzających trudne do uwierzenia sprawy. Czego przykładem jest konsekwentne poświadczanie od prawie dekady o de facto zaangażowaniu sadownictwa powszechnego w „przerabianie” III RP na kontynuację III Rzeszy, jak to się właśnie dzieje w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** . Również szczerze rekomenduje wykorzystanie prawa karnego dla usunięcia z zawodu sędziego tych wszystkich, którzy procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie potrafili nawet nadać jawnego biegu sprawie. Nie mówiąc już o spostrzeżeniu, ze "nie dopatrując się nieprawidłowości" potwierdzają, że sądownictwo powszechne nie działa w oparciu o okoliczności związane z okresem administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o "przeprane" przez proces reprywatyzacji prawa wynikające co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy.
Z poważaniem
***
W załączeniu
1. Pismo skierowane do Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w G***
2. Wniosek o wyłącznie sędziego z dnia 08.04.2019
3. Wniosek o zawieszenie postępowania z dnia 08.04.2019
4. Uzupełnienie stanowiska procesowego z dnia 08.04.2019
b) Apelujemy do Sądu Okręgowego w W* by się ogarnął
14.06.2019
Szanowni Państwo,
W ostatnich miesiącach w imieniu Sądu Okręgowego w W*** wystawiono szereg dokumentów (w szczególności orzeczenie sygn.VCa 1992/17 z dnia 09.04.2019 oraz analizę sygn.Wiz 440-645/17/KW z dnia 05.09.2018) potwierdzające o braku nieprawidłowości w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla innego stanu prawnego i geodezyjnego (sytuacja w terenie) niż istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego do 2009 roku. Oznacza to potwierdzenie o prawidłowości procesowania spraw sądowych :
1. z całkowitym ignorowaniem wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (dokumenty , rejestry, rzeczywista sytuacja w terenie).
2. przy uznaniu za wiążące dla sądu informacji, które mogły zostać wprowadzone do obiegu prawnego tylko w wyniku procesu reprywatyzacji (jedyny proces prowadzony bez weryfikacji danych w oparciu o rzeczywiście istniejąca sytuacje prawna i geodezyjna w okresie administracji Państwa Polskiego w tym II RP, PRL i III RP); i to pomimo iż z akt sprawy i zasobów sądowych jednoznacznie wynika, ze nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** przez cały okres administracji Państwa Polskiego była, i do tej pory pozostaje, własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (co wskazuje, że beneficjentami reprywatyzacji mogą być co najwyżej następcy prawni jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa z konfiskat i nadań III Rzeszy)
3. przy uznaniu, że fakt zastępowania praw następców prawnych przedwojennych właścicieli, pochodzących od Państwa Polskiego - prawami następców prawnych jakiegoś "szmalcownika", pochodzącymi z konfiskat i nadań III Rzeszy - jest faktem tak powszechnie znanym, że nie trzeba nawet o tym informować stron sprawy czy dołączać dokumentacji powstałej w wyniku procesu reprywatyzacji do akt sprawy.
4. przy uznaniu, że proces sądowy nie jest miejscem jawnego uzgodnienia informacji o stanie prawnym czy fizycznym nieruchomości, ale narzędziem dla uwiarygadniania rzekomej zgodności ze stanem faktycznym praw uwiarygodnionych w procesie reprywatyzacji, które z sytuacją istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego nie miały nic wspólnego; co więcej przy uznaniu, ze proces sądowy jest również narzędziem uniemożliwiania wykonywania praw wynikających z własności i władania nieruchomością osobom, których prawa wywodzą się z okresu administracji Państwa Polskiego.
Wobec powyższego nie pozostaje mi nic innego jak życzliwie zarekomendować Państwu, aby się Państwo jednak ogarnęli i przyjęli do wiadomości, że bezrefleksyjne podążanie za regułą „solidarności zawodowej” czasami może prowadzić do konsekwentnego wystawiania dokumentów potwierdzających trudne do uwierzenia sprawy. Czego przykładem jest konsekwentne poświadczanie od prawie dekady o de facto zaangażowaniu sadownictwa powszechnego w „przerabianie” III RP na kontynuację III Rzeszy, jak to się właśnie dzieje w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Również szczerze rekomenduje rozważenie wykorzystania prawa karnego dla usunięcia z zawodu sędziego tych wszystkich, którzy procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie potrafili nawet nadać jawnego biegu sprawie. Nie mówiąc już o zorientowaniu się, że "nie dopatrując się nieprawidłowości" w działaniach swoich kolegów procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** poświadczają w imieniu Sądu Okręgowego w W***, że sądownictwo powszechne nie działa w oparciu o okoliczności związane z okresem administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o "przeprane" przez proces reprywatyzacji prawa wynikające co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy.
Mam nadzieję, że wniosek o udzielenie odpowiedzi na poniższe pytania skłoni Państwa wreszcie do poważnej refleksji.
1. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla działań podejmowanych przez Sąd Okręgowy w W*** po 2009 roku w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** poza przekonaniem, że mają Państwo obowiązek dostosować księgi wieczyste prowadzone dla sytuacji istniejącej w okresie administracji Państwa Polskiego do dokumentacji powstałej w procesie reprywatyzacji? Nawet jeżeli przechowywane w zasobach sądowych dokumenty i sytuacja w terenie nie pozostawiają miejsca dla wątpliwości, że nieruchomość, nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie, jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli i ich prawa uznawane były nawet w PRL-u. Natomiast dokumentacja reprywatyzacyjna dotyczyć może co najwyżej „roszczeń” następcy prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa z konfiskat i nadań III Rzeszy.
2. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, tak jakby prowadzone dla tej nieruchomości księgi wieczyste ( księga wieczysta ****/0000****/5 oraz księgi z niej wyodrębnione) nie odzwierciedlały istniejącej w terenie sytuacji, poza istnieniem dokumentacji budowlanej będącej „legalizacją” legalnie postawionych obiektów (tzn postawionych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli z uzyskaniem wszelkich pozwoleń) tym razem na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji powstałej w wyniku procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej przyjętej do zasobów budowlanych ok 2009 roku pod pozorem "odtworzenia" dawniejszej dokumentacji budowlanej)? Dokumentacja "legalizująca" legalne obiekty na innym stanie prawnym siłą rzeczy poświadcza istnienie nieruchomości o innym kształcie i innym stanie prawnym niż rzeczywiście istniejące, bowiem nie uwzględnia nie tylko praw władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, ale również podejmowanych przez nich legalnych czynności (np podziały działek, prace budowlane).
3. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla nie dołączania do akt spraw dokumentów będących podstawą procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 (pomimo iż nie sposób się było nie zorientować, że strony o dokumentach mogących być podstawą dla założenia istnienia pod tym adresem innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej nic nie wiedzą) i nie ujawnianiem ich w odpowiedzi na liczne wnioski i skargi na działania sędziów podejmowane sprawach związanych ze wzmiankowaną nieruchomością - poza obawą przed jawną konfrontacją tych dokumentów ze stanem faktycznym i dokumentacją powstałą w okresie administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) i pełną świadomością tego, że jawna konfrontacja pokaże brak związku dokumentów powstałych w wyniku procesu reprywatyzacji z sytuacją istniejącą przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym aktualnie istniejącą).
Jeżeli nie odniosą się Państwo merytorycznie do zadanych pytań - to rozumiem, że nie są w stanie Państwo podać innego racjonalnego uzasadnienia podejmowanych w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** działań.
Na marginesie wskazuje, że jeżeli są Państwo pewni wiarygodności dokumentów, które sędziom Sądu Okręgowego w W*** dają prawo do procesowania spraw w oparciu o założenie istnienia innej sytuacji prawnej i fizycznej niż jest ujawniona w księgach wieczystych (szczególnie dział I-O i II) prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** - to nie ma żadnych przeszkód przed ujawnieniem ich i skonfrontowaniem z rzeczywiście istniejącym stanem faktycznym. Tym bardziej jeżeli uważają Państwo treść tych dokumentów za "fakt powszechnie znany" czy "znany urzędowo".
Z poważaniem
****
W załączeniu pismo do Prezesa Sądu Rejonowego w G***z załącznikiem
14.06.2019
Szanowni Państwo,
W ostatnich miesiącach w imieniu Sądu Okręgowego w W*** wystawiono szereg dokumentów (w szczególności orzeczenie sygn.VCa 1992/17 z dnia 09.04.2019 oraz analizę sygn.Wiz 440-645/17/KW z dnia 05.09.2018) potwierdzające o braku nieprawidłowości w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla innego stanu prawnego i geodezyjnego (sytuacja w terenie) niż istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego do 2009 roku. Oznacza to potwierdzenie o prawidłowości procesowania spraw sądowych :
1. z całkowitym ignorowaniem wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (dokumenty , rejestry, rzeczywista sytuacja w terenie).
2. przy uznaniu za wiążące dla sądu informacji, które mogły zostać wprowadzone do obiegu prawnego tylko w wyniku procesu reprywatyzacji (jedyny proces prowadzony bez weryfikacji danych w oparciu o rzeczywiście istniejąca sytuacje prawna i geodezyjna w okresie administracji Państwa Polskiego w tym II RP, PRL i III RP); i to pomimo iż z akt sprawy i zasobów sądowych jednoznacznie wynika, ze nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** przez cały okres administracji Państwa Polskiego była, i do tej pory pozostaje, własnością oraz we władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli (co wskazuje, że beneficjentami reprywatyzacji mogą być co najwyżej następcy prawni jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa z konfiskat i nadań III Rzeszy)
3. przy uznaniu, że fakt zastępowania praw następców prawnych przedwojennych właścicieli, pochodzących od Państwa Polskiego - prawami następców prawnych jakiegoś "szmalcownika", pochodzącymi z konfiskat i nadań III Rzeszy - jest faktem tak powszechnie znanym, że nie trzeba nawet o tym informować stron sprawy czy dołączać dokumentacji powstałej w wyniku procesu reprywatyzacji do akt sprawy.
4. przy uznaniu, że proces sądowy nie jest miejscem jawnego uzgodnienia informacji o stanie prawnym czy fizycznym nieruchomości, ale narzędziem dla uwiarygadniania rzekomej zgodności ze stanem faktycznym praw uwiarygodnionych w procesie reprywatyzacji, które z sytuacją istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego nie miały nic wspólnego; co więcej przy uznaniu, ze proces sądowy jest również narzędziem uniemożliwiania wykonywania praw wynikających z własności i władania nieruchomością osobom, których prawa wywodzą się z okresu administracji Państwa Polskiego.
Wobec powyższego nie pozostaje mi nic innego jak życzliwie zarekomendować Państwu, aby się Państwo jednak ogarnęli i przyjęli do wiadomości, że bezrefleksyjne podążanie za regułą „solidarności zawodowej” czasami może prowadzić do konsekwentnego wystawiania dokumentów potwierdzających trudne do uwierzenia sprawy. Czego przykładem jest konsekwentne poświadczanie od prawie dekady o de facto zaangażowaniu sadownictwa powszechnego w „przerabianie” III RP na kontynuację III Rzeszy, jak to się właśnie dzieje w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Również szczerze rekomenduje rozważenie wykorzystania prawa karnego dla usunięcia z zawodu sędziego tych wszystkich, którzy procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie potrafili nawet nadać jawnego biegu sprawie. Nie mówiąc już o zorientowaniu się, że "nie dopatrując się nieprawidłowości" w działaniach swoich kolegów procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** poświadczają w imieniu Sądu Okręgowego w W***, że sądownictwo powszechne nie działa w oparciu o okoliczności związane z okresem administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o "przeprane" przez proces reprywatyzacji prawa wynikające co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy.
Mam nadzieję, że wniosek o udzielenie odpowiedzi na poniższe pytania skłoni Państwa wreszcie do poważnej refleksji.
1. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla działań podejmowanych przez Sąd Okręgowy w W*** po 2009 roku w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** poza przekonaniem, że mają Państwo obowiązek dostosować księgi wieczyste prowadzone dla sytuacji istniejącej w okresie administracji Państwa Polskiego do dokumentacji powstałej w procesie reprywatyzacji? Nawet jeżeli przechowywane w zasobach sądowych dokumenty i sytuacja w terenie nie pozostawiają miejsca dla wątpliwości, że nieruchomość, nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie, jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli i ich prawa uznawane były nawet w PRL-u. Natomiast dokumentacja reprywatyzacyjna dotyczyć może co najwyżej „roszczeń” następcy prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa z konfiskat i nadań III Rzeszy.
2. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, tak jakby prowadzone dla tej nieruchomości księgi wieczyste ( księga wieczysta ****/0000****/5 oraz księgi z niej wyodrębnione) nie odzwierciedlały istniejącej w terenie sytuacji, poza istnieniem dokumentacji budowlanej będącej „legalizacją” legalnie postawionych obiektów (tzn postawionych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli z uzyskaniem wszelkich pozwoleń) tym razem na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji powstałej w wyniku procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej przyjętej do zasobów budowlanych ok 2009 roku pod pozorem "odtworzenia" dawniejszej dokumentacji budowlanej)? Dokumentacja "legalizująca" legalne obiekty na innym stanie prawnym siłą rzeczy poświadcza istnienie nieruchomości o innym kształcie i innym stanie prawnym niż rzeczywiście istniejące, bowiem nie uwzględnia nie tylko praw władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, ale również podejmowanych przez nich legalnych czynności (np podziały działek, prace budowlane).
3. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla nie dołączania do akt spraw dokumentów będących podstawą procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 (pomimo iż nie sposób się było nie zorientować, że strony o dokumentach mogących być podstawą dla założenia istnienia pod tym adresem innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej nic nie wiedzą) i nie ujawnianiem ich w odpowiedzi na liczne wnioski i skargi na działania sędziów podejmowane sprawach związanych ze wzmiankowaną nieruchomością - poza obawą przed jawną konfrontacją tych dokumentów ze stanem faktycznym i dokumentacją powstałą w okresie administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) i pełną świadomością tego, że jawna konfrontacja pokaże brak związku dokumentów powstałych w wyniku procesu reprywatyzacji z sytuacją istniejącą przez cały okres administracji Państwa Polskiego (w tym aktualnie istniejącą).
Jeżeli nie odniosą się Państwo merytorycznie do zadanych pytań - to rozumiem, że nie są w stanie Państwo podać innego racjonalnego uzasadnienia podejmowanych w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** działań.
Na marginesie wskazuje, że jeżeli są Państwo pewni wiarygodności dokumentów, które sędziom Sądu Okręgowego w W*** dają prawo do procesowania spraw w oparciu o założenie istnienia innej sytuacji prawnej i fizycznej niż jest ujawniona w księgach wieczystych (szczególnie dział I-O i II) prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** - to nie ma żadnych przeszkód przed ujawnieniem ich i skonfrontowaniem z rzeczywiście istniejącym stanem faktycznym. Tym bardziej jeżeli uważają Państwo treść tych dokumentów za "fakt powszechnie znany" czy "znany urzędowo".
Z poważaniem
****
W załączeniu pismo do Prezesa Sądu Rejonowego w G***z załącznikiem
1C. Apelujemy do Sądu Apelacyjnego w W* by się ogarnął
14.06.2019r
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019), przesyłam do Państwa wiadomości pisma skierowane do Sądu Rejonowego w G***i Sądu Okręgowego w W***. Dotyczącą one procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009r. Sprawy te są konsekwentnie procesowane przy założeniu "nieważności" wszelkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego, w tym dokumentacji, rejestrów i rzeczywiście istniejącej sytuacji w terenie oraz założeniu istnienia pod wymienionym adresem innej sytuacji prawnej i geodezyjnej niż ta z nich wynikająca.
Przy czym ustalono, że jedyną drogą jaką można wprowadzić do obiegu prawnego informacje o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej nieruchomości niż rzeczywiście istniała i wynika z dokumentacji i rejestrów z okresu administracji Państwa Polskiego jest proces reprywatyzacji. W procesie reprywatyzacji nie dokonuje się bowiem weryfikacji zawartych we wniosku danych w oparciu o księgi hipoteczne (stan prawny i geodezyjny w okresie II RP), księgi wieczyste, ewidencję gruntów (stan prawny i geodezyjny w okresie PRL i III RP) stan mienia Skarbu Państwa (stan faktyczny w okresie PRL i III RP). Z tymi ustaleniami nie polemizował ani Sąd Apelacyjny w W***, ani żadna inna instytucja.
Jest przy tym dobrze udokumentowane, że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** nigdy nie została znacjonalizowana na rzecz Skarbu Państwa Polskiego i pozostawała w wyłącznym władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa uznawał także PRL (zachowały się nawet dokumenty w których jest explicite potwierdzone, że Skarb Państwa Polskiego nie ma w stosunku do rzeczonej nieruchomości żadnych roszczeń). Za to nieruchomość mogła być (i najprawdopodobniej została) skonfiskowana w okresie okupacji III Rzeszy. Jednak nie miało to wpływu na ocenę stanu prawnego nieruchomości w okresie PRL-u.
Wobec powyższego należy wyrazić zdumienie, że Sąd Apelacyjny w W*** nie tylko latami nie potrafił dopatrzeć się nieprawidłowości w działaniach Sądu Rejonowego w G***i Sądu Okręgowego w W*** (patrz załączone pisma) ale sam procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** (np wnioski o wyłączenie sędziego) działał analogicznie. W efekcie wprowadzono do obiegu prawnego dziesiątki dokumentów poświadczających w imieniu Sądu Apelacyjnego w W*** o de facto systemowym zaangażowaniu sądownictwa powszechnego w zastępowaniu praw do nieruchomości wywodzących się od Państwa Polskiego - prawami, które od Państwa Polskiego wywodzić się nie mogły.
Nie podejmuję dyskusji z Państwa wielokrotnie wyrażonym oświadczeniem o tym, że nie dopatrują się Państwo nieprawidłowości w działaniach sędziów wszystkich instancji w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** i uważają, że pozostawały one w zakresie ich uprawnień. Nawet pomimo iż dotychczasowe stanowisko Sądu Apelacyjnego w W*** w niniejszej sprawie jednoznacznie wskazuje, że sądownictwo powszechne nie jest związane żadną okolicznością wywodzącą się z okresu administracji Państwa Polskiego; ani dokumentami, ani rejestrami, ani sytuacją w terenie (sic!))
Nie podejmuję również w tym miejscu dyskusji z Państwa konsekwentną i trwającą latami odmową wyjaśnienia dlaczego źródeł rzekomych wątpliwości co do stanu prawnego czy geodezyjnego (tj sytuacja w terenie) nieruchomości nie ujawnia się w trakcie prowadzonych postępowań i nie uzgadnia w sposób jawny . Nawet pomimo tego, że dotychczasowe stanowisko także Sądu Apelacyjnego w W*** w niniejszej sprawie jednoznacznie wskazuje, że sądownictwo powszechne za "fakt powszechnie znany" uważa to, że pod danym adresem znajduje się inny obiekt z innym właścicielem niż ten, który można zobaczyć w terenie i jest ujawniony w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego (sic!)
Jednak oczekuje odpowiedzi na następujące pytanie:
1. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla opisanych powyżej działań podejmowanych przez Sąd Apelacyjny w W*** po 2009 roku w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** poza przekonaniem, że obowiązkiem sądownictwa powszechnego jest dostosowanie ksiąg wieczystych prowadzonych dla sytuacji istniejącej w okresie administracji Państwa Polskiego do dokumentacji powstałej w procesie reprywatyzacji? Nawet jeżeli przechowywane w zasobach sądowych dokumenty i sytuacja w terenie nie pozostawiają miejsca dla wątpliwości, że nieruchomość, nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie, jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli i ich prawa uznawane były nawet w PRL-u. Natomiast dokumentacja reprywatyzacyjna może co najwyżej dotyczyć „roszczeń” następcy prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa z konfiskat i nadań III Rzeszy.
2. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, tak jakby prowadzone dla tej nieruchomości księgi wieczyste nie odzwierciedlały istniejącej w terenie sytuacji, poza istnieniem dokumentacji budowlanej będącej "legalizacją" legalnie postawionych obiektów (tzn postawionych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli z uzyskaniem wszelkich pozwoleń) tym razem na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji powstałej w wyniku procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej przyjętej do zasobów budowlanych ok 2009 roku pod pozorem "odtworzenia" dawniejszej dokumentacji budowlanej )? )? Dokumentacja "legalizująca" legalne obiekty na innym stanie prawnym siłą rzeczy poświadcza istnienie nieruchomości o innym kształcie i innym stanie prawnym niż rzeczywiście istniejące, bowiem nie uwzględnia nie tylko praw władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, ale również legalnych czynności podejmowanych przez władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli (np podziały działek, prace budowlane).
3. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla nie dołączania do akt spraw dokumentów będących podstawą procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 (pomimo iż nie sposób się było nie zorientować, ze strony o dokumentach mogących być podstawa dla założenia istnienia pod tym adresem innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej nic nie wiedzą) i nie ujawnianiem ich w odpowiedzi na liczne wnioski i skargi na działania sędziów podejmowane w sprawach związanych ze wzmiankowaną nieruchomością - poza obawą przed jawną konfrontacją tych dokumentów ze stanem faktycznym i dokumentacja powstałą w okresie administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) i pełną świadomością tego, ze jawna konfrontacja pokaże brak związku dokumentów pochodzących z procesu reprywatyzacji z sytuacją rzeczywiście istniejącą przez cały okres administracji Państwa Polskiego i istniejącą aktualnie .
Jeżeli nie odniosą się Państwo merytorycznie do powyższych zapytań - to rozumiem, ze nie są w stanie Państwo podać innego racjonalnego uzasadnienia podejmowanych w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku działań.
Na marginesie wskazuje, ze jeżeli są Państwo pewni wiarygodności dokumentów, które sędziom Sądu Apelacyjnego w W*** i sądom niższej instancji dają prawo do procesowania spraw w oparciu o założenie istnienia innej sytuacji prawnej i fizycznej niż jest ujawniona w księgach wieczystych (szczególnie dział I-O i II) prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** - to nie ma żadnych przeszkód przed ujawnieniem ich i skonfrontowaniem z rzeczywiście istniejącym stanem faktycznym. Tym bardziej jeżeli uważają Państwo treść tych dokumentów za "fakt powszechnie znany" czy "znany urzędowo".
Na zakończenie podobnie jak Sądowi Okręgowemu w W*** szczerze rekomenduję, aby się Państwo jednak ogarnęli i przyjęli do wiadomości, że bezrefleksyjne podążanie za regułą „solidarności zawodowej” czasami może prowadzić do konsekwentnego wystawiania dokumentów potwierdzających trudne do uwierzenia sprawy. Czego przykładem jest konsekwentne poświadczanie od prawie dekady o de facto zaangażowaniu sądownictwa powszechnego w „przerabianie” III RP na kontynuację III Rzeszy, jak to się właśnie dzieje w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Również szczerze rekomenduje rozważenie wykorzystania prawa karnego dla usunięcia z zawodu sędziego tych wszystkich, którzy procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie potrafili nawet nadać jawnego biegu sprawie. Nie mówiąc już o zorientowaniu się, ze "nie dopatrując się nieprawidłowości" w działaniach swoich kolegów procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** poświadczają , że sądownictwo powszechne nie działa w oparciu o okoliczności związane z okresem administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o "przeprane" przez proces reprywatyzacji prawa wynikające co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pismo skierowane do Sądu Rejonowego w G***z dnia 14.06.2019
2. Pismo skierowane do Sądu Okręgowego w W*** z dnia 14.06.2019
14.06.2019r
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019), przesyłam do Państwa wiadomości pisma skierowane do Sądu Rejonowego w G***i Sądu Okręgowego w W***. Dotyczącą one procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009r. Sprawy te są konsekwentnie procesowane przy założeniu "nieważności" wszelkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego, w tym dokumentacji, rejestrów i rzeczywiście istniejącej sytuacji w terenie oraz założeniu istnienia pod wymienionym adresem innej sytuacji prawnej i geodezyjnej niż ta z nich wynikająca.
Przy czym ustalono, że jedyną drogą jaką można wprowadzić do obiegu prawnego informacje o rzekomym istnieniu innej sytuacji prawnej i geodezyjnej nieruchomości niż rzeczywiście istniała i wynika z dokumentacji i rejestrów z okresu administracji Państwa Polskiego jest proces reprywatyzacji. W procesie reprywatyzacji nie dokonuje się bowiem weryfikacji zawartych we wniosku danych w oparciu o księgi hipoteczne (stan prawny i geodezyjny w okresie II RP), księgi wieczyste, ewidencję gruntów (stan prawny i geodezyjny w okresie PRL i III RP) stan mienia Skarbu Państwa (stan faktyczny w okresie PRL i III RP). Z tymi ustaleniami nie polemizował ani Sąd Apelacyjny w W***, ani żadna inna instytucja.
Jest przy tym dobrze udokumentowane, że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** nigdy nie została znacjonalizowana na rzecz Skarbu Państwa Polskiego i pozostawała w wyłącznym władaniu następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa uznawał także PRL (zachowały się nawet dokumenty w których jest explicite potwierdzone, że Skarb Państwa Polskiego nie ma w stosunku do rzeczonej nieruchomości żadnych roszczeń). Za to nieruchomość mogła być (i najprawdopodobniej została) skonfiskowana w okresie okupacji III Rzeszy. Jednak nie miało to wpływu na ocenę stanu prawnego nieruchomości w okresie PRL-u.
Wobec powyższego należy wyrazić zdumienie, że Sąd Apelacyjny w W*** nie tylko latami nie potrafił dopatrzeć się nieprawidłowości w działaniach Sądu Rejonowego w G***i Sądu Okręgowego w W*** (patrz załączone pisma) ale sam procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** (np wnioski o wyłączenie sędziego) działał analogicznie. W efekcie wprowadzono do obiegu prawnego dziesiątki dokumentów poświadczających w imieniu Sądu Apelacyjnego w W*** o de facto systemowym zaangażowaniu sądownictwa powszechnego w zastępowaniu praw do nieruchomości wywodzących się od Państwa Polskiego - prawami, które od Państwa Polskiego wywodzić się nie mogły.
Nie podejmuję dyskusji z Państwa wielokrotnie wyrażonym oświadczeniem o tym, że nie dopatrują się Państwo nieprawidłowości w działaniach sędziów wszystkich instancji w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** i uważają, że pozostawały one w zakresie ich uprawnień. Nawet pomimo iż dotychczasowe stanowisko Sądu Apelacyjnego w W*** w niniejszej sprawie jednoznacznie wskazuje, że sądownictwo powszechne nie jest związane żadną okolicznością wywodzącą się z okresu administracji Państwa Polskiego; ani dokumentami, ani rejestrami, ani sytuacją w terenie (sic!))
Nie podejmuję również w tym miejscu dyskusji z Państwa konsekwentną i trwającą latami odmową wyjaśnienia dlaczego źródeł rzekomych wątpliwości co do stanu prawnego czy geodezyjnego (tj sytuacja w terenie) nieruchomości nie ujawnia się w trakcie prowadzonych postępowań i nie uzgadnia w sposób jawny . Nawet pomimo tego, że dotychczasowe stanowisko także Sądu Apelacyjnego w W*** w niniejszej sprawie jednoznacznie wskazuje, że sądownictwo powszechne za "fakt powszechnie znany" uważa to, że pod danym adresem znajduje się inny obiekt z innym właścicielem niż ten, który można zobaczyć w terenie i jest ujawniony w dokumentach i rejestrach z okresu administracji Państwa Polskiego (sic!)
Jednak oczekuje odpowiedzi na następujące pytanie:
1. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla opisanych powyżej działań podejmowanych przez Sąd Apelacyjny w W*** po 2009 roku w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** poza przekonaniem, że obowiązkiem sądownictwa powszechnego jest dostosowanie ksiąg wieczystych prowadzonych dla sytuacji istniejącej w okresie administracji Państwa Polskiego do dokumentacji powstałej w procesie reprywatyzacji? Nawet jeżeli przechowywane w zasobach sądowych dokumenty i sytuacja w terenie nie pozostawiają miejsca dla wątpliwości, że nieruchomość, nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie, jej aktualni właściciele są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli i ich prawa uznawane były nawet w PRL-u. Natomiast dokumentacja reprywatyzacyjna może co najwyżej dotyczyć „roszczeń” następcy prawnego jakiegoś "szmalcownika" wywodzącego swoje prawa z konfiskat i nadań III Rzeszy.
2. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, tak jakby prowadzone dla tej nieruchomości księgi wieczyste nie odzwierciedlały istniejącej w terenie sytuacji, poza istnieniem dokumentacji budowlanej będącej "legalizacją" legalnie postawionych obiektów (tzn postawionych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli z uzyskaniem wszelkich pozwoleń) tym razem na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji powstałej w wyniku procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej przyjętej do zasobów budowlanych ok 2009 roku pod pozorem "odtworzenia" dawniejszej dokumentacji budowlanej )? )? Dokumentacja "legalizująca" legalne obiekty na innym stanie prawnym siłą rzeczy poświadcza istnienie nieruchomości o innym kształcie i innym stanie prawnym niż rzeczywiście istniejące, bowiem nie uwzględnia nie tylko praw władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, ale również legalnych czynności podejmowanych przez władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli (np podziały działek, prace budowlane).
3. Czy są w stanie Państwo podać jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla nie dołączania do akt spraw dokumentów będących podstawą procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 (pomimo iż nie sposób się było nie zorientować, ze strony o dokumentach mogących być podstawa dla założenia istnienia pod tym adresem innej sytuacji prawnej czy geodezyjnej nic nie wiedzą) i nie ujawnianiem ich w odpowiedzi na liczne wnioski i skargi na działania sędziów podejmowane w sprawach związanych ze wzmiankowaną nieruchomością - poza obawą przed jawną konfrontacją tych dokumentów ze stanem faktycznym i dokumentacja powstałą w okresie administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP) i pełną świadomością tego, ze jawna konfrontacja pokaże brak związku dokumentów pochodzących z procesu reprywatyzacji z sytuacją rzeczywiście istniejącą przez cały okres administracji Państwa Polskiego i istniejącą aktualnie .
Jeżeli nie odniosą się Państwo merytorycznie do powyższych zapytań - to rozumiem, ze nie są w stanie Państwo podać innego racjonalnego uzasadnienia podejmowanych w sprawach związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po 2009 roku działań.
Na marginesie wskazuje, ze jeżeli są Państwo pewni wiarygodności dokumentów, które sędziom Sądu Apelacyjnego w W*** i sądom niższej instancji dają prawo do procesowania spraw w oparciu o założenie istnienia innej sytuacji prawnej i fizycznej niż jest ujawniona w księgach wieczystych (szczególnie dział I-O i II) prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** - to nie ma żadnych przeszkód przed ujawnieniem ich i skonfrontowaniem z rzeczywiście istniejącym stanem faktycznym. Tym bardziej jeżeli uważają Państwo treść tych dokumentów za "fakt powszechnie znany" czy "znany urzędowo".
Na zakończenie podobnie jak Sądowi Okręgowemu w W*** szczerze rekomenduję, aby się Państwo jednak ogarnęli i przyjęli do wiadomości, że bezrefleksyjne podążanie za regułą „solidarności zawodowej” czasami może prowadzić do konsekwentnego wystawiania dokumentów potwierdzających trudne do uwierzenia sprawy. Czego przykładem jest konsekwentne poświadczanie od prawie dekady o de facto zaangażowaniu sądownictwa powszechnego w „przerabianie” III RP na kontynuację III Rzeszy, jak to się właśnie dzieje w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Również szczerze rekomenduje rozważenie wykorzystania prawa karnego dla usunięcia z zawodu sędziego tych wszystkich, którzy procesując sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie potrafili nawet nadać jawnego biegu sprawie. Nie mówiąc już o zorientowaniu się, ze "nie dopatrując się nieprawidłowości" w działaniach swoich kolegów procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** poświadczają , że sądownictwo powszechne nie działa w oparciu o okoliczności związane z okresem administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o "przeprane" przez proces reprywatyzacji prawa wynikające co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pismo skierowane do Sądu Rejonowego w G***z dnia 14.06.2019
2. Pismo skierowane do Sądu Okręgowego w W*** z dnia 14.06.2019
2. Piszemy do instytucji lokalnych
Sprawdzamy, czy powodem dla którego ani prokuratura ani administracja nam niczego nie wyjaśnia nie jest przypadkiem pokutujące w tych instytucjach przekonanie, ze od wyjaśnienia sprawy jest sąd. A pozostałe instytucje mogą co najwyżej tak procesować sprawy aby niczego nie potwierdzić. Czyli tak, żeby w ich rozumieniu mogli się "wyłgać" bez względu na to co później ustali sąd.....
Urząd Miasta M*, PINB w G*, Starostwo G* (wydział geodezji i kartografii), Starostwo G* (wydział architektoniczno-budowlany), Prokuratura Rejonowa w G*
14.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że od szeregu lat prowadzimy korespondencję (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019) w celu wyjaśnienia jakie mechanizmy doprowadziły do tego, że nie potrafią się Państwo wytłumaczyć z procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie w oparciu o dokumenty, rejestry i stan faktyczny istniejący w okresie administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o sprzeczne z nimi dane. Przy czym ustalono (z czym Państwo nie polemizowali) że źródłem tych ostatnich mógł być co najwyżej proces reprywatyzacyjny (jedyny proces w którym danych w złożonym wniosku nie weryfikuje się w oparciu o stan istniejący w II RP, PRL-u czy III RP). Musiałby to jednak być proces reprywatyzacyjny prowadzony w oparciu o konfiskaty i nadania z okresu okupacji, bowiem w okresie PRL i III RP nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w sposób ciągły znajdowała się w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W razie gdyby trwali Państwo w przekonaniu, że wyjaśnienie sprawy stanu prawnego i faktycznego wzmiankowanej nieruchomości nie leży w Państwa gestii, ale instytucją odpowiedzialną za wyjaśnienie sprawy jest Sąd Rejonowy w G***(co w moim odczuciu kilka razy było sugerowane)- to przesyłam Państwu skierowane do tej instytucji pisma. Jednocześnie wskazuję, że Sąd Rejonowy w G***w żadnym z postępowań prowadzonych z udziałem mojej mocodawczyni -następczyni prawnej przedwojennych właścicieli (a było ich ponad 20 w trybie zarówno cywilnym jak i karnym) nie dokonał żadnych jawnych ustaleń stanu prawnego nieruchomości. Wręcz przeciwnie działał tak jakby był związany decyzją administracyjną zawierająca "fakty powszechnie znane" (czyli takie których można nie dołączać do akt sprawy i nie informować o nich stron).
Jest mi znany tylko jeden taki dokument administracyjny, który poniekąd spełnia wymienione warunki. Jest nim decyzja będąca jednocześnie pozwoleniem na prace budowlane i „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli, tym razem na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji reprywatyzacyjnej (czyli zakładającej nielegalność wszystkich legalnych czynności wykonanych przez inny podmiot niż wnioskodawca w procesie reprywatyzacji lub Skarb Państwa). Taki dokument siłą rzeczy poświadcza istnienie nieruchomości o innym kształcie i innym stanie prawnym niż rzeczywiście istniejąca, bowiem nie uwzględnia nie tylko praw władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, ale również podejmowanych przez nich legalnych czynności (np podziały nieruchomości, prace budowlane)
Nie ulega wątpliwości, że takie dokumenty w Powiecie G*** nie tylko były wystawiane, ale też są uważane za legalne. Przykładem tego jest Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r , której żaden organ Powiatu G*** nie chciał uznać za wadliwą. W szczególności:
1. Urząd Miasta M*** wielokrotnie odmówił uznania Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za poświadczenie nieprawdy i usunięcia z obiegu prawnego.
2. Starostwo G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany) nie potraktowało Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r jako dokumentu wystawionego z naruszeniem prawa
3. PINB w G***traktował Decyzję Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r jako podstawę dla prowadzonego postępowania (jednocześnie ignorując dokumentację potwierdzającą rzeczywiście istniejącą w terenie sytuację)
4. Prokuratura Rejonowa w G***wielokrotnie była o Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r informowana i nie dopatrzyła się w niej naruszenia prawa
Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie mogła być jednak podstawą dla działania Sądu Rejonowego w G***po 2009 roku, bowiem pomiędzy rokiem 1993 i 2009 lokalne instytucje (w tym Sąd Rejonowy w G***) honorowały rzeczywisty stan prawny i geodezyjny nieruchomości (tj wynikający z księgi wieczystej ****/0000****/5 oraz ksiąg z niej wyodrębnionych oraz ujawnionych w nich wypisów z ewidencji gruntów ). Dopiero po 2009 roku zaczęto procesować sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla obiektu o innej charakterystyce niż rzeczywiście istniejący w terenie oraz wprowadzono do ewidencji gruntów szereg zmian częściowo kompatybilnych z Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 roku. Co w mojej ocenie wskazuje, że podobny dokument musiał być przyjęty do zasobów budowlanych w terminie późniejszym tj. ok 2009 roku (być może pod pozorem "odtworzenia" wspomnianej Decyzji na wniosek innego wnioskodawcy)
Nie wdając się w polemikę na temat zgodności z prawem działań Sądu Rejonowego w G***, wskazać należy, że znane mi wydawane przezeń orzeczenia po 2009 roku nie mogą być podstawą dla Państwa działań, bowiem w ich trakcie nie dokonywano jawnych uzgodnień, ale podążano za nie dołączanym do akt sprawy dokumentem.
Tym niemniej aby ostatecznie rozstrzygnąć ta kwestię istnienia (lub nieistnienia) orzeczenia sądowego na podstawie którego Państwo działają zwracam się do Państwa z zapytaniem:
1. Czy w Państwa rozumieniu podstawą dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla innego stanu prawnego i innej sytuacji geodezyjnej, niż wynika z zapisów wzmiankowanych ksiąg wieczystych i rzeczywistej sytuacji w terenie, przez Państwa pracowników po 2009 roku jest prawomocne orzeczenie sądowe sądu powszechnego? Jeżeli tak to proszę podać sygnaturę.
Zarazem informuję, że gdyby istotnie prawomocne orzeczenie sądowe sądu powszechnego było podstawą dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, to jego sygnatura powinna była zostać ujawniona w każdym postępowaniu. Toteż jeżeli w terminie przewidzianym przez kpa nie zostanie ona ujawniona - będzie to musiało zostać odczytane jako potwierdzenie, że żadne nie znane mi orzeczenie sądowe nie jest podstawą dla procesowania przez Państwa spraw dotyczących nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** przy założeniu istnienia innego stanu prawnego niż ujawniony w księdze wieczystej ****/0000****/5 oraz księgach z niej wyodrębnionych.
Tym bardziej, że gdyby orzeczenie sądowe kończące sprawę w której doszło do jawnego uzgodnienia podważającego zapisy wymienionych ksiąg wieczystych istniało - to z pewnością Sąd nie miałby problemu ani z dołączeniem akt tej sprawy do każdej kolejnej procesowanej sprawy, ani z wpisaniem ostrzeżenia do wzmiankowanych ksiąg wieczystych. I nie działałby tak jakby był związany mityczna decyzja administracyjna, która w jego rozumieniu zawiera "fakty powszechnie znane". Tym samym wskazując lokalne organy administracji państwowej i samorządowej jako źródło informacji o rzekomej niezgodności sytuacji w terenie z zapisami ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M***.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pismo skierowane do Sądu Rejonowego w G***z dnia 14.06.2019 z załącznikiem (pismo z dnia 12.06.2019 do IV Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w G***).
Sprawdzamy, czy powodem dla którego ani prokuratura ani administracja nam niczego nie wyjaśnia nie jest przypadkiem pokutujące w tych instytucjach przekonanie, ze od wyjaśnienia sprawy jest sąd. A pozostałe instytucje mogą co najwyżej tak procesować sprawy aby niczego nie potwierdzić. Czyli tak, żeby w ich rozumieniu mogli się "wyłgać" bez względu na to co później ustali sąd.....
Urząd Miasta M*, PINB w G*, Starostwo G* (wydział geodezji i kartografii), Starostwo G* (wydział architektoniczno-budowlany), Prokuratura Rejonowa w G*
14.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, że od szeregu lat prowadzimy korespondencję (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019) w celu wyjaśnienia jakie mechanizmy doprowadziły do tego, że nie potrafią się Państwo wytłumaczyć z procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie w oparciu o dokumenty, rejestry i stan faktyczny istniejący w okresie administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o sprzeczne z nimi dane. Przy czym ustalono (z czym Państwo nie polemizowali) że źródłem tych ostatnich mógł być co najwyżej proces reprywatyzacyjny (jedyny proces w którym danych w złożonym wniosku nie weryfikuje się w oparciu o stan istniejący w II RP, PRL-u czy III RP). Musiałby to jednak być proces reprywatyzacyjny prowadzony w oparciu o konfiskaty i nadania z okresu okupacji, bowiem w okresie PRL i III RP nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w sposób ciągły znajdowała się w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W razie gdyby trwali Państwo w przekonaniu, że wyjaśnienie sprawy stanu prawnego i faktycznego wzmiankowanej nieruchomości nie leży w Państwa gestii, ale instytucją odpowiedzialną za wyjaśnienie sprawy jest Sąd Rejonowy w G***(co w moim odczuciu kilka razy było sugerowane)- to przesyłam Państwu skierowane do tej instytucji pisma. Jednocześnie wskazuję, że Sąd Rejonowy w G***w żadnym z postępowań prowadzonych z udziałem mojej mocodawczyni -następczyni prawnej przedwojennych właścicieli (a było ich ponad 20 w trybie zarówno cywilnym jak i karnym) nie dokonał żadnych jawnych ustaleń stanu prawnego nieruchomości. Wręcz przeciwnie działał tak jakby był związany decyzją administracyjną zawierająca "fakty powszechnie znane" (czyli takie których można nie dołączać do akt sprawy i nie informować o nich stron).
Jest mi znany tylko jeden taki dokument administracyjny, który poniekąd spełnia wymienione warunki. Jest nim decyzja będąca jednocześnie pozwoleniem na prace budowlane i „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli, tym razem na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji reprywatyzacyjnej (czyli zakładającej nielegalność wszystkich legalnych czynności wykonanych przez inny podmiot niż wnioskodawca w procesie reprywatyzacji lub Skarb Państwa). Taki dokument siłą rzeczy poświadcza istnienie nieruchomości o innym kształcie i innym stanie prawnym niż rzeczywiście istniejąca, bowiem nie uwzględnia nie tylko praw władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, ale również podejmowanych przez nich legalnych czynności (np podziały nieruchomości, prace budowlane)
Nie ulega wątpliwości, że takie dokumenty w Powiecie G*** nie tylko były wystawiane, ale też są uważane za legalne. Przykładem tego jest Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r , której żaden organ Powiatu G*** nie chciał uznać za wadliwą. W szczególności:
1. Urząd Miasta M*** wielokrotnie odmówił uznania Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za poświadczenie nieprawdy i usunięcia z obiegu prawnego.
2. Starostwo G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany) nie potraktowało Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r jako dokumentu wystawionego z naruszeniem prawa
3. PINB w G***traktował Decyzję Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r jako podstawę dla prowadzonego postępowania (jednocześnie ignorując dokumentację potwierdzającą rzeczywiście istniejącą w terenie sytuację)
4. Prokuratura Rejonowa w G***wielokrotnie była o Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r informowana i nie dopatrzyła się w niej naruszenia prawa
Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie mogła być jednak podstawą dla działania Sądu Rejonowego w G***po 2009 roku, bowiem pomiędzy rokiem 1993 i 2009 lokalne instytucje (w tym Sąd Rejonowy w G***) honorowały rzeczywisty stan prawny i geodezyjny nieruchomości (tj wynikający z księgi wieczystej ****/0000****/5 oraz ksiąg z niej wyodrębnionych oraz ujawnionych w nich wypisów z ewidencji gruntów ). Dopiero po 2009 roku zaczęto procesować sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla obiektu o innej charakterystyce niż rzeczywiście istniejący w terenie oraz wprowadzono do ewidencji gruntów szereg zmian częściowo kompatybilnych z Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 roku. Co w mojej ocenie wskazuje, że podobny dokument musiał być przyjęty do zasobów budowlanych w terminie późniejszym tj. ok 2009 roku (być może pod pozorem "odtworzenia" wspomnianej Decyzji na wniosek innego wnioskodawcy)
Nie wdając się w polemikę na temat zgodności z prawem działań Sądu Rejonowego w G***, wskazać należy, że znane mi wydawane przezeń orzeczenia po 2009 roku nie mogą być podstawą dla Państwa działań, bowiem w ich trakcie nie dokonywano jawnych uzgodnień, ale podążano za nie dołączanym do akt sprawy dokumentem.
Tym niemniej aby ostatecznie rozstrzygnąć ta kwestię istnienia (lub nieistnienia) orzeczenia sądowego na podstawie którego Państwo działają zwracam się do Państwa z zapytaniem:
1. Czy w Państwa rozumieniu podstawą dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla innego stanu prawnego i innej sytuacji geodezyjnej, niż wynika z zapisów wzmiankowanych ksiąg wieczystych i rzeczywistej sytuacji w terenie, przez Państwa pracowników po 2009 roku jest prawomocne orzeczenie sądowe sądu powszechnego? Jeżeli tak to proszę podać sygnaturę.
Zarazem informuję, że gdyby istotnie prawomocne orzeczenie sądowe sądu powszechnego było podstawą dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, to jego sygnatura powinna była zostać ujawniona w każdym postępowaniu. Toteż jeżeli w terminie przewidzianym przez kpa nie zostanie ona ujawniona - będzie to musiało zostać odczytane jako potwierdzenie, że żadne nie znane mi orzeczenie sądowe nie jest podstawą dla procesowania przez Państwa spraw dotyczących nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** przy założeniu istnienia innego stanu prawnego niż ujawniony w księdze wieczystej ****/0000****/5 oraz księgach z niej wyodrębnionych.
Tym bardziej, że gdyby orzeczenie sądowe kończące sprawę w której doszło do jawnego uzgodnienia podważającego zapisy wymienionych ksiąg wieczystych istniało - to z pewnością Sąd nie miałby problemu ani z dołączeniem akt tej sprawy do każdej kolejnej procesowanej sprawy, ani z wpisaniem ostrzeżenia do wzmiankowanych ksiąg wieczystych. I nie działałby tak jakby był związany mityczna decyzja administracyjna, która w jego rozumieniu zawiera "fakty powszechnie znane". Tym samym wskazując lokalne organy administracji państwowej i samorządowej jako źródło informacji o rzekomej niezgodności sytuacji w terenie z zapisami ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M***.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pismo skierowane do Sądu Rejonowego w G***z dnia 14.06.2019 z załącznikiem (pismo z dnia 12.06.2019 do IV Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w G***).
3. Piszemy do instytucji ponadpowiatowych
Tutaj również sprawdzamy, czy w nich też przypadkiem nie pokutuje przekonanie, ze od wyjaśnienia sprawy jest sąd. A wszystko co one mogą zrobić to tak procesować sprawy aby niczego nie potwierdzić. Czyli tak, żeby w ich rozumieniu mogli się "wyłgać" bez względu na to co później ustali jakiś sąd.....
SKO w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie M*** , GUGiK, *WINB i GUNB
14.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, ze od szeregu lat prowadzimy korespondencję (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019) w celu wyjaśnienia jakie mechanizmy doprowadziły do tego, że nie potrafią się Państwo wytłumaczyć się z procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie w oparciu o dokumenty, rejestry i stan faktyczny istniejący w okresie administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o sprzeczne z nimi dane. Przy czym ustalono (z czym Państwo nie polemizowali) że źródłem tych ostatnich mógł być co najwyżej proces reprywatyzacyjny (jedyny proces w którym danych w złożonym wniosku nie weryfikuje się w oparciu o stan istniejący w II RP, PRL-u czy III RP). Musiałby to jednak być proces reprywatyzacyjny prowadzony w oparciu o konfiskaty i nadania z okresu okupacji, bowiem w okresie PRL i III RP nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w sposób ciągły znajdowała się w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W razie gdyby trwali Państwo w przekonaniu, że wyjaśnienie sprawy stanu prawnego i faktycznego wzmiankowanej nieruchomości nie leży w Państwa gestii ale jest sprawą sądownictwa powszechnego (co w moim odczuciu kilka razy było sugerowane) - to przesyłam Państwu pisma skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W*** i Sądu Apelacyjnego w W*** . Jednocześnie wskazuję, że żaden z tych sądów w żadnym z prowadzonych postępowań prowadzonych z udziałem mojej mocodawczyni - następczyni prawnej przedwojennych właścicieli (a było ich kilkadziesiąt w trybie zarówno cywilnym jak i karnym nie licząc postępowań skargowych) nie dokonał żadnych jawnych ustaleń stanu prawnego nieruchomości. Wręcz przeciwnie Sądy działały tak jakby były związane decyzją administracyjną zawierająca "fakty powszechnie znane" (czyli takie których można nie dołączać do akt sprawy i nie informować o nich stron).
Jest mi znany tylko jeden taki dokument administracyjny, który poniekąd spełnia takie warunki. Jest nim decyzja będąca jednocześnie pozwoleniem na prace budowlane i „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli, tym razem na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji reprywatyzacyjnej (czyli przy założeniu nielegalności wszystkich legalnych czynności wykonanych przez inny podmiot niż wnioskodawca w procesie reprywatyzacji lub Skarb Państwa). Taki dokument siłą rzeczy poświadcza istnienie nieruchomości o innym kształcie i innym stanie prawnym niż rzeczywiście istniejąca, bowiem nie uwzględnia nie tylko praw władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, ale również podejmowanych przez nich legalnych czynności (np podziały nieruchomości, prace budowlane)
Nie ulega wątpliwości, że takie dokumenty w Powiecie G*** nie tylko były wystawiane, ale też są uważane za legalne. Przykładem tego jest Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r, której żaden organ Powiatu G*** nie chciał uznać za wadliwą. W szczególności:
1. Urząd Miasta M*** wielokrotnie odmówił uznania Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za poświadczenie nieprawdy i usunięcia z obiegu prawnego
2. Starostwo G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany) nie potraktował Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r jako dokumentu wystawionego z naruszeniem prawa
3. PINB w G*** traktował Decyzję Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r jako podstawę dla prowadzonego postępowania (jednocześnie ignorując dokumentację potwierdzającą rzeczywiście istniejącą w terenie sytuację)
4. Prokuratura Rejonowa w G***wielokrotnie była o Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r informowana i nie dopatrzyła się w niej naruszenia prawa
Ponadto nie ulega wątpliwości, ze takie dokumenty są uważane za prawidłowe również w skali krajowej. Świadczy o tym odmowa uznania Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument wystawiony z naruszeniem prawa i/lub oparcie na nim postępowań przez instytucje ponadpowiatowe (WSA w W***, *WINB, GUNB, Wojewoda M*** i nie wykluczone, że również służby geodezyjne)
Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie mogła być jednak podstawą dla działania Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W*** czy Sądu Apelacyjnego w W***, bowiem pomiędzy rokiem 1993 i 2009 lokalne instytucje (w tym Sąd Rejonowy w G***) honorowały rzeczywisty stan prawny i geodezyjny nieruchomości (tj wynikający z księgi wieczystej ****/0000****/5 oraz ksiąg z niej wyodrębnionych oraz ujawnionych w nich wypisów z ewidencji gruntów ). Dopiero po 2009 roku zaczęto procesować sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla obiektu o innej charakterystyce niż rzeczywiście istniejący w terenie oraz wprowadzono do ewidencji gruntów szereg zmian częściowo kompatybilnych z Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 roku. Co w mojej ocenie wskazuje, że podobny dokument musiał być przyjęty do zasobów budowlanych w terminie późniejszym tj. ok 2009 roku (być może pod pozorem "odtworzenia" wspomnianej Decyzji na wniosek innego wnioskodawcy)
Nie wydając się w polemikę na temat zgodności z prawem działań Sądu Rejonowego w G***Sądu Okręgowego w W*** czy Sądu Apelacyjnego w W***, wskazać należy, że znane mi wydawane przezeń orzeczenia po 2009 roku nie mogą być podstawą dla Państwa działań, bowiem w ich trakcie nie dokonywano jawnych uzgodnień , ale podążano za nie dołączonym do akt sprawy dokumentem.
Tym niemniej aby ostatecznie rozstrzygnąć ta kwestię istnienia (lub nieistnienia) orzeczenia sądowego na podstawie którego Państwo działają zwracam się do Państwa z zapytaniem:
1. Czy w Państwa rozumieniu podstawą dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla innego stanu prawnego i innej sytuacji geodezyjnej, niż wynika z zapisów wzmiankowanych ksiąg wieczystych i rzeczywistej sytuacji w terenie, przez Państwa pracowników po 2009 roku jest prawomocne orzeczenie sądowe sądu powszechnego? Jeżeli tak to proszę podać sygnaturę.
Zarazem informuję, że gdyby istotnie prawomocne orzeczenie sądowe sądu powszechnego było podstawą dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, to jego sygnatura powinna była zostać ujawniona w każdym postępowaniu. Toteż jeżeli w terminie przewidzianym przez kpa nie zostanie ona ujawniona - będzie to musiało zostać odczytane jako potwierdzenie, że żadne nie znane mi orzeczenie sądowe nie jest podstawą dla procesowania przez Państwa spraw dotyczących nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** w oparciu o inny stan prawny niż ujawniony w księdze wieczystej ****/0000****/5 oraz księgach z niej wyodrębnionych.
Tym bardziej, że gdyby orzeczenie sądowe kończące sprawę w której doszło do jawnego uzgodnienia podważającego zapisy wymienionych ksiąg wieczystych istniało - to z pewnością żaden Sąd nie miałby problemu ani z dołączeniem akt tej sprawy do każdej kolejnej procesowanej sprawy, ani z wpisaniem ostrzeżenia do wzmiankowanych ksiąg wieczystych. A nie działałby tak jakby był związany mityczna decyzja administracyjna, która w jego rozumieniu zawiera "fakty powszechnie znane". Tym samym wskazując organy administracji państwowej i samorządowej jako źródło informacji o rzekomej niezgodności sytuacji w terenie z zapisami ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M***.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pisma z dnia 14.05.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W*** , Sądu Apelacyjnego w W***
2. Pisma z dnia 14.05.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratura Rejonowa w G***
Tutaj również sprawdzamy, czy w nich też przypadkiem nie pokutuje przekonanie, ze od wyjaśnienia sprawy jest sąd. A wszystko co one mogą zrobić to tak procesować sprawy aby niczego nie potwierdzić. Czyli tak, żeby w ich rozumieniu mogli się "wyłgać" bez względu na to co później ustali jakiś sąd.....
SKO w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie M*** , GUGiK, *WINB i GUNB
14.06.2019
Szanowni Państwo,
Przypominam, ze od szeregu lat prowadzimy korespondencję (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019) w celu wyjaśnienia jakie mechanizmy doprowadziły do tego, że nie potrafią się Państwo wytłumaczyć się z procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** nie w oparciu o dokumenty, rejestry i stan faktyczny istniejący w okresie administracji Państwa Polskiego, ale w oparciu o sprzeczne z nimi dane. Przy czym ustalono (z czym Państwo nie polemizowali) że źródłem tych ostatnich mógł być co najwyżej proces reprywatyzacyjny (jedyny proces w którym danych w złożonym wniosku nie weryfikuje się w oparciu o stan istniejący w II RP, PRL-u czy III RP). Musiałby to jednak być proces reprywatyzacyjny prowadzony w oparciu o konfiskaty i nadania z okresu okupacji, bowiem w okresie PRL i III RP nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** w sposób ciągły znajdowała się w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W razie gdyby trwali Państwo w przekonaniu, że wyjaśnienie sprawy stanu prawnego i faktycznego wzmiankowanej nieruchomości nie leży w Państwa gestii ale jest sprawą sądownictwa powszechnego (co w moim odczuciu kilka razy było sugerowane) - to przesyłam Państwu pisma skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W*** i Sądu Apelacyjnego w W*** . Jednocześnie wskazuję, że żaden z tych sądów w żadnym z prowadzonych postępowań prowadzonych z udziałem mojej mocodawczyni - następczyni prawnej przedwojennych właścicieli (a było ich kilkadziesiąt w trybie zarówno cywilnym jak i karnym nie licząc postępowań skargowych) nie dokonał żadnych jawnych ustaleń stanu prawnego nieruchomości. Wręcz przeciwnie Sądy działały tak jakby były związane decyzją administracyjną zawierająca "fakty powszechnie znane" (czyli takie których można nie dołączać do akt sprawy i nie informować o nich stron).
Jest mi znany tylko jeden taki dokument administracyjny, który poniekąd spełnia takie warunki. Jest nim decyzja będąca jednocześnie pozwoleniem na prace budowlane i „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli, tym razem na stanie prawnym wynikającym z dokumentacji reprywatyzacyjnej (czyli przy założeniu nielegalności wszystkich legalnych czynności wykonanych przez inny podmiot niż wnioskodawca w procesie reprywatyzacji lub Skarb Państwa). Taki dokument siłą rzeczy poświadcza istnienie nieruchomości o innym kształcie i innym stanie prawnym niż rzeczywiście istniejąca, bowiem nie uwzględnia nie tylko praw władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, ale również podejmowanych przez nich legalnych czynności (np podziały nieruchomości, prace budowlane)
Nie ulega wątpliwości, że takie dokumenty w Powiecie G*** nie tylko były wystawiane, ale też są uważane za legalne. Przykładem tego jest Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r, której żaden organ Powiatu G*** nie chciał uznać za wadliwą. W szczególności:
1. Urząd Miasta M*** wielokrotnie odmówił uznania Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r za poświadczenie nieprawdy i usunięcia z obiegu prawnego
2. Starostwo G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany) nie potraktował Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r jako dokumentu wystawionego z naruszeniem prawa
3. PINB w G*** traktował Decyzję Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r jako podstawę dla prowadzonego postępowania (jednocześnie ignorując dokumentację potwierdzającą rzeczywiście istniejącą w terenie sytuację)
4. Prokuratura Rejonowa w G***wielokrotnie była o Decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993r informowana i nie dopatrzyła się w niej naruszenia prawa
Ponadto nie ulega wątpliwości, ze takie dokumenty są uważane za prawidłowe również w skali krajowej. Świadczy o tym odmowa uznania Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 za dokument wystawiony z naruszeniem prawa i/lub oparcie na nim postępowań przez instytucje ponadpowiatowe (WSA w W***, *WINB, GUNB, Wojewoda M*** i nie wykluczone, że również służby geodezyjne)
Decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 nie mogła być jednak podstawą dla działania Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W*** czy Sądu Apelacyjnego w W***, bowiem pomiędzy rokiem 1993 i 2009 lokalne instytucje (w tym Sąd Rejonowy w G***) honorowały rzeczywisty stan prawny i geodezyjny nieruchomości (tj wynikający z księgi wieczystej ****/0000****/5 oraz ksiąg z niej wyodrębnionych oraz ujawnionych w nich wypisów z ewidencji gruntów ). Dopiero po 2009 roku zaczęto procesować sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla obiektu o innej charakterystyce niż rzeczywiście istniejący w terenie oraz wprowadzono do ewidencji gruntów szereg zmian częściowo kompatybilnych z Decyzją Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 16.03.1993 roku. Co w mojej ocenie wskazuje, że podobny dokument musiał być przyjęty do zasobów budowlanych w terminie późniejszym tj. ok 2009 roku (być może pod pozorem "odtworzenia" wspomnianej Decyzji na wniosek innego wnioskodawcy)
Nie wydając się w polemikę na temat zgodności z prawem działań Sądu Rejonowego w G***Sądu Okręgowego w W*** czy Sądu Apelacyjnego w W***, wskazać należy, że znane mi wydawane przezeń orzeczenia po 2009 roku nie mogą być podstawą dla Państwa działań, bowiem w ich trakcie nie dokonywano jawnych uzgodnień , ale podążano za nie dołączonym do akt sprawy dokumentem.
Tym niemniej aby ostatecznie rozstrzygnąć ta kwestię istnienia (lub nieistnienia) orzeczenia sądowego na podstawie którego Państwo działają zwracam się do Państwa z zapytaniem:
1. Czy w Państwa rozumieniu podstawą dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla innego stanu prawnego i innej sytuacji geodezyjnej, niż wynika z zapisów wzmiankowanych ksiąg wieczystych i rzeczywistej sytuacji w terenie, przez Państwa pracowników po 2009 roku jest prawomocne orzeczenie sądowe sądu powszechnego? Jeżeli tak to proszę podać sygnaturę.
Zarazem informuję, że gdyby istotnie prawomocne orzeczenie sądowe sądu powszechnego było podstawą dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***, to jego sygnatura powinna była zostać ujawniona w każdym postępowaniu. Toteż jeżeli w terminie przewidzianym przez kpa nie zostanie ona ujawniona - będzie to musiało zostać odczytane jako potwierdzenie, że żadne nie znane mi orzeczenie sądowe nie jest podstawą dla procesowania przez Państwa spraw dotyczących nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** w oparciu o inny stan prawny niż ujawniony w księdze wieczystej ****/0000****/5 oraz księgach z niej wyodrębnionych.
Tym bardziej, że gdyby orzeczenie sądowe kończące sprawę w której doszło do jawnego uzgodnienia podważającego zapisy wymienionych ksiąg wieczystych istniało - to z pewnością żaden Sąd nie miałby problemu ani z dołączeniem akt tej sprawy do każdej kolejnej procesowanej sprawy, ani z wpisaniem ostrzeżenia do wzmiankowanych ksiąg wieczystych. A nie działałby tak jakby był związany mityczna decyzja administracyjna, która w jego rozumieniu zawiera "fakty powszechnie znane". Tym samym wskazując organy administracji państwowej i samorządowej jako źródło informacji o rzekomej niezgodności sytuacji w terenie z zapisami ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości przy ul K*** 53 w M***.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pisma z dnia 14.05.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W*** , Sądu Apelacyjnego w W***
2. Pisma z dnia 14.05.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratura Rejonowa w G***
4. Apelujemy do Rządu aby się ogarnął.
Bez względu na to, co wyczyniają instytucje państwowe i jaka jest tego przyczyna - to Rząd powinien mieć szerszy obraz sytuacji. Na przykład powinien wiedzieć jakie są konsekwencje wystawiania dokumentów poświadczających, że instytucje państwowe gwiżdżą na wszystko co pochodzi z okresu administracji Państwa Polskiego i zarazem uwiarygadniają jakieś prawa, które od Państwa Polskiego pochodzić nie mogą. Powinien tez wiedzieć co oznacza jeżeli o takich hucpach wie i nie reaguje......
Bez względu na to, co wyczyniają instytucje państwowe i jaka jest tego przyczyna - to Rząd powinien mieć szerszy obraz sytuacji. Na przykład powinien wiedzieć jakie są konsekwencje wystawiania dokumentów poświadczających, że instytucje państwowe gwiżdżą na wszystko co pochodzi z okresu administracji Państwa Polskiego i zarazem uwiarygadniają jakieś prawa, które od Państwa Polskiego pochodzić nie mogą. Powinien tez wiedzieć co oznacza jeżeli o takich hucpach wie i nie reaguje......
4A. Apelujemy do Ministerstwa Infrastruktury i Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju aby się ogarnęły
14.06.2019r
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019r).
Dokumentując zaniechania kolejnego ministerstwa d/s infrastruktury przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz szeregu instytucji ponadpowiatowych odpowiedzialnych za prawidłowość procesu budowlanego i danych geodezyjnych .
Jeszcze raz wyrażam zdziwienie, że przez prawie dekadę kolejne ministerstwa d/s infrastuktury nie dopatrzyły się niczego szokującego i wymagającego ich interwencji w działaniach co najmniej kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***. I co za tym idzie odmówiły zaadresowania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczej nieprawidłowości reprywatyzacyjnej, uwiarygadnianej latami w procesie budowlanym, na skutek (jak życzliwie domniemam) skrajnej niekompetencji i niechlujstwa w badaniu sprawy przez kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych, którzy zdołali siebie przekonać, że proces budowlany nie powinien opierać się na tym co istnieje w terenie, ale na danych z procesu reprywatyzacyjnego.
Jak wynika z dotychczasowych zaniechań Ministerstwa, nie dopatrzyło się ono niczego szokującego i wymagającego interwencji w następujących zdarzeniach:
1. Co najmniej kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych z kolejnych ministerstw d/s infrastruktury i instytucji mu podległych, przez prawie dekadę, konsekwentnie potwierdzało o prawidłowości prowadzenia procesu budowlanego nie w oparciu o rzeczywiście istniejąca sytuacje w terenie (która została ukształtowana przez legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli), ale w oparciu o sytuację wynikającą z dokumentacji reprywatyzacyjnej. Wskazać należy, ze pociąga to za sobą nie uznawanie legalnych czynności wykonanych przez rzeczywistych właścicieli nieruchomości (t.j. następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w okresie PRL-u). W praktyce oznacza to procesowanie spraw dla innej nieruchomości niż rzeczywiście istnieje w terenie jak również uniemożliwianie następcom prawnym przedwojennych właścicieli wykonywania legalnych prac budowlano-remontowych na rzeczywiście istniejącej nieruchomości
Na stanowisko kolejnych funkcjonariuszy państwowych z ministerstw d/s infrastruktury, jak również podległych im instytucji, nie miała wpływu świadomość, że taki sposób działania wymusza utrzymywanie rzeczywiście istniejącego obiektu w stanie zagrażającym zdrowiu, co zresztą zaskutkowało uszczerbkiem na zdrowiu następczyni prawnej przedwojennych właścicieli i wymuszeniem zaprzestania wykorzystywania budynku mieszkalnego zgodnie z jego przeznaczeniem oraz dewastacją nieruchomości.
Innymi słowy instytucje odpowiedzialne za proces budowlany działały tak jakby następcy prawni przedwojennych właścicieli (którzy władali nieruchomością przez cały okres administracji Państwa Polskiego aż do chwili obecnej i których prawa były szanowane nawet w PRL-u) nie tylko nie mieli nigdy prawa do dysponowania nieruchomością na cele budowlane, ale nawet ich przebywanie na nieruchomości było nielegalne (sic!).
2. Co najmniej kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych z kolejnych ministerstw d/s infrastruktury i instytucji mu podległych nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w całkowitym ignorowaniu w prowadzonych postępowaniach wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (rejestry, dokumenty- w tym dokumentacja budowlana, sytuacja w terenie) pokazujących, że nieruchomość w sposób ciągły przez cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego (II RP, PRL, III RP) była własnością oraz pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Innymi słowy instytucje odpowiedzialne za proces budowlany i dane geodezyjne zadziałały tak jakby nie były instytucjami Państwa Polskiego związanymi dokumentami, rejestrami czy sytuacją w terenie z okresu administracji Państwa Polskiego.
3. Co najmniej kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych z kolejnych ministerstw d/s infrastruktury i instytucji mu podległych nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu rzeczywistym właścicielom nieruchomości (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) prawa do informacji odnośnie powodów dla których ich prawa własności do nieruchomości, które były honorowane przez instytucje państwowe nawet w okresie PRL przestały być honorowane ok 2009 roku. Niedopatrzono się również nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu prawa do informacji odnośnie powodów zaprzestania uznawania, poczynając od ok. 2009 roku, istnienia nieruchomości w kształcie jaki w rzeczywistości posiada (który odzwierciedla legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli podejmowane w okresie PRL i III RP np. podział działki, prace budowlane ) .
Innymi słowy instytucje odpowiedzialne za proces budowlany i dane geodezyjne nie tylko działały tak jakby nie były związane stanem prawnym i geodezyjnym wywodzącymi się od Państwa Polskiego, ale prawami następców prawnych wojennych "szmalcowników" wywodzącymi się z konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji "przepranymi" przez proces reprywatyzacyjny. Ale także działały tak jakby był to "fakt powszechnie znany" w rozumieniu art 77, par 4 KPA.
4. Co najmniej kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych z kolejnych ministerstw d/s infrastruktury i instytucji mu podległych nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w objęciu procesem reprywatyzacji nieruchomości, która nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w okresie PRL-u pozostawała w prywatnych rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Taka sytuacja nie może się przydarzyć jeżeli w procesie reprywatyzacji dokonywany jest zwrot nieruchomości znacjonalizowanych w okresie PRL następcom prawnym przedwojennych właścicieli. Na uwagę zasługuje, że żadna z instytucji państwowych (w tym pracownicy Ministerstwa) nie zareagowała na wskazanie, że w świetle tego, iż aktualni właściciele nieruchomości są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli jedynym źródłem „praw” w oparciu o które prowadzony może być ów proces reprywatyzacyjny mogą być co najwyżej konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji.
Innymi słowy instytucje odpowiedzialne za proces budowlany i dane geodezyjne zadziałały tak jakby celem reprywatyzacji było przekazywanie nieznacjonalizowanego majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli (których prawa były uznawane i szanowane nawet w PRL-u) - następcom prawnym wojennych "szmalcowników" wywodzącym swoje prawa z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
Wobec powyższego szczerze rekomenduje ogarniecie się, bowiem tolerancja dla niekompetencji i niechlujstwa w procesowaniu spraw w instytucjach państwowych powinna mieć swoje granice. A już na pewno nie powinna się rozciągać na pracowników instytucji państwowych, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam) niekompetencji i niechlujstwa skutkującego nie zapoznaniem się w sposób należny ze sprawą zaczęli nie tylko działać jakby nie byli funkcjonariuszami Państwa Polskiego ale także de facto potwierdzać, ze w procesie reprywatyzacji, III RP jest "przerabiana" na następcę prawnego III Rzeszy, a proces budowlany służy do uwiarygadniania dokumentacji reprywatyzacyjnej, nawet jeśli jest ewidentnie sprzeczna z rzeczywistym stanem prawnym nieruchomości oraz tym co istnieje w terenie. Jeżeli jednak Ministerstwo z taką sytuacją nie ma problemu, to pozostaje mi tylko należne udokumentowanie jego zaniechań.
Wobec powyższego celem zmotywowania Ministerstwa do podjęcia należnych działań jeszcze raz wnoszę o ustosunkowanie się do następujących kwestii:
1) Udzielenia odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również innych instytucji państwowych) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) Wsparcia mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi. Nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela należy uznać istnienie możliwości łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została w procesie reprywatyzacji “zwrócona” następcy prawnemu jakiegoś “szmalcownika”.
Z poważaniem
****
W załączeniu;
1.Pisma z 14.06.2019 skierowane do Wydzia³u Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie M*** , GUGiK, MWINB i GUNB oraz jako załączniki do powyższych pism
2. Pisma z 14.06.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***
3. Pisma z dnia 14.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***,
14.06.2019r
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019r).
Dokumentując zaniechania kolejnego ministerstwa d/s infrastruktury przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz szeregu instytucji ponadpowiatowych odpowiedzialnych za prawidłowość procesu budowlanego i danych geodezyjnych .
Jeszcze raz wyrażam zdziwienie, że przez prawie dekadę kolejne ministerstwa d/s infrastuktury nie dopatrzyły się niczego szokującego i wymagającego ich interwencji w działaniach co najmniej kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***. I co za tym idzie odmówiły zaadresowania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczej nieprawidłowości reprywatyzacyjnej, uwiarygadnianej latami w procesie budowlanym, na skutek (jak życzliwie domniemam) skrajnej niekompetencji i niechlujstwa w badaniu sprawy przez kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych, którzy zdołali siebie przekonać, że proces budowlany nie powinien opierać się na tym co istnieje w terenie, ale na danych z procesu reprywatyzacyjnego.
Jak wynika z dotychczasowych zaniechań Ministerstwa, nie dopatrzyło się ono niczego szokującego i wymagającego interwencji w następujących zdarzeniach:
1. Co najmniej kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych z kolejnych ministerstw d/s infrastruktury i instytucji mu podległych, przez prawie dekadę, konsekwentnie potwierdzało o prawidłowości prowadzenia procesu budowlanego nie w oparciu o rzeczywiście istniejąca sytuacje w terenie (która została ukształtowana przez legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli), ale w oparciu o sytuację wynikającą z dokumentacji reprywatyzacyjnej. Wskazać należy, ze pociąga to za sobą nie uznawanie legalnych czynności wykonanych przez rzeczywistych właścicieli nieruchomości (t.j. następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w okresie PRL-u). W praktyce oznacza to procesowanie spraw dla innej nieruchomości niż rzeczywiście istnieje w terenie jak również uniemożliwianie następcom prawnym przedwojennych właścicieli wykonywania legalnych prac budowlano-remontowych na rzeczywiście istniejącej nieruchomości
Na stanowisko kolejnych funkcjonariuszy państwowych z ministerstw d/s infrastruktury, jak również podległych im instytucji, nie miała wpływu świadomość, że taki sposób działania wymusza utrzymywanie rzeczywiście istniejącego obiektu w stanie zagrażającym zdrowiu, co zresztą zaskutkowało uszczerbkiem na zdrowiu następczyni prawnej przedwojennych właścicieli i wymuszeniem zaprzestania wykorzystywania budynku mieszkalnego zgodnie z jego przeznaczeniem oraz dewastacją nieruchomości.
Innymi słowy instytucje odpowiedzialne za proces budowlany działały tak jakby następcy prawni przedwojennych właścicieli (którzy władali nieruchomością przez cały okres administracji Państwa Polskiego aż do chwili obecnej i których prawa były szanowane nawet w PRL-u) nie tylko nie mieli nigdy prawa do dysponowania nieruchomością na cele budowlane, ale nawet ich przebywanie na nieruchomości było nielegalne (sic!).
2. Co najmniej kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych z kolejnych ministerstw d/s infrastruktury i instytucji mu podległych nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w całkowitym ignorowaniu w prowadzonych postępowaniach wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (rejestry, dokumenty- w tym dokumentacja budowlana, sytuacja w terenie) pokazujących, że nieruchomość w sposób ciągły przez cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego (II RP, PRL, III RP) była własnością oraz pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Innymi słowy instytucje odpowiedzialne za proces budowlany i dane geodezyjne zadziałały tak jakby nie były instytucjami Państwa Polskiego związanymi dokumentami, rejestrami czy sytuacją w terenie z okresu administracji Państwa Polskiego.
3. Co najmniej kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych z kolejnych ministerstw d/s infrastruktury i instytucji mu podległych nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu rzeczywistym właścicielom nieruchomości (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) prawa do informacji odnośnie powodów dla których ich prawa własności do nieruchomości, które były honorowane przez instytucje państwowe nawet w okresie PRL przestały być honorowane ok 2009 roku. Niedopatrzono się również nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu prawa do informacji odnośnie powodów zaprzestania uznawania, poczynając od ok. 2009 roku, istnienia nieruchomości w kształcie jaki w rzeczywistości posiada (który odzwierciedla legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli podejmowane w okresie PRL i III RP np. podział działki, prace budowlane ) .
Innymi słowy instytucje odpowiedzialne za proces budowlany i dane geodezyjne nie tylko działały tak jakby nie były związane stanem prawnym i geodezyjnym wywodzącymi się od Państwa Polskiego, ale prawami następców prawnych wojennych "szmalcowników" wywodzącymi się z konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji "przepranymi" przez proces reprywatyzacyjny. Ale także działały tak jakby był to "fakt powszechnie znany" w rozumieniu art 77, par 4 KPA.
4. Co najmniej kilkudziesięciu funkcjonariuszy państwowych z kolejnych ministerstw d/s infrastruktury i instytucji mu podległych nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w objęciu procesem reprywatyzacji nieruchomości, która nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w okresie PRL-u pozostawała w prywatnych rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Taka sytuacja nie może się przydarzyć jeżeli w procesie reprywatyzacji dokonywany jest zwrot nieruchomości znacjonalizowanych w okresie PRL następcom prawnym przedwojennych właścicieli. Na uwagę zasługuje, że żadna z instytucji państwowych (w tym pracownicy Ministerstwa) nie zareagowała na wskazanie, że w świetle tego, iż aktualni właściciele nieruchomości są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli jedynym źródłem „praw” w oparciu o które prowadzony może być ów proces reprywatyzacyjny mogą być co najwyżej konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji.
Innymi słowy instytucje odpowiedzialne za proces budowlany i dane geodezyjne zadziałały tak jakby celem reprywatyzacji było przekazywanie nieznacjonalizowanego majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli (których prawa były uznawane i szanowane nawet w PRL-u) - następcom prawnym wojennych "szmalcowników" wywodzącym swoje prawa z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
Wobec powyższego szczerze rekomenduje ogarniecie się, bowiem tolerancja dla niekompetencji i niechlujstwa w procesowaniu spraw w instytucjach państwowych powinna mieć swoje granice. A już na pewno nie powinna się rozciągać na pracowników instytucji państwowych, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam) niekompetencji i niechlujstwa skutkującego nie zapoznaniem się w sposób należny ze sprawą zaczęli nie tylko działać jakby nie byli funkcjonariuszami Państwa Polskiego ale także de facto potwierdzać, ze w procesie reprywatyzacji, III RP jest "przerabiana" na następcę prawnego III Rzeszy, a proces budowlany służy do uwiarygadniania dokumentacji reprywatyzacyjnej, nawet jeśli jest ewidentnie sprzeczna z rzeczywistym stanem prawnym nieruchomości oraz tym co istnieje w terenie. Jeżeli jednak Ministerstwo z taką sytuacją nie ma problemu, to pozostaje mi tylko należne udokumentowanie jego zaniechań.
Wobec powyższego celem zmotywowania Ministerstwa do podjęcia należnych działań jeszcze raz wnoszę o ustosunkowanie się do następujących kwestii:
1) Udzielenia odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również innych instytucji państwowych) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) Wsparcia mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi. Nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela należy uznać istnienie możliwości łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została w procesie reprywatyzacji “zwrócona” następcy prawnemu jakiegoś “szmalcownika”.
Z poważaniem
****
W załączeniu;
1.Pisma z 14.06.2019 skierowane do Wydzia³u Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie M*** , GUGiK, MWINB i GUNB oraz jako załączniki do powyższych pism
2. Pisma z 14.06.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***
3. Pisma z dnia 14.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***,
4B. Apelujemy do Ministerstwa Sprawiedliwości aby się ogarnęło
14.06.2019r
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019r).
Dokumentując zaniechania kolejnego ministerstwa d/s sprawiedliwości przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych i ponadpowiatowych struktur wymiaru sprawiedliwości oraz instytucji Powiatu G***
Jeszcze raz wyrażam zdziwienie, że przez szereg lat kolejne ministerstwa d/s sprawiedliwości nie dopatrzyły się niczego szokującego i wymagającego ich interwencji w działaniach bodajże już kilkuset funkcjonariuszy (!) struktur wymiaru sprawiedliwości procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***. I co za tym idzie odmówiły zaadresowania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczej nieprawidłowości reprywatyzacyjnej nie usuwanej latami na skutek (jak życzliwie domniemam) skrajnej niekompetencji, niechlujstwa w badaniu sprawy oraz odejściu od zasady jawności postępowań przez m. in. bodajże już kilkuset (!) funkcjonariuszy struktur wymiaru sprawiedliwości (sędziów i prokuratorów).
Jak wynika z dotychczasowych zaniechań Ministerstwa, nie dopatrzyło się ono niczego szokującego i wymagającego interwencji w następujących zdarzeniach:
1. Bodajże już kilkuset funkcjonariuszy (!) struktur wymiaru sprawiedliwości (a także szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w objęciu procesem reprywatyzacji nieruchomości, która nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w okresie PRL-u pozostawała w prywatnych rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Taka sytuacja nie może się przydarzyć jeżeli w procesie reprywatyzacji dokonywany jest zwrot nieruchomości znacjonalizowanych w okresie PRL następcom prawnym przedwojennych właścicieli. Na uwagę zasługuje, że żaden z sądów czy prokuratur (a także żaden z pracowników Ministerstwa) nie zareagował na wskazanie, że w świetle tego, iż aktualni właściciele nieruchomości są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli jedynym źródłem „praw” w oparciu o które prowadzony mógł być ów proces reprywatyzacyjny mogą być co najwyżej konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji.
Innymi słowy struktury wymiaru sprawiedliwości (sądy, prokuratury) zadziałały tak jakby celem reprywatyzacji było przekazywanie nieznacjonalizowanego majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli (których prawa były uznawane i szanowane nawet w PRL-u) - następcom prawnym wojennych "szmalcowników" wywodzącym swoje prawa z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
2. Bodajże już kilkuset (!) funkcjonariuszy struktur wymiaru sprawiedliwości (a także szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w całkowitym ignorowaniu w prowadzonych postępowaniach wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc) pokazujących, że nieruchomość w sposób ciągły przez cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego (II RP, PRL, III RP) była własnością oraz pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Nie dopatrzono się nieprawidłowości w takich działaniach pomimo iż ignorowanie wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego w prowadzonych postępowaniach skutkuje prowadzeniem ich dla obiektu o innej charakterystyce fizycznej i prawnej niż istnieje w terenie (sytuacja istniejąca w terenie siłą rzeczy odzwierciedla stan istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego). I co więcej takie działanie skutecznie uniemożliwia rzeczywistym właścicielom (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) wykonywanie legalnych czynności w stosunku do swojej własności, oraz uniemożliwia ochronę ich praw wynikających z własności (np za przestępstwo nie zostało uznane nieautoryzowane wchodzenie do ich pomieszczeń, czy spowodowanie uszczerbku na zdrowiu poprzez uniemożliwianie usunięcia zagrożenia zdrowia wynikającego ze stanu technicznego budynku mieszkalnego)
Innymi słowy struktury wymiaru sprawiedliwości (sądy, prokuratury) zadziałały tak jakby nie były instytucjami Państwa Polskiego związanymi dokumentami, rejestrami czy sytuacją w terenie z okresu administracji Państwa Polskiego.
3. Bodajże już kilkuset (!) funkcjonariuszy struktur wymiaru sprawiedliwości (a także szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu rzeczywistym właścicielom nieruchomości (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) prawa do informacji odnośnie powodów dla których prawa własności, które były honorowane przez instytucje państwowe nawet w okresie PRL przestały być honorowane ok 2009 roku. . Nie dopatrzono się również nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu prawa do informacji odnośnie powodów zaprzestania uznawania, poczynając od ok. 2009 roku, istnienia nieruchomości w kształcie jaki w rzeczywistości posiada (który odzwierciedla legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli podejmowane w okresie PRL i III RP np. podział działki, prace budowlane ) .
Innymi słowy struktury wymiaru sprawiedliwości (sądy, prokuratury) zadziałały nie tylko tak jakby były związane nie prawami własności do nieruchomości wywodzącymi się od Państwa Polskiego, ale prawami następców prawnych wojennych "szmalcowników" wywodzącymi się z konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji "przepranymi" przez proces reprywatyzacyjny. Ale również działały tak jakby był to "fakt powszechnie znany" w rozumieniu art 228 KPC, art 168 KPK i art 77, par 4 KPA.
Wobec powyższego szczerze rekomenduje ogarnięcie się, bowiem, w żadnym wypadku nie kwestionując zasady niezawisłości sędziów i prokuratorów, wskazać należy, że tolerancja dla niekompetencji i niechlujstwa w procesowaniu spraw w strukturach wymiaru sprawiedliwości (sądy, prokuratury) powinna mieć swoje granice. A już na pewno nie powinna się rozciągać na sędziów i prokuratorów, którzy (jak życzliwie domniemam) na skutek niekompetencji, niechlujstwa skutkującego nie zapoznaniem się w sposób należny ze sprawą zaczęli nie tylko działać jakby nie byli funkcjonariuszami Państwa Polskiego ale także de facto potwierdzać, ze w procesie reprywatyzacji III RP jest "przerabiana" na następcę prawnego III Rzeszy. Jeżeli jednak Ministerstwo z taką sytuacją nie ma problemu, to pozostaje mi tylko należne udokumentowanie jego zaniechań.
Wobec powyższego celem zmotywowania Ministerstwa do podjęcia należnych działań jeszcze raz wnoszę o ustosunkowanie się do następujących kwestii:
1) Udzielenia odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również innych instytucji państwowych) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) Wsparcia mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi. Nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela należy uznać istnienie możliwości łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została w procesie reprywatyzacji “zwrócona” następcy prawnemu jakiegoś “szmalcownika”.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z 14.06.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***.
2. Pisma z dnia 14.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***
14.06.2019r
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019r).
Dokumentując zaniechania kolejnego ministerstwa d/s sprawiedliwości przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych i ponadpowiatowych struktur wymiaru sprawiedliwości oraz instytucji Powiatu G***
Jeszcze raz wyrażam zdziwienie, że przez szereg lat kolejne ministerstwa d/s sprawiedliwości nie dopatrzyły się niczego szokującego i wymagającego ich interwencji w działaniach bodajże już kilkuset funkcjonariuszy (!) struktur wymiaru sprawiedliwości procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***. I co za tym idzie odmówiły zaadresowania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczej nieprawidłowości reprywatyzacyjnej nie usuwanej latami na skutek (jak życzliwie domniemam) skrajnej niekompetencji, niechlujstwa w badaniu sprawy oraz odejściu od zasady jawności postępowań przez m. in. bodajże już kilkuset (!) funkcjonariuszy struktur wymiaru sprawiedliwości (sędziów i prokuratorów).
Jak wynika z dotychczasowych zaniechań Ministerstwa, nie dopatrzyło się ono niczego szokującego i wymagającego interwencji w następujących zdarzeniach:
1. Bodajże już kilkuset funkcjonariuszy (!) struktur wymiaru sprawiedliwości (a także szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w objęciu procesem reprywatyzacji nieruchomości, która nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w okresie PRL-u pozostawała w prywatnych rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Taka sytuacja nie może się przydarzyć jeżeli w procesie reprywatyzacji dokonywany jest zwrot nieruchomości znacjonalizowanych w okresie PRL następcom prawnym przedwojennych właścicieli. Na uwagę zasługuje, że żaden z sądów czy prokuratur (a także żaden z pracowników Ministerstwa) nie zareagował na wskazanie, że w świetle tego, iż aktualni właściciele nieruchomości są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli jedynym źródłem „praw” w oparciu o które prowadzony mógł być ów proces reprywatyzacyjny mogą być co najwyżej konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji.
Innymi słowy struktury wymiaru sprawiedliwości (sądy, prokuratury) zadziałały tak jakby celem reprywatyzacji było przekazywanie nieznacjonalizowanego majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli (których prawa były uznawane i szanowane nawet w PRL-u) - następcom prawnym wojennych "szmalcowników" wywodzącym swoje prawa z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
2. Bodajże już kilkuset (!) funkcjonariuszy struktur wymiaru sprawiedliwości (a także szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w całkowitym ignorowaniu w prowadzonych postępowaniach wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc) pokazujących, że nieruchomość w sposób ciągły przez cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego (II RP, PRL, III RP) była własnością oraz pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Nie dopatrzono się nieprawidłowości w takich działaniach pomimo iż ignorowanie wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego w prowadzonych postępowaniach skutkuje prowadzeniem ich dla obiektu o innej charakterystyce fizycznej i prawnej niż istnieje w terenie (sytuacja istniejąca w terenie siłą rzeczy odzwierciedla stan istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego). I co więcej takie działanie skutecznie uniemożliwia rzeczywistym właścicielom (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) wykonywanie legalnych czynności w stosunku do swojej własności, oraz uniemożliwia ochronę ich praw wynikających z własności (np za przestępstwo nie zostało uznane nieautoryzowane wchodzenie do ich pomieszczeń, czy spowodowanie uszczerbku na zdrowiu poprzez uniemożliwianie usunięcia zagrożenia zdrowia wynikającego ze stanu technicznego budynku mieszkalnego)
Innymi słowy struktury wymiaru sprawiedliwości (sądy, prokuratury) zadziałały tak jakby nie były instytucjami Państwa Polskiego związanymi dokumentami, rejestrami czy sytuacją w terenie z okresu administracji Państwa Polskiego.
3. Bodajże już kilkuset (!) funkcjonariuszy struktur wymiaru sprawiedliwości (a także szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu rzeczywistym właścicielom nieruchomości (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) prawa do informacji odnośnie powodów dla których prawa własności, które były honorowane przez instytucje państwowe nawet w okresie PRL przestały być honorowane ok 2009 roku. . Nie dopatrzono się również nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu prawa do informacji odnośnie powodów zaprzestania uznawania, poczynając od ok. 2009 roku, istnienia nieruchomości w kształcie jaki w rzeczywistości posiada (który odzwierciedla legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli podejmowane w okresie PRL i III RP np. podział działki, prace budowlane ) .
Innymi słowy struktury wymiaru sprawiedliwości (sądy, prokuratury) zadziałały nie tylko tak jakby były związane nie prawami własności do nieruchomości wywodzącymi się od Państwa Polskiego, ale prawami następców prawnych wojennych "szmalcowników" wywodzącymi się z konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji "przepranymi" przez proces reprywatyzacyjny. Ale również działały tak jakby był to "fakt powszechnie znany" w rozumieniu art 228 KPC, art 168 KPK i art 77, par 4 KPA.
Wobec powyższego szczerze rekomenduje ogarnięcie się, bowiem, w żadnym wypadku nie kwestionując zasady niezawisłości sędziów i prokuratorów, wskazać należy, że tolerancja dla niekompetencji i niechlujstwa w procesowaniu spraw w strukturach wymiaru sprawiedliwości (sądy, prokuratury) powinna mieć swoje granice. A już na pewno nie powinna się rozciągać na sędziów i prokuratorów, którzy (jak życzliwie domniemam) na skutek niekompetencji, niechlujstwa skutkującego nie zapoznaniem się w sposób należny ze sprawą zaczęli nie tylko działać jakby nie byli funkcjonariuszami Państwa Polskiego ale także de facto potwierdzać, ze w procesie reprywatyzacji III RP jest "przerabiana" na następcę prawnego III Rzeszy. Jeżeli jednak Ministerstwo z taką sytuacją nie ma problemu, to pozostaje mi tylko należne udokumentowanie jego zaniechań.
Wobec powyższego celem zmotywowania Ministerstwa do podjęcia należnych działań jeszcze raz wnoszę o ustosunkowanie się do następujących kwestii:
1) Udzielenia odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również innych instytucji państwowych) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) Wsparcia mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi. Nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela należy uznać istnienie możliwości łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została w procesie reprywatyzacji “zwrócona” następcy prawnemu jakiegoś “szmalcownika”.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z 14.06.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***.
2. Pisma z dnia 14.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***
4C. Apelujemy do MSWiA aby się ogarnęło
14.06.2019.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019r).
Dokumentując zaniechania kolejnego ministerstwa d/s administracji i spraw wewnętrznych przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** do szeregu instytucji państwowych (wraz z załącznikami).
Jeszcze raz wyrażam zdziwienie, że przez prawie dekadę kolejne ministerstwa d/s administracji i spraw wewnętrznych nie dopatrzyły się niczego szokującego i wymagającego ich interwencji w działaniach kilkuset (!) funkcjonariuszy państwowych procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***. I co za tym idzie odmówiły zaadresowania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczej nieprawidłowości reprywatyzacyjnej nie usuwanej latami na skutek (jak życzliwie domniemam) skrajnej niekompetencji i niechlujstwa w badaniu sprawy przez kilkuset (!) funkcjonariuszy państwowych.
Jak wynika z dotychczasowych zaniechań Ministerstwa, nie dopatrzyło się ono niczego szokującego i wymagającego interwencji w następujących zdarzeniach:
1. Kilkuset pracowników z szeregu instytucji państwowych (w tym szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w objęciu procesem reprywatyzacyjnym nieruchomości, która nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w okresie PRL-u pozostawała w prywatnych rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Taka sytuacja nie może się przydarzyć jeżeli w procesie reprywatyzacji dokonywany jest zwrot nieruchomości znacjonalizowanych w okresie PRL następcom prawnym przedwojennych właścicieli. Na uwagę zasługuje, że żadna z instytucji państwowych (w tym pracownicy Ministerstwa) nie zareagowała na wskazanie, że w świetle tego, iż aktualni właściciele nieruchomości są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli jedynym źródłem „praw” w oparciu o które prowadzony mógł być ów proces reprywatyzacyjny mogą być co najwyżej konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji.
Innymi słowy instytucje państwowe zadziałały tak jakby celem reprywatyzacji było przekazywanie nieznacjonalizowanego majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli (których prawa były uznawane i szanowane nawet w PRL-u) - następcom prawnym wojennych "szmalcowników" wywodzącym swoje prawa z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
2. Kilkuset pracowników w szeregu instytucjach państwowych (w tym szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w całkowitym ignorowaniu w prowadzonych postępowaniach wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie) pokazujących, że nieruchomość w sposób ciągły przez cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego (II RP, PRL, III RP) była własnością oraz pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Nie dopatrzono się nieprawidłowości w takich działaniach pomimo iż ignorowanie wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego w prowadzonych postępowaniach skutkuje prowadzeniem ich dla obiektu o innej charakterystyce fizycznej i prawnej niż istnieje w terenie (sytuacja istniejąca w terenie siłą rzeczy odzwierciedla stan istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego). I co więcej takie działanie skutecznie uniemożliwia rzeczywistym właścicielom (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) wykonywanie legalnych czynności w stosunku do swojej własności.
Innymi słowy instytucje państwowe zadziałały tak jakby nie były instytucjami Państwa Polskiego związanymi dokumentami, rejestrami czy sytuacją w terenie z okresu administracji Państwa Polskiego.
3. Kilkuset pracowników w szeregu instytucjach państwowych (w tym szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu rzeczywistym właścicielom nieruchomości (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) prawa do informacji odnośnie powodów dla których prawa własności, które były honorowane przez instytucje państwowe nawet w okresie PRL przestały być honorowane ok 2009 roku. Nie dopatrzono się również nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu prawa do informacji odnośnie powodów zaprzestania uznawania, poczynając od ok. 2009 roku, istnienia nieruchomości w kształcie jaki w rzeczywistości posiada (który odzwierciedla legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli podejmowane w okresie PRL i III RP (podział działki, prace budowlane itp) .
Innymi słowy instytucje państwowe zadziałały tak jakby były związane nie prawami własności do nieruchomości wywodzącymi się od Państwa Polskiego, ale prawami następców prawnych wojennych "szmalcowników" wywodzącymi się z konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji "przepranymi" przez proces reprywatyzacyjny. I do tego działały tak jakby był to "fakt powszechnie znany" w rozumieniu art 77, par 4 KPA.
Wobec powyższego szczerze rekomenduje ogarnięcie się, bowiem tolerancja dla niekompetencji i niechlujstwa w procesowaniu spraw w instytucjach państwowych powinna mieć swoje granice. A już na pewno nie powinna się rozciągać na pracowników instytucji państwowych, którzy (jak życzliwie domniemam) na skutek niekompetencji, niechlujstwa skutkującego nie zapoznaniem się w sposób należny ze sprawą zaczęli nie tylko działać jakby nie byli funkcjonariuszami Państwa Polskiego ale także de facto potwierdzać, że w procesie reprywatyzacji III RP jest "przerabiana" na następcę prawnego III Rzeszy. Jeżeli jednak Ministerstwo z taką sytuacją nie ma problemu, to pozostaje mi tylko należne udokumentowanie jego zaniechań.
Wobec powyższego celem zmotywowania Ministerstwa do podjęcia należnych działań jeszcze raz wnoszę o ustosunkowanie się do następujących kwestii:
1) Udzielenia odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również innych instytucji państwowych) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) Wsparcia mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi. Nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela należy uznać istnienie możliwości łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została w procesie reprywatyzacji “zwrócona” następcy prawnemu jakiegoś “szmalcownika”.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pisma z 14.06.2019 skierowane do SKO w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie M*** , GUGiK, MWINB i GUNB oraz jako załączniki do powyższych pism
2. Pisma z 14.06.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***
3. Pisma z dnia 14.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratura Rejonowa w G***, Sądu Rejonowego w G***
14.06.2019.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019r).
Dokumentując zaniechania kolejnego ministerstwa d/s administracji i spraw wewnętrznych przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** do szeregu instytucji państwowych (wraz z załącznikami).
Jeszcze raz wyrażam zdziwienie, że przez prawie dekadę kolejne ministerstwa d/s administracji i spraw wewnętrznych nie dopatrzyły się niczego szokującego i wymagającego ich interwencji w działaniach kilkuset (!) funkcjonariuszy państwowych procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***. I co za tym idzie odmówiły zaadresowania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczej nieprawidłowości reprywatyzacyjnej nie usuwanej latami na skutek (jak życzliwie domniemam) skrajnej niekompetencji i niechlujstwa w badaniu sprawy przez kilkuset (!) funkcjonariuszy państwowych.
Jak wynika z dotychczasowych zaniechań Ministerstwa, nie dopatrzyło się ono niczego szokującego i wymagającego interwencji w następujących zdarzeniach:
1. Kilkuset pracowników z szeregu instytucji państwowych (w tym szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w objęciu procesem reprywatyzacyjnym nieruchomości, która nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w okresie PRL-u pozostawała w prywatnych rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Taka sytuacja nie może się przydarzyć jeżeli w procesie reprywatyzacji dokonywany jest zwrot nieruchomości znacjonalizowanych w okresie PRL następcom prawnym przedwojennych właścicieli. Na uwagę zasługuje, że żadna z instytucji państwowych (w tym pracownicy Ministerstwa) nie zareagowała na wskazanie, że w świetle tego, iż aktualni właściciele nieruchomości są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli jedynym źródłem „praw” w oparciu o które prowadzony mógł być ów proces reprywatyzacyjny mogą być co najwyżej konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji.
Innymi słowy instytucje państwowe zadziałały tak jakby celem reprywatyzacji było przekazywanie nieznacjonalizowanego majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli (których prawa były uznawane i szanowane nawet w PRL-u) - następcom prawnym wojennych "szmalcowników" wywodzącym swoje prawa z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
2. Kilkuset pracowników w szeregu instytucjach państwowych (w tym szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w całkowitym ignorowaniu w prowadzonych postępowaniach wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie) pokazujących, że nieruchomość w sposób ciągły przez cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego (II RP, PRL, III RP) była własnością oraz pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Nie dopatrzono się nieprawidłowości w takich działaniach pomimo iż ignorowanie wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego w prowadzonych postępowaniach skutkuje prowadzeniem ich dla obiektu o innej charakterystyce fizycznej i prawnej niż istnieje w terenie (sytuacja istniejąca w terenie siłą rzeczy odzwierciedla stan istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego). I co więcej takie działanie skutecznie uniemożliwia rzeczywistym właścicielom (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) wykonywanie legalnych czynności w stosunku do swojej własności.
Innymi słowy instytucje państwowe zadziałały tak jakby nie były instytucjami Państwa Polskiego związanymi dokumentami, rejestrami czy sytuacją w terenie z okresu administracji Państwa Polskiego.
3. Kilkuset pracowników w szeregu instytucjach państwowych (w tym szereg pracowników Ministerstwa) nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu rzeczywistym właścicielom nieruchomości (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) prawa do informacji odnośnie powodów dla których prawa własności, które były honorowane przez instytucje państwowe nawet w okresie PRL przestały być honorowane ok 2009 roku. Nie dopatrzono się również nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu prawa do informacji odnośnie powodów zaprzestania uznawania, poczynając od ok. 2009 roku, istnienia nieruchomości w kształcie jaki w rzeczywistości posiada (który odzwierciedla legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli podejmowane w okresie PRL i III RP (podział działki, prace budowlane itp) .
Innymi słowy instytucje państwowe zadziałały tak jakby były związane nie prawami własności do nieruchomości wywodzącymi się od Państwa Polskiego, ale prawami następców prawnych wojennych "szmalcowników" wywodzącymi się z konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji "przepranymi" przez proces reprywatyzacyjny. I do tego działały tak jakby był to "fakt powszechnie znany" w rozumieniu art 77, par 4 KPA.
Wobec powyższego szczerze rekomenduje ogarnięcie się, bowiem tolerancja dla niekompetencji i niechlujstwa w procesowaniu spraw w instytucjach państwowych powinna mieć swoje granice. A już na pewno nie powinna się rozciągać na pracowników instytucji państwowych, którzy (jak życzliwie domniemam) na skutek niekompetencji, niechlujstwa skutkującego nie zapoznaniem się w sposób należny ze sprawą zaczęli nie tylko działać jakby nie byli funkcjonariuszami Państwa Polskiego ale także de facto potwierdzać, że w procesie reprywatyzacji III RP jest "przerabiana" na następcę prawnego III Rzeszy. Jeżeli jednak Ministerstwo z taką sytuacją nie ma problemu, to pozostaje mi tylko należne udokumentowanie jego zaniechań.
Wobec powyższego celem zmotywowania Ministerstwa do podjęcia należnych działań jeszcze raz wnoszę o ustosunkowanie się do następujących kwestii:
1) Udzielenia odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również innych instytucji państwowych) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) Wsparcia mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi. Nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela należy uznać istnienie możliwości łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została w procesie reprywatyzacji “zwrócona” następcy prawnemu jakiegoś “szmalcownika”.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pisma z 14.06.2019 skierowane do SKO w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie M*** , GUGiK, MWINB i GUNB oraz jako załączniki do powyższych pism
2. Pisma z 14.06.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***
3. Pisma z dnia 14.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratura Rejonowa w G***, Sądu Rejonowego w G***
5. Apelujemy do Najważniejszych Sądów aby się ogarnęły
Najważniejsze Sądy są dla nas przedmiotem ciągłego zdziwienia. Od bez mała dekady otrzymują informacje, że sądownictwo zarówno powszechne jak i administracyjne działa tak jakby nie było ani sądownictwem (bo zapomniało o zasadzie jawności postępowań), ani nie orzekało w imieniu Państwa Polskiego (tzn ignoruje wszystko co ma związek z okresem administracji Państwa Polskiego). I nic....
Najważniejsze Sądy są dla nas przedmiotem ciągłego zdziwienia. Od bez mała dekady otrzymują informacje, że sądownictwo zarówno powszechne jak i administracyjne działa tak jakby nie było ani sądownictwem (bo zapomniało o zasadzie jawności postępowań), ani nie orzekało w imieniu Państwa Polskiego (tzn ignoruje wszystko co ma związek z okresem administracji Państwa Polskiego). I nic....
5A. Apelujemy do Sądu Najwyższego aby się ogarnął
14.06.2019r
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019r).
Dokumentując zaniechania Sądu Najwyższego przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W*** i Sądu Apelacyjnego w W*** oraz lokalnych instytucji Powiatu G***
Jeszcze raz wyrażam zdziwienie, że przez szereg lat Sąd Najwyższy nie dopatrzył się niczego szokującego i wymagającego podjęcia natychmiastowych działań w postępowaniu bodajże już ok setki (!) sędziów sądownictwa powszechnego procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***. I co za tym idzie odmówił zaadresowania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczej nieprawidłowości reprywatyzacyjnej nie usuwanej latami na skutek (jak życzliwie domniemam) skrajnej niekompetencji, niechlujstwa w badaniu sprawy oraz odejściu od zasady jawności postępowań przez m. in. bodajże już setkę (!) sędziów sądownictwa powszechnego. Uznanie działań, podejmowanych przez tak znaczną grupę sędziów w poczuciu braku naruszenia prawa, za nieprawidłowość niewątpliwie musiałoby zaskutkować weryfikacja orzecznictwa Sądu Najwyższego w celu ustalenia, czy nie jest ono przypadkiem przyczyną zaistniałej sytuacji.
Jak wynika z dotychczasowych zaniechań Sądu Najwyższego nie dopatrzył się on niczego szokującego i wymagającego podjęcia natychmiastowych działań w następujących zdarzeniach:
1. Bodajże już ok setka (!) sędziów sądownictwa powszechnego z kilku sądów różnych instancji nie zdołała dopatrzeć się nieprawidłowości w objęciu procesem reprywatyzacji nieruchomości, która nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w okresie PRL-u pozostawała w prywatnych rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Taka sytuacja nie może się przydarzyć jeżeli w procesie reprywatyzacji dokonywany jest zwrot nieruchomości znacjonalizowanych w okresie PRL następcom prawnym przedwojennych właścicieli. Na uwagę zasługuje, że żaden z Sądów nie zareagował na wskazanie, że w świetle tego, iż aktualni właściciele nieruchomości są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli jedynym źródłem „praw” w oparciu o które prowadzony może być ów proces reprywatyzacyjny mogą być co najwyżej konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji.
Innymi słowy Sądy zadziałały tak jakby celem reprywatyzacji było przekazywanie nieznacjonalizowanego majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli (których prawa były uznawane i szanowane nawet w PRL-u) - następcom prawnym wojennych "szmalcowników" wywodzącym swoje prawa z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
2. Bodajże już ok setka (!) sędziów sądownictwa powszechnego z kilku sądów różnych instancji nie zdołała dopatrzeć się nieprawidłowości w całkowitym ignorowaniu w prowadzonych postępowaniach wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc) pokazujących, że nieruchomość w sposób ciągły przez cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego (II RP, PRL, III RP) była własnością oraz pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Nie dopatrzono się nieprawidłowości w takich działaniach pomimo iż ignorowanie wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego w prowadzonych postępowaniach skutkuje prowadzeniem ich dla obiektu o innej charakterystyce fizycznej i prawnej niż istnieje w terenie (sytuacja istniejąca w terenie siłą rzeczy odzwierciedla stan istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego). I co więcej takie działanie skutecznie uniemożliwia rzeczywistym właścicielom (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) wykonywanie legalnych czynności w stosunku do swojej własności, oraz uniemożliwia ochronę ich praw wynikających z własności.
Innymi słowy Sądy zadziałały tak jakby nie były instytucjami Państwa Polskiego związanymi dokumentami, rejestrami czy sytuacją w terenie z okresu administracji Państwa Polskiego.
3. Bodajże już ok setka (!) sędziów sądownictwa powszechnego z kilku sądów różnych instancji nie zdołała dopatrzeć się nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu rzeczywistym właścicielom nieruchomości (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) prawa do informacji odnośnie powodów dla których prawa własności, które były honorowane przez instytucje państwowe nawet w okresie PRL przestały być honorowane ok 2009 roku. Nie dopatrzono się również nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu prawa do informacji odnośnie powodów zaprzestania uznawania, poczynając od ok. 2009 roku, istnienia nieruchomości w kształcie jaki w rzeczywistości posiada (który odzwierciedla legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli podejmowane w okresie PRL i III RP np. podział działki, prace budowlane ) .
Innymi słowy Sądy zadziałały tak jakby były związane nie prawami własności do nieruchomości wywodzącymi się od Państwa Polskiego, ale prawami następców prawnych wojennych "szmalcowników" wywodzącymi się z konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji "przepranymi" przez proces reprywatyzacyjny. I do tego działały tak jakby był to "fakt powszechnie znany" w rozumieniu art 228 KPC i art 77, par 4 KPA.
Wobec powyższego szczerze rekomenduje ogarnięcie się, bowiem, w żadnym wypadku nie kwestionując zasady niezawisłości sędziów , wskazuję, że tolerancja dla niekompetencji i niechlujstwa w procesowaniu spraw sądowych w każdym trybie powinna mieć swoje granice. A już na pewno nie powinna się rozciągać na sędziów, którzy (jak życzliwie domniemam) na skutek niekompetencji, niechlujstwa skutkującego nie zapoznaniem się w sposób należny ze sprawą zaczęli nie tylko działać jakby nie byli funkcjonariuszami Państwa Polskiego ale także de facto potwierdzać, że w procesie reprywatyzacji III RP jest "przerabiana" na następcę prawnego III Rzeszy. Jeżeli jednak Sąd Najwyższy z taką sytuacją nie ma problemu, to pozostaje mi tylko należne udokumentowanie jego zaniechań.
Wobec powyższego celem zmotywowania Sądu Najwyższego do podjęcia należnych działań jeszcze raz wnoszę o ustosunkowanie się do następujących kwestii:
1) Udzielenia odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań sądów powszechnych (w tym Sądu Najwyższego) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) Wsparcia mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi. Nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez sądownictwo powszechne (w tym Sąd Najwyższy) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela należy uznać istnienie możliwości łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została w procesie reprywatyzacji “zwrócona” następcy prawnemu jakiegoś “szmalcownika”.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z 14.06.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***,
2. Pisma z dnia 14.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** ((Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***
14.06.2019r
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019r).
Dokumentując zaniechania Sądu Najwyższego przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W*** i Sądu Apelacyjnego w W*** oraz lokalnych instytucji Powiatu G***
Jeszcze raz wyrażam zdziwienie, że przez szereg lat Sąd Najwyższy nie dopatrzył się niczego szokującego i wymagającego podjęcia natychmiastowych działań w postępowaniu bodajże już ok setki (!) sędziów sądownictwa powszechnego procesujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***. I co za tym idzie odmówił zaadresowania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczej nieprawidłowości reprywatyzacyjnej nie usuwanej latami na skutek (jak życzliwie domniemam) skrajnej niekompetencji, niechlujstwa w badaniu sprawy oraz odejściu od zasady jawności postępowań przez m. in. bodajże już setkę (!) sędziów sądownictwa powszechnego. Uznanie działań, podejmowanych przez tak znaczną grupę sędziów w poczuciu braku naruszenia prawa, za nieprawidłowość niewątpliwie musiałoby zaskutkować weryfikacja orzecznictwa Sądu Najwyższego w celu ustalenia, czy nie jest ono przypadkiem przyczyną zaistniałej sytuacji.
Jak wynika z dotychczasowych zaniechań Sądu Najwyższego nie dopatrzył się on niczego szokującego i wymagającego podjęcia natychmiastowych działań w następujących zdarzeniach:
1. Bodajże już ok setka (!) sędziów sądownictwa powszechnego z kilku sądów różnych instancji nie zdołała dopatrzeć się nieprawidłowości w objęciu procesem reprywatyzacji nieruchomości, która nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w okresie PRL-u pozostawała w prywatnych rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Taka sytuacja nie może się przydarzyć jeżeli w procesie reprywatyzacji dokonywany jest zwrot nieruchomości znacjonalizowanych w okresie PRL następcom prawnym przedwojennych właścicieli. Na uwagę zasługuje, że żaden z Sądów nie zareagował na wskazanie, że w świetle tego, iż aktualni właściciele nieruchomości są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli jedynym źródłem „praw” w oparciu o które prowadzony może być ów proces reprywatyzacyjny mogą być co najwyżej konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji.
Innymi słowy Sądy zadziałały tak jakby celem reprywatyzacji było przekazywanie nieznacjonalizowanego majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli (których prawa były uznawane i szanowane nawet w PRL-u) - następcom prawnym wojennych "szmalcowników" wywodzącym swoje prawa z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
2. Bodajże już ok setka (!) sędziów sądownictwa powszechnego z kilku sądów różnych instancji nie zdołała dopatrzeć się nieprawidłowości w całkowitym ignorowaniu w prowadzonych postępowaniach wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc) pokazujących, że nieruchomość w sposób ciągły przez cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego (II RP, PRL, III RP) była własnością oraz pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Nie dopatrzono się nieprawidłowości w takich działaniach pomimo iż ignorowanie wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego w prowadzonych postępowaniach skutkuje prowadzeniem ich dla obiektu o innej charakterystyce fizycznej i prawnej niż istnieje w terenie (sytuacja istniejąca w terenie siłą rzeczy odzwierciedla stan istniejący i uznawany w okresie administracji Państwa Polskiego). I co więcej takie działanie skutecznie uniemożliwia rzeczywistym właścicielom (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) wykonywanie legalnych czynności w stosunku do swojej własności, oraz uniemożliwia ochronę ich praw wynikających z własności.
Innymi słowy Sądy zadziałały tak jakby nie były instytucjami Państwa Polskiego związanymi dokumentami, rejestrami czy sytuacją w terenie z okresu administracji Państwa Polskiego.
3. Bodajże już ok setka (!) sędziów sądownictwa powszechnego z kilku sądów różnych instancji nie zdołała dopatrzeć się nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu rzeczywistym właścicielom nieruchomości (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) prawa do informacji odnośnie powodów dla których prawa własności, które były honorowane przez instytucje państwowe nawet w okresie PRL przestały być honorowane ok 2009 roku. Nie dopatrzono się również nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu prawa do informacji odnośnie powodów zaprzestania uznawania, poczynając od ok. 2009 roku, istnienia nieruchomości w kształcie jaki w rzeczywistości posiada (który odzwierciedla legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli podejmowane w okresie PRL i III RP np. podział działki, prace budowlane ) .
Innymi słowy Sądy zadziałały tak jakby były związane nie prawami własności do nieruchomości wywodzącymi się od Państwa Polskiego, ale prawami następców prawnych wojennych "szmalcowników" wywodzącymi się z konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji "przepranymi" przez proces reprywatyzacyjny. I do tego działały tak jakby był to "fakt powszechnie znany" w rozumieniu art 228 KPC i art 77, par 4 KPA.
Wobec powyższego szczerze rekomenduje ogarnięcie się, bowiem, w żadnym wypadku nie kwestionując zasady niezawisłości sędziów , wskazuję, że tolerancja dla niekompetencji i niechlujstwa w procesowaniu spraw sądowych w każdym trybie powinna mieć swoje granice. A już na pewno nie powinna się rozciągać na sędziów, którzy (jak życzliwie domniemam) na skutek niekompetencji, niechlujstwa skutkującego nie zapoznaniem się w sposób należny ze sprawą zaczęli nie tylko działać jakby nie byli funkcjonariuszami Państwa Polskiego ale także de facto potwierdzać, że w procesie reprywatyzacji III RP jest "przerabiana" na następcę prawnego III Rzeszy. Jeżeli jednak Sąd Najwyższy z taką sytuacją nie ma problemu, to pozostaje mi tylko należne udokumentowanie jego zaniechań.
Wobec powyższego celem zmotywowania Sądu Najwyższego do podjęcia należnych działań jeszcze raz wnoszę o ustosunkowanie się do następujących kwestii:
1) Udzielenia odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań sądów powszechnych (w tym Sądu Najwyższego) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) Wsparcia mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi. Nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez sądownictwo powszechne (w tym Sąd Najwyższy) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela należy uznać istnienie możliwości łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została w procesie reprywatyzacji “zwrócona” następcy prawnemu jakiegoś “szmalcownika”.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z 14.06.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***,
2. Pisma z dnia 14.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** ((Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***
5B. Apelujemy do NSA aby się ogarnęło
14.06.2019r.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019r).
Dokumentując zaniechania NSA przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do WSA w W*** oraz instytucji których działania podejmowane w stosunku do wzmiankowanej nieruchomości oceniało WSA w W*** (Wojewoda M*** -Wydział Infrastruktury, *WINB, GUNB, SKO w W***) wraz z załącznikami
Jeszcze raz wyrażam zdziwienie, że przez szereg lat NSA nie dopatrzyło się niczego szokującego i wymagającego podjęcia natychmiastowych działań w postępowaniu kilkudziesięciu sędziów sądownictwa administracyjnego rozpatrujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***. I co za tym idzie odmówiło zaadresowania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczej nieprawidłowości reprywatyzacyjnej nie usuwanej latami na skutek skrajnej niekompetencji, niechlujstwa w badaniu sprawy oraz odejściu od zasady jawności postępowań przez m. in. duża grupę sędziów sądownictwa administracyjnego. Uznanie działań, podejmowanych przez tak dużą grup sędziów w poczuciu braku naruszenia prawa, za nieprawidłowość niewątpliwie musiałoby zaskutkować natychmiastowym usunięciem z bazy orzeczniczej wydanych przez nich orzeczeń.
Jak wynika z dotychczasowych zaniechań NSA nie dopatrzyło się on niczego szokującego i wymagającego podjęcia natychmiastowych działań w następujących zdarzeniach:
1. Kilkudziesięciu sędziów sądownictwa administracyjnego orzekających w co najmniej kilkunastu sprawach nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w objęciu procesem reprywatyzacji nieruchomości, która nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w okresie PRL-u pozostawała w prywatnych rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Taka sytuacja nie może się przydarzyć jeżeli w procesie reprywatyzacji dokonywany jest zwrot nieruchomości znacjonalizowanych w okresie PRL następcom prawnym przedwojennych właścicieli. Na uwagę zasługuje, że zarówno sędziowie WSA w W*** jak i NSA nie zareagowali na wskazanie, że w świetle tego, iż aktualni właściciele nieruchomości są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli jedynym źródłem „praw” w oparciu o które prowadzony mógł być ów proces reprywatyzacyjny mogą być co najwyżej konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji.
Innymi słowy zadziałano tak jakby celem reprywatyzacji było przekazywanie nieznacjonalizowanego majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli (których prawa były uznawane i szanowane nawet w PRL-u) - następcom prawnym wojennych "szmalcowników" wywodzącym swoje prawa z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
2. Kilkudziesięciu sędziów sądownictwa administracyjnego orzekających w co najmniej kilkunastu sprawach nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w całkowitym ignorowaniu w prowadzonych postępowaniach wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc) pokazujących, że nieruchomość w sposób ciągły przez cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego (II RP, PRL, III RP) była własnością oraz pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Nie dopatrzono się nieprawidłowości w takich działaniach pomimo iż ignorowanie wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego w prowadzonych postępowaniach skutkuje prowadzeniem ich dla obiektu o innej charakterystyce fizycznej i prawnej niż istnieje w terenie (także w przypadku postępowań budowlanych(!)). I co więcej takie działanie skutecznie uniemożliwia rzeczywistym właścicielom (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) wykonywanie legalnych czynności w stosunku do swojej własności,
Innymi słowy zadziałano tak jakby sądownictwo administracyjne nie było instytucją Państwa Polskiego związaną dokumentami, rejestrami czy sytuacją w terenie z okresu administracji Państwa Polskiego.
3. Kilkudziesięciu sędziów sądownictwa administracyjnego orzekających w co najmniej kilkunastu sprawach nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu rzeczywistym właścicielom nieruchomości (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) prawa do informacji odnośnie powodów dla których prawa własności, które były honorowane przez instytucje państwowe nawet w okresie PRL przestały być honorowane ok 2009 roku . Nie dopatrzono się również nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu prawa do informacji odnośnie powodów zaprzestania uznawania, poczynając od ok. 2009 roku, istnienia nieruchomości w kształcie jaki w rzeczywistości posiada (który odzwierciedla legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli podejmowane w okresie PRL i III RP np. podział działki, prace budowlane ) .
Innymi słowy zadziałano tak jakby dla sądownictwa administracyjnego wiążąca była nie sytuacja prawna i geodezyjna istniejąca i uznawana w okresie administracji Państwa Polskiego, ale prawa następców prawnych wojennych "szmalcowników" wywodzącymi się z konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji "przepranymi" przez proces reprywatyzacyjny. I do tego działano tak jakby był to "fakt powszechnie znany" w rozumieniu art 77, par 4 KPA.
Wobec powyższego szczerze rekomenduje ogarniecie się, bowiem, w żadnym wypadku nie kwestionując zasady niezawisłości sędziów , wskazuję, że tolerancja dla niekompetencji i niechlujstwa w procesowaniu spraw sądowych w każdym trybie powinna mieć swoje granice. A już na pewno nie powinna się rozciągać na sędziów, którzy (jak życzliwie domniemam) na skutek niekompetencji, niechlujstwa skutkującego nie zapoznaniem się w sposób należny ze sprawą zaczęli nie tylko działać jakby nie byli funkcjonariuszami Państwa Polskiego ale także de facto potwierdzać, ze w procesie reprywatyzacji III RP jest "przerabiana" na następcę prawnego III Rzeszy. Co w przypadku najwyższych organów odwoławczych w procesie reprywatyzacji musi dawać do myślenia. Jeżeli jednak NSA z taką sytuacją nie ma problemu, to pozostaje mi tylko należne udokumentowanie jego zaniechań.
Wobec powyższego celem zmotywowania NSA do podjęcia należnych działań jeszcze raz wnoszę o ustosunkowanie się do następujących kwestii:
1) Udzielenia odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań sądów administracyjnych w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) Wsparcia mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi. Nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego także przez NSA w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela należy uznać istnienie możliwości łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została w procesie reprywatyzacji “zwrócona” następcy prawnemu jakiegoś “szmalcownika”.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pisma z 14.06.2019 skierowane do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, SKO w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, MWINB i GUNB oraz jako załączniki do powyższych pism
2. Pisma z 14.06.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***
3. Pisma z dnia 14.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***
14.06.2019r.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 09.06.2019r).
Dokumentując zaniechania NSA przesyłam do Państwa wiadomości kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do WSA w W*** oraz instytucji których działania podejmowane w stosunku do wzmiankowanej nieruchomości oceniało WSA w W*** (Wojewoda M*** -Wydział Infrastruktury, *WINB, GUNB, SKO w W***) wraz z załącznikami
Jeszcze raz wyrażam zdziwienie, że przez szereg lat NSA nie dopatrzyło się niczego szokującego i wymagającego podjęcia natychmiastowych działań w postępowaniu kilkudziesięciu sędziów sądownictwa administracyjnego rozpatrujących sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M***. I co za tym idzie odmówiło zaadresowania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczej nieprawidłowości reprywatyzacyjnej nie usuwanej latami na skutek skrajnej niekompetencji, niechlujstwa w badaniu sprawy oraz odejściu od zasady jawności postępowań przez m. in. duża grupę sędziów sądownictwa administracyjnego. Uznanie działań, podejmowanych przez tak dużą grup sędziów w poczuciu braku naruszenia prawa, za nieprawidłowość niewątpliwie musiałoby zaskutkować natychmiastowym usunięciem z bazy orzeczniczej wydanych przez nich orzeczeń.
Jak wynika z dotychczasowych zaniechań NSA nie dopatrzyło się on niczego szokującego i wymagającego podjęcia natychmiastowych działań w następujących zdarzeniach:
1. Kilkudziesięciu sędziów sądownictwa administracyjnego orzekających w co najmniej kilkunastu sprawach nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w objęciu procesem reprywatyzacji nieruchomości, która nigdy nie została znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w okresie PRL-u pozostawała w prywatnych rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Taka sytuacja nie może się przydarzyć jeżeli w procesie reprywatyzacji dokonywany jest zwrot nieruchomości znacjonalizowanych w okresie PRL następcom prawnym przedwojennych właścicieli. Na uwagę zasługuje, że zarówno sędziowie WSA w W*** jak i NSA nie zareagowali na wskazanie, że w świetle tego, iż aktualni właściciele nieruchomości są następcami prawnymi przedwojennych właścicieli jedynym źródłem „praw” w oparciu o które prowadzony mógł być ów proces reprywatyzacyjny mogą być co najwyżej konfiskaty i nadania III Rzeszy w okresie okupacji.
Innymi słowy zadziałano tak jakby celem reprywatyzacji było przekazywanie nieznacjonalizowanego majątku następców prawnych przedwojennych właścicieli (których prawa były uznawane i szanowane nawet w PRL-u) - następcom prawnym wojennych "szmalcowników" wywodzącym swoje prawa z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
2. Kilkudziesięciu sędziów sądownictwa administracyjnego orzekających w co najmniej kilkunastu sprawach nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w całkowitym ignorowaniu w prowadzonych postępowaniach wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc) pokazujących, że nieruchomość w sposób ciągły przez cały okres funkcjonowania Państwa Polskiego (II RP, PRL, III RP) była własnością oraz pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Nie dopatrzono się nieprawidłowości w takich działaniach pomimo iż ignorowanie wszelkich okoliczności wywodzących się z okresu administracji Państwa Polskiego w prowadzonych postępowaniach skutkuje prowadzeniem ich dla obiektu o innej charakterystyce fizycznej i prawnej niż istnieje w terenie (także w przypadku postępowań budowlanych(!)). I co więcej takie działanie skutecznie uniemożliwia rzeczywistym właścicielom (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) wykonywanie legalnych czynności w stosunku do swojej własności,
Innymi słowy zadziałano tak jakby sądownictwo administracyjne nie było instytucją Państwa Polskiego związaną dokumentami, rejestrami czy sytuacją w terenie z okresu administracji Państwa Polskiego.
3. Kilkudziesięciu sędziów sądownictwa administracyjnego orzekających w co najmniej kilkunastu sprawach nie zdołało dopatrzeć się nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu rzeczywistym właścicielom nieruchomości (następcom prawnym przedwojennych właścicieli) prawa do informacji odnośnie powodów dla których prawa własności, które były honorowane przez instytucje państwowe nawet w okresie PRL przestały być honorowane ok 2009 roku . Nie dopatrzono się również nieprawidłowości w uporczywym odmawianiu prawa do informacji odnośnie powodów zaprzestania uznawania, poczynając od ok. 2009 roku, istnienia nieruchomości w kształcie jaki w rzeczywistości posiada (który odzwierciedla legalne działania następców prawnych przedwojennych właścicieli podejmowane w okresie PRL i III RP np. podział działki, prace budowlane ) .
Innymi słowy zadziałano tak jakby dla sądownictwa administracyjnego wiążąca była nie sytuacja prawna i geodezyjna istniejąca i uznawana w okresie administracji Państwa Polskiego, ale prawa następców prawnych wojennych "szmalcowników" wywodzącymi się z konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji "przepranymi" przez proces reprywatyzacyjny. I do tego działano tak jakby był to "fakt powszechnie znany" w rozumieniu art 77, par 4 KPA.
Wobec powyższego szczerze rekomenduje ogarniecie się, bowiem, w żadnym wypadku nie kwestionując zasady niezawisłości sędziów , wskazuję, że tolerancja dla niekompetencji i niechlujstwa w procesowaniu spraw sądowych w każdym trybie powinna mieć swoje granice. A już na pewno nie powinna się rozciągać na sędziów, którzy (jak życzliwie domniemam) na skutek niekompetencji, niechlujstwa skutkującego nie zapoznaniem się w sposób należny ze sprawą zaczęli nie tylko działać jakby nie byli funkcjonariuszami Państwa Polskiego ale także de facto potwierdzać, ze w procesie reprywatyzacji III RP jest "przerabiana" na następcę prawnego III Rzeszy. Co w przypadku najwyższych organów odwoławczych w procesie reprywatyzacji musi dawać do myślenia. Jeżeli jednak NSA z taką sytuacją nie ma problemu, to pozostaje mi tylko należne udokumentowanie jego zaniechań.
Wobec powyższego celem zmotywowania NSA do podjęcia należnych działań jeszcze raz wnoszę o ustosunkowanie się do następujących kwestii:
1) Udzielenia odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań sądów administracyjnych w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) Wsparcia mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi. Nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego także przez NSA w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela należy uznać istnienie możliwości łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została w procesie reprywatyzacji “zwrócona” następcy prawnemu jakiegoś “szmalcownika”.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. Pisma z 14.06.2019 skierowane do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, SKO w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, MWINB i GUNB oraz jako załączniki do powyższych pism
2. Pisma z 14.06.2019 skierowane do Sądu Rejonowego w G***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***
3. Pisma z dnia 14.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***
Urząd Miasta M* rozpalił nasze emocje tym, że konsekwentnie odmawiał potwierdzenia dobrze udokumentowanych faktów (np tego, że nasza nieruchomość nie była objęta kwaterunkiem i nie pozostawała we władaniu Gminy), jako powód podając to, ze "nie ma żadnych dokumentów". Wydawało nam się to oczywistą bzdurą, bo Urząd jak najbardziej musi mieć całe stosy dokumentów poświadczających, że z nieruchomością nigdy nie miał nic wspólnego (podatki, pozwolenia na prace budowlane, dane meldunkowe itp). Długo nie mogliśmy zobaczyć jak odczytują to inne instytucje państwowe, skoro odnoszą się z pełnym zrozumieniem dla argumentacji Urzędu Miasta M* , a nawet w pełni jego stanowisko wspierają.
Dopiero ostatnio skojarzyliśmy sobie, że wszystko ma głęboki sens jeżeli w rozumieniu instytucji państwowych (a to jednoznacznie wynika z ich działań) proces reprywatyzacyjny "unieważnia" całą dokumentacje pokazującą, że objęta nim nieruchomość... nie została znacjonalizowana. Urząd Miasta M* dysponuje bowiem w zasadzie tylko dokumentacją pokazującą, że nieruchomość pod adresem K* 53 w M* pozostawała przez cały okres PRL i III RP w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli oraz że nawet PRL szanował i uznawał ich prawa . Z jednym wyjątkiem. Tym wyjątkiem jest dokument pieszczotliwie przez nas zwany "decyzją Pana Krzysia". O decyzji Pana Krzysia czyli decyzji Burmistrza Miasta M nr 933014 z 1993 roku pisaliśmy już powyżej . W tym miejscu przypominamy, że jest to jednocześnie pozwolenie na adaptację części poddasza i ..... „legalizacja” całego budynku legalnie postawionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli kilka dekad wcześniej.
Pomijając inne kwestie o których szerzej pisaliśmy wcześniej, z wykorzystaniem "decyzji pana Krzysia" jako materiału dowodowego dla wykazania urojonych praw Skarbu Państwa jest jeden naprawdę trudny do obejścia problem. Wnioskodawczyni najwyraźniej nie wiedziała, że "legalizując" legalny budynek po to by móc obejść niekorzystne dla niej przepisy, potwierdza, że w miejscu nieruchomości będącej własnością jej rodziny znajduje się obiekt do którego prawa ma Skarb Państwa. I podejrzewamy nawet, że gdyby jej to powiedziano mogłaby nie tylko nie potwierdzić tych rewelacji, ale się nawet poważnie zdenerwować. To samo pewnie dotyczy wnioskodawcy z dokumentu, którego istnienie wydaje nam się wysoce prawdopodobne, czyli kolejnej „legalizacji” rzeczonego budynku tym razem dokonanej ok 2009 roku na wniosek innej osoby.
Tym niemniej nabyta przez nas ostatnio "zdolność odczytu" dokumentów budowlanych wystawianych przez instytucje państwowe każe nam podejrzewać, że mogliśmy właśnie trafić na ślad owego tajemniczego "lokatora", którego sugeruje się nam od prawie dekady. Jednak „lokatora” ani nigdy nie widzieliśmy, ani nikt jak do tej pory nikt nie przedstawił nam dowodu jego rzekomego istnienia (czemu zresztą trudno się dziwić ;-). Czyżby istnienie lokatora wykombinowano sobie więc z faktu złożenia wniosku na "legalizację" legalnego budynku mieszkalnego? A za tajemniczego „lokatora” uznano wnioskodawczynię z "decyzji Pana Krzysia" i osobę która wnioskowała o jej powtórzenie w 2009 roku?
I czy po uzyskaniu tak "mocnego" potwierdzenia zrobiono z naszą nieruchomością coś do czego wszyscy wstydzą się przyznać?
Nie zaszkodzi zapytać
Dopiero ostatnio skojarzyliśmy sobie, że wszystko ma głęboki sens jeżeli w rozumieniu instytucji państwowych (a to jednoznacznie wynika z ich działań) proces reprywatyzacyjny "unieważnia" całą dokumentacje pokazującą, że objęta nim nieruchomość... nie została znacjonalizowana. Urząd Miasta M* dysponuje bowiem w zasadzie tylko dokumentacją pokazującą, że nieruchomość pod adresem K* 53 w M* pozostawała przez cały okres PRL i III RP w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli oraz że nawet PRL szanował i uznawał ich prawa . Z jednym wyjątkiem. Tym wyjątkiem jest dokument pieszczotliwie przez nas zwany "decyzją Pana Krzysia". O decyzji Pana Krzysia czyli decyzji Burmistrza Miasta M nr 933014 z 1993 roku pisaliśmy już powyżej . W tym miejscu przypominamy, że jest to jednocześnie pozwolenie na adaptację części poddasza i ..... „legalizacja” całego budynku legalnie postawionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli kilka dekad wcześniej.
Pomijając inne kwestie o których szerzej pisaliśmy wcześniej, z wykorzystaniem "decyzji pana Krzysia" jako materiału dowodowego dla wykazania urojonych praw Skarbu Państwa jest jeden naprawdę trudny do obejścia problem. Wnioskodawczyni najwyraźniej nie wiedziała, że "legalizując" legalny budynek po to by móc obejść niekorzystne dla niej przepisy, potwierdza, że w miejscu nieruchomości będącej własnością jej rodziny znajduje się obiekt do którego prawa ma Skarb Państwa. I podejrzewamy nawet, że gdyby jej to powiedziano mogłaby nie tylko nie potwierdzić tych rewelacji, ale się nawet poważnie zdenerwować. To samo pewnie dotyczy wnioskodawcy z dokumentu, którego istnienie wydaje nam się wysoce prawdopodobne, czyli kolejnej „legalizacji” rzeczonego budynku tym razem dokonanej ok 2009 roku na wniosek innej osoby.
Tym niemniej nabyta przez nas ostatnio "zdolność odczytu" dokumentów budowlanych wystawianych przez instytucje państwowe każe nam podejrzewać, że mogliśmy właśnie trafić na ślad owego tajemniczego "lokatora", którego sugeruje się nam od prawie dekady. Jednak „lokatora” ani nigdy nie widzieliśmy, ani nikt jak do tej pory nikt nie przedstawił nam dowodu jego rzekomego istnienia (czemu zresztą trudno się dziwić ;-). Czyżby istnienie lokatora wykombinowano sobie więc z faktu złożenia wniosku na "legalizację" legalnego budynku mieszkalnego? A za tajemniczego „lokatora” uznano wnioskodawczynię z "decyzji Pana Krzysia" i osobę która wnioskowała o jej powtórzenie w 2009 roku?
I czy po uzyskaniu tak "mocnego" potwierdzenia zrobiono z naszą nieruchomością coś do czego wszyscy wstydzą się przyznać?
Nie zaszkodzi zapytać
1. Pytamy instytucje lokalne
Na początek kilka pytań do lokalnych instytucji. Poza tym niektórym z nich należy się kilka odpowiedzi
Na początek kilka pytań do lokalnych instytucji. Poza tym niektórym z nich należy się kilka odpowiedzi
1A. Pytamy Urząd Miasta M
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r)
Przypominam, że od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem . Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla opisanych powyżej działań. Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczna polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Jest to dobrze udokumentowane także we własnych zasobach Urzędu Miasta M***.
Ponadto przypominam, że cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
A. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
B. że „legalizacja” budynku mieszkalnego legalnie wzniesionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na innym stanie prawnym i geodezyjnym, którego źródłem może być co najwyżej proces reprywatyzacji (np decyzja Burmistrza Miasta M*** z 1993 rok) nie jest typowym sposobem na skłonienie właścicieli nieruchomości aby - pod pozorem swoistego obejścia・niekorzystnych dla nich przepisów prawnych - złożyli wniosek w takiej formie, że później może by・interpretowany przez instytucje państwowe/samorządowe jako potwierdzenie istnienia rzekomych praw Skarbu Państwa do nieruchomości i uznanie "nieważności" legalnych czynności prawnych wykonywanych przez poprzedników prawnych wnioskodawcy (np podziały działki, budowy etc)
Ponadto w związku z konsekwentną odmową wystawienia zaświadczenia odnośnie oczywistych i dobrze udokumentowanych, także w zasobach Urzędu Miasta M***, faktów składam kolejne wnioski.
1. Wnoszę o elektroniczną kopie całej dokumentacji która nie pozwala Państwu wydać zaświadczenia o braku "najemców w trybie decyzji administracyjnej" w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** pomimo iż zawartość zasobów instytucji Powiatu G*** (w tym Urzędu Miasta M***) pozwala wykluczyć taką okoliczność ze 100% pewnością.
Zarazem informuję, że jeżeli w terminie przewidzianym przez kpa dokumenty dokumenty o które wnoszę nie zostaną ujawnione, to będę zmuszona domniemać, że to właśnie decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jest przez Państwa odczytywana nie tylko jako potwierdzenie istnienia rzekomych praw Skarbu Państwa do nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, innego kształtu nieruchomości, ale także jako dowód, że wnioskodawca był „lokatorem”.
Ma to istotne znaczenie wobec poszlak wskazujących, że analogiczny dokument (czyli kolejna "legalizacja" budynku legalnie postawionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli ) został wydany ok 2009 roku na wniosek złożony przez innego wnioskodawcę i stał się bezpośrednią przyczyna procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po tej dacie tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa.
2. Wnoszę o elektroniczną kopię całej dokumentacji która nie pozwala Państwu wydać zaświadczenia, że "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul K*** 53 w M*** lub jej części".
Na marginesie wskazuję, że nie ma żadnego powodu dla którego nie mieliby Państwo zaświadczyć, ze nie zadysponowano prywatna nieruchomością bez wiedzy władających nieruchomością właścicieli (tj. następców prawnych przedwojennych właścicieli), gdyby takie zdarzenie nie miało miejsca. Toteż do momentu jawnego wyjaśnienia sprawy przyjąć należy, że takie zdarzenie istotnie miało miejsce i było częścią uwiarygadniania jakiegoś roszczenia reprywatyzacyjnego dotyczącego wzmiankowanej nieruchomości.
Na marginesie wskazuję, że wszelkie argumenty typu "Urząd Miasta nie posiada dokumentacji" należy z góry uznać za nietrafione z szeregu powodów. Przede wszystkim nie jest prawdopodobne, aby z archiwów Urzędu Miasta zginęła cała dokumentacja z lat 1945-2009 powstała na skutek regularnego kontaktu władających nieruchomością właścicieli (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli) z lokalnymi władzami. A po drugie odtworzenie takiej dokumentacji jest bardzo proste ze względu na zachowane archiwa innych instytucji i łatwy kontakt z poprzednimi właścicielami. O tym ostatnim świadczy chociażby fakt, ze GUNB na potrzeby postępowania DOA.7110.504.2017.SPE nie miał żadnych trudności ze skontaktowaniem z J*** i A*** U***(właściciele 2/3 nieruchomości od lat 1980-tych do 2006 roku), a według mojej wiedzy ci ostatni są w kontakcie z ich poprzednikami prawnymi rodziną B*** (właściciele nieruchomości w od lat 1950-tych do 1973 roku).
Ustosunkowanie się do otrzymanych wczoraj pism zamieszczam w załączniku umieszczonym poniżej
Z poważaniem
****
(podpis elektroniczny za pomocą platformy e-puap)
##
ZAŁĄCZNIK
Odnosząc się do otrzymanych wczoraj pism z 17 czerwca 2019, 18 czerwca 2019, i dwóch pism z 19 czerwca 2019 bez podanych w piśmie sygnatur przesłanych w plikach oznaczonych jako "1. pismo 18.06.2019 r. GN.680.32.2019.PO", "1. pismo 19.06.2019 r. GN.680.33.2019.PO", "1. pismo 19.06.2019 r. GN.680.34.2019.PO", "2. wezwanie do doprecyzowania wniosku #2 GN.1431.18.2019.PO"
1. Trzeba przyznać ze wykazują się Państwo nieprawdopodobną pomysłowością by zagmatwać sprawę i uchylić się od:
- ujawnienia przyczyn dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** po 2009 roku nie dla rzeczywiście istniejącej sytuacji prawnej i geodezyjnej, ale w oparciu o dane, które mogły być wprowadzone do obiegu prawnego tylko w wyniku procesu reprywatyzacyjnego (coraz więcej poszlak wskazuje, ze jest to niewiążący wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją)
- usunięcia z obiegu prawnego dwóch ewidentnych poświadczeń nieprawdy sprzed 2009 roku, na których swoistej interpretacji najwyraźniej budują Państwo całą „alternatywną” rzeczywistość ignorując zarazem bogatą dokumentację pokazująca, że nieruchomość przy ul. K*** 53 w M*** nie została znacjonalizowana na rzecz Skarbu Pastwa Polskiego i nawet w PRL pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wobec czego przypominam, ze wyjaśnienie powodów takiego działania jest Państwa OBOWIĄZKIEM , od którego uchylają się Państwo od co najmniej 2013 roku. Obowiązek ten wynika z doktryny jawności postępowań administracyjnych, nie podlega żadnej dyskusji i nie jest warunkowy (tj jego wykonanie nie zależy od spełnienia żadnej czynności przez stronę sprawy). W takich okolicznościach jeżeli nie podejmą Państwo merytorycznej dyskusji popartej materiałem dowodowym będę zmuszona przyjąć, że nie są w stanie Państwo podważyć dokonanych do tej pory ustaleń.
2. Ponadto w związku z powtarzającym się brakiem uznawania przez Państwa pełnomocnictw udzielonych mi przez A*** S***, przypominam, że sprawę reguluje art 33 KPA, toteż odmowa poszanowania pełnomocnictw danych mi przez A*** S*** w zakresie dotyczącym nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest niczym innym jak kolejnym przykładem braku poszanowania rzeczywistego stanu prawnego nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** odpowiadającego zapisom księgi wieczystej ****/0000****/5 i i ksiąg z niej wyodrębnionych. Na marginesie wskazuje, ze pełnomocnictwa były państwu wielokrotnie przekazywane i według mojej wiedzy ostatni raz (grzecznościowo) zostały potwierdzone przez A*** S*** pismem z dnia 23.04.2019.
3. Jestem zdumiona niskim poziomem merytorycznym Państwa pracowników, którzy nie potrafią nawet zorientować się z kontekstu pisma, ze powołanie się na art 228 par 4 kpa jest oczywistym błędem pisarskim, tym bardziej,że w dalszej części pisma wyraźnie odnoszę się do właściwie do art 77 par 4 kpa. Jeszcze bardziej zdziwiona jestem tym, ze nie rozumieją słowa "reprywatyzacja". Przy takim poziomie merytorycznym kadry jedynym sposobem na zapewnienie prawidłowości działań urzędu jest jawność jego działań. Szczególnie w kwestiach związanych z nieruchomościami, bo jak pokazuje m. in. sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** dotykają one także prywatnego majątku mieszkańców miasta. Dlatego szczerze rekomenduję ujawnienie w BIP-ie wszelkich czynności podejmowanych w związku z reprywatyzacją o których wiedzę posiada UMM i wszelkich dokumentów z nią związanych (łącznie ze składanymi w tej sprawie wnioskami), które UMM ma w posiadaniu. Tym bardziej, że coraz większej wiarygodności (nie tylko w związku z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M***) nabierają plotki o pojawiających się rzekomych "spadkobiercach", których istnienie wyklucza nawet pobieżna analiza dostępnych materiałów.
4. Działka drogowa 1/15 obr 05-17 jest we władaniu Gminy M***, co czyni UMM odpowiedzialnym za utrzymywanie wadliwych informacji przypisywanych do tej działki. A takimi niewątpliwie są informacje, że działka jest własnością państwa T*** i M*** Ł*** (Ż***) a poprzedni numer tej działki to 275a. Informacje te podważają prawa właścicieli nieruchomości pod adresem K*** 53 i 55, którzy są następcami prawnymi spadkobierców rzeczonych państwa Ł***. Jak również podważają sam fakt istnienia ich nieruchomości, która powstała z całkowitego podziału działki 275a (aktualne numery tych części to 73, 72 i 1/10 obr 05-17). Do tego informacje o „wiecznie żywych” państwu Ł*** są ewidentnie nieprawdziwe, bowiem nawet księga hipoteczna "Willa Elibór" wskazana jako ich źródło zawiera sprzeczne z nimi treści. Jednak upór z jakim utrzymywane są te informacje m.in. przez Urząd Miasta M*** należy uznać za kolejną poszlakę potwierdzającą krążące plotki o pojawiających się rzekomo "spadkobiercach" których istnienie wyklucza nawet pobieżna analiza dostępnych materiałów.
5. Nikt nie wymaga od Burmistrza Miasta M*** aby zajmował się "analizowaniem na wniosek osób prywatnych, stanów prawnych prywatnych nieruchomości", wręcz przeciwnie oczekuje się wyjaśnienia jakich analiz dotyczących prywatnych nieruchomości dokonano i na jakiej podstawie, że trzech kolejnych Burmistrzów Miasta M*** czuje się uprawnionymi do wystawiania dokumentów pozostających w sprzeczności z prawami władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w PRL-u.
6. Skoro udają Państwo amnezje oraz niezdolność rozumienia tekstu pisanego to załączam przesłane już raz zestawienie podsumowujące dokumenty wystawiane przez Państwa po 2009 , które ewidentnie pozostają w sprzeczności z rzeczywistą sytuacją istniejąca pod adresem K*** 53 w M*** i dokumentami przechowywanymi w zasobach instytucji gminno-powiatowych (w tym w Urzędzie Miasta M***) [Załącznik_2A_UMM.pdf] oraz zestawienie dokumentów przechowywanych w zasobach lokalnych instytucji [plik: Załącznik_1_v2.0.pdf].
Z poważaniem
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r)
Przypominam, że od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem . Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla opisanych powyżej działań. Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczna polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Jest to dobrze udokumentowane także we własnych zasobach Urzędu Miasta M***.
Ponadto przypominam, że cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
A. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
B. że „legalizacja” budynku mieszkalnego legalnie wzniesionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na innym stanie prawnym i geodezyjnym, którego źródłem może być co najwyżej proces reprywatyzacji (np decyzja Burmistrza Miasta M*** z 1993 rok) nie jest typowym sposobem na skłonienie właścicieli nieruchomości aby - pod pozorem swoistego obejścia・niekorzystnych dla nich przepisów prawnych - złożyli wniosek w takiej formie, że później może by・interpretowany przez instytucje państwowe/samorządowe jako potwierdzenie istnienia rzekomych praw Skarbu Państwa do nieruchomości i uznanie "nieważności" legalnych czynności prawnych wykonywanych przez poprzedników prawnych wnioskodawcy (np podziały działki, budowy etc)
Ponadto w związku z konsekwentną odmową wystawienia zaświadczenia odnośnie oczywistych i dobrze udokumentowanych, także w zasobach Urzędu Miasta M***, faktów składam kolejne wnioski.
1. Wnoszę o elektroniczną kopie całej dokumentacji która nie pozwala Państwu wydać zaświadczenia o braku "najemców w trybie decyzji administracyjnej" w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** pomimo iż zawartość zasobów instytucji Powiatu G*** (w tym Urzędu Miasta M***) pozwala wykluczyć taką okoliczność ze 100% pewnością.
Zarazem informuję, że jeżeli w terminie przewidzianym przez kpa dokumenty dokumenty o które wnoszę nie zostaną ujawnione, to będę zmuszona domniemać, że to właśnie decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku jest przez Państwa odczytywana nie tylko jako potwierdzenie istnienia rzekomych praw Skarbu Państwa do nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, innego kształtu nieruchomości, ale także jako dowód, że wnioskodawca był „lokatorem”.
Ma to istotne znaczenie wobec poszlak wskazujących, że analogiczny dokument (czyli kolejna "legalizacja" budynku legalnie postawionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli ) został wydany ok 2009 roku na wniosek złożony przez innego wnioskodawcę i stał się bezpośrednią przyczyna procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** po tej dacie tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa.
2. Wnoszę o elektroniczną kopię całej dokumentacji która nie pozwala Państwu wydać zaświadczenia, że "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul K*** 53 w M*** lub jej części".
Na marginesie wskazuję, że nie ma żadnego powodu dla którego nie mieliby Państwo zaświadczyć, ze nie zadysponowano prywatna nieruchomością bez wiedzy władających nieruchomością właścicieli (tj. następców prawnych przedwojennych właścicieli), gdyby takie zdarzenie nie miało miejsca. Toteż do momentu jawnego wyjaśnienia sprawy przyjąć należy, że takie zdarzenie istotnie miało miejsce i było częścią uwiarygadniania jakiegoś roszczenia reprywatyzacyjnego dotyczącego wzmiankowanej nieruchomości.
Na marginesie wskazuję, że wszelkie argumenty typu "Urząd Miasta nie posiada dokumentacji" należy z góry uznać za nietrafione z szeregu powodów. Przede wszystkim nie jest prawdopodobne, aby z archiwów Urzędu Miasta zginęła cała dokumentacja z lat 1945-2009 powstała na skutek regularnego kontaktu władających nieruchomością właścicieli (tj następców prawnych przedwojennych właścicieli) z lokalnymi władzami. A po drugie odtworzenie takiej dokumentacji jest bardzo proste ze względu na zachowane archiwa innych instytucji i łatwy kontakt z poprzednimi właścicielami. O tym ostatnim świadczy chociażby fakt, ze GUNB na potrzeby postępowania DOA.7110.504.2017.SPE nie miał żadnych trudności ze skontaktowaniem z J*** i A*** U***(właściciele 2/3 nieruchomości od lat 1980-tych do 2006 roku), a według mojej wiedzy ci ostatni są w kontakcie z ich poprzednikami prawnymi rodziną B*** (właściciele nieruchomości w od lat 1950-tych do 1973 roku).
Ustosunkowanie się do otrzymanych wczoraj pism zamieszczam w załączniku umieszczonym poniżej
Z poważaniem
****
(podpis elektroniczny za pomocą platformy e-puap)
##
ZAŁĄCZNIK
Odnosząc się do otrzymanych wczoraj pism z 17 czerwca 2019, 18 czerwca 2019, i dwóch pism z 19 czerwca 2019 bez podanych w piśmie sygnatur przesłanych w plikach oznaczonych jako "1. pismo 18.06.2019 r. GN.680.32.2019.PO", "1. pismo 19.06.2019 r. GN.680.33.2019.PO", "1. pismo 19.06.2019 r. GN.680.34.2019.PO", "2. wezwanie do doprecyzowania wniosku #2 GN.1431.18.2019.PO"
1. Trzeba przyznać ze wykazują się Państwo nieprawdopodobną pomysłowością by zagmatwać sprawę i uchylić się od:
- ujawnienia przyczyn dla procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** po 2009 roku nie dla rzeczywiście istniejącej sytuacji prawnej i geodezyjnej, ale w oparciu o dane, które mogły być wprowadzone do obiegu prawnego tylko w wyniku procesu reprywatyzacyjnego (coraz więcej poszlak wskazuje, ze jest to niewiążący wniosek złożony w jakiejś sprawie związanej z reprywatyzacją)
- usunięcia z obiegu prawnego dwóch ewidentnych poświadczeń nieprawdy sprzed 2009 roku, na których swoistej interpretacji najwyraźniej budują Państwo całą „alternatywną” rzeczywistość ignorując zarazem bogatą dokumentację pokazująca, że nieruchomość przy ul. K*** 53 w M*** nie została znacjonalizowana na rzecz Skarbu Pastwa Polskiego i nawet w PRL pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wobec czego przypominam, ze wyjaśnienie powodów takiego działania jest Państwa OBOWIĄZKIEM , od którego uchylają się Państwo od co najmniej 2013 roku. Obowiązek ten wynika z doktryny jawności postępowań administracyjnych, nie podlega żadnej dyskusji i nie jest warunkowy (tj jego wykonanie nie zależy od spełnienia żadnej czynności przez stronę sprawy). W takich okolicznościach jeżeli nie podejmą Państwo merytorycznej dyskusji popartej materiałem dowodowym będę zmuszona przyjąć, że nie są w stanie Państwo podważyć dokonanych do tej pory ustaleń.
2. Ponadto w związku z powtarzającym się brakiem uznawania przez Państwa pełnomocnictw udzielonych mi przez A*** S***, przypominam, że sprawę reguluje art 33 KPA, toteż odmowa poszanowania pełnomocnictw danych mi przez A*** S*** w zakresie dotyczącym nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest niczym innym jak kolejnym przykładem braku poszanowania rzeczywistego stanu prawnego nieruchomości przy ul. K*** 53 w M*** odpowiadającego zapisom księgi wieczystej ****/0000****/5 i i ksiąg z niej wyodrębnionych. Na marginesie wskazuje, ze pełnomocnictwa były państwu wielokrotnie przekazywane i według mojej wiedzy ostatni raz (grzecznościowo) zostały potwierdzone przez A*** S*** pismem z dnia 23.04.2019.
3. Jestem zdumiona niskim poziomem merytorycznym Państwa pracowników, którzy nie potrafią nawet zorientować się z kontekstu pisma, ze powołanie się na art 228 par 4 kpa jest oczywistym błędem pisarskim, tym bardziej,że w dalszej części pisma wyraźnie odnoszę się do właściwie do art 77 par 4 kpa. Jeszcze bardziej zdziwiona jestem tym, ze nie rozumieją słowa "reprywatyzacja". Przy takim poziomie merytorycznym kadry jedynym sposobem na zapewnienie prawidłowości działań urzędu jest jawność jego działań. Szczególnie w kwestiach związanych z nieruchomościami, bo jak pokazuje m. in. sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** dotykają one także prywatnego majątku mieszkańców miasta. Dlatego szczerze rekomenduję ujawnienie w BIP-ie wszelkich czynności podejmowanych w związku z reprywatyzacją o których wiedzę posiada UMM i wszelkich dokumentów z nią związanych (łącznie ze składanymi w tej sprawie wnioskami), które UMM ma w posiadaniu. Tym bardziej, że coraz większej wiarygodności (nie tylko w związku z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M***) nabierają plotki o pojawiających się rzekomych "spadkobiercach", których istnienie wyklucza nawet pobieżna analiza dostępnych materiałów.
4. Działka drogowa 1/15 obr 05-17 jest we władaniu Gminy M***, co czyni UMM odpowiedzialnym za utrzymywanie wadliwych informacji przypisywanych do tej działki. A takimi niewątpliwie są informacje, że działka jest własnością państwa T*** i M*** Ł*** (Ż***) a poprzedni numer tej działki to 275a. Informacje te podważają prawa właścicieli nieruchomości pod adresem K*** 53 i 55, którzy są następcami prawnymi spadkobierców rzeczonych państwa Ł***. Jak również podważają sam fakt istnienia ich nieruchomości, która powstała z całkowitego podziału działki 275a (aktualne numery tych części to 73, 72 i 1/10 obr 05-17). Do tego informacje o „wiecznie żywych” państwu Ł*** są ewidentnie nieprawdziwe, bowiem nawet księga hipoteczna "Willa Elibór" wskazana jako ich źródło zawiera sprzeczne z nimi treści. Jednak upór z jakim utrzymywane są te informacje m.in. przez Urząd Miasta M*** należy uznać za kolejną poszlakę potwierdzającą krążące plotki o pojawiających się rzekomo "spadkobiercach" których istnienie wyklucza nawet pobieżna analiza dostępnych materiałów.
5. Nikt nie wymaga od Burmistrza Miasta M*** aby zajmował się "analizowaniem na wniosek osób prywatnych, stanów prawnych prywatnych nieruchomości", wręcz przeciwnie oczekuje się wyjaśnienia jakich analiz dotyczących prywatnych nieruchomości dokonano i na jakiej podstawie, że trzech kolejnych Burmistrzów Miasta M*** czuje się uprawnionymi do wystawiania dokumentów pozostających w sprzeczności z prawami władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w PRL-u.
6. Skoro udają Państwo amnezje oraz niezdolność rozumienia tekstu pisanego to załączam przesłane już raz zestawienie podsumowujące dokumenty wystawiane przez Państwa po 2009 , które ewidentnie pozostają w sprzeczności z rzeczywistą sytuacją istniejąca pod adresem K*** 53 w M*** i dokumentami przechowywanymi w zasobach instytucji gminno-powiatowych (w tym w Urzędzie Miasta M***) [Załącznik_2A_UMM.pdf] oraz zestawienie dokumentów przechowywanych w zasobach lokalnych instytucji [plik: Załącznik_1_v2.0.pdf].
Z poważaniem
1B. Pytamy Sąd Rejonowy w G*
26.06.2019.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r).
Przypominam, że od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem . Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla opisanych powyżej działań. Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczna polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Jest to dobrze udokumentowane także we własnych zasobach Sądu Rejonowego w G***.
Przesyłam do Państwa wiadomości pismo przesłane do Urzędu Miasta M*** mające na celu ustalenie czy dokumentacja budowlana będąca m. in. „legalizacją” legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (tym razem na innym stanie geodezyjnym i prawnym, który może wynikać co najwyżej z procesu reprywatyzacji) jest odczytywana nie tylko jako "dowód" władania nieruchomością przez Skarb Państwa czy istnienia nieruchomości w innym kształcie niż rzeczywiście istnieje, ale również jako "dowód" rzekomego istnienia lokatora kwaterunkowego (to znaczy - na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku - czy sam fakt złożenia przez ówczesną właścicielkę 1/3 udziałów w nieruchomości wniosku w sprawie nie został zinterpretowany, jako potwierdzenie, ze była "lokatorką".
Przypomnieć należy, że do kwestii "legalizacji" legalnie postawionych obiektów tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym, który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (i nie ma związku z rzeczywista sytuacja w terenie), odniesiono się szerzej w piśmie z dnia 07.06.2019r.
Jak domniemam kwestia fikcyjnego "lokatora" mogła mieć znaczny wpływ na prowadzenie postępowań・przez Sąd Rejonowy w G***. Wskazuje na to:
1) Zdumiewające rekcje sędziów na oświadczenia M*** Z*** (aktualnej właścicielki lokalu mieszkalnego nr 3 oraz przypisanych do niego 1/6 udziałów w nieruchomości) i jej matki , że nie miały nic wspólnego z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** przed 2009 rokiem (łącznie z przerwaniem przesłuchania w jednej ze spraw). Wiele poszlak wskazuje, że istotnie M*** Z*** mogła zostać skłoniona do złożenia jakiegoś wniosku dotyczącego spraw budowlanych w 2009 roku, który mógł później zostać odczytany jako potwierdzenie władania Gminy M***/Skarbu Państwa nieruchomością, a fakt jego złożenia mógł zostać odczytany jako potwierdzenie jej statusu jako „lokatorki”.
Pozostaje jednak niejasne dlaczego jednoznaczne zeznania Marty M*** Z***, potwierdzające istnienie stanu prawnego/faktycznego nieruchomości spójnego z zapisami księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych, nie skłoniły sędziów do dołączenia tego domniemanego dokumentu do akt spraw i jawnego ustalenia czy istotnie zawiera treści jakie się mu przypisuje. Sędziowie nie czuli się też zobligowani do jawnego wyjaśnienia jak skłoniono osobę, która świeżo nabyła za znaczną kwotę część nieruchomości (1/6) do złożenia dokumentu, który prawdopodobnie później mógł być interpretowany (najwyraźniej wbrew jej woli i bez jej wiedzy ) w sposób naruszający jej prawa własności. W mojej ocenie było to ze strony sędziów działanie wysoce nieetyczne ze względu na to iż M*** Z*** sprawia wrażenie osoby nieporadnej życiowo i wydaje się pozostawać w przekonaniu, ze posiada do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jakieś prawa przekraczające te wynikające z dokumentów, które jest skłonna pokazać.
2) Uwzględnianie na potrzeby przesłuchań jako byłych właścicieli nieruchomości tylko Ew*** Ch*** (właścicielki 1/3 nieruchomości latach 1989-1999 i 1/6 w latach 1999-2009) oraz jej brata (któremu przekazała 1/6 udziałów w akcie darowizny w roku 1999) i jego żony. Z całkowitym pominięciem J*** U*** i A*** U***, którzy razem byli właścicielami 2/3 nieruchomości (J*** U*** 1/3 w latach 1984-2006 , A*** U*** 1/3 w latach 1989-2006).
Nie wzywanie J*** i A*** U*** nie tłumaczy brak kontaktu z nimi, bowiem jak pokazał GUNB w postępowaniu DOA.7110.504.2017.SPE kontakt z nimi nie przedstawia żadnej trudności (nota bene potwierdzili oni wersje spójna z zapisami ksiąg wieczystych ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych). Pominięcie ich wydaje się tym bardziej zdumiewające, że według mojej wiedzy pozostawali oni w kontakcie z swoimi poprzednikami prawnymi - rodziną B*** (właściciele nieruchomości od lat 1950-tych do roku 1973), którzy z pewnością potwierdziliby zgodność zapisów wspomnianych ksiąg ze stanem faktycznym we wzmiankowanym okresie czasu.
Na uwagę zasługuje również to, że nawet gdy w trakcie prowadzonych przesłuchań okazało się, ze E***, M*** i I*** Ch*** potwierdzali wersję spójną z zapisami księgi wieczystej ****/00001****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych, było to ignorowane w dalszej części postępowania i nie wpływało na sposób procesowania spraw.
Ponadto wzywam Sąd Rejonowy w G***, do wykazania, że procesowanie spraw dotyczących nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** dla ewidentnie innego stanu prawnego niż wynika ze wzmiankowanych powyżej ksiąg wieczystych nie wynika z tych samych okoliczności co odmowa Urzędu Miasta M*** wystawienia zaświadczenia, ze "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul K*** 53 w M*** lub jej części". Jezeli w terminie przewidzianym przez KPA nie zdołaja Państwo tego wykazać - będzie to niewątpliwie rzucało interesujące światło na sposób uwiarygadniania roszczeń reprywatyzacyjnych w Powiecie G***. Do tego w sytuacji kiedy takie roszczenia w żaden sposób nie mogą wynikać z działań podejmowanych przez Państwo Polskie, dotyczą bowiem nieruchomości, która pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w okresie PRL-u.
Przypominam też, że cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
1. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
B. że „legalizacja” budynku mieszkalnego legalnie wzniesionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (np decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku ) tym razem na stanie geodezyjnym i prawnym, który mógł wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej sprzecznej z tym co istniało w rzeczywistości w terenie, nie jest jedynym "dowodem" jakim dysponuje Sąd Rejonowy w G*** dla rzekomej ・niezgodności・księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych z rzeczywistym stanem prawnym.
Z poważaniem
****
W załączeniu pismo do Urzędu Miasta M*** z dnia 26.06, 2019. z załącznikami
26.06.2019.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r).
Przypominam, że od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem . Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla opisanych powyżej działań. Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczna polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Jest to dobrze udokumentowane także we własnych zasobach Sądu Rejonowego w G***.
Przesyłam do Państwa wiadomości pismo przesłane do Urzędu Miasta M*** mające na celu ustalenie czy dokumentacja budowlana będąca m. in. „legalizacją” legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (tym razem na innym stanie geodezyjnym i prawnym, który może wynikać co najwyżej z procesu reprywatyzacji) jest odczytywana nie tylko jako "dowód" władania nieruchomością przez Skarb Państwa czy istnienia nieruchomości w innym kształcie niż rzeczywiście istnieje, ale również jako "dowód" rzekomego istnienia lokatora kwaterunkowego (to znaczy - na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku - czy sam fakt złożenia przez ówczesną właścicielkę 1/3 udziałów w nieruchomości wniosku w sprawie nie został zinterpretowany, jako potwierdzenie, ze była "lokatorką".
Przypomnieć należy, że do kwestii "legalizacji" legalnie postawionych obiektów tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym, który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (i nie ma związku z rzeczywista sytuacja w terenie), odniesiono się szerzej w piśmie z dnia 07.06.2019r.
Jak domniemam kwestia fikcyjnego "lokatora" mogła mieć znaczny wpływ na prowadzenie postępowań・przez Sąd Rejonowy w G***. Wskazuje na to:
1) Zdumiewające rekcje sędziów na oświadczenia M*** Z*** (aktualnej właścicielki lokalu mieszkalnego nr 3 oraz przypisanych do niego 1/6 udziałów w nieruchomości) i jej matki , że nie miały nic wspólnego z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** przed 2009 rokiem (łącznie z przerwaniem przesłuchania w jednej ze spraw). Wiele poszlak wskazuje, że istotnie M*** Z*** mogła zostać skłoniona do złożenia jakiegoś wniosku dotyczącego spraw budowlanych w 2009 roku, który mógł później zostać odczytany jako potwierdzenie władania Gminy M***/Skarbu Państwa nieruchomością, a fakt jego złożenia mógł zostać odczytany jako potwierdzenie jej statusu jako „lokatorki”.
Pozostaje jednak niejasne dlaczego jednoznaczne zeznania Marty M*** Z***, potwierdzające istnienie stanu prawnego/faktycznego nieruchomości spójnego z zapisami księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych, nie skłoniły sędziów do dołączenia tego domniemanego dokumentu do akt spraw i jawnego ustalenia czy istotnie zawiera treści jakie się mu przypisuje. Sędziowie nie czuli się też zobligowani do jawnego wyjaśnienia jak skłoniono osobę, która świeżo nabyła za znaczną kwotę część nieruchomości (1/6) do złożenia dokumentu, który prawdopodobnie później mógł być interpretowany (najwyraźniej wbrew jej woli i bez jej wiedzy ) w sposób naruszający jej prawa własności. W mojej ocenie było to ze strony sędziów działanie wysoce nieetyczne ze względu na to iż M*** Z*** sprawia wrażenie osoby nieporadnej życiowo i wydaje się pozostawać w przekonaniu, ze posiada do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jakieś prawa przekraczające te wynikające z dokumentów, które jest skłonna pokazać.
2) Uwzględnianie na potrzeby przesłuchań jako byłych właścicieli nieruchomości tylko Ew*** Ch*** (właścicielki 1/3 nieruchomości latach 1989-1999 i 1/6 w latach 1999-2009) oraz jej brata (któremu przekazała 1/6 udziałów w akcie darowizny w roku 1999) i jego żony. Z całkowitym pominięciem J*** U*** i A*** U***, którzy razem byli właścicielami 2/3 nieruchomości (J*** U*** 1/3 w latach 1984-2006 , A*** U*** 1/3 w latach 1989-2006).
Nie wzywanie J*** i A*** U*** nie tłumaczy brak kontaktu z nimi, bowiem jak pokazał GUNB w postępowaniu DOA.7110.504.2017.SPE kontakt z nimi nie przedstawia żadnej trudności (nota bene potwierdzili oni wersje spójna z zapisami ksiąg wieczystych ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych). Pominięcie ich wydaje się tym bardziej zdumiewające, że według mojej wiedzy pozostawali oni w kontakcie z swoimi poprzednikami prawnymi - rodziną B*** (właściciele nieruchomości od lat 1950-tych do roku 1973), którzy z pewnością potwierdziliby zgodność zapisów wspomnianych ksiąg ze stanem faktycznym we wzmiankowanym okresie czasu.
Na uwagę zasługuje również to, że nawet gdy w trakcie prowadzonych przesłuchań okazało się, ze E***, M*** i I*** Ch*** potwierdzali wersję spójną z zapisami księgi wieczystej ****/00001****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych, było to ignorowane w dalszej części postępowania i nie wpływało na sposób procesowania spraw.
Ponadto wzywam Sąd Rejonowy w G***, do wykazania, że procesowanie spraw dotyczących nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** dla ewidentnie innego stanu prawnego niż wynika ze wzmiankowanych powyżej ksiąg wieczystych nie wynika z tych samych okoliczności co odmowa Urzędu Miasta M*** wystawienia zaświadczenia, ze "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul K*** 53 w M*** lub jej części". Jezeli w terminie przewidzianym przez KPA nie zdołaja Państwo tego wykazać - będzie to niewątpliwie rzucało interesujące światło na sposób uwiarygadniania roszczeń reprywatyzacyjnych w Powiecie G***. Do tego w sytuacji kiedy takie roszczenia w żaden sposób nie mogą wynikać z działań podejmowanych przez Państwo Polskie, dotyczą bowiem nieruchomości, która pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w okresie PRL-u.
Przypominam też, że cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
1. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
B. że „legalizacja” budynku mieszkalnego legalnie wzniesionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (np decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku ) tym razem na stanie geodezyjnym i prawnym, który mógł wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej sprzecznej z tym co istniało w rzeczywistości w terenie, nie jest jedynym "dowodem" jakim dysponuje Sąd Rejonowy w G*** dla rzekomej ・niezgodności・księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych z rzeczywistym stanem prawnym.
Z poważaniem
****
W załączeniu pismo do Urzędu Miasta M*** z dnia 26.06, 2019. z załącznikami
1C. Pytamy PINB w G*
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r)
Przypominam, że od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem. Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla opisanych działań. Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczną polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Jest to dobrze udokumentowane także w zasobach budowlanych Powiatu G***.
Przesyłam do Państwa wiadomości pismo przesłane do Urzędu Miasta M*** mające na celu ustalenie czy dokumentacja budowlana będąca m. in. „legalizacją” legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (tym razem na innym stanie geodezyjnym i prawnym, który może wynikać co najwyżej z procesu reprywatyzacji) jest odczytywana nie tylko jako "dowód" władania nieruchomością przez Skarb Państwa czy istnienia nieruchomości w innym kształcie niż rzeczywiście istnieje, ale również jako "dowód" rzekomego istnienia lokatora kwaterunkwego (to znaczy - na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku - czy sam fakt złożenia przez ówczesną właścicielkę 1/3 udziałów w nieruchomości wniosku w sprawie nie został zinterpretowany, jako potwierdzenie, że była "lokatorką"・. Przesyłam również pismo do Sądu Rejonowego w G*** na wypadek gdyby jeszcze mieli Państwo jakieś・złudzenia, że Sąd Rejonowy w G*** cokolwiek ustala, a nie podąża za jakimiś・ sobie tylko znanymi "ustaleniami" (w domniemaniu) administracji państwowej czy samorządowej.
Przypomnieć należy, że do kwestii "legalizacji" legalnie postawionych obiektów tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym, który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (i nie ma związku z rzeczywistą sytuacją w terenie), odniesiono się szerzej w piśmie z dnia 07.06.2019r. Przypomnieć należy również to, że o legalności tego typu praktyk potwierdzili Państwo opierając postępowanie PINB/7141/75/11/Mil na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku, która jest przykładem takiego działania.
Na marginesie wyrażam zdziwienie, że brak związku decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku z sytuacją w terenie nie został właściwie zaadresowany w trakcie postępowania PINB/7141/75/11/Mil w którym doszło do przesłuchania wnioskodawczyni - E*** Ch***, która ewidentnie nic nie wiedziała, ani o tym, że mogła być uznana za „lokatorkę”, ani o tym, że uzyskane przez nią pozwolenie budowlane może być interpretowane jako "dowód" istnienia praw Skarbu Państwa do nieruchomości, ani jako dowód istnienia innego budynku niż rzeczywiście istnieje w terenie. Pozostaje dla mnie zagadką dlaczego PINB w G*** nie przyjął tych faktów do wiadomości. Tym bardziej, że zeznania o tożsamej treści złożył brat E*** Ch*** i jego żona - również wezwani na przesłuchanie.
Na marginesie wyrażam zdumienie, ze na potrzeby przesłuchań prowadzonych sprawie PINB/7141/75/11/Mil nie wezwano właścicieli 2/3 nieruchomości w roku 1993 J*** i A*** U***. Nie wzywanie J*** i A*** U*** (właściciele razem 2/3 nieruchomości od lat 1980-tych do 2006 roku) nie tłumaczy brak kontaktu z nimi, bowiem jak pokazał GUNB w postępowaniu DOA.7110.504.2017.SPE kontakt z nimi nie przedstawia żadnej trudności (nota bene oni również potwierdzili wersję spójną z zapisami księgi wieczystej WA1G/0000133/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych). Pominięcie ich wydaje się tym bardziej zdumiewające, że według mojej wiedzy pozostawali oni w kontakcie z swoimi poprzednikami prawnymi, czyli osobami, które zbudowały obiekt, którego część była przedmiotem postępowania - rodziną B***, (właściciele nieruchomości od lat 1950-tych do roku 1973). Ci ostatni z pewnością potwierdziliby również zgodność zapisów wspomnianych ksiąg i spójnej z nimi dokumentacji budowlanej ze stanem faktycznym we wzmiankowanym okresie czasu.
Ponadto przypominam cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
1. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
2. że dokumenty „legalizujące” budynek mieszkalny legalnie wzniesiony przez następców prawnych przedwojennych właścicieli , tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym , który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (taki jak decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) nie są dla PINB jedynym dowodem "przebudowy nieruchomości", którą od lat usiłuje wykazać na nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** - pomimo iż nie ma żadnych śladów fizycznych po przebudowach (nie sposób bowiem nie zauważyć, że taki sposób "legalizacji" musi siłą rzeczy opierać się na planach innej nieruchomości niż rzeczywiście istniejąca i widoczna w terenie tj. na planach nie uwzględniających legalnej działalności następców prawnych przedwojennych właścicieli np podziały działek, budowy)
To ostatnie jest kluczowe zważywszy, że wiele poszlak wskazuje, iż ok 2009 roku przyjęto do zasobów budowlanych kolejną dokumentację ponownie "legalizującą" budynek mieszkalny przy ul K*** 53 w M*** tym razem na wniosek innego wnioskodawcy.
Ustosunkowanie się do otrzymanego wczoraj pisma PINB/2849/19 z dnia 25.06.2019 zamieszczam w załączniku nr 3 umieszczonym poniżej
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pismo do Urzędu Miasta M*** z dnia 26.06.2019 wraz z załącznikami
2. pismo do Sądu Rejonowego w G*** z dnia 26.06.2019
3. odniesienie się do pisma PINB/2849/19 z dnia 25.06.2019 (Załącznik 3)
##
ZAŁĄCZNIK 3
W ustosunkowaniu się do otrzymanego wczoraj pisma PINB/2849/19 z dnia 25.06.2019 wskazuje, że w żaden sposób nie zwiera ono wyjaśnienia dlaczego PINB w G*** ingeruje w proces reprywatyzacji i stan prawny nieruchomości prowadząc postępowania nie dla rzeczywiście istniejącej nieruchomości tylko dla obiektu o innej charakterystyce zarówno fizycznej jak i prawnej. Nie sposób nie zauważyć, że w ten sposób PINB w G*** uwiarygadnia rzekoma rozbieżność z terenem ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości (****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych) oraz rzekoma zgodność z terenem innej dokumentacji, której źródłem może być tylko proces reprywatyzacji.
Rzeczone pismo nie zawiera też wyjaśnienia dlaczego PINB w G*** ignoruje nie tylko sytuację istniejącą w rzeczywistości w terenie, ale również całość zbieżnej z rzeczywistą sytuacją w terenie dokumentacji oraz zbieżne z nią zeznania świadków.
Rzeczone pismo nie zawiera również wyjaśnienia dlaczego PINB czuje się uprawniony do podejmowania takich działań pomimo iż nie może być nieświadomy, że prowadzą one do utrzymywania budynku mieszkalnego w stanie zagrażającym zdrowiu i od prawie dekady wymuszają dalszą dewastację obiektu.
Ponieważ coraz więcej poszlak wskazuje, ze przyczyna działań PINB w G*** może być przyjęcie ok 2009 roku dokumentacji będącej kolejna "legalizacją" legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli, tym razem na stanie prawnym wynikającym z procesu reprywatyzacji (co wydaje się być lokalnym "patentem" na uwiarygadnianie dokumentacji pochodzącej z procesu reprywatyzacji i uwiarygadnianie rzekomej rozbieżności z terenem pozostających w sprzeczności z nią rejestrów i dokumentów) szczerze rekomenduję ujawnienie tej dokumentacji i zaprzestanie prowadzonej od 2010 roku swoistej zabawy w "ciuciubabkę".
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r)
Przypominam, że od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem. Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla opisanych działań. Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczną polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Jest to dobrze udokumentowane także w zasobach budowlanych Powiatu G***.
Przesyłam do Państwa wiadomości pismo przesłane do Urzędu Miasta M*** mające na celu ustalenie czy dokumentacja budowlana będąca m. in. „legalizacją” legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (tym razem na innym stanie geodezyjnym i prawnym, który może wynikać co najwyżej z procesu reprywatyzacji) jest odczytywana nie tylko jako "dowód" władania nieruchomością przez Skarb Państwa czy istnienia nieruchomości w innym kształcie niż rzeczywiście istnieje, ale również jako "dowód" rzekomego istnienia lokatora kwaterunkwego (to znaczy - na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku - czy sam fakt złożenia przez ówczesną właścicielkę 1/3 udziałów w nieruchomości wniosku w sprawie nie został zinterpretowany, jako potwierdzenie, że była "lokatorką"・. Przesyłam również pismo do Sądu Rejonowego w G*** na wypadek gdyby jeszcze mieli Państwo jakieś・złudzenia, że Sąd Rejonowy w G*** cokolwiek ustala, a nie podąża za jakimiś・ sobie tylko znanymi "ustaleniami" (w domniemaniu) administracji państwowej czy samorządowej.
Przypomnieć należy, że do kwestii "legalizacji" legalnie postawionych obiektów tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym, który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (i nie ma związku z rzeczywistą sytuacją w terenie), odniesiono się szerzej w piśmie z dnia 07.06.2019r. Przypomnieć należy również to, że o legalności tego typu praktyk potwierdzili Państwo opierając postępowanie PINB/7141/75/11/Mil na decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku, która jest przykładem takiego działania.
Na marginesie wyrażam zdziwienie, że brak związku decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku z sytuacją w terenie nie został właściwie zaadresowany w trakcie postępowania PINB/7141/75/11/Mil w którym doszło do przesłuchania wnioskodawczyni - E*** Ch***, która ewidentnie nic nie wiedziała, ani o tym, że mogła być uznana za „lokatorkę”, ani o tym, że uzyskane przez nią pozwolenie budowlane może być interpretowane jako "dowód" istnienia praw Skarbu Państwa do nieruchomości, ani jako dowód istnienia innego budynku niż rzeczywiście istnieje w terenie. Pozostaje dla mnie zagadką dlaczego PINB w G*** nie przyjął tych faktów do wiadomości. Tym bardziej, że zeznania o tożsamej treści złożył brat E*** Ch*** i jego żona - również wezwani na przesłuchanie.
Na marginesie wyrażam zdumienie, ze na potrzeby przesłuchań prowadzonych sprawie PINB/7141/75/11/Mil nie wezwano właścicieli 2/3 nieruchomości w roku 1993 J*** i A*** U***. Nie wzywanie J*** i A*** U*** (właściciele razem 2/3 nieruchomości od lat 1980-tych do 2006 roku) nie tłumaczy brak kontaktu z nimi, bowiem jak pokazał GUNB w postępowaniu DOA.7110.504.2017.SPE kontakt z nimi nie przedstawia żadnej trudności (nota bene oni również potwierdzili wersję spójną z zapisami księgi wieczystej WA1G/0000133/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych). Pominięcie ich wydaje się tym bardziej zdumiewające, że według mojej wiedzy pozostawali oni w kontakcie z swoimi poprzednikami prawnymi, czyli osobami, które zbudowały obiekt, którego część była przedmiotem postępowania - rodziną B***, (właściciele nieruchomości od lat 1950-tych do roku 1973). Ci ostatni z pewnością potwierdziliby również zgodność zapisów wspomnianych ksiąg i spójnej z nimi dokumentacji budowlanej ze stanem faktycznym we wzmiankowanym okresie czasu.
Ponadto przypominam cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
1. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
2. że dokumenty „legalizujące” budynek mieszkalny legalnie wzniesiony przez następców prawnych przedwojennych właścicieli , tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym , który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (taki jak decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) nie są dla PINB jedynym dowodem "przebudowy nieruchomości", którą od lat usiłuje wykazać na nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** - pomimo iż nie ma żadnych śladów fizycznych po przebudowach (nie sposób bowiem nie zauważyć, że taki sposób "legalizacji" musi siłą rzeczy opierać się na planach innej nieruchomości niż rzeczywiście istniejąca i widoczna w terenie tj. na planach nie uwzględniających legalnej działalności następców prawnych przedwojennych właścicieli np podziały działek, budowy)
To ostatnie jest kluczowe zważywszy, że wiele poszlak wskazuje, iż ok 2009 roku przyjęto do zasobów budowlanych kolejną dokumentację ponownie "legalizującą" budynek mieszkalny przy ul K*** 53 w M*** tym razem na wniosek innego wnioskodawcy.
Ustosunkowanie się do otrzymanego wczoraj pisma PINB/2849/19 z dnia 25.06.2019 zamieszczam w załączniku nr 3 umieszczonym poniżej
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pismo do Urzędu Miasta M*** z dnia 26.06.2019 wraz z załącznikami
2. pismo do Sądu Rejonowego w G*** z dnia 26.06.2019
3. odniesienie się do pisma PINB/2849/19 z dnia 25.06.2019 (Załącznik 3)
##
ZAŁĄCZNIK 3
W ustosunkowaniu się do otrzymanego wczoraj pisma PINB/2849/19 z dnia 25.06.2019 wskazuje, że w żaden sposób nie zwiera ono wyjaśnienia dlaczego PINB w G*** ingeruje w proces reprywatyzacji i stan prawny nieruchomości prowadząc postępowania nie dla rzeczywiście istniejącej nieruchomości tylko dla obiektu o innej charakterystyce zarówno fizycznej jak i prawnej. Nie sposób nie zauważyć, że w ten sposób PINB w G*** uwiarygadnia rzekoma rozbieżność z terenem ksiąg wieczystych prowadzonych dla nieruchomości (****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych) oraz rzekoma zgodność z terenem innej dokumentacji, której źródłem może być tylko proces reprywatyzacji.
Rzeczone pismo nie zawiera też wyjaśnienia dlaczego PINB w G*** ignoruje nie tylko sytuację istniejącą w rzeczywistości w terenie, ale również całość zbieżnej z rzeczywistą sytuacją w terenie dokumentacji oraz zbieżne z nią zeznania świadków.
Rzeczone pismo nie zawiera również wyjaśnienia dlaczego PINB czuje się uprawniony do podejmowania takich działań pomimo iż nie może być nieświadomy, że prowadzą one do utrzymywania budynku mieszkalnego w stanie zagrażającym zdrowiu i od prawie dekady wymuszają dalszą dewastację obiektu.
Ponieważ coraz więcej poszlak wskazuje, ze przyczyna działań PINB w G*** może być przyjęcie ok 2009 roku dokumentacji będącej kolejna "legalizacją" legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli, tym razem na stanie prawnym wynikającym z procesu reprywatyzacji (co wydaje się być lokalnym "patentem" na uwiarygadnianie dokumentacji pochodzącej z procesu reprywatyzacji i uwiarygadnianie rzekomej rozbieżności z terenem pozostających w sprzeczności z nią rejestrów i dokumentów) szczerze rekomenduję ujawnienie tej dokumentacji i zaprzestanie prowadzonej od 2010 roku swoistej zabawy w "ciuciubabkę".
1D, Pytamy Starostwo (wydział architektoniczno-budowlany)
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r)
Przypominam, ze od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem . Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla opisanych powyżej działań. Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczna polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Jest to dobrze udokumentowane także w zasobach budowlanych Powiatu G***.
Przesyłam do Państwa wiadomości pismo przesłane do Urzędu Miasta M*** mające na celu ustalenie czy dokumentacja budowlana będąca m. in. „legalizacją” legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (tym razem na innym stanie geodezyjnym i prawnym, który może wynikać co najwyżej z procesu reprywatyzacji) jest odczytywana nie tylko jako "dowód" władania nieruchomością przez Skarb Państwa czy istnienia nieruchomości w innym kształcie niż rzeczywiście istnieje, ale również jako "dowód" rzekomego istnienia 'lokatora kwaterunkowego" (to znaczy - na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku - czy sam fakt złożenia przez ówczesną właścicielk・1/3 udziałów w nieruchomości wniosku w sprawie nie został zinterpretowany, jako potwierdzenie, że była "lokatorką". Przesyłam również pismo do Sądu Rejonowego w G*** na wypadek gdyby jeszcze mieli Państwo jakieś złudzenia, że Sąd Rejonowy w G*** cokolwiek ustala, a nie podąża za sobie tylko znanymi "ustaleniami" (w domniemaniu) administracji państwowej czy samorządowej.
Przypomnieć należy, że do kwestii "legalizacji" legalnie postawionych obiektów tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym, który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (i nie ma związku z rzeczywistą sytuacja w terenie), odniesiono się szerzej w piśmie z dnia 07.06.2019r.
Na marginesie zaznaczam, że cały czas z niecierpliwością czekam na przesłanie elektronicznej kopii dokumentacji analogicznej do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993r, którą najprawdopodobniej przyjęli Państwo ok 2009 roku do zasobów budowlanych. Być może przyjęcie do zasobów odbyło się pod pretekstem odtworzenia wzmiankowanej decyzji na wniosek innego wnioskodawcy (nie wykluczone, że był nim Urząd Miasta M*** lub M*** Z***). Przypominam, że nie tylko nie zakwestionowali Państwo żadnej z poszlak wskazujących w tym kierunku, ale również uchylili się Państwo od wystawienia jednoznacznie brzmiącego dokumentu potwierdzającego, że taka dokumentacja nie została przez Państwa przyjęta.
Przypominam także, że cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
A. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
B. że „legalizacja” budynku mieszkalnego legalnie wzniesionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na innym stanie prawnym i geodezyjnym, którego źródłem może być co najwyżej proces reprywatyzacji (np decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku ) nie jest typowym sposobem na skłonienie właścicieli nieruchomości aby - pod pozorem swoistego "obejścia" niekorzystnych dla nich przepisów prawnych - złożyli wniosek w takiej formie, ze później może by interpretowany przez instytucje państwowe jako potwierdzenie istnienia rzekomych praw Skarbu Państwa do nieruchomości i uznanie "nieważności" legalnych czynności prawnych wykonywanych przez poprzedników prawnych wnioskodawcy (np podziały działki, budowy etc)
To ostatnie jest kluczowe zważywszy, że wiele poszlak wskazuje, iż ok 2009 roku przyjęto do zasobów budowlanych kolejną dokumentację ponownie "legalizującą" budynek mieszkalny przy ul K*** 53 w M*** tym razem na wniosek innego wnioskodawcy.
Na zakończenie wzywam Wydział Architektoniczno-Budowlany Starostwa G*** do wykazania, że procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** dla ewidentnie innego stanu prawnego niż wynika to ze wzmiankowanych powyżej ksiąg wieczystych nie wynika z tych samych okoliczności co odmowa Urzędu Miasta M*** wystawienia zaświadczenia, ze "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul K* 53 w M*** lub jej części". Jezeli w terminie przewidzianym przez KPA nie zdołaja Państwo tego wykazać - będzie to niewątpliwie rzucało interesujące światło na sposób uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych w Powiecie G***. Do tego w sytuacji kiedy takie roszczenia w żaden sposób nie mogą wynikać z działań podejmowanych przez Państwo Polskie, dotyczą bowiem nieruchomości, która pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w okresie PRL-u.
Ustosunkowanie się do otrzymanych wczoraj lakonicznych pism dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.3.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.1.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.2.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.4.2019. podpisany przez Naczelnik wydziału Architektoniczno- Budowlanego oraz pisma z dnia 24.06.2019 sygn WAB. 670.17.6.2018. (bez podpisu) zamieszczam w załączniku nr 3 umieszczonym poniżej
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pismo do Urzędu Miasta M*** z dnia 26.06.2019 wraz z załącznikami
2. pismo do Sądu Rejonowego w G*** z dnia 26.06.2019
3. Ustosunkowanie się do otrzymanych wczoraj pism dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.3.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.1.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.2.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.4.2019. podpisany przez Naczelnik wydziału Architektoniczno- Budowlanego oraz pisma z dnia 24.06.2019 sygn WAB. 670.17.6.2018. (bez podpisu)
ZAŁĄCZNIK nr 3
Ze względu na lakoniczny charakter pism cytuje je w całości
1. Pismo z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.3.2019. Podpisane przez Naczelnik Wydziału Architektoniczno- Budowlanego Starostwa Powiatu G***
"W odpowiedzi na Pani wniosek z dnia 09.06.2019 r. (otrzymany 10.06.2019 r.) informuję, że Wydział Architektoniczno - Budowlany Starostwa Powiatu G*** nie zajmuje się procesami reprywatyzacyjnymi."
Nie jest to prawda bowiem jest udokumentowane prowadzenie postępowań dotyczących nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** dla obiektu o innym kształcie i innym stanie fizycznym i innej sytuacji prawnej niż ten rzeczywiście istniejący. W ten sposób (niezależnie od intencji ) uwiarygadniają Państwo rzekomą zgodność z terenem informacji, które jak ustalono mogły zostać wprowadzone do obiegu prawnego tylko poprzez proces reprywatyzacji (przypominam, że z tym ostatnim ustaleniem nie podjęli Państwo polemiki).
Takie działania nie zostały uznane przez Państwa za bezprawne nawet gdy sprzeciw wobec przeprowadzenie prac budowlanych mających na celu usunięcie zagrożenia zdrowia spowodował uszczerbek na zdrowiu i wymusił zaprzestanie wykorzystywania obiektu dla celów mieszkalnych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w PRL-u.
W takich okolicznościach wszelkie twierdzenia, ze "Wydział Architektoniczno - Budowlany Starostwa Powiatu G*** nie zajmuje się procesami reprywatyzacyjnymi" jest po prostu nieprawdziwe, bowiem na obecnym etapie Państwa głęboka ingerencja w proces reprywatyzacji i prawa własności nie powinna już podlegać dyskusji.
2. Pismo z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.1.2019. podpisany przez Naczelnik wydziału Architektoniczno- Budowlanego Starostwa Powiatu G***
"W odpowiedzi na Pani wniosek z dnia 30.05.2019 r., (otrzymany 31.05.2019 r.) ponownie uprzejmie informuję, że tutejszy Wydział Architektoniczno - Budowlany nie posiada dokumentów związanych z procesem reprywatyzacyjnym dotyczącym nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***.
Jednocześnie wyjaśniam, że odmowa udostępnienia informacji publicznej w formie decyzji ma miejsce wyłącznie w sytuacji, gdy dany organ posiada wnioskowany dokument będący informacją publiczną."
Informacja o "nie posiadaniu dokumentów związanych z procesem reprywatyzacyjnym dotyczącym nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***" pozostaje w sprzeczności z Państwa działaniami. Te ostatnie sprowadzają się do prowadzenia postępowań nie w oparciu o rzeczywiście istniejącą sytuację (udokumentowaną także w zasobach budowlanych i ogólnie dostępnych rejestrach), tylko o założenie istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej. Jak ustalono jedynym możliwym źródłem takich informacji może być co najwyżej proces reprywatyzacyjny. Z tym ustaleniem nie podjęli Państwo polemiki i nie podali innego możliwego źródła przekonania o istnieniu pod wskazanym adresem innego obiektu niż istnieje i istniał w okresie administracji Państwa Polskiego.
Pragnę wskazać, że wniosek o informacje publiczną był kolejną szansą dana Państwu na jawne wyjaśnienie sprawy. Jak rozumiem z takiej formy udzielenia wyjaśnień również Państwo nie chcą skorzystać..
3. Pismo z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.2.2019. podpisany przez Naczelnik wydziału Architektoniczno- Budowlanego Starostwa Powiatu G***
"W odpowiedzi na Pani wniosek z dnia 07.06.2019 r., uprzejmie informuję, że tutejszy Wydział Architektoniczno - Budowlany nie posiada wnioskowanego przez Panią dokumentu wskazanego w punkcie 1 pisma, oraz dokumentacji budowlanej, której żąda Pani w punkcie 2 swojego pisma."
Po sięgnięciu do pisma z dnia 07.06.2019 ustalono, ze "dokument wskazany w punkcie 1" oraz "dokumentacja budowlana żądana punkcie 2" to dokumenty potwierdzające rzekomą prawdziwość danych zawartych w decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku. Wskazuję więc, że gdyby taka dokumentacja nie istniała, wówczas musieliby Państwo uznać za ewidentne niedopełnienie obowiązków/przekroczenie uprawnień odmowę usunięcia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku z obiegu oprawnego jako ewidentne poświadczenie nieprawdy w zakresie istniejącego stanu faktycznego (szczególnie wobec dużego wolumenu dokumentów pokazujących rzeczywistą sytuację istniejącą pod aktualnym adresem K*** 53 w M*** w latach 1945-2019). Nic takiego do tej pory nie nastąpiło. Treść dokumentu WAB.1431.5.2.2019 jest więc niespójna z Państwa działaniami, a tym samym należy ją uznać za nieprawdziwą.
4. Pismo z dnia 24.06.2019 sygn WAB. 670.17.6.2018. (bez podpisu)
"W odpowiedzi na Pani wniosek z dnia 29.05.2019 r. (otrzymane 30.05.2019 r.) informuję, że podtrzymujemy dotychczasowe stanowisko w sprawie."
W tym miejscu należy przypomnieć, że Państwa dotychczasowe stanowisko sprowadza się do niedopatrzenia się nieprawidłowości w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** przy założeniu istnienia pod tym adresem innego obiektu niż istnieje z innym właścicielem niż wynika to z ksiąg wieczystych (****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych) do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa. Przypominam, że nie podjęli Państwo polemiki z ustaleniem, że wobec świetnie udokumentowanej historii nieruchomości zarówno w okresie II RP jak i PRL czy III RP wszelkie informacje o „alternatywnym” stanie prawnym i geodezyjnym mogły zostać wprowadzone do obiegu prawnego tylko poprzez proces reprywatyzacji.
Innymi słowy Państwa dotychczasowe stanowisko potwierdza istnienie swoistego "patentu" na uwiarygadnianie, poprzez prowadzenie postępowań budowlanych, rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości, które przez Państwo Polskie nie zostały znacjonalizowane. Szczerze rekomenduję więc rozpoczęcie merytorycznej dyskusji popartej materiałem dowodowym w przeciwnym wypadku Państwa oświadczenie o "podtrzymaniu dotychczasowego stanowiska w sprawie" będę musiała potraktować poważnie.
5 . Pismo z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.4.2019. podpisany przez Naczelnik Wydziału Architektoniczno- Budowlanego Starostwa Powiatu G***
"W odpowiedzi na Pani wniosek z dnia 14.06.2019 r. (otrzymany 17.06.2019 r.) informuję, że Wydział Architektoniczno - Budowlany Starostwa Powiatu G*** nic posiada orzeczenia sądowego sadu powszechnego, o którym mowa w punkcie 1 Pani pisma."
Rozumiem więc, ze procesowanie spraw budowlanych w oparciu o założenie istnienia pod danym adresem obiektu innego z innym właścicielem niż rzeczywiście istniejący nie jest czynnością wtórną do orzeczenia sądowego będącego "uzgodnieniem" lub udającego "uzgodnienie" dokumentacji reprywatyzacyjnej z rzeczywistym stanem prawnym nieruchomości (w tym księgami wieczystymi). Jest to niewątpliwie interesująca informacja.
W podsumowaniu całej korespondencji jeszcze raz rekomenduje ujawnienie całej dokumentacji powstałej w wyniku procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla innej sytuacji niż rzeczywiście istniejąca i udokumentowana w w zasobach instytucji gminno-powiatowych, . Tym bardziej, ze coraz więcej poszlak wskazuje, ze właśnie przyjęcie ok 2009 roku dokumentacji będącej kolejną "legalizacją" legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli, tym razem na stanie prawnym wynikającym z procesu reprywatyzacji (co wydaje się być lokalnym "patentem" na uwiarygadnianie dokumentacji pochodzącej z procesu reprywatyzacji i uwiarygadnianie rzekomej rozbieżności z terenem pozostających w sprzeczności z nią rejestrów i dokumentów) zainicjowało procesowanie spraw związanych z rzeczoną nieruchomością przy założeniu "nieważności" całej dokumentacji i rejestrów z okresu administracji Państwa Polskiego przez inne instytucje. Wobec czego szczerze rekomenduje ujawnienie tej dokumentacji i zaprzestanie uprawianej już od prawie dekady zabawy w swoistą "ciuciubabkę".
Z poważaniem
****
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r)
Przypominam, ze od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem . Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla opisanych powyżej działań. Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczna polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Jest to dobrze udokumentowane także w zasobach budowlanych Powiatu G***.
Przesyłam do Państwa wiadomości pismo przesłane do Urzędu Miasta M*** mające na celu ustalenie czy dokumentacja budowlana będąca m. in. „legalizacją” legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (tym razem na innym stanie geodezyjnym i prawnym, który może wynikać co najwyżej z procesu reprywatyzacji) jest odczytywana nie tylko jako "dowód" władania nieruchomością przez Skarb Państwa czy istnienia nieruchomości w innym kształcie niż rzeczywiście istnieje, ale również jako "dowód" rzekomego istnienia 'lokatora kwaterunkowego" (to znaczy - na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku - czy sam fakt złożenia przez ówczesną właścicielk・1/3 udziałów w nieruchomości wniosku w sprawie nie został zinterpretowany, jako potwierdzenie, że była "lokatorką". Przesyłam również pismo do Sądu Rejonowego w G*** na wypadek gdyby jeszcze mieli Państwo jakieś złudzenia, że Sąd Rejonowy w G*** cokolwiek ustala, a nie podąża za sobie tylko znanymi "ustaleniami" (w domniemaniu) administracji państwowej czy samorządowej.
Przypomnieć należy, że do kwestii "legalizacji" legalnie postawionych obiektów tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym, który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (i nie ma związku z rzeczywistą sytuacja w terenie), odniesiono się szerzej w piśmie z dnia 07.06.2019r.
Na marginesie zaznaczam, że cały czas z niecierpliwością czekam na przesłanie elektronicznej kopii dokumentacji analogicznej do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993r, którą najprawdopodobniej przyjęli Państwo ok 2009 roku do zasobów budowlanych. Być może przyjęcie do zasobów odbyło się pod pretekstem odtworzenia wzmiankowanej decyzji na wniosek innego wnioskodawcy (nie wykluczone, że był nim Urząd Miasta M*** lub M*** Z***). Przypominam, że nie tylko nie zakwestionowali Państwo żadnej z poszlak wskazujących w tym kierunku, ale również uchylili się Państwo od wystawienia jednoznacznie brzmiącego dokumentu potwierdzającego, że taka dokumentacja nie została przez Państwa przyjęta.
Przypominam także, że cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
A. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
B. że „legalizacja” budynku mieszkalnego legalnie wzniesionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na innym stanie prawnym i geodezyjnym, którego źródłem może być co najwyżej proces reprywatyzacji (np decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku ) nie jest typowym sposobem na skłonienie właścicieli nieruchomości aby - pod pozorem swoistego "obejścia" niekorzystnych dla nich przepisów prawnych - złożyli wniosek w takiej formie, ze później może by interpretowany przez instytucje państwowe jako potwierdzenie istnienia rzekomych praw Skarbu Państwa do nieruchomości i uznanie "nieważności" legalnych czynności prawnych wykonywanych przez poprzedników prawnych wnioskodawcy (np podziały działki, budowy etc)
To ostatnie jest kluczowe zważywszy, że wiele poszlak wskazuje, iż ok 2009 roku przyjęto do zasobów budowlanych kolejną dokumentację ponownie "legalizującą" budynek mieszkalny przy ul K*** 53 w M*** tym razem na wniosek innego wnioskodawcy.
Na zakończenie wzywam Wydział Architektoniczno-Budowlany Starostwa G*** do wykazania, że procesowanie spraw związanych z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** dla ewidentnie innego stanu prawnego niż wynika to ze wzmiankowanych powyżej ksiąg wieczystych nie wynika z tych samych okoliczności co odmowa Urzędu Miasta M*** wystawienia zaświadczenia, ze "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul K* 53 w M*** lub jej części". Jezeli w terminie przewidzianym przez KPA nie zdołaja Państwo tego wykazać - będzie to niewątpliwie rzucało interesujące światło na sposób uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych w Powiecie G***. Do tego w sytuacji kiedy takie roszczenia w żaden sposób nie mogą wynikać z działań podejmowanych przez Państwo Polskie, dotyczą bowiem nieruchomości, która pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w okresie PRL-u.
Ustosunkowanie się do otrzymanych wczoraj lakonicznych pism dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.3.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.1.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.2.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.4.2019. podpisany przez Naczelnik wydziału Architektoniczno- Budowlanego oraz pisma z dnia 24.06.2019 sygn WAB. 670.17.6.2018. (bez podpisu) zamieszczam w załączniku nr 3 umieszczonym poniżej
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pismo do Urzędu Miasta M*** z dnia 26.06.2019 wraz z załącznikami
2. pismo do Sądu Rejonowego w G*** z dnia 26.06.2019
3. Ustosunkowanie się do otrzymanych wczoraj pism dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.3.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.1.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.2.2019, z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.4.2019. podpisany przez Naczelnik wydziału Architektoniczno- Budowlanego oraz pisma z dnia 24.06.2019 sygn WAB. 670.17.6.2018. (bez podpisu)
ZAŁĄCZNIK nr 3
Ze względu na lakoniczny charakter pism cytuje je w całości
1. Pismo z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.3.2019. Podpisane przez Naczelnik Wydziału Architektoniczno- Budowlanego Starostwa Powiatu G***
"W odpowiedzi na Pani wniosek z dnia 09.06.2019 r. (otrzymany 10.06.2019 r.) informuję, że Wydział Architektoniczno - Budowlany Starostwa Powiatu G*** nie zajmuje się procesami reprywatyzacyjnymi."
Nie jest to prawda bowiem jest udokumentowane prowadzenie postępowań dotyczących nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** dla obiektu o innym kształcie i innym stanie fizycznym i innej sytuacji prawnej niż ten rzeczywiście istniejący. W ten sposób (niezależnie od intencji ) uwiarygadniają Państwo rzekomą zgodność z terenem informacji, które jak ustalono mogły zostać wprowadzone do obiegu prawnego tylko poprzez proces reprywatyzacji (przypominam, że z tym ostatnim ustaleniem nie podjęli Państwo polemiki).
Takie działania nie zostały uznane przez Państwa za bezprawne nawet gdy sprzeciw wobec przeprowadzenie prac budowlanych mających na celu usunięcie zagrożenia zdrowia spowodował uszczerbek na zdrowiu i wymusił zaprzestanie wykorzystywania obiektu dla celów mieszkalnych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w PRL-u.
W takich okolicznościach wszelkie twierdzenia, ze "Wydział Architektoniczno - Budowlany Starostwa Powiatu G*** nie zajmuje się procesami reprywatyzacyjnymi" jest po prostu nieprawdziwe, bowiem na obecnym etapie Państwa głęboka ingerencja w proces reprywatyzacji i prawa własności nie powinna już podlegać dyskusji.
2. Pismo z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.1.2019. podpisany przez Naczelnik wydziału Architektoniczno- Budowlanego Starostwa Powiatu G***
"W odpowiedzi na Pani wniosek z dnia 30.05.2019 r., (otrzymany 31.05.2019 r.) ponownie uprzejmie informuję, że tutejszy Wydział Architektoniczno - Budowlany nie posiada dokumentów związanych z procesem reprywatyzacyjnym dotyczącym nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***.
Jednocześnie wyjaśniam, że odmowa udostępnienia informacji publicznej w formie decyzji ma miejsce wyłącznie w sytuacji, gdy dany organ posiada wnioskowany dokument będący informacją publiczną."
Informacja o "nie posiadaniu dokumentów związanych z procesem reprywatyzacyjnym dotyczącym nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***" pozostaje w sprzeczności z Państwa działaniami. Te ostatnie sprowadzają się do prowadzenia postępowań nie w oparciu o rzeczywiście istniejącą sytuację (udokumentowaną także w zasobach budowlanych i ogólnie dostępnych rejestrach), tylko o założenie istnienia pod adresem K*** 53 w M*** innej sytuacji geodezyjnej i prawnej. Jak ustalono jedynym możliwym źródłem takich informacji może być co najwyżej proces reprywatyzacyjny. Z tym ustaleniem nie podjęli Państwo polemiki i nie podali innego możliwego źródła przekonania o istnieniu pod wskazanym adresem innego obiektu niż istnieje i istniał w okresie administracji Państwa Polskiego.
Pragnę wskazać, że wniosek o informacje publiczną był kolejną szansą dana Państwu na jawne wyjaśnienie sprawy. Jak rozumiem z takiej formy udzielenia wyjaśnień również Państwo nie chcą skorzystać..
3. Pismo z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.2.2019. podpisany przez Naczelnik wydziału Architektoniczno- Budowlanego Starostwa Powiatu G***
"W odpowiedzi na Pani wniosek z dnia 07.06.2019 r., uprzejmie informuję, że tutejszy Wydział Architektoniczno - Budowlany nie posiada wnioskowanego przez Panią dokumentu wskazanego w punkcie 1 pisma, oraz dokumentacji budowlanej, której żąda Pani w punkcie 2 swojego pisma."
Po sięgnięciu do pisma z dnia 07.06.2019 ustalono, ze "dokument wskazany w punkcie 1" oraz "dokumentacja budowlana żądana punkcie 2" to dokumenty potwierdzające rzekomą prawdziwość danych zawartych w decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku. Wskazuję więc, że gdyby taka dokumentacja nie istniała, wówczas musieliby Państwo uznać za ewidentne niedopełnienie obowiązków/przekroczenie uprawnień odmowę usunięcia decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku z obiegu oprawnego jako ewidentne poświadczenie nieprawdy w zakresie istniejącego stanu faktycznego (szczególnie wobec dużego wolumenu dokumentów pokazujących rzeczywistą sytuację istniejącą pod aktualnym adresem K*** 53 w M*** w latach 1945-2019). Nic takiego do tej pory nie nastąpiło. Treść dokumentu WAB.1431.5.2.2019 jest więc niespójna z Państwa działaniami, a tym samym należy ją uznać za nieprawdziwą.
4. Pismo z dnia 24.06.2019 sygn WAB. 670.17.6.2018. (bez podpisu)
"W odpowiedzi na Pani wniosek z dnia 29.05.2019 r. (otrzymane 30.05.2019 r.) informuję, że podtrzymujemy dotychczasowe stanowisko w sprawie."
W tym miejscu należy przypomnieć, że Państwa dotychczasowe stanowisko sprowadza się do niedopatrzenia się nieprawidłowości w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** przy założeniu istnienia pod tym adresem innego obiektu niż istnieje z innym właścicielem niż wynika to z ksiąg wieczystych (****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych) do którego jakieś prawa ma Skarb Państwa. Przypominam, że nie podjęli Państwo polemiki z ustaleniem, że wobec świetnie udokumentowanej historii nieruchomości zarówno w okresie II RP jak i PRL czy III RP wszelkie informacje o „alternatywnym” stanie prawnym i geodezyjnym mogły zostać wprowadzone do obiegu prawnego tylko poprzez proces reprywatyzacji.
Innymi słowy Państwa dotychczasowe stanowisko potwierdza istnienie swoistego "patentu" na uwiarygadnianie, poprzez prowadzenie postępowań budowlanych, rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości, które przez Państwo Polskie nie zostały znacjonalizowane. Szczerze rekomenduję więc rozpoczęcie merytorycznej dyskusji popartej materiałem dowodowym w przeciwnym wypadku Państwa oświadczenie o "podtrzymaniu dotychczasowego stanowiska w sprawie" będę musiała potraktować poważnie.
5 . Pismo z dnia 24.06.2019 sygn WAB.1431.5.4.2019. podpisany przez Naczelnik Wydziału Architektoniczno- Budowlanego Starostwa Powiatu G***
"W odpowiedzi na Pani wniosek z dnia 14.06.2019 r. (otrzymany 17.06.2019 r.) informuję, że Wydział Architektoniczno - Budowlany Starostwa Powiatu G*** nic posiada orzeczenia sądowego sadu powszechnego, o którym mowa w punkcie 1 Pani pisma."
Rozumiem więc, ze procesowanie spraw budowlanych w oparciu o założenie istnienia pod danym adresem obiektu innego z innym właścicielem niż rzeczywiście istniejący nie jest czynnością wtórną do orzeczenia sądowego będącego "uzgodnieniem" lub udającego "uzgodnienie" dokumentacji reprywatyzacyjnej z rzeczywistym stanem prawnym nieruchomości (w tym księgami wieczystymi). Jest to niewątpliwie interesująca informacja.
W podsumowaniu całej korespondencji jeszcze raz rekomenduje ujawnienie całej dokumentacji powstałej w wyniku procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla innej sytuacji niż rzeczywiście istniejąca i udokumentowana w w zasobach instytucji gminno-powiatowych, . Tym bardziej, ze coraz więcej poszlak wskazuje, ze właśnie przyjęcie ok 2009 roku dokumentacji będącej kolejną "legalizacją" legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli, tym razem na stanie prawnym wynikającym z procesu reprywatyzacji (co wydaje się być lokalnym "patentem" na uwiarygadnianie dokumentacji pochodzącej z procesu reprywatyzacji i uwiarygadnianie rzekomej rozbieżności z terenem pozostających w sprzeczności z nią rejestrów i dokumentów) zainicjowało procesowanie spraw związanych z rzeczoną nieruchomością przy założeniu "nieważności" całej dokumentacji i rejestrów z okresu administracji Państwa Polskiego przez inne instytucje. Wobec czego szczerze rekomenduje ujawnienie tej dokumentacji i zaprzestanie uprawianej już od prawie dekady zabawy w swoistą "ciuciubabkę".
Z poważaniem
****
1E. Pytamy Starostwo (ewidencja gruntów)
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r)
Przypominam, że od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku dokonali lub próbowali dokonać Państwo w ewidencji gruntów szeregu zmian dotyczących nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** polegających na zmianie zapisów odpowiadających sytuacji w terenie (odzwierciedlonej w księdze wieczystej ****/0000****/5 i księgach z niej wyodrębnionych) na zapisy sprzeczne z sytuacją kiedykolwiek istniejącą na tym terenie w okresie administracji Państwa Polskiego. Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla wzmiankowanych zmian . Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczną polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych (w tym także ewidencji gruntów) , że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomość przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Co jest dobrze udokumentowane także w zasobach budowlano-geodezyjnych powiatowej ewidencji gruntów.
Przesyłam do Państwa wiadomości pismo przesłane do Urzędu Miasta M*** mające na celu ustalenie czy dokumentacja budowlana będąca m. in. „legalizacją” legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (tym razem na innym stanie geodezyjnym i prawnym, który może wynikać co najwyżej z procesu reprywatyzacji) jest odczytywana nie tylko jako "dowód" władania nieruchomością przez Skarb Państwa czy istnienia nieruchomości w innym kształcie niż rzeczywiście istnieje, ale również jako "dowód" rzekomego istnienia lokatora kwaterunkowego (to znaczy - na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku - czy sam fakt złożenia, przez ówczesną właścicielkę 1/3 udziałów w nieruchomości, wniosku w sprawie nie został zinterpretowany, jako potwierdzenie, że była "lokatorką". Przesyłam również pismo do Sądu Rejonowego w G*** na wypadek gdyby jeszcze mieli Państwo jakieś złudzenia, że Sąd Rejonowy w G*** cokolwiek ustala, a nie podąża za sobie tylko znanymi "ustaleniami" (w domniemaniu) administracji państwowej czy samorządowej.
Przypomnieć należy, że do kwestii "legalizacji" legalnie postawionych obiektów tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym, który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (i nie ma związku z rzeczywistą sytuacją w terenie), odniesiono się szerzej w piśmie z dnia 07.06.2019r.
Na marginesie zaznaczam, ze cały czas z niecierpliwością czekam na przesłanie elektronicznej kopii dokumentacji będącej podstawą dla dokonywanych przez Państwa zmian po 2009 roku. Domniemam, że jest to dokumentacja analogiczna do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993r, która została najprawdopodobniej przyjęta ok 2009 roku do zasobów budowlanych (być może nastąpiło to pod pretekstem odtworzenia wzmiankowanej decyzji na wniosek innego wnioskodawcy przy czym nie wykluczone, że był nim Urząd Miasta M*** lub M*** Z***).
Przypominam także, że cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
A. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
B. że „legalizacja” budynku mieszkalnego legalnie wzniesionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na innym stanie prawnym i geodezyjnym, którego źródłem może być co najwyżej proces reprywatyzacji (np decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) nie jest typowym sposobem na skłonienie właścicieli nieruchomości aby - pod pozorem swoistego "obejscia" niekorzystnych dla nich przepisów prawnych - złoソyli wniosek w takiej formie, że później może by・interpretowany przez instytucje państwowe jako potwierdzenie istnienia rzekomych praw Skarbu Państwa do nieruchomości i uznanie "nieważności" legalnych czynności prawnych wykonywanych przez poprzedników prawnych wnioskodawcy (np podziały działki, budowy etc)
To ostatnie jest kluczowe zważywszy, że wiele poszlak wskazuje, iż ok 2009 roku przyjęto do zasobów budowlanych kolejną dokumentację ponownie "legalizującą" budynek mieszkalny przy ul K*** 53 w M*** tym razem na wniosek innego wnioskodawcy.
Na zakończenie wzywam Wydział Geodezji i Kartografii Starostwa G*** do wykazania, że podstawą dla wprowadzanych po 2009 roku zmian w ewidencji gruntów sprzecznych z rzeczywistą sytuacją w terenie nie są te same okoliczności, z których wynika odmowa Urzędu Miasta M*** wystawienia zaświadczenia, ze "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul K*** 53 w M*** lub jej części". Jeżeli w terminie przewidzianym przez KPA nie zdołają Państwo tego wykazać - będzie to niewątpliwie rzucało interesujące światło na sposób uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych w Powiecie G***. Do tego w sytuacji kiedy takie roszczenia w żaden sposób nie mogą wynikać z działań podejmowanych przez Państwo Polskie, dotyczą bowiem nieruchomości, która pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w okresie PRL-u.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pismo do Urzędu Miasta M*** z dnia 26.06.2019 wraz z załącznikami
2. pismo do Sądu Rejonowego w G*** z dnia 26.06.2019
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r)
Przypominam, że od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku dokonali lub próbowali dokonać Państwo w ewidencji gruntów szeregu zmian dotyczących nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** polegających na zmianie zapisów odpowiadających sytuacji w terenie (odzwierciedlonej w księdze wieczystej ****/0000****/5 i księgach z niej wyodrębnionych) na zapisy sprzeczne z sytuacją kiedykolwiek istniejącą na tym terenie w okresie administracji Państwa Polskiego. Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla wzmiankowanych zmian . Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczną polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych (w tym także ewidencji gruntów) , że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomość przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Co jest dobrze udokumentowane także w zasobach budowlano-geodezyjnych powiatowej ewidencji gruntów.
Przesyłam do Państwa wiadomości pismo przesłane do Urzędu Miasta M*** mające na celu ustalenie czy dokumentacja budowlana będąca m. in. „legalizacją” legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (tym razem na innym stanie geodezyjnym i prawnym, który może wynikać co najwyżej z procesu reprywatyzacji) jest odczytywana nie tylko jako "dowód" władania nieruchomością przez Skarb Państwa czy istnienia nieruchomości w innym kształcie niż rzeczywiście istnieje, ale również jako "dowód" rzekomego istnienia lokatora kwaterunkowego (to znaczy - na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku - czy sam fakt złożenia, przez ówczesną właścicielkę 1/3 udziałów w nieruchomości, wniosku w sprawie nie został zinterpretowany, jako potwierdzenie, że była "lokatorką". Przesyłam również pismo do Sądu Rejonowego w G*** na wypadek gdyby jeszcze mieli Państwo jakieś złudzenia, że Sąd Rejonowy w G*** cokolwiek ustala, a nie podąża za sobie tylko znanymi "ustaleniami" (w domniemaniu) administracji państwowej czy samorządowej.
Przypomnieć należy, że do kwestii "legalizacji" legalnie postawionych obiektów tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym, który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (i nie ma związku z rzeczywistą sytuacją w terenie), odniesiono się szerzej w piśmie z dnia 07.06.2019r.
Na marginesie zaznaczam, ze cały czas z niecierpliwością czekam na przesłanie elektronicznej kopii dokumentacji będącej podstawą dla dokonywanych przez Państwa zmian po 2009 roku. Domniemam, że jest to dokumentacja analogiczna do decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993r, która została najprawdopodobniej przyjęta ok 2009 roku do zasobów budowlanych (być może nastąpiło to pod pretekstem odtworzenia wzmiankowanej decyzji na wniosek innego wnioskodawcy przy czym nie wykluczone, że był nim Urząd Miasta M*** lub M*** Z***).
Przypominam także, że cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
A. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
B. że „legalizacja” budynku mieszkalnego legalnie wzniesionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na innym stanie prawnym i geodezyjnym, którego źródłem może być co najwyżej proces reprywatyzacji (np decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku) nie jest typowym sposobem na skłonienie właścicieli nieruchomości aby - pod pozorem swoistego "obejscia" niekorzystnych dla nich przepisów prawnych - złoソyli wniosek w takiej formie, że później może by・interpretowany przez instytucje państwowe jako potwierdzenie istnienia rzekomych praw Skarbu Państwa do nieruchomości i uznanie "nieważności" legalnych czynności prawnych wykonywanych przez poprzedników prawnych wnioskodawcy (np podziały działki, budowy etc)
To ostatnie jest kluczowe zważywszy, że wiele poszlak wskazuje, iż ok 2009 roku przyjęto do zasobów budowlanych kolejną dokumentację ponownie "legalizującą" budynek mieszkalny przy ul K*** 53 w M*** tym razem na wniosek innego wnioskodawcy.
Na zakończenie wzywam Wydział Geodezji i Kartografii Starostwa G*** do wykazania, że podstawą dla wprowadzanych po 2009 roku zmian w ewidencji gruntów sprzecznych z rzeczywistą sytuacją w terenie nie są te same okoliczności, z których wynika odmowa Urzędu Miasta M*** wystawienia zaświadczenia, ze "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul K*** 53 w M*** lub jej części". Jeżeli w terminie przewidzianym przez KPA nie zdołają Państwo tego wykazać - będzie to niewątpliwie rzucało interesujące światło na sposób uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych w Powiecie G***. Do tego w sytuacji kiedy takie roszczenia w żaden sposób nie mogą wynikać z działań podejmowanych przez Państwo Polskie, dotyczą bowiem nieruchomości, która pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w okresie PRL-u.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pismo do Urzędu Miasta M*** z dnia 26.06.2019 wraz z załącznikami
2. pismo do Sądu Rejonowego w G*** z dnia 26.06.2019
1F Pytamy Prokuraturę Rejonową w G*
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r)
Przypominam, że od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem . Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla opisanych działań. Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczna polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Jest to dobrze udokumentowane w zasobach instytucji Powiatu G*** np archiwa Urzędu Miasta M***, zasoby budowlane, archiwa ewidencji gruntów, zasoby Archiwum Państwowego w G***, czy akta ksiąg wieczystych.
Przesyłam do Państwa wiadomości pismo przesłane do Urzędu Miasta M*** mające na celu ustalenie czy dokumentacja budowlana będąca m. in. „legalizacją” legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (tym razem na innym stanie geodezyjnym i prawnym, który może wynikać co najwyżej z procesu reprywatyzacji) jest odczytywana nie tylko jako "dowód" władania nieruchomością przez Skarb Państwa czy istnienia nieruchomości w innym kształcie niż rzeczywiście istnieje, ale również jako "dowód" rzekomego istnienia lokatora kwaterunkowego (to znaczy na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku - czy sam fakt złożenia przez ówczesną właścicielkę 1/3 udziałów w nieruchomości wniosku w sprawie nie został zinterpretowany, jako potwierdzenie, że była "lokatorką"). Przesyłam również pismo do Sądu Rejonowego w G*** na wypadek gdyby jeszcze mieli Państwo jakieś złudzenia, że Sąd Rejonowy w G*** cokolwiek ustala, a nie podąża za jakimiś・sobie tylko znanymi "ustaleniami" (w domniemaniu) administracji państwowej czy samorządowej uwiarygodnionymi zaniechaniami Prokuratury.
Przypomnieć należy, że do kwestii "legalizacji" legalnie postawionych obiektów tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym, który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (i nie ma związku z rzeczywista sytuacja w terenie), odniesiono się szerzej w piśmie z dnia 07.06.2019r. Przypomnieć należy również to, że w tego typu działaniach od lat konsekwentnie nie dopatrują się Państwo naruszenia prawa.
Jak domniemam kwestia fikcyjnego "lokatora" mogła mieć znaczny wpływ na prowadzenie postępowań przez Prokuraturę・Rejonową w G***. Wskazuje na to chociażby;
1. zdumiewająca tolerancja dla działań M*** Z***, która pomimo iż jej tytuł do nieruchomości wynika z bycia właścicielką jednego lokalu i przypisanych do niego 1/6 udziałów w częściach wspólnych nieruchomości, zachowuje się tak jakby nieruchomość była nieruchomością komunalna (rości sobie prawa do wchodzenia do cudzych pomieszczeń piwnicznych, nie poczuwa się do obowiązku współdziałania w doprowadzeniu nieruchomości do stanu bezpiecznego, czy partycypowaniu w kosztach utrzymania nieruchomości etc)
2. nie dopatrzenie się naruszenia prawa w odmowie zaświadczenia przez Urząd Miasta M*** iż nieruchomość nie była w zarządzie/ gminy i nie było na tej nieruchomości nigdy "najemców w trybie decyzji administracyjnej " etc
Na marginesie wyrażam zdziwienie, że brak związku decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku z sytuacją w terenie nie został rozpoznany właściwie w trakcie prowadzenia postępowania o fałszywe zeznania E*** Ch*** w sprawie cywilnej sygn. I C 77/11 (sygn 1 Ds/560/12, zakończone umorzeniem śledztwa). Niewątpliwie musiało w jego trakcie dojść do przesłuchania E*** Ch***, w którym jak należy domniemać potwierdziła, podobnie jak w trakcie przesłuchań sądowych i w trakcie przesłuchań przed PINB w G*** wersję spójną z zapisami księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych. To znaczy wersję, która wyklucza zgodność ze stanem faktycznym danych zawartych w decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku. Jak również uniemożliwia uznanie jej za "lokatorkę".
Wyrażam zdumienie, ze Prokuratura Rejonowa w G*** nie przyjęła do wiadomości tych informacji i nie dokonała dalszych sprawdzeń. W tym nie przesłuchała właścicieli 2/3 nieruchomości w roku 1993 J*** i A*** U*** (właściciele razem 2/3 nieruchomości od lat 1980-tych do 2006 roku). Nie wzywanie J*** i A*** U*** nie tłumaczy brak kontaktu z nimi, bowiem jak pokazał GUNB w postępowaniu DOA.7110.504.2017.SPE kontakt z nimi nie przedstawia żadnej trudności (nota bene oni również potwierdzili wersje spójna z zapisami księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych). Pominięcie ich wydaje się tym bardziej zdumiewające, że według mojej wiedzy pozostawali oni w kontakcie z swoimi poprzednikami prawnymi - rodziną B*** (właściciele nieruchomości od lat 1950-tych do roku 1973), którzy z pewnością potwierdziliby zgodność zapisów wspomnianych ksiąg ze stanem faktycznym we wzmiankowanym okresie czasu. A to wszystko niewątpliwie pozwoliłoby Prokuraturze Rejonowej w G*** ustalić stan faktyczny nieruchomości w okresie PRL-u w sytuacji gdy najwyraźniej nie uważa (bez podania ku temu przyczyn) wystawianej w tym czasie dokumentacji za wiarygodną i wiążącą.
Ponadto wzywam Prokuraturę Rejonową w G***, do wykazania, że nie dopatrywanie się naruszenia prawa w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla ewidentnie innego stanu prawnego niż wynika to ze wzmiankowanych powyżej ksiąg wieczystych nie wynika z tych samych okoliczności co nie dopatrzenie się naruszenia prawa w odmowie Urzędu Miasta M*** wystawienia zaświadczenia, ze "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul K*** 53 w M*** lub jej części". Jezeli w terminie przewidzianym przez KPA nie zdołaja Państwo tego wykazać - będzie to niewątpliwie rzucało interesujące światło na sposób uwiarygadniania roszczeń reprywatyzacyjnych w Powiecie G***. Do tego w sytuacji kiedy takie roszczenia w żaden sposób nie mogą wynikać z działań podejmowanych przez Państwo Polskie, dotyczą bowiem nieruchomości, która pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w okresie PRL-u.
Przypominam także, że cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
A. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
B. że „legalizacja” budynku mieszkalnego legalnie wzniesionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na innym stanie prawnym i geodezyjnym, którego źródłem może być co najwyżej proces reprywatyzacji (np decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku ) nie jest typowym sposobem na skłonienie właścicieli nieruchomości aby - pod pozorem swoistego "obejścia" niekorzystnych dla nich przepisów prawnych - złożyli wniosek w takiej formie, że później może by・interpretowany przez instytucje państwowe jako potwierdzenie istnienia rzekomych praw Skarbu Państwa do nieruchomości i uznanie "nieważności" legalnych czynnosci prawnych wykonywanych przez poprzedników prawnych wnioskodawcy (np podziały działki, budowy etc)
To ostatnie jest kluczowe zważywszy, że wiele poszlak wskazuje, iż ok 2009 roku przyjęto do zasobów budowlanych kolejną dokumentację ponownie "legalizującą" budynek mieszkalny przy ul K*** 53 w M*** tym razem na wniosek innego wnioskodawcy.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pismo do Urzędu Miasta M*** z dnia 26.06.2019 wraz z załącznikami
2. pismo do Sądu Rejonowego w G*** z dnia 26.06.2019
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019r)
Przypominam, że od szeregu lat prowadzona jest korespondencja w celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem . Korespondencja jest konsekwencją Państwa dotychczasowej postawy, która sprowadza się do odmowy ujawnienia podstaw dla opisanych działań. Wskazuję jednocześnie, że jeżeli nie zgadzają się Państwo z ustaleniami poczynionymi w oparciu o do tej pory ujawnione fakty - to w każdej chwili mogą Państwo podjąć z nimi merytoryczna polemikę popartą materiałem dowodowym.
Z dotychczasowej korespondencji wynika, że przyczyną działań będących przedmiotem sprawy jest swoiste przekonanie lokalnych instytucji państwowych/samorządowych, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie roszczeń reprywatyzacyjnych i to nawet w sytuacji kiedy roszczenia nie mogą wynikać z działań Państwa Polskiego. Tak jest w przypadku nieruchomości przy ul. K*** 53 w M***, która nie była znacjonalizowana (ani w żaden inny sposób przejęta przez Skarb Państwa Polskiego) i nawet w okresie PRL pozostawała i nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Jest to dobrze udokumentowane w zasobach instytucji Powiatu G*** np archiwa Urzędu Miasta M***, zasoby budowlane, archiwa ewidencji gruntów, zasoby Archiwum Państwowego w G***, czy akta ksiąg wieczystych.
Przesyłam do Państwa wiadomości pismo przesłane do Urzędu Miasta M*** mające na celu ustalenie czy dokumentacja budowlana będąca m. in. „legalizacją” legalnie postawionego budynku przez następców prawnych przedwojennych właścicieli (tym razem na innym stanie geodezyjnym i prawnym, który może wynikać co najwyżej z procesu reprywatyzacji) jest odczytywana nie tylko jako "dowód" władania nieruchomością przez Skarb Państwa czy istnienia nieruchomości w innym kształcie niż rzeczywiście istnieje, ale również jako "dowód" rzekomego istnienia lokatora kwaterunkowego (to znaczy na przykładzie decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku - czy sam fakt złożenia przez ówczesną właścicielkę 1/3 udziałów w nieruchomości wniosku w sprawie nie został zinterpretowany, jako potwierdzenie, że była "lokatorką"). Przesyłam również pismo do Sądu Rejonowego w G*** na wypadek gdyby jeszcze mieli Państwo jakieś złudzenia, że Sąd Rejonowy w G*** cokolwiek ustala, a nie podąża za jakimiś・sobie tylko znanymi "ustaleniami" (w domniemaniu) administracji państwowej czy samorządowej uwiarygodnionymi zaniechaniami Prokuratury.
Przypomnieć należy, że do kwestii "legalizacji" legalnie postawionych obiektów tym razem na stanie prawnym i geodezyjnym, który może wynikać co najwyżej z dokumentacji reprywatyzacyjnej (i nie ma związku z rzeczywista sytuacja w terenie), odniesiono się szerzej w piśmie z dnia 07.06.2019r. Przypomnieć należy również to, że w tego typu działaniach od lat konsekwentnie nie dopatrują się Państwo naruszenia prawa.
Jak domniemam kwestia fikcyjnego "lokatora" mogła mieć znaczny wpływ na prowadzenie postępowań przez Prokuraturę・Rejonową w G***. Wskazuje na to chociażby;
1. zdumiewająca tolerancja dla działań M*** Z***, która pomimo iż jej tytuł do nieruchomości wynika z bycia właścicielką jednego lokalu i przypisanych do niego 1/6 udziałów w częściach wspólnych nieruchomości, zachowuje się tak jakby nieruchomość była nieruchomością komunalna (rości sobie prawa do wchodzenia do cudzych pomieszczeń piwnicznych, nie poczuwa się do obowiązku współdziałania w doprowadzeniu nieruchomości do stanu bezpiecznego, czy partycypowaniu w kosztach utrzymania nieruchomości etc)
2. nie dopatrzenie się naruszenia prawa w odmowie zaświadczenia przez Urząd Miasta M*** iż nieruchomość nie była w zarządzie/ gminy i nie było na tej nieruchomości nigdy "najemców w trybie decyzji administracyjnej " etc
Na marginesie wyrażam zdziwienie, że brak związku decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku z sytuacją w terenie nie został rozpoznany właściwie w trakcie prowadzenia postępowania o fałszywe zeznania E*** Ch*** w sprawie cywilnej sygn. I C 77/11 (sygn 1 Ds/560/12, zakończone umorzeniem śledztwa). Niewątpliwie musiało w jego trakcie dojść do przesłuchania E*** Ch***, w którym jak należy domniemać potwierdziła, podobnie jak w trakcie przesłuchań sądowych i w trakcie przesłuchań przed PINB w G*** wersję spójną z zapisami księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych. To znaczy wersję, która wyklucza zgodność ze stanem faktycznym danych zawartych w decyzji Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku. Jak również uniemożliwia uznanie jej za "lokatorkę".
Wyrażam zdumienie, ze Prokuratura Rejonowa w G*** nie przyjęła do wiadomości tych informacji i nie dokonała dalszych sprawdzeń. W tym nie przesłuchała właścicieli 2/3 nieruchomości w roku 1993 J*** i A*** U*** (właściciele razem 2/3 nieruchomości od lat 1980-tych do 2006 roku). Nie wzywanie J*** i A*** U*** nie tłumaczy brak kontaktu z nimi, bowiem jak pokazał GUNB w postępowaniu DOA.7110.504.2017.SPE kontakt z nimi nie przedstawia żadnej trudności (nota bene oni również potwierdzili wersje spójna z zapisami księgi wieczystej ****/0000****/5 i ksiąg z niej wyodrębnionych). Pominięcie ich wydaje się tym bardziej zdumiewające, że według mojej wiedzy pozostawali oni w kontakcie z swoimi poprzednikami prawnymi - rodziną B*** (właściciele nieruchomości od lat 1950-tych do roku 1973), którzy z pewnością potwierdziliby zgodność zapisów wspomnianych ksiąg ze stanem faktycznym we wzmiankowanym okresie czasu. A to wszystko niewątpliwie pozwoliłoby Prokuraturze Rejonowej w G*** ustalić stan faktyczny nieruchomości w okresie PRL-u w sytuacji gdy najwyraźniej nie uważa (bez podania ku temu przyczyn) wystawianej w tym czasie dokumentacji za wiarygodną i wiążącą.
Ponadto wzywam Prokuraturę Rejonową w G***, do wykazania, że nie dopatrywanie się naruszenia prawa w procesowaniu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** dla ewidentnie innego stanu prawnego niż wynika to ze wzmiankowanych powyżej ksiąg wieczystych nie wynika z tych samych okoliczności co nie dopatrzenie się naruszenia prawa w odmowie Urzędu Miasta M*** wystawienia zaświadczenia, ze "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul K*** 53 w M*** lub jej części". Jezeli w terminie przewidzianym przez KPA nie zdołaja Państwo tego wykazać - będzie to niewątpliwie rzucało interesujące światło na sposób uwiarygadniania roszczeń reprywatyzacyjnych w Powiecie G***. Do tego w sytuacji kiedy takie roszczenia w żaden sposób nie mogą wynikać z działań podejmowanych przez Państwo Polskie, dotyczą bowiem nieruchomości, która pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli, których prawa były uznawane nawet w okresie PRL-u.
Przypominam także, że cały czas czekam na wykazanie przez Państwa:
A. że swoimi działaniami uwiarygadniają Państwo przynajmniej prawomocny dokument reprywatyzacyjny, a nie nie mający znaczenia prawnego wniosek złożony w jakiejś sprawie mającej związek z reprywatyzacją
B. że „legalizacja” budynku mieszkalnego legalnie wzniesionego przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na innym stanie prawnym i geodezyjnym, którego źródłem może być co najwyżej proces reprywatyzacji (np decyzja Burmistrza Miasta M*** nr 933014 z 1993 roku ) nie jest typowym sposobem na skłonienie właścicieli nieruchomości aby - pod pozorem swoistego "obejścia" niekorzystnych dla nich przepisów prawnych - złożyli wniosek w takiej formie, że później może by・interpretowany przez instytucje państwowe jako potwierdzenie istnienia rzekomych praw Skarbu Państwa do nieruchomości i uznanie "nieważności" legalnych czynnosci prawnych wykonywanych przez poprzedników prawnych wnioskodawcy (np podziały działki, budowy etc)
To ostatnie jest kluczowe zważywszy, że wiele poszlak wskazuje, iż ok 2009 roku przyjęto do zasobów budowlanych kolejną dokumentację ponownie "legalizującą" budynek mieszkalny przy ul K*** 53 w M*** tym razem na wniosek innego wnioskodawcy.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pismo do Urzędu Miasta M*** z dnia 26.06.2019 wraz z załącznikami
2. pismo do Sądu Rejonowego w G*** z dnia 26.06.2019
2. Apelujemy do instytucji nadrzędnych aby się ogarnęły
Można być naprawdę zdumionym tym co instytucje lokalne wyprawiają. Jednak nie sposób nie zauważyć, że gdyby instytucje nadrzędne nie upewniały ich, że dobrze robią sprawa by się już dawno wyjaśniła. I prawdę mówiąc to właśnie instytucje nadrzędne wydają nam się większym problemem......
Można być naprawdę zdumionym tym co instytucje lokalne wyprawiają. Jednak nie sposób nie zauważyć, że gdyby instytucje nadrzędne nie upewniały ich, że dobrze robią sprawa by się już dawno wyjaśniła. I prawdę mówiąc to właśnie instytucje nadrzędne wydają nam się większym problemem......
2A. Apelujemy do GUNB aby się ogarnął (i odpowiadamy na pismo)
26.06.2019.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaściciela nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niego przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wskazać należy, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Na zakończenie odniosę się pokrótce do pisma DPR.0132.11.2019 z dnia 18.06.2019r. Przede wszystkim wskazuję, że zawiera ono informacje pozostające w sprzeczności z działaniami podejmowanymi w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. W przypadku tej nieruchomości GUNB od prawie dekady ingeruje w stan własnościowy nieruchomości potwierdzając konsekwentnie o prawidłowości prowadzenia postępowań budowlanych nie dla rzeczywiście istniejącego obiektu, ale dla stanu prawnego i geodezyjnego wynikającego jak ustalono z dokumentacji reprywatyzacyjnej (z tym ustaleniem Państwo nie polemizowali). W ten sposób uwiarygadnia rzekomą zgodność z tej ostatniej z terenem, a jednocześnie uwiarygadniając rzekoma (fikcyjną) rozbieżność sytuacji w terenie z księgami wieczystymi i praktycznie rzecz biorąc z całością dokumentacji pochodzącej z okresu administracji Państwa Polskiego.
W takich okolicznościach pozostaje do ustalenia dowodem jakich nieprawidłowości w działaniu Pani Dyrektor Departamentu Prawnego jest podpisane przez nią pismo. Czy Pani Dyrektor poświadczyła nieprawdą w zakresie nie prowadzenia przez GUNB " postępowań dotyczących stosunków własnościowych nieruchomości" i "nie dysponowania dokumentacją związaną z procesem reprywatyzacji nieruchomości położonych na terenie gminy M***"? Czy też nabywszy wiedzę o bezpodstawnym ingerowaniu pracowników GUNB w kwestie własnościowe prywatnych nieruchomości poprzez przyzwolenie na wykorzystanie procesu budowlanego dla uwiarygadniania rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych - nie podjęła należnych działań, chociażby w kierunku jawnego wyjaśnienia sprawy? Nie może być przy tym mowy, że po zapoznaniu się z pismami na które odpowiadała nie miała właściwego obrazu sprawy.
Niewątpliwie dalsze działania Pani Dyrektor będą jednoznaczna odpowiedzią na stopień przyzwolenia na głęboka ingerencję w stosunki własnościowe prywatnych nieruchomości i proces reprywatyzacji w GUNB.
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
26.06.2019.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaściciela nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niego przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wskazać należy, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Na zakończenie odniosę się pokrótce do pisma DPR.0132.11.2019 z dnia 18.06.2019r. Przede wszystkim wskazuję, że zawiera ono informacje pozostające w sprzeczności z działaniami podejmowanymi w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. W przypadku tej nieruchomości GUNB od prawie dekady ingeruje w stan własnościowy nieruchomości potwierdzając konsekwentnie o prawidłowości prowadzenia postępowań budowlanych nie dla rzeczywiście istniejącego obiektu, ale dla stanu prawnego i geodezyjnego wynikającego jak ustalono z dokumentacji reprywatyzacyjnej (z tym ustaleniem Państwo nie polemizowali). W ten sposób uwiarygadnia rzekomą zgodność z tej ostatniej z terenem, a jednocześnie uwiarygadniając rzekoma (fikcyjną) rozbieżność sytuacji w terenie z księgami wieczystymi i praktycznie rzecz biorąc z całością dokumentacji pochodzącej z okresu administracji Państwa Polskiego.
W takich okolicznościach pozostaje do ustalenia dowodem jakich nieprawidłowości w działaniu Pani Dyrektor Departamentu Prawnego jest podpisane przez nią pismo. Czy Pani Dyrektor poświadczyła nieprawdą w zakresie nie prowadzenia przez GUNB " postępowań dotyczących stosunków własnościowych nieruchomości" i "nie dysponowania dokumentacją związaną z procesem reprywatyzacji nieruchomości położonych na terenie gminy M***"? Czy też nabywszy wiedzę o bezpodstawnym ingerowaniu pracowników GUNB w kwestie własnościowe prywatnych nieruchomości poprzez przyzwolenie na wykorzystanie procesu budowlanego dla uwiarygadniania rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych - nie podjęła należnych działań, chociażby w kierunku jawnego wyjaśnienia sprawy? Nie może być przy tym mowy, że po zapoznaniu się z pismami na które odpowiadała nie miała właściwego obrazu sprawy.
Niewątpliwie dalsze działania Pani Dyrektor będą jednoznaczna odpowiedzią na stopień przyzwolenia na głęboka ingerencję w stosunki własnościowe prywatnych nieruchomości i proces reprywatyzacji w GUNB.
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2B. Apelujemy do WINB aby się ogarnął (i odpowiadamy na pismo)
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaściciela nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niego przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wskazać należy, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Na zakończenie odniosę się pokrótce do pisma WOP.7640.20.2017.IM/AKA z dnia 24.06.2019r Przede wszystkim wskazać należy, że zawiera ono informacje pozostające w sprzeczności z działaniami podejmowanymi przez *WINB w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Jeżeli bowiem organ nie posiada "kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji dotyczącego ul. K*** 53 w M***" (jak ustalono jedynego sprawiającego pozory zgodności z prawem sposobu wprowadzenie do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż ta istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego) to dlaczego przez prawie dekadę pozwala na wykorzystywanie procesu budowlanego dla uwiarygodnienia informacji o rzekomym istnieniu pod wskazanym adresem innej sytuacji fizycznej i prawnej niż wynika z rzeczywistej dokumentacji w terenie i dokumentacji wystawianej w okrasie administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP)?
Jeżeli *WINB nie posiada "dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie decyzji Burmistrza Miasta M*** Nr 933014 z 1993r. jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie" to dlaczego potwierdził w decyzji 1424/12 z dnia 12.09.2012 o prawidłowości prowadzenia postępowania o samowolę budowlaną przy założeniu prawdziwości danych zawartych w tym dokumencie i z odrzuceniem wszystkiego co pokazywało rzeczywistą sytuację prawną i fizyczną istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego?.
W takich okolicznościach pozostaje do ustalenia dowodem jakich nieprawidłowości w działaniu Pani Wojewódzkiej Inspektor Nadzoru Budowlanego jest podpisane przez nią pismo. Czy Pani Inspektor poświadczyła nieprawdę w zakresie nie posiadania rzeczonych dokumentów?
Czy też nabywszy wiedzę o bezpodstawnym ingerowaniu pracowników *WINB ( w tym swoich poprzedników) w kwestie własnościowe prywatnych nieruchomości poprzez przyzwolenie na wykorzystanie procesu budowlanego dla uwiarygadniania rzekomej zgodności z terenem jakiś bliżej nie zidentyfikowanych roszczeń reprywatyzacyjnych - nie podjęła należnych działań, chociażby w kierunku jawnego wyjaśnienia sprawy? Nie może być przy tym mowy, że po zapoznaniu się z pismami na które odpowiadała nie miała właściwego obrazu sprawy.
Niewątpliwie dalsze działania pani Wojewódzkiej Inspektor Nadzoru Budowlanego będą jednoznaczną odpowiedzią na stopień przyzwolenia *WINB na wykorzystanie procesu budowlanego dla głębokiej interwencji w stosunki własnościowe prywatnych nieruchomości oraz proces reprywatyzacji .
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaściciela nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niego przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wskazać należy, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Na zakończenie odniosę się pokrótce do pisma WOP.7640.20.2017.IM/AKA z dnia 24.06.2019r Przede wszystkim wskazać należy, że zawiera ono informacje pozostające w sprzeczności z działaniami podejmowanymi przez *WINB w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M***. Jeżeli bowiem organ nie posiada "kopii prawomocnego dokumentu pochodzącego z procesu reprywatyzacji dotyczącego ul. K*** 53 w M***" (jak ustalono jedynego sprawiającego pozory zgodności z prawem sposobu wprowadzenie do obiegu prawnego informacji o rzekomym istnieniu innej sytuacji geodezyjnej i prawnej niż ta istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego) to dlaczego przez prawie dekadę pozwala na wykorzystywanie procesu budowlanego dla uwiarygodnienia informacji o rzekomym istnieniu pod wskazanym adresem innej sytuacji fizycznej i prawnej niż wynika z rzeczywistej dokumentacji w terenie i dokumentacji wystawianej w okrasie administracji Państwa Polskiego (II RP, PRL i III RP)?
Jeżeli *WINB nie posiada "dokumentacji budowlanej, która pozwoliła na potraktowanie decyzji Burmistrza Miasta M*** Nr 933014 z 1993r. jako dokumentu pokazującego rzeczywistą sytuację w terenie" to dlaczego potwierdził w decyzji 1424/12 z dnia 12.09.2012 o prawidłowości prowadzenia postępowania o samowolę budowlaną przy założeniu prawdziwości danych zawartych w tym dokumencie i z odrzuceniem wszystkiego co pokazywało rzeczywistą sytuację prawną i fizyczną istniejąca w okresie administracji Państwa Polskiego?.
W takich okolicznościach pozostaje do ustalenia dowodem jakich nieprawidłowości w działaniu Pani Wojewódzkiej Inspektor Nadzoru Budowlanego jest podpisane przez nią pismo. Czy Pani Inspektor poświadczyła nieprawdę w zakresie nie posiadania rzeczonych dokumentów?
Czy też nabywszy wiedzę o bezpodstawnym ingerowaniu pracowników *WINB ( w tym swoich poprzedników) w kwestie własnościowe prywatnych nieruchomości poprzez przyzwolenie na wykorzystanie procesu budowlanego dla uwiarygadniania rzekomej zgodności z terenem jakiś bliżej nie zidentyfikowanych roszczeń reprywatyzacyjnych - nie podjęła należnych działań, chociażby w kierunku jawnego wyjaśnienia sprawy? Nie może być przy tym mowy, że po zapoznaniu się z pismami na które odpowiadała nie miała właściwego obrazu sprawy.
Niewątpliwie dalsze działania pani Wojewódzkiej Inspektor Nadzoru Budowlanego będą jednoznaczną odpowiedzią na stopień przyzwolenia *WINB na wykorzystanie procesu budowlanego dla głębokiej interwencji w stosunki własnościowe prywatnych nieruchomości oraz proces reprywatyzacji .
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2C. Apelujemy do WSA aby się ogarnęło (i odpowiadamy na pismo)
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaściciela nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niego przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wskazać należy, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Na zakończenie odniosę się pokrótce do pisma WIS-041/114/19 z dnia 17.06.2019r Przede wszystkim wskazać należy, że wystawione z naruszeniem prawa dokumenty usuwa się w postępowaniu karnym, a nie "kontroli instancyjnej" . Z pisma wynika więc, że WSA w W*** nie uważa procesowania spraw związanych z prywatną nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt z innym właścicielem za przekroczenie uprawnień sędziego. Nie sposób nie zauważyć, że takie działanie uwiarygadnia ewidentnie jakąś dokumentację dotycząca rzekomego istnienia pod danym adresem obiektu o innej charakterystyce (najprawdopodobniej chodzi o dokumentacje związana z reprywatyzacją ). Pozostaje więc niejasne dlaczego, skoro działania sędziów są zgodne z prawem to jest taki problem z ujawnieniem dokumentacji, która jest podstawą ich działań. Jeszce raz rekomenduję więc nie zasłanianie się "kontrolą instancyjną" , tylko podjęcie merytorycznej dyskusji popartej materiałem dowodowym. W przeciwnym razie będę zmuszona przyjąć, że nie są Państwo w stanie podważyć dokonanych ustaleń.
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaściciela nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niego przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wskazać należy, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Na zakończenie odniosę się pokrótce do pisma WIS-041/114/19 z dnia 17.06.2019r Przede wszystkim wskazać należy, że wystawione z naruszeniem prawa dokumenty usuwa się w postępowaniu karnym, a nie "kontroli instancyjnej" . Z pisma wynika więc, że WSA w W*** nie uważa procesowania spraw związanych z prywatną nieruchomością tak jakby na jej miejscu znajdował się inny obiekt z innym właścicielem za przekroczenie uprawnień sędziego. Nie sposób nie zauważyć, że takie działanie uwiarygadnia ewidentnie jakąś dokumentację dotycząca rzekomego istnienia pod danym adresem obiektu o innej charakterystyce (najprawdopodobniej chodzi o dokumentacje związana z reprywatyzacją ). Pozostaje więc niejasne dlaczego, skoro działania sędziów są zgodne z prawem to jest taki problem z ujawnieniem dokumentacji, która jest podstawą ich działań. Jeszce raz rekomenduję więc nie zasłanianie się "kontrolą instancyjną" , tylko podjęcie merytorycznej dyskusji popartej materiałem dowodowym. W przeciwnym razie będę zmuszona przyjąć, że nie są Państwo w stanie podważyć dokonanych ustaleń.
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2D. Apelujemy do Sądu Apelacyjnego w W* aby się ogarnął (i odpowiadamy na pismo)
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaścicielki nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niej przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wskazać należy, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Na zakończenie odniosę się pokrótce do pism Wiz 4100-557/18/C z 10.06.2019 roku i . Wiz 4100-99/19/C z 17.06.2019 roku Przede wszystkim należy wskazać, że oczywiście mogą Państwo dalej odmawiać wytłumaczenia się z procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem oraz potwierdzania o prawidłowości analogicznego działania instancji niższego szczebla. Wskazuję jednak, że złożenie wyjaśnień popartych materiałem dowodowym (czyli dokumentacją będąca podstawą dla procesowania spraw tak jakby pod wskazanym adresem istniała inna nieruchomość niż istnieje i jest ujawniona w księgach wieczystych oraz dokumentacji z okresu administracji Państwa Polskiego) jest OBOWIĄZKIEM wynikającym z doktryny jawności postępowań sądowych i to obowiązkiem bezwzględnym (tj niezależnym od działań podejmowanych przez strony) Toteż konsekwentne unikanie wywiązania się z tego obowiązku nie jest dowodem na "wyjaśnienie" czy "zaadresowanie" sprawy - tylko dowodem żenująco niskiego poziomu merytorycznego sędziów i nieznajomości przez nich podstawowych przepisów prawa. A szczególności braku zrozumienia koncepcji prywatnej własności oraz procesu reprywatyzacji.
Zarazem wskazuję, że uchylanie się od podjęcia merytorycznej dyskusji opartej na materiale dowodowym nie może być odczytywane inaczej niż jako nie posiadanie przez Państwa zdolności podważenia dotychczasowych ustaleń o których są Państwo na bieżąco informowani.
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaścicielki nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niej przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wskazać należy, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Na zakończenie odniosę się pokrótce do pism Wiz 4100-557/18/C z 10.06.2019 roku i . Wiz 4100-99/19/C z 17.06.2019 roku Przede wszystkim należy wskazać, że oczywiście mogą Państwo dalej odmawiać wytłumaczenia się z procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem oraz potwierdzania o prawidłowości analogicznego działania instancji niższego szczebla. Wskazuję jednak, że złożenie wyjaśnień popartych materiałem dowodowym (czyli dokumentacją będąca podstawą dla procesowania spraw tak jakby pod wskazanym adresem istniała inna nieruchomość niż istnieje i jest ujawniona w księgach wieczystych oraz dokumentacji z okresu administracji Państwa Polskiego) jest OBOWIĄZKIEM wynikającym z doktryny jawności postępowań sądowych i to obowiązkiem bezwzględnym (tj niezależnym od działań podejmowanych przez strony) Toteż konsekwentne unikanie wywiązania się z tego obowiązku nie jest dowodem na "wyjaśnienie" czy "zaadresowanie" sprawy - tylko dowodem żenująco niskiego poziomu merytorycznego sędziów i nieznajomości przez nich podstawowych przepisów prawa. A szczególności braku zrozumienia koncepcji prywatnej własności oraz procesu reprywatyzacji.
Zarazem wskazuję, że uchylanie się od podjęcia merytorycznej dyskusji opartej na materiale dowodowym nie może być odczytywane inaczej niż jako nie posiadanie przez Państwa zdolności podważenia dotychczasowych ustaleń o których są Państwo na bieżąco informowani.
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2E. Apelujemy do Prokuratury Regionalnej w W* aby się ogarnęła (i odpowiadamy na pismo)
26.06.2019.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaściciela nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niego przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wskazać należy, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Na zakończenie odniosę się pokrótce do pism RP IV Ko 610.2017 dot PO V 3 Dsn 223.2018 z 11.06.2019 roku. Przede wszystkim należy wskazać, ze obowiązkiem Prokuratury Regionalnej jest zajęcie się nieprawidłowościami w instancjach niższych. Fakt przesłania sprawy "zgodnie z właściwościami" do niższej instancji jest więc równoznaczny z oświadczeniem, że nie stwierdzono nieprawidłowości w procesowaniu przez nie spraw związanych z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem. Nie sposób nie zauważyć, że takie działanie uwiarygadnia ewidentnie jakąś dokumentacje dotycząca rzekomego istnienia pod danym adresem obiektu o innej charakterystyce (której jedynym źródłem wydaje się być proces reprywatyzacji) . Pozostaje więc niejasne dlaczego, skoro działania prokuratorów są zgodne z prawem jest taki problem z ujawnieniem tej dokumentacji. Jeszce raz rekomenduję, nie zasłanianie się "właściwościami" , tylko podjęcie merytorycznej dyskusji opartej na materiale dowodowym. W przeciwnym razie będę zmuszona przyjąć, że nie są Państwo w stanie podważyć dokonanych ustaleń o których byli Państwo na bieżąco informowani.
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
26.06.2019.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaściciela nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niego przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Wskazać należy, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Na zakończenie odniosę się pokrótce do pism RP IV Ko 610.2017 dot PO V 3 Dsn 223.2018 z 11.06.2019 roku. Przede wszystkim należy wskazać, ze obowiązkiem Prokuratury Regionalnej jest zajęcie się nieprawidłowościami w instancjach niższych. Fakt przesłania sprawy "zgodnie z właściwościami" do niższej instancji jest więc równoznaczny z oświadczeniem, że nie stwierdzono nieprawidłowości w procesowaniu przez nie spraw związanych z nieruchomością przy ul. K*** 53 w M*** tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości znajdował się inny obiekt z innym właścicielem. Nie sposób nie zauważyć, że takie działanie uwiarygadnia ewidentnie jakąś dokumentacje dotycząca rzekomego istnienia pod danym adresem obiektu o innej charakterystyce (której jedynym źródłem wydaje się być proces reprywatyzacji) . Pozostaje więc niejasne dlaczego, skoro działania prokuratorów są zgodne z prawem jest taki problem z ujawnieniem tej dokumentacji. Jeszce raz rekomenduję, nie zasłanianie się "właściwościami" , tylko podjęcie merytorycznej dyskusji opartej na materiale dowodowym. W przeciwnym razie będę zmuszona przyjąć, że nie są Państwo w stanie podważyć dokonanych ustaleń o których byli Państwo na bieżąco informowani.
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2F. Apelujemy do SKO w W*, Prokuratury Okręgowej w W*, , Wydziału Infrastruktury Wojewody M*, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie M* , GUGiK, , Sądu Okręgowego w W*, aby się ogarnęły
26.06.2019.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaściciela nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niego przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Na zakończenie wskazuję, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
26.06.2019.
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do dotychczasowej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019 ) przesyłam kolejne pisma skierowane do instytucji Powiatu G*** mające na celu wyjaśnienia dlaczego po 2009 roku sprawy związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** są prowadzone tak jakby na miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości (której odpowiada księga wieczysta ****/0000****/5 i księgi z niej wyodrębnione) znajdował się inny obiekt z innym właścicielem.
Wyjaśnianie tej cokolwiek zdumiewającej sprawy stało się jeszcze bardziej interesujące po ustaleniu, u podstaw takich zachowań leży proces reprywatyzacyjny (z tym ustaleniem także Państwo nie podjęli polemiki). A konkretnie przekonanie jakie zdaje się panować w instytucjach Powiatu G***, że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych nawet jeżeli dotyczą nieruchomości, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli.
W takich okolicznościach coraz większe zdumienie budzi Państwa konsekwentna odmowa zamknięcia sprawy jako pojedynczego ekscesu z uznaniem ewidentnej bezprawności działań Państwa pracowników, którzy zamiast doprowadzić do jawnego wyjaśnienia sprawy latami podtrzymywali w pracownikach lokalnych instytucji przekonanie zarówno o prawidłowości ich działania, jak i prawidłowości ignorowania w prowadzonych postępowaniach wszystkich okoliczności mających związek z okresem administracji Państwa Polskiego (dokumenty, rejestry, sytuacja w terenie etc w okresie II RP, PRL i III RP). Przy czym nie wydaje się możliwe do wykazania, że po chociażby pobieżnym zapoznaniu się ze sprawą mogli być nieświadomi, ze uwiarygadniane w ten sposób roszczenie nie mogło wynikać z działań Państwa Polskiego.
W związku z powyższym jeszcze raz rekomenduję ogarnięcie się oraz jawne ustalenie na podstawie jakich dokumentów działali Państwa pracownicy. Tym bardziej, że coraz bardziej prawdopodobne jest, że lokalne instytucje Powiatu G*** nie będą w stanie przedstawić nic poza:
1. starym nieprzeprocesowanym wnioskiem reprywatyzacyjnym, który dotyczyć może co najwyżej praw wynikających z konfiskat i nadań III Rzeszy (jedyny okres w którym nieruchomość mogła nie znajdować się w rękach przedwojennych właścicieli lub ich następców prawnych)
2. dokumentacja budowlaną będącą „legalizacją” legalnie postawionego obiektu przez następców prawnych przedwojennych właścicieli tym razem na stanie prawym wynikającym z procesu reprywatyzacji (najprawdopodobniej w rozumieniu wnioskodawcy - współwłaściciela nieruchomości - miało to na celu obejście jakichś niekorzystnych dla niego przepisów prawnych), która jak się zdaje w twórczej interpretacji instytucji samorządowych/państwowych urasta do dowodu władania nieruchomością przez Skarb Państwa, istnienia "lokatora" oraz innego kształtu nieruchomości (nie uwzględniającego legalnych czynności dokonywanych przez następców prawnych przedwojennych właścicieli w okresie PRL).
3. dokumentacją związaną z próbą zadysponowania przez instytucję państwową/samorządową prywatnym majątkiem bez informowania o tym władających nieruchomością następców prawnych przedwojennych właścicieli.
Na zakończenie wskazuję, że jeżeli inne dokumenty nie zostaną ujawnione, wówczas nie uznanie bezprawności działań Państwa pracowników będzie równoznaczne z oświadczeniem, że w procesie reprywatyzacji przywraca się nie stan prawny z okresu II RP (uznawany także przez PRL), ale stan prawny z okresu okupacji niemieckiej. Natomiast obowiązkiem instytucji państwowych/samorządowych jest uwiarygodnienie rzekomej zgodności z terenem wynikających stąd roszczeń (pomimo iż zgodne z terenem z oczywistych względów nie są)
Szczerze rekomenduję więc poważne zastanowienie się , czy ochrona pracowników wykazujących się skrajną niekompetencją i niechlujstwem w badaniu sprawy jest warta utrzymywania w obiegu prawnym wystawionych w imieniu Państwa instytucji dokumentów potwierdzających o takim rozumieniu przez Państwa instytucje procesu reprywatyzacji i praw własności do nieruchomości.
Z poważaniem
****
W załączeniu pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
3. Apelujemy do Rządu aby się ogarnął
III RP jest chyba jedynym w historii państwem, którego Rządy nie maja problemu z tym, ze instytucje nadzoru upewniają lokalne struktury w przekonaniu, ze nie powinny przejmować się dokumentami, rejestrami etc tego państwa. Jeżeli Ministerstwa tego jeszcze nie zauważyły, to najwyższy czas je o tym poinformować.
III RP jest chyba jedynym w historii państwem, którego Rządy nie maja problemu z tym, ze instytucje nadzoru upewniają lokalne struktury w przekonaniu, ze nie powinny przejmować się dokumentami, rejestrami etc tego państwa. Jeżeli Ministerstwa tego jeszcze nie zauważyły, to najwyższy czas je o tym poinformować.
3A. Apelujemy do Ministerstwa Infrastruktury i Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019), a także dokumentując Państwa brak reakcji przesyłam kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawujących nad nimi nadzór w zakresie budownictwa i geodezji.
Przyznaję, że w zakresie kompetencji Ministerstwa nie leży to, że w proces reprywatyzacji "zaplątana"została nieruchomość, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Można też zrozumieć, że w zakresie zainteresowań Ministerstwa może nie leżeć to , że instytucje gminno-powiatowe odpowiedzialne za proces budowlany i dane geodezyjne uważają że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie zgodności roszczeń reprywatyzacyjnych z terenem nawet jeśli roszczenie może wynikać co najwyżej z praw nabytych w wyniku konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji (co de facto oznacza prowadzenie procesu budowlanego i wprowadzanie danych geodezyjnych dla nieistniejących w terenie nieruchomości). Jednak jeśli przez prawie dekadę co najmniej kilkudziesięciu (!) pracowników instytucji nadzoru (w tym podległych Ministerstwu) potwierdziło o prawidłowości takiego działania to sprawa powinna się jednak znaleźć w zakresie zainteresowania Ministerstwa.
Nie sposób nie zauważyć, że III RP jest chyba pierwszym w historii państwem w którym czwarty(!) z kolei Rząd uważa, że nie ma obowiązku zareagować na taką sytuację. Tym bardziej, że opisane działania mogą być uznane za prawidłowe tylko wtedy gdy celem reprywatyzacji nie jest przywrócenie stanu prawnego z okresu II RP, ale z okresu okupacji niemieckiej z wykreśleniem całego okresu PRL-u, który nie uznawał za wiążące konfiskat i nadań III Rzeszy. Chociaż nawet to nie tłumaczy dlaczego nie informuje się właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli) nie tylko dlaczego ich uznawane nawet w PRL prawa nagle przestały być szanowane, ale także dlaczego zaprzestano uznawania istnienia ich nieruchomości w jej rzeczywistym kształcie.
Szczerze więc rekomenduję, aby się Państwo wreszcie ogarnęli i zaadresowali sprawę nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczy i nieakceptowalny wybryk grupy funkcjonariuszy państwowych (w tym co najmniej kilkudziesięciu zaangażowanych w sprawy geodezyjne i budowlane). Wskazuję również, że im dłużej Państwo zwlekają z podjęciem takich działań tym mniej prawdopodobne się wydaje, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest odizolowaną nieprawidłowością. Co więcej, właśnie Państwa zaniechanie wskazuje na istnienie systemowego charakteru problemu ze zrozumieniem na czym polega proces reprywatyzacji.
Oczekuję ponadto wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do pracowników Ministerstwa, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam skrajnej niekompetencji i nieprawdopodobnego niechlujstwa w badaniu sprawy) konsekwentnie stwarzali wrażenie, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest pojedynczym ekscesem, ale przejawem systemowego problemu, który istnieje za wiedzą i przyzwoleniem Ministerstwa i Rządu III RP.
Ponadto oczekuję, że wreszcie:
1) udzielą Państwo odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również instytucji państwowych odpowiedzialnych za budownictwo i geodezję) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) udzielą oficjalnego wsparcia dla mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi (nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela wywodzącego swoje prawa do nieruchomości od przedwojennych właścicieli należy uznać możliwość łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została "zaplątana" w proces reprywatyzacji
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie Mazowieckim, GUGiK, *WINB i GUNB
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019), a także dokumentując Państwa brak reakcji przesyłam kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawujących nad nimi nadzór w zakresie budownictwa i geodezji.
Przyznaję, że w zakresie kompetencji Ministerstwa nie leży to, że w proces reprywatyzacji "zaplątana"została nieruchomość, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Można też zrozumieć, że w zakresie zainteresowań Ministerstwa może nie leżeć to , że instytucje gminno-powiatowe odpowiedzialne za proces budowlany i dane geodezyjne uważają że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie zgodności roszczeń reprywatyzacyjnych z terenem nawet jeśli roszczenie może wynikać co najwyżej z praw nabytych w wyniku konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji (co de facto oznacza prowadzenie procesu budowlanego i wprowadzanie danych geodezyjnych dla nieistniejących w terenie nieruchomości). Jednak jeśli przez prawie dekadę co najmniej kilkudziesięciu (!) pracowników instytucji nadzoru (w tym podległych Ministerstwu) potwierdziło o prawidłowości takiego działania to sprawa powinna się jednak znaleźć w zakresie zainteresowania Ministerstwa.
Nie sposób nie zauważyć, że III RP jest chyba pierwszym w historii państwem w którym czwarty(!) z kolei Rząd uważa, że nie ma obowiązku zareagować na taką sytuację. Tym bardziej, że opisane działania mogą być uznane za prawidłowe tylko wtedy gdy celem reprywatyzacji nie jest przywrócenie stanu prawnego z okresu II RP, ale z okresu okupacji niemieckiej z wykreśleniem całego okresu PRL-u, który nie uznawał za wiążące konfiskat i nadań III Rzeszy. Chociaż nawet to nie tłumaczy dlaczego nie informuje się właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli) nie tylko dlaczego ich uznawane nawet w PRL prawa nagle przestały być szanowane, ale także dlaczego zaprzestano uznawania istnienia ich nieruchomości w jej rzeczywistym kształcie.
Szczerze więc rekomenduję, aby się Państwo wreszcie ogarnęli i zaadresowali sprawę nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczy i nieakceptowalny wybryk grupy funkcjonariuszy państwowych (w tym co najmniej kilkudziesięciu zaangażowanych w sprawy geodezyjne i budowlane). Wskazuję również, że im dłużej Państwo zwlekają z podjęciem takich działań tym mniej prawdopodobne się wydaje, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest odizolowaną nieprawidłowością. Co więcej, właśnie Państwa zaniechanie wskazuje na istnienie systemowego charakteru problemu ze zrozumieniem na czym polega proces reprywatyzacji.
Oczekuję ponadto wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do pracowników Ministerstwa, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam skrajnej niekompetencji i nieprawdopodobnego niechlujstwa w badaniu sprawy) konsekwentnie stwarzali wrażenie, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest pojedynczym ekscesem, ale przejawem systemowego problemu, który istnieje za wiedzą i przyzwoleniem Ministerstwa i Rządu III RP.
Ponadto oczekuję, że wreszcie:
1) udzielą Państwo odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również instytucji państwowych odpowiedzialnych za budownictwo i geodezję) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) udzielą oficjalnego wsparcia dla mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi (nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela wywodzącego swoje prawa do nieruchomości od przedwojennych właścicieli należy uznać możliwość łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została "zaplątana" w proces reprywatyzacji
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie Mazowieckim, GUGiK, *WINB i GUNB
3B. Apelujemy do Ministerstwa Sprawiedliwości
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019), a także dokumentując Państwa brak reakcji przesyłam kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz ponadpowiatowych struktur wymiaru sprawiedliwości.
Zarazem podkreślam, że można zrozumieć, że w zakresie zainteresowań Ministerstwa może nie leżeć to, że w proces reprywatyzacji "zaplątana" została nieruchomość, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Można też zrozumieć, że w zakresie zainteresowań Ministerstwa może nie leżeć to, że lokalne struktury wymiary sprawiedliwości uważają że obowiązkiem instytucji państwowych jest "dyskretne"(tj bez udziału osób mających ewidentny interes prawny) uwiarygadnianie zgodności roszczeń reprywatyzacyjnych z terenem nawet jeśli roszczenie może wynikać co najwyżej z praw nabytych w wyniku konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji. Jednak jeśli przez prawie dekadę być może już nawet kilkuset (!) sędziów i prokuratorów wyższych instancji niż rejonowe odmówiło jawnego wyjaśnienia sprawy i działało tak jakby w takich zdarzeniach nie było nic niezwykłego czy szokującego to sprawa powinna się jednak znaleźć w zakresie priorytetowych zainteresowań Ministerstwa.
Nie sposób nie zauważyć, że III RP jest chyba pierwszym w historii państwem w którym czwarty(!) z kolei Rząd uważa, że nie ma obowiązku zareagować na taką sytuację. Tym bardziej, że opisane działania mogą być uznane za prawidłowe tylko wtedy gdy celem reprywatyzacji nie jest przywrócenie stanu prawnego z okresu II RP, ale z okresu okupacji niemieckiej z wykreśleniem całego okresu PRL-u, który nie uznawał za wiążące konfiskat i nadań III Rzeszy. Chociaż nawet to nie tłumaczy dlaczego nie informuje się właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli) nie tylko dlaczego ich, uznawane nawet w PRL, prawa nagle przestały być szanowane, ale także dlaczego zaprzestano uznawania istnienia ich nieruchomości w jej rzeczywistym kształcie.
Szczerze więc rekomenduję, aby się Państwo wreszcie ogarnęli i zaadresowali sprawę nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczy i nieakceptowalny wybryk bodajże już kilkuset (!) sędziów i prokuratorów. Wskazuję również, że im dłużej Państwo zwlekają z podjęciem takich działań tym mniej prawdopodobne się wydaje, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest odizolowaną nieprawidłowością. Co więcej, właśnie Państwa zaniechanie wskazuje na istnienie systemowego problemu z rozumieniem procesu reprywatyzacji w obrębie struktur wymiaru sprawiedliwości.
Oczekuję ponadto wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do pracowników Ministerstwa, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam skrajnej niekompetencji i nieprawdopodobnego niechlujstwa w badaniu sprawy) konsekwentnie stwarzali wrażenie, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest pojedynczym ekscesem, ale przejawem systemowego problemu z procesem reprywatyzacji, który istnieje za wiedzą i przyzwoleniem Ministerstwa i Rządu III RP.
Ponadto oczekuję, że wreszcie:
1) udzielą Państwo odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również innych instytucji państwowych) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) udzielą oficjalnego wsparcia dla mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi (nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela wywodzącego swoje prawado nieruchomości od przedwojennych właścicieli należy uznać możliwość łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została "zaplątana" w proces reprywatyzacji
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***,
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019), a także dokumentując Państwa brak reakcji przesyłam kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz ponadpowiatowych struktur wymiaru sprawiedliwości.
Zarazem podkreślam, że można zrozumieć, że w zakresie zainteresowań Ministerstwa może nie leżeć to, że w proces reprywatyzacji "zaplątana" została nieruchomość, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Można też zrozumieć, że w zakresie zainteresowań Ministerstwa może nie leżeć to, że lokalne struktury wymiary sprawiedliwości uważają że obowiązkiem instytucji państwowych jest "dyskretne"(tj bez udziału osób mających ewidentny interes prawny) uwiarygadnianie zgodności roszczeń reprywatyzacyjnych z terenem nawet jeśli roszczenie może wynikać co najwyżej z praw nabytych w wyniku konfiskat i nadań III Rzeszy w okresie okupacji. Jednak jeśli przez prawie dekadę być może już nawet kilkuset (!) sędziów i prokuratorów wyższych instancji niż rejonowe odmówiło jawnego wyjaśnienia sprawy i działało tak jakby w takich zdarzeniach nie było nic niezwykłego czy szokującego to sprawa powinna się jednak znaleźć w zakresie priorytetowych zainteresowań Ministerstwa.
Nie sposób nie zauważyć, że III RP jest chyba pierwszym w historii państwem w którym czwarty(!) z kolei Rząd uważa, że nie ma obowiązku zareagować na taką sytuację. Tym bardziej, że opisane działania mogą być uznane za prawidłowe tylko wtedy gdy celem reprywatyzacji nie jest przywrócenie stanu prawnego z okresu II RP, ale z okresu okupacji niemieckiej z wykreśleniem całego okresu PRL-u, który nie uznawał za wiążące konfiskat i nadań III Rzeszy. Chociaż nawet to nie tłumaczy dlaczego nie informuje się właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli) nie tylko dlaczego ich, uznawane nawet w PRL, prawa nagle przestały być szanowane, ale także dlaczego zaprzestano uznawania istnienia ich nieruchomości w jej rzeczywistym kształcie.
Szczerze więc rekomenduję, aby się Państwo wreszcie ogarnęli i zaadresowali sprawę nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczy i nieakceptowalny wybryk bodajże już kilkuset (!) sędziów i prokuratorów. Wskazuję również, że im dłużej Państwo zwlekają z podjęciem takich działań tym mniej prawdopodobne się wydaje, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest odizolowaną nieprawidłowością. Co więcej, właśnie Państwa zaniechanie wskazuje na istnienie systemowego problemu z rozumieniem procesu reprywatyzacji w obrębie struktur wymiaru sprawiedliwości.
Oczekuję ponadto wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do pracowników Ministerstwa, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam skrajnej niekompetencji i nieprawdopodobnego niechlujstwa w badaniu sprawy) konsekwentnie stwarzali wrażenie, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest pojedynczym ekscesem, ale przejawem systemowego problemu z procesem reprywatyzacji, który istnieje za wiedzą i przyzwoleniem Ministerstwa i Rządu III RP.
Ponadto oczekuję, że wreszcie:
1) udzielą Państwo odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również innych instytucji państwowych) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) udzielą oficjalnego wsparcia dla mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi (nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela wywodzącego swoje prawado nieruchomości od przedwojennych właścicieli należy uznać możliwość łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została "zaplątana" w proces reprywatyzacji
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***,
3C. Apelujemy do MSWiA
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019), a także dokumentując Państwa brak reakcji przesyłam kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawujących nad nimi nadzór.
Zarazem podkreślam, że można zrozumieć, iż w zakresie zainteresowań Ministerstwa może nie leżeć to, że w proces reprywatyzacji "zaplątana"została nieruchomość, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Można też zrozumieć, że w zakresie zainteresowań Ministerstwa może nie leżeć to to, że instytucje gminno-powiatowe uważają że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie zgodności roszczeń reprywatyzacyjnych z terenem nawet jeśli roszczenie może wynikać co najwyżej z praw nabytych w wyniku konfiskat i nadań III Rzeszy z okresu okupacji. Jednak jeśli przez prawie dekadę kilkuset (!) pracowników instytucji nadzoru (w tym podległych Ministerstwu) potwierdziło o prawidłowości takiego działania to sprawa powinna się jednak znaleźć w zakresie zainteresowania Ministerstwa.
Nie sposób nie zauważyć, że III RP jest chyba pierwszym w historii państwem w którym czwarty(!) z kolei Rząd uważa, że nie ma obowiązku zareagować na taką sytuację. Tym bardziej, że opisane działania mogą być uznane za prawidłowe tylko wtedy gdy celem reprywatyzacji nie jest przywrócenie stanu prawnego z okresu II RP, ale z okresu okupacji niemieckiej z wykreśleniem całego okresu PRL-u, który nie uznawał za wiążące konfiskat i nadań III Rzeszy. Chociaż nawet to nie tłumaczy dlaczego nie informuje się właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli) nie tylko dlaczego ich uznawane nawet w PRL prawa nagle przestały być szanowane, ale także dlaczego zaprzestano uznawania istnienia ich nieruchomości w jej rzeczywistym kształcie.
Szczerze więc rekomenduję, aby się Państwo wreszcie ogarnęli i zaadresowali sprawę nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczego i nieakceptowalnego wybryku kilkuset (!) funkcjonariuszy państwowych. Wskazuję również, że im dłużej Państwo zwlekają z podjęciem takich działań tym mniej prawdopodobne się wydaje, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest odizolowaną nieprawidłowością. Co więcej, właśnie Państwa zaniechanie wskazuje na istnienie systemowego charakteru problemu ze zrozumieniem na czym polega proces reprywatyzacji.
Oczekuję ponadto wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do pracowników Ministerstwa, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam skrajnej niekompetencji i nieprawdopodobnego niechlujstwa w badaniu sprawy) konsekwentnie stwarzali wrażenie, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest pojedynczym ekscesem, ale przejawem systemowego problemu, który istnieje za wiedzą i przyzwoleniem Ministerstwa i Rządu III RP.
Ponadto oczekuję, że wreszcie:
1) udzielą Państwo odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również innych instytucji państwowych) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) udzielą oficjalnego wsparcia dla mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi; nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela wywodzącego swoje prawa do nieruchomości od przedwojennych właścicieli należy uznać możliwość łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została "zaplątana" w proces reprywatyzacji.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do SKO w W***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie Mazowieckim, GUGiK, *WINB i GUNB
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019), a także dokumentując Państwa brak reakcji przesyłam kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz instytucji sprawujących nad nimi nadzór.
Zarazem podkreślam, że można zrozumieć, iż w zakresie zainteresowań Ministerstwa może nie leżeć to, że w proces reprywatyzacji "zaplątana"została nieruchomość, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Można też zrozumieć, że w zakresie zainteresowań Ministerstwa może nie leżeć to to, że instytucje gminno-powiatowe uważają że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie zgodności roszczeń reprywatyzacyjnych z terenem nawet jeśli roszczenie może wynikać co najwyżej z praw nabytych w wyniku konfiskat i nadań III Rzeszy z okresu okupacji. Jednak jeśli przez prawie dekadę kilkuset (!) pracowników instytucji nadzoru (w tym podległych Ministerstwu) potwierdziło o prawidłowości takiego działania to sprawa powinna się jednak znaleźć w zakresie zainteresowania Ministerstwa.
Nie sposób nie zauważyć, że III RP jest chyba pierwszym w historii państwem w którym czwarty(!) z kolei Rząd uważa, że nie ma obowiązku zareagować na taką sytuację. Tym bardziej, że opisane działania mogą być uznane za prawidłowe tylko wtedy gdy celem reprywatyzacji nie jest przywrócenie stanu prawnego z okresu II RP, ale z okresu okupacji niemieckiej z wykreśleniem całego okresu PRL-u, który nie uznawał za wiążące konfiskat i nadań III Rzeszy. Chociaż nawet to nie tłumaczy dlaczego nie informuje się właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli) nie tylko dlaczego ich uznawane nawet w PRL prawa nagle przestały być szanowane, ale także dlaczego zaprzestano uznawania istnienia ich nieruchomości w jej rzeczywistym kształcie.
Szczerze więc rekomenduję, aby się Państwo wreszcie ogarnęli i zaadresowali sprawę nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczego i nieakceptowalnego wybryku kilkuset (!) funkcjonariuszy państwowych. Wskazuję również, że im dłużej Państwo zwlekają z podjęciem takich działań tym mniej prawdopodobne się wydaje, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest odizolowaną nieprawidłowością. Co więcej, właśnie Państwa zaniechanie wskazuje na istnienie systemowego charakteru problemu ze zrozumieniem na czym polega proces reprywatyzacji.
Oczekuję ponadto wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do pracowników Ministerstwa, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam skrajnej niekompetencji i nieprawdopodobnego niechlujstwa w badaniu sprawy) konsekwentnie stwarzali wrażenie, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest pojedynczym ekscesem, ale przejawem systemowego problemu, który istnieje za wiedzą i przyzwoleniem Ministerstwa i Rządu III RP.
Ponadto oczekuję, że wreszcie:
1) udzielą Państwo odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań Ministerstwa (jak również innych instytucji państwowych) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) udzielą oficjalnego wsparcia dla mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi; nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez cztery kolejne rządy III RP (w tym Ministerstwo) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela wywodzącego swoje prawa do nieruchomości od przedwojennych właścicieli należy uznać możliwość łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została "zaplątana" w proces reprywatyzacji.
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do SKO w W***, Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***, Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***, Prokuratury Okręgowej w W***, Prokuratury Regionalnej w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego przy Wojewodzie Mazowieckim, GUGiK, *WINB i GUNB
4. Apelujemy do Najważniejszych Sądów
Najwyższe władze sądownicze nie reagujące na informacje, że sądy działają tak jakby zajmowały się zastępowaniem praw własności do nieruchomości wywodzących się od państwa w imieniu którego orzekają prawami, które można wywieść co najwyżej z okresu okupacji? Czy nie przypomina to bajki o podcinaniu gałęzi na której się siedzi?
Najwyższe władze sądownicze nie reagujące na informacje, że sądy działają tak jakby zajmowały się zastępowaniem praw własności do nieruchomości wywodzących się od państwa w imieniu którego orzekają prawami, które można wywieść co najwyżej z okresu okupacji? Czy nie przypomina to bajki o podcinaniu gałęzi na której się siedzi?
4A. Apelujemy do Sądu Najwyższego
28.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019), a także dokumentując Państwa brak reakcji przesyłam kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz Sądu Okręgowego w W*** i Sądu Apelacyjnego w W***.
Zarazem podkreślam, że można zrozumieć, iż w zakresie zainteresowań Sądu Najwyższego może nie leżeć to, że w proces reprywatyzacji "zaplątana"została nieruchomość, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Można też zrozumieć, że w zakresie zainteresowań Sądu Najwyższego może nie leżeć to, że sędziowie w jakimś Sądzie Rejonowym działają tak jakby uważali że ich obowiązkiem jest "dyskretne"(tj bez udziału osób mających ewidentny interes prawny) uwiarygadnianie zgodności roszczeń reprywatyzacyjnych z terenem nawet jeśli roszczenie może wynikać co najwyżej z praw nabytych w wyniku konfiskat i nadań III Rzeszy z okresu okupacji. Jednak jeśli przez prawie dekadę być może już nawet ponad stu (!) sędziów wyższych instancji niż rejonowa odmówiło jawnego wyjaśnienia sprawy i działało tak jakby w takich zdarzeniach nie było nic niezwykłego czy szokującego to sprawa powinna się jednak znaleźć w zakresie priorytetowych zainteresowań Sądu Najwyższego .
Nie sposób nie zauważyć, że III RP jest chyba pierwszym w historii państwem w którym Sąd Najwyższy latami przekonuje, ze nie ma obowiązku zareagować na taką sytuację. Tym bardziej, że opisane działania mogą być uznane za prawidłowe tylko wtedy gdy celem reprywatyzacji nie jest przywrócenie stanu prawnego z okresu II RP, ale z okresu okupacji niemieckiej z wykreśleniem całego okresu PRL-u, który nie uznawał za wiążące konfiskat i nadań III Rzeszy. Chociaż nawet to nie tłumaczy dlaczego nie informuje się właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli) nie tylko dlaczego ich uznawane nawet w PRL prawa nagle przestały być szanowane, ale także zaprzestano uznawania istnienia ich nieruchomości w jej rzeczywistym kształcie.
Szczerze więc rekomenduję, aby się Państwo wreszcie ogarnęli i zaadresowali sprawę nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczy i nieakceptowalny wybryk bodajże już ponad setki sędziów oraz sprawdzili czy przyczyna takich zachowań nie leży w Państwa nietrafionym orzecznictwie. Wskazuję również, że im dłużej Państwo zwlekają z podjęciem takich działań tym mniej prawdopodobne się wydaje, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest odizolowaną nieprawidłowością. Co więcej, właśnie Państwa zaniechanie wskazuje na istnienie w obrębie struktur sądownictwa powszechnego systemowego problemu ze zrozumieniem na czym polega proces reprywatyzacji.
Oczekuję ponadto wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do pracowników Sądu Najwyższego, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam skrajnej niekompetencji i nieprawdopodobnego niechlujstwa w badaniu sprawy) konsekwentnie stwarzali wrażenie, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest pojedynczym ekscesem, ale przejawem systemowego problemu, który istnieje za wiedzą i przyzwoleniem Sądu Najwyższego.
Ponadto oczekuję, że wreszcie:
1) udzielą Państwo odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań sądownictwa powszechnego (w tym Sądu Najwyższego ) w sprawie nieruchomoœci przy ul K* 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) udzielą oficjalnego wsparcia dla mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi (nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez sądownictwo powszechne (w tym Sąd Najwyższy ) w sprawie nieruchomoœci przy ul K* 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela wywodzącego swoje prawa do nieruchomości od przedwojennych właścicieli należy uznać możliwość łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została została "zaplątana" w proces reprywatyzacji
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***
28.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019), a także dokumentując Państwa brak reakcji przesyłam kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do lokalnych instytucji Powiatu G*** oraz Sądu Okręgowego w W*** i Sądu Apelacyjnego w W***.
Zarazem podkreślam, że można zrozumieć, iż w zakresie zainteresowań Sądu Najwyższego może nie leżeć to, że w proces reprywatyzacji "zaplątana"została nieruchomość, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Można też zrozumieć, że w zakresie zainteresowań Sądu Najwyższego może nie leżeć to, że sędziowie w jakimś Sądzie Rejonowym działają tak jakby uważali że ich obowiązkiem jest "dyskretne"(tj bez udziału osób mających ewidentny interes prawny) uwiarygadnianie zgodności roszczeń reprywatyzacyjnych z terenem nawet jeśli roszczenie może wynikać co najwyżej z praw nabytych w wyniku konfiskat i nadań III Rzeszy z okresu okupacji. Jednak jeśli przez prawie dekadę być może już nawet ponad stu (!) sędziów wyższych instancji niż rejonowa odmówiło jawnego wyjaśnienia sprawy i działało tak jakby w takich zdarzeniach nie było nic niezwykłego czy szokującego to sprawa powinna się jednak znaleźć w zakresie priorytetowych zainteresowań Sądu Najwyższego .
Nie sposób nie zauważyć, że III RP jest chyba pierwszym w historii państwem w którym Sąd Najwyższy latami przekonuje, ze nie ma obowiązku zareagować na taką sytuację. Tym bardziej, że opisane działania mogą być uznane za prawidłowe tylko wtedy gdy celem reprywatyzacji nie jest przywrócenie stanu prawnego z okresu II RP, ale z okresu okupacji niemieckiej z wykreśleniem całego okresu PRL-u, który nie uznawał za wiążące konfiskat i nadań III Rzeszy. Chociaż nawet to nie tłumaczy dlaczego nie informuje się właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli) nie tylko dlaczego ich uznawane nawet w PRL prawa nagle przestały być szanowane, ale także zaprzestano uznawania istnienia ich nieruchomości w jej rzeczywistym kształcie.
Szczerze więc rekomenduję, aby się Państwo wreszcie ogarnęli i zaadresowali sprawę nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczy i nieakceptowalny wybryk bodajże już ponad setki sędziów oraz sprawdzili czy przyczyna takich zachowań nie leży w Państwa nietrafionym orzecznictwie. Wskazuję również, że im dłużej Państwo zwlekają z podjęciem takich działań tym mniej prawdopodobne się wydaje, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest odizolowaną nieprawidłowością. Co więcej, właśnie Państwa zaniechanie wskazuje na istnienie w obrębie struktur sądownictwa powszechnego systemowego problemu ze zrozumieniem na czym polega proces reprywatyzacji.
Oczekuję ponadto wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do pracowników Sądu Najwyższego, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam skrajnej niekompetencji i nieprawdopodobnego niechlujstwa w badaniu sprawy) konsekwentnie stwarzali wrażenie, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest pojedynczym ekscesem, ale przejawem systemowego problemu, który istnieje za wiedzą i przyzwoleniem Sądu Najwyższego.
Ponadto oczekuję, że wreszcie:
1) udzielą Państwo odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań sądownictwa powszechnego (w tym Sądu Najwyższego ) w sprawie nieruchomoœci przy ul K* 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) udzielą oficjalnego wsparcia dla mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi (nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez sądownictwo powszechne (w tym Sąd Najwyższy ) w sprawie nieruchomoœci przy ul K* 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela wywodzącego swoje prawa do nieruchomości od przedwojennych właścicieli należy uznać możliwość łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została została "zaplątana" w proces reprywatyzacji
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do Sądu Okręgowego w W***, Sądu Apelacyjnego w W***
4B, Apelujemy do NSA
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019), a także dokumentując Państwa brak reakcji w sprawie przesyłam kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do WSA w W*** oraz instytucji których działania podejmowane w stosunku do wzmiankowanej nieruchomości oceniało WSA w W*** (Wojewody M*** -Wydział Infrastruktury, *WINB, GUNB, SKO w W***) jak równiez pisma do lokalnych instytucji Powiatu G***.
Przyznaję, ze można jeszcze dyskutować czy w zakresie zainteresowań NSA powinno być to, że w proces reprywatyzacji "zaplątana"została nieruchomość, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Można też zrozumieć, że w zakresie zainteresowań NSA może nie leżeć to, że instytucje administracji państwowej i samorządowej uważają że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie zgodności roszczeń reprywatyzacyjnych z terenem nawet jeśli roszczenie może wynikać co najwyżej z praw nabytych w wyniku konfiskat i nadań III Rzeszy z okresu okupacji. Jednak jeśli kilkudziesięciu sędziów sądownictwa administracyjnego potwierdziło o prawidłowości takiego działania - to sprawa powinna się jednak znaleźć w zakresie zainteresowania NSA.
Nie sposób nie zauważyć, że III RP jest chyba pierwszym w historii krajem w którym przez prawie dekadę Naczelny Sąd Administracyjny uważa, ze nie ma obowiązku zareagować na taką sytuację i szybko doprowadzić do usunięcia z orzecznictwa interpretacji prawa potwierdzającej o prawidłowości opisanych działań. Tym bardziej, że nie sposób nie zauważyć, ze opisane działania mogą być uznane za prawidłowe tylko wtedy gdy celem reprywatyzacji nie jest przywrócenie stanu prawnego z okresu II RP, ale z okresu okupacji niemieckiej z wykreśleniem całego okresu PRL-u, który nie uznawał za wiążące konfiskat i nadań III Rzeszy. Chociaż nawet to nie tłumaczy dlaczego nie informuje się właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli) nie tylko dlaczego ich uznawane nawet w PRL prawa nagle przestały być szanowane, ale także dlaczego zaprzestano uznawania istnienia ich nieruchomości w jej rzeczywistym kształcie.
Szczerze więc rekomenduję, aby się Państwo wreszcie ogarnęli i zaadresowali sprawę nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczy i nieakceptowalny wybryk kilkudziesięciu sędziów. Wskazuję również, że im dłużej Państwo zwlekają z podjęciem takich działań tym mniej prawdopodobne się wydaje, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest odizolowaną nieprawidłowością. Co więcej, właśnie Państwa zaniechanie wskazuje na systemowy charakter problemu ze zrozumieniem na czym polega proces reprywatyzacji w obrębie sądownictwa administracyjnego.
Oczekuję ponadto wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do pracowników NSA, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam skrajnej niekompetencji i nieprawdopodobnego niechlujstwa w badaniu sprawy) konsekwentnie stwarzali wrażenie, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest pojedynczym ekscesem, ale przejawem systemowego problemu reprywatyzacją, który istnieje za wiedzą i przyzwoleniem NSA.
Ponadto oczekuję, że wreszcie:
1) udzielą Państwo odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań sądownictwa administracyjnego (w tym NSA) w sprawie nieruchomoœci przy ul K* 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) udzielą oficjalnego wsparcia dla mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi (nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez sądownictwo administracyjne (w tym NSA) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela wywodzącego swoje prawa do nieruchomości od przedwojennych właścicieli należy uznać możliwość łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została "zaplątana" w proces reprywatyzacji
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2. pismo z dnia 26.06.2019 skierowane do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***,
3. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do SKO w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, *WINB i GUNB
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do poprzedniej korespondencji (ostatnie pismo z dnia 14.06.2019), a także dokumentując Państwa brak reakcji w sprawie przesyłam kolejne pisma wysłane w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** do WSA w W*** oraz instytucji których działania podejmowane w stosunku do wzmiankowanej nieruchomości oceniało WSA w W*** (Wojewody M*** -Wydział Infrastruktury, *WINB, GUNB, SKO w W***) jak równiez pisma do lokalnych instytucji Powiatu G***.
Przyznaję, ze można jeszcze dyskutować czy w zakresie zainteresowań NSA powinno być to, że w proces reprywatyzacji "zaplątana"została nieruchomość, która nie była znacjonalizowana przez Państwo Polskie i nawet w PRL-u pozostawała oraz nadal pozostaje w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Można też zrozumieć, że w zakresie zainteresowań NSA może nie leżeć to, że instytucje administracji państwowej i samorządowej uważają że ich obowiązkiem jest uwiarygadnianie zgodności roszczeń reprywatyzacyjnych z terenem nawet jeśli roszczenie może wynikać co najwyżej z praw nabytych w wyniku konfiskat i nadań III Rzeszy z okresu okupacji. Jednak jeśli kilkudziesięciu sędziów sądownictwa administracyjnego potwierdziło o prawidłowości takiego działania - to sprawa powinna się jednak znaleźć w zakresie zainteresowania NSA.
Nie sposób nie zauważyć, że III RP jest chyba pierwszym w historii krajem w którym przez prawie dekadę Naczelny Sąd Administracyjny uważa, ze nie ma obowiązku zareagować na taką sytuację i szybko doprowadzić do usunięcia z orzecznictwa interpretacji prawa potwierdzającej o prawidłowości opisanych działań. Tym bardziej, że nie sposób nie zauważyć, ze opisane działania mogą być uznane za prawidłowe tylko wtedy gdy celem reprywatyzacji nie jest przywrócenie stanu prawnego z okresu II RP, ale z okresu okupacji niemieckiej z wykreśleniem całego okresu PRL-u, który nie uznawał za wiążące konfiskat i nadań III Rzeszy. Chociaż nawet to nie tłumaczy dlaczego nie informuje się właścicieli nieruchomości (będących następcami prawnymi przedwojennych właścicieli) nie tylko dlaczego ich uznawane nawet w PRL prawa nagle przestały być szanowane, ale także dlaczego zaprzestano uznawania istnienia ich nieruchomości w jej rzeczywistym kształcie.
Szczerze więc rekomenduję, aby się Państwo wreszcie ogarnęli i zaadresowali sprawę nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jako pojedynczy i nieakceptowalny wybryk kilkudziesięciu sędziów. Wskazuję również, że im dłużej Państwo zwlekają z podjęciem takich działań tym mniej prawdopodobne się wydaje, że sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest odizolowaną nieprawidłowością. Co więcej, właśnie Państwa zaniechanie wskazuje na systemowy charakter problemu ze zrozumieniem na czym polega proces reprywatyzacji w obrębie sądownictwa administracyjnego.
Oczekuję ponadto wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do pracowników NSA, którzy na skutek (jak życzliwie domniemam skrajnej niekompetencji i nieprawdopodobnego niechlujstwa w badaniu sprawy) konsekwentnie stwarzali wrażenie, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** nie jest pojedynczym ekscesem, ale przejawem systemowego problemu reprywatyzacją, który istnieje za wiedzą i przyzwoleniem NSA.
Ponadto oczekuję, że wreszcie:
1) udzielą Państwo odpowiedzi na pytanie czyim następcą prawnym jest III RP, skoro z działań sądownictwa administracyjnego (w tym NSA) w sprawie nieruchomoœci przy ul K* 53 w M*** wynika, że nie jest to ani II RP, ani PRL?
2) udzielą oficjalnego wsparcia dla mojego wniosku złożonego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o publikację na stronach BIP wykazu mienia Skarbu Państwa wraz z wydanymi do tej pory decyzjami reprywatyzacyjnymi (nie powinno bowiem podlegać dyskusji, że wobec stanowiska prezentowanego przez sądownictwo administracyjne (w tym NSA) w sprawie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** za podstawowe prawo każdego obywatela wywodzącego swoje prawa do nieruchomości od przedwojennych właścicieli należy uznać możliwość łatwego ustalenia czy jego nigdy nie znacjonalizowana nieruchomość nie została "zaplątana" w proces reprywatyzacji
Z poważaniem
****
W załączeniu
1. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do instytucji lokalnych; do Urzędu Miasta M***, Starostwa G*** (Wydział Architektoniczno-Budowlany), Starostwa G*** (Wydział Geodezji i Kartografii), PINB w G***, Prokuratury Rejonowej w G***, Sądu Rejonowego w G***.
2. pismo z dnia 26.06.2019 skierowane do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w W***,
3. pisma z dnia 26.06.2019 skierowane do SKO w W***, Wydziału Infrastruktury Wojewody M***, *WINB i GUNB
Zacznijmy od tego, ze nieruchomość, która nawet w okresie PRL-u nie była znacjonalizowana i pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli nie powinna zostać zaplątana w proces reprywatyzacji. Jednak najbardziej absurdalne błędy się czasami mogą zdarzyć. Toteż w razie gdyby tak się już zdarzyło to naliczyliśmy co najmniej cztery wentyle bezpieczeństwa, które powinny taką hucpę zdetonować. Jednak jak pokazuje sprawa nieruchomości przy ul K* 53 w M* żaden z tych wentyli nie wie że powinien zadziałać. Ba! nie wie nawet, że powinien przynajmniej udawać, ze działa. Kiedy kolejno wskazywaliśmy wygenerowane absurdy, wentyle bezpieczeństwa zachowywały się tak jakby nie było w nich nic nadzwyczajnego. A mówimy o absurdach, ze ho, ho; wskrzeszeniu przedwojennych nieboszczyków, teleportowaniu niewidzialnego szaletu publicznego na prywatna nieruchomość, czy robieniu z III RP kontynuacji III Rzeszy.
Czasami mieliśmy wrażenie, ze wentyle bezpieczeństwa tak się skoncentrowały na wykazywaniu, ze wszystko jest OK a poza tym to nie ich sprawa, że absurdy, pomimo iż zostały palcem wskazane, umknęły ich uwadze.
Niestety odpowiedzi na nasze pisma wysłane od 29.05.2019 r nie wniosły w tej kwestii nic nowego. Należy więc chyba je uznać za kolejna cegiełkę w monumentalnym pomniku Kompetencji i Profesjonalizmu Zasiedlających Instytucje Państwowe.
Czasami mieliśmy wrażenie, ze wentyle bezpieczeństwa tak się skoncentrowały na wykazywaniu, ze wszystko jest OK a poza tym to nie ich sprawa, że absurdy, pomimo iż zostały palcem wskazane, umknęły ich uwadze.
Niestety odpowiedzi na nasze pisma wysłane od 29.05.2019 r nie wniosły w tej kwestii nic nowego. Należy więc chyba je uznać za kolejna cegiełkę w monumentalnym pomniku Kompetencji i Profesjonalizmu Zasiedlających Instytucje Państwowe.
1. Wentyl pierwszy (samorządy)
Wentylem pierwszym są instytucje samorządowe, które mają informacje o tym co było (czy jest) mieniem Skarbu Państwa, a co było (czy jest) mieniem prywatnym. Ponieważ to właśnie na nie spada obowiązek zwrotu zreprywatyzowanego mienia, to na zdrowy rozum wydawać by się mogło, że powinny głośno krzyczeć gdy z posiadanych przez nie dokumentów wynika, że coś z tą reprywatyzacją mocno nie gra. Jednak najwyraźniej z jakiś względów krzyczenie chyba im nie wychodziło na zdrowie skoro nawet po wskazaniu im wielkimi literami, że maja stosy dokumentacji pokazujących, że zreprywatyzowana (czy reprywatyzowana) nieruchomość nie była znacjonalizowana i nawet PRL uznawał prawa prywatnych właścicieli - zachowują się tak jakbyśmy robili im największą krzywdę. I histerycznie (bo trudno to inaczej określić) trzymają się dwóch ewidentnie wadliwych dokumentów (poświadczeń ewidentnie sprzecznych ze stanem faktycznym) które ewentualnie, przy bardzo dużej desperacji można z naciąganiem zinterpretować jako jakieś wątpliwe ślady władania Skarbu Państwa
Wentylem pierwszym są instytucje samorządowe, które mają informacje o tym co było (czy jest) mieniem Skarbu Państwa, a co było (czy jest) mieniem prywatnym. Ponieważ to właśnie na nie spada obowiązek zwrotu zreprywatyzowanego mienia, to na zdrowy rozum wydawać by się mogło, że powinny głośno krzyczeć gdy z posiadanych przez nie dokumentów wynika, że coś z tą reprywatyzacją mocno nie gra. Jednak najwyraźniej z jakiś względów krzyczenie chyba im nie wychodziło na zdrowie skoro nawet po wskazaniu im wielkimi literami, że maja stosy dokumentacji pokazujących, że zreprywatyzowana (czy reprywatyzowana) nieruchomość nie była znacjonalizowana i nawet PRL uznawał prawa prywatnych właścicieli - zachowują się tak jakbyśmy robili im największą krzywdę. I histerycznie (bo trudno to inaczej określić) trzymają się dwóch ewidentnie wadliwych dokumentów (poświadczeń ewidentnie sprzecznych ze stanem faktycznym) które ewentualnie, przy bardzo dużej desperacji można z naciąganiem zinterpretować jako jakieś wątpliwe ślady władania Skarbu Państwa
1A. Urząd Miasta M*
Nie powinno być więc zaskoczeniem, że Urząd Miasta M* zareagował na nasze pisma histerycznie, zasłaniając się amnezją, nieuznawaniem pełnomocnictw, nierozumieniem słowa reprywatyzacja czy nieznajomością procedur które powinien zastosować aby usunąć z obiegu prawnego ewidentnie nieprawdziwe informacje.
Poza objawami histerii Urząd Miasta M* nie dodał niczego. Żadnych nowych informacji. Ponieważ jednak wyjaśnienie dlaczego nie procesuje spraw związanych z nieruchomością przy ul K* 53 w M* w oparciu o dokumenty, rejestry czy stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego jest jego obowiązkiem -nie pozostaje nam nic innego uznanie, ze nie jest w stanie podważyć naszych ustaleń.
Poniżej skany pism otrzymanych od Urzędu Miasta M*, nasza odpowiedź na nie została dołączona do pism z 26.06.2019 w formie załącznika,
Nie powinno być więc zaskoczeniem, że Urząd Miasta M* zareagował na nasze pisma histerycznie, zasłaniając się amnezją, nieuznawaniem pełnomocnictw, nierozumieniem słowa reprywatyzacja czy nieznajomością procedur które powinien zastosować aby usunąć z obiegu prawnego ewidentnie nieprawdziwe informacje.
Poza objawami histerii Urząd Miasta M* nie dodał niczego. Żadnych nowych informacji. Ponieważ jednak wyjaśnienie dlaczego nie procesuje spraw związanych z nieruchomością przy ul K* 53 w M* w oparciu o dokumenty, rejestry czy stan faktyczny z okresu administracji Państwa Polskiego jest jego obowiązkiem -nie pozostaje nam nic innego uznanie, ze nie jest w stanie podważyć naszych ustaleń.
Poniżej skany pism otrzymanych od Urzędu Miasta M*, nasza odpowiedź na nie została dołączona do pism z 26.06.2019 w formie załącznika,
1B. Starostwo G* (Wydział Gospodarki Nieruchomościami)
Interesujące jest natomiast, że nie pytany odpowiedział nam Wydział Gospodarki Nieruchomościami Starostwa G*. Z pisma w zasadzie wynika, że nic mu nie wiadomo aby do nieruchomości przy ul K* 53 w M* jakiekolwiek prawa miał Skarb Państwa. I być może by nas to usatysfakcjonowało, gdyby nie jedno ale... Pismo jest klasycznym pismem podwójnego (lub nawet wielokrotnego) odczytu. To znaczy jest tak nieprecyzyjne, że może być rozumiane na wiele sposobów w zależności od wiedzy czytającego. Wnieśliśmy więc o doprecyzowanie. Nasze doświadczenie z instytucjami Powiatu G* jest takie, że mocno się zdziwimy gdy nasze żądanie zostanie spełnione. Nigdy jednak nie należy tracić nadziei i wiary w rzetelność funkcjonariuszy państwowych. Skan pisma otrzymanego od wydziału gospodarki nieruchomościami obok, a nasza odpowiedź udzielona w dniu 26.06.2019 poniżej |
Starostwo G* Wydział Gospodarki Nieruchomościami.
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W ustosunkowaniu się do pisma z dnia 19.06.2019 sygn WN.1431.9.20I9
Nic mi nie wiadomo o tym, by prowadzili Państwo jakiekolwiek postępowania związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** w oparciu o założenie istnienia pod tym adresem innego obiektu z innym właścicielem niż rzeczywiście istniejący. Wobec czego nie do końca rozumiem dlaczego odpowiadają Państwo na pytania skierowane do tych wydziałów, które w takie działania jak najbardziej podejmują.
Tym niemniej dziękuje za przekazaną informację. Wynika z niej bowiem, że nie ma żadnych wiążących prawnie okoliczności, które dawałyby Państwa kolegom z innych wydziałów prawo do procesowania spraw lub dokonywania zapisów w rejestrach przy założeniu, że pod adresem K*** 53 w M*** znajduje się obiekt do którego jakieś prawa miał/ma Skarb Państwa (jeżeli źle odczytałam pismo to proszę mnie skorygować). Domniemać więc należy, że Państwa koledzy/ koleżanki z Wydziału Architektoniczno-Budowlanego oraz Wydziału Geodezji i Kartografii uwiarygadniają swoimi działaniami jakiś nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny (ewidentnie nie mający nic wspólnego z rzeczywistą sytuacją w okresie PRL czy współczesną). Szczerze rekomenduję, żeby Państwo ten wniosek upublicznili jeżeli są Państwo w jego posiadaniu.
Na marginesie wskazuje, że nie wnosiłam o żadne dane archiwalne, ale o informacje skąd Wydział Geodezji i Kartografii czerpie błędne dane archiwalne i dlaczego nie chce ich skorygować nawet po przedłożeniu mu obszernego materiału dowodowego jednoznacznie wskazującego, że podane rzekome źródło takich informacji nie zawiera.
Ponadto dla uzyskania całkowitej jasności w sprawie uprzejmie proszę o uzupełnienie pisma z dnia 19.06.2019 sygn WN.1431.9.20I9 tak by z niego JEDNOZNACZNIE wynikało
1. jakiej nieruchomości dotyczy
2. o jaką księgę wieczystą chodzi
3. podanie okresu dla którego prawdziwa jest informacja, " że Wydziałowi Gospodarki Nieruchomościami, nie są znane dokumenty lub inne fakty, z których wynikałoby, że Skarb Państwa posiada prawa lub mógłby mieć roszczenia co do nieruchomości opisanej wyżej, nieruchomości posiadającej założoną księgę wieczystą." (jak domniemam powinien to być to okres sięgający wielu dekad"
Ponadto w związku z faktem, ze Burmistrz Miasta M*** odmawia wystawienie wystawienia zaświadczenia, ze "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul.K*** 53 w M*** lub jej części" zwracam się z zapytaniem czy w zasobach Państwa wydziału są jakieś informacje, które tłumaczyłyby tą odmowę (czyli informacje o przeniesieniu praw własności do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** na osoby trzecie)
Jeszcze raz dziękuje za kooperację i podaję do Państwa wiadomości kolejne pisma przesłane do Wydziału Architektoniczno-Budowlanego oraz Wydziału Geodezji i Kartografii.
Z poważaniem
***
26.06.2019
Szanowni Państwo,
W ustosunkowaniu się do pisma z dnia 19.06.2019 sygn WN.1431.9.20I9
Nic mi nie wiadomo o tym, by prowadzili Państwo jakiekolwiek postępowania związane z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** w oparciu o założenie istnienia pod tym adresem innego obiektu z innym właścicielem niż rzeczywiście istniejący. Wobec czego nie do końca rozumiem dlaczego odpowiadają Państwo na pytania skierowane do tych wydziałów, które w takie działania jak najbardziej podejmują.
Tym niemniej dziękuje za przekazaną informację. Wynika z niej bowiem, że nie ma żadnych wiążących prawnie okoliczności, które dawałyby Państwa kolegom z innych wydziałów prawo do procesowania spraw lub dokonywania zapisów w rejestrach przy założeniu, że pod adresem K*** 53 w M*** znajduje się obiekt do którego jakieś prawa miał/ma Skarb Państwa (jeżeli źle odczytałam pismo to proszę mnie skorygować). Domniemać więc należy, że Państwa koledzy/ koleżanki z Wydziału Architektoniczno-Budowlanego oraz Wydziału Geodezji i Kartografii uwiarygadniają swoimi działaniami jakiś nieprzeprocesowany wniosek reprywatyzacyjny (ewidentnie nie mający nic wspólnego z rzeczywistą sytuacją w okresie PRL czy współczesną). Szczerze rekomenduję, żeby Państwo ten wniosek upublicznili jeżeli są Państwo w jego posiadaniu.
Na marginesie wskazuje, że nie wnosiłam o żadne dane archiwalne, ale o informacje skąd Wydział Geodezji i Kartografii czerpie błędne dane archiwalne i dlaczego nie chce ich skorygować nawet po przedłożeniu mu obszernego materiału dowodowego jednoznacznie wskazującego, że podane rzekome źródło takich informacji nie zawiera.
Ponadto dla uzyskania całkowitej jasności w sprawie uprzejmie proszę o uzupełnienie pisma z dnia 19.06.2019 sygn WN.1431.9.20I9 tak by z niego JEDNOZNACZNIE wynikało
1. jakiej nieruchomości dotyczy
2. o jaką księgę wieczystą chodzi
3. podanie okresu dla którego prawdziwa jest informacja, " że Wydziałowi Gospodarki Nieruchomościami, nie są znane dokumenty lub inne fakty, z których wynikałoby, że Skarb Państwa posiada prawa lub mógłby mieć roszczenia co do nieruchomości opisanej wyżej, nieruchomości posiadającej założoną księgę wieczystą." (jak domniemam powinien to być to okres sięgający wielu dekad"
Ponadto w związku z faktem, ze Burmistrz Miasta M*** odmawia wystawienie wystawienia zaświadczenia, ze "Burmistrz Miasta M*** ani żadna z osób działających z jego upoważnienia nie była sygnatariuszem jakiejkolwiek umowy przeniesienia własności w stosunku do nieruchomości znajdującej się przy ul.K*** 53 w M*** lub jej części" zwracam się z zapytaniem czy w zasobach Państwa wydziału są jakieś informacje, które tłumaczyłyby tą odmowę (czyli informacje o przeniesieniu praw własności do nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** na osoby trzecie)
Jeszcze raz dziękuje za kooperację i podaję do Państwa wiadomości kolejne pisma przesłane do Wydziału Architektoniczno-Budowlanego oraz Wydziału Geodezji i Kartografii.
Z poważaniem
***
1C. WSA w W*
Z instytucji ponadpowiatowych utrzymujących Urząd Miasta M* w przekonaniu, że dobrze czyni odpowiedziało WSA w W*. Z pisma wynika, ze zatrudnieni w tej instytucji prawnicy najwyraźniej nie wiedzą, ze orzeczenia wydane z naruszeniem prawa usuwa się przez proces karny, a nie mityczną "kontrolę instancyjną". Jednak niewiedza niczego nie usprawiedliwia - toteż jedyną istotną informacją jest to, ze zapatrzony w mit "kontroli instancyjnej" sąd potwierdził przez zaniechanie interesujące rzeczy. Po pierwsze jako instytucja czynnie zaangażowana w proces reprywatyzacji nie widzi nic szokującego czy niewłaściwego w tym, że w proces reprywatyzacji zaplątana została nieruchomość, która przez Państwo Polskie nie była znacjonalizowana i nawet w PRL-u pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli. Po drugie nie zauważył nic dziwnego w tym, że rzekomą zgodność z terenem takich roszczeń reprywatyzacyjnych uwiarygadnia się poprzez ignorowanie wszelkich sprzecznych z nimi okoliczności (tj, rejestrów, praktycznie całości dokumentacji czy nawet rzeczywistej sytuacji w terenie. Obok skan skan odpowiedzi WSA , nasza odpowiedź na nią została zawarta w piśmie z dnia 26.06.2019. |
2. Wentyl drugi (budownictwo i geodezja)
Wentylem drugim jest stan faktyczny ( w znaczeniu fizyczny wygląd nieruchomości i to kto nią włada). Nieruchomość, która pozostaje w rękach prywatnych właścicieli ulega niejednokrotnie znacznym przekształceniom tj. podziałom, przebudowom etc. Jeżeli więc zdarzy się "reprywatyzacja" prywatnego majątku, to roszczenie reprywatyzacyjne nijak się ma do tzw stanu faktycznego, który odzwierciedla legalne czynności wykonywane przez prywatnych właścicieli, których prawa były uznawane.
Wydawać by się mogło, że przeskoczenie tego wentyla jest niewykonalne. Jednak okazało się, że jest to dziecinnie proste jeżeli wykorzysta się proces budowlany. Aby uzgodnić nie mające odzwierciedlenia w sytuacji w terenie roszczenie ze stanem faktycznym wystarczy tylko uznać wszelkie czynności wykonywane przez prywatnych właścicieli za nielegalne i zacząć w oparciu o to działać (np legalizować zmiany, oczywiście przy założeniu prawdziwości danych pochodzących z roszczenia reprywatyzacyjnego lub nie przyjmować do wiadomości różnic pomiędzy roszczeniem, a tym co jest w terenie). Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie zgodził by się na uczestniczenie w takiej hucpie. Ale jak się okazuje przy odrobinie zaufania do urzędu i chęci obejścia nieżyciowych (oczywiście w przekonaniu wnioskodawcy) procedur - można skłonić niejednego do podpisania jakiegoś dokumentu wielokrotnego odczytu. A potem procesować sprawy tak jakby jedna z jego naciąganych interpretacji była prawdą objawioną. Jednak przy jawnej konfrontacji bańka pryska i domniemamy, że właśnie to jest powodem dla którego za wszelką cenę odmawia się jawnego wyjaśnienia dlaczego procesuje się sprawy budowlane dla innego stanu faktycznego niż rzeczywiście istniejący oraz odmawia się ujawnienia dokumentacji z której wiedzę o rzekomym istnieniu innej sytuacji faktycznej się czerpie.
Dlaczego budowlańcy bawią się w tą szaradę? Podejrzewamy, że panicznie się boją potwierdzenia czegoś co jest sprzeczne z roszczeniem reprywatyzacyjnym, Szczególnie w sytuacji gdy na uwiarygadnianie roszczenia zdecydowały się instytucje samorządowe.
No i jeszcze najważniejsze. Dokumentacja budowlana jest niejako z automatu przekazywana do zasobów geodezyjnych i w oparciu o nią dokonywane są uaktualnienia ewidencji gruntów. Przy czym dokumentacja budowlana podlega znacznie mniejszej kontroli niż inne dokumenty geodezyjne.
Tyle nasze ustalenia, których nawet nie próbowała podważyć żadna instytucja zajmująca się sprawami budowlanymi i geodezją. Chyba więc można już traktować je jako potwierdzone
Wentylem drugim jest stan faktyczny ( w znaczeniu fizyczny wygląd nieruchomości i to kto nią włada). Nieruchomość, która pozostaje w rękach prywatnych właścicieli ulega niejednokrotnie znacznym przekształceniom tj. podziałom, przebudowom etc. Jeżeli więc zdarzy się "reprywatyzacja" prywatnego majątku, to roszczenie reprywatyzacyjne nijak się ma do tzw stanu faktycznego, który odzwierciedla legalne czynności wykonywane przez prywatnych właścicieli, których prawa były uznawane.
Wydawać by się mogło, że przeskoczenie tego wentyla jest niewykonalne. Jednak okazało się, że jest to dziecinnie proste jeżeli wykorzysta się proces budowlany. Aby uzgodnić nie mające odzwierciedlenia w sytuacji w terenie roszczenie ze stanem faktycznym wystarczy tylko uznać wszelkie czynności wykonywane przez prywatnych właścicieli za nielegalne i zacząć w oparciu o to działać (np legalizować zmiany, oczywiście przy założeniu prawdziwości danych pochodzących z roszczenia reprywatyzacyjnego lub nie przyjmować do wiadomości różnic pomiędzy roszczeniem, a tym co jest w terenie). Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie zgodził by się na uczestniczenie w takiej hucpie. Ale jak się okazuje przy odrobinie zaufania do urzędu i chęci obejścia nieżyciowych (oczywiście w przekonaniu wnioskodawcy) procedur - można skłonić niejednego do podpisania jakiegoś dokumentu wielokrotnego odczytu. A potem procesować sprawy tak jakby jedna z jego naciąganych interpretacji była prawdą objawioną. Jednak przy jawnej konfrontacji bańka pryska i domniemamy, że właśnie to jest powodem dla którego za wszelką cenę odmawia się jawnego wyjaśnienia dlaczego procesuje się sprawy budowlane dla innego stanu faktycznego niż rzeczywiście istniejący oraz odmawia się ujawnienia dokumentacji z której wiedzę o rzekomym istnieniu innej sytuacji faktycznej się czerpie.
Dlaczego budowlańcy bawią się w tą szaradę? Podejrzewamy, że panicznie się boją potwierdzenia czegoś co jest sprzeczne z roszczeniem reprywatyzacyjnym, Szczególnie w sytuacji gdy na uwiarygadnianie roszczenia zdecydowały się instytucje samorządowe.
No i jeszcze najważniejsze. Dokumentacja budowlana jest niejako z automatu przekazywana do zasobów geodezyjnych i w oparciu o nią dokonywane są uaktualnienia ewidencji gruntów. Przy czym dokumentacja budowlana podlega znacznie mniejszej kontroli niż inne dokumenty geodezyjne.
Tyle nasze ustalenia, których nawet nie próbowała podważyć żadna instytucja zajmująca się sprawami budowlanymi i geodezją. Chyba więc można już traktować je jako potwierdzone
2A. Starostwo G* (Wydział Architektoniczno-Budowlany)
Starostwo G* odpowiedziało 5 (pięcioma) kilkulinijkowymi pismami, które niczego nie wnoszą. Czyżby tak objawiała się histeria w tej instytucji?
Poniżej skany pism otrzymanych od Wydziału Architektoniczno-Budowlanego. Nasza odpowiedź na nie została dołączona do pisma z dnia 26.06.2019 w formie załącznika.
Starostwo G* odpowiedziało 5 (pięcioma) kilkulinijkowymi pismami, które niczego nie wnoszą. Czyżby tak objawiała się histeria w tej instytucji?
Poniżej skany pism otrzymanych od Wydziału Architektoniczno-Budowlanego. Nasza odpowiedź na nie została dołączona do pisma z dnia 26.06.2019 w formie załącznika.
2B. PINB, WINB i GUNB
PINB w G* niczego nowego nie ujawnił. Natomiast odpowiedzi WINB i GUBN powinniśmy chyba zaliczyć do kategorii "specjalny efekt komiczny". GUNB twierdzi, ze nie ingeruje w stan prawny nieruchomości pomimo, ze od prawie dekady konsekwentnie potwierdza o prawidłowości wykorzystania procesu budowlanego dla uwiarygodnienia rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych oraz wykazania rzekomej niezgodności z terenem ksiąg wieczystych. Natomiast WINB beztrosko poświadcza o nie posiadaniu żadnych dokumentów, które dawałyby chociaż najbardziej nikłe pozory tego, że nie ma świadomości, że w procesie budowlanym uwiarygadnia fikcję. Czyżby obie te instytucje wpadły w histerie i nie wiedziały co piszą?
Z naszego punktu widzenia istotnie jest to, że żadna z tych instytucji nie była nawet w pozycji by podjąć polemikę z naszymi ustaleniami. Musimy więc przyjąć, że się z nimi zgadzają.
Poniżej skan skan odpowiedzi PINB, GUNB i WINB , nasza odpowiedź została dołączona do pism z dnia 26.06.2019 (pismo do PINB, pismo do WINB, pismo do GUNB)
PINB w G* niczego nowego nie ujawnił. Natomiast odpowiedzi WINB i GUBN powinniśmy chyba zaliczyć do kategorii "specjalny efekt komiczny". GUNB twierdzi, ze nie ingeruje w stan prawny nieruchomości pomimo, ze od prawie dekady konsekwentnie potwierdza o prawidłowości wykorzystania procesu budowlanego dla uwiarygodnienia rzekomej zgodności z terenem roszczeń reprywatyzacyjnych oraz wykazania rzekomej niezgodności z terenem ksiąg wieczystych. Natomiast WINB beztrosko poświadcza o nie posiadaniu żadnych dokumentów, które dawałyby chociaż najbardziej nikłe pozory tego, że nie ma świadomości, że w procesie budowlanym uwiarygadnia fikcję. Czyżby obie te instytucje wpadły w histerie i nie wiedziały co piszą?
Z naszego punktu widzenia istotnie jest to, że żadna z tych instytucji nie była nawet w pozycji by podjąć polemikę z naszymi ustaleniami. Musimy więc przyjąć, że się z nimi zgadzają.
Poniżej skan skan odpowiedzi PINB, GUNB i WINB , nasza odpowiedź została dołączona do pism z dnia 26.06.2019 (pismo do PINB, pismo do WINB, pismo do GUNB)
2C. Główny Geodeta Kraju
Odpowiedź Głównego Geodety Kraju należy zaliczyć do tej samej kategorii co WINB i GUNB. Jak by na to nie patrzeć ta szacowna instytucja konsekwentnie potwierdza, że w zakresie jej uprawnień nie leży interweniowanie gdy powiatowa geodezja wprowadza do ewidencji ewidentną fikcję uwiarygadniając jakieś roszczenie reprywatyzacyjne do prywatnej nieruchomości. I z czystej grzeczności nie możemy zakładać, ze Główny Geodeta nie zorientował się, ze chodzi o totalna fikcje jeżeli jedna z informacji, która go od lat bombardujemy jest to, ze powiatowa ewidencja gruntów zajmuje się....... wskrzeszaniem nieboszczyków i tym podobnymi aktywnościami.. Przy takiej odporności na czysty absurd nie chce nam się już nawet na zapewnienia Głównego Geodety, ze wszystko jest OK odpowiadać. Przynajmniej na razie. |
3. Wentyl trzeci (sądy)
Wentylem trzecim jest postępowanie sądowe. Teoretycznie jeżeli jest jakiś problem z prawami własności to sprawę się wyjaśnia w postępowaniu cywilnym. Jednak od prawie dekady już grubo ponad setka sędziów nie dostrzegła nic niewłaściwego czy nadzwyczajnego w procesowaniu spraw sądowych tak jakby na miejscu prywatnej nieruchomości (dla której nawet PRL uznawał prawa następców prawnych przedwojennych właścicieli) znajdował się obiekt z roszczenia reprywatyzacyjnego, które może wynikać co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy. I co więcej sądy nie mają zamiaru wytłumaczyć się ze swojego postępowania,
I jak zareagowały sądy po wskazaniu, ze jeżeli sprawa nieruchomości przy ul K* 53 w M* nie jest ewidentnym przestępstwem - to sądownictwo powszechne zafundowało nam coś w rodzaju Hakaty 2.0? Wydaje nam się, że niezłą paniką. Ale nie były w stanie ujawnić czegokolwiek co podważyć by mogło nasze ustalenia...
Wentylem trzecim jest postępowanie sądowe. Teoretycznie jeżeli jest jakiś problem z prawami własności to sprawę się wyjaśnia w postępowaniu cywilnym. Jednak od prawie dekady już grubo ponad setka sędziów nie dostrzegła nic niewłaściwego czy nadzwyczajnego w procesowaniu spraw sądowych tak jakby na miejscu prywatnej nieruchomości (dla której nawet PRL uznawał prawa następców prawnych przedwojennych właścicieli) znajdował się obiekt z roszczenia reprywatyzacyjnego, które może wynikać co najwyżej z konfiskat i nadań III Rzeszy. I co więcej sądy nie mają zamiaru wytłumaczyć się ze swojego postępowania,
I jak zareagowały sądy po wskazaniu, ze jeżeli sprawa nieruchomości przy ul K* 53 w M* nie jest ewidentnym przestępstwem - to sądownictwo powszechne zafundowało nam coś w rodzaju Hakaty 2.0? Wydaje nam się, że niezłą paniką. Ale nie były w stanie ujawnić czegokolwiek co podważyć by mogło nasze ustalenia...
3A. Sąd Rejonowy w G*
Sąd Rejonowy w G* (piórem lub raczej klawiaturą Wydziału Ksiąg Wieczystych) zaproponował nam po raz kolejny wpisanie ostrzeżenia do księgi wieczystej w oparciu o to, ze sprawy cywilne i karne są prowadzone dla innej nieruchomości z innym właścicielem. Propozycja cokolwiek cudaczna zważywszy, ze nieruchomość nabyliśmy niedawno (2006 i 2008) w oparciu m. in o rękojmie ksiąg wieczystych i Sąd Rejonowy nie miał żadnych obiekcji, aby nasze prawa w księgach wieczystych jak najbardziej ujawnić.
Do tej pory propozycje Wydziału Ksiąg Wieczystych nie zostały uznane za nadużycie, pomimo iż przesłano informację o nich do szeregu instytucji. Zastanawiamy się więc czy już możemy otwartym tekstem pisać, ze celem prowadzenia spraw dla innego stanu prawnego niż istniejący i ujawniony we wszystkich istotnych dokumentach jest stworzenie "podkładki" dla dokonania zmian wpisów w księgach wieczystych (bez ujawniania źródłowego dokumentu - czyli tego co wykombinowano sobie w procesie reprywatyzacji). Sprawą niewątpliwie zajmiemy się z troskliwością w najbliższym czasie
Sąd Rejonowy w G* (piórem lub raczej klawiaturą Wydziału Ksiąg Wieczystych) zaproponował nam po raz kolejny wpisanie ostrzeżenia do księgi wieczystej w oparciu o to, ze sprawy cywilne i karne są prowadzone dla innej nieruchomości z innym właścicielem. Propozycja cokolwiek cudaczna zważywszy, ze nieruchomość nabyliśmy niedawno (2006 i 2008) w oparciu m. in o rękojmie ksiąg wieczystych i Sąd Rejonowy nie miał żadnych obiekcji, aby nasze prawa w księgach wieczystych jak najbardziej ujawnić.
Do tej pory propozycje Wydziału Ksiąg Wieczystych nie zostały uznane za nadużycie, pomimo iż przesłano informację o nich do szeregu instytucji. Zastanawiamy się więc czy już możemy otwartym tekstem pisać, ze celem prowadzenia spraw dla innego stanu prawnego niż istniejący i ujawniony we wszystkich istotnych dokumentach jest stworzenie "podkładki" dla dokonania zmian wpisów w księgach wieczystych (bez ujawniania źródłowego dokumentu - czyli tego co wykombinowano sobie w procesie reprywatyzacji). Sprawą niewątpliwie zajmiemy się z troskliwością w najbliższym czasie
3B. Sąd Okręgowy, Apelacyjny i Najwyższy
Sąd Okręgowy w W*, chyba w ataku histerii przesłał sprawę do Sądu Rejonowego w innym mieście (do którego będziemy się dalej pieszczotliwie odnosić Sąd Rejonowy WM), rzekomo "zgodnie z właściwościami". Co dało nam do myślenia. Czy to Sąd Rejonowy WM narozrabiał np wskrzesił naszych przedwojennych nieboszczyków lub ustanowił dla nich kuratora? Czy też jedyną "podstawą prawną" dla przesłania sprawy do tego sądu jest to , ze Sąd Okręgowy w W* nie znalazł wśród swoich sędziów nikogo kto chciałby się podpisać pod odpowiedzią dla nas, po tym jak praktycznie napisaliśmy, że nadmierna solidarność zawodowa czasami może prowadzić do wystawiania dokumentów potwierdzających, że sądownictwo powszechne zajmuje się zabawą w coś w rodzaju Hakaty 2.0?
Natomiast Sądowi Apelacyjnemu w W* najwyraźniej dopisuje dobry humor i konsekwentnie trwa na pozycji, że wszystko jest cacy, a Sąd Najwyższy równie konsekwentnie twierdzi, ze to nie jego sprawa. Co każe nam się poważnie zastanawiać, jakie są kryteria awansu w pewnej szacownej instytucji skoro "najwybitniejsi" mają ewidentnie największy problem, że zorientowaniem się o co w całej sprawie chodzi i co potwierdzają nie dopatrując się w niej nieprawidłowości wymagającej potężnej interwencji.
Z naszego punktu widzenia podobnie jak w przypadku pozostałych instytucji istotne jest to, że nie ujawniono niczego co by mogło zakwestionować nasze dotychczasowe ustalenia. No chyba, że Sąd Rejonowy WM się w tej sprawie wypowie...
Poniżej skan odpowiedzi Sądu Okręgowego, Apelacyjnego i Najwyższego , nasza odpowiedź dla Sądu Apelacyjnego została zawarta w piśmie z dnia 26.06.2019. Odpowiedź pozostałym sądom wymaga chwili zastanowienia się. z pewnością jednak potraktujemy je z największą troską
Sąd Okręgowy w W*, chyba w ataku histerii przesłał sprawę do Sądu Rejonowego w innym mieście (do którego będziemy się dalej pieszczotliwie odnosić Sąd Rejonowy WM), rzekomo "zgodnie z właściwościami". Co dało nam do myślenia. Czy to Sąd Rejonowy WM narozrabiał np wskrzesił naszych przedwojennych nieboszczyków lub ustanowił dla nich kuratora? Czy też jedyną "podstawą prawną" dla przesłania sprawy do tego sądu jest to , ze Sąd Okręgowy w W* nie znalazł wśród swoich sędziów nikogo kto chciałby się podpisać pod odpowiedzią dla nas, po tym jak praktycznie napisaliśmy, że nadmierna solidarność zawodowa czasami może prowadzić do wystawiania dokumentów potwierdzających, że sądownictwo powszechne zajmuje się zabawą w coś w rodzaju Hakaty 2.0?
Natomiast Sądowi Apelacyjnemu w W* najwyraźniej dopisuje dobry humor i konsekwentnie trwa na pozycji, że wszystko jest cacy, a Sąd Najwyższy równie konsekwentnie twierdzi, ze to nie jego sprawa. Co każe nam się poważnie zastanawiać, jakie są kryteria awansu w pewnej szacownej instytucji skoro "najwybitniejsi" mają ewidentnie największy problem, że zorientowaniem się o co w całej sprawie chodzi i co potwierdzają nie dopatrując się w niej nieprawidłowości wymagającej potężnej interwencji.
Z naszego punktu widzenia podobnie jak w przypadku pozostałych instytucji istotne jest to, że nie ujawniono niczego co by mogło zakwestionować nasze dotychczasowe ustalenia. No chyba, że Sąd Rejonowy WM się w tej sprawie wypowie...
Poniżej skan odpowiedzi Sądu Okręgowego, Apelacyjnego i Najwyższego , nasza odpowiedź dla Sądu Apelacyjnego została zawarta w piśmie z dnia 26.06.2019. Odpowiedź pozostałym sądom wymaga chwili zastanowienia się. z pewnością jednak potraktujemy je z największą troską
4. Wentyl czwarty (prokuratura)
Wydawać by się mogło, że jeżeli jakaś prywatna nieruchomość stanie się ofiarą reprywatyzacyjnej „pomyłki”, do tego jeszcze w sytuacji gdy reprywatyzacji można było dokonać tylko w oparciu o stan prawny z okresu okupacji III Rzeszy (czyli sytuację której nawet PRL nie uznawał) i żadne wentyle bezpieczeństwa nie zadziałają - to z przytupem wkroczy do akcji Prokuratura. Nic z tego
Wydawać by się mogło, że jeżeli jakaś prywatna nieruchomość stanie się ofiarą reprywatyzacyjnej „pomyłki”, do tego jeszcze w sytuacji gdy reprywatyzacji można było dokonać tylko w oparciu o stan prawny z okresu okupacji III Rzeszy (czyli sytuację której nawet PRL nie uznawał) i żadne wentyle bezpieczeństwa nie zadziałają - to z przytupem wkroczy do akcji Prokuratura. Nic z tego
4A. Prokuratura Rejonowa w G*
Jak życzliwie wnioskujemy z otrzymywanych dokumentów Prokuratura, przynajmniej ta rejonowa żyje w przekonaniu, że nie jest od ingerowania w proces administracyjny i sądowy. I odmawia jawnego wyjaśnienia sprawy nawet jeżeli istniejące okoliczności budzą obawy, że administracja i sąd działają tak jakby uparły się aby de facto wyrzucić następców prawnych przedwojennych właścicieli z nieruchomości nabytej za poważne pieniądze w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych i wiarygodność wypisów z ewidencji gruntów. I jednocześnie zainstalować na ich miejsce następców prawnych jakiegoś szmalcownika czerpiącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
Jak życzliwie wnioskujemy z otrzymywanych dokumentów Prokuratura, przynajmniej ta rejonowa żyje w przekonaniu, że nie jest od ingerowania w proces administracyjny i sądowy. I odmawia jawnego wyjaśnienia sprawy nawet jeżeli istniejące okoliczności budzą obawy, że administracja i sąd działają tak jakby uparły się aby de facto wyrzucić następców prawnych przedwojennych właścicieli z nieruchomości nabytej za poważne pieniądze w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych i wiarygodność wypisów z ewidencji gruntów. I jednocześnie zainstalować na ich miejsce następców prawnych jakiegoś szmalcownika czerpiącego swoje prawa co najwyżej z konfiskat i nadań z okresu okupacji III Rzeszy.
Nie rozgrzeszamy bynajmniej lokalnej prokuratury, bowiem ujawnienie dokumentów w oparciu o które sąd i administracja działają z pewnością nie byłoby "ingerowaniem w proces sądowy czy administracyjny", a nam pozwoliłoby wyjaśnić sprawę na zasadzie (ulubione wyrażenie sądów) „kontroli instancyjnej”
Poza tym wystawiane przez lokalną prokuraturę pisma w swojej większości bynajmniej nie wskazują, że prokuratura nie czuje się uprawniona do badania czynności podejmowanych przez administrację, samorządy czy sądy. Wręcz przeciwnie dosłowna treść znakomitej większość tych dokumentów wskazuje, że prokuratura wszystko zbadała i jest cacy. Jak w przypadku pozostałych instytucji z ostatniej korespondenci istotne jest to, ze Prokuratura Rejonowa nie była w stanie ujawnić żadnych faktów, które mogłyby podważyć nasze ustalenia. Założyć więc musimy, że się z nimi zgadza. Obok publikujemy kolejne (już bodajże dziesiąte) pismo Prokuratury Rejonowej w G* potwierdzające, ze wszystko jest cacy |
4B. Prokuratura Regionalna w W*
Mamy wrażenie, ze Prokuratura Regionalna w W* nie do końca rozumie co pisze. Jeżeli bowiem przesyła sprawę w dół "zgodnie z właściwościami" to potwierdza, że nie dopatrzyła się w niej niczego co by było w jej właściwościach. I być może w zakresie jej właściwości nie jest zaplątanie pojedynczej prywatnej nieruchomości w proces reprywatyzacji. Ale fakt, ze przez dekadę żadna instytucja (w tym prokuratury niższego szczebla) nie tylko nie dopatrzyła się w tym nieprawidłowości, ale jeszcze potwierdzała o prawidłowości uwiarygadniania rzekomej zgodności z terenem tak dokonanej reprywatyzacji pozostaje jak najbardziej w zakresie właściwości Prokuratury Regionalnej. Chyba, że..... w takich działaniach nie ma w rozumieniu Prokuratury Regionalnej w W* naruszenia prawa. I przesłanie sprawy do prokuratury niższego szczebla "zgodnie z właściwościami" o takim właśnie stanowisku Prokuratury Regionalnej w W* potwierdza. Na obecnym etapie istotne jest tylko to, ze Prokuratura Regionalna w W* nie ujawniła żadnych faktów, które mogłyby podważyć nasze ustalenia Obok skan skan odpowiedzi Prokuratury Regionalnej w W* , nasza odpowiedź na nie została włączona do pisma z dnia 26.06.2019 |
Dziennik pierwszy (pisany przed 08-2012) |
Dziennik drugi (pisany po 08-2012). |
Dziennik trzeci (pisany po 04-2014). |
Dziennik czwarty (pisany po 03-2015). |
Dziennik piąty (pisany po 01-2016). |
Dziennik szósty (pisany po 04-2016). |
Dziennik siódmy (pisany od 10-2016). |
Dziennik ósmy (pisany od 12-2016). |
Dziennik dziewiąty (pisany od 08-2017). |
Dziennik dziesiąty (pisany od 09-2017). |
Dziennik jedenasty (pisany od 03-2018). |
Dziennik dwunasty (pisany po 06-2018). |