Przez długi okres czasu wydawało nam się, że musi istnieć jakiś logiczny (i namacalny) powód dla którego raptem, ni z gruszki ni z pietruszki - wszyscy funkcjonariusze państwowi (szczególnie ci w instytucjach nadzoru, którzy z powiatowym grajdołkiem nie mają żadnych oczywistych powiązań), zaczęli zachowywać się tak jakby zaczęli wierzyć w jakąś alternatywna rzeczywistość. I to tak mocno, że są nie tylko odporni na wszelkie podnoszone przez nas argumenty, ale również składają własny podpis na dokumentach zawierających czasami takie bzdury, ze osoba przebywająca w realnie istniejącej rzeczywistości, chcąc nie chcąc, musi zadać sobie pytanie - czy z nimi jest oby wszystko w porządku.
Nasze działania udokumentowane w Dzienniku Ćwoków VI nie przyniosły jednak wielkiego rezultatu. Wszyscy - aż do najwyższego szczebla w instytucjach państwowych - zachowywali się tak jakby uparli się aby nie puścić pary z gęby i broń Boże nie powiedzieć nam co się stało na przełomie 2009/2010 roku, a tym bardziej nie ujawnić przed nami personaliów tajemniczego Skunksa. Innymi słowy z punktu widzenia naszych założeń - wszyscy zachowali się całkowicie irracjonalnie.
No cóż musieliśmy wreszcie przyznać, że trafiamy najwyraźniej kulą w płot. To znaczy, że jeżeli chcemy się posunąć do przodu musimy sprawę jeszcze raz przemyśleć, bo nie możemy mieć już złudzeń co do tego, ze robimy w naszych założeniach jakiś fundamentalny błąd .
Traf chciał, abyśmy chcąc poprawić sobie humor sięgnęli po film Stanisława Barei. Ku naszemu niekłamanemu zdumieniu film okazał się zadziwiająco aktualny. Zupełnie jakby odzwierciedlał rzeczywistość nie z lat 1970-tych, ale znacznie bardziej współczesną. Zastanowiło nas to głęboko. Być może właśnie aktualność filmów Stanisława Barei jest kluczem do naszej zagadki (mamy nadzieje, że tym razem właściwy). Czy jest to jednak możliwe?
Sprawdzaniu tego postanowiliśmy poświęcić dziennik VII
więcej