Wtedy z oparów pleśni wynurzyła się pani Mieciunia i powiedziała stanowczo "Ja się za was wezmę". Od razu zrobiło nam się nieco cieplej i ogólnie lepiej.
Co prawda mieliśmy wątpliwości czy pani Mieciunia istnieje, bo ogólnie rzecz biorąc bylismy w stanie pół hibernacji i nawdychalismy się pleśni i innych grzybków budowlanych. Ponadto chciała nam pomóc co czyniło jej istnienie jeszcze bardziej nieprawdopodobnym.
Jednak Mieciunia nie pozostawiła nam czasu na tego typu rozważania, bo szybko oświadczyła, że
pierwsze primo - mamy bardzo ładną pleśń na ścianach
drugie primo - taką samą miała kiedyś w bufecie i zeskrobywała ja ze ścian, kładła na twarożek i wciskała klientom, że to serek francuski i dlatego mogła kasować za niego 9 razy więcej.
trzecie primo- to zamiast siedzieć i sami egoistycznie wdychać pleśń powinniśmy tutaj SPA otworzyć.
To kompletnie ścięło nas z nóg.
- Ale tu jest zagrożenie zdrowia - jęknęlismy
- Jakie zagrożenie zdrowia - prychnęła Mieciunia - Nadzór Budowlany jakieś zagrożenie zdrowia wam potwierdził?
Tu nas własnie zagięła, bo Nadzór Budowlany uparcie powtarza, ze bezpośredniego zagrożenia zdrowia nie ma, więc nakazów remontów nam nie wyda.
- A widzicie - zatriumfowała Mieciunia.