Krajowa Rada Sądownictwa
13.06.2018
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do pisma z dnia 01.06.2018, 06.06.2018 oraz wcześniejszej korespondencji (pismo z 14.06.2018r i kolejne)
Przypominam, że jutro mija termin dla załatwienia sprawy zainicjowanej moim pismem z dnia 14.03.2018 nawet przy założeniu jej skomplikowanego charakteru. Nie sposób nie zauważyć, że nic nie wskazuje na to iż sprawa zostanie należnie załatwiona.
Budzić to musi niekłamane zdumienie. Oznacza bowiem, ze KRS nawet nie usiłuje się wytłumaczyć jak mógł dopuścić do takiej utraty niezawisłości sędziów, by możliwe było procesowanie przez 8 lat szeregu spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** w oparciu o założenie istnienia pod tym adresem innego obiektu niż wskazują wszelkie okoliczności mające znaczenie prawne w rozumieniu Ustawodawcy (księgi wieczyste, wypisy z ewidencji gruntów, akty notarialne, czy rzeczywista sytuacja w terenie). I do tego bez informowania będącej stroną osoby władającej nieruchomością (i ujawnionej w wymienionych powyżej dokumentach i rejestrach jako właściciel/współwłaściciel znacznej części nieruchomości) o przyczynach takiego działania. A jednocześnie kolejnych co najmniej kilkudziesięciu sędziów nie dopatrywało się w tych działaniach swoich kolegów i koleżanek nieprawidłowości.
Zaniechanie KRS złożenia należnych wyjaśnień jest tym bardziej zdumiewające, jeżeli zważymy do czego sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** najprawdopodobniej się sprowadza. Coraz więcej poszlak wskazuje, że sprowadza się ona do tego, że aparat państwowy (w tym sądy wszystkich instancji) działa w sposób uwiarygadniający rzekomą zgodność ze stanem faktycznym starego dokumentu pochodzącego z końca lat 1970-tych, który może (ale wcale nie musi) być śladem po dokonanym w tym czasie bezprawnym zwrocie nieruchomości. Przy czym nie sposób nie zauważyć, ze nawet jeżeli pod koniec lat 1970-tych wydano wadliwą decyzję zwrotową - to jej beneficjanci nigdy się po tą nieruchomość nie zgłosili. Czemu zresztą trudno się dziwić skoro na nieruchomości przebywała do 2002 roku osoba, która odkupiła nieruchomość od spadkobierców domniemanych beneficjantów (ustalonych w wyniku postępowania spadkowego przeprowadzonego po ich zgonie jeszcze w latach 1930-tych) i nie można wykluczyć, że cały czas utrzymywała z wspomnianymi spadkobiercami kontakt.
W takiej sytuacji najwyższe zdumienie musi budzić sam pomysł uwiarygadniania takiego dokumentu i prowadzenia postępowań tak jakby nie tylko cała wytworzona przez prawie 100 lat dokumentacja była nieważna (w tym zapisy ksiąg wieczystych, wypisy z ewidencji gruntów, akty notarialne, a nawet rachunki za gaz i inne dowody władania nieruchomością), ale również sytuacja w terenie był inna -odpowiadająca domniemanej decyzji zwrotu nieruchomości. W takich okolicznościach natomiast niewątpliwie za racjonalne działanie należy uznać unikanie jawnego wyjaśnienia sprawy, a nawet nie informowanie władających nieruchomością rzeczywistych właścicieli o powodach nie respektowania ich praw. Przebieg jawnej konfrontacji rzeczywistych właścicieli nieruchomości z potencjalnym beneficjantem starej wadliwej decyzji zwrotowej (lub dokumentu podobnej wagi) nie jest trudny do przewidzenia. Tym bardziej, że rzeczywiści właściciele władają nieruchomością i mają udokumentowane dekady władania nią przez swoich poprzedników prawnych, a żadnych wiarygodnych śladów rzekomego władania nieruchomością przez Skarb Państwa z oczywistych względów nie można odnaleźć (ponieważ Skarb Państwa nigdy nie był właścicielem nieruchomości, ani tez nią nie władał).
Na przykładzie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** udokumentowano więc sytuację w której co najmniej ponad stu sędziów przez 8 lat nie zauważyło nic niewłaściwego w sytuacji procesowania spraw z odejściem od zaleceń Ustawodawcy (przynajmniej w zakresie jawności postępowań, domniemania wiarygodności ksiąg wieczystych, aktów notarialnych, wypisów z ewidencji gruntów czy domniemania dobrej wiary transakcji w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych, poszanowania umów cywilnych). Za to z pełnym poszanowaniem wadliwych dokumentów administracji państwowej najprawdopodobniej uwiarygodnionych ok 2009 roku działaniami instytucji samorządowych (na chwile obecną nie ujawniono innego możliwego źródła informacji o rzekomym istnieniu pod adresem K*** 53 w M*** innego obiektu niż wynika z zapisów ksiąg wieczystych niż instytucje samorządowe).
W tym miejscu należy zadać pytanie na straży jakiej niezawisłości stoi KRS skoro przez 3 miesiące nie zdołał nawet zakwalifikować takich działań jako poważnego nadużycia zaufania oraz ewidentnego niedopełnienia obowiązków/przekroczenia uprawnień i nadać sprawom należny bieg. Nie mówiąc już o wyjaśnieniu co spowodowało, że tak duża grupa sędziów zignorowała zalecenia Ustawodawcy i powierzone sądownictwu obowiązki (np utrzymanie wiarygodności ksiąg wieczystych, czy w przypadku sądownictwa administracyjnego zapewnienie wiarygodności procesu administracyjnego) i podporządkowała swoje działania wadliwej dokumentacji organów administracji państwowej i samorządowej uwiarygodnionej najprawdopodobniej wadliwymi "ustaleniami" samorządowymi. Do tego nie informując rzeczywistych właścicieli nieruchomości będących stronami spraw o co chodzi i uniemożliwiając im w ten sposób obronę swojego interesu prawnego.
Nie tracę jednak nadziei, że w ostatniej chwili zdołają Państwo należnie zaadresować sprawę.
Ponadto przypominam, że do pisma z dnia 01.06.2018r dołączony był materiał dowodowy wskazujący na to, że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** nigdy nie mogła być własnością Skarbu Państwa, ani pozostawać w jego władaniu z innego tytułu. Natomiast do pisma z dnia 06.06.2018r dołączony był materiał dowodowy pokazujący jak proces budowlany może być wykorzystywany do skłaniania właścicieli nieruchomości do uwiarygadniania wadliwej dokumentacji (najprawdopodobniej wadliwych decyzji zwrotu nieruchomości, lub dokumentów, które takie decyzje udają) bez świadomości konsekwencji prawnych takich działań. Natomiast w załączeniu do niniejszego pisma przesyłam pismo skierowane do Sądu Apelacyjnego w W*** z załączonym materiałem dowodowym pokazującym w jaki sposób ewidencja gruntów może być wykorzystywana dla uwiarygadniania wadliwej dokumentacji (najprawdopodobniej wadliwych decyzji zwrotu nieruchomości, lub dokumentów, które takie decyzje udają). Nie wątpię, że ten materiał dowodowy pozwoli Państwu należnie ocenić działania sędziów podejmowane na przestrzeni ostatnich 8 lat w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M***.
Zarazem informuję, że pisma o identycznej treści jak załączone pismo skierowane do Sądu Apelacyjnego w W*** zostały skierowane do WSA w W***, Sądu Okręgowego w W***.
Z poważaniem
***
# #
Sąd Najwyższy
14.06.2018
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do pisma z dnia 01.06.2018, 06.06.2018 oraz wcześniejszej korespondencji (pismo z 14.06.2018r i kolejne)
Przypominam, że jutro mija termin dla załatwienia sprawy zainicjowanej moim pismem z dnia 14.03.2018 nawet przy założeniu jej skomplikowanego charakteru. Nie sposób nie zauważyć, że nic nie wskazuje na to iż sprawa zostanie należnie załatwiona.
Oznacza to iż nie tylko nie usiłowali Państwo wyjaśnić powodów dla których duża grupa sędziów sądownictwa powszechnego działa w przekonaniu, że w ramach uprawnień sędziego do "niezawisłej oceny" pozostaje procesowanie spraw związanych z nieruchomością nie w oparciu o zapisy ksiąg wieczystych i rzeczywistą sytuację w terenie (które w przypadku nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** pozostają tożsame), ale w oparciu o złożenie istnienia pod tym adresem obiektu o innej charakterystyce fizycznej i prawnej; i do tego bez dołączenia do akt sprawy informacji z czego przekonanie o rzekomym istnieniu innego obiektu pod tym adresem wynika (to ostatnie de facto oznacza nie tylko odejście od zasady jawności postępowania sądowego, ale przede wszystkim skutecznie pozbawia stronę, której prawa się narusza możliwości obrony interesu prawnego).
Takie działanie z pewnością nie wynika z zaleceń Ustawodawcy, który nie przewidział aby powagą sądu powszechnego uwiarygadniane było rzekome istnienie w miejscu rzeczywiście istniejącej nieruchomości innego obiektu należącego do innego podmiotu i do tego bez dania ci rzeczywistym właścicielom rzeczywiście istniejącej nieruchomości możliwości obrony interesu prawnego.
Uchylenie się Sądu Najwyższego od ustalenia z czego wynika przekonanie dużej grupy sędziów o posiadaniu przez sędziego uprawnień do procesowania spraw związanych z nieruchomością przy ul K*** 53 w M*** w opisany powyżej sposób jest tym bardziej zdumiewające, jeżeli zważymy do czego cała sprawa najprawdopodobniej się sprowadza. Coraz więcej poszlak wskazuje, ze sprowadza się ona do tego, że aparat państwowy (w tym sądy wszystkich instancji) działa w sposób uwiarygadniający rzekomą zgodność ze stanem faktycznym starego dokumentu pochodzącego z końca lat 1970-tych, który może (ale wcale nie musi) być śladem po dokonanym w tym czasie bezprawnym zwrocie nieruchomości. Przy czym nie sposób nie zauważyć, ze nawet jeżeli pod koniec lat 1970-tych wydano wadliwą decyzję zwrotową - to jej beneficjanci nigdy się po tą nieruchomość nie zgłosili. Czemu zresztą trudno się dziwić skoro na nieruchomości przebywała do 2002 roku osoba, która odkupiła nieruchomość od spadkobierców domniemanych beneficjantów (ustalonych w wyniku postępowania spadkowego przeprowadzonego po ich zgonie jeszcze w latach 1930-tych) i nie można wykluczyć, że cały czas utrzymywała z nimi kontakt.
W takiej sytuacji najwyższe zdumienie musi budzić sam pomysł uwiarygadniania takiego dokumentu i prowadzenia postępowań sądowych tak jakby nie tylko cała wytworzona przez prawie 100 lat dokumentacja była nieważna (w tym zapisy ksiąg wieczystych, wypisy z ewidencji gruntów, akty notarialne, a nawet rachunki za gaz i inne dowody władania nieruchomością), ale również sytuacja w terenie była inna - najprawdopodobniej odpowiadająca domniemanej decyzji zwrotu nieruchomości (lub dokumentu o podobnej wadze).
Oczywiście jest punkt widzenia przy którym takie działania można uznać za racjonalne. Bowiem przebieg jawnej konfrontacji rzeczywistych właścicieli nieruchomości z potencjalnym beneficjantem starej wadliwej decyzji zwrotowej (lub dokumentu podobnej wagi) nie jest trudny do przewidzenia. Tym bardziej, że rzeczywiści właściciele władają nieruchomością i mają udokumentowane dekady władania nią przez swoich poprzedników prawnych, a żadnych wiarygodnych śladów rzekomego władania nieruchomością przez Skarb Państwa z oczywistych względów nie można odnaleźć. Rodzi to jednak pytanie - czy istotnie ten punkt widzenia powinien być brany pod uwagę w prawidłowo działających strukturach sądownictwa powszechnego.
Wydaje się więc, ze na przykładzie nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** udokumentowano sytuację w której bodajże stu sędziów przez 8 lat nie zauważyło nic niewłaściwego w procesowaniu spraw z odejściem od zaleceń Ustawodawcy (przynajmniej w zakresie jawności postępowań, domniemania wiarygodności ksiąg wieczystych, aktów notarialnych, wypisów z ewidencji gruntów czy domniemania dobrej wiary transakcji w oparciu o rękojmię ksiąg wieczystych, poszanowania umów cywilnych). Za to z pełnym poszanowaniem wadliwych dokumentów administracji państwowej najprawdopodobniej uwiarygodnionych ok 2009 roku działaniami instytucji samorządowych (na chwile obecną nie ujawniono innego możliwego źródła informacji o rzekomym istnieniu pod adresem K*** 53 w M*** innego obiektu niż wynika z zapisów ksiąg wieczystych niż instytucje samorządowe).
W tym miejscu należy jeszcze raz z całą mocą należy podkreślić, ze opisane powyżej działanie w żaden sposób nie wynika z zaleceń Ustawodawcy. Wobec czego nie uznanie opisanych zdarzeń za wyraz ewidentnego i poważnego przekroczenia uprawnień/niedopełnienia obowiązków przez dużą grupę sędziów - sugeruje, że jego źródłem jest orzecznictwo interpretujące prawo w sprzeczności z intencją Ustawodawcy. W takiej sytuacji należałoby rozważyć, czy nie nastąpiło wejście organów orzeczniczych w uprawnienia Ustawodawcy z opłakanym skutkiem. O to w sposób podporządkowujący władzę sądowniczą administracji państwowej i samorządowe.
Niestety na taką właśnie możliwość wskazuje kolejne orzeczenie Sądu Najwyższego w którym rezygnuje on z części swoich uprawnień w zakresie praw własności na rzecz aparatu administracyjnego. Orzeczenie to jest szczególnie niepokojące w kontekście przebiegu procesu nabywania przez gminy majątku drogą decyzji administracyjnych, w którym nawet nie dochodziło do należytego ustalenia czy dana nieruchomość istotnie jest własnością Skarbu Państwa i na skutek jakich działań prawnych została nabyta. Poniżej cytat z
Uchwały Sądu Najwyższego z dnia 8 września 2011 r. III CZP 42/11
"Problematyka stosunków własnościowych jest objęta regulacją prawa cywilnego, a co do zasady, zgodnie z art. 1 i 2 § 1 k.p.c., sprawy cywilne należą do właściwości sądów powszechnych i Sądu Najwyższego; jej wyłączenie musi wynikać z przepisów szczególnych (art. 2 § 3 k.p.c.). Za taki przepis uznawany jest art. 18 ustawy z dnia 10 maja 1990 r., który poddaje postępowaniu administracyjnemu kwestię stwierdzenia nabycia przez gminę mienia z mocy prawa. Konsekwencją tego jest niedopuszczalność orzekania w tym zakresie przez sąd powszechny oraz związanie tego sądu stanem prawnym ustalonym ostateczną decyzją administracyjną. Takie zapatrywanie zostało umocnione uchwałą składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dnia 9 października 2007 r., III CZP 46/07 (OSNC 2008, nr 3, poz. 30). Związanie to dotyczy wszystkich sporów o własność nabytego przez gminę mienia z mocy prawa na podstawie art. 5 ustawy z dnia 10 maja 1990 r. Podobne wnioski wypływają z art. 73 ust. 1 ustawy z dnia 13 października 1998 r. – Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną (Dz.U. Nr 133, poz.872 ze zm. – dalej: "ustawa z dnia 13 października 1998 r."; por. uchwała Sądu Najwyższego z dnia 21 stycznia 2003 r., III CZP 77/02, OSNC 2003, nr 11, poz. 144), która dotyczy nabycia własności nieruchomości przez Skarb Państwa lub jednostkę samorządu terytorialnego, zajętych pod drogę publiczną. "
Wobec powyższego nie tracę nadziei, ze w ostatniej chwili zdołają Państwo należnie zaadresować sprawę.
Ponadto przypominam, że do pisma z dnia 01.06.2018r dołączony był materiał dowodowy wskazujący na to, że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** nigdy nie mogła być własnością Skarbu Państwa, ani pozostawać w jego władaniu z innego tytułu. Natomiast do pisma z dnia 06.06.2018r dołączony był materiał dowodowy pokazujący jak proces budowlany może być wykorzystywany do skłaniania właścicieli nieruchomości do uwiarygadniania wadliwej dokumentacji (najprawdopodobniej wadliwych decyzji zwrotu nieruchomości, lub dokumentów, które takie decyzje udają) bez świadomości konsekwencji prawnych takich działań. Natomiast w załączeniu do niniejszego pisma przesyłam pismo skierowane do Sądu Apelacyjnego w W*** z załączonym materiałem dowodowym pokazującym w jaki sposób ewidencja gruntów może być wykorzystywana dla uwiarygadniania wadliwej dokumentacji (najprawdopodobniej wadliwych decyzji zwrotu nieruchomości, lub dokumentów, które takie decyzje udają). Nie wątpię, że ten materiał dowodowy pozwoli Państwu należnie ocenić działania sędziów podejmowane na przestrzeni ostatnich 8 lat w stosunku do nieruchomości przy ul K*** 53 w M***.
Zarazem informują, ze pisma o identycznej treści jak do Sądu Apelacyjnego w W*** zostały skierowane do Sądu Okręgowego w W***.
Z poważaniem
***
# #
Naczelny Sąd Administracyjny
14.06.2018
Szanowni Państwo,
W nawiązaniu do pisma z dnia 01.06.2018, 06.06.2018 oraz wcześniejszej korespondencji (pismo z 14.06.2018r i kolejne)
Przypominam, że jutro mija termin dla załatwienia sprawy zainicjowanej moim pismem z dnia 14.03.2018 nawet przy założeniu jej skomplikowanego charakteru. Nie sposób nie zauważyć, że nic nie wskazuje na to iż sprawa zostanie należnie załatwiona.
Oznacza to iż nie tylko nie usiłowali Państwo wyjaśnić powodów dla których sędziowie sądownictwa administracyjnego potwierdzają o zgodności z prawem prowadzenia przez GUNB i podległe mu instytucje spraw związanych z adresem K*** 53 w M*** nie dla rzeczywiście istniejącej pod tym adresem nieruchomości ale obiektu o innej charakterystyce fizycznej i prawnej. Co gorsza nie potrafili Państwo również wyjaśnić dlaczego konsekwentnie podtrzymywali oni odmowę organów administracji państwowej i samorządowej udzielenia informacji potrzebnej do obrony interesu prawnego.
Zaniechanie złożenia należnych wyjaśnień jest tym bardziej zdumiewające, jeżeli zważymy do czego sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** najprawdopodobniej się sprowadza. Coraz więcej poszlak wskazuje, ze sprowadza się ona do tego, że aparat państwowy działa w sposób uwiarygadniający rzekomą zgodność ze stanem faktycznym starego dokumentu pochodzącego z końca lat 1970-tych, który może (ale wcale nie musi) być śladem po dokonanym w tym czasie bezprawnym zwrocie nieruchomości.
Takie działania są ewidentnie sprzeczne z intencją Ustawodawcy i nie byłyby możliwe w obrębie administracji państwowej i samorządowej bez aktywnego wsparcia sądownictwa administracyjnego, które poprzez działalność orzeczniczą stworzyło możliwości dla interpretacji prawa w sposób umożliwiający taką aktywność.
Orzecznictwo administracyjne w sprawach nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** budzi szczególne zaniepokojenie co do intencji orzekających sędziów, bowiem nie sposób nie zauważyć, ze nawet jeżeli pod koniec lat 1970-tych wydano wadliwą decyzję zwrotową w stosunku do tej nieruchomości - to jej beneficjanci nigdy się po tą nieruchomość nie zgłosili. Czemu zresztą trudno się dziwić skoro na nieruchomości przebywała do 2002 roku osoba, która odkupiła nieruchomość od spadkobierców domniemanych beneficjantów (ustalonych w wyniku postępowania spadkowego przeprowadzonego po ich zgonie jeszcze w latach 1930-tych) i nie można wykluczyć, że cały czas utrzymywała ze wspomnianymi spadkobiercami kontakt.
W takiej sytuacji najwyższe zdumienie musi budzić sam pomysł potwierdzania powagą sądu administracyjnego o zgodności z prawem uwiarygadniania takiego dokumentu i prowadzenia postępowań tak jakby nie tylko cała wytworzona przez prawie 100 lat dokumentacja była nieważna (w tym zapisy ksiąg wieczystych, wypisy z ewidencji gruntów, akty notarialne, a nawet rachunki za gaz i inne dowody władania nieruchomością), ale również sytuacja w terenie był inna -odpowiadająca domniemanej decyzji zwrotu nieruchomości (lub dokumentowi o podobnej wadze). Jak również potwierdzania o prawidłowości konsekwentnej odmowy udzielania informacji umożliwiających obronę interesu prawnego rzeczywistym właścicielom nieruchomości, których prawa takie działania niewątpliwie naruszały (łącznie z prawem do nie informowania stron sprawy o powodach dla których w trakcie prowadzonych postępowań ich prawa są naruszane).
Oczywiście jest punkt widzenia przy którym takie działania można uznać za racjonalne. Bowiem przebieg jawnej konfrontacji rzeczywistych właścicieli nieruchomości z potencjalnym beneficjantem starej wadliwej decyzji zwrotowej (lub dokumentu podobnej wagi) nie jest trudny do przewidzenia. Tym bardziej, że rzeczywiści właściciele władają nieruchomością i mają udokumentowane dekady władania nią przez swoich poprzedników prawnych, a żadnych wiarygodnych śladów rzekomego władania nieruchomością przez Skarb Państwa z oczywistych względów nie można odnaleźć. Rodzi to jednak pytanie - czy istotnie ten punkt widzenia powinien być brany pod uwagę w prawidłowo działających strukturach sądownictwa administracyjnego.
Nawiasem mówiąc - to coraz więcej poszlak wskazuje, ze sprawa nieruchomości przy ul K*** 53 w M*** jest pokłosiem wadliwego orzecznictwa także sądów administracyjnych w zakresie decyzji zwrotu nieruchomości i ich lokalizacji. I pokazuje dalekosiężne konsekwencje wadliwego orzecznictwa, które w trybie natychmiastowym powinno być usunięte.
W takich okolicznościach dotychczasowe uchylenie się od należnego rozpoznania sprawy nieruchomości przy ul K*** 53 w M***, zbadania czy doszło do poważnego przekroczenia uprawnień przez szereg sędziów sądownictwa administracyjnego oraz usunięcia wadliwych orzeczeń z bazy orzeczniczej w celu ograniczenia dalszych szkód w mojej opinii należy uznać za skrajną nieodpowiedzialność.
Nie tracę jednak nadziei, ze w ostatniej chwili zdołają zaadresować Państwo sprawę.
Ponadto przypominam, że do pisma z dnia 01.06.2018r dołączony był materiał dowodowy wskazujący na to, że nieruchomość przy ul K*** 53 w M*** nigdy nie mogła być własnością Skarbu Państwa, ani pozostawać w jego władaniu z innego tytułu. Natomiast do pisma z dnia 06.06.2018r dołączony był materiał dowodowy pokazujący jak proces budowlany może być wykorzystywany do skłaniania właścicieli nieruchomości do uwiarygadniania wadliwej dokumentacji (najprawdopodobniej wadliwych decyzji zwrotu nieruchomości, lub dokumentów, które takie decyzje udają) bez posiadania przez nich świadomości konsekwencji prawnych takich działań. Natomiast w załączeniu do niniejszego pisma przesyłam pismo skierowane do WSA w W*** z załączonym materiałem dowodowym pokazującym w jaki sposób ewidencja gruntów może być wykorzystywana dla uwiarygadniania wadliwej dokumentacji (najprawdopodobniej wadliwych decyzji zwrotu nieruchomości, lub dokumentów, które takie decyzje udają)
Z poważaniem
***