Gdy się wreszcie zorientowaliśmy, że wspólnym mianownikiem zdumiewających zachowań instytucji państwowych może być działanie w oparciu o założenie istnienia innego stanu prawnego "ćwoczej nieruchomości" niż ten ujawniony w księgach wieczystych byliśmy zszokowani. W aktach spraw nie było ani kawałka dokumentu, który by takie postępowanie usprawiedliwiał. Gdy zaczęliśmy zadawać pytanie - odmawiano nam odpowiedzi. Odmawiano nam nawet informacji gdy wydawano dokumenty poświadczające bezpośrednio inny stan prawny niż ten ujawniony w księgach wieczystych.
Nasze żądania wykazania podstaw dla podejmowanych przez instytucje państwowe działań dotyczyły nie tylko stanu prawnego "ćwoczej nieruchomości", lecz całego szeregu kwestii. Wszystkie spotykały się z odmową, bo tylko tak można zinterpretować bełkotliwe pisma nie odnoszące się do przedmiotu sprawy, które w odpowiedzi dostawaliśmy. Mamy więc podstawy by obawiać się, że aparat państwowy ma problemy z respektowaniem prawa do jawności nawet w tak podstawowej kwestii jak jawność podejmowania decyzji administracyjnych, wyroków sądowych i postanowień prokuratorskich etc.
Jaki jest zakres tego zjawiska? Jeszcze do końca nie rozumiemy, ale nie może być ono marginalne, skoro powtarza się we wszystkich instytucjach i na wszystkich szczeblach. Po prostu nikt nie czuje się w obowiązku wyjawienia nam dlaczego nie respektuje naszych praw i dlaczego poświadcza fakty, których prawdziwości nie usiłuje nawet wykazać. Mamy jednak pewność, ze jesteśmy zwykłymi ludźmi, a nie centrum wszechświata dla którego nagina i zmienia się reguły funkcjonowania mechanizmów państwowych, a "ćwoczy domek" nie jest kopalnią złota o którą walczą kosmiczne cywilizacje Podejrzewamy więc, że podobnie jak w przypadku ksiąg wieczystych istnieje jakieś nieprzemyślane orzecznictwo, rozporządzenie etc, które umożliwia zinterpretowanie prawa w cudaczny sposób czyli kolejny bug.
Na razie dokumentujemy zakres odmowy udzielenia nam informacji w której jakby nie patrzeć mamy interes prawny i czekamy co z tego wyniknie.