czyli ostatnie intrygujące pytanie
Od dawna intrygował nas, zdawałoby się absurdalny upór z jakim instytucje państwowe odmawiają uznania za ewidentne poświadczenia nieprawdy decyzji budowlanej z początków lat 1990-tych i "badania ksiąg hipotecznych" z lat 1970-tych. I długo nie mogliśmy znaleźć na to żadnego racjonalnego wyjaśnienia. Aż wreszcie trafiliśmy na orzecznictwo sądów administracyjnych w sprawach decyzji zwrotowych i procedurę odtwarzania dokumentów.
Zacznijmy od tego czym są "decyzje zwrotowe". Otóż jest to zwrot nieruchomości przejętej przez Skarb Państwa jej właścicielowi. Wydawać by się mogło, że aby Skarb Państwa mógł zwrócić nieruchomość właścicielowi - musi ją w przede wszystkim przejąć. Jednak jeżeli się przestudiuje orzecznictwo sądów administracyjnych w tym zakresie - to okazuje się, że aby zwrócić nieruchomość właścicielowi organ administracyjny nie musi nawet sprawdzać czy Skarb Państwa kiedykolwiek ją miał, ani czy taka nieruchomość istotnie istnieje. A to otwiera przestrzeń dla szeregu nieprawdopodobnych "pomyłek".
Tym bardziej, że mając taki a nie inny stosunek do własności prywatnej - funkcjonariusze w PRL-u, szczególnie we wczesnych latach nie przywiązywali specjalnej wagi do formalności. Świadczy o tym chociażby notoryczne nie wpisywanie nabytej przez Skarb Państwa własności do ksiąg wieczystych. Jak również przypadki wywłaszczania właścicieli na niejasnej podstawie bez dopełnienia formalności lub mętne i niejednoznaczne opisy nabywanej przez Państwo własności jaką można zaobserwować chociażby na umowach indemninizacyjnych. (więcej o nieprawdopodobnym bałaganie panującym w sprawach związanych z nieruchomościami pisaliśmy w Dzienniku VIII - kroczek pierwszy.)
Jak więc w takich okolicznościach wydawane są decyzje zwrotowe skoro nie ma obowiązku sprawdzenia wiarygodności roszczenia w tak podstawowym zakresie jak sprawdzenie, czy będąca jego przedmiotem nieruchomość rzeczywiście istnieje, a dokumenty wystawiane, szczególnie w pierwszych latach PRL-u precyzją nie grzeszą i roi się w nich od pomyłek? Odpowiedzią na to może być wypowiedź pewnej osoby uchodzącej lokalnie za bardzo dobrego specjalistę od spraw związanych z nieruchomościami, która sprowadzała się do tego, że gdyby "trzymać się przepisów - to nic nie dałoby się załatwić".
Przy tak frywolnym podejściu do spraw własności (czego zresztą my też doświadczamy na własnej skórze od kilku lat) można by zacząć zgadywać ile razy zdołano już zwrócić Pałac Kultury. O innych mniej charakterystycznych obiektach nie wspominamy.
Tym bardziej jeżeli decyzja zwrotowa jest połączona z odtwarzaniem dokumentacji. Odtwarzanie dokumentacji musi być sztuką samą w sobie w państwie w którym nawet sądy nie procesują spraw na podstawie akt , ale według tego co według "niezawisłej oceny" prowadzącego jest słuszne. I nikt nie ma z tym problemu.
W takich okolicznościach warto byłoby popytać instytucje powiatowe czy mają jakiekolwiek inne wyjaśnienie dla uporu z jakim utrzymują w obiegu prawnym dwa ewidentnie wadliwe dokumenty, które pokazują rzeczywistość jaka nigdy nie istniała - niż wadliwa decyzja zwrotowa (kompletnie oderwana od sytuacji w terenie i istniejącej dokumentacji) wadliwie zlokalizowana. Przy okazji ustosunkujemy się do kilku innych spraw.
więcej