10. Sąd Najwyższy i jego cudaczna uchwała
Być może niektórym się wydaje, że powiatowa ewidencja gruntów, budynków i lokali nie zajmuje się prawami własności tylko geodezją i że absurdalne jest nawet samo sugerowanie, że można podważyć czyjeś prawa własności ujawnione w księgach wieczystych w oparciu o jakiś wyciągnięty z tej ewidencji świstek do którego doda się jakieś stare papiery wyciągnięte z Urzędu Miasta. Takie rzeczy nie mogą się zdarzyć nawet w powiecie G. My też tak myśleliśmy. Potem zagłębiliśmy się w radosną działalność Sądu Najwyższego i ustawodawców.
Już kilkakrotnie pisaliśmy o uchwale Sądu Najwyższego z 1989 roku (por. uchwała SN z dnia 28 lutego 1989 r., III CZP 13/89, OSNCP 1990, nr 2, poz. 26) w której zdecydowano, ze dział ksiąg wieczystych I-0 (czyli ten opisujący gdzie znajduje się nieruchomość i jak ona wygląda) jest niewiarygodny. Takie dane ustala się właśnie na podstawie ewidencji pełniących rolę katastru czyli ewidencji gruntów, budynków i lokali. To właśnie na jej ustaleniach niejako wiszą księgi wieczyste.
Właśnie dlatego istotne jest aby dane zawarte w tej ewidencji były wiarygodne i do każdego kawałka gruntu przypisany był w jeden stan faktyczny. Bo jeżeli na jednym kawałku gruntu umieści się (choćby tylko w urzędowych dokumentach) dwie różne nieruchomości z różnymi właścicielami, to dla każdej z nich będzie można przypisać jedna księgę wieczystą z innym właścicielem - czyli powstanie podwójne ohipotekowanie.
Nie chcemy usprawiedliwiać Sądu Najwyższego, ale być może sam pomysł, że na jednym kawałku gruntu mogą istnieć dwie rzeczywistości wydał im się zbyt absurdalny, by się nim zajmować. Ale to tylko oznacza, że ta szacowna instytucja nigdy nie zetknęła się z powiatem G
11. Podwójne linie własności
Kiedyś wydawało nam się, że na takiej nieruchomości jak nasza o naprawdę dobrze udokumentowanym nie tylko stanie własności, ale również władania - żadnego bałaganu zrobić nie można. Jednak nie wzięliśmy wówczas pod uwagę, że w powiecie g jest zwyczaj wprowadzania ewidentnych poświadczeń nieprawdy do obiegu prawnego. W tym również do rejestrów w których teoretycznie takich rzeczy być nie powinno.
Gdy dowiedzieliśmy się o rzekomym znalezieniu w modernizacji w 2002 (albo jak później stwierdziło Starostwo w 1996) działki 275a o pow 232 m2 należącej do Tomasz i Marii Łepkowskich to jak każdy normalny człowiek w pierwszej chwili wzruszyliśmy ramionami - ot zwykły świstek bez znaczenia. Komuś się coś pomyliło. Jednak po tym jak ten dokumencik okazał się nieusuwalny przyjrzeliśmy się sprawie bliżej.
Jak napisaliśmy już wyżej informacja ta jest sprzeczna z nasza dokumentacją według której cała działka 275a została zbyta przez spadkobierców Tomasza i Marii Łebkowskich (1950-55), a następnie podzielona (1968). Nasza dokumentacja należy więc do innej rzeczywistości niż ta w której Tomasz i Maria Łebkowscy byli jeszcze w 1996 (a nawet 2002) roku właścicielami działki 275a o pow 232m2.
Pozostaje dla nas zagadką dlaczego dołączono do zasobów geodezyjnych dokument sprzeczny z dobrze udokumentowana rzeczywistością. Nie da się jednak ukryć, że dołączając go skonstruowano w ewidencji dwa stany faktyczne na tym samej nieruchomości działce 275a i stworzono w ten sposób podwójną linie własności. Tym bardziej, ze informacja, że działkę 275a o pow 232 m2 znaleziono w czasie badania ksiąg wieczystych sugeruje, ze ten drugi stan faktyczny na również księgę wieczystą. Niestety nie wiemy jaką.
12 "Zakitrane" podwójne ohipotekowanie.
Włączenie do ewidencji ewidentnie nieprawdziwej informacji znalezionej w jakiejś niedoprecyzowanej księdze można by jeszcze uznać za co prawda dopuszczalną, ale pomyłkę. Jak wiadomo pomyłki zdarzają się wszędzie nawet te teoretycznie niedopuszczalne. Jednak to co się stało potem jako pomyłka się raczej nie kwalifikuje.
Zamiast uzgodnić rejestry, zbadać w sposób jawny dokumenty i wyjaśnić skąd się wzięła podwójna rzeczywistość w ewidencji gruntów i podwójne ohipotekwanie w księgach wieczystych, albo przynajmniej wpisać ostrzeżenie do ksiąg wieczystych - informację, mówiąc kolokwialnie, "zakitrano". Trzymano ja w ukryciu przez pomad 20 lat w czasie których nie tylko dokonano szeregu operacji na przynajmniej jednej księdze czyli tej która jest nam znana (o drugiej nic nie wiemy i pomimo poszukiwań nie udało nam się jej znaleźć, a to, że jednak może istnieć wskazuje zdecydowana odnowa Sądu rejonowego dla wydania zaświadczenia, ze księgi ujawnione w centralnym systemie ksiąg wieczystych są jedynymi prowadzonymi dla naszej nieruchomości).
Co najciekawsze system, który umożliwia "kitranie" podwójnego ohipotekowania uznano, za doprowadzony do wystarczającego porządku, aby wpuścić nań hipoteki (pożyczki zabezpieczone hipoteką). Chcielibyśmy zobaczyć minę ludzi, który podjęli tą decyzje gdy zaznajomią się z praktyka "kitrania" w powiecie g.
13. G*** w wentylatorze,
Gdy na kursach prawo jazdy usiłowaliśmy przełamać stres związany z prowadzeniem samochodu, instruktor powiedział nam, ze aby doszło do wypadku na drodze musi się spotkać co najmniej dwóch idiotów. Chyba podobna zasada obowiązuje w sprawach związanych z hipotekami, bowiem "kitranego" podwójnego ohipotekowania nikt nie zauważył przez wiele lat. Właściciele nieruchomości wiedzieli o tych księgach wieczystych, które są prowadzone dla rzeczywistej nieruchomości i odzwierciedlają dokładnie ta rzeczywistość, którą znają. I właśnie na tych księgach dokonywali kolejnych czynności. Życie toczyło się więc dalej zwykłym biegiem i wydawało się, że to drobne nieporozumienie jakim było wprowadzenie do ewidencji gruntów informacji o rzekomym istnieniu innej rzeczywistości na działce 275a - umrze śmiercią naturalną pogrzebane w pojemnych archiwach ewidencji.
Jednak w 2009 roku. w okolicznościach, których nam nikt nie chce wyjawić. postanowiono najprawdopodobniej podwójne ohipotekowanie uzgodnić ze wskazaniem nie na sytuację dobrze udokumentowanej prawie stuletniej ciągłości własności i władania, ale ta na potwierdzenie której jest ....... kilka pomyłek czy ewidentnych poświadczeń nieprawdy i do tego "uzgodnienie" (cokolwiek to w powiecie G oznacza) przeprowadzono bez udziału władających nieruchomością właścicieli czyli w sposób tak lewy, ze bardziej nie można.
Pomimo iż nas nie można o tych uzgodnieniach poinformować, bo zabilibyśmy chyba śmiechem - cały powiat traktuje je najwyraźniej jako wiążące. Innymi słowy wszystkie postępowania prowadzone są tak jakby prowadziły je osoby żyjące w innej rzeczywistości. I aby rozdąć absurd do potęgi n-tej niektórzy nawet jednocześnie zapewniając, ze nasze księgi wieczyste szanują....
Aby tego było mało nadzór budowlany i sędziowie w postępowaniach sądowych uwiarygadniają istnienie pod naszym adresem czegoś innego, co zresztą wobec świetnie udokumentowanej rzeczywistości niespecjalnie im wychodzi. Czyżby w powiecie dominowało przekonanie, ze jeżeli wykaże się iż na naszej nieruchomości istniała alternatywna rzeczywistość to w jakiś sposób rozgrzeszy ich z "kitrania" i jakiegoś lewego "uzgadniania"?
14. A może jest w tym szaleństwie metoda?
Gdy szukaliśmy czegoś co wyjaśniałoby to co z naszego punktu wygląda na jakąś formę zbiorowego szaleństwa - trafiliśmy na dwie rzeczy, które sprawiły, że zaczęliśmy się zastanawiać w jakim stopniu powiatowe ewidencje i księgi wieczyste są fikcja trzymająca się na "pomyłkach" i ewidentnych poświadczeniach nieprawdy, z która usiłuje się "uzgadniać" dobrze udokumentowane prawa własności z wiadomym rezultatem.
Przede wszystkim jak już pisaliśmy dokumentacja dotycząca nieruchomości powstałych z działki 275a (tej istniejącej w rzeczywistości a nie tej sprefabrykowanej) pokazuje, ze ul K w M jest przesunięta o jakieś 4m w stosunku do swojego pierwotnego przebiegu. Kształt znakomitej większości nieruchomości przy ul K. nie odzwierciedla tego faktu. A były to nieruchomości nie pozostające w rękach właścicieli w okresie PRL-u. Dlaczego w procesie porządkowania ich stanu prawny, lub nawet odzyskiwania nie zauważono faktu przesunięcia ulicy? Czyżby robiono to na podstawie dokumentów tej samej klasy co te kreujące alternatywną rzeczywistość na naszej nieruchomości?
Po drugie Państwo Maria i Tomasz Łebkowscy mieli nie tylko działkę 275a, ale ponad hektar w innych nieruchomościach. Co jeżeli tajemnicza działka 275a o pow 232 m2 pochodzi z dokumentów w oparciu o które ustalono, że nie sprzedali oni większej ilości nieruchomości? Czy jest możliwe aby pojawili się tajemniczy "spadkobiercy" lub ich "kuratorzy", którzy odzyskiwali to co państwo Łebkowscy mieliw roku. powiedzmy, 1925. I to bynajmniej nie przejmując się drobnym faktem, ze ich zakupy miały charakter inwestycyjny, a zyski realizowali powoli wyprzedając działki. Nie jesteśmy nawet pewni czy działka 275a nie była ostatnią, która została sprzedana. Już przez spadkobierców, tych prawdziwych.
Nie wiemy jaka jest skala nieprawidłowości w sprawach związanych z nieruchomościami powiatu G, ale szaleństwo jakie rozpętano wokół naszego domku nie nastraja optymistycznie...
III. Skunks i strusie
15. Cip cip Skunksiku
Wszystkie opisane powyżej okoliczności niczym rzymskie drogi wiodą nas w jednym kierunku czyli do naszego Skunksa. W końcu ktoś musiał podjąć decyzje o odkopaniu "zakitranego" podwójnego ohipotekowania i poddaniu go recyclingowi (lub jak kto woli "uzgodnieniu") aby dostosować do aktualnych potrzeb Skunks jest przez nas pilnie poszukiwany przede wszystkim w celach czysto poznawczych.
Chcemy po po prostu na własne oczy się zobaczyć osobnika, który zainicjował najgłupszy przekręt wszech czasów. Kieruje nami zwykła ciekawość bowiem aby wpaść na pomysł poczynienia "uzgodnień" (lub raczej tego co w powiecie uchodzi za wiążące uzgodnienia) świetnie udokumentowanych praw własności z nieistniejąca rzeczywistością nie można nawet legitymować się dwucyfrowym IQ. Z drugiej strony potrafił on przekonać wszystkich w powiecie, że to jego wersja się trzyma rzeczywistości pomimo iż nie może jej nawet pokazać. Cały powiat zachowuje się jakby tą naciągana bajkę kupił pomimo iż oznacza to, że praktycznie każda instytucja powiatu g jest ubabrana po uszy w potwierdzanie rzeczywistości, która z tą "uzgodnioną" ma niewiele wspólnego. Czyli jeżeli wersja Skunksa jest prawdziwa - w ciągnące się przez prawie 100 lat potwierdzanie tego co według Skunksa nie istnieje. Ciekawi nas czy łaskawie zgodził się na nie "robienie kłopotów" jeżeli od tej pory będą respektować to co on sobie "uzgodnił".
Tym niemniej przekonując wszystkich, ze wszystkie sprawy powinny być procesowane tak jakby na miejscu naszej nieruchomości znajdowało się coś innego zdołał odciągnąć uwagę (nawet po części naszą) od tego co jest najważniejsze - "kitrania" latami dowodów rzekomego istnienia podwójnego ohipotekowania nawet jeżeli są ewidentnie wadliwe, wyciąganiu ich z lamusa i "uzgadnianiu" z nieistniejąca rzeczywistością bez powiadomienia nawet rzeczywistych właścicieli (przebywających na rzeczonej nieruchomości), a następnie uruchomieniu zdumiewającego mechanizmu ukrywania podwójnego ohipotekowania przez instytucje państwowe, które polega, ze procesuje się sprawy tak jakby istniała rzeczywistość "uzgodniona" z jednoczesnym twierdzeniem, ze nie kwestionują wiarygodnoścu ksiąg wieczystych.
To odciągniecie uwagi wszystkich od tego co jest naprawdę istotne nosi jak dla nas znamiona geniuszu. w końcu daliśmy się wodzić na postronku przez prawie 6 lat.
Kim więc jest Skunks - idiotą czy geniuszem? Z czysto poznawczego punktu widzenia bardzo nas to interesuje.
16 Skunks i jego strusie
Pewnie czytelnicy zdążyli zauważyć, że nasze wpisy obficie ilustrujemy różnymi zdjęciami strusi. Struś jest naszym zdaniem idealnym uosobieniem współczesnego funkcjonariusza państwowego. Nasze dotychczasowe doświadczenie pokazuje, ze łyknie wszystko, a jego ulubionym sposobem załatwienia sprawy jest schowanie głowy w piasek.
Zastanawialiśmy się przez długi czas jak Skunks zdołał skłonić to stado powiatowych strusi do udziału w super-mega-ultra hucpie jaką najwyraźniej jest próba zakwestionowania istnienia naszej nieruchomości (lub raczej wykazanie istnienia czegoś innego na jej miejscu). Wreszcie doszliśmy do wniosku, że udało się to właśnie dzięki ich strusiej naturze.
Każda powiatowa instytucja z jaką mieliśmy do czynienia tonie we własnym bałaganie. Rejestry Urzędu Miasta nie zgadzają się z ewidencją gruntów prowadzoną przez Starostwo, ewidencja gruntów prowadzona przez Starostwo nie zgadza się z księgami wieczystymi, w części ksiąg wieczystych właściwie nie wiadomo co jest ujawnione, a wszystko to rozjeżdża się jeszcze ze stanem faktycznym. Racjonalne w takiej sytuacji byłoby posprzątanie tego bałaganu zanim przygniecie pilnujące go strusie. Niestety, żeby posprzątać bałagan najpierw trzeba byłoby przyznać się, że się go ma, ale nasze strusie wolałyby prędzej wbić nawet głowę w beton z braku piasku niż to zrobić.
Ponieważ strusie muszą sobie jednak jakoś radzić więc jak się zdaje wytworzyły sobie procedury adresowania tak trudnych sytuacji jak ta gdy jakiś Skunks odkryje w swoich rejestrach podwójne hipotekowanie. Metody te w skrócie polegają na tym, że należy sprawę załatwić cicho, dyskretnie i w żaden sposób nie angażować w to prawowitych właścicieli nieruchomości, którzy mogliby nie tylko nie zrozumieć takich subtelności jak konieczność cichego i dyskretnego załatwienia sprawy podwójnego hipotekowania trzymającego się na błędach w rejestrach, ale jeszcze małostkowo protestować przeciwko konieczności rozstania się z częścią swojej nieruchomości w związku z tym , że jakiś matoł zrobił kiedyś błędy które teraz mogą wyjść.
17 Przekręt czy procedura
Tak wiec nie możemy wykluczyć, ze wszelkie uzgodnienia dotyczące praw własności powiatowe strusie załatwiają we własnym gronie strusich mędrców w każdej instytucji z osobna i po cichu. I niewykluczone, ze właśnie na tych gronach mędrców powiatowych instytucji, których naczelnym celem jest ukrywanie bałaganu - Skunks wygrywa niczym na rozstrojonym fortepianie. Wykorzystując to, ze każdy lokalny egzemplarz strusia jest w stanie na wiele przymknąć oko i nagiąć oficjalne procedury tak oby tylko nie mieć w aktach sprawy tego co będzie musiał zaraportować jako "nieprawidłowość w działaniu własnej instytucji"
Czy funkcjonariusze państwowi procesując sprawy związane z nasza nieruchomością tak jakby na jej miejscy był inny obiekt maja świadomość, ze uczestniczą w ewidentnym przekręcie czy też idą za ustaloną wieloletnim doświadczeniem procedurą. Za procedurą o której wiadomo, ze nie zaakceptują jej ci, co "nie rozumieją lokalnych uwarunkowań" np właściciele nieruchomości, którym nie mówi się nawet dlaczego nie mogą niczego załatwić w związku ze swoja własnością. A może naprawdę wszyscy wierzą, w nieomylność "ustaleń" dokonanych za plecami właścicieli. W końcu obywatel to tylko ciemna masa, która na niczym się nie zna. Co zresztą, o ile nas pamięć nie myli, nawet nam kilkukrotnie napisano.
Czy w ogóle funkcjonariuszy powiatowych interesuje to że ktoś może ponieść na skutek ich działań stratę czy tez uważają pozbawianie ludzi ich praw za mniejsze zło, które trzeba złożyć na ołtarzu ukrywania powiatowego bałaganu.
A może zbyt mocno chcemy wierzyć w to, że powiatowi funkcjonariusze są uczciwi. Może doskonale wiedzą co robią i może traktują "chachmęcenie nieruchomości" w oparciu o "przeprane" przez instytucje państwowe poświadczenia nieprawdy jako wyraz ich uprzywilejowanej pozycji?
Na podstronach będziemy starać się ustalić czy mamy do czynienie ze zwykłym pojedynczym szwindlem czyli swoistymi lokalnymi procedurami, które zhakował Skunks. Jest bowiem wysoce nieprawdopodobne, aby pojedynczy szwindel nie mógł być zamknięty na poziomie powiatu. Jeżeli więc mamy do czynienia z pojedynczym przekrętem, być może z wykorzystaniem naiwności powiatowych funkcjonariuszy to lokalne organy, nie tylko ścigania, powinny wykazać sporą dozę gorliwości w przetrzepaniu skunksiej skórki. Natomiast jeżeli Skunks po prostu zhakował lokalne procedury ukrywania za wszelka cenę bałaganu -to obawiamy się, ze cały powiat skamienieje ze strachu i pójdzie w zaparte, bo przyskrzynienie naszego Skunksa wywleka na wierzch wszystkie lokalne sposoby radzenia sobie z problemami, Sposoby, których nikt kto "nie zna lokalnej specyfiki nie zrozumie". My ze swojej strony musimy jednak szczerze przyznać, ze chociaż nasza znajomość terenu jest coraz lepsza - nasze zrozumienie dla lokalnych procedur bynajmniej nie wzrasta.