|
|
1. Demokracja i transparentność
Ustrój demokratyczny oparty jest na jawności i transparentności działania instytucji państwowych. Tym się właśnie różni od systemów totalitarnych, w których ci co posiadają władzę działają za zamkniętymi drzwiami i podejmują arbitralne decyzje. O kwestionowaniu takich decyzji oczywiście nie ma mowy, bo w systemach niedemokratycznych zakłada się, że "władza" i jej "adiutanci" wiedzą lepiej. A reszta to ciemny lud, a skoro ciemny to głosu nie ma bo i po co. Przerabialiśmy to jako społeczeństwo i jako społeczeństwo się przeciwko temu zbuntowaliśmy w latach 1980-tych. Tak przynajmniej myśleliśmy. Toteż gdy weszliśmy w konflikt z lokalnymi grupami interesu i wszystkie instytucje państwowe przestały ewidentnie respektować nasze prawa - to zbaranieliśmy. W aktach spraw nie było nigdy niczego co by tłumaczyło dziwne dokumenty wydawane przez te instytucje (rzekomo na podstawie tych właśnie akt).
Gdy się wreszcie zorientowaliśmy, że wspólnym mianownikiem zdumiewających zachowań instytucji państwowych może być działanie w oparciu o założenie istnienia innego stanu prawnego "ćwoczej nieruchomości" niż ten ujawniony w księgach wieczystych byliśmy zszokowani. W aktach spraw nie było ani kawałka dokumentu, który by takie postępowanie usprawiedliwiał. Gdy zaczęliśmy zadawać pytanie - odmawiano nam odpowiedzi. Odmawiano nam nawet informacji gdy wydawano dokumenty poświadczające bezpośrednio inny stan prawny niż ten ujawniony w księgach wieczystych.
Nasze żądania wykazania podstaw dla podejmowanych przez instytucje państwowe działań dotyczyły nie tylko stanu prawnego "ćwoczej nieruchomości", lecz całego szeregu kwestii. Wszystkie spotykały się z odmową, bo tylko tak można zinterpretować bełkotliwe pisma nie odnoszące się do przedmiotu sprawy, które w odpowiedzi dostawaliśmy. Mamy więc podstawy by obawiać się, że aparat państwowy ma problemy z respektowaniem prawa do jawności nawet w tak podstawowej kwestii jak jawność podejmowania decyzji administracyjnych, wyroków sądowych i postanowień prokuratorskich etc.
Jaki jest zakres tego zjawiska? Jeszcze do końca nie rozumiemy, ale nie może być ono marginalne, skoro powtarza się we wszystkich instytucjach i na wszystkich szczeblach. Po prostu nikt nie czuje się w obowiązku wyjawienia nam dlaczego nie respektuje naszych praw i dlaczego poświadcza fakty, których prawdziwości nie usiłuje nawet wykazać. Mamy jednak pewność, ze jesteśmy zwykłymi ludźmi, a nie centrum wszechświata dla którego nagina i zmienia się reguły funkcjonowania mechanizmów państwowych, a "ćwoczy domek" nie jest kopalnią złota o którą walczą kosmiczne cywilizacje Podejrzewamy więc, że podobnie jak w przypadku ksiąg wieczystych istnieje jakieś nieprzemyślane orzecznictwo, rozporządzenie etc, które umożliwia zinterpretowanie prawa w cudaczny sposób czyli kolejny bug.
Na razie dokumentujemy zakres odmowy udzielenia nam informacji w której jakby nie patrzeć mamy interes prawny i czekamy co z tego wyniknie.
Gdy się wreszcie zorientowaliśmy, że wspólnym mianownikiem zdumiewających zachowań instytucji państwowych może być działanie w oparciu o założenie istnienia innego stanu prawnego "ćwoczej nieruchomości" niż ten ujawniony w księgach wieczystych byliśmy zszokowani. W aktach spraw nie było ani kawałka dokumentu, który by takie postępowanie usprawiedliwiał. Gdy zaczęliśmy zadawać pytanie - odmawiano nam odpowiedzi. Odmawiano nam nawet informacji gdy wydawano dokumenty poświadczające bezpośrednio inny stan prawny niż ten ujawniony w księgach wieczystych.
Nasze żądania wykazania podstaw dla podejmowanych przez instytucje państwowe działań dotyczyły nie tylko stanu prawnego "ćwoczej nieruchomości", lecz całego szeregu kwestii. Wszystkie spotykały się z odmową, bo tylko tak można zinterpretować bełkotliwe pisma nie odnoszące się do przedmiotu sprawy, które w odpowiedzi dostawaliśmy. Mamy więc podstawy by obawiać się, że aparat państwowy ma problemy z respektowaniem prawa do jawności nawet w tak podstawowej kwestii jak jawność podejmowania decyzji administracyjnych, wyroków sądowych i postanowień prokuratorskich etc.
Jaki jest zakres tego zjawiska? Jeszcze do końca nie rozumiemy, ale nie może być ono marginalne, skoro powtarza się we wszystkich instytucjach i na wszystkich szczeblach. Po prostu nikt nie czuje się w obowiązku wyjawienia nam dlaczego nie respektuje naszych praw i dlaczego poświadcza fakty, których prawdziwości nie usiłuje nawet wykazać. Mamy jednak pewność, ze jesteśmy zwykłymi ludźmi, a nie centrum wszechświata dla którego nagina i zmienia się reguły funkcjonowania mechanizmów państwowych, a "ćwoczy domek" nie jest kopalnią złota o którą walczą kosmiczne cywilizacje Podejrzewamy więc, że podobnie jak w przypadku ksiąg wieczystych istnieje jakieś nieprzemyślane orzecznictwo, rozporządzenie etc, które umożliwia zinterpretowanie prawa w cudaczny sposób czyli kolejny bug.
Na razie dokumentujemy zakres odmowy udzielenia nam informacji w której jakby nie patrzeć mamy interes prawny i czekamy co z tego wyniknie.
2. "Ćwocza nieruchomość" w alternatywnych światach powiatowych + RPO
Aby uzmysłowić zakres absurdu do którego może prowadzić brak transparentności procesach administracyjnych/ sądowych/ prokuratorskich etc zrobiliśmy zestawienie odnośnie poświadczeń i sugestii różnych instytucji państwowych w zakresie stanu prawnego "ćwoczej nieruchomości". Niewątpliwie tak absurdalna sytuacja nie mogła by się wytworzyć, gdyby przestrzegany obowiązek transparentności procesów administracyjnych/prokuratorskich/sądowych. Wówczas funkcjonariusz państwowy musiałby dołączyć do akt sprawy wszelkie dokumenty i zawrzeć informacje o nich w uzasadnieniu dokumentów wystawianych na ich podstawie (decyzje, wyroki postanowienia etc). Sprawę można byłoby wówczas wyjaśnić i uzgodnić.
Jednak najwyraźniej cały czas w instytucjach państwowych pokutuje pogląd, że obywatel to ciemny chłop pańszczyźniany a "pomazaniec urzędowy" do krynica wszelkiej mądrości, co to zawsze wie lepiej.
Efekty takiego podejścia do obywateli, demokracji i jawności prezentujemy poniżej. (zestawienie obejmuje tylko instytucje powiatowe i RPO, działania instancji nadrzędnych i kontrolnych opisane będą na podstronach
# # #
Jak widzą stan prawny "ćwoczej nieruchomości" widzą różne instytucje powiatowe po 2009 roku (przedtem jak wynika z lektury dokumentów nikt nie miał wątpliwości, że właściwym stanem prawnym "ćwoczego domku" jest ten ujawniony w znanych nam księgach wieczystych czy wypisie z rejestru gruntów.
1. Wojewoda - Z jakichś przyczyn uważa za strony sprawy pozwolenia na inwestycję za ćwoczym płotem dwoje z czworga poprzednich właścicieli ćwoczej nieruchomości (z czego jednego podwójnie), natomiast nie uważa za stronę sprawy Pani Sąsiadki. Rekomenduje tez usunięcie Ćwoków jako stron sprawy. Poproszony o wyjaśnienie skąd też wziął takie informacje uparcie uchyla się od wyjaśnienia. (Związek z niezdolnością wydania odmowy na pozwolenia budowy sprzecznej z MPZP tą przy "ćwoczej nieruchomości", pozostaje w sferze domysłów)
2. Nadzór Budowlany - Gdyby nie to, że organy Nadzoru Budowlanego są poważną instytucją podejrzewać by je chyba należało o lekkie rozdwojenie jaźni. Niestety tylko tak można wytłumaczyć sytuację w której Nadzór Budowlany jednocześnie wie, że budynek mieszkalny na ćwoczej nieruchomości jest budynkiem wielorodzinnym z trzema lokalami mieszkalnymi - jak podają księgi wieczyste a jednocześnie wierzy, ze jest budynkiem jednorodzinnym (czyli zawiera nie więcej niż dwa lokale mieszkalne). Ma to znaczny wpływ na procesowanie spraw, bowiem prawnie te sytuacje różnią się znacznie. (Gdyby budynek był budynkiem jednorodzinnym, wówczas Cwoki stosowałyby inne przepisy). Jeśli dodamy do tego, że Nadzór Budowlany oględzin budynku dokonywał wielokrotnie i istnienie trzech lokali musiał stwierdzić organoleptycznie , natomiast z dokumentów wynika, że wierzy w wersję z dwoma (lub mniej) lokalami mieszkalnymi to sprawa w ogóle wygląda dziwnie. Jaki ten cud ma związek z uniemożliwianiem doprowadzenia ćwoczego domku do stanu bezpiecznego?
3. Nadzór Budowlany po raz drugi - Uznał, że lokal nr 3 nie jest samowolą budowlaną czyli poświadczył, że w jego rozumieniu istnieją jednak w "ćwoczym domku" jednak 3 legalne lokale
4. Nadzór budowlany po raz trzeci - Uznał, że "ćwocza nieruchomość" znajduje się w znacznej odległości od budynku na sąsiedniej nieruchomości (który był przedmiotem sprawy o samowolę), co było podstawą do wykluczenia jako strony sprawy. Gdzie więc jest w rozumieniu nadzoru budowlanego "ćwocza nieruchomość"
5. Urząd Miasta po raz pierwszy - konsekwentnie odmawia ćwokom większości informacji o "ćwoczej nieruchomości". SKO do którego ślemy odwołania/zażalenia w tych sprawach i które dzielnie dokumenty wystawione przez Urząd Miasta podtrzymuje, usiłowało łagodnie wytłumaczyć że nie znamy się na prawie bo nasze prawa do nieruchomości wynikają z praw własności do dwóch lokali mieszkalnych. SKO całkowicie zignorowało ćwocze prawa współwłasności w stosunku do części wspólnych nieruchomości. Ponieważ oświadczenie to zostało złożone w związku z podtrzymaniem stanowiska Urzędu Miasta podejrzewać możemy, że jest odzwierciedleniem stanowiska Urzędu Miasta w tej sprawie
6. Urząd Miasta po raz drugi - naliczanie podatków od nieruchomości dla "ćwoczej nieruchomości" odbywa się w oparciu o stan ujawniony w znanych nam księgach wieczystych.
7. Prokuratura Rejonowa - Uznała, że nie ma naruszenia prawa wystawieniu decyzji administracyjnej sprzeciwiającej się usunięciu zagrożenia zdrowia spowodowanego stanem budynku mieszkalnego. Nie mogłaby tego zrobić, gdybyśmy w jej rozumieniu mieli jakiekolwiek prawa do władania budynkiem (nie mówiąc już o tak mocnych prawach jak współwłasność.
8. Prokuratura Rejonowa po raz drugi - Uznała, że zaświadczenia Starosty o istnieniu 3 lokali z 2005 roku nie było poświadczeniem nieprawdy czyli de facto uznała, że "ćwoczy domek jest budynkiem trzylokalowym lub wielorodzinnym
9. Prokuratura Rejonowa po raz trzeci- Wystawiła dokument w którym stwierdziła, że Pani Sąsiadka nie posiada żadnego majątku, a Ćwoki dysponują pomieszczeniem, którego są właścicielami według znanej im księgi wieczystej. O pomyłce nie ma mowy bo Prokuratura Rejonowa wzywana do sprostowania "omyłek pisarskich" stwierdziła że żadnych omyłek pisarskich nie ma i nic nie sprostuje. (Jaki ma to związek z niedopatrywaniem się przestępstw we wszelkich działaniach podjętych ze szkoda dla Ćwoków Hmmm .... czy bez poświadczenia sprzecznego z zapisami ksiąg wieczystych byłoby to w ogóle możliwe?)
10. Prokuratura Rejonowa po raz czwarty - Przeprocesowała kolejna sprawę tym razem w oparciu o założenie, że "ćwoczy domek" jest budynkiem jednorodzinnym (co najwyżej budynek dwulokalowy). Według ksiąg wieczystych są tam 3 lokale..... Tym razem praw własności pani Sąsiadki i Ćwoków nie zakwestionowano.
11. Prokuratura Rejonowa po raz piąty - do chwili obecnej nie dostaliśmy informacji aby podjęto jakiekolwiek działania wskazujące, ze sprzedawanie przez panią Sąsiadkę lokalu nr 3 w "ćwoczym domku" uznaje za działania bezprawne. Nie mogłaby uchylić się od podjęcia szeregu czynności, gdyby w jej rozumieniu lokal nr 3 nie istniał (czyli gdyby budynek był budynkiem jednorodzinnym - co najwyżej dwulokalowym), lub pani Sąsiadka nie posiadała żadnego majątku
12. Sąd Rejonowy - uparcie nie chce potwierdzić, że księgi wieczyste które znają Ćwoki są jedynymi księgami wieczystymi dla ćwoczej nieruchomości. Równie uparcie nie chce wystawić jednoznacznego zaświadczenia, że nie wydał żadnego wyroku kwestionującego stan prawny ujawniony w tych księgach wieczystych.
13. Sąd Rejonowy po raz drugi - Ustalił stan prawny podobnie jak SKO czyli ograniczył prawa własności ćwoków i pani Sąsiadki do 3 lokali mieszkalnych i przeprocesował sprawę, która dotyczyła współwłasności czyli reszty nieruchomości w oparciu o ...... prawo własności lokali.
14.Sąd Rejonowy po raz trzeci, czwarty, piaty i szósty - przyklepał stany prawne oparte na ustaleniach Prokuratury Rejonowej opisanych w punktach nr 7-10
Dorzucamy do listy jeszcze Rzecznika Praw Obywatelskich, który jak rozumiemy informacje czerpał od Prokuratury Rejonowej.
Rzecznik Praw Obywatelskich - Opierając się na aktach sprawy (o zniszczenie instalacji wodociągowej i c.o.) przesłanych przez wspomniana wyżej Prokuraturę Rejonowa oświadczył, że budynek jest współwłasnością pani Sąsiadki i Ćwoków czyli, że wszystko jest wspólne. Mówiąc inaczej RPO zadziałało jakby w budynku nie było żadnych wydzielonych lokali mieszkalnych z przypisanymi udziałami w częściach wspólnych nieruchomości tylko zwykła współwłasność. Nie ma mowy o przejęzyczeniu bowiem tylko w takiej sytuacji prawnej można byłoby dewastację instalacji (wspólnej, skoro cały dom jest wspólny) określić jako "sprawę cywilną". A taka właśnie była opinia RPO o sprawie. RPO oczywiście odmówiło interwencji zostawiając Ćwoki na lodzie.
Jednak najwyraźniej cały czas w instytucjach państwowych pokutuje pogląd, że obywatel to ciemny chłop pańszczyźniany a "pomazaniec urzędowy" do krynica wszelkiej mądrości, co to zawsze wie lepiej.
Efekty takiego podejścia do obywateli, demokracji i jawności prezentujemy poniżej. (zestawienie obejmuje tylko instytucje powiatowe i RPO, działania instancji nadrzędnych i kontrolnych opisane będą na podstronach
# # #
Jak widzą stan prawny "ćwoczej nieruchomości" widzą różne instytucje powiatowe po 2009 roku (przedtem jak wynika z lektury dokumentów nikt nie miał wątpliwości, że właściwym stanem prawnym "ćwoczego domku" jest ten ujawniony w znanych nam księgach wieczystych czy wypisie z rejestru gruntów.
1. Wojewoda - Z jakichś przyczyn uważa za strony sprawy pozwolenia na inwestycję za ćwoczym płotem dwoje z czworga poprzednich właścicieli ćwoczej nieruchomości (z czego jednego podwójnie), natomiast nie uważa za stronę sprawy Pani Sąsiadki. Rekomenduje tez usunięcie Ćwoków jako stron sprawy. Poproszony o wyjaśnienie skąd też wziął takie informacje uparcie uchyla się od wyjaśnienia. (Związek z niezdolnością wydania odmowy na pozwolenia budowy sprzecznej z MPZP tą przy "ćwoczej nieruchomości", pozostaje w sferze domysłów)
2. Nadzór Budowlany - Gdyby nie to, że organy Nadzoru Budowlanego są poważną instytucją podejrzewać by je chyba należało o lekkie rozdwojenie jaźni. Niestety tylko tak można wytłumaczyć sytuację w której Nadzór Budowlany jednocześnie wie, że budynek mieszkalny na ćwoczej nieruchomości jest budynkiem wielorodzinnym z trzema lokalami mieszkalnymi - jak podają księgi wieczyste a jednocześnie wierzy, ze jest budynkiem jednorodzinnym (czyli zawiera nie więcej niż dwa lokale mieszkalne). Ma to znaczny wpływ na procesowanie spraw, bowiem prawnie te sytuacje różnią się znacznie. (Gdyby budynek był budynkiem jednorodzinnym, wówczas Cwoki stosowałyby inne przepisy). Jeśli dodamy do tego, że Nadzór Budowlany oględzin budynku dokonywał wielokrotnie i istnienie trzech lokali musiał stwierdzić organoleptycznie , natomiast z dokumentów wynika, że wierzy w wersję z dwoma (lub mniej) lokalami mieszkalnymi to sprawa w ogóle wygląda dziwnie. Jaki ten cud ma związek z uniemożliwianiem doprowadzenia ćwoczego domku do stanu bezpiecznego?
3. Nadzór Budowlany po raz drugi - Uznał, że lokal nr 3 nie jest samowolą budowlaną czyli poświadczył, że w jego rozumieniu istnieją jednak w "ćwoczym domku" jednak 3 legalne lokale
4. Nadzór budowlany po raz trzeci - Uznał, że "ćwocza nieruchomość" znajduje się w znacznej odległości od budynku na sąsiedniej nieruchomości (który był przedmiotem sprawy o samowolę), co było podstawą do wykluczenia jako strony sprawy. Gdzie więc jest w rozumieniu nadzoru budowlanego "ćwocza nieruchomość"
5. Urząd Miasta po raz pierwszy - konsekwentnie odmawia ćwokom większości informacji o "ćwoczej nieruchomości". SKO do którego ślemy odwołania/zażalenia w tych sprawach i które dzielnie dokumenty wystawione przez Urząd Miasta podtrzymuje, usiłowało łagodnie wytłumaczyć że nie znamy się na prawie bo nasze prawa do nieruchomości wynikają z praw własności do dwóch lokali mieszkalnych. SKO całkowicie zignorowało ćwocze prawa współwłasności w stosunku do części wspólnych nieruchomości. Ponieważ oświadczenie to zostało złożone w związku z podtrzymaniem stanowiska Urzędu Miasta podejrzewać możemy, że jest odzwierciedleniem stanowiska Urzędu Miasta w tej sprawie
6. Urząd Miasta po raz drugi - naliczanie podatków od nieruchomości dla "ćwoczej nieruchomości" odbywa się w oparciu o stan ujawniony w znanych nam księgach wieczystych.
7. Prokuratura Rejonowa - Uznała, że nie ma naruszenia prawa wystawieniu decyzji administracyjnej sprzeciwiającej się usunięciu zagrożenia zdrowia spowodowanego stanem budynku mieszkalnego. Nie mogłaby tego zrobić, gdybyśmy w jej rozumieniu mieli jakiekolwiek prawa do władania budynkiem (nie mówiąc już o tak mocnych prawach jak współwłasność.
8. Prokuratura Rejonowa po raz drugi - Uznała, że zaświadczenia Starosty o istnieniu 3 lokali z 2005 roku nie było poświadczeniem nieprawdy czyli de facto uznała, że "ćwoczy domek jest budynkiem trzylokalowym lub wielorodzinnym
9. Prokuratura Rejonowa po raz trzeci- Wystawiła dokument w którym stwierdziła, że Pani Sąsiadka nie posiada żadnego majątku, a Ćwoki dysponują pomieszczeniem, którego są właścicielami według znanej im księgi wieczystej. O pomyłce nie ma mowy bo Prokuratura Rejonowa wzywana do sprostowania "omyłek pisarskich" stwierdziła że żadnych omyłek pisarskich nie ma i nic nie sprostuje. (Jaki ma to związek z niedopatrywaniem się przestępstw we wszelkich działaniach podjętych ze szkoda dla Ćwoków Hmmm .... czy bez poświadczenia sprzecznego z zapisami ksiąg wieczystych byłoby to w ogóle możliwe?)
10. Prokuratura Rejonowa po raz czwarty - Przeprocesowała kolejna sprawę tym razem w oparciu o założenie, że "ćwoczy domek" jest budynkiem jednorodzinnym (co najwyżej budynek dwulokalowy). Według ksiąg wieczystych są tam 3 lokale..... Tym razem praw własności pani Sąsiadki i Ćwoków nie zakwestionowano.
11. Prokuratura Rejonowa po raz piąty - do chwili obecnej nie dostaliśmy informacji aby podjęto jakiekolwiek działania wskazujące, ze sprzedawanie przez panią Sąsiadkę lokalu nr 3 w "ćwoczym domku" uznaje za działania bezprawne. Nie mogłaby uchylić się od podjęcia szeregu czynności, gdyby w jej rozumieniu lokal nr 3 nie istniał (czyli gdyby budynek był budynkiem jednorodzinnym - co najwyżej dwulokalowym), lub pani Sąsiadka nie posiadała żadnego majątku
12. Sąd Rejonowy - uparcie nie chce potwierdzić, że księgi wieczyste które znają Ćwoki są jedynymi księgami wieczystymi dla ćwoczej nieruchomości. Równie uparcie nie chce wystawić jednoznacznego zaświadczenia, że nie wydał żadnego wyroku kwestionującego stan prawny ujawniony w tych księgach wieczystych.
13. Sąd Rejonowy po raz drugi - Ustalił stan prawny podobnie jak SKO czyli ograniczył prawa własności ćwoków i pani Sąsiadki do 3 lokali mieszkalnych i przeprocesował sprawę, która dotyczyła współwłasności czyli reszty nieruchomości w oparciu o ...... prawo własności lokali.
14.Sąd Rejonowy po raz trzeci, czwarty, piaty i szósty - przyklepał stany prawne oparte na ustaleniach Prokuratury Rejonowej opisanych w punktach nr 7-10
Dorzucamy do listy jeszcze Rzecznika Praw Obywatelskich, który jak rozumiemy informacje czerpał od Prokuratury Rejonowej.
Rzecznik Praw Obywatelskich - Opierając się na aktach sprawy (o zniszczenie instalacji wodociągowej i c.o.) przesłanych przez wspomniana wyżej Prokuraturę Rejonowa oświadczył, że budynek jest współwłasnością pani Sąsiadki i Ćwoków czyli, że wszystko jest wspólne. Mówiąc inaczej RPO zadziałało jakby w budynku nie było żadnych wydzielonych lokali mieszkalnych z przypisanymi udziałami w częściach wspólnych nieruchomości tylko zwykła współwłasność. Nie ma mowy o przejęzyczeniu bowiem tylko w takiej sytuacji prawnej można byłoby dewastację instalacji (wspólnej, skoro cały dom jest wspólny) określić jako "sprawę cywilną". A taka właśnie była opinia RPO o sprawie. RPO oczywiście odmówiło interwencji zostawiając Ćwoki na lodzie.
3. O ograniczonej zdolności funkcjonariuszy państwowych do dokonania właściwej oceny bez pomocy obywateli.
Być może w przekonaniu niektórych funkcjonariuszy państwowych po otrzymaniu aktu mianowania spływa na nich jakaś "siłą tajemna", która sprawia, że lepiej rozumieją, czy lepiej wiedzą niż przeciętny obywatel. Sprawa "ćwoczej nieruchomości" pokazuje jednak, ze takie przekonanie (jeżeli istnieje) jest zwyczajnie błędne.
Jak wielu funkcjonariuszy musiało wykazać się całkowitą niezdolnością do należnej oceny sytuacji, aby w ciągu 2-3 lat doszło do wystawienia tak dużej ilości dokumentów sprzecznych z niepodważalnym stanem prawnym nieruchomości poświadczonym nie tylko stertą dokumentów państwowych, aktów notarialnych, ale przede wszystkim konsekwentnie prowadzonymi księgami wieczystymi (patrz poniżej), których zapisy są identyczne z wypisem z powiatowego rejestru gruntów. Nie istnieje możliwość, aby tak udokumentowany stan prawny można było zakwestionować. A tym bardziej kreując co najmniej kilka wykluczających się nawzajem wersji. W aktach spraw w oparciu o które dokumenty sprzeczne z zapisami wspomnianych ksiąg wieczystych zostały wystawione, nigdy nie znalazł się dokument, który mógłby być podstawą do zakwestionowania ich potwierdzonych zresztą wypisem z rejestru gruntów. Kwestionowanie stanu prawnego odbywało się więc bez udziału stron zainteresowanych, a nawet bez oficjalnego poinformowania ich, że takie wątpliwości mogą istnieć.
Weryfikacja wszelkich wątpliwości byłoby dziecinnie prosta w oparciu o posiadana przez strony sprawy dokumentację.
Według naszej wiedzy dla nieruchomości prowadzone są 4 księgi wieczyste
1) W***/000o****/5 - dla całej posesji w której znajduje się informacja o wyodrębnieniu 3 lokali z informacja jakie udziały w pozostałych częściach nieruchomości przypada właścicielowi każdego lokalu
2) W***/0005****/0 , W***/0005****/3 , W***/0005****/6 - da poszczególnych lokali. W każdej z nich jest odniesienie do księgi całej nieruchomości i potwierdzona jest ilość współudziałów w niepodzielonej części nieruchomości jaka jest przypisana do każdego lokalu.
Powierzchnie lokali (czyli suma wszystkich pomieszczeń przynależnych i wchodzących w skład) zostały podane w księgach wieczystych, a dokładny kształt lokali określa inwentaryzacja, dokonana przed wyodrębnieniem lokali, do której są odniesienia w sporządzonych umowach mających formę aktu notarialnego.
Jak wspomnieliśmy powyższy stan potwierdza szereg dokumentów i wypis z powiatowych rejestrów gruntów.
Jeszcze raz podkreślamy, że do chwili obecnej nie ujawniono nam- Ćwokom, żadnych okoliczności które mogłyby zmieniać stan prawny ujawniony we wzmiankowanych księgach wieczystych. Na ile się orientujemy takie okoliczności nie mogą zaistnieć.
I w naszej opinii ilość dokumentów wystawionych po 2009 roku sprzecznych z zapisami ujawnionym we wspomnianych księgach wieczystych jest miarą kompromitacji dla idei nietransparentnego państwa (czyli takiego w którym funkcjonariusz państwowy wie lepiej) i stanowi swoiste efitafium dla przekonania o tym, że funcjonariusze państwowi są zdolni do należnej oceny sytuacji bez pomocy obywateli.
Jak wielu funkcjonariuszy musiało wykazać się całkowitą niezdolnością do należnej oceny sytuacji, aby w ciągu 2-3 lat doszło do wystawienia tak dużej ilości dokumentów sprzecznych z niepodważalnym stanem prawnym nieruchomości poświadczonym nie tylko stertą dokumentów państwowych, aktów notarialnych, ale przede wszystkim konsekwentnie prowadzonymi księgami wieczystymi (patrz poniżej), których zapisy są identyczne z wypisem z powiatowego rejestru gruntów. Nie istnieje możliwość, aby tak udokumentowany stan prawny można było zakwestionować. A tym bardziej kreując co najmniej kilka wykluczających się nawzajem wersji. W aktach spraw w oparciu o które dokumenty sprzeczne z zapisami wspomnianych ksiąg wieczystych zostały wystawione, nigdy nie znalazł się dokument, który mógłby być podstawą do zakwestionowania ich potwierdzonych zresztą wypisem z rejestru gruntów. Kwestionowanie stanu prawnego odbywało się więc bez udziału stron zainteresowanych, a nawet bez oficjalnego poinformowania ich, że takie wątpliwości mogą istnieć.
Weryfikacja wszelkich wątpliwości byłoby dziecinnie prosta w oparciu o posiadana przez strony sprawy dokumentację.
Według naszej wiedzy dla nieruchomości prowadzone są 4 księgi wieczyste
1) W***/000o****/5 - dla całej posesji w której znajduje się informacja o wyodrębnieniu 3 lokali z informacja jakie udziały w pozostałych częściach nieruchomości przypada właścicielowi każdego lokalu
2) W***/0005****/0 , W***/0005****/3 , W***/0005****/6 - da poszczególnych lokali. W każdej z nich jest odniesienie do księgi całej nieruchomości i potwierdzona jest ilość współudziałów w niepodzielonej części nieruchomości jaka jest przypisana do każdego lokalu.
Powierzchnie lokali (czyli suma wszystkich pomieszczeń przynależnych i wchodzących w skład) zostały podane w księgach wieczystych, a dokładny kształt lokali określa inwentaryzacja, dokonana przed wyodrębnieniem lokali, do której są odniesienia w sporządzonych umowach mających formę aktu notarialnego.
Jak wspomnieliśmy powyższy stan potwierdza szereg dokumentów i wypis z powiatowych rejestrów gruntów.
Jeszcze raz podkreślamy, że do chwili obecnej nie ujawniono nam- Ćwokom, żadnych okoliczności które mogłyby zmieniać stan prawny ujawniony we wzmiankowanych księgach wieczystych. Na ile się orientujemy takie okoliczności nie mogą zaistnieć.
I w naszej opinii ilość dokumentów wystawionych po 2009 roku sprzecznych z zapisami ujawnionym we wspomnianych księgach wieczystych jest miarą kompromitacji dla idei nietransparentnego państwa (czyli takiego w którym funkcjonariusz państwowy wie lepiej) i stanowi swoiste efitafium dla przekonania o tym, że funcjonariusze państwowi są zdolni do należnej oceny sytuacji bez pomocy obywateli.
4. Próbujemy zdobyć informacje.
Znaleźliśmy się w trochę zakręconej sytuacji. Bowiem wystawiono szereg dokumentów, które z punktu widzenia naszej wiedzy o sprawie wyglądają ...... bardzo dziwnie. Dotychczasowa próba dyskusji opartej na wskazywaniu przepisów prawnych, bez naruszenia których dana sytuacja nie mogłaby zaistnieć nie przyniosła rezultatu. bo trudno dyskutować z argumentami typu "w ocenie instytucji (sędziego, prokuratora etc) nie ma nieprawidłowości". O do takich argumentów dyskusje sprowadzała zawsze druga strona czyli instytucje państwowe.
Doszliśmy więc do wniosku, że chyba jedynym sposobem, aby zmusić organ do rzeczowej argumentacji jest zażądanie od niego konkretnej rzeczy. Wówczas nawet odmawiając nie może uciec od chociażby pośredniego ustosunkowania się do sprawy.
Postanowiliśmy więc wystąpić o dokumenty, które musiały być w aktach sprawy jeżeli dokument wystawiony rzekomo na ich podstawie zawierał prawdziwe poświadczenia. Nikt, nawet sędziowie i prokuratorzy nie mogą ściągać z sufitu faktów i poświadczać o ich prawdziwości bo w ich "ocenie" tak jest.
Postanowiliśmy spróbować skorzystać z dwóch narzędzi
I. Informacja publiczna
Wikipedia o tym czym jest informacja publiczna;
"W orzecznictwie przyjmuje się, że informację publiczną stanowi każda wiadomość wytworzona przez szeroko rozumiane władze publiczne oraz osoby pełniące funkcje, a także inne podmioty, które tę władzę realizują lub gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa w zakresie tych kompetencji. Taki charakter ma również wiadomość niewytworzona przez podmioty publiczne lecz odnosząca się do tych podmiotów [Wyrok NSA: II SA 1956/02][Wyrok NSA: I OSK 1774/10][II SAB 181/02 – Wyrok NSA ][II SA 2036-2037/02 – Wyrok NSA].
Utrwalony jest również pogląd, że jest nią całość akt postępowania prowadzonego przez organ administracji publicznej – w tym zarówno dokumenty wytworzone, jak i posiadane przez organ w związku z konkretną sprawą, bez znaczenia czy dokument znajdujący się w aktach ma charakter „wewnętrzny”, czy „roboczy”[Wyrok NSA: I OSK 1550/11.]."
Podstawą do składania wniosków o informację publiczną jest ustawa o dostępie do informacji publicznej (z dnia 06.09.2001r)
Czy akta sprawy sądowej/administracyjnej/prokuratorskiej są informacją publiczną?. W naszej opinii tak w zakresie w jakim tłumaczą poświadczenie zawarte w dokumencie końcowym, które jest sprzeczne z publicznymi rejestrami. np stanem prawnym ujawnionym w księdze wieczystej czy w zakresie w jakim kwestionuje wiarygodność tych rejestrów. Ponadto w naszej ocenie informacją publiczną są zasady ustalania są stanu prawnego np nieruchomości przez instytucje państwowe i wyjaśnienie czy istnieją okoliczności w których te ustalenia mogą być w rażącej sprzeczności z istniejącą dokumentacją i rejestrami.
II Zaświadczenie
Postępowanie w sprawach wydawania zaświadczeń (art 1 pkt 4 kpa) normuje Kodeks postępowania administracyjnego. Czytamy w nim miedzy innymi
Art. 217.
§ 1. Organ administracji publicznej wydaje zaświadczenie na żądanie osoby ubiegającej się o zaświadczenie.
§ 2. Zaświadczenie wydaje się, jeżeli:
1) urzędowego potwierdzenia określonych faktów lub stanu prawnego wymaga przepis prawa;
2) osoba ubiega się o zaświadczenie ze względu na swój interes prawny w urzędowym potwierdzeniu określonych faktów lub stanu prawnego.
Art. 218.
§ 1. W przypadkach, o których mowa w art. 217 § 2 pkt 2, organ administracji pu-blicznej obowiązany jest wydać zaświadczenie, gdy chodzi o potwierdzenie faktów albo stanu prawnego, wynikających z prowadzonej przez ten organ ewidencji, rejestrów bądź z innych danych znajdujących się w jego posiadaniu.
Wobec powyższych zapisów odmowa wydania nam zaświadczenie w kwestii ustalonego na potrzeby postępowania stanu prawnego i dokumentów na podstawie których został on ustalony będzie wyglądała co najmniej dziwnie.
Oczywiście głównym przedmiotem naszego zainteresowania będzie jednak dlaczego informacje o które wnosimy nie znalazły się w aktach sprawy, które pokazano stronie.
Doszliśmy więc do wniosku, że chyba jedynym sposobem, aby zmusić organ do rzeczowej argumentacji jest zażądanie od niego konkretnej rzeczy. Wówczas nawet odmawiając nie może uciec od chociażby pośredniego ustosunkowania się do sprawy.
Postanowiliśmy więc wystąpić o dokumenty, które musiały być w aktach sprawy jeżeli dokument wystawiony rzekomo na ich podstawie zawierał prawdziwe poświadczenia. Nikt, nawet sędziowie i prokuratorzy nie mogą ściągać z sufitu faktów i poświadczać o ich prawdziwości bo w ich "ocenie" tak jest.
Postanowiliśmy spróbować skorzystać z dwóch narzędzi
I. Informacja publiczna
Wikipedia o tym czym jest informacja publiczna;
"W orzecznictwie przyjmuje się, że informację publiczną stanowi każda wiadomość wytworzona przez szeroko rozumiane władze publiczne oraz osoby pełniące funkcje, a także inne podmioty, które tę władzę realizują lub gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa w zakresie tych kompetencji. Taki charakter ma również wiadomość niewytworzona przez podmioty publiczne lecz odnosząca się do tych podmiotów [Wyrok NSA: II SA 1956/02][Wyrok NSA: I OSK 1774/10][II SAB 181/02 – Wyrok NSA ][II SA 2036-2037/02 – Wyrok NSA].
Utrwalony jest również pogląd, że jest nią całość akt postępowania prowadzonego przez organ administracji publicznej – w tym zarówno dokumenty wytworzone, jak i posiadane przez organ w związku z konkretną sprawą, bez znaczenia czy dokument znajdujący się w aktach ma charakter „wewnętrzny”, czy „roboczy”[Wyrok NSA: I OSK 1550/11.]."
Podstawą do składania wniosków o informację publiczną jest ustawa o dostępie do informacji publicznej (z dnia 06.09.2001r)
Czy akta sprawy sądowej/administracyjnej/prokuratorskiej są informacją publiczną?. W naszej opinii tak w zakresie w jakim tłumaczą poświadczenie zawarte w dokumencie końcowym, które jest sprzeczne z publicznymi rejestrami. np stanem prawnym ujawnionym w księdze wieczystej czy w zakresie w jakim kwestionuje wiarygodność tych rejestrów. Ponadto w naszej ocenie informacją publiczną są zasady ustalania są stanu prawnego np nieruchomości przez instytucje państwowe i wyjaśnienie czy istnieją okoliczności w których te ustalenia mogą być w rażącej sprzeczności z istniejącą dokumentacją i rejestrami.
II Zaświadczenie
Postępowanie w sprawach wydawania zaświadczeń (art 1 pkt 4 kpa) normuje Kodeks postępowania administracyjnego. Czytamy w nim miedzy innymi
Art. 217.
§ 1. Organ administracji publicznej wydaje zaświadczenie na żądanie osoby ubiegającej się o zaświadczenie.
§ 2. Zaświadczenie wydaje się, jeżeli:
1) urzędowego potwierdzenia określonych faktów lub stanu prawnego wymaga przepis prawa;
2) osoba ubiega się o zaświadczenie ze względu na swój interes prawny w urzędowym potwierdzeniu określonych faktów lub stanu prawnego.
Art. 218.
§ 1. W przypadkach, o których mowa w art. 217 § 2 pkt 2, organ administracji pu-blicznej obowiązany jest wydać zaświadczenie, gdy chodzi o potwierdzenie faktów albo stanu prawnego, wynikających z prowadzonej przez ten organ ewidencji, rejestrów bądź z innych danych znajdujących się w jego posiadaniu.
Wobec powyższych zapisów odmowa wydania nam zaświadczenie w kwestii ustalonego na potrzeby postępowania stanu prawnego i dokumentów na podstawie których został on ustalony będzie wyglądała co najmniej dziwnie.
Oczywiście głównym przedmiotem naszego zainteresowania będzie jednak dlaczego informacje o które wnosimy nie znalazły się w aktach sprawy, które pokazano stronie.
Kapituła Wielkiego Kalesona i.... |