Powstanie Społecznego Komitetu d/s Cudów postanowilismy rozpocząć spotkaniem załozycielskim,które szeroko rozreklamowalismy w okolicy jako ważną akcję społeczną, darmową kawę z ciastkiem i mozliwość udziału w losowaniu uzywanego wentylatora.
Niestety wszyscy aktywiści społeczni chyba już wymarli albo mieli lepsze rozrywki bo mimo szerokiej akcji reklamowej naszego Społecvznego Komitetu d/s Cudów nikt się nie pojawił. Poza skromna panią w średnim wieku.
Skromna pani w średnim wieku pojawiła się kiedy siedzieliśmy sami w pustej sali, w której według naszego zamierzenia mieli tłoczyć się społeczni aktywiści chcący dołączyć do Społecznego Komitetu d/s Cudów. Piliśmy kawę, bawiliśmy się używanym wentylatorem i zastanawialismy co zrobilismy źle organizując naszą społeczną akcję.
Wtedy rozległo się ciche pukanie i pojawiła się pani M. Od razu zidentyfikowaliśmy ją jako nauczycielkę albo urzędniczkę w średnim wieku. Spódnica za kolano, biała bluzka udekorowana plastikowymi koralikami i buty na niewysokim obcasie.
-Przepraszam czy dobrze trafiłam na spotkanie Społecznego Komitetu d/s Cudów?- zapytała pani M.
Potwierdziliśmy i zaporoponowaliśmy jej kawę oraz wentylator.
- Skąd dowiedziała się pani o naszym komitecie? -zapytalismy uprzejmie
- Dostałam ulotkę wpracy -odparła pani M -bo ja pracuję w PF ABW.
ABW? O mamo! Naszymi cudami zainteresowało się ABW i przysłało nam swojego agenta. Nie dowierzaliśmy własnemu szczęściu.
Pani M.nie wygladała co prawda na rosłego komandosa, ale to było zrozumiałe skoro była incognito. Agent Tomek nie wygladał przecież na agenta Tomka, kapitan Kloss na kapitana Klossa i tak dalej.
- Jesteśmy zaszczyceni - wyjakaliśmy i prawie siłą wcisnęlismy jej nasze adresy email, nasze numery telefonów, nasze dane osobowe, pełne akta sprawy oraz używany wentylator.
Pani M. wydawała się uszczęśliwiona. - Naprawdę nie trzeba - powiedziała - Ja naprawdę chętnie pomogę.Popołudniami po pracy mam trochę wolnego czasu.
Jak to po pracy? - coś nam zgrzytnęło
-To pani nie jest tutaj w ramach obowiązków służbowych?- zapytalismy delikatnie
-Nie. Dlaczego miałabym być?-zdziwiła się pani M.
- Bo pracuje pani w ABW, a nasza sprawa cudów to czyste bezprawie, skandal i narażanie skarbu państwa na straty?
- Ale co nasza powiatowa filia Archiwum Bibliotek Wiejskich ma do tego? -zdziwiła się pani M.
Archiwum Bibliotek Wiejskich... ABW...Zajarzyliśmy,ale już było za późno. Pani M.miała nasze emaile,nasze numery telefonów,nasze dane osobowe i z wdzięczności za kawę i wentylator gotowa była nam pomagać do upadłego.
Podsumowując do naszej listy klesk poza nieudanymi pismami do urzedów,nieudanym donosem do prokuratury, nieudaną petycją i nieudaną demonstracją nalezy dopisać jeszcze nieudaną, ale zaangażowaną wolontariuszkę.