Nawet gdyby fantazje Urzędu Miasta M (czy innej instytucji) odnośnie mitycznych praw skarbu państwa do jakiejś nieruchomości, która zawsze była w rękach prywatnych właścicieli (no może z wyjątkiem okresu okupacji i szarogęszenia się III Rzeszy) jakimś cudem nie były sprzeczne z tym co istnieje w terenie - to i tak wydawać by się mogło, że przekucie ich w coś bardziej realnego jest niemożliwe.
W końcu o zmianie praw własności bez zgody (a nawet wiedzy) właściciela może zadecydować tylko sąd. Oczywiście po zbadaniu wszystkich dokumentów i okoliczności w sposób jawny z udziałem wszystkich osób posiadających tak zwany interes prawny z którymi można nawiązać kontakt.
Problem w tym, że nawet najbardziej restrykcyjne procedury są tylko wytycznymi, a Sąd Rejonowy w G. działa w taki sposób, że zdołał przeprocesować już chyba kilkanaście spraw cywilnych i karnych dotyczących naszej nieruchomości tak jakby na jej miejscu znajdowało się coś innego bynajmniej nam niczego nie wyjaśniając.
Wydaje się więc, iż twierdzenia, że sąd czułby się w obowiązku położyć kres fantazjom Urzędu Miasta M (czy innej instytucji) nie mającym żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości jest co najmniej przedwczesne i przesadzone.
Poniżej korespondencja z Sądem Rejonowym w G.
więcej