Jak się okazało był to początek "horroru". Od pięciu lat walczymy o możliwość wyremontowania willi w której mamy większość udziałów, co jak na razie skutecznie blokują współwłaściciele wspomagani przez lokalnych urzędników. Od trzech lat staramy się nie dopuścić do postawienia za naszym plotem uciązliwego obiektu, którego nie dopuszcza Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego, za to dopuszczają lokalni urzędnicy. Kilka miesięcy temu zjednoczone wysilki wspówłaścicieli i lokalnych urzędników doprowadziły do tego, że po doznanym uszczerbku na zdrowiu willę musielismy opuścić.
czytaj dalej.