Próbowalismy już wszystkiego: błagaliśmy urzedników o pozwolenie nam na remonty, słalismy do nich urzedowe wnioski, donieślismy na nich do prokuratury, próbowalismy zebrać 100 tys podpisów pod petycją zakazującą urzędnikom czynienia "cudów" (bo jak innaczej można określić, że nikt nie widzi naruszenia prawa w narażaniu naszego zdrowia i życia)
Wszystko jednak na nic. Zadne ABW nie zechciało wtargnac do naszego domu nad ranem, żeby skonfiskować pleśń zdrapaną przez komandosów ze ściany, a Kancelaria Premiera uprzejmie odesłała nas do instancji niższej, a ta do instancji jeszcze niższej, a ta jeszcze nizszej. W ten sposób po raz kolejny sięgnelismy dna.