Tymczasem usiłując ustalić jaki stan prawny i faktyczny ćwoczej nieruchomości uznaje Prokuratura Rejonowa oraz dlaczego nie jest to stan prawny znany nam z ksiąg wieczystych oraz tożsamy z nim rzeczywiście istniejący stan faktyczny wymieniliśmy z Prokuraturą Okręgową całkiem sporo pism, które okazały się niezwykle pouczające. O ile przed ich wymianą byliśmy przekonani, że prokuratura okręgowa jeśli dostanie sygnał, że odchodzi jakieś kręcenie, a Prokuratura Rejonowa z jakichś przyczyn nie chce należnie zbadać sprawy, to powinna zatrząść się z oburzenia i natychmiast przystąpić do działania. Po wymianie pism natomiast mamy przekonanie, że Prokuratura Okręgowa. Apelacyjna czy Generalna jest od tego, żeby nic nie widzieć nawet jeśli materiały wskazujące na to, że jakiś przekręt mógł mieć miejsce podtyka się jej pod nos.
Do momentu aż Prokuratura raczy nam wyjaśnić swoje co najmniej dziwaczne zachowanie musimy przyjąć, że jej podstawą jest jedyny dokument zaopatrzony w rysunek innej nieruchomości niż ta która się w rzeczywistości znajduje. Jest to oczywiście dokument wystawiony przez pana Krzysia, który chyba dla każdego umiejącego czytać człowieka ma wartość dowodową porównywalną z kwitem od pralni. Tym bardziej, ze treści obrazka (lub raczej planów dołączonych do tego dokumentu) nie potwierdza nawet wnioskodawca.
Najwyraźniej jednak prokuraturom wszystkich szczebli bez problemu da się wmówić, ze stare pozwolenie na "rozbudowę" (do tego wadliwe) ma większą wartość niż prowadzone od 100 lat księgi wieczyste Oczywiście nie możemy wykluczyć, że prokuratura też wzięła się na to, że podpisany pod pozwoleniem na "rozbudowę" Pan Krzysiu to Wielki Imperator Kosmosu. Pomimo iż brzmi to dziwnie to nie znajdujemy innego wytłumaczenia dla estymy jaką dokument wystawiony przez pana Krzysia zdaje się cieszyć.
A mówiąc poważnie to chyba najwyższy czas aby chociaż jeden prokurator w Prokuraturze Okręgowej w W*** zaczął czytać ze zrozumieniem to co pisze.
więcej tutaj