Oczywiście w żaden sposób nikogo to nie usprawiedliwia, bo w zasadzie poza dowiedzeniem się tego co jednostki podrzędne chcą napisać lub powiedzieć przez telefon każdy sprawujący funkcje kontrolną funkcjonariusz powinien się zastanowić jak prawdopodobne jest to, ze nikt nie chce ujawnić (np poprzez dołączenie do akt sprawy) dokumentu poświadczającego, ze na miejscu dobrze udokumentowanej nieruchomości znajduje się inny obiekt. A za to księgi wieczyste, wypisy z ewidencji gruntu i lokali, akty notarialne, ekspertyzy i inne dokumenty oraz świadkowie przesłuchiwani na potrzeby prowadzonych spraw jednoznacznie potwierdzają, że udokumentowana nieruchomość jak najbardziej stoi na swoim miejscu. I to od wielu, wielu dziesiątków lat.
No cóż, złośliwie można powiedzieć, ze inteligencja panów budowlańców musi być przysłowiowa. Jednak to wcale nie brzmi uspokajająco, bo mówimy o tych samych instytucjach, które obierają różne obiekty budowlane, miedzy innymi wieżowce, lotniska , wiadukty i autostrady. Jeżeli ich pracownikom przez 5 lat udawało się wciskać, ze od 100 lat fałszowano księgi wieczyste (i stertę innych dokumentów), a ostatnio przebudowana nieruchomość, tak by wyglądała nie tylko jak ta w księgach wieczystych, ale również tak aby przebudów nie było widać - to czy możemy być pewni, ze nie są robieni w popisową trąbę również w innych okolicznościach. I wcale nas nie uspokaja to, że w swoim rozumieniu mogą to wszystko robić ze strachu przed Wielkim Imperatorem Kosmosu. Tym bardziej, ze naprawdę jest to tylko poczciwy pan Krzysiu, ex-burmistrz, a aktualnie radny powiatowy z nadania jednej z głównych partii.
więcej tutaj