Zastanawiające jest dlaczego dołączenie do akt sprawy dokumentów kwestionujących nasze prawa własności (a tym samym umożliwienie nam dokonania ich weryfikacji) jest takim problemem. Jeżeli powszechnie traktuje się je jako wiarygodne to właśnie tak powinno się stać. Tym bardziej, że jeżeli potraktujemy poważnie wypowiedzi składane przez różne osoby (niestety nieoficjalnie i pod wpływem emocji) to dokumenty wskazują, że padliśmy ofiarą oszustwa....... poprzednich właścicieli (nie jesteśmy jednak pewni co słowo "właściciel" w tych wypowiedziach oznaczało) czyli osób prywatnych. Jeżeli więc ktokolwiek naprawdę wierzy, że z naszymi prawami własności jest coś nie tak, że istnieją jakieś "zaszłości historyczne" lub inne niekorzystne dla nas okoliczności to jaki jest lepszy sposób zakończenia tej całej groteski niż konfrontacja nas z tymi rzekomo "wiarygodnymi" dokumentami, podważającymi nasze prawa własności? Nawet jeżeli w imię jakiegoś pokręconego rozumienia "racji stanu" nie robią tego urzędnicy, to na zdrowy rozum powinna to zrobić osoba, która czerpie korzyści z podważania naszego stanu posiadania. Jeżeli naprawdę wierzy, że nasze prawa są wątpliwe to jaki jest lepszy sposób skłonienia nas do ustępstw niż pokazanie dokumentów, które poświadczają prawdziwość jej oceny sytuacji? Dlaczego tak się nie dzieje?
więcej