# # #
Sąd jest instytucją, która ma narzędzia do badania rozpatrywanej sprawy. Nie ma natomiast umocowania (podobnie jak właściwie wszystkie instytucje) do wystawiania dokumentów (np wydawania wyroku czy postanowienia) bez należytego zbadania sprawy i zgromadzenia należnego materiału dowodowego. Jednak w przypadku "ćwoczego domku" sędziowie zachowywali się tak jakby za wszelką cenę nie chcieli dopuścić do wyjaśnienia sprawy. Odrzucali raz za razem wszelkie wnioski o zbadanie stanu prawnego "ćwoczej nieruchomości", które zaczęliśmy składać gdy zaczęliśmy podejrzewać, ze "coś może być na rzeczy". Odmawiali również wyjaśnienia powodu nie respektowania naszych praw lub wydania zaświadczeń potwierdzających znany nam stan prawny.
Czy wyroki (i inne dokumenty) wystawione w takich okolicznościach mogą być zgodne z prawem? W naszej opinii nie, chociażby z tego względu, że zostały podjęte w bez poczynienia jawnych ustaleń i dla przynajmniej jednej strony sprawy (czyli dla nas) zdają się poświadczac inną, "ściągniętą z sufitu" rzeczywistość.
Teoretycznie wszelkie wadliwe wyroki sądowe powinny zostać usunięte z urzędu. Według zapisów prawa (w rozumieniu obowiązujących ustaw) naruszenie prawa przez sędziego nie jest wyrokiem ostatecznym dla ofiary takich działań. Jeżeli sędzia popełnił błąd - to wyrok (lub inny dokument) powinien być zweryfikowany lub usunięty właśnie z inicjatywy sądu (czyli z urzędu).
Do chwili obecnej to nie nastąpiło. Czy sędziowie są zdolni do korekty nawet ewidentnych błędów kolegów po fachu? A może przypisują sobie prawo do podejmowania działań, które w żaden sposób nie wynikają z obowiązujących ustaw. Co więcej wydają się być z nimi sprzeczne!
Szczerze mówiąc to nasza wiara w to, ze Sąd jest ostoją prawa dawno już się w nas wykruszyła i dotychczasowa korespondencja z sądami napełnia nas wielkim niesmakiem spowodowanym zaprezentowanym w niej niskim poziomem etycznym czy merytorycznym. Zupełnie jakby odpowiadający na nasze pisma sędziowie nie zdawali sobie sprawy z tego, ze jeżeli nie potrafią czy nie mają woli wyegzekwowania przestrzegania prawa nawet w obrębie struktur sądowniczych to ich pozycja i pozycja instytucji, którą reprezentują jest.... niewiarygodnie niska i nie mogą w takich okolicznościach nawet oczekiwać pozorów szacunku dla siebie i swojej pracy.
Wydaje się przy tym wysoce niewiarygodne, aby tak groteskowa sytuacja jaka powstała wokół "ćwoczego domku" mogła zaistnieć w środowisku w którym istnieje przynajmniej konsensus w kwestii utrzymania pozorów przestrzegania prawa. Toteż przypomnienie o konieczności usunięcia wyroków wydanych w najlepszym wypadku w oparciu o informacje nieudostępnione stronom, będziemy wysyłać do Sądu Okręgowego i Apelacyjnego trochę z obowiązku. NIe wierzymy już w kompetencje pracujących tam sędziów. Ciekawi natomiast jesteśmy reakcji Prezesa Sądu Najwyższego.
Ciekawi jesteśmy przede wszystkim czy wśród sędziów Sądu Najwyżśzego istnieje chęć odbudowania wiarygodności sądownictwa czy też większości odpowiada sprowadzenie sądu do roli żałosnego kabaretu. Niewątpliwie wiele na ten temat powie postawa Prezesa Sądu Najwyższego w sprawie tak przerysowanej jak zdumiewające działania sędziów w sprawach związanych z "ćwoczym domkiem".
Nie ukrywamy, że początek korespondencji z Sądem Najwyższym nie nastraja optymistycznie. Do chwili obecnej nie dostrzegliśmy tam świadomości, że wina za ewentualna degręgoladę struktur sądownictwa powszechnego spadnie właśnie na Sąd Najwyższy, a przede wszystkim jego Prezesa, który jako najwyższy funkcjoinariusz państwowy w strukturach sądownictwa powszechnego jest obarczony największą odpowiedzialnością. Jeżeli Sąd Najwyższy (i jego prezes) nie są w stanie zapewnić zgodności z prawem (w rozumieniu obowiązujących ustaw) orzecznictwa w obrębie struktur sądowniczych to jaki jest właściwie cel ich istnienia?
Czy sądownictwo powszechne zaskoczy nas pozytywnie czy tylko dostarczy materiału na wykazanie iż będąc jedną z głównych przyczyn problemu nie jest odpowiednia instytucja dla dochodzenia naszych roszczeń w stosunku do państwa polskiego?