Każdy system może zawierać błędy w procedurach. Błędy takie sprawiają, że jest on wrażliwy na zhakowanie, czyli działanie nieuczciwych osób z zewnątrz, które znalazłszy jego słabości potrafią ją wykorzystać dla skłonienia całej struktury, aby zamiast wykonywać swoje zadania realizowała cele postawione przez "hakera" (które niekoniecznie są zgodne z prawem.)
Dobrze zarządzany system z reguły jest odporny na tego typu zdarzenia i nie jest łatwo go "zawiesić". Co by się jednak stało gdyby naczelnym administratorem został ktoś kompletnie pozbawiony wyobraźni i wiedzy w zakresie funkcjonowania skomplikowanych struktur jako całości? Nie rozumiejąc sposobu w jaki działają i nie posiadając wystarczająco wyobraźni mógłby zacząć wyłączać różne mechanizmy, których sensu nie dostrzega chociażby po to by "ułatwić" sobie pracę.
Najtrudniej jest z reguły uchwycić sens utrzymywania skomplikowanych mechanizmów związanych z bezpieczeństwem. Często spotykaliśmy się z opinią wyrażaną przez osoby nierozumiejące zasad działania skomplikowanych systemów, że takie procedury sa niepotrzebne, bo podrażają koszty działania. Niektórzy nawet kalkulują sobie, że straty wynikłe z pomyłki, która zdarza się raz na 1000 są tak znikome, że nie ma sobie co głowy zawracać ich korektą.
Jednak każdy kto choć raz zajmował się złożonymi strukturami zdaje sobie sprawę, ze nie usuwanie pojedynczych błędów nawet gdy zdarzają się raz na 1000 zdarzeń prowadzi do ich kumulacji i w konsekwencji do zawieszenie całego systemu. Poza tym, co nawet groźniejsze - jeżeli ktoś znajdzie sposób na wykorzystywanie słabych punktów w procedurach (nie koniecznie w przestępczych celach, ale np po to by "ułatwić" sobie pracę), to częstotliwość pojawiania się błędów może się znacznie zwiększyć prowadząc do ich szybkiej kumulacji.
Gdy zorientowaliśmy się, że działający na pierwszy rzut oka aparat państwowy w stosunku do nas zachowuje się jak przeprogramowana maszyna zaczęliśmy podejrzewać, istnienie istotnych błędów w procedurach instytucji państwowych. Szybko je namierzyliśmy i zaczęliśmy opisywać. Całkowicie nieracjonalne działania szeregowych pracowników instytucji państwowych zaczęły być racjonalne. ale potrzebowaliśmy trochę czasu aby uwierzyć w monstrualna niekompetencję ludzi, którymi obsadzono najwyższe stanowiskach w aparacie państwowym. Szczególnie w instytucjach, które są podstawą dobrze funkcjonującego państwa demokratycznego czyli struktur wymiaru sprawiedliwości i apolitycznej administracji państwowej.
Bez względu na opcję polityczną będąca aktualnie u władzy osoby zajmujące najwyższe stanowiska w administracji czy sądownictwie nie mogą według "własnej oceny" modyfikować procedur (czyli de facto wprowadzać zwyczaj obchodzenia obowiązujących ustaw) w sposób, który czyni aparat państwowy podatnym na działania potencjalnych hakerów i prowadzi do jego zawieszenia na skutek kumulacji błędów.
Poniżej teksty opisujące zidentyfikowane przez nas błędy w procedurach na których oparte są działania instytucji państwowych.
# # #
Jak wspomnieliśmy we wstępie do Dzienników Ćwoków wydarzenia są opisywanie na bieżąco i odzwierciedlają naszą wiedzę w momencie pisania, stąd trochę chaotyczna forma. Gdy pisaliśmy aneks I czyli "czarne dziury" byliśmy pewni, że jest to jedyny błąd którego się dopatrzymy. Co prawda nadal uważamy, ze opisany tam błąd jest "błędem podstawowym", bowiem gwarantuje nieusuwalność wadliwych dokumentów, jednak jak się okazało poza nim istnieje wiele różnych cudacznych procedur powstałych na skutek interpretacji, orzecznictwa, uchwał etc, które umożliwiają hakowanie "czarnej dziury" na wiele sposobów i które być może miałyby drugorzędne znaczenie gdyby nie jej istnienie. Te cudaczne pseudoprawne stwory nazwaliśmy bug'ami.