Jednak najwyraźniej cały czas w instytucjach państwowych pokutuje pogląd, że obywatel to ciemny chłop pańszczyźniany a "pomazaniec urzędowy" do krynica wszelkiej mądrości, co to zawsze wie lepiej.
Efekty takiego podejścia do obywateli, demokracji i jawności prezentujemy poniżej. (zestawienie obejmuje tylko instytucje powiatowe i RPO, działania instancji nadrzędnych i kontrolnych opisane będą na podstronach
# # #
Jak widzą stan prawny "ćwoczej nieruchomości" widzą różne instytucje powiatowe po 2009 roku (przedtem jak wynika z lektury dokumentów nikt nie miał wątpliwości, że właściwym stanem prawnym "ćwoczego domku" jest ten ujawniony w znanych nam księgach wieczystych czy wypisie z rejestru gruntów.
1. Wojewoda - Z jakichś przyczyn uważa za strony sprawy pozwolenia na inwestycję za ćwoczym płotem dwoje z czworga poprzednich właścicieli ćwoczej nieruchomości (z czego jednego podwójnie), natomiast nie uważa za stronę sprawy Pani Sąsiadki. Rekomenduje tez usunięcie Ćwoków jako stron sprawy. Poproszony o wyjaśnienie skąd też wziął takie informacje uparcie uchyla się od wyjaśnienia. (Związek z niezdolnością wydania odmowy na pozwolenia budowy sprzecznej z MPZP tą przy "ćwoczej nieruchomości", pozostaje w sferze domysłów)
2. Nadzór Budowlany - Gdyby nie to, że organy Nadzoru Budowlanego są poważną instytucją podejrzewać by je chyba należało o lekkie rozdwojenie jaźni. Niestety tylko tak można wytłumaczyć sytuację w której Nadzór Budowlany jednocześnie wie, że budynek mieszkalny na ćwoczej nieruchomości jest budynkiem wielorodzinnym z trzema lokalami mieszkalnymi - jak podają księgi wieczyste a jednocześnie wierzy, ze jest budynkiem jednorodzinnym (czyli zawiera nie więcej niż dwa lokale mieszkalne). Ma to znaczny wpływ na procesowanie spraw, bowiem prawnie te sytuacje różnią się znacznie. (Gdyby budynek był budynkiem jednorodzinnym, wówczas Cwoki stosowałyby inne przepisy). Jeśli dodamy do tego, że Nadzór Budowlany oględzin budynku dokonywał wielokrotnie i istnienie trzech lokali musiał stwierdzić organoleptycznie , natomiast z dokumentów wynika, że wierzy w wersję z dwoma (lub mniej) lokalami mieszkalnymi to sprawa w ogóle wygląda dziwnie. Jaki ten cud ma związek z uniemożliwianiem doprowadzenia ćwoczego domku do stanu bezpiecznego?
3. Nadzór Budowlany po raz drugi - Uznał, że lokal nr 3 nie jest samowolą budowlaną czyli poświadczył, że w jego rozumieniu istnieją jednak w "ćwoczym domku" jednak 3 legalne lokale
4. Nadzór budowlany po raz trzeci - Uznał, że "ćwocza nieruchomość" znajduje się w znacznej odległości od budynku na sąsiedniej nieruchomości (który był przedmiotem sprawy o samowolę), co było podstawą do wykluczenia jako strony sprawy. Gdzie więc jest w rozumieniu nadzoru budowlanego "ćwocza nieruchomość"
5. Urząd Miasta po raz pierwszy - konsekwentnie odmawia ćwokom większości informacji o "ćwoczej nieruchomości". SKO do którego ślemy odwołania/zażalenia w tych sprawach i które dzielnie dokumenty wystawione przez Urząd Miasta podtrzymuje, usiłowało łagodnie wytłumaczyć że nie znamy się na prawie bo nasze prawa do nieruchomości wynikają z praw własności do dwóch lokali mieszkalnych. SKO całkowicie zignorowało ćwocze prawa współwłasności w stosunku do części wspólnych nieruchomości. Ponieważ oświadczenie to zostało złożone w związku z podtrzymaniem stanowiska Urzędu Miasta podejrzewać możemy, że jest odzwierciedleniem stanowiska Urzędu Miasta w tej sprawie
6. Urząd Miasta po raz drugi - naliczanie podatków od nieruchomości dla "ćwoczej nieruchomości" odbywa się w oparciu o stan ujawniony w znanych nam księgach wieczystych.
7. Prokuratura Rejonowa - Uznała, że nie ma naruszenia prawa wystawieniu decyzji administracyjnej sprzeciwiającej się usunięciu zagrożenia zdrowia spowodowanego stanem budynku mieszkalnego. Nie mogłaby tego zrobić, gdybyśmy w jej rozumieniu mieli jakiekolwiek prawa do władania budynkiem (nie mówiąc już o tak mocnych prawach jak współwłasność.
8. Prokuratura Rejonowa po raz drugi - Uznała, że zaświadczenia Starosty o istnieniu 3 lokali z 2005 roku nie było poświadczeniem nieprawdy czyli de facto uznała, że "ćwoczy domek jest budynkiem trzylokalowym lub wielorodzinnym
9. Prokuratura Rejonowa po raz trzeci- Wystawiła dokument w którym stwierdziła, że Pani Sąsiadka nie posiada żadnego majątku, a Ćwoki dysponują pomieszczeniem, którego są właścicielami według znanej im księgi wieczystej. O pomyłce nie ma mowy bo Prokuratura Rejonowa wzywana do sprostowania "omyłek pisarskich" stwierdziła że żadnych omyłek pisarskich nie ma i nic nie sprostuje. (Jaki ma to związek z niedopatrywaniem się przestępstw we wszelkich działaniach podjętych ze szkoda dla Ćwoków Hmmm .... czy bez poświadczenia sprzecznego z zapisami ksiąg wieczystych byłoby to w ogóle możliwe?)
10. Prokuratura Rejonowa po raz czwarty - Przeprocesowała kolejna sprawę tym razem w oparciu o założenie, że "ćwoczy domek" jest budynkiem jednorodzinnym (co najwyżej budynek dwulokalowy). Według ksiąg wieczystych są tam 3 lokale..... Tym razem praw własności pani Sąsiadki i Ćwoków nie zakwestionowano.
11. Prokuratura Rejonowa po raz piąty - do chwili obecnej nie dostaliśmy informacji aby podjęto jakiekolwiek działania wskazujące, ze sprzedawanie przez panią Sąsiadkę lokalu nr 3 w "ćwoczym domku" uznaje za działania bezprawne. Nie mogłaby uchylić się od podjęcia szeregu czynności, gdyby w jej rozumieniu lokal nr 3 nie istniał (czyli gdyby budynek był budynkiem jednorodzinnym - co najwyżej dwulokalowym), lub pani Sąsiadka nie posiadała żadnego majątku
12. Sąd Rejonowy - uparcie nie chce potwierdzić, że księgi wieczyste które znają Ćwoki są jedynymi księgami wieczystymi dla ćwoczej nieruchomości. Równie uparcie nie chce wystawić jednoznacznego zaświadczenia, że nie wydał żadnego wyroku kwestionującego stan prawny ujawniony w tych księgach wieczystych.
13. Sąd Rejonowy po raz drugi - Ustalił stan prawny podobnie jak SKO czyli ograniczył prawa własności ćwoków i pani Sąsiadki do 3 lokali mieszkalnych i przeprocesował sprawę, która dotyczyła współwłasności czyli reszty nieruchomości w oparciu o ...... prawo własności lokali.
14.Sąd Rejonowy po raz trzeci, czwarty, piaty i szósty - przyklepał stany prawne oparte na ustaleniach Prokuratury Rejonowej opisanych w punktach nr 7-10
Dorzucamy do listy jeszcze Rzecznika Praw Obywatelskich, który jak rozumiemy informacje czerpał od Prokuratury Rejonowej.
Rzecznik Praw Obywatelskich - Opierając się na aktach sprawy (o zniszczenie instalacji wodociągowej i c.o.) przesłanych przez wspomniana wyżej Prokuraturę Rejonowa oświadczył, że budynek jest współwłasnością pani Sąsiadki i Ćwoków czyli, że wszystko jest wspólne. Mówiąc inaczej RPO zadziałało jakby w budynku nie było żadnych wydzielonych lokali mieszkalnych z przypisanymi udziałami w częściach wspólnych nieruchomości tylko zwykła współwłasność. Nie ma mowy o przejęzyczeniu bowiem tylko w takiej sytuacji prawnej można byłoby dewastację instalacji (wspólnej, skoro cały dom jest wspólny) określić jako "sprawę cywilną". A taka właśnie była opinia RPO o sprawie. RPO oczywiście odmówiło interwencji zostawiając Ćwoki na lodzie.