Osiągniecie Pana Asesora polegało w skrócie na tym, że odrzucił nasze wnioski dowodowe o ustalenie powodów dla których Pan Inspektor uznaje ż ćwoczy domek jest budynkiem "jednorodzinnym" (czyli ma inny stan prawny niż ujawniony w księgach wieczystych ćwoczej nieruchomości, co samo w sobie powinno zainteresować "z urzędu" każdego funkcjonariusza wymiaru sprawiedliwości) jako uzasadnienie podając iż skoro Pan Inspektor ustalił, że jest to budynek "jednorodzinny" to tak jest. Panu Asesorowi nie przeszkadzało bynajmniej, że Pan Inspektor nie ma w tej dziedzinie żadnych uprawnień i teoretycznie powinien trzymać się zapisów ksiąg wieczystych. Nie przeszkodził mu nawet fakt, że w przypadku istnienia kilku wersji stanu faktycznego to właśnie on, jako działający w imieniu Prokuratury ma, w przeciwieństwie do Pana Inspektora ma nie tyko uprawnienia, ale nawet obowiązek sprawę zbadać, a nie
Co więcej kiedy zwróciliśmy się do Pana Asesora z żądaniem wyjawienia chociaż kawałka dokumentu na podstawie którego uznał "ustalenia" Pana Inspektora za wiarygodne to Pan Asesor zamiast wyjawić zapakował akta sprawy, podpisał akt oskarżenia przygotowany przez Policję (tą samą która nawet nie była w stanie w skuteczny sposób wezwać nas na przesłuchanie) i odesłał sprawę do Sądu. Jak dowiedzieliśmy się przeglądając akta sprawy nie dopatrzył się potrzeby udzielenia jakicholwiek wyjaśnień czy przeprowadzenia dowodu prawdziwości ustaleń osoby bez uprawnień....