Jednak według obowiązujących ustaw teoretycznie jest kilka instytucji, które mają obowiązek usunąć dokumenty, które bez wykazania jakichkolwiek podstaw wskazują/sugerują na istnienie innego stanu prawnego nieruchomości niż ten ujawniony w księgach wieczystych. Czy staną na wysokości zadania? Czy też dostarczą materiał wskazujący na całkowite zawieszenie podstawowych funkcji państwa polskiego (do jakich niewątpliwie należy zaliczyć ochronę prywatnej własności), na degrengoladę struktur wymiaru sprawiedliwości i na całkowite niezrozumienie koncepcji i roli prawa w państwie demokratycznym wśród osób na stanowiskach, gdzie ta wiedza jest nieodzowna?
Korespondencja zapowiada się więc wysoce interesująco.
ZASTRZEŻENIE
Jeżeli powyższy tekst ktokolwiek uważa za obraźliwy i krzywdzący, informujemy, że jesteśmy gotowi odwołać i przeprosić, jeżeli przedstawi nam się dowody, że wszystkie instytucje ignorują nasze dobrze udokumentowane prawa podpierjąc się czymś co wytrzyma konfrontację z naszymi dokumentami. I, że czynnikiem sprawczym horroru przez który cały czas przechodzimy nie jest tylko i wyłącznie nieudokumentowana "plotka" przekazywana przez odpowiednie osoby lub dokument, który według litery prawa nie ma żadnego znaczenia prawnego (np z powodu swojej ewidentnej wadliwości).