Jednak to, ze prawidłowość takiego podejścia do praw własności i do dokumentacji z okresu istnienia Państwa Polskiego przez prawie dekadę potwierdzały wszystkie instancje wyższe sądownictwa powszechnego i sądy administracyjne, przy okazji traktując rzeczywistych właścicieli nieruchomości jak squotersów w cudzym domu - wygląda już na dużą aferę.
Jak by na to nie patrzeć na skutek takiej postawy wystawiono na przestrzeni ostatniej dekady już bodajże tysiące dokumentów (słaliśmy skargi gdzie popadnie) potwierdzających o tym, ze nie uznawanie wszystkich okoliczności związanych z istnieniem Państwa Polskiego i o zastępowaniu porządku prawnego Państwa Polskiego porządkiem wynikającym z jakiś roszczeń nie jest naruszeniem prawa. Co oznacza, ze takie działanie musi być wypracowaną zarówno w obrębie sądownictwa powszechnego jak i administracyjnego obowiązującą linią orzeczniczą .
Prawdziwą mega aferą wydaje się natomiast być to, ze przez prawie dekadę ani KRS, ani Sąd Najwyższy, ani NSA nie dopatrzyły się niczego niepokojącego w tym, że sądy niższych instancji działają tak jakby utrwaloną linią orzeczniczą było całkowite ignorowanie wszystkich okoliczności związanych z okresem istnienia Państwa Polskiego, zupełnie jakby było ono "powielaną pomyłką" lub "serią wadliwych rozstrzygnięć". Jeszcze większą aferą wydaje się iż ani KRS-u, ani Sądu Najwyższego, ani NSA nie zdziwiło nawet to, że sądy działają tak jakby istniały linie orzecznicze nakazujące ignorowanie porządku prawnego Państwa Polskiego gdy pojawia się roszczenie reprywatyzacyjne wysunięte w stosunku do nieruchomości, która była przez Państwo Polskie znacjonalizowana. Jest bowiem dobrze udokumentowane, że przez cały okres istnienia PRL i III RP rzeczona nieruchomość pozostawała w rękach następców prawnych przedwojennych właścicieli, a w okresie PRL instytucje państwowe nie tylko szanowały ich prawa, ale nawet wielokrotnie potwierdzały, ze Skarb Państwa nie rości sobie do nieruchomości żadnych praw.
Jako posiadacze opasłych segregatorów z korespondencją z KRS, Sądem Najwyższym, NSA musimy też stwierdzić, że III RP jest chyba jedynym państwem na świecie którego instytucje sądownicze najwyższego szczebla nie mają żadnego problemu z tym, że wydaje się wyroki w imieniu Rzeczpospolitej, które oparte są na tym, że wspomniana Rzeczpospolita to wieloletnia pomyłka w zakresie w jakim nie pasuje do jakiegoś absurdalnego roszczenia reprywatyzacyjnego.
Mimo wszystko ciągle mamy nadzieję, że cała sprawa to jakiś idiotyczny gminno-powiatowy przekręt/pomyłka , którego niewyjaśnialność trzyma się na tym, że trafiliśmy na kilkuset niezwykle kompetentnych i profesjonalnych sędziów, którzy zamiast czytać akta sprawy oraz w jawny sposób wyjaśniać wszystkie niejasności chwytają za telefon i działają na podstawie tego co instytucja niższego szczebla im naopowiada.
Jeżeli jednak instytucje na samym szczycie władzy sądowniczej będą się nadal upierały, że w działaniach sądów podejmowanych w związku z naszą nieruchomością nie było nic nieprawidłowego - to nie pozostanie nam nic innego niż zaakceptować fakt, że wypracowano utrwalone linie orzecznicze według których wszystko co jest związane z okresem istnienia Państwa Polskiego zaczyna być uważane za "powielaną pomyłkę" czy "serię wadliwych rozstrzygnięć" gdy pojawia się roszczenie reprywatyzacyjne do nieruchomości, która przez Państwo Polskie nie została przejęta. A swoją drogą to ciekawe co to za mega roszczenie (po na część jednej drobnej nieruchomości nikt by takich linii orzeczniczych nie wytworzył ) i skąd ono pochodzi (bo nikt lokalnie by takich farmazonów nie wymyślił).
więcej