Wynika to z faktu, ze przyjęcie ustaleń reprywatyzacji jako wiążących prowadzi do automatycznego uznania za "nieważną" wszelkiej dokumentacji pochodzącej z okresu administracji Państwa Polskiego pokazującej, że nieruchomość nie była we władaniu i nie była własnością Skarbu Państwa Polskiego, tylko pozostawała w rękach prywatnych właścicieli. Konsekwencją tego musi być uznanie wszystkich legalnych prac budowlanych podejmowanych przez władających nieruchomością właścicieli jako samowoli budowlanej, która wymaga zalegalizowania.
I właśnie na ślady takiej "legalizacji" trafiliśmy chyba w dokumencie z 1993 roku, który pieszczotliwie określaliśmy jako "decyzję Pana Krzysia". Decyzja Pana Krzysia jest pozwoleniem na "nadbudowę" wydanym rzekomo dla naszej nieruchomości w roku 1993. Decyzja Pana Krzysia jest dokumentem "nie z tej ziemi". To znaczy zarówno ona jak i związane z nią dokumenty mają to do siebie, że nic się w nich nie zgadza z tym co rzeczywiście istniało w tym miejscu w tym czasie. Działka na której budynek stoi nie uwzględnia podziału dokonanego ponad 20 lat wcześniej, jej numer odnosi się do numeracji zarzuconej ok 20 lat wcześniej, budynek ma inny kształt, wnioskodawczyni (była w tym czasie właścicielka tylko 1/3 nieruchomości) nie miała praw dysponować nią na cele budowlane. Cały dokument jest tak oderwany od rzeczywistości, ze pewnie zasługiwałby tylko na wzruszenie ramion, gdyby nie to, ze instytucje państwowe uparły się aby traktować go niczym prawdę objawioną. W przeciwieństwie do wszystkiego co pochodziło z okresu administracji Państwa Polskiego i odzwierciedlało rzeczywiście istniejącą w tym okresie sytuację.
Najbardziej zdumiewającą rzeczą w decyzji Pana Krzysia jest to, ze jest to pozwolenie na nadbudowę wykonane w 95%. Natomiast z załączonej dokumentacji wynika, że chodzi o ..... zagospodarowanie połowy strychu na cele mieszkalne. Długo zastanawialiśmy się jak to należy odczytywać skoro taka rozbieżność nikomu nie wydaje się dziwna. Dopiero ostatnio skojarzyliśmy sobie, że zagospodarowanie strychu to tylko owych niezrealizowanych 5%, a wykonane 95% prac - to ....... reszta budynku.
Innymi słowy decyzja Pana Krzysia wydaje się być dokumentem w którym cząstkowemu właścicielowi wydano pozwolenie na prowadzenie prac budowlanych pod warunkiem, że jego legalnie zbudowana nieruchomość zostanie potraktowana jako samowola budowlana i zostanie zalegalizowana na stanie zbieżnym z dokumentacją reprywatyzacyjną (czyli najprawdopodobniej dokumentacji dostarczonej przez urząd gminy i dotyczącej nieruchomości z która urząd gminy mógł mieć cokolwiek wspólnego). Ciekawi jesteśmy czy szczęśliwa wnioskodawczyni przystępując do zagospodarowania strychu zdawała sobie sprawę, że złożyła właśnie dokumentację, którą można odczytać jako potwierdzenie praw Skarbu Państwa do m. in jej własności? Mamy podejrzenie, że nic takiego jej przez myśl nie przeszło skoro później dokonywała tzw czynności prawnych na stanie w którym jest jednak współwłaścicielką nieruchomości.
Mamy więc podejrzenie, że decyzja Pana Krzysia może być przykładem patentu na wykorzystywanie procesu budowlanego w celu "odnajdywania/odzyskiwania" nieruchomości, które według dokumentacji reprywatyzacyjnej powinny być własnością i we władaniu Skarbu Państwa, a które nigdy nie zostały przez Skarb Państwa Polskiego przejęte.
Mamy również podejrzenie, że przyczyną dla której w 2009 roku nasze prawa do nieruchomości przestały być respektowane nie musiało być bynajmniej zakończenie procesu reprywatyzacyjnego, ale przyjęcie dokumentacji analogicznej do decyzji pana Krzysia czyli rozpoczęcie po raz kolejny "odnajdywania/odzyskiwania" nieruchomości, po tym jak pierwsza próba spaliła na panewce, bo właściciele z 1993 roku po prostu podzielili i sprzedali nieruchomość, potwierdzając niejako przy okazji, że stan prawny i geodezyjny (fizyczny) z okresu administracji Państwa Polskiego jest zgodny z tym co jest w terenie. A wszelkie prawa Skarbu Państwa do ich własności - to jakaś fata morgana.
Mamy więc szereg pytań do zadania instytucjom zajmującym się procesem budowlanym i WSA pilnującemu by prawo administracyjne w tym zakresie było przestrzegane.
więcej