Białe kapelusze w Wojewody i w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji |
Białe kapelusze (white hat hacking) to ujawnianie istniejących dziur w bezpieczeństwie systemów komputerowych. Umożliwia to ich likwidację. Czy równie dziurawy jak system komputerowy może być system funkcjonowania państwa? Czy wystarczy tylko kilka błędów w procedurach, aby byle prowincjonalny "satrapcio" mógł wykorzystywać instytucje państwowe do własnych celów? Czy w procedurach Wojewody i Ministerstwa istnieją takie dziury? |
Test 2.1 | Test 2.2 | Test 2.3 | Test 2.4 | * | * | * |
|
|
|
|
Z umieszczonego powyżej wypisu z MPZP widać jak jest on interpretowany przez jednostkę upoważnioną do wystawiania wypisów, a tym samym do interpretacji MPZP.
Jednak najwyraźniej taka interpretacja nie odpowiadała inwestorowi, co w zasadzie nie powinno mieć znaczenia. Jednak wola inwestora okazała się ważniejsza od zapisów prawa i stopniowo zaczęły się pojawiać poświadczenia o rzekomej zgodności planowanej inwestycji z zapisami wzmiankowanego Planu wystawiane przez różnych urzędników, którzy uprawnień do interpretacji tego planu nie mają. Pomimo iż teoretycznie przekraczanie uprawnień jest definiowane jako przestępstwo do chwili obecnej nikt nie wykonał art 304 kpk /231 kk, zupełnie jakby te przepisy nie obowiązywały. Art 271- 273 kk tez chyba nie obowiązują skoro do chwili obecnej nawet nie usunięto z obiegu prawnego dokumentów poświadczających nieprawdę odnośnie zapisów MPZW
Poniżej skany dokumentów poświadczających o rzekomej zgodności z MPZP w kolejności ich wystawiania; decyzja konserwatora zabytków, decyzja starosty, decyzja wojewody oraz zdumiewająca interpretacja dokonana przez pracownika urzędu miasta o zgodności planowanej inwestycji z poprzednim (nieobowiązującym już) MPZP, co zresztą tez nie jest prawdą (sprzeczna z rutynowym wypisem wydawanym przez urząd Miasta dla tej okolicy)
Poniżej decyzje Konserwatora zabytków, Starosty, Wojewody (druga decyzja w sprawie) i interpretacja pracownika Urzędu Miasta z poświadczeniami o rzekomej zgodności planowanej inwestycji z MPZP
Jednak najwyraźniej taka interpretacja nie odpowiadała inwestorowi, co w zasadzie nie powinno mieć znaczenia. Jednak wola inwestora okazała się ważniejsza od zapisów prawa i stopniowo zaczęły się pojawiać poświadczenia o rzekomej zgodności planowanej inwestycji z zapisami wzmiankowanego Planu wystawiane przez różnych urzędników, którzy uprawnień do interpretacji tego planu nie mają. Pomimo iż teoretycznie przekraczanie uprawnień jest definiowane jako przestępstwo do chwili obecnej nikt nie wykonał art 304 kpk /231 kk, zupełnie jakby te przepisy nie obowiązywały. Art 271- 273 kk tez chyba nie obowiązują skoro do chwili obecnej nawet nie usunięto z obiegu prawnego dokumentów poświadczających nieprawdę odnośnie zapisów MPZW
Poniżej skany dokumentów poświadczających o rzekomej zgodności z MPZP w kolejności ich wystawiania; decyzja konserwatora zabytków, decyzja starosty, decyzja wojewody oraz zdumiewająca interpretacja dokonana przez pracownika urzędu miasta o zgodności planowanej inwestycji z poprzednim (nieobowiązującym już) MPZP, co zresztą tez nie jest prawdą (sprzeczna z rutynowym wypisem wydawanym przez urząd Miasta dla tej okolicy)
Poniżej decyzje Konserwatora zabytków, Starosty, Wojewody (druga decyzja w sprawie) i interpretacja pracownika Urzędu Miasta z poświadczeniami o rzekomej zgodności planowanej inwestycji z MPZP
|
|
|
Gdy sprawa wydania decyzji na podstawie ewidentnie nieprawdziwego poświadczenia wydanego przez osobę nieuprawnioną została podniesiona w odwołaniu (na wczesnym etapie) , Wojewoda napisał, że ma prawo (a nawet jak rozumiemy obowiązek) posługiwać się takimi dokumentami dopóki niezidentyfikowane siły nie usuną takich dokumentów z obiegu prawnego. Pozostaje to w oczywistej sprzeczności z art 273 kk. Najwyraźniej jednak ten przepis "nie obowiązuje" w rozumieniu Wojewody. Nie jest ponadto jasne dlaczego Wojewoda powołał się na opinię Konserwatora Zabytków w zakresie zgodności inwestycji z MPZP. Czyżby w rozumieniu Wojewody Konserwator Zabytków pomimo iz nie jest to w zakresie jego uprawnień mógł wydawać wiążące opinie na ten temat? Czyżby art 231 kk także w rozumieniu Wojewody był przepisem "martwym"?
Poniżej odwołanie w którym podniesiono m.in kwestię niezgodności z MPZP i zadziwiająca odpowiedź Wojewody zawarta w decyzji
Poniżej odwołanie w którym podniesiono m.in kwestię niezgodności z MPZP i zadziwiająca odpowiedź Wojewody zawarta w decyzji
|
|
|
|
Ponieważ sprawa ciągnie się już około pięciu lat zdążono napisać szereg skarg zarówno do Wojewody jak i do nadzorujących go ministerstw ( Ministerstwa Administracji i Spraw Wewnętrznych, a potem do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji). Do chwili obecnej (grudzień 2013) nikt nie podjął działań z art 304 par 2 kpk oraz 231/271/273 kk. Jedyną odpowiedzią na próba skłonienia Wojewody do podjęcia należnych działań i wyjaśnienia sprawy był nie odnoszący się do podniesionych uwag bełkot z którego wynikało, że Wojewoda niczego wyjaśniać nie będzie, bo... nie musi i kolejne poświadczenia, które ze stanem faktycznym i prawnym nie miały nic wspólnego.
Czy oznacza to, ze wymienione przepisy nie obowiązują w obrębie jednostek administracji państwowej i urzędnik nie ma obowiązku wykazać, że działał w granicach swoich uprawnień? A może przekraczanie uprawnień i poświadcznie rzeczy sprzecznych ze stanem faktycznym po prostu nie podlega karze i jest uznawane za akceptowalne? No cóż tworzyłoby to olbrzymią ziejąca dziurę, która sprawiałaby, ze istniałyby dwie nie przystające do siebie rzeczywistości. Jedna to stan faktyczny i obowiązujący stan prawny. Druga to rzeczywistość wykreowana niezgodnymi ze stanem faktycznym i prawnym dokumentami państwowymi.
Czy mamy do czynienia z szokująca niekompetencja dużej grupy urzędników czy tez z systemowi błędami w funkcjonowaniu administracji państwowej, które sprawiają, że lokalny satrapa jest w stanie zhakować aparat państwowy i użyć go do realizacji własnych celów?
Poniżej próbka korespondencji z Wojewoda i Ministerstwem (w niektórych z nich podnoszone były również inne problemy, część z nich opisana poniżej jako test 2.2 i 2.4)
Czy oznacza to, ze wymienione przepisy nie obowiązują w obrębie jednostek administracji państwowej i urzędnik nie ma obowiązku wykazać, że działał w granicach swoich uprawnień? A może przekraczanie uprawnień i poświadcznie rzeczy sprzecznych ze stanem faktycznym po prostu nie podlega karze i jest uznawane za akceptowalne? No cóż tworzyłoby to olbrzymią ziejąca dziurę, która sprawiałaby, ze istniałyby dwie nie przystające do siebie rzeczywistości. Jedna to stan faktyczny i obowiązujący stan prawny. Druga to rzeczywistość wykreowana niezgodnymi ze stanem faktycznym i prawnym dokumentami państwowymi.
Czy mamy do czynienia z szokująca niekompetencja dużej grupy urzędników czy tez z systemowi błędami w funkcjonowaniu administracji państwowej, które sprawiają, że lokalny satrapa jest w stanie zhakować aparat państwowy i użyć go do realizacji własnych celów?
Poniżej próbka korespondencji z Wojewoda i Ministerstwem (w niektórych z nich podnoszone były również inne problemy, część z nich opisana poniżej jako test 2.2 i 2.4)
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zbadania wymaga kilka rzeczy wskazujących na nie obowiązywanie art 271/273 Kodeksu Karnego oraz art 231 Kodeksu Karnego ?art 304 par 2 Kodeksu postępowania karnego; czy wynikły one z niedopatrzenia pojedynczych urzędników czy są systemowa nieprawidłowością w funkcjonowaniu urzędu Wojewody
1) Do chwili obecnej nie wykonano art 304 par 2 kpk /231 kk w stosunku do urzędników, którzy dokonali interpretacji MPZP pomimo iz nie leżało to w zakresie ich uprawnień. Czy mamy do czynienia z niekompetencja pojedynczych urzędników czy też tego typu zachowania nie podlegały karze wbrew zapisom obowiązujących ustaw?
2) Do chwili obecnej nie usunięto z obiegu prawnego poświadczeń sprzecznych z zapisami MPZP. Czy mamy do czynienia z niekompetencja pojedynczych urzędników czy też poświadczanie nieprawdy w zakresie mającym znaczenie dla sprawy nie było czynem bezprawnym wbrew zapisom polskiego prawa (art 271kk)
3) Do chwili obecnej dokumenty opisane w pkt 1 i 2 są traktowane jako pełnowartościowe dokumenty i są obecne w aktach sprawy. na ich podstawie podejmowane są decyzje. Czy mamy do czynienia z niekompetencja pojedynczych urzędników czy też art 273 kk jest również przepisem martwym w rozumieniu urzędu Wojewody.
1) Do chwili obecnej nie wykonano art 304 par 2 kpk /231 kk w stosunku do urzędników, którzy dokonali interpretacji MPZP pomimo iz nie leżało to w zakresie ich uprawnień. Czy mamy do czynienia z niekompetencja pojedynczych urzędników czy też tego typu zachowania nie podlegały karze wbrew zapisom obowiązujących ustaw?
2) Do chwili obecnej nie usunięto z obiegu prawnego poświadczeń sprzecznych z zapisami MPZP. Czy mamy do czynienia z niekompetencja pojedynczych urzędników czy też poświadczanie nieprawdy w zakresie mającym znaczenie dla sprawy nie było czynem bezprawnym wbrew zapisom polskiego prawa (art 271kk)
3) Do chwili obecnej dokumenty opisane w pkt 1 i 2 są traktowane jako pełnowartościowe dokumenty i są obecne w aktach sprawy. na ich podstawie podejmowane są decyzje. Czy mamy do czynienia z niekompetencja pojedynczych urzędników czy też art 273 kk jest również przepisem martwym w rozumieniu urzędu Wojewody.
1) Opis sprawy
Czy urzędnik może wydać decyzję do wydania której nie ma uprawnień (chyba, że urzędnicy maja prawo wymuszać utrzymywanie zagrożenia zdrowia w prywatnym budynku mieszkalnym)? Czy bez żadnych konsekwencji instancja nadrzędna może taką decyzje podtrzymywać podając w uzasadnieniu fakty, ewidentnie nieprawdziwe? Czy instancje nadrzędne mogły działając w zakresie swoich uprawnień odrzucać skargi w tej sprawie? I czy prawdziwe były składane przez nich konsekwentne oświadczenia, że nie dopatrzono się w tych działaniach nieprawidłowości usprawiedliwiających interwencję.
Ponadto w trakcie korespondencji okazało się, że poza aktami sprawy wędrowała niepoparta żadnymi dokumentami plotka, że remonty, których nie można było wykonać zostały wykonane nielegalnie. Do chwili obecnej nawet ten ostatni aspekt sprawy nie został satysfakcjonująco wyjaśniony.
Twierdzenie, że urzędnicy maja prawo do uniemożliwiania doprowadzenia budynku mieszkalnego do stanu bezpiecznego osobie zobowiązanej zgodnie z zapisami prawa budowlanego (pod groźna sankcji karnych) - nie ma żadnego pokrycia w obowiązującym prawie. Co więcej jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i trudno uwierzyć, aby ktokolwiek mógł w dobrej wierzy twierdzić, że urzędnik wystawiający sprzeciw wobec przeprowadzenia prac działał w ramach swoich uprawnień. Tym bardziej, ze temu zdarzeniu towarzyszyło poświadczenie nieistniejących faktów. Jednak nigdy nie podjęto działań, które teoretycznie są przewidziane w takich sytuacjach.
Czy powyższe wskazuje na fakt, że takie przepisy jak art 304 kpk czy 231, 271,273 kk są przez administracje państwowa traktowane jak przepisy martwe.
Czyżby obowiązujące procedury ignorowały te przepisy tworząc czarną dziurę? Czy na skutek tego do zhakowania aparatu państwowego i użycia go w lokalnych porachunkach wystarczy błąd lub naiwność jednego urzędnika? (zdjęcia i dokumenty potwierdzające zły stan budynku tutaj)
więcej o "czarnej dziurze pierwszej"
Ponadto w trakcie korespondencji okazało się, że poza aktami sprawy wędrowała niepoparta żadnymi dokumentami plotka, że remonty, których nie można było wykonać zostały wykonane nielegalnie. Do chwili obecnej nawet ten ostatni aspekt sprawy nie został satysfakcjonująco wyjaśniony.
Twierdzenie, że urzędnicy maja prawo do uniemożliwiania doprowadzenia budynku mieszkalnego do stanu bezpiecznego osobie zobowiązanej zgodnie z zapisami prawa budowlanego (pod groźna sankcji karnych) - nie ma żadnego pokrycia w obowiązującym prawie. Co więcej jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i trudno uwierzyć, aby ktokolwiek mógł w dobrej wierzy twierdzić, że urzędnik wystawiający sprzeciw wobec przeprowadzenia prac działał w ramach swoich uprawnień. Tym bardziej, ze temu zdarzeniu towarzyszyło poświadczenie nieistniejących faktów. Jednak nigdy nie podjęto działań, które teoretycznie są przewidziane w takich sytuacjach.
Czy powyższe wskazuje na fakt, że takie przepisy jak art 304 kpk czy 231, 271,273 kk są przez administracje państwowa traktowane jak przepisy martwe.
Czyżby obowiązujące procedury ignorowały te przepisy tworząc czarną dziurę? Czy na skutek tego do zhakowania aparatu państwowego i użycia go w lokalnych porachunkach wystarczy błąd lub naiwność jednego urzędnika? (zdjęcia i dokumenty potwierdzające zły stan budynku tutaj)
więcej o "czarnej dziurze pierwszej"
2) Więcej szczegółów (dla dociekliwych) i skany.
Zgodnie z zapisami prawa budowlanego (art 62/70) po wykonaniu przeglądu technicznego zgłoszono w Starostwie, że będą wykonywane remonty nakazane przez przegląd. Zgłoszenie zdawało się być formalnością formalnością, bowiem żadna instytucja państwowa nie ma uprawnień do wymuszania utrzymywanie obiektu budowlanego w stanie zagrażającym zdrowiu i sprzeciwiania pracom mającym na celu przywrócenie bezpieczeństwa użytkowania. Tym bardziej, że w Prawie Budowlanym przewidziane są sankcje karne za nie wykonanie takich prac. Uniemożliwianie wywiązania się z obowiązku nałożonego w tym zakresie przez Prawo budowlane byłoby więc de facto przymuszaniem do zachowań karalnych.
Jednak Starostwo samowolnie i bez podania powodu zmieniło podstawę prawną dla wykonania zgłoszonych prac. Takie działanie nie wchodzi w żadnym wypadku w zakres uprawnień tej jednostki. Do tego przepisy, które Starostwo samowolnie i bez podania podstawy prawnej zaczęło stosować nie mają zastosowania przy wykazanym istnieniu zagrożenia zdrowia. Jednak powołując się na nie zażądano przedłożenia zgody posiadacza mniejszościowych udziałów w częściach wspólnych budynku do przeprowadzenia prac mających na celu przywrócenie bezpieczeństwa użytkowania budynku oraz zgody Konserwatora Zabytków. W praktyce oznaczało to przyznanie posiadaczowi mniejszościowych udziałów w częściach wspólnych budynku (1/6) prawo do decydowania czy budynek będzie mógł być bezpiecznie użytkowany czy tez nie. Powodów tego uprzywilejowania niestety nie podano. Nie zostały tez one znalezione w obowiązujących podstawach prawnych. Żądania przedłożenia zgody Konserwatora Zabytków było równie absurdalne, bowiem obiekt nie jest zabytkiem i prowadzenie prac w jego obrębie nie jest zależne od wyrażenia zgody przez Konserwatora Zabytków. W odpowiedzi na żądanie Starostwa wskazano, że jest ono bezpodstawne, jednak argumentacja prawna nie miała wpływu na działania tego organu, który wydał sprzeciw wobec planowanych prac.
Aby jeszcze bardziej zagmatwać sprawę w decyzji starosty znalazło się następujące wysoce zdumiewające oświadczenie;
"...podczas oględzin dokonanych w dniu 27.07.2010 r. przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w (...), stwierdzono, iż roboty remontowe zostały rozpoczęte (patrz protokół z oględzin ......). Postanowieniem nr 87/10 z dnia 13.08.2010 r. znak (...) Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wstrzymał prowadzenie robót budowlanych i nałożył obowiązek przedstawienia oceny technicznej wykonanych robót (w tym sprawdzenia wpływu odkopania fundamentów na nośność gruntu oraz konstrukcje całego budynku). Zgodnie z art 30 ust 5 ustawy Prawo Budowlane zgłoszenie robót budowlanych polegających na remoncie obiektu budowlanego, należy dokonać przed terminem zamierzonego rozpoczęcia prac budowlanych. Inwestorka zgłosiła zamiar prowadzenia robót budowlanych, które rozpoczęła przed terminem dokonania tego zgłoszenia."
Oświadczenie było nieprawdziwe. Postanowienie do którego odwoływał się starosta zostało uchylone po wykazaniu, że w czasie przeglądu nie były wykonywane żadne prace, a cała sprawa była tylko i wyłącznie wymysłem panów inspektorów......
Poniżej skany korespondencji ze Starostą, jego sprzeciwu wobec prac mających na celu doprowadzenie budynku do stanu bezpiecznego oraz dokumenty związane z rzekomym prowadzeniem prac, protokół z oględzin postanowienie PINB nr 87/10, zażalenie i jego uchylenie.
#
Jednak Starostwo samowolnie i bez podania powodu zmieniło podstawę prawną dla wykonania zgłoszonych prac. Takie działanie nie wchodzi w żadnym wypadku w zakres uprawnień tej jednostki. Do tego przepisy, które Starostwo samowolnie i bez podania podstawy prawnej zaczęło stosować nie mają zastosowania przy wykazanym istnieniu zagrożenia zdrowia. Jednak powołując się na nie zażądano przedłożenia zgody posiadacza mniejszościowych udziałów w częściach wspólnych budynku do przeprowadzenia prac mających na celu przywrócenie bezpieczeństwa użytkowania budynku oraz zgody Konserwatora Zabytków. W praktyce oznaczało to przyznanie posiadaczowi mniejszościowych udziałów w częściach wspólnych budynku (1/6) prawo do decydowania czy budynek będzie mógł być bezpiecznie użytkowany czy tez nie. Powodów tego uprzywilejowania niestety nie podano. Nie zostały tez one znalezione w obowiązujących podstawach prawnych. Żądania przedłożenia zgody Konserwatora Zabytków było równie absurdalne, bowiem obiekt nie jest zabytkiem i prowadzenie prac w jego obrębie nie jest zależne od wyrażenia zgody przez Konserwatora Zabytków. W odpowiedzi na żądanie Starostwa wskazano, że jest ono bezpodstawne, jednak argumentacja prawna nie miała wpływu na działania tego organu, który wydał sprzeciw wobec planowanych prac.
Aby jeszcze bardziej zagmatwać sprawę w decyzji starosty znalazło się następujące wysoce zdumiewające oświadczenie;
"...podczas oględzin dokonanych w dniu 27.07.2010 r. przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w (...), stwierdzono, iż roboty remontowe zostały rozpoczęte (patrz protokół z oględzin ......). Postanowieniem nr 87/10 z dnia 13.08.2010 r. znak (...) Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wstrzymał prowadzenie robót budowlanych i nałożył obowiązek przedstawienia oceny technicznej wykonanych robót (w tym sprawdzenia wpływu odkopania fundamentów na nośność gruntu oraz konstrukcje całego budynku). Zgodnie z art 30 ust 5 ustawy Prawo Budowlane zgłoszenie robót budowlanych polegających na remoncie obiektu budowlanego, należy dokonać przed terminem zamierzonego rozpoczęcia prac budowlanych. Inwestorka zgłosiła zamiar prowadzenia robót budowlanych, które rozpoczęła przed terminem dokonania tego zgłoszenia."
Oświadczenie było nieprawdziwe. Postanowienie do którego odwoływał się starosta zostało uchylone po wykazaniu, że w czasie przeglądu nie były wykonywane żadne prace, a cała sprawa była tylko i wyłącznie wymysłem panów inspektorów......
Poniżej skany korespondencji ze Starostą, jego sprzeciwu wobec prac mających na celu doprowadzenie budynku do stanu bezpiecznego oraz dokumenty związane z rzekomym prowadzeniem prac, protokół z oględzin postanowienie PINB nr 87/10, zażalenie i jego uchylenie.
#
|
|
|
|
Powyższe zastrzeżenia zostały wyliczone w odwołaniu od decyzji Starosty. Wojewoda zamiast ustosunkować się do podnoszonych zarzutów powtórzył argumentacje starosty i podtrzymał decyzję. Powody dla których Wojewoda zignorował zapisy prawa są nieznane. Nie powinno być jednak wątpliwości, że miał pełna świadomość, że jego decyzja jest oparta na błędnych przesłankach i że jej konsekwencja jest narażanie zdrowia mieszkających na nieruchomości współwłaścicieli nieruchomości.
#
#
|
|
W związku z szokującym charakterem sprawy pisaliśmy szereg skarg w których zwracaliśmy uwagę na niezgodność wydanych decyzji zarówno Wojewody jak i do nadzorujących go ministerstw ( Ministerstwa Administracji i Spraw Wewnętrznych, a potem do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji). Do chwili obecnej (grudzień 2013) nikt nie podjął działań z art 304 par 2 kpk oraz 231/271/273 kk. Czyżby te przepisy nie obowiązywały w obrębie jednostek administracji państwowej?
|
|
W końcu sprzeciw wobec wykonywania prac remontowych został usunięty wyrokiem WSA i przesłany do ponownego rozpatrzenia. Jednak zanim sprawa się do końca wyjaśniła nastąpił uszczerbek na zdrowiu i związana z nim konieczność zaprzestania wykorzystywania posiadanych zasobów mieszkaniowych.
Jednak nikt nie dopatrzył się naruszenia prawa opisanych zdarzeniach i urzędnicy państwowi nie zostali ukarani zupełnie tak jakby art 304 par 2 kpk oraz 231/271/273 kk nie obowiązywały. Co więcej najwyraźniej nikt nie uznał za istotny fakt, iż blokowano remonty osobie blokującej sprzeczna z prawem inwestycję za płotem. Oczywiście być może fakty te nie są ze sobą powiązane. Jednak usunięcie z obiegu prawego sprzeciwu wobec usunięcia zagrożenia zdrowia spowodowanego stanem budynku mieszkalnego niewiele zmieniło. Osoba, która blokuje inwestycje za płotem nadal nie może doprowadzić swoich zasobów mieszkaniowych do stanu bezpiecznego i mieszka w wynajętych pomieszczeniach.
Za najbardziej niepokojący należy uznać fakt, że pomimo istnienia materiału dowodowego wskazującego iż wbrew poświadczeniom PINB, Starosty czy Wojewody prace objęte zgłoszeniem nie były wykonywane, Wojewoda odmówił uznania tego faktu i przyznania iz zaszło poświadczenie nieprawdy. Sprawa do tej pory pozostaje niewyjaśniona wskazując na całkowitą niezdolność organów państwowych do korekty wadliwych poświadczeń kreujących alternatywną rzeczywistość.
Poniżej skany pism wymienionych prawie rok czasu po uchyleniu postanowienia o wstrzymaniu nieprowadzonych (wymyślonych przez panów inspektorów) prac.
Jednak nikt nie dopatrzył się naruszenia prawa opisanych zdarzeniach i urzędnicy państwowi nie zostali ukarani zupełnie tak jakby art 304 par 2 kpk oraz 231/271/273 kk nie obowiązywały. Co więcej najwyraźniej nikt nie uznał za istotny fakt, iż blokowano remonty osobie blokującej sprzeczna z prawem inwestycję za płotem. Oczywiście być może fakty te nie są ze sobą powiązane. Jednak usunięcie z obiegu prawego sprzeciwu wobec usunięcia zagrożenia zdrowia spowodowanego stanem budynku mieszkalnego niewiele zmieniło. Osoba, która blokuje inwestycje za płotem nadal nie może doprowadzić swoich zasobów mieszkaniowych do stanu bezpiecznego i mieszka w wynajętych pomieszczeniach.
Za najbardziej niepokojący należy uznać fakt, że pomimo istnienia materiału dowodowego wskazującego iż wbrew poświadczeniom PINB, Starosty czy Wojewody prace objęte zgłoszeniem nie były wykonywane, Wojewoda odmówił uznania tego faktu i przyznania iz zaszło poświadczenie nieprawdy. Sprawa do tej pory pozostaje niewyjaśniona wskazując na całkowitą niezdolność organów państwowych do korekty wadliwych poświadczeń kreujących alternatywną rzeczywistość.
Poniżej skany pism wymienionych prawie rok czasu po uchyleniu postanowienia o wstrzymaniu nieprowadzonych (wymyślonych przez panów inspektorów) prac.
|
|
Czy taka sytuacja by zaistniała gdyby procedury administracji państwowej ignorując niektóre zapisy polskiego prawa nie spowodowały powstania czarnych dziur, przez które lokalny satrapa posługując się naiwnością kilku lokalnych funkcjonariuszy państwowych może zhakowac aparat państwowy i uzyć go do własnych celów? Wyjaśnieia wymaga czy mamy do czynienia z niekompetencja pojedynczych urzędników czy tez z systemowymi nieprawidłowościami w funkcjonowaniu urzędu Wojewody
1) Do chwili obecnej nie wykonano art 304 par 2 kpk /231 kk w stosunku do urzędników, którzy wystawili sprzeciw wobec przeprowadzenia prac usuwające zagrożenie zdrowia spowodowane stanem technicznym budynku mieszkalnego pomimo iz nie leżało to w zakresie ich uprawnień. Nie wyjaśniono tez dlaczego zarządano dokumentów nie związanych ze sprawą, a następnie użyto odmowę ich dostarczenia dla wydania wspomnianego sprzeciwu. Czy mamy do czynienia z niekompetencja pojedynczych urzędników czy też tego typu zachowania nie podlegały karze wbrew zapisom obowiązujących ustaw?
2) Do chwili obecnej nie wykonano art 271/273 kk w stosunku do urzędników, którzy poświadczyli o rzekomym prowadzeniu objętych zgłoszeniem prac i posługiwali się takimi poświadczeniami, pomimo iz nie mogli nie mieć świadomości, że nie są one prawdziwe. Czy mamy do czynienia z niekompetencja pojedynczych urzędników czy też poświadczanie nieprawdy w zakresie mającym znaczenie dla sprawy nie było czynem bezprawnym wbrew zapisom polskiego prawa (art 271/273kk)
3) Do chwili obecnej nie wyjaśniono jaki wpływ na przebieg sprawy miała plotka o rzekomym wykonaniu robót objętych wnioskiem. Sugeruje to przyzwolenie na posługiwanie sie informacjami przekazywanymi poza aktami sprawy
1) Opis sprawy
Czy Wojewoda i Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (MAiC) respektują zapisy ksiąg wieczystych i dogmat o ich wiarygodności? No cóż na razie wiemy tylko tyle, że Wojewoda ustalił strony sprawy w sposób sprzeczny z zapisami ksiąg wieczystych i odmawia podania zarówno powodów dla których uznał księgi wieczyste za niewiarygodne jak i źródła informacji o stanie własnościowym nieruchomości, które uznał za bardziej wiarygodne niż wspomniane księgi wieczyste.
Ponadto Wojewoda zasugerował usuniecie osoby, której nieruchomość (według zapisów ksiąg wieczystych) praktycznie graniczy z inwestycją (główna inwestycja około 10m od płotu, a urządzenia dodatkowe nawet w miedzy). Ponieważ nie ma możliwości aby inwestycja nie oddziaływała na rzeczona nieruchomość, sugestie Wojewody można traktować również jako zakwestionowanie prawa własności wynikającego z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla tej nieruchomości.
Czy jest to dowodem istnienia czarnej dziury czwartej czyli nie respektowania zapisów ksiąg wieczystych przez aparat państwowy. Czy jest możliwe, aby księgi wieczyste nie musiały być respektowanie jeżeli nie jest to na rękę jakimś powiatowo-gminnym grupom interesu?
więcej o "czarnej dziurze czwartej"
Ponadto Wojewoda zasugerował usuniecie osoby, której nieruchomość (według zapisów ksiąg wieczystych) praktycznie graniczy z inwestycją (główna inwestycja około 10m od płotu, a urządzenia dodatkowe nawet w miedzy). Ponieważ nie ma możliwości aby inwestycja nie oddziaływała na rzeczona nieruchomość, sugestie Wojewody można traktować również jako zakwestionowanie prawa własności wynikającego z zapisów ksiąg wieczystych prowadzonych dla tej nieruchomości.
Czy jest to dowodem istnienia czarnej dziury czwartej czyli nie respektowania zapisów ksiąg wieczystych przez aparat państwowy. Czy jest możliwe, aby księgi wieczyste nie musiały być respektowanie jeżeli nie jest to na rękę jakimś powiatowo-gminnym grupom interesu?
więcej o "czarnej dziurze czwartej"
2) więcej szczegółów (dla dociekliwych) i skany
W trakcie prowadzenia sprawy opisanej w tescie 2.1 Wojewoda zmienił strony sprawy uwzględniając część poprzednich właścicieli jednego z sąsiadujących z inwestycja nieruchomości. Co ciekawe jednego z nich wymienił nawet dwukrotnie (co nie miało żadnego uzasadnienia w księgach wieczystych prowadzonych dla nieruchomości). Jeżeli chodzi o aktualnych współwłaścicieli nieruchomości to wojewoda po części ich nie uwzględnił. a po części niedwuznacznie zasugerował ich usunięcie po "dokonaniu przez Starostę oceny" wpływu inwestycji na sąsiadujące nieruchomości (w tym nieruchomość, której właścicieli określił w sposób sprzeczny z zapisami ksiąg wieczystych). Sugestia ta jest co najmniej absurdalna zważywszy, że planowana inwestycja (oczywiście o ile szanujemy prawa własności ujawnione w księgach wieczystych) ma się ciągnąc wzdłuż ich płotu w odległości ok 10m. od niego. Oczywiście do chwili obecnej nie przedłożono dokumentu, który poświadczył, że oddziaływanie budynku sprzecznego z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego tajemniczo sięga tylko odległości kilku metrów.
poniżej decyzja (w zakresie na jaki pozwala ochrona danych osobowych) oraz rzut planowanej inwestycji
poniżej decyzja (w zakresie na jaki pozwala ochrona danych osobowych) oraz rzut planowanej inwestycji
|
|
Początkowo podejrzewaliśmy, że mamy do czynienia z łatwa do wyprostowania pomyłką. jednak Wojewoda odmówił zarówno jej sprostowania jak i ujawnienia dlaczego wystawiony przez niego dokument pozostaje w sprzeczności z księgami wieczystymi
#
#
|
|
Zbulwersowani działaniami Wojewody postanowiliśmy sprawdzić jakimi dokumentami posługuje się przy ustalaniu stron sprawy. Jednak wyjaśniło to niewiele. Zapytany na podstawie jakich dokumentów ustala strony sprawy Wojewoda odpowiedział, że na podstawie ksiąg wieczystych i rejestrów starosty. Starosta z kolei twierdzi, że jego rejestry są odbiciem ksiąg wieczystych. Pozostaje więc tajemnicą dlaczego Wojewoda pośrednio poświadcza w swoich dokumentach o stanie prawnym innym niż ten ujawniony w księgach wieczystych? Czyżby były uważał, że księgi wieczyste są aż tak mało wiarygodne, ze bez ujawnienia podstawy może poświadczać o stanie prawnym sprzecznym z ich zapisami?
#
#
|
|
Zbadania wymaga czy nierespektowanie ksiąg wieczystych i składanie poświadczeń sprzecznych z ich zapisami jest wyrazem żenującej niekompetencji pojedynczych urzędników czy też systemowym błędem w funkcjonowaniu urzędu wojewody
1) Opis sprawy
Podobno administracja państwowa jest instytucją, która ma obowiązek działać w sposób transparentny. Jednak wojewoda odmówił interwencji pomimo konsekwentnej odmowy Starosty udzielenia obywatelowi nawet informacji o jego własnym domu! Nie jest jasne na jakiej podstawie Starosta odmawia kserokopii dokumentów (które istnieją) poświadczających o dokonaniu szeregu inwestycji przez poprzednich współwłaścicieli budynku. Te dokumenty poświadczają o tym, że na przestrzeni wielu lat budynek był we władaniu właścicieli ujawnionych w księgach wieczystych (o konsekwentnych zapisach od ok 1925 roku) ponadto są potrzebne dla wykazania legalności prowadzonych prac i prowadzenia tzw księgi domu (nakazane przez prawo budowlane dokumentowanie wszelkich prac i przeglądów prowadzonych w obiektach budowlanych). Czy Starosta ma prawo do odmawiania informacji o takich dokumentach? Jaki jest cel "utajniania" informacji o dokumentach potrzebnych do właściwej oceny stanu budynku, a przy okazji poświadczających, że budynek był we władaniu właścicieli i w związku z tym nie mógł być przejęty przez inne podmioty bez naruszenia prawa?.
Pomimo iz "utajnianie" dokumentacji o nieruchomości przez aktualnymi właścicielami nie wchodzi w zakres obowiązków urzędników, do chwili obecnej nikt nie wykonał art 304 par2 kpk/ 231 kk do czego zgodnie z obowiązującym prawem byłby zobowiązany po stwierdzeniu okoliczności wskazujących na naruszenie prawa. Czyżby te przepisy nie obowiązywały w urzędach Wojewody i MAiC? Należałoby to uznać za wysoce niepokojące, bowiem nie respektowanie tych przepisów sprawia, że państwo przestaje służyć obywatelom, a staje się narzędziem powiatowych interesów wobec których obywatel jest bezbronny.
więcej o czarnej dziurze pierwszej.
Pomimo iz "utajnianie" dokumentacji o nieruchomości przez aktualnymi właścicielami nie wchodzi w zakres obowiązków urzędników, do chwili obecnej nikt nie wykonał art 304 par2 kpk/ 231 kk do czego zgodnie z obowiązującym prawem byłby zobowiązany po stwierdzeniu okoliczności wskazujących na naruszenie prawa. Czyżby te przepisy nie obowiązywały w urzędach Wojewody i MAiC? Należałoby to uznać za wysoce niepokojące, bowiem nie respektowanie tych przepisów sprawia, że państwo przestaje służyć obywatelom, a staje się narzędziem powiatowych interesów wobec których obywatel jest bezbronny.
więcej o czarnej dziurze pierwszej.
2) Więcej szczegółów (dla dociekliwych) i skany
Kilkukrotnie zwrócono się do starosty z zapytaniem jakie prace wykonywane na budynku (będącym współwłasnością osoby pytającej) były zgłaszane w urzędzie starostwa. Z posiadanej dokumentacji wynikało, że była ich pewna ilość. Jednak starosta konsekwentnie odmawiał udostępnienia dokumentacji w tym zakresie
#
#
Wojewoda i jednostki nadrzędne poparły to stanowisko.
#
#
Zbadania wymaga czy mamy do czynienia z niekompetencją pojedynczych urzędników czy z systemowa nieprawidłowością w działaniu Urzędu wojewody.. "Utajnianie" informacji o pracach przeprowadzonych przez poprzednich właścicieli budynku przed jego obecnymi właścicielami nie wynika w żaden sposób z zapisów obowiązującego prawa, mimo to nie dopatrzono się naruszenia prawa i nie wykonano art 304 par 2 kpk/ 231 kk. Czyżby w rozumieniu Wojewody wykonywanie czynności nie wynikających z zakresu obowiązków i obowiązującego prawa było dopuszczalnym zachowaniem funkcjonariuszy państwowych, a wspomniane zapisy polskiego prawa (art 304 kpk i 231 kk) były przepisami martwymi?
Kapituła Wielkiego Kalesona i.... |