|
Felieton drugiO Prawie Budowlanym, dybach i heretykach![]() Można zaryzykowac twierdzenie, że budynek mieszkalny w którym zamieszkujemy jest ofiarą wszelkich naruszeń Prawa Budowlanego jakich mozna dokonać na budynku mieszkalnym.
Jego stan jest w oczywisty sposób rozbieżny z obowiązujacymi normami, co mozna podziwiac na zdjeciach w galerii i co zostało poświadczone w wymaganych przez prawo przeglądach, których prawdziwość została potwierdzona dostarczona przez nas dodatkowa [nieobowiązkową] dokumentacją. [art 61, 66, 70, 91a, 92 Prawa budowlanego]. Budynek zmienił funkcjz z budynku jednorodzinnego na wielorodzinny z naruszeniem Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego i bez zapewnienia nalezytych warunków technicznych dla funkcjonowania w nowej funkcji. Był obiektem samowoli budowlanych prowadzonych przez poprzednich właścicieli, które nigdy nie zostały zalegalizowane, a wyniku których powstała przestrzeń mieszkalna nie spełniająca wymagań dla samodzielnego lokalu mieszkalnego. Nie przeszkodziło to urzednikom wydac zaświadczenia okreslającego tą przestrzeń jako samodzielny lokal mieszkalny, bez legalizacji prac prowadzących do jego powstania. Wobec tylu nieprawidłowości, nasza chęć doprowadzenia budynku do stanu zgodnego z Prawem Budowlanym, bez eskalowania sprawy powinna być przywitana z radościa i pełną kooperacją ze strony organów powołanych do zapewnienia należnego stanu budynków mieszkalnych. I tu spotkało nas zdziwienie. Nadzór budowlany i administracja architektoniczno-budowlana postanowiła nam to uniemożliwić. Nawet w absolutnie koniecznym zakresie czyli usunięciu zagrożenia zdrowia i życia w sytuacji występujących już objawów chorobowych. Zabrano się do tego w sposób w pełni profesjonalny z aptekarską wręcz dokładnością z zastosowaniem wielokrotnych zabezpieczeń tzn wszczeto aż trzy postępowania z których własciwie każde uniemożliwiało nam wykonanie podstawowych prac do których byliśmy zobowiązani na mocy art 70 Prawa Budowlanego pod groźbą sankcji karnych. Bylismy pod wrażeniem. Ani instancje wyższe, ani struktury prokuratorskie i sądownicze nie dopatrzyły się w tym naruszenia prawa, a my przeżylismy zime w warunkach delikatnie mówiąc ekstremalnych [częsciowo na zwolnieniach lekarskich] i wszystko wskazuje, że struktury nadzoru budowlanego i adfministracji architektoniczno0-budowalnej przy wsparciu sądownictwa i prokuratury chca nas zmusic do zycia w tych warunkach przez czas nieokreślony. Najbardziej zdumiało nas jednak nie tyle uznanie za zgodne z prawem uzycie struktur administracyjnych do wymuszania utrzymywania powierzchni mieszkalnej w stanie zagrażającym zdrowiu i życiu, lecz fakt, że żadna instytucja z prokuraturą i sądownictwem włącznie nie podała podstaw prawnych dla tego rzekomo prawomocnego działania. Początkowo zgłupieliśmy. W głowach nam sie rozjasniło dopiero wtedy gdy w trakcie korespondencji ze Starostą za pośrednictwem biura Pełnomocnika Rządu do Spraw Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych, ów nobliwy człowiek wyjawnił, że jesteśmy 'tzw obrońcami prawa' i z kontekstu wywnioskowalismy, ze jest to wlaśnie powód dla którego podstaw prawnych dla narażania naszego życia i zdrowia podawał nie będzie. Wtedy nam kliknęło 'tzw obrońca prawa' to podklasa ludzi nie posiadających żadnych praw, jak heretycy obłozeni ekskomuniką w średniowieczu. Nie ma więc potrzeby podawania podstaw prawnych działań w nich wymierzonych, bowiem oni przeciez żadnych praw, z definicji, nie posiadają. Gdy zaczęliśmy w podekscytowaniu wertować ksiązki historyczne zobaczyliśmy dyby. W tą przemyślną konstrukcję zakuwano niepokornych plebejuszy, którym ubzdurało się, że z jakiś wzlędów mają większe prawa niz te, które Kościół i lokalny satrapa chcieli uznać. Trzeba przyznac, że Prawo budowlane jest bardziej subtelna formą unieszkodliwienia, poprzez kompletna dezorganizacje życia i uszczerbek na zdrowiu, niż drewniane dyby. Postęp odbywa sie najwyraźniej w każdej dziedzinie życia. Pochylamy głowę i zginamy kolana przed tak konsekwentna kontynuacją lokalnych tradycji średniowiecznych. Jednak na usta cisnie sie pytanie. Panie Donaldzie czy taka Polskę pan obiecywał?
|