" .....dokonanie jawnego uzgodnienia decyzji nr 933014 z 1993 roku podpisanej przez ówczesnego Burmistrza Miasta M. z księgami wieczystymi prowadzonymi dla nieruchomości przy ulicy K** 53 i 55 w M** oraz stanem faktycznym dobrze udokumentowanym za co najmniej ostatnich 25 lat. Uzgodnienie powinno być formalnością ponieważ istnienia pod wskazanym adresem nieruchomości na planach której wydano decyzję nie potwierdza nawet inwestor nadbudowy będącej przedmiotem decyzji, ani wykonawca projektu.
Wyrażam zarazem zdziwienie, ze decyzja wydana na planach nieruchomości nie istniejącej pod wskazanym adresem jest przechowywana jako dokument wiarygodny i jako taki udostępniana innym instytucjom państwowym......"
Pani Kierownik od Geodezji odpisała...
"W odpowiedzi na Pani pismo z dnia 30 grudnia 2012 roku (...) informuję że postawą uzgodnienia treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym jest art 10 Ustawy o księgach wieczystych i hipotece (..). o takie uzgodnienie wnosić może osoba mająca interes prawny w usunięciu wskazanych niezgodności. Gmina M** takiego interesu nie posiada, więc ewentualne wszczęcie działań przez sąd wieczystoksięgowy w trybie art 10 ustawy leży w pani gestii "
Wygląda więc na to, ze Pani Kierownik od Geodezji w Urzędzie Miasta uważa, że to księgi wieczyste powinny zostać uzgodnione z dokumentem wystawionym przez Pana Krzysia (czyli zmienione tak by odzwierciedlały stan faktyczny i prawny z tego dokumentu), a nie odwrotnie. I bynajmniej nie przeszkadza jej, ze rzeczywiście istniejący stan faktyczny odzwierciedlają księgi wieczyste a nie dokument Pana Krzysia. No cóż najwyraźniej nie przyszło jej do głowy, że jednak według obowiązującego prawa to księgi wieczyste, a nie stare pozwolenia na budowę są uważane za najmocniejszy tytuł własności. Tym bardziej jeżeli to stare pozwolenie na "nadbudowę" nie odzwierciedla rzeczywistości, a księgi wieczyste i owszem - co pani Kierownik może sobie najprawdopodobniej ustalić z okien Urzędu Miasta, nawet za pomocą niespecjalnie dobrej lornetki).
Jednak wygląda na to, że uzgodnieniem rzeczywistości z dokumentem podpisanym przez Pana Krzysia zajął się już nadzór budowlany, który prowadzi postępowania w oparciu o ten dokument, a ponieważ nie zgadza się on z rzeczywistością, to wymyśla sobie prace budowlane. W końcu jeżeli jeżeli nie widać "w realu" nieruchomości na planach której pan Krzysiu wydał pozwolenie to oznacza, że ja przebudowano. Logiczne, nie??
Trzeba przyznać, że powiat ma specyficzna kulturę prawna, której nawet Bareja by nie wymyślił. Żeby jednak mieć pełen obraz musimy powrócić na chwile do powiatu i wyjaśnić jeszcze co nie co.
p.s.
Wszystkich funkcjonariuszy państwowych, którzy jak dotychczasowa korespondencja wskazuje przebierają nogami, najwyraźniej nie mogąc się doczekać aż zostaną uwiecznieni w księdze Guinessa jako najdłuższa lista hmm.... (tu należy wstawić sobie tytuł jednej z powieści Dostojewskiego) , którzy dali się wkręcić w uwiarygadnianie powiatowych fantasmagorii - za krótka zwłokę najserdeczniej przepraszamy.
więcej tutaj