Mamy dla Pana jeszcze jeden interesujący przypadek z miasteczka M., który być może Pana zainteresuje. Przypadek dotyczy pani W. i na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo zawikłaną historią rodzinną w której nieruchomość na pierwszy rzut oka gra rolę nieco drugoplanową.
Na pierwszy plan w historii, którą Pani W. skrupulatnie opisywała w pismach z prosbą o pomoc kierowanych do róznych instytucji, które nie chciały się sprawą zająć (skąd to znamy) przewija się konlikt z mężem i nieadekwatność różnych instytucji prawa rodzinnego. Nie chcemy rozwijać tego tematu ale z pism pani W. wyłania się jakiś makabryczny obraz w którym absurd miesza się z horrorem. Jednym słowem klasyczny przypadek jednej z "tych" historii z miasteczka M. tyle, że z mężem w tej roli w której zwykle występuje tu lokator/współwłaciciel mniejszościowy/sąsiad.
My natomiast pozwoliliśmy sobie zwrócić uwagę na inny aspekt tej sprawy, który przewija się ciągle w "tych" makabrycznych opowieściach z miasteczka M** czyli nieruchomość. Nie musieliśmy szukać długo, bowiem okazało się, że nieruchomość pani W. ma istotnie jedną ciekawą cechę. Otóż jest ona przeszkodą w zrobieniu drogi, która nie wiadomo czemu została zaplanowana w szczerym polu. Wspomniana droga zaplanowana została w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, który był uchwalany ok 2003 roku i był nieco dziwny tj. podczas przygotowywania podzielono go na 3 etapy oznaczone jako A ,B i C przy czym etap A obejmował prawie cały teren, etap B kilka punktowych nieruchomości, a etap C tylko nieruchomość pani W. Etap A został następnie przygotowany i uchwalony, a etapy B i C wisżą sobie od ponad 10 lat w stanie bliżej nieokreślonym. Gdzie tu jest więc logika?
Pani W Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego dla tego terenu oprotestowała, bo z projektu wynikało, że przez środek jej nieruchomości ma biec droga. Rada Gminy jednak MPZP uchwaliła nie przejmując się protestami pani W. Uznano, że skoro nieruchomość pani W wyłączono do etapu C - to nic jej do tego. Przyzna Pan, ze to wszystko wygląda trochę dziwnie, bo przeciez planów drogi to nie usunęło?
Do tego jak rozumiemy absurdalne przygody pani W. natury rodzinnej zaczęły się mniej więcej w tym samym czasie. Więc może spróbuje Pan się jednak przyjrzeć sprawie nieruchomości pani W, panie prokuratorze L?