Po licznych reklamacjach kapitanów statków, które zawijały tutaj też w drodze powrotnej, żeby wyrazić swoje niezadowolenie, producenci doszli do wniosku, że jeśli wzmocnią swoje podłe wino dawką brandy to powinno mniej się psuć i lepiej smakować.
Kapitanowie statków podeszli do pomysłu z pewnym sceptycyzmem, ale dali się namówić, żeby tą "nowość" wypróbować w charakterze balastu. Wino z Madery jeżdziło sobie przez równik w tą i z powrotem, a ku zdziwieniu wszystkich takie wycieczki robiły mu calkiem dobrze. Mało tego okazało się, że znajdują się kupcy chcący płacić bardzo przyzwoitą cenę za "winhos da roda" czyli wino, które dwukrotnie przekroczyło równik.
W ten sposób podłe wino z Madery weszło na salony jako szlachetna madera. Morał z tej bajki jest optymistyczny dla każdego począkującego winiarza. Cóż, że twój pierwszy produkt zalatuje octem i zdechłymi myszami. Zobacz do czego doszli winiarze z Madery, którzy też zaczynali od podłego wina.