Tytułem przypomnienia poinformowaliśmy instancje nadrzędne, że procesowanie spraw tak jakby na miejscu nieruchomości istniejącej (i opisanej we wszystkich dokumentach, które powinny mieć znaczenie prawne) znajdowało się coś innego nie jest właściwe. Wskazuje to bowiem, ze wszyscy mają głęboko w... uchu dokumenty i rejestry, które teoretycznie powinny cieszyć się domniemaniem wiarygodności i być uważane za w zasadzie niepodważalny tytuł własności do nieruchomości (tym bardziej jeżeli wszystkie mówią to samo). Sprawę już na tym etapie należałoby uznać za wysoce niepokojącą dla każdego właściciela nieruchomości, bowiem pokazuje ona, ze w zasadzie nawet nieruchomość o najczystszym stanie prawnym nie jest zabezpieczona przed przekazaniem jej podmiotowi trzeciemu w oparciu jakieś bliżej nieokreślone powiatowe halucynacje i to nawet bez informowania o tym właściciela, który po prostu pewnego dnia ze zdziwieniem stwierdza, ze nie jest w stanie wykonać żadnej czynności prawnej dotyczącej nieruchomości - z oczywistymi dla siebie konsekwencjami. Sprawa zrobiła się jeszcze bardziej interesująca gdy okazało się, ze istnieją jakieś śmieciowe dokumenty świadczące nie tyle może o istnieniu podwójnego ohipotekowania, ile o tym , ze ktoś najprawdopodobniej w okolicach lat 1990-tych mógł się zabrać za jego produkowanie. Byłby to ewidentny szwindel, bowiem opierało by się na istnieniu jakiejś księgi wieczystej z współczesnymi prawami do działki 275a p.Łebkowskich (pierwszych działki parceli 275a z której wywodzi się m. in nasza nieruchomość), która nie wiadomo skąd się wzięła. Prawa te nie mogłyby istnieć naprawdę bo spadkobiercy p.Łebkowskich zbyli je w latach 50-tych naszym poprzednikom prawnym. Jeżeli istotnie to byłoby powodem działań funkcjonariuszy państwowych (które przypominamy polegają na procesowaniu od lat 6 spraw związanych z naszą nieruchomością jakby znane nam księgi wieczyste zawierały nieprawdziwe informacje i to bez podania ku temu powodów) to jest to co najmniej zadziwiające.
Wszystkie te okoliczności opisaliśmy w korespondencji kierowanej do instancji nadrzędnych.
Aby mieć pewność, że pracownicy instancji nadrzędnych zrozumieją co do nich piszemy (a od jakiegoś czasu mamy jakieś wrażenie, że odsetek zatrudnionych tam mających problemy ze zrozumieniem tekstu pisanego jest znaczny) pisaliśmy najprościej jak się da, podkreślając do tego te części tekstu, które były najistotniejsze (na wypadek gdyby pracownicy instancji nadrzędnych jednak nie byli w stanie poradzić sobie z czytaniem tekstów dłuższych niż kilka zdań).
Do tego aby uniknąć sytuacji w której pracownicy instancji nadrzędnych zamiast zapoznać się ze sprawą chwytają za telefon i dzwonią do powiatu (co mamy wrażenie nagminnie miejsce) przesłaliśmy im także korespondencję z powiatem, która jednoznacznie pokazywała, że niezależnie od tego jakie bajki powiat może opowiadać im przez telefon to oficjalnie żadnego potwierdzającego te bajki dokumentu im nie przekaże.
Napisaliśmy też otwartym tekstem (i to wielokrotnie), żeby instancje nadrzędne przestały się wygłupiać uwiarygadniając jakiś wyjątkowo idiotyczny powiatowy przekręt bo w ten sposób ich działania zdają się wskazywać, że bynajmniej nie chodzi o idiotyczny powiatowy przekręt, ale o systemową niewiarygodność ksiąg wieczystych, ewidencji gruntów i aktów notarialnych.
Podsumowując zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, aby wytłumaczyć im, że wspieranie głupiego powiatowego przekrętu – źle, udowadnianie, że to nie głupi powiatowy przekręt tylko sprawa systemowa -jeszcze gorzej. No może nie narysowaliśmy tego w formie komiksu ;-)
Mogłoby się jednak wydawać, że w takiej sytuacji każdy posiadający minimum instynktu samozachowawczego powinien podjąć działania w celu wyjaśnienia sprawy (chyba każdy posiadający przynajmniej kilka komórek mózgowych nanizanych na nitce podtrzymującej uszy rozumie chyba, ze robienie z idiotycznego powiatowego przekrętu sprawy systemowej to nie jest najlepszy pomysł). Okazało się, że nic podobnego się nie zdarzyło.
Wśród instancji nadrzędnych możemy wyróżnić te, które postanowiły nam w ogóle nie odpowiadać, te które poinformowały nas, że to o co pytamy nie jest informacją publiczną (nie zauważając zupełnie, że zapytanie o informację publiczną jest co najwyżej pretekstem do poinformowania ich w jaką hucpę zostali wkręceni i to w sposób uniemożliwiający zrzucenie pisma do jakiejś powiatowej instytucji, co jak się zdaje mają w zwyczaju robić) oraz takie które przynajmniej częściowo odpowiedziały nam na zadawane pytania. Cóż tym ostatnim (pod których pismami podpisały się przynajmniej częściowo osoby posiadające jakieś wykształcenie z zakresu prawa) należą się szczególne podziękowania najlepiej w postaci nominacji do Nagrody Darwina. Co prawda zupełnie niezrozumiałe jest dla nas jak można (zwłaszcza będąc z wykształcenia prawnikiem) podpisać się pod pismem z którego wynika, że w sytuacji w której instytucje państwowe dowiedzą się, że ktoś wyprodukował sobie jakieś lewe prawa do cudzej nieruchomości całkowicie prawidłowym działaniem instytucji państwowych jest coś co się sprowadza do bezkrytycznego ich uznania i procesowania spraw w oparciu, ale w żadnym wypadku nie należy informować prawowitego właściciela o co chodzi i co jest źródłem takiego działania instytucji państwowych.
# # #
Zapytanie II
Nie zrażeni betonowym murem na jaki trafiliśmy, postanowiliśmy sprawdzić czy betonowy mur posiada cokolwiek poza powiatową "plotką" przekazywaną na przysłowiowy telefon, o co opiera swoje zadziwiające działania (tzn. cokolwiek co na znaczenie prawne i potwierdza na istnienie rzeczywistości w której betonowy mur działa).
11.09.2016
Szanowni Państwo,
Jesteśmy zdumieni Państwa reakcją (lub raczej jej brakiem) na materiał dowodowy przesłany wraz z zapytaniem o informację publiczną z 07.08.2016 oraz uzupełniony pismami z 29.08.2016, 01.09.2016; 04.09.2016; 05.09.2016; 06.09.2016; 07.09.2016;
Jak rozumiemy nie uznają Państwo za ewidentne naruszenie prawa uwiarygadniania rzekomego istnienia innego stanu faktyczno - prawnego nieruchomości niż ten, który nie tylko istnieje w terenie ale również jest udokumentowany w księgach wieczystych wykazywanych w centralnym systemie ksiąg wieczystych jako jedyne prowadzone dla nieruchomości pod tym adresem, wielokrotnych wypisach z ewidencji gruntów, czy komplecie aktów notarialnych.
Co prawda nie rozumiemy dlaczego zamiast zaadresować bardzo ewidentny i wyjątkowo głupi powiatowy przekręt postanowili Państwo na jego przykładzie wykazać istnienie poważnych systemowych nieprawidłowości. Musimy jednak uszanować Państwa decyzję.
Skoro się Państwo upierają to musimy się zgodzić, że istotnie niezdolność należnego zaadresowania sprawy od prawie 6 lat wskazuje, że mamy do czynienia z poważnym problemem systemowym w zakresie utraty wiarygodności przez rejestry dotyczące nieruchomości i dokumenty wystawiane na ich podstawie. Czyli mówiąc po prostu z prawem własności do nieruchomości w ogóle.
Szukając co leży u źródła problemu, na którego istnienie wskazuje Państwa postawa - wykonaliśmy kolejna kwerendę dokumentacji i stwierdziliśmy, że w dokumentach pojawia się sugestia istnienia jeszcze jednej księgi wieczystej, która nie przeszła przez proces migracji oraz rzekomego istnienia innego stanu faktycznego (zresztą tak rozbieżnego z rzeczywistością, że nieruchomość znajdująca się pod adresem K** 53 w M** musiałaby stanowić jedną całość z nieruchomością K** 55 w M**). Są to jednak dokumenty śmieciowe, które nie powinny mieć żadnego znaczenia prawnego.
Pozostaje więc ustalić:
1.czy rzeczywiście mamy do czynienia z dodatkową księgą wieczystą, która nie została jednak ujawniona w centralnym systemie ksiąg wieczystych czy też rzekome istnienie tej księgi potwierdzają wyłącznie śmieciowe dokumenty, które nie tylko stanowią ewidentne poświadczenie nieprawdy ale również są pozbawione znaczenia prawnego
2. czy miało miejsce sądowe uzgodnienie rzekomego „rzeczywistego stanu prawnego” ze stanem prawnym wykazanym w księgach wieczystych (dokonane bez udziału właścicieli nieruchomości których prawa ujawnione są w centralnym systemie ksiąg wieczystych, ze wskazaniem na ewidentnie fikcyjny stan faktyczny) czy też procesując sprawy dotyczące nieruchomości znajdującej się pod adresem K** 53 w M** działali Państwo wyłącznie na podstawie przekazywanych poza aktami sprawy „plotek” o rzekomej niezgodności rzeczywistego stanu prawnego ze stanem prawnym ujawnionym w centralnym systemie ksiąg wieczystych.
W związku z powyższym wnosimy o udzielenie informacji publicznej w postaci:
1. numeru księgi wieczystej w której ujawnione są współcześnie istniejące prawa Marii i Tomasza Łebkowskich do działki 275a znajdującej się w M** lub rzekome istnienie innych praw do nieruchomości przy ul K** 53 w M** innych niż te ujawnione w centralnym systemie ksiąg wieczystych (tzn w księgach wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****6, , W***/0005****/3, W***/0005***/0
2. sygnatury postępowania sądowego w których dokonane zostało uzgodnienie fikcyjnego stanu faktyczno-prawnego ze stanem ujawnionym w wymienionych księgach wieczystych ze wskazaniem na stan fikcyjny jako wiążący.
3. podania podstawy prawnej dla wielokrotnego uchylania się od podania współwłaścicielce nieruchomości znajdującej się pod adresem K** 53 w M** powodów dla których procesują Państwo sprawy dotyczące tej nieruchomości w oparciu o inny stan faktyczno -prawny niż istniejący w terenie oraz potwierdzony zapisami ksiąg wieczystych W***/0000****/5, W***/0005****6, , W***/0005****/3, W***/0005***/0 ujawnionych w centralnym systemie ksiąg wieczystych
Wskazać należy, że udzielenie rzetelnej odpowiedzi na zadane pytania leży przede wszystkim w Państwa interesie. Powinni Państwo potraktować niniejsze zapytania jako szansę wykazania iż wielokrotnie w ciągu 6 lat prowadząc postępowania dotyczące nieruchomości znajdującej się pod adresem K** 53 w M** nie działali Państwo tylko i wyłącznie w oparciu przekazywane poza aktami sprawy "plotki" zainspirowane dokumentami, które nie tylko nie powinny mieć znaczenia prawnego, ale do tego stanowią ewidentne poświadczenie nieprawdy.
z poważaniem
LaCorruption.org