Białe kapelusze w sądownictwie powszechnym |
Białe kapelusze (white hat hacking) to ujawnianie istniejących dziur w bezpieczeństwie systemów komputerowych. Umożliwia to ich likwidację. Czy równie dziurawy jak system komputerowy może być system funkcjonowania państwa? Czy wystarczy tylko kilka błędów w procedurach, aby byle prowincjonalny "haker" mógł wykorzystywać instytucje państwowe do własnych celów? Czy w procedurach sądownictwa powszechnego istnieją takie dziury? |
Test 3.1 | Test 3.2 | Test 3.3 | Test 3.4 | Test 3.5 | Test 3.6 | * |
|
|
Czy sąd może rozpatrywać pozew, którego nikt nie wnosił? Czy może w jego trakcie unieważnić umowę w oparciu o przepisy, które nie mają zastosowania, a potem uniemożliwić wniesienie apelacji pod pretekstem nie wyznaczenia "wartości przedmiotu sporu" pomimo iz wcześniej wartość tą sam wyznaczył określając wysokość opłaty za apelację. Opłata, (której wysokość jest zależna właśnie od wysokości przedmiotu sporu) została oczywiście opłacona. Sąd okręgowy poświadczył o rzekomej prawidłowości takiego postępowania. Wygląda więc na to, że w rozumieniu niektórych sędziów prawo do "niezależnej oceny" obejmuje nawet prawo do arbitralnego decydowania czy obywatel zasługuje aby w prowadzonych sprawach stosowane były obowiązujące procedury.
Coraz więcej faktów wskazuje, że specyficznie rozumiane prawo do "orzecznictwa" i "niezależnej oceny" bez oglądania sie nie tylko na obowiązujące prawo, ale również na istniejące procedury spowodowało powstanie wielkiej dziury, która sprawia, że wystarczy naiwność "życzliwego" sędziego, aby sądownictwo stało się narzędziem dla załatwiania niekoniecznie zgodnych z prawem porachunków.
Czy doszło do naruszenia prawa przez grupę sędziów czy też patologie w działaniu sądownictwa zmieniły je w Orwellowski folwark, w którym prawa maja tylko ci, którzy w "niezależnej ocenie sędziego" na nie zasługują.
Coraz więcej faktów wskazuje, że specyficznie rozumiane prawo do "orzecznictwa" i "niezależnej oceny" bez oglądania sie nie tylko na obowiązujące prawo, ale również na istniejące procedury spowodowało powstanie wielkiej dziury, która sprawia, że wystarczy naiwność "życzliwego" sędziego, aby sądownictwo stało się narzędziem dla załatwiania niekoniecznie zgodnych z prawem porachunków.
Czy doszło do naruszenia prawa przez grupę sędziów czy też patologie w działaniu sądownictwa zmieniły je w Orwellowski folwark, w którym prawa maja tylko ci, którzy w "niezależnej ocenie sędziego" na nie zasługują.
Czy prawo do "niezależnej oceny sędziego" obejmuje również prawo do wykorzystywania ewidentnie wadliwych dokumentów. Zgodnie z oświadczeniami szeregu sędziów (w tm sądów okręgowych i apelacyjnego) jak najbardziej. Przedmiotem naszego badania był ekspertyza poświadczająca, że remont 75m2 budynku wyceniony na 3000 zł (trzy tysiące złotych) nie ma uzasadnienia ekonomicznego. W praktyce oznacza to nakaz rozbiórki.
Pomijamy szereg innych zdarzeń. Chociażby okoliczności w których ekspertyza została zlecona. Sąd odrzucił komplet dokumentów sporządzonych z tytułu nakazu prawa budowlanego i nakazał ekspertyzę. Dlaczego dostarczonej dokumentacji nie uznano za wiarygodną? Nie wyjaśniono. Gdy ekspertyza wykazała konieczność remontu, a posiadacz 1/6 udziałów się na nie nie zgodził, sędzia zasugerował ocenę "uzasadnienia ekonomicznego remontu". Ekspert ocenił, że uzasadnienia ekonomicznego nie ma. Wbrew swojemu poprzedniemu kosztorysowi i ..... zdrowemu rozsądkowi.
Ekspertyzy te stały się już podstawą decyzji
Możemy tylko wyrazić nadzieje, że opisane powyżej zdarzenia zostaną jednak uznane za naruszenie prawa przez szereg sędziów z oczywistymi konsekwencjami karnymi dla tych ostatnich. Jeżeli w rozumieniu struktur sądowniczych sędzia ma przywilej posługiwania się dokumentami poświadczających okoliczności ewidentnie nieprawdziwe to sędziowie nie są już "stróżami prawa" lecz dystrybutorami przywilejów. A to oznacza, że zhahowanie struktur sądowniczych i obrócenie ich w narzędzie przestępstwa jest dziecinnie proste. Wystarczy tylko życzliwe ucho naiwnego sędziego.
Pomijamy szereg innych zdarzeń. Chociażby okoliczności w których ekspertyza została zlecona. Sąd odrzucił komplet dokumentów sporządzonych z tytułu nakazu prawa budowlanego i nakazał ekspertyzę. Dlaczego dostarczonej dokumentacji nie uznano za wiarygodną? Nie wyjaśniono. Gdy ekspertyza wykazała konieczność remontu, a posiadacz 1/6 udziałów się na nie nie zgodził, sędzia zasugerował ocenę "uzasadnienia ekonomicznego remontu". Ekspert ocenił, że uzasadnienia ekonomicznego nie ma. Wbrew swojemu poprzedniemu kosztorysowi i ..... zdrowemu rozsądkowi.
Ekspertyzy te stały się już podstawą decyzji
Możemy tylko wyrazić nadzieje, że opisane powyżej zdarzenia zostaną jednak uznane za naruszenie prawa przez szereg sędziów z oczywistymi konsekwencjami karnymi dla tych ostatnich. Jeżeli w rozumieniu struktur sądowniczych sędzia ma przywilej posługiwania się dokumentami poświadczających okoliczności ewidentnie nieprawdziwe to sędziowie nie są już "stróżami prawa" lecz dystrybutorami przywilejów. A to oznacza, że zhahowanie struktur sądowniczych i obrócenie ich w narzędzie przestępstwa jest dziecinnie proste. Wystarczy tylko życzliwe ucho naiwnego sędziego.
Czy przestępstwem jest wymontowanie zamka z drzwi prowadzących do pomieszczenia będącego czyjąś własnością w celu w celu wejścia do tych pomieszczeń i pogrzebania w instalacji (przy czym cała legalna instalacja należy do właściciela pomieszczenia). Według sędziów sądu rejonowego absolutnie nie. Wystarczy tylko aby osoby wspóldziałające w tym czynie poświadczyły, ze w pomieszczeniu jest instalacją należąca do sprawcy, a sędzia bezkrytycznie poświadczył to w wyroku nie podejmując nawet próby weryfikacji. Sąd okręgowy najprawdopodobniej wyrok podtrzymał, czego się domyślamy z otrzymania nakazu pokrycia kosztów sądowych pod groźba wpisania do BIK. O samym wyroku nas jednak nie poinformowano.
No cóż. czyżby był to kolejny dowód istnienia czarnej dziury wynikającej z prawa do wydawania wyroków na podstawie "niezależnej oceny sędziego"a nie badaniu zgodności czynu z prawem w oparciu o zawarty w aktach sprawy materiał dowodowy? Mamy coraz silniejsze podejrzenie, że specyficzne rozumienie uprawnień sędziów, a szczególnie ich rozumienie "orzecznictwa" czy "niezależnej oceny" konsekwentnie oddala nas od demokracji i zmienia ciała ustawodawcze w klub dyskusyjny. Jakie bowiem znaczenie maja uchwalane prawa skoro przejściu przez sądownictwo pozostaje z nich tylko Orwellowski folwark, w którym prawa maja tylko ci, którzy w "niezależnej ocenie sędziego" na nie zasługują.
No cóż. czyżby był to kolejny dowód istnienia czarnej dziury wynikającej z prawa do wydawania wyroków na podstawie "niezależnej oceny sędziego"a nie badaniu zgodności czynu z prawem w oparciu o zawarty w aktach sprawy materiał dowodowy? Mamy coraz silniejsze podejrzenie, że specyficzne rozumienie uprawnień sędziów, a szczególnie ich rozumienie "orzecznictwa" czy "niezależnej oceny" konsekwentnie oddala nas od demokracji i zmienia ciała ustawodawcze w klub dyskusyjny. Jakie bowiem znaczenie maja uchwalane prawa skoro przejściu przez sądownictwo pozostaje z nich tylko Orwellowski folwark, w którym prawa maja tylko ci, którzy w "niezależnej ocenie sędziego" na nie zasługują.
Ku naszemu zdziwieniu sądy (do apelacyjnego włącznie) odmawiają potwierdzenia, że znane nam 4 księgi wieczyste są jedynymi księgami wieczystymi prowadzonymi dla współposiadanej przez nas nieruchomości lub jej części. Znane nam księgi obejmują całą nieruchomość. Dlaczego więc sądy z uporem odmawiają potwierdzenia, ze dla tej nieruchomości nie są prowadzone podwójne księgi wieczyste. Czyżby przepisy gwarantujące wiarygodność ksiąg wieczystych nie były respektowane przez sądownictwo polskie?
Kolejnym poświadczeniem, którego sądy (aż do sadu apelacyjnego włącznie) nie chcą wystawić - jest poświadczenie, że nie wystawiano żadnego dokumentu, który podważałby prawa własności wynikające z zapisów znanych nam ksiąg wieczystych. Czyżby prawo do "niezależnej oceny sędziego" obejmowało także nieautoryzowane majstrowanie przy czyiś prawach własności? Jednak w takim wypadku cały system sądowniczy byłby już tylko czarną ziejąca dziurą bezprawia. Może naiwnie, ale cały czas wierzymy, że mamy do czynienia tylko z żenująca kompetencja ludzi, którzy nigdy nie powinni otrzymać nominacji na sędziego.......
Kolejnym poświadczeniem, którego sądy (aż do sadu apelacyjnego włącznie) nie chcą wystawić - jest poświadczenie, że nie wystawiano żadnego dokumentu, który podważałby prawa własności wynikające z zapisów znanych nam ksiąg wieczystych. Czyżby prawo do "niezależnej oceny sędziego" obejmowało także nieautoryzowane majstrowanie przy czyiś prawach własności? Jednak w takim wypadku cały system sądowniczy byłby już tylko czarną ziejąca dziurą bezprawia. Może naiwnie, ale cały czas wierzymy, że mamy do czynienia tylko z żenująca kompetencja ludzi, którzy nigdy nie powinni otrzymać nominacji na sędziego.......
Kapituła Wielkiego Kalesona i.... |